Nazwisko: Nakami
Wiek: 20
Ur.: 14.02
Wzrost: 170 cm
Waga: 50 kg
Orientacja: homo
Miejsce zamieszkania:
Ryusei, dzielnica Mizuki
Zawód: model
Średniej długości, wiecznie rozczochrane brązowe włosy. Tego samego koloru zamyślone oczy. Wyznaje zasadę „jak wstanę-tak wyjdę” w końcu w pracy i tak ułożą mu włosy i nałożą make-up. Na jego twarzy bardzo często gości promienny uśmiech. Jest jednym z tych szczęściarzy, którzy mogą jeść ile wlezie a i tak nie przytyją, od 15 roku życia utrzymuje taką samą wagę.
Nieśmiały, niewinny. Rozbawić można
go tak samo łatwo jak doprowadzić do łez. Trochę strachliwy,
najbardziej boi się ciemności. Straszny z niego pieszczoch.
Jego matka zmarła gdy był mały więc
nie pamięta jej za dobrze, ze zdjęć wie, że była piękną
kobietą. Ojciec-pracocholik był zawsze zbyt zapracowany żeby się
nim zajmować więc wychowywali go dziadkowie. Wytykany palcami przez własną rodzinę z powodu bycia homo, uciekał do wujka (brata swojej mamy) z którym bardzo dobrze się dogadywał. Jego życie miłosne było natomiast w fatalnym stanie. Gdy miał 15 lat został zgwałcony przez swojego senpaia, reszta jego "miłości" działała na tej samej zasadzie. Przyjechał do Ryusei
nie tylko w poszukiwaniu pracy ale również aby zostawić za sobą przeszłość. Wyjechał z Tokio tylko dlatego żeby być jak
najdalej od rodziny, która była, jest i zawsze będzie przeciwna
jego pracy jako modela. W stolicy przez pewien czas pracował dla
kilku znanych czasopism co spowodowało, że stał się sławnym i
rozpoznawalnym modelem. Przeprowadzka do mniej znanego miejsca jest
mu na rękę bo uwolnił się w końcu od tłumu fanek i paparazzi
śledzących każdy jego krok.
- -uwielbia truskawkowe pocky
- -kocha zwierzęta, zwłaszcza psy
- -nie przepada za alkoholem (po prostu ma słabą głowę)
Powiązania (będą rozwijane ale puki co takie skrótowe)
W związku z Takumim Shirayuki
3 027 komentarzy:
«Najstarsze ‹Starsze 2801 – 3000 z 3027 Nowsze› Najnowsze»Shirayuki szybko uporał się z brudem w mieszkaniu. Odkurzył, zmienił pościel, wywietrzył, wytarł kurze i nastawił pranie. Po skończeniu roboty, poszedł do kuchni sprawdzić jak sobie radzi.
-No, skończone, jeśli chodzi o sprzątanie. Pomóc Ci w czymś? -zapytał podchodząc bliżej.
-Pewnie. -mówiąc to otworzył lodówkę, sprawdzając czy czegoś jeszcze nie trzeba kupić.
-Cóż nie robiłem zakupów od trzech tygodni...Pojadę do Mishiki i zrobię jakieś większe zakupy. -mówiąc to uśmiechnął się i powoli zaczął zbierać sie do wyjścia.
-Jakieś specjalne życzenia? Pocky albo coś? -zapytał ubierając buty.
-Ok, wedle życzenia. -zapisał sobie w telefonie wszystko to o co prosił Yuu, na wypadek gdyby dopadła go skleroza. -Jak coś Ci się przypomni jeszcze, żeby kupić to dzwoń. -odparł wychodząc z mieszkania.
Shirayuki spędził w sklepie dość sporo czasu, a do domu wrócił z całą masą toreb, pełną zakupów. Otworzył po cichu drzwi, po czym ściągnął buty i jeszcze w płaszczu, poszedł zanieść siatki do kuchni.
-Tadaima. Kupiłem truskawki tak jak chciałeś. -uśmiechnął się wchodząc do salonu.
-Ok, ok. -odparł wchodząc do kuchni. Wypakował wszystko, rozkładając po szafkach i do lodówki.
-Co tam takiego czytasz? -zapytał z ciekawości, ściągając płaszcz, który właśnie szedł odwiesić na wieszak do szafy w przedpokoju.
Takumi zaśmiał się, wracając do salonu.
-No to widzę, ale jaką? -ciągnął dalej podchodząc bliżej chłopaka.
-Migasz się. Co czytasz? -uniósł brwi, siadając obok niego jednocześnie próbując zerknąć co tam czyta jego chłopak.
-No pewnie, że możesz, aczkolwiek nie spodziewałbym się po Tobie, że będziesz czytał kamasutrę. -uśmiechnął się, patrząc na chłopaka.
-No nic, nie wnikam. -mówiąc to wstał z kanapy. -Czytaj sobie dalej, a ja pójdę wstawić lasagne do pieca. -dodał nie przestając się cwaniacko uśmiechać.
-Tak, ależ oczywiście kochanie. -odparł z ironią. -I dlatego, że głupio było by nie przeczytać, siedzisz zaczytany, nie mogąc się oderwać? -zapytał patrząc na chłopaka.
-Nie noo, po prostu jestem ciekaw czy to wykorzystasz. -odparł z szerokim uśmieszkiem na twarzy.
-Wiem, ale może chciałbyś mnie czymś zaskoczyć? -zapytał przyglądając się chłopakowi.
-W końcu to Ty teraz wzbogacasz się o nową wiedzę. -zaśmiał się pod nosem.
-Zawsze możesz dokończyć lekturę i jak wrócę, to sprawdzimy co z niej zapamiętałeś. -dodał uśmiechając się łobuzersko.
-Hee? Ale dlaczego? Każdy uczeń powinien zaliczyć sprawdzian jeśli nauczyciel karze. -mówiąc to podszedł bliżej chłopaka.
-Ale pomyśl o tym jak bardzo się uciesze, brak snu nie ma tu znaczenia. -wyjaśnił stając między jego nogami, obejmując go jednocześnie.
-Patrząc na to, że jestem starszy i bardziej doświadczony jak to kiedyś powiedziałeś, można uznać, że w pewnym sensie nauczycielem. A raczej nie nauczycielem, tylko czymś w rodzaju egzaminatora. -oznajmił patrząc na chłopaka. -Więc, do egzaminu podejść musisz.
-Na zaprezentowaniu stron z książki, które Twoim zdaniem mogłyby mi się spodobać. I nie, nie chodzi mi o wyłącznie pokazanie książki. Już dobrze wiesz, co mam na myśli i jak ma to wyglądać. Co się stanie? Czeka Cię kara. -odparł Takumi patrząc na Yuu wymownym spojrzeniem.
-Zaliczenie w formie nagrody niespodzianki. -mówiąc to uśmiechnął się lekko do niego.
-Dobrze, przełożymy termin na późniejszy. -uśmiechnął się delikatnie. -Nie powiem, zobaczysz. Ale nagroda jest warta wysiłku. -oznajmił wesoło.
-Uwierz mi na słowa. -mówiąc to wypuścił chłopaka z objęć.
-Nakryje do stołu. -oznajmił biorąc z szafki talerze i szklanki, a z szuflady wyciągając sztućce.
-Jestem tego pewien w stu procentach! -krzyknął z kuchni, po czym zaniósł talerze do jadalni, a gdy położył je na stole, wrócił jeszcze na chwilę po szklanki, nalewając do nich soku. Po chwili oboje usiedli przy stole.
-Proszę. -mówiąc to Takumi podał chłopakowi szklankę.
-Smacznego. -odparł kosztując lasagne chłopaka. -Jak tak mi będziesz dobrze gotował, to za niedługo przestanę się mieścić w spodnie będę gruby i nie atrakcyjny. -roześmiał się.
-Nigdy nie wiesz co się może zdarzyć, a co jak za parę miesięcy będę tak gruby, że szybciej będzie mnie stoczyć po schodach niż wepchać do windy, co? -zaśmiał się cicho. -No wiesz, każdy człowiek na świecie ma inny gust, dla niektórych mogę być paskudny. -uśmiechnął się. -TEGO NIE POWIEDZIAŁEM. Twoje jedzenie jest zbyt dobre...
-Mógłbym to samo powiedzieć o Tobie.-uśmiechnął się.- Zawsze mnie zastanawiało jak można być tak seksownym, słodkim i pięknym mężczyzną na raz. -przyjrzał się Yuu przez chwilę.
-Nie ma potrawy, która wykonana przez Ciebie by mi nie smakowała. -dodał kończąc jeść.
-I do tego urok osobisty. -wstał wynosząc brudne naczynia do kuchni.
-Przez który między innymi oszalałem na Twoim punkcie! -krzyknął, wkładając naczynia do zmywarki.
-Źle? Nie wierzę. -roześmiał się.
-Uczysz się? -zapytał zdziwiony. -Nie widać i nie czuć w smaku. -uśmiechnął się, sprzątając w kuchni.
-Dobry pomysł. Zrobię nam kąpiel. -mówiąc to ucałował go w policzek, idąc do łazienki. Nalał wody do wanny, przy okazji robiąc pianę z płynu do kąpieli. Mimo poważnego wyrazu twarzy, cieszył się, że jest już lepiej.
-No to trzymaj ją sobie z boku, poza wanną. -Odparł Takumi, rozbierając koszulę. -Nie zamoczy Ci się, spokojnie. -dodał rozpinając spodnie.
-Najwyżej pomogę Ci się wymyć i tyle.
-Yuu, od trzech tygodni nie miałem kontaktu z pracą...-mruknął cicho, wchodząc do wanny, siadając naprzeciw chłopaka.
-Aczkolwiek chyba powiedzieliśmy, że pierwsza sesja odbędzie się zaraz po Twoim powrocie do zdrowia, czyli jak ręka będzie sprawna. -dodał myśląc o tym co było ustalone.
-Coś tak czuję, że przez następny tydzień będę mieszkał w gabinecie. -westchnął ciężko. -Stęskniłeś się za sesjami co? Widać, że to lubisz. -uśmiechnął się lekko.
-A ja chcę już weekend, żebyśmy mogli gdzieś razem wyjść albo pojechać. Cokolwiek...
-O nie mój drogi, jak tam ze mną zamieszkasz, to nie będę się potrafił skupić na pracy. -zaśmiał się. -Wiem, że to kochasz, dlatego od razu Cię zatrudniłem. Jeśli ktoś nie lubi swojego zawodu, to gówno nie współpraca. -dodał układając się wygodniej w wannie.
-A gdzie byś chciał?
-No nie koniecznie mi o to chodziło! No wiesz co? -oburzył się śmiejąc na końcu. -Prawie miesiąc. -dodał po dłuższej chwili ciszy.
-TAKI model jest bezcenny. -spoglądał na niego uśmiechając się.
-Coś wymyślę. Może gdzieś na weekend pojedziemy albo coś.
-Mam swoje metody. -odparł również chlapiąc chłopaka wodą.
-Wypadałoby, sam chętnie gdzieś pojadę. Za długo siedziałem w domu. A tak właściwie to naprawdę, nie masz nic przeciw, żeby zabrać gdzieś Aiko na wycieczkę? -mówiąc to zastanawiał się na kilkoma rzeczami.
-Ej, a tak w ogóle. Jestem ojcem chrzestnym Aiko. Co byś zrobił, gdyby jej rodzice umarli i musiałbym się nią zająć? -zapytał nagle.
-Rozumiem, cieszę się. Skąd? Nie wiem, przeleciało mi przez myśl. Tak jakoś. Mam nadzieje, że nigdy się tak nie stanie. Za bardzo kocham Aiko, żeby patrzeć jak płakałaby po nocach. -mruknął, próbując odpędzić złe myśli. -ostatnio jakoś w mojej głowie są tylko takie głupie obrazki. Nie wiem, nie potrafię myśleć o niczym miłym. -dodał z powagą, wzdychając ciężko na koniec.
-W życiu nigdy nie możesz być wszystkiego pewien. -odparł cicho. -umyć Ci włosy? -zapytał próbując się uśmiechnąć.
-Jak wyzdrowieje to obiecuje, że już nie będę Ci mył włosów. -odparł patrząc na jego rękę. "Eh...To to też było źle? A myślałem, że lubisz jak Ci myje włosy." pomyślał nalewając płynu na dłonie.
-Widać Yurine dzielnie mnie zastąpiła. -uśmiechnął się lekko.
Takumi uśmiechnął się szerzej.
-Dobrze, jeśli chcesz. Ja też to lubię. -odparł ścierając pianę z jego czoła, żeby nie naleciała mu do oczu.
-Po prostu myślałem, że nie chcesz, żebym to robił. -dodał po chwili.
-Sam bym się Tobą zajął, ale tak jakby noo...nie mogłem Cię nawet pogłaskać po policzku co dopiero pomóc Ci się wykąpać. -odparł spłukując pianę z jego włosów. -No ale przynajmniej teraz mogę.
-"Możesz zrobić co chcesz" Zapamiętam to sobie. -podkreślił, uśmiechając się.
-Powinienem być zazdrosny, wiesz? -mruknął niezadowolony.
-No bo Yurine Cię myła. -odparł cicho, kończąc mycie jego włosów. -Nie jestem zazdrosny bo to tylko Yurine i w sumie Reiko też mnie myła, kiedy wyciągnęła mnie narąbanego z domu, ale powinienem bo ogólnie nie chcę, żeby ktoś Cię dotykał kiedy jesteś nagi. Nawet jeśli chodzi o mycie. -dodał z powagą. -Wiesz, jak słyszę coś takiego, to potem Bóg wie co sobie wyobrażam i myślę za dużo, przez co nagle z Yurine która się Tobą opiekuje, widzę jak stoisz pod prysznicem z seksownym młodym facetem. -wyjaśnił.-Eh...wybacz już nic nie mówię..-mruknął czując, że powiedział coś czego nie powinien.
-No wiem...ale sama wizja tego, że ktokolwiek cię dotykał oprócz mnie, działa negatywnie na moją wyobraźnie. -Wiem, że tego nie zrobisz, ja też. -dodał. -Widzisz, jednak oboje mamy ten sam problem. -zaśmiał się. -Chociaż Ty przynajmniej masz powód bo kiedyś przecież sypiałem z Reiko. Nie wiem, czy Ci o tym mówiłem.
-Wiem...no ale cóż...nic już na to nie poradzę, że miałem takie życie jakie miałem. -odparł niepewnie. -To znaczy, że Ci mówiłem...-dodał cicho. Takumi przysunął się do Yuu przytulając go do siebie.
-Może i romansowałem z wieloma osobami, ale poza Tobą nikt mnie już nie obchodzi. Nie bądź zazdrosny. Reiko jest tylko i wyłącznie moją przyjaciółką. Nawet wtedy to był bardziej "przyjacielski seks" niż coś więcej. Naprawdę. -wyjaśnił, nie wiedząc co ma powiedzieć, żeby udobruchać chłopaka.
Mężczyzna westchnął ciężko, opierając głowę na jego ramieniu.
-Nie, to nie jest złe. To normalne. -odparł. -Dotykała mnie, ale nie było w tym żadnych podtekstów, po prostu się mną opiekowała, żebym jako tako stanął na nogi. Yuu noo...nie bądź zły.
-Wiem, ale nic na to nie poradzę. Czasu nie cofnę. Rozumiem co czujesz, sam na Twoim miejscu nie byłbym z tego faktu zadowolony. -odparł z powagą. -Yuu, skarbie, nikt mnie nie będzie dotykał ani widział nago. Każdy kto zbliży się do mnie na bliżej niż metr w wiadomych celach zostanie pozbawiony zębów. Możesz być o to spokojny. -uśmiechnął się lekko. -Wiem, że mnie kochasz i że to dlatego tak się tym przejmujesz, ale spokojnie, masz wiernego chłopaka, który się innym nie da tknąć, więc nie musisz się niczego obawiać. -zapewnił go, przyglądając się chłopakowi uważnie.
-Może to dziwnie zabrzmi, ale jak sypiałem z Reiko to i tak traktowałem ją jak przyjaciółkę. Ona też Ci to powie. Bo wiesz, wtedy to był dla nas ciężki okres. Pamiętasz jak mówiłem Ci w dniu w którym ją poznałeś, że przeszła większe piekło w życiu niż Ty? Reiko jest rozwódką, a jej były mąż siedzi w więzieniu. -wyjaśnił krótko zasmucony wspominając sytuację sprzed dwóch lat.
-Można powiedzieć, że historia naszej znajomości, jej przeszłości i tego dlaczego była moją "narzeczoną" jest dość zagmatwana. -dodał po chwili.
-Pewnie teraz nie rozumiesz co do tego ma fakt, że uprawialiśmy razem seks, ale uwierz mi to ma związek. -mówiąc to odsunął się od chłopaka.
-Nie dotknę nikogo, to chyba oczywiste czyż nie? Poza Tobą nie chcę nikogo innego. A Reiko po prostu się mną opiekowała, nic więcej. To dobra dziewczyna. -po tych słowach, wyszedł z wanny, następnie wycierając się wiszącym obok, kremowym ręcznikiem.
-Pogubiłem się w tym co mówisz, ale chyba wiem o co Ci chodzi. -zaśmiał się cicho.
-Jeśli będziesz chciał to kiedyś Ci powiem co się wtedy działo. Jednakże to chyba nie istotne. -pocałował go delikatnie. -Tylko Ciebie. -uśmiechnął się, następnie ubrał bokserki i wysuszył włosy.
-Idę się położyć, pogaś światła i chodź do mnie. -dodał nie przestając się uśmiechać, po czym wyszedł z łazienki.
-Bezpieczny, bezpieczny, żaden potwór z ciemności Cię nie zje. -zaśmiał się cicho Takumi, delikatnie obejmując chłopaka.
-Już niedługo kochanie, już niedługo. -szepnął przytulając się do niego.
-Ręka Ci wyzdrowieje i wszystko wróci do normy, a że wytrzymałeś ostatnio wiele złego to to będzie łatwizna. Nim się obejrzysz będziesz miał sprawną rękę.
-Wrócisz już niebawem. Wszyscy się o Ciebie podobno dopytują. -uśmiechnął się. -Ja Ciebie też aniołku. -dodał po cichu, zasypiając u boku mężczyzny.
~*~
Kilka tygodni później gdy ręka Yuu już całkowicie wyzdrowiała i zaczął on chodzić do pracy, Takumi wrócił wcześniej ze spotkania.
-Tadaima~!-krzyknął od progu. -Hmm...Pewnie jest jeszcze na sesji. -Mężczyzna zapełnił sobie czas, gotując obiad, a gdy już skończył, poszedł do garderoby odwiesić powieszoną na oparciu krzesła marynarkę, którą zdjął do gotowania.
-Co to? -zastanawiał się na głos, kiedy przy okazji znalazł w szafie pudło o którym nie pamiętał. Otworzył je, znajdując piękne yukaty, które wujek Yuu dał im na urodziny.
-Aaa to tu byłyście przez ten cały czas. -po tych słowach Takumi wyciągnął jedną z nich, dokładnie oglądając ją z każdej strony.
-Hmmm....chyba zrobię mu małą niespodziankę. -uśmiechnął się cwaniacko, wraz z yukatą idąc do łazienki.
"Już jest! Szlag!" Takumi zamknął szybko drzwi, zanim zapach lakieru do włosów zdążył się przedostać w głąb mieszkania.
-Okaeri~!-odkrzyknął. -W kuchni masz gotowy obiad! Zjedz na spokojnie, a ja zaraz przyjdę! -dodał po chwili. "Muszę tu posprzątać, niezły syf zrobiłem, szukając tego lakieru.."
Pomyślał rozglądając się po łazience, po czym wrócił do układania włosów.
Takumi gdy już skończył układać włosy, zajął się yukatą. Poluzował ją trochę, żeby nie była aż tak mocno związana, a materiał mógł się zsunąć z prawego ramienia. Układając dół, zrobił tak, że gdy stał odsłonięta była cała jego noga, na którą z resztą mężczyzna założył podwiązkę chłopaka.
-Yuu! Zjadłeś już?! -zapyta z łazienki, delikatnie uchylając drzwi.
-No cóż, skoro mam tak przystojnego chłopaka, to chyba niestety ale znajdą się takie kobitki, które będą miały na Ciebie ochotę. Wylać bym jej nie wylał...powiedzmy, żee...udzieliłbym jej reprymendy. -odparł wychodząc z łazienki.
-A poza tym mam się czego bać? Powiedz mi szczerze wolałbyś taką makijażystkę ode mnie?- zapytał powolnym krokiem wchodząc do salonu, stając przed Yuu, cały czas patrząc na niego swoim typowym spojrzeniem uwodziciela.
-Okaeri. -powtórzył niskim tonem, po czym nie odrywając od niego wzroku oblizał dolną wargę następnie przygryzając dolną wargę.
-Wiem, Twoje rumieńce tylko mnie w tym zapewniają. -uśmiechnął się cwaniacko. -Ne Yuu...Podoba Ci się? -obrócił się powoli wokół własnej osi. -To ta yukata, którą przysłał Twój wujek. Ładna prawda? -zapytał podchodząc bliżej. "No Yuu, dzisiaj się trochę pobawimy."
-Taaa? -zapytał unosząc brwi. Podszedł do chłopaka stając przed nim, patrzył się na Yuu z góry. Po czym stanął nogę na której miał podwiązkę na kanapie między nogami mężczyzny.
-To sobie ją zabierz. -zamruczał uśmiechając się zadziornie.
-Och kochanie, o to się możesz nie martwić. -odparł spokojnie. -strasznie trzęsą Ci się dłonie. -mówiąc to załapał za dłoń chłopaka. -Czemuż to? -zapytał udając zdziwienie. -Nie ma powodu. -uśmiechnął się całując go w rękę.
-Czyżbym źle w niej wyglądał, że mi ją zabierasz? -zapytał przyglądając się chłopakowi.-Oj..patrz na mnie. -poprosił, łapiąc kochanego delikatnie za podbródek, unosząc go w górę.
-Nie mam. -przyznał spokojnie. -A powinienem? -dodał po chwili. "Po co skoro zaraz i tak musiałbym się rozebrać?" zaśmiał się w duchu.
"Ta yukata to był strzał w dziesiątkę, coś tak czuję." zaśmiał się w duchu.
-Wiem...dlatego też Twój seksowny partner zaprasza Cię na relaksujący masaż w sypialni. -szepnął uwodzicielsko do ucha, pod koniec mrucząc cichutko. Złapał go za dłoń, wręcz trzymając Yuu jedynie delikatnie za palce, po czym odwrócił się prowadząc go za sobą do sypialni powolnym, zmysłowym krokiem.
-Proszę, idź przodem. -zachęcił go stając w drzwiach.
-Tak będzie lepiej, masz rację kochanie. -podszedł do niego siadając po chwili na łóżku. Uklęknął nad nim okrakiem, po czym powoli zaczął jeździć palcem wzdłuż jego kręgosłupa. Następnie położył zimne dłonie na plecach mężczyzny, poruszając nimi w górę i w dół, delikatnie masując chłopaka.
-Cóż, w takim bądź razie dobrze mi idzie jak na pierwszy raz. -uśmiechnął się, masując chłopakowi okolice łopatek.
-Przyjemnie? Yhymm..to dobrze.-zamruczał trochę mocniej masując chłopaka, zjeżdżając coraz niżej, w stronę lędźwi.
-Musiałeś mieć bardzo stresujący dzień. -dodał cicho po chwili.
-Ktoś znowu Ci dogryzał? Och...coś tak czuje, że będę jutro robił porządki i wywalę to co niepotrzebne. Jeśli wiesz co mam na myśli. -odparł po czym nachylił się na mężczyzną zapierając się na dłoniach.
-Jak ktokolwiek śmie robić uwagi mojemu idealnemu mężczyźnie? -zamruczał mu do ucha.
-A to modelka, tak? Myślałem, że znowu makijażystki. -"Wredna jędza, porozmawiam z nią na ten temat." -Oczywiście kochanie. -mówiąc to ponownie zaczął masować plecy mężczyzny. Jednakże w pewnym momencie, gdy był ponownie przy lędźwiach Yuu wjechał dłońmi na jego pośladki, masując je i lekko ściskając co jakiś czas. "A tak mogę?" pomyślał uśmiechając się łobuzersko.
-Twoje plecy są już wystarczająco rozmasowane. -dodał nadal pieszcząc pośladki mężczyzny.
-Ne Yuu? Jak myślisz, zdarza Ci się mówić przez sen? -zapytał seksownym głosem.
-A co jeślibym Ci powiedział, że wiem o czym śniłeś pewnego dnia zboczuszku? -zapytał zaprzestając na chwilę pieszczot.
-Co jeśli znam Twoje fantazje? -dodał przyglądając się mężczyźnie.
Mężczyzna odwrócił chłopaka na plecy, po czym ponownie się nad nim nachylił patrząc mu w oczy z góry.
-Nie kochanie, mówię w stu procentach serio. -odparł spokojnie, z poważnym wyrazem twarzy.
-Tym razem nie będę się droczył. -uśmiechnął się cwaniacko.
-Tak to jest mój drogi jak sie mówi przez sen. -uśmiechnął sie. -Pamiętasz jak spala u nas Aiko ? o czym wtedy sniles ? -Zamruczal.
-Może to nie garderoba ale chce spełnić Twoje fantazję kochanie. -szepnął mu do ucha następnie delikatnie calujac go po szyi.
-To zależy czy naprawdę tego chcesz. -Szepnął na chwilę przestając całować chłopaka.
-No mój mały zboczencu, masz jedyną tak okazję. -zaczął uśmiechając sie cwaniacko. -Powiedz mi czego pragniesz. -Zamruczal mu do ucha.
[woah... ja zapomniałam że ja tu mam konto ^^]
-Ty może nie, ale ja chcę to usłyszeć. -odparł przybliżając się do mężczyzny. -Proszę. -zamruczał mu do ucha, następnie liżąc je i całując jego szyję.
-Yuu...Yuu spójrz na mnie. -położył mu dłoń na policzku. -Jestem tu tylko ja i Ty. Nikt nas nie podsłuchuje. Kogo tak bardzo się wstydzisz? Mnie? Spokojnie...nikomu przecież nie powtórzę. -ucałował go czule. -Ne Yuu, powiedz mi czego pragniesz, proszę. -powtórzył prośbę, mrucząc mu do ucha.
Takumi popatrzył na chłopaka, z zadowolonym uśmiechem.
-Dobrze kochanie, wedle życzenia. -po tych słowach pocałował go namiętnie, co jakiś czas pogłębiając pocałunek. Dłońmi powoli jeździł po plecach Nakamiego. "Mój mały, lubię kiedy się przełamuje, żeby powiedzieć mi czego chce."
-Stęskniłeś się? -zapytał między pocałunkami. -Bo ja bardzo...za Tobą...za Twoim ciałkiem. -zamruczał, dłońmi zjeżdżając w dół wzdłuż linii jego tułowia, na końcu lekko zaciskając dłonie na pośladkach i udach mężczyzny. Następnie zaczął całować jego szyję.
-Ja też tęskniłem. -szepnął następnie pieszcząc językiem sutki mężczyzny.
-Miesiąc mnie nie było, ale widzę, że to chyba dobrze. -zaśmiał się cicho, podnosząc na chwilę i spoglądając na mężczyznę, gdy ten kolanem jeździł po jego męskości. -Skąd ta zmiana, kochanie? -zapytał z zadowolonym uśmiechem, po czym pocałował chłopaka zachłannie.
Mężczyzna wielkimi ze zdziwienia oczami popatrzył na chłopaka. "Kim jesteś i co zrobiłeś z moim chłopakiem?" Mimo zaskoczenia, również mocno go objął.
-Obiecuję, że to nadrobię. -odparł całując go delikatnie po szyi, a dłońmi jeżdżąc po plecach.
"Matko może ja go tak będę trzymał? Seks raz na miesiąc. Po przerwach taki jakiś bardziej napalony jest." zaśmiał się w duchu Takumi, po czym zrobił na szyi Yuu dużą malinkę.
-Nie masz żadnych sesji? Mogę szaleć? -zamruczał do Yuu do ucha.
-Nie znam Twojego grafiku na pamięć. -odparł szeptem. -To dobrze, mogę szaleć. -stwierdził, robiąc kolejne malinki na jego szyi. -Mogę? -zapytał zjeżdżając coraz niżej.
[Wiem, że rano będziesz jeszcze odpisywać, a nie chciałam pisać na talku bo jeszcze Cię obudzę. Zwal mnie jutro proszę ślicznie z łóżka budziku najlepszy. xD]
Mężczyzna nie czekając na odpowiedź zaczął ssać sutki chłopaka, dłonią odpinając jego spodnie. "Czytał książkę od Rena...może to przez to?" zaśmiał się w duchu.
-Robiłeś to sam kiedy mnie nie było? -zapytał rozpinają zamek, powoli wsuwając i masując jego przyrodzenie przez bokserki.
-Tak. Tak wlasnie mysle. -zamruczal mu do
ucha. -brakowalo Ci mnie? Mojego dotyku? -
zsunal jego spodnie rzucajac je w bok.
-Robiles to sam? Masturbowales sie. -Dodal
mocniej pieszczac jego meskosc.
-Wiesz skarbie, wiesz. -szepnął, powoli zsuwając jego bokserki. -Każdy mężczyzna to robi...No Yuu...powiedz mi. Tak bardzo tęskniłeś, tak bardzo czegoś Ci brakowało, że musiałeś sobie ulżyć? Mów do mnie kochanie. -zamruczał, całując go po torsie, co jakiś czas robiąc malinki.
-Słodki. -stwierdził cicho Takumi, patrząc na czerwoną twarz ukochanego. -Najsłodszy. -pocałował go delikatnie. -Nie wiedziałeś nawet od kogo ta bransoletka, nie? A jednak wystarczyła, żeby poruszyć namiocik. -zamruczał, z cwaniackim uśmieszkiem. -Tęskniłeś za czymś czego nie pamiętałeś, teraz wszystko Ci przypomnę. -pocałował go namiętnie, po czym dłonią pieścił jego męskość.
[Masz może ochotę na wątek? I może pomysł ^^, bo ja od dziś chora jestem i z pomysłami u mnie krucho.. :)]
-Moje biedne kochanie. Musiałeś się męczyć.-zamruczał miziając Yuu po szyi, po czym odwzajemnił pocałunek.
-Ale przez to stałeś się taki...odważny, bardziej napalony. -uśmiechnął się cwaniacko.
-Ja? Cóż z początku byłem zbyt przybity, ale potem kto wie kto wie~ -mówiąc to ściągnął yukate odrzucając ją na bok.
-Tęskniłem. -oświadczył lustrując go wzrokiem z góry na dół. -Tęskniłem za Twoim ciałem, jesteś piękny. -mówiąc pieścił dłonią jego sutek.
-Przystojny, pociągający, słodki, uroczy, seksowny. -zaczął wymieniać mrucząc cicho.
-Ne Yuu, a może na dzisiaj skończymy? -zapytał po chwili. "Oczywiście żartuje, ale chcę żebyś powiedział, że tego chcesz" zaśmiał się w duchu.
-Yhymm..-mruknął z cwaniackim uśmiechem, a podczas całej wypowiedzi Yuu masował jego uda, ściskając je delikatnie. -Nie tylko Ty jesteś twardy kochanie. -szepnął mu do ucha. -No widzisz, jestem tak rozpalony, a dłonie wciąż zimne. -zaśmiał się cicho. -Ne Yuu..do 69 radziłbym Ci się położyć na boku. -zamruczał seksownie, oblizując usta.
-A może zróbmy małą rywalizację kochanie. Zobaczmy kto dojdzie pierwszy. -dodał z łobuzerskim uśmieszkiem.
-Yuu tutaj nie ma się uczyć, po prostu rób to co ja. -uśmiechnął się, całując go namiętnie, po czym położył się na boku zbliżając do chłopaka. Następnie zaczął lizać przyrodzenie mężczyzny.
Mężczyzna lizał, ssąc męskość chłopaka coraz mocniej. "No Yuu sam tego chciałeś." zaśmiał się w duchu. "Podoba Ci się? Bo mnie bardzo."
"Chyba wykuł tą książkę na pamięć." pomyślał Takumi śmiejąc się w duchu, po tym jak cicho jęknął z przyjemności którą dawała mu robiona przez Yuu malinka, nawet jeśli bolało. "Jak tak dalej pójdzie to jeszcze przegram i pierwszy się spuszczę." przeleciało przez myśl mężczyzny, który czuł rosnące w nim ciepło. Takumi złapał za pośladki mężczyzny. Z początku masował je coraz mocniej, wciąż ssąc jego przyrodzenie, po chwili ściskając go delikatnie za pośladki, przycisnął go w swoją stronę, głębiej wsunął członek chłopaka do ust.
"No i co? Przyjemnie? Wiem, że lubisz gdy masuje Ci się pośladki." pomyślał nie zaprzestając pieszczot. Ściskał również jego uda, odchylając się lekko, żeby móc ssać główkę jego członka. "Umm...dobrze Yuu, jesteś coraz lepszy." jęknął jednocześnie myśląc o przyjemności jaką dostarcza mu jego ukochany.
-Nie kochanie, nie tym razem. -zamruczał, po czym masując jego męskość dłońmi, lizał je szybko. Po jakimś czasie, gdy ręką masował jego uda, niespodziewanie zaczął powoli wsuwać w mężczyznę od razu trzy palce. "skoro nie mogę inaczej." zaśmiał się, ssąc jego przyrodzenie.
Mężczyzna powoli z początku poruszał dłonią, wyciągając palce by po chwili wsadzić je z powrotem szybkim, pewnym i dość mocnym ruchem. Drugą ręką, pieścił jego przyrodzenie, wciąż liżąc męskość Yuu. "No kochanie, nie wstrzymuj się."
Mężczyzna połknął całą spermę, która wylądowała w jego ustach, na koniec jeszcze przez chwile liżąc jego męskość, po czym usiadł, oblizując kusząco wargi.
-Wygrałem. -zamruczał zadowolony ściągając z brody na palec odrobinę nasienia, które wypłynęło kącikiem jego ust, następnie dokładnie oblizując dłoń.
-No nie wiem, jesteś coraz lepszy kochanie. -odparł przyglądając się temu co robi mężczyzna. -Jesteś słodki. -uśmiechnął się cwaniacko, kładąc dłoń na jego głowie wsuwając ją w jego włosy. Dzięki pieszczotom chłopaka, Takumi czuł jak zalewa go fala przyjemności.
-Długo nie wytrzymam Yuu. -szepnął, a uśmieszek nie schodził z jego twarzy. -Szybciej. -dodał już głośniej. "Dlaczego on zawsze, nie zależnie od sytuacji jest taki słodki. Przyjemnie...lubię kiedy się mną zajmujesz, Yuu." pomyślał zadowolony.
Oddychając szybciej, mężczyzna po chwili przygryzł mocniej dolną wargę spuszczając się jednocześnie prosto w usta ukochanego. "Dziwnym i jednocześnie fajnym jest to, że nieważne jak długo byśmy ze sobą nie byli, zawsze każda chodź najmniejsza pieszczota jest tak samo przyjemna i podniecająca. "przeleciało mu przez myśl, gdy unormował oddech.
-Dlaczego Ty zawsze jesteś taki uroczy? -
zapytał wzdychając ciężko, dłonią ścierając
spermę z jego policzka. -Ja też kocham tylko
Ciebie Yuu. -uśmiechnął się, po czym
końcówką języka zlizał stróżkę nasienia,
które wypłynęło kącikiem jego ust, a gdy
doszedł do jego warg, złożył na nich
namiętny i zachłanny pocałunek.
"Jesli powiem Ci ze Cie kocham to czy zdajesz sobie sprawe z tego jak bardzo?" zastanowil sie Takumi.
-Ne kochanie, podobalo Ci sie? Bylo tak dobrze jak w Twoich snach? -zapytal z lobuzerskim usmiechem.
-A moze jest jeszcze jakas Twoja niespelniona fantazja co? -zamruczal mu do ucha.
-Cieszę się, w końcu to był nasz pierwszy raz w tej pozycji. -puścił m oczko, po czym zaśmiał się wesoło. "A co on tak nagle? Coś się stało?" zastanawiał się mężczyzna, gdy chłopak usiadł mu na kolanach. Takumi bez słowa przytaknął, delikatnie się uśmiechając, po czym zabrał się za spełnianie prośby ukochanego. Złapał go za pośladki, przysuwając go do siebie, następnie jechał dłońmi powoli po jego plecach, obejmując go delikatnie. W miedzy czasie zatopił się w ustach chłopaka. Jego pocałunki były zachłanne, długie, wypełnione namiętnością i pożądaniem.
Mężczyzna westchnął, uśmiechając się. -To dlatego tak nagle zacząłeś powtarzać, że mnie kochasz. -odparł spokojnie. -Zapomnieć nie zapomnę, wiesz o tym. Głównie przez te koszmary, które mnie męczą średnio raz na tydzień.-wyjaśnił z powagą. -ale kiedy one minął, ja też nie będę wracał pamięcią do tamtych dni. -dodał. -Nie jestem smutny. Teraz jestem szczęśliwy, bo mam mojego Yuu. -uśmiechnął się do chłopaka, przyglądając mu się uważnie. -Nie zadręczaj się tym co było. Wiem, że mnie kochasz. Ja Ciebie też, bardzo. Jesteś moim oczkiem w głowie.-zaśmiał się. -No już, jest ok, ja sobie poradzę.-pocałował go czule, mocno przytulając do siebie.
-No i bede pray Tobie jeszcze baardzo dlugo. Tak dlugo jak bedziesz chcial -oznajmil Takumi, po czym polozyl sie caly masz bedac wtulonym w mezczyzne.
-Ja Ciebie tez. Kocham Ciebie i Twoje galopujace serduszko. -odparl usmiechajac sie. -Ne Yuu mialbys cos przeciw gdybym znowu zaczal grac na fortepianie? -Zapytal po chwili milczenia.
-Miło mi to słyszeć. -uśmiechnął się lekko. -Nie masz się o co martwić, ja nie dopuszczę do tego, żebyśmy się rozstali. -dodał spokojnie. -Wiem właśnie...chcę zacząć znowu grać. Poza tym, chciałem w delikatny sposób Ci przekazać, że zastanawiam się nad tym czy by się nie przeprowadzić. Nie tylko dlatego, że fortepianu nie ma gdzie wstawić, ale tak ogólnie. Z wielu powodów, a w dodatku Mizuki zaczyna mnie irytować. -wyjaśnił spokojnie.
-Oczywiście, że jestem Twój. -przytulił go do siebie mocniej. -A ja właśnie sobie uświadomiłem, że brakuje mi grania. Fakt kiedyś tak mówiłem i nadal chciałbym żebyśmy kiedyś wybrali coś RAZEM co NASZEGO. -podkreślił. -Wiesz co? Zostawmy na razie ten temat...-"Może lepiej jak zostaniemy...mam wrażenie, że jest mu tutaj dobrze, a skoro tak, to ja nie będę wybrzydzał."
-No, też mi się to podoba. Wszystko od podstaw zaplanowalibyśmy razem. -odparł spokojnie. -Wiesz na więcej niż dwa nie ma co liczyć. -zaśmiał się cicho. -Ja chcę wrócić do grania, a patrząc na to, że ostatnio jesteś ulubionym modelem Inoue i wszystko nowe co stworzy musi być przez Ciebie noszone plus do tego urodziny i święta, to rzeczywiście za niedługo będziemy mieć garderobę zamiast mieszkania. -zażartował. -Też lubię to miejsce. Dużo wspomnień. Nie wyprowadzę się stąd jeśli Tobie się tu podoba i chciałbyś tu zostać. -dodał z powagą.
-Wiem, że bym nie mógł nie musisz mi o tym przypominać. -odparł trochę smutnym głosem. -Cóż taki pech i tyle. -dodał próbując odbiegnąć od tematu. -No pewnie. Nie zauważyłeś? Przecież przy każdej męskiej kolekcji wszystko zawsze na początku szyje na Twoje wymiary, żeby zobaczyć czy będzie ładnie leżeć. Ja Ciebie w porównaniu do niej w pracy w ogóle nie faworyzuje. Siła wyższa, czytaj Inoue. -zaśmiał się. -No...dużo się tu wydarzyło. Pół roku za nami...prawie dziewięć miesięcy. Kurna ale to zleciało. -westchnął. -A co Ci się marzy? Gdzie chciałbyś mieszkać?
-Nie przepraszaj, nic na to nie poradzimy ani Ty ani ja. -odparł smutno. -Taa ona po prostu daje wszystkim do zrozumienia, że nie chce innego modela i zrobi tak jak jej się podoba. Uparta bestia. -zaśmiał się. -Ciężko ją do czegokolwiek przekonać. Też lubie jej ubrania. Przynajmniej nie muszę łazić godzinami po galerii. -dodał wesoło. -Ja? Wiesz wolałbym zebyśmy wybrali coś co nam obu będzie pasować. -"Pamiętasz? razem." -Dlatego chcę wiedzieć czego byś chciał, żeby móc zacząć szukać.
-No i dobrze, że oszczędzam czas. Mam go więcej dla Ciebie. -mówiąc to ucałował go w policzek. -Przestronnego i przytulnego. Rozumiem, a Yuu...Chcesz wciąż mieszkać w centrum miasta? -zapytał z ciekawości.
-W sumie myślałem żeby zostać w Ryusei...ale jak sobie tak pomyślałem, że i tak dojeżdżamy samochodem, tak jak przed chwilę powiedziałeś to zastanawiałem się czy nie przenieść się gdzieś poza miasto. -odparł nie pewnie. -Z resztą...zawsze mozna po prostu w Mibuyi wziąć jakiś duży apartament. -dodał po chwili uznając, że Yuu odrzuci jego pomysł.
-No tak jakby to chciałem powiedzieć. -odparł na wzmiankę o domku. -Wiem Yuu...wiem, że jest za duży...ale ja zawsze chciałem mieć dom. Miałoby to sens, gdybyśmy mieli dzieci, ale nie mamy i mieć nie będziemy. -dodał z powagą za którą było słychać smutek. -Zostańmy w Ryusei....masz racje. Domek jest fajny ale dla RODZINY. -podkreślił "To był zły pomysł, mogłem nic nie mówić."
-Znajdę nam coś w Mibuyi będziesz miał blisko do pracy.
-O rany Yuu...Nie płacz. -poprosił spokojnie, czując jak chłopak zadrżał, jednocześnie przytulił go do siebie mocno. -To moja wina, nie płacz. Przepraszam. Oczywiście, że jesteśmy rodziną. Może i małą, ale jest w niej dużo miłości. Zawsze możemy kupić kota. -zaśmiał się cicho, jednakże wyraz jego twarzy i tak był smutny. -Nie musimy też koniecznie mieć tego domku. Jeśli bardzo chcesz, to możemy zostać w mieście. W końcu mieliśmy razem wybierać. -dodał obejmując go delikatniej. -Nie przepraszaj, nie masz za co. -szepnął. "Ciężko mi przed nim ukrywać, że zawsze będzie mi z tego powodu przykro...Nie chce żeby się o nic obwiniał bo go bardzo kocham i z drugiej strony jeśli nie mogę mieć dzieci z nim to wolę ich nie mieć wcale."
-Wiesz, że ciężko mi nie być smutnym. Nie potrafię o tym mówić z uśmiechem na twarzy. Od tego, że nie mogę mieć własnego dziecka gorsza byłaby tylko Twoja śmierć. Tego bym nie przeżył. A o tym że nie mam możliwości zostania ojcem myślę tylko czasami, kiedy dobija mnie ta świadomość, że nigdy nie będę mógł odebrać dziecka ze szkoły, zrobić mu urodzin czy pomóc w nauce. Wtedy po prostu sam się przybijam, ale widzisz, że mimo to nie widać tego po mnie, prawda? -uśmiechnął się lekko, głaszcząc go po policzku. -Gdybym był z kobietą, ale nie jestem i nie będę bo żadna nawet taka dzięki której mógłbym mieć syna albo córkę nie będzie lepsza od Ciebie. Bo jeśli mam wybierać to Ty jesteś dla mnie ważniejszy nawet od spłodzonego przeze mnie dziecka. Yuu, ja to wiem, kocham Cię równie mocno o ile nie mocniej. Aiko jest moją małą córeczką, kiedy mogę się nią zajmować. Zawsze będę miał na nią oko. -podkreślił uśmiechając się. -Ja też się cieszę i to nie jest samolubne. Kochasz mnie. Dziękuje. -dodał weselszym głosem. -Możemy mieć duży ogródek, basen, wszystko. Zastanów się nad tym jeszcze. Na razie odłożymy temat i oboje przemyślimy czego byśmy konkretnie chcieli. -dodał na koniec.
-Starałem się, ale mi nie wyszło, więc dobrze, że na mnie nakrzyczałeś. -odparł spokojnie. -To nie to samo, ale też bardzo się cieszyłem, że Ci się podoba. Jestem. Nikt mi nie zastąpi aniołka z różkami. -uśmiechnął się po czym pocałował go namiętnie. -Poszukamy jakiś projektów w internecie. Ale teraz chodźmy spać, dobrze? -wtulił się w mężczyznę.
Takumi był na konferencji, która trochę się przedłużyło. Wieczorem, nareszcie mógł jechać do domu. Był co prawda zmęczony, ale cieszył się na spacer z Yuu, więc jak najszybciej próbował się dostać do Mizuki, nieświadomy co czeka go w domu.
-Tadaima~! -rozległo się w całym domu, gdy męzczyzna przekroczył próg.
Mężczyzna wziął głęboki wdech, zachowując spokój i z kamienną twarzą rozmasował policzek. "Wali piwem...co on sobie wyobraża?" pomyślał podtrzymując chłopaka, żeby się nie przewrócił.
-Przedłużyło się. Z nikim się nie zabawiałem, po spotkaniu od razu pędziłem do domu. -wyjaśnił. "Nigdy nie sądziłem, że mnie uderzy."
-Chodź Yuu, musisz się położyć. -dodał próbując zaprowadzić go do sypialni.
-Uspokój się! -warknął na niego, łapiąc na nadgarstki, unoszą jego ręce w góry. -Przestań bo potem mnie będziesz przepraszał i co? Co Ci strzeliło do głowy, żeby pić alkohol?! Przecież wież jak to się kończy. -dodał zdenerwowany."To tylko przez piwo, to tylko przez piwo." -Przedłużyło się, taka prawda. Z nikim nie byłem, a Ty musisz wytrzeźwieć więc idziesz spać. -"Cholera jak mam go traktować jak dorosłego skoro nie ma mnie dwie godziny, a on się spija wymyślając sobie, że go zdradzam..."
-Yuu, przestań się wyrywać! -rozkazał, ale nie wiele mu to dało. -No i masz..-mruknął gdy chłopak zwymiotował na podłogę. -Chodź...-mówiąc to wziął go na ręce, niosąc do sypialni. "Posprzątam tam, jak tylko zrobię z nim porządek."
-I jak ja Cię mam poważnie traktować, co? -westchnął, a w jego myślach wciąż brzmiał jedno pytanie.
Mężczyzna westchnął ciężko gdy chłopak usnął.
-Co ja z Tobą mam...Wiesz Yuu...to nie było ani miłe ani urocze..-Takumi przebrał chłopaka w "piżamę" mokrym ręcznikiem obmył twarz, na koniec dokładnie opatulił go kołdrą. Na szafce nocnej położył wodę i lek na kaca jeśliby go potrzebował, a sam zaś umył podłogę zabrudzoną przez Nakamiego. Shirayuki położył się na kanapie w salonie, oglądając jakiś pierwszy lepszy film. "Nie wiem czy bardziej jestem zły czy smutny...nie, jestem zły i zawiedziony. Nie sądziłem, że spijesz się z takiej bzdury..Myślałem, że kochasz mnie na tyle mocno, że nie zwracasz uwagi na takie pierdoły..."Mężczyzna znudzony filmem zasnął po chwili.
Takumi wiercił się, przewracając z boku na bok. Spał niespokojnie i słysząc, że ktoś chodzi po mieszkaniu, obudził się siadając na kanapie.
-No proszę..Kogo my tu mamy? -zmierzył Yuu zdenerwowanym spojrzeniem, po czym ziewnął, wyciągając się.
-I co główka boli? Nie dziwię się skoro wczoraj pewnie nieźle sobie popiłeś. -dodał patrząc w jego stronę.
-Yuu powiedz mi...jak ja mam Cię traktować poważnie, skoro Ty jak dziecko spijasz się kiedy tylko przedłuży mi się spotkanie, wymyślając sobie że poszedłem się zabawić z jakąś laseczką. -zapytał od razu nie czekając aż mężczyzna odpowie mu na poprzednie pytanie. Był wyraźnie rozzłoszczony wczorajszą sytuacją.
-Coś Ty sobie ubzdurał? Myślałem, że mam dojrzałego partnera nie zauroczoną nastolatkę. Wiesz jakie to uczucie kiedy dostaje się w twarz od najważniejszej osoby w życiu?! -warknął na niego podnosząc się z miejsca.
-Tak, Ty! A kto inny mógł?! -zapytał wskazując palcem na chłopaka. -Mam Ci w to uwierzyć? Pomyliłeś energetyka z piwem? W takiej sytuacji przynajmniej byś sobie nie żartował...-dodał. -I Ty chcesz, żebym traktował Cię poważnie..Dobre sobie. Najpierw dorośnij, a potem narzekaj! Bo póki co wczorajszy wieczór pokazał tylko, że wiele wymagasz, a sam mało dajesz! -krzyknął na koniec, ze złością wymalowaną n twarzy. -Idź odpoczywać, odwołałem Ci sesje. -mruknął idąc do kuchni po coś do picia.
-Smak piwa i energetyka też każdy ma prawo pomylić, prawda?! -odkrzyknął z ironią. -Jak to jest, że po tym jednym łyku nic nie wyczułeś i piłeś dalej co?! -odwrócił się w jego stronę zdenerwowany.
-Chcę Ci wierzyć, ale to co mówisz się po prostu nie trzyma kupy! -dodał.
-Pomyłka, pomyłka pewnie. Zawsze to jest pomyłka albo wypadek albo coś! ZAWSZE. A potem jest "Ja nie wiedziałem" "Ja nie chciałem." "Przepraszam." Kurwa za każdym razem! -warknął w stronę chłopaka poniesiony przez emocje.
-Po jednym lyku a zniknela cala puszka...Yuu czy Ty sie slyszysz? -warknal. -Idz spac i nie bierz mnie na lzy. -dodal wsciekly idac sie przebrac do garderoby. "Chyba bylem za ostry...."
Chlopak zasmucil sie slyszac placz Yuu z pokoju obok. "Najgorsze jest to ze ja mu wierze...Zawsze mu wierze ale...zeby miec AZ tak slaba glowe" pomyslal ubierajac czysta koszule.
-Poloz sie, nie stoj tak. -mruknal z niezadowolonym wyrazem twarzy wchodzac do salonu. -Ide do skepu. -Po tych slowach poszedl do przedpokoju wkladaja buty. "Nienawidze kiedy on placz...ale...to bylo przegiecie. " dotknal policzka po czym ubrał ramoneske wiszacą obok.
Mezczyzna obdarzyl chlopaka surowym spojrzeniem, wygladal na zlego.
-Musze ochlonac, daruj sobie. -odparl z powaga zabierajac dłoń Nakamiego ze swojego policzka. -Zamknij za mną drzwi i idz sie położyć. -dodal wychodząc z mieszkania.
Mezczyzna podczas zakupow uspokoił sie rozumiejac ze nie powinien tak bardzo krzyczec na ukochanego. "Musze go przeprosic" pomyslal wchodząc do mieszkania. Sciagnal buty i nie zdejmujac ramoneski poszedl zasniesc siatki do kuchni. Po drodze zajrzał do sypialni ale nie bylo tam chlopaka.
-A tu jestes. Myślałem ze śpisz. -odparl wchodząc do salonu idąc do kuchni.
-Serio? Nie musiales. -odparl głośniej z kuchni. -Kupiłem mleko truskawkowe napijesz sie? -Zapytal wyciagajac zakupy na blat. "Widać ze go to meczy...trzeba jakos zalagodzic sytuacje..."
-Rozumiem, no dobrze skoro chciales. Dziekuje. -odparl nalewajac mleka do szklanki. -Nie nic z nim nie robilem. Nie musisz, do wesela sie zagoi....Chodź do mnie. -Wyciągnął ręce w strone mężczyzny chcąc mu pokazać ze ma sie nie bać do niego podejść. "Jedynym winnym jestem ja..."
"Oby naszego" zaśmiał się w duchu Takumi. Objął Yuu delikatnie, głaszcząc go po głowie.
-Wiem. Za bardzo Ci ufam i uwierzę nawet w coś tak absurdalnego. Wybacz, poniosły mnie emocje. Za bardzo na Ciebie nakrzyczałem. Po prostu...nigdy nie myślałem, że TY mnie uderzysz. Gdybym zasłużył to rozumiem, ale tak na dzień dobry, bez powodu. -odparł spokojnie. -Przepraszam, znowu przeze mnie płakałeś.
-Wiesz...Serce wierzyło, rozum mówił że kłamiesz. Dlatego tak się zezłościłem. -wyjaśnił. -Ale Yuu jeśli mi się należy to masz mi przyłożyć, rozumiesz? Tak żebym się przewrócił. -dodał poważnym tonem. -Byłem zdenerwowany i chyba trochę smutny bo spiłeś się i podniosłeś na mnie rękę, ale wiem, że nie zrobiłeś tego specjalnie. Troszkę mnie to zdziwiło co prawda, ale ok przyjąłem na klatę.-zaśmiał się. -Oczywiście, że się opiekowałem. Nie miałbym prawa nazywać się Twoim partnerem, gdybym Cię zostawił wymiotującego na podłodze i poszedł sobie spać. W takich sytuacjach trzeba dbać o osoby które się kocha. -przytulił go mocniej. -Myślisz? Nie sądzę, przestało krwawić już wczoraj i chyba jest ok. -odparł obojętnym tonem.
-Każdy czasem zasługuje. A ze ja często jestem fe to wypada mi przylozyc. -Zaśmiał sie. -Mozemy pójść dzisiaj jesli chcesz. Nic straconego. -usmiechnął sie.-E tam, nie takie rzeczy sie widzialo. Na szczescie kochanie nie wiesz gdzie szlajalem w liceum. -odparl smiejac sie pod nosem. -Poza tym masz szczescie ze mamy panele nie wykladzine. Szybko poszlo. -Dodal prytulajac mezczyzne. -Nie trzeba pobolalo i przestalo. Spokojnie to nic takiego. Wiele razy dostalem dużo mocniej. Bardziej od uderzenia bolało mnie to ze dostalem od Ciebie. Przez chwile nawet pomyslalem ze serio cos zrobiłem. -pocalowal go czule. -Musze isc zaraz do pracy. Przelozylem piwa na inna półkę w lodówce. -Zaśmiał sie.
-Kochany? Maaatko, źle ze mną. Kiedyś byłem brzydki i niedobry, a teraz jestem taki milutki. Chyba muszę się poprawić. -roześmiał się. -Dziękuje, ale nie tylko ja tu jestem kochany. -puścił mu oczko, czochrając włosy chłopakowi. -Daj spokój, gdybym to był ja, to pewnie zrobiłbyś to samo, nie?-uśmiechnął się. -To jest temat na kiedy indziej. W skrócie, wszędzie. Od night clubów w Kazeki po meliny w Soraki. -zaśmiał się cicho. -Jakoś nigdy nie umiałem usiedzieć na miejscu. Na szczęście wciąż większość czasu spędzałem z Inoue. -dodał po chwili. -Nie, nie. Już nigdy mnie nie uderzysz bez powodu. -poprawił go. -Ramen. -powiedział pierwsze co przyszło mu na myśl. -A właśnie Yuu. Mam bilety do kina, może połączymy to ze spacerem co? -zapytał uśmiechając się delikatnie.
Mężczyzna roześmiał się głośno. -A wiesz? Coś w tym jest. Chyba tylko dla Ciebie jestem taki miły. Inni ludzie mają przesrane w dalszym ciągu. -odparł idąc do gabinetu, wziął laptopa, po cym udał się do przedpokoju. -No to super, cieszę się. -"Dłuuugo będziesz wspominał ten film." zaśmiał się w duchu, z uśmiechem na twarzy. -Idę, idę. -dodał ubierając ramoneskę. -Wrócę po siedemnastej. -odparł wychodząc.
-Reiko pójdziesz mi do tej kwiaciarni prawda? Pamiętasz? -zapytał Takumi, jadąc z przyjaciółką ulicami Ryusei, podwożąc ją do domu.
-Tak, tak, pamiętam. -machnęła ręką, gdy podjechali pod jej dom.
-Taku, nie stresuj się tak. -spojrzała na niego z troską.
-Dajże spokój, umrę zaraz a to dopiero początek...nawet nie wyszliśmy z domu...Będę martwy zanim dojdziemy do kina. -odparł wzdychając ciężko.
-Och...no będzie dobrze. Co Ty się boisz, że powie nie?
-Nie..tego się nie boje. Ale w kinie jest kupa ludzi...reakcje mogą być..różne. -wyjaśnił.
-Spokojnie. Jedź już, czasu nie ma i innymi się nie przejmuj. Ci ludzie są uprzedzeni. Płaciłeś za to kinu, wszystkim się zajmą. -ucałowała go w policzek na pożegnanie.
-Bye, spotkamy się potem. -uśmiechnęła się wychodząc z samochodu. Mężczyzna pozegnął się z przyjaciółką wracając do domu.
-Tadaima! -rozległo się w całym domu gdy Takumi przekroczył próg. "Matko..ja naprawdę będę się dzisiaj zaręczał...Czego ja się obawiam? Odpowiedzialności? Nie wiem sam..."
-Dobrze, dobrze. Już idę. -odparł wesoło, ściągając buty, po czym udał się do jadalni. -Dziękuję, Tobie też. W pracy? Wszystko ok. Trochę zamieszania, z pokazem wiosennym, ale tak to w porządku. A Tobie miło minął dzień? Głowa już nie boli? -odparł przyglądając się chłopakowi. "Zdajesz sobie sprawę z tego, że za niedługo będziesz moim narzeczonym?" pomyślał zabierając się za jedzenie.
-No wiesz, wiosenny pokaz Inoue. Nie mówiła Ci? Dziwne bo codziennie mi mówi "Ale pamiętasz, że rezerwuję sobie Yuu na pokaz? prawda? prawda? Nie rób mu innych sesji." Chyba Twój typ urody pasuje jej do stylu ubrań jakie tworzy. -uśmiechnął się. -Tak, dźwięk ruszył, ubrania się znalazły, a modelka będzie mogła wyjść na wybieg. Jest ok. -dodał zadowolony. -Rozumiem, to dobrze, cieszę się że już lepiej. -odparł wstając ze stołu. -Idę się wykąpać i wychodzimy co? -zapytał idąc do kuchni odłożyć talerz.
-No a widzisz. Spodobałeś się. -Podszedł bliżej do chłopaka. -Mój piękny. -pocałował go czule. -Zbieraj się do wyjścia i zostaw te cholerne gary. -szepnął odsuwając się od niego, po czym z łobuzerskim uśmiechem złapał go za pośladki i przeszedł obok idąc do łazienki.
-Nie. -odparł krótko wracając się do kuchni z zadziornym uśmieszkiem.
-Nie musisz. Nie jesteś służącym, żeby ciągle sprzątać. Nie masz nawet stroju Maido...a szkoda. -zaśmiał się pod nosem. -W takim układzie, idziesz się wykąpać ze mną. -oświadczył, biorąc chłopaka na ręcę, niosąc go do łazienki.
-Odmawiam. -odparł krótko poważnym tonem. "Jaki on słodki. Śmiech Yuu działa tak relaksująco. Dzięki temu zapominam o stresie." przeleciało przez myśl mężczyzny. -Jesteś uzależniony od sprzątania. -oświadczył wchodząc do łazienki i sadzając mężczyznę na pralce. -Jedynym uzależnieniem jakie masz prawo mieć jestem ja. -dodał dumnym tonem na wzmiankę o sobie, po czym pocałował go namiętnie.
-Wiesz co? Ta Maido to nie jest zły pomysł....mam święta z głowy. -zaśmiał się wesoło, odsuwając się od chłopaka, żeby napełnić wannę wodą.
-No ja myślę, bo jak nie...to będę się baaardzo...ale to baaardzo gniewał. -uśmiechnął się do niego cwaniacko. -Babcia, Inoue to samo. -odparł słysząc poprawkę. -No wiesz mógłbym poprosić jakiegoś krawca, ale z dwóch powodów tego nie zrobię. Po pierwsze. Inoue dobrze zna Twoje wymiary, a w innym wypadku musiałbym Cię dokładnie wymacać z centymetrem w dłoni. -mówiąc to spojrzał na niego wymownym wzrokiem. -A po drugie ona się na tym zna. Jej można ufać. -zaśmiał się pod nosem. -Poza tym co to za groźby kochanie? Co mi zrobisz? Wyglądałbyś tak seksownie i uroczo w kostiumie Maido. -zamruczał. -To jak nie na gwiazdkę? To może być bez okazji? -Roześmiał się wesoło. "albo na prezent ślubny?"
-Och kochanie, już nie bulwersuj się tak. -zaśmiał się. -Nie będę Ci kazał chodzić w spódniczkach. -pocałował go, następnie ściągając chłopakowi koszulkę. -Dobrze, zero seksu to poważna groźba lepiej nie ryzykować. -dodał rozbawiony, samemu zdejmując koszulę, rzucając ja gdzieś na bok. -A coś równie zboczonego, erotycznego i w ogóle tylko bez spódniczki? -zapytał po chwili, zdejmując spodnie.
-Ściągaj spodnie, nie marudź, bo Cię w nich wrzucę do wanny. -odparł grożąc mu palcem. -Ech...czyli pozostanie mi fantazjować do końca życia. -westchnął ciężko, po czym zaśmiał się wesoło. -Im szybciej się rozbierzesz tym szybciej się wykąpiemy i wyjdziemy.
-Dużo fantazjuje przez Twój wstyd. -zaśmiał się. -Ale jak się kiedyś już nie będziesz wstydził to się nie krępuj. Na Maido naciskać nie będę, ale jakieś Neko....JA TYLKO SUGERUJE, NIE BIJ. -wszedł do wanny nie przestając się śmiać. Zgodnie z prośbą Yuu wzięli szybką kąpiel i po chwili suszyli już włosy, ubierając się i zbierając do wyjścia.
-Może troszkę, ale jaki kochany fetyszysta. -zaśmiał się, układając włosy. Włożył białą koszulę, ciemne jeansy i czerwoną marynarkę, po czym poszedł do przedpokoju ubierać buty.
-No to idziemy. Musisz mi się zrekompensować za wczoraj. -dodał.
-Co? Nie podoba Ci się? -zapytał trochę zdziwiony nie za bardzo wiedząc o co chodzi. -Chodź. -uśmiechnął się po chwili, łapiąc go za rękę, powoli idąc w stronę windy.
-Ach, rozumiem. -uśmiechnął się. "No, tak myślałem, specjalnie ją ubrałem. Hehehe" pomyślał śmiejąc się w duchu złowieszczo.
-Przejdziemy się do parku, powoli spacerkiem, a potem do kina. Seans mamy 20;30. Potem możemy się też gdzieś przespacerować jeśli chcesz. -dodał z uśmiechem.
-Wiem, kocham Cię. -ucałował go w policzek, mocniej ściskając za dłoń. -Będzie fajnie, podobno każdy kto poszedł na ten film na długo zapamiętał tamten seans. Mówią, że to najlepszy film i że lepszego nie będzie przez jeszcze długi długi czas. No zobaczymy, ocenimy. -uśmiechnął się. "Nigdy nie będzie lepszego bo to nasz film Yuu, nasz wspólny." pomyślał, nie mogąc się już doczekać,jednocześnie czując ponownie rosnący w nim stres.
"No to teraz coś wymyśl geniuszu..." -W sumie, czytałem same opinie, w fabułę jakoś się nie zagłębiałem. Tak, jakiś nowy. Miał premierę chyba trzy dni temu. -wyjaśnił. "W ogóle nie czytałem o czym ma być ten film...byłem zbyt zajęty zwiastunem innej produkcji..." -Wiesz co? To chyba też taka trochę moja rekompensata za niezbyt udaną pierwszą randkę. -zaśmiał się pod nosem gdy wchodzili do parku.
-Eem..chyba Skyfall...Tak, to chyba to. -odparł z początku niepewnie. "Kto by się przejmował filmem, jest mało istotny." -No szczególnie jak goniły za nami yaoistki i jak musiałeś słuchać o moich staraniach o dziecko. Wiem, że była kiepska, nie musisz mnie pocieszać, że było ok. -odparł spokojnie.
-Ja też, dobrze się składa. -uśmiechnął się. -Nie wiem, mam wrażenie, że mogłem się bardziej postarać...ale skoro Ci się podobało, to się cieszę. -odparł gdy powoli wychodzili z parku. -Z resztą jeszcze nie raz pójdziemy na randkę. Już moja w tym głowa, żeby Cię zaskoczyć od czasu do czasu i coś zorganizować. -dodał wesoło.
-Dobrze, wierzę Ci. Cieszy mnie to. -objął go w pasie. -Nie raz jeszcze pójdziemy na randkę, spokojnie. -dodał, a na ich horyzoncie malowało się kino. -Ciekawe czy jakaś paskuda siedzi w krzakach i nas obserwuje...Już widzę w internecie zdjęcia z naszego spaceru...-westchnął ciężko. -No cóż, póki co spokój, oby tak zostało.
-Idzie się do tego przyzwyczaić. Dopóki mogę wyjść z domu i oddychać to mogą sobie strzelać fotki. -odparł spokojnie. Po chwili Takumi zauważył, że pod kino podjechała taksówką Reiko i wchodząc z niej trzymała w dłoniach ogromny bukiet czerwonych róż.
-Yuu patrz! Czy to nie jest Yurine? -zapytał wskazując na jakąś kobietę po drugiej stronie ulicy żeby zwrócić uwagę chłopaka. A gdy Takumiego wzrok spotkał się ze spojrzeniem Reiko, zmarszczył brwi przechylając głowę w stronę kina, żeby zasygnalizować jej, iż ma szybko wejść do środka. Kobieta przytaknęła w odpowiedzi, znikając we wnętrzu kina.
-Tak jakoś, sam nie wiem, myślałem że to Yurine. -zaśmiał się. "O mały włos." Mężczyzna westchnął ciężko słysząc kobiecy głos wołający jego chłopaka.
-Pewnie, już się robi. -uśmiechnął się, biorąc aparat dziewczyny. "No i co jeszcze?" pomyślał złośliwie.
-Tak tak, urocza jak frankenstein. Idziemy.-przyciągnął go do siebie, obejmując w pasie, idąc w stronę sklepiku.
-Duży popcorn poproszę. -zwrócił się do sprzedawcy prosząc o to czego chciał Yuu. Po chwili podał kubełek chłopakowi, a sam zaś zapłacił pracownikowi kina.
-Wcale nie. -odparł śmiejąc się pod nosem. -Fakt, była miła. Lepsze to, niż nawiedzone yaoistki. Aczkolwiek wtedy nie muszę robić zdjęcia. -dodał rozbawiony. -Yuu kochanie, nie mam pięciu lat. -odparł, podając pracownikowi kina bilety, po czym udali się powoli do wyznaczonej sali.
-Nie marudzę. Chodź, bo się spóźnimy. -"Miej serce...jestem zbyt zestresowany na takie zabawy." -No niestety, jestem staruszkiem. -zaśmiał się otwierając drzwi od sali. W środku było już zupełnie ciemno, a na ekranie leciały reklamy.
-Kurde, pełno ludzi. Nie róbmy zamieszania, usiądźmy z przodu, dobrze? -"musimy bo inaczej Reiko z tyłu mi kwiatów nie poda."
-Niee, nie zajmiemy, spokojnie. -uśmiechnął się siadając obok ukochanego, po czym poczuł jak dyskretnie Reiko uszczypnęła go w ramię, dając znak, że jest gotowa. Mężczyzna lekko przytaknął patrząc przed siebie. -A co mieliśmy się spóźnić, daj spokój przed nami jeszcze pół godziny reklam.-szepnął nachylając się nad chłopakiem. Po jakimś czasie, Taku usłyszał telefon Yuu.
-Nie wyciszyłeś? Kto dzwoni o tej porze? To pewnie coś ważnego, idź odbierz, skoro jeszcze reklamy lecą.
Na ekranie pojawił się "zwiastun" filmu. Z początku było widać profesjonalne ujęcia Ryusei otoczone żywiołową muzyką pasującą do miasta. Po chwili muzyka ucichła i widać było jak ktoś unosi amatorską kamerę, nakierowując ją na Takumiego, co jednocześnie wzbudziło falę zachwytu wśród siedzących na sali kobiety, którym twarz obca nie była.
-No! To teraz się przedstaw powiedz ile masz lat i jak często uprawiasz seks. -dało się słyszeć znajomy głos Reiko.
-Jesteś gorsza niż prasa...cięcie. -Takumi zaśmiał się pod nosem, poważnym wzrokiem patrząc na kamerzystkę następnie zakrywając obiektyw dłonią.
-Dobra, skup się i nakręćmy to wreszcie. -dało się słyszeć głos Takumiego na czarnym tle i śmiejącą się Reiko. Po tych słowach wybrzmiała energiczna muzyka i widać było Shirayukiego idącego po galerii.
-Gdzie idziesz?
-Po pierścionek. -uśmiechnął się, na co w sali było słychać zaskoczenie w stylu "Matko on się uśmiecha! Jest jeszcze przystojniejszy!"
-A jakiii~? Dla kogo? -dopytywała.
-Zaręczynowy, dla mojego chłopaka. -dodał zadowolony, lekko przygłuszony z początku cichymi piskami. Cały film opierał się na przygotowaniach Taku. Widać było jak rozmawia z kierownictwem kina lub Yurine, planuje jak ma to wyglądać, nie zagłębiano się jednak w szczegóły, nadal nie wiadomo było co teraz się stanie oraz jak wygląda pierścionek.
-Nie stresuj się. -poprosiła go kamerzystka Reiko.
-Kocham go wiesz? -odparł spoglądając przed siebie ze wzrokiem niewinnego dziecka, które jakby bało się coś powiedzieć, ale uśmiechało przy tym delikatnie. W zamian znów zalała salę fala pisków.
-Wiem. -odpowiedziała spokojnie.
-Lecę, nie razie. -kamera zaczęła się oddalać od Takumiego.
-Reiko nie zapomnij tych kwiatów bo...
-Bo mi urwiesz łeb wiem. -dokończyła za niego i wraz z jej śmiechem i tym na sali zakończył sie też filmik, a w kinie zapaliły się wszystkie światła. Takumi wstał z miejsca, biorąc od siedzącej z tyłu Reiko wielki bukiety róż. "Mój Boże to Shirayuki-san! A na dole Nakami-san!" dało się słyszeć zdziwienie wśród płci pięknej. Na twarzach Panów malowało się zniesmaczenie, jednakże Panie były zachwycone. Mężczyzna trzymając kwiaty, powoli zszedł na dół. Stanął o przed Yuu z uśmiechem na twarzy przyglądając się mu przez chwile.
-No cześć kochanie. -zamruczał cicho, tak żeby tylko chłopak był w stanie to usłyszeć. Uklęknął przed ukochanym przy dziewczęcych krzykach. Wyciągnął z kieszeni marynarki eleganckie pudełko, otwierając je oczom Yuu ukazał się pierścionek, dokładnie taki sam jaki kiedyś mu się śnił.
-Kocham Cię. Zostaniesz moim mężem? -zapytał głośno, a dziewczyny powstrzymywały się od pisków, czekając na odpowiedź Yuu."Zaraz tutaj umrę, ręce mi się trzęsą...Yuu noo"
Gdy na sali padło ciche "tak", a Shirayuki wsunął pierścionek na palec mężczyzny, dziewczęta na sali zalały ich krzykami i brawami. Takumi wstał z podłogi, dał ukochanemu kwiaty, po czym położył dłoń na jego policzku, głaszcząc go delikatnie, a następnie przytulił chłopaka mocno. Korzystając z zamieszania, jakie wywoływały kobiety na sali, szepnął Yuu do ucha.
-Kocham Cię, nigdy Cię nie zostawię, zawsze będę przy Tobie. Jestem piekielnie szczęśliwy i nic tego nie zmieni. Nie dam Cię nikomu skrzywdzić oraz to nie jest już sen Yuu. Postawimy sobie domek, będzie fajnie. Nie? -zaczął, z początku poważnie pod koniec trochę wesoło. -Kocham Cię...a najbardziej stresujący moment w życiu mam za sobą. -zaśmiał się cicho. -Możesz płakać...łzy szczęścia są ok. Panie przyszły Shirayuki. -po tych słowach odsunął się od niego obdarzając chłopaka wesołym uśmiechem. -Nie sądziłeś, że się doczekasz co? A jednak. Udało się i mnie i Tobie. Nam. -mówiąc to objął go w pasie, przyciągając do siebie, a drugą ręką złapał za jego podbródek. Spragnione pocałunku dziewczyny przyglądały się uważnie, jednakże światło w sali szybko zaczęło gasnąć, a Takumi posłał im jedynie zadziorny uśmiech, na co część jęknęła z rozczarowaniem, a inne pisnęły przyglądając się Shirayukiemu z zachwytem. Gdy światła zgasły, a za film na ekranie zaczął lecieć, Takumi zatopił się w ustach Yuu całując go namiętnie.
"Podoba mu się. To dobrze." -No a widzisz. To nie sen i nareszcie jesteś moim narzeczonym. -szepnął, obejmując go delikatnie. -No teraz już nie mam, ale jeszcze przez chwile myślałem, że zemdleje. Ręce mi się trzęsą i boli mnie brzuch. -dodał cicho. -I patrz, już nie będziesz musiał mówić, że nie lubisz swojego nazwiska. -zauważył śmiejąc się wesoło. -Chodź, wracajmy na miejsce. -Pocałował go ponownie, po czym złapał za rękę, prowadząc z powrotem na ich miejsca.
Mężczyzna nie mógł się skupić na filmie. Chciał już jak najszybciej wrócić z ukochanym do domu. Chciał być z nim sam. "Przygląda się pierścionkowi, chyba mu się podoba."
-Ja Ciebie też kochanie. -ucałował go w czubek głowy, po czym objął chłopaka ramieniem. Gdy film się skończył wszyscy powoli zaczęli wychodzić.
-Poczekajmy aż wszyscy wyjdą, poza tym chyba ktoś chciałby Cię uściskać. -mówiąc to wskazał na rząd do tyłu gdzie siedziała Yurine i rodzina Taku. Przechodząc obok ich rzędu dziewczęta przyglądały się uważnie, ale popędzane przez obsługę nie dostały pozwolenia na robienie sobie z nimi zdjęć.
-Jak nam Takumi powiedział, że się oświadcza, to wszyscy spadliśmy z krzeseł. -zaśmiała się Ji Hyo. -Akira zadławił się kawą. -dodała Inoue, a ojciec Shirayukiego tylko spuścił wzrok. -Stwierdziliśmy, że skoro mamy i tak przyjechać na pokaz, to wpadniemy do was. To ważny moment, rodzina powinna być w pobliżu. -dodała matka Takumiego.
-Tee Onii-chan trzeba mu było odmówić dla jaj. Myślałem, że się pośmieje chociaż trochę. -zaśmiał sie Ren, zwracając się do Yuu, a Takumi tylko zmroził go wzrokiem.
-No już, głazie bez poczucia humoru spokojnie. Nie bądź głaz maruda. -dodał śmiejąc się dalej, patrząc na groźne spojrzenie brata.
-Musicie teraz wszystko zaplanować. -westchnęła Ji Hyo.
-Spokojnie, ja się wszystkim zajmę. -przerwał Takumi.
-No no, oczywiście, ale jak coś to pomożemy. Chi kazała wam pogratulować bo teraz się uczy i w ogóle. Powiedziała, że zadzwoni jak znajdzie wolną chwilę. -dodała mama Takumiego.
-Jak tam serducho? Nie dostałeś zawału? -zaśmiała się Reiko. -Wyglądasz jakbyś miał zaraz umrzeć ze szczęścia. -dodała rozbawiona.
-No no, żartuję tylko z tym zawałem. -odparła Reiko.
-A szkoda, pośmiałbym się. -wtrącił się Ren.
-Tak jakoś. Na urodziny też postawiłem na film...może zostanę operatorem kamery co? -zaśmiał się. -E e e ja byłam kamerzystką, Ty możesz być co najmniej montażysto-aktoro-reżyserem. -zaśmiała sie przyjaciółka Takumiego.
-Cieszę się, że Ci się podobało. -uśmiechnął się Shirayuki, zbierając się do wyjścia.
-I'll love you forever. -szepnął mu do ucha, po czym pocałował go w policzek.
-Chodźmy chodźmy, bo jest późno, na pogaduchy umówimy się kiedy indziej, a ja chcę uściskać mojego przyszłego syna. -odparła wesoło Ji Hyo wychodząc ze swojego rzędu.
-Staniki nie latały, do ideału mi daleko. -roześmiał się, schodząc schodami w dół. -Wiem. -odparł z uśmiechem, łapiąc Yuu za rękę.
-No co się tak dziwisz? Bierzecie ślub tak? Ja wiem, że zbytniej różnicy nie będzie bo już jesteśmy jak duża rodzina, ale teraz to będzie tak wiesz oficjalnie. W końcu będziesz nosił nazwisko Shirayukich. -Ji Hyo podeszła do chłopaka z ciepłym uśmiechem. -Będę Cię kochać jak własne. -dodała spokojnym miłym głosem, przytulając Yuu.
-Już tak jest. -roześmiała się.-Wszyscy Cię kochamy, w końcu jesteśmy rodziną nie? Wyjątków nie ma więc się nie dziw. -dodała, na koniec klepiąc go delikatnie po plecach, następnie odsuwając się od chłopaka. -A pierniczenie o Chopinie! -wtrąciła się babcia. -Yuu zawsze był w naszej rodzince i on dobrze o tym wie tylko głupa zgrywa. Poza tym ja was muszę nauczyć jak go tulać bo wy wszyscy tak go ściskacie, że jak mu zrobię za niedługo garnitur to będzie na nim wisiał. Sio! -odgoniła Ji Hyo na bok, przytulając się do Yuu.
-Jakiś argument, żeby ich odpędzić trzeba mieć. -zaśmiała się. -No i taka uśmiechnięta buźka ma być. -poklepała go po policzku delikatnie. -Ja już dla Ciebie następne cudo szyję, więc masz na przymiarki przyjść za niedługo, jasne? -pogroziła mu palcem. -Tak, babciu, jasne Ty tylko o pracy. -Wtrącił Takumi.
-A co mi zostało Mikumi? Za stara jestem, żeby chodzić do barów ze striptizem. -zaśmiała się.
-Mamo idziemy do domu. -Ji Hyo wzięła ją pod rękę
-Pa Yuu, gratuluje, zgadamy się potem. -pomachała mu. -Czekamy w samochodzie. -zwróciła się do Akiry, następnie razem z babcią wyszły z sali.
-Yurine czekaj! -krzyknęła Reiko idąc za nimi. -Nie będę wam przeszkadzać, pa chłopaki. Gratuluje. -idąc odwróciła wzrok w ich stronę posyłając im całuska.
-No to zostaliśmy w męskim gronie hehehe -zaczął złowieszczym tonem. -No to mam nowego braciszka. -poczochrał mu włosy. -Zawsze spoko. Gratuluje. -uśmiechnął się, po czym podszedł do Takumiego i uścisnął go bratersko. -Tobie też stary. -dodał trochę poważniej. -To teraz jak się już hajtniesz to pomóż mi znaleźć jakąś fajną laskę. Może masz jakąś fajną w agencji?
-Sorry stary, nie takich usług udziela nasza agencja. Zły numer. -zaśmiał się Takumi. -Jaka szkodaaa. Dobra ja spadam, na razie. -odparł rozbawiony Ren wychodząc z sali.
-No Panowie, też się zbieram. -wtrącił się Akira. -Jest to dla mnie dość niecodzienna i dość dziwna sytuacja. -zaczął przerywając ciszę. -Ale cieszę, że jesteście szczęśliwi. -przytulił ich obu na raz. -Gratuluje Panowie. -dodał z uśmiechem. -Na razie. -mówiąc to poszedł za Renem. -No i nareszcie sami. -mówiąc to objął ukochanego w pasie, po czym pocałował go namiętnie.
-Bierz kwiaty i idziemy do domu. -uśmiechnął się.
-No tak tak. Obiecałem Ci jeszcze spacer, to pójdziemy. Sam chętnie się przejdę. Muszę odetchnąć. -odparł z uśmiechem, ponownie łapiąc Yuu za dłoń. -I ten słodki uśmiech. Kurde, przez niego na wszystko się zawsze godzę. -zaśmiał się Takumi, wychodząc z kina.
-Taa wiesz jak mnie podejść...temu uśmiechowi nie da się odmówić. Musiałbym być chyba albo bardzo poważny, albo bardzo zły. -zaśmiał się pod nosem, idąc wzdłuż oświetlonych latarniami ulic. -A to jeszcze nie koniec niespodzianek na dzisiaj. -uśmiechnął się.-Cieszę się, że jesteś zadowolony, starałem się. Czekałem na to baardzo długo. -dodał.
-Mimo, że wiem że nic się nie zmieniło to mam teraz taki wrażenie jakbyś był mi jeszcze bliższy. Taki już mój, że mój i tylko mój. -mówiąc to z początku poważnie przeszedł do śmiechu. -Cieszy mnie to.
-No cóż to ma swoje zalety i wady. Chyba bede musiał być bardziej stanowczy w niektórych sytuacjach. -Zaśmiał sie cicho. -Pamietam jak kiedyś na mnie nakrzyczales ze mam Ci nie kupować kwiatów bo nie jestes kobieta. To bylo za pierwszym razem bodajże potem juz jak kupowałem roze to nic nie mowiles. Jednakże koniec końców chyba Ci sie podobają co? -Z usmiechem uwaznie przyglądając sie mężczyźnie. -Uważaj. -mówiąc to wzial go pod rękę. -przez ten bukiet chyba nic nie widzisz. -Zaśmiał sie Takumi. -Zobaczysz, niespodzianka. -Dodal.-Smycz ? oj nie to takie straszne porównanie. Na smyczy chociażby psy chyba raczej czują jak ogranicza sie ich wolność....Ty sie tak nie czujesz prawda ? -Zapytal poważnie chcąc sie upewnić.
-Hmmm...To może powinienem znaleźć jakiś zamiennik, co? -zapytał spoglądając na ukochanego. -Co byś chciał zamiast kwiatów? -dodał gdy wchodzili do parku. -No namotałeś, namotałeś, ale rozumiem o co Ci chodzi i cieszy mnie to. -mówiąc to uśmiechnął się do niego ciepło. "Powinniśmy się pośpieszyć...kwiaty rzucają się w oczy, ludzie się przyglądają i nie chcę, żeby zaraz jakiś paparazzi wyskoczył zza krzaków..." pomyślał trochę zmartwiony Takumi. Cóż w końcu oczywistym jest, że gdy tylko dziewczyny które były w kinie zaczną o tym pisać w sieci, media szybko to podłapią i zaczną ich ścigać.
-Ojoj z czekoladkami może być ciężko. Wiesz...mogłyby nie dożyć do wręczenia. -zaśmiał się pod nosem. -Ale skoro tak, to będę Cie dawał czekoladki. -oznajmił z pogodnym wyrazem twarzy. -Czemu ? A nie, to tak na wszelki wypadek. Patrzę czy ktoś za nami nie idzie. -odparł. -Z resztą nieważne, jeszcze tylko przejść przez ulicę i jesteśmy w domu. -uśmiechnął się, obejmując chłopaka w pasie.
-Ooo to jak się podzielisz to postaram się wytrzymać. -odparł wesoło, idąc w stronę domu. -Wiesz co? Nie zdziwiłbym się. Ty nic nie wiesz, ale jak byłeś u siebie wtedy kiedy miałem taką spartę pod domem, to jak wyszedłem na balkon zapalić to na drzewie po drugiej stronie ulicy siedział fotograf i pilnował kiedy któryś z nas się wychyli. -zaśmiał się przypominając sobie tamtą sytuacje. -Cóż to ich praca, za każde zdjęcie dostają pieniądze. Więc robią WSZYSTKO, żeby taką fotkę zdobyć. -wzruszył ramionami. -E e e gdzie Ty idziesz? -zapytał gdy Yuu chciał już wchodzić do budynku w którym mieszkali. -Nie tu. -mówiąc to podszedł do dużego czarnego range rovera, mimo że ich samochód stał tuż obok, otwierając przed nim drzwi od strony pasażera. -Wsiadaj. -nakazał. -No już, szybko szybko. -pośpieszył go z uśmiechem na twarzy.
-Serio, myślałem że padnę ze śmiechu. Wisiał jak małpa. -odparł rozbawiony Takumi. -Cóż no to widzisz, ja jestem dla nich niemiły i opryskliwy to mnie dręczą. Chyba muszę być bardziej uprzejmy...nie, nie umiem, nienawidzę ich. -zaśmiał się, wchodząc do samochodu. -Można powiedzieć, że jedziemy na wycieczkę. Takie "mini wakacje" w pewnym sensie. -wyjaśnił dość tajemniczo zapinając pasy. -Kwiaty daj lepiej do tyłu bo krótka podróż to nie będzie. -dodał odpalając silnik.
-W związku z tym, że znając życie juro rano obudzimy się ze spartą pod domem, stwierdziłem, że mam za dobry humor i nie chce mi się z nimi męczyć, więc wyjedziemy sobie na trochę i poczekamy aż się znudzą i sobie pójdą. Poza tym, dawno nigdzie nie wyjeżdżaliśmy no i chcę pobyć sam na sam z moim narzeczonym. -uśmiechnął się odjeżdżając z miejsca. - Reiko ma dom w górach do którego jeździ na wakacje. Powiedziała, że lepszego rozwiązania nie znajdę, bo tylko tam mam pewność, że nikt nie zadzwoni po media albo nie rozniesie plotki że sobie pojechaliśmy w góry. Ma racje, ryzykownym byłoby jechać do onsen. Stąd też zmiana auta, sportowym tam nie wjedziemy, a i prasa zgłupieje widząc że nasz samochód jest a nas nie ma. -wyjaśnił. -Poza tym pobędziemy sobie razem, opowiem Ci co nie co o tym co wymyśliłem w związku ze ślubem i w ogóle odpoczniemy sobie od tego zamieszania i hałasu miasta. Co Ty na to? -zapytał uśmiechając się.
-Ach o finalizacji narzeczeństwa chyba wspominać nie muszę czyż nie? -zaśmiał się, stając na światłach.-No fajnie, wszędzie zieleń i zero tych irytujących paparazzi. -westchnął. -Jest duży, wręcz za duży na ją jedną. Z resztą zobaczysz, nie będę się bawił w zawiłe opisy bo i tak pewnie się poplącze i coś źle powiem, a poza tym dawno tam nie byłem. Dobrze, że chociaż drogę pamiętam. -dodał. -W sumie to też możemy załatwić. Wszystkie rzeczy z pracy wziąłem, więc i na laptopie mam różne projekty i jakiś magazyn też mam, to możemy czegoś poszukać. -odparł ruszając z miejsca. -Jak jesteś zmęczony to możesz się przespać, a ja Cię obudzę jak dojedziemy. -dodał po chwili, w końcu na zegarku było już nieco po 23.
-A i pracą też się nie przejmuj i tak nie miałeś zbyt wiele ostatnio. Zacznie się jak projektanci będą chcieli reklamować nowe kolekcje wiosenne wtedy będziesz miał sesje za sesją. Póki co masz urlop, a ja wziąłem biuro ze sobą więc o wszystkim pomyślałem. -mówiąc to uśmiechnął się, skupiając wzrok na drodze.
-Możemy sobie zrobić tak wielki dom, jaki tylko będziemy chcieli. -odparł z uśmiechem. -Pewnie, przysiądziemy sobie któregoś wieczoru i wszystko ustalimy. -zapewnił. -Miło to od Ciebie słyszeć, nieważne jak wiele razy byś tego nie powtarzał. -zaśmiał się. -Dobrze, obiecuje że nie będę siedział długo przy pracy. -dodał gdy wyjeżdżali z Ryusei. "Zasnął. Dobrze, niech się wyśpi. Musi być zmęczony." Droga minęła spokojnie i po niecałych dwóch godzinach Takumi wjeżdżał na górę po krętej, czasem wyboistej drodze. "Hmmm...nie obudził się? To dziwne. Musiał być bardzo śpiący." Pomyślał parkując w garażu. Najpierw wniósł do domu wszystkie torby jakie miał ze sobą po czym wrócił, żeby obudzić Yuu. "Nie mam serca go budzić. Zaniosę go." pomyślał otwierając drzwi, następnie delikatnie podnosząc chłopaka z fotela.
"Oho czuję w tym całą masę podtekstów i doskonale wiem o co mu chodzi." pomyślał nieco zaskoczony Takumi. "Nie wytrzymasz do jutra co? No cóż tak rzadko się prosisz, że aż to miło słyszeć. Właściwie to aż się zastanawiam co Ci się stało...no tak różki.." pomyślał, śmiejąc się w duchu.
-Czyżby mój młody narzeczony chciał ją jakoś wyładować? -zamruczał uśmiechając się delikatnie.
-Yhymmm...-zamruczał z cwaniackim uśmieszkiem wchodząc po schodach na piętro kierując się w stronę sypialni. "Jestem padnięty, ale taka okazja szybko się nie zdarzy." -Skoro tak...-zaczął seksowny tonem kiedy położył chłopaka na łóżku, następnie ściągając marynarkę i rzucając ją na bok. -To pokaż mi jak bardzo tego pragniesz. -dodał patrząc na niego uwodzicielsko, jednocześnie rozpinając koszulę. "No kochanie, wykaż się choć troszkę."
Zaskoczony Takumi sam nie wiedział co powiedzieć i co myśleć. Podobało mu się to. Objął ukochanego, siadając na łóżku, masując najpierw jego plecy, a po chwili zjeżdżając niżej, na pośladki i uda. -Aż tak bardzo? Pokaż mi więcej. -zamruczał mu do ucha, następnie przygryzając je lekko, a wilgotnym językiem lizał i ssał jego płatek.
Mężczyzna czuł jak dzięki ruchom chłopaka coraz szybciej się podnieca. Nie wiedział czemu Yuu aż tak bardzo się tym razem domagał, ale nie miał nic przeciw. Wręcz przeciwnie. Podobało mu się. Odchylił na chwilę szyję do tyłu, ale po jakimś czasie, zapragnął pocałować ukochanego, więc bez wahania przerwał mu okupowanie jego szyi i zatopił się w ustach Yuu z zachłannością, pasją i szczyptą brutalności, nie przerywając kładąc mężczyznę na łóżku.
-No kochanie, jesteśmy tu zupełnie sami...Głośniej. -poprosił szepcząc mu do ucha.
-Chcę usłyszeć Twoje seksowne jęki głośno. -dodał dłońmi bawiąc się sutkami mężczyzny chcąc podniecić go jeszcze bardziej. -No Yuu, powiedz mi czego pragniesz. -dodał nie zaprzestając pieszczot wręcz jedną dłonią zjeżdżając niżej, jednocześnie całując jego szyję co jakiś czas wracając do warg ukochanego.
"Zdajesz sobie sprawę z tego co powiedziałeś, prawda?" pomyślał spragniony ciała swojego ukochanego, Takumi. Spojrzał na niego z góry, wzrokiem uwodziciela, po czym zaczął go szybko zachłannie całować. Kolanem, które znajdowało się między nogami Yuu drażnił jego męskość, samemu czując jak jego przyrodzenie twardnieje, pod wpływem jęków mężczyzny. -Naprawdę? Nawet jeśli będę mało delikatny chwilami trochę brutalny? -zamruczał mu do ucha, liżąc i przygryzając je delikatnie.
-A nie wolisz najlepszego zostawić na noc poślubną? -zamruczał mu do ucha, mocno łapiąc chłopaka za nadgarstki po czym chwilę później wjechał dłońmi trochę wyżej, splątując swoje palce z palcami chłopaka, trzymając go za ręce. -Kocham Cię mój narzeczony. -uśmiechnął się cwaniacko patrząc na niego z góry, następnie całując go namiętnie co jakiś czas przygryzając jego dolną wargę. Odsuwając się od jego ust oblizał swoje, by zimnymi wilgotnymi wargami składać pocałunki na rozpalonym ciele ukochanego. Całował jego szyję, obojczyki, liżąc je, nie zapominając o malinkach, które jak zwykle były mocne, bolesne, ale wyjątkowo przyjemne. Mimo wszystko nie puszczał dłoni chłopaka.
-Och Yuu...no i jak ja teraz wytrzymam do naszej nocy poślubnej? -zaśmiał się cicho. Zjechał niżej, do sutków mężczyzny, ssąc jeden z nich mocno, co chwile zataczając wokół niego kółka końcówką języka. Wypuszczając dłonie Yuu z uścisku zjechał niżej, jedną ręką rozpinając spodnie chłopaka, a drugą masując jego już twardą męskość przez materiał. Po chwili, nie potrzebne spodnie wraz z bokserkami odrzucił na bok, a gdy jego wargi schodziły coraz niżej, dłonie Takumiego wciąż pieściły przyrodzenie Yuu.
-Nya? Co Ty kotek? Słodkie. -oznajmił uśmiechając się, jednocześnie łapiąc Yuu za uda ściskając mocno i masując przez chwilę. Mężczyzna zsunął bokserki chłopaka, przyglądając się przez chwile jego twardemu przyrodzeniu. Nachylił się, po czym od razu zaczął mocno ssać główkę jego członka. Dłońmi biegał po udach i pośladkach chłopaka.
"Ależ ja nie mam nic przeciwko temu. To urocze." Pomyślał Takumi, pogłębiając swoje ruchy, po chwili biorąc do ust całego członka mężczyzny, liżąc go i sprawnie operując językiem. Prawie że od razu przyśpieszył, ściskając mocniej jego uda. "Mój mały kotek, nie wytrzymam długo muszę się pośpieszyć."
Chłopak uniósł się oblizując usta. Podsunął się wyżej, ocierając o ukochanego.
-Ja też nie. -odparł będąc na wysokości jego twarzy. -Zwłaszcza jeśli robisz tak erotyczny wyraz twarzy kotku. -zamruczał następnie całując go namiętnie, zaborczo i zachłannie, przyciskając do łóżka.
Po chwili znów zjechał w dół. Złapał go za uda, ściskając mocno, następnie uniósł go w lekko w górę szeroko rozchylając nogi ukochanego.
"Nie ma czasu na palcówkę skarbie, jestem zbyt napalony." pomyślał, nachylając się, językiem liżąc jego wejście.
Kiedy Takumi przestał lizać, podsunął dłonie trochę wyżej, łapiąc ukochanego pod kolanami, po czym zaczął wchodzić w mężczyznę, starając się być chociaż trochę delikatnym, mimo tego, że miał iść na całość. Po chwili jednak stwierdził, że to nie ma sensu oraz zaczął poruszać się w chłopaku, a jego pchnięcia były szybkie i mocne.
-Dobrze, kotku. -zamruczał, poruszając się w nim szybko. Dłonią jeździł jeszcze wzdłuż męskości chłopaka, chcąc aby poczuł jeszcze więcej przyjemności. -Jak ja lubię jak Ty się tak prosisz. -mruknął bardziej do siebie, oddychając szybko.
Takumi oddychając szybciej płynnie poruszał się w mężczyźnie, nie wychodząc z rytmu, a jedynie słysząc zadowolenie Yuu podkręcał tempo pchając mocniej i szybciej. Shirayuki czuł jak wzrasta w nim przyjemność i dobrze wiedział że długo nie wytrzyma.
Mężczyzna słuchał jęków Yuu co tylko powodowało, że stawał się bardziej zachłanny. Czuł, że dawno już nie było mu tak przyjemnie jak teraz. Zacisnął mocniej dłonie pod kolanami ukochanego i po kilku mocny pchnięciach osiągnął szczyt spuszczając się wewnątrz Yuu, jednocześnie mocno przygryzając dolną wargę. Powoli wyszedł z chłopaka, kładąc się obok. -Nie pamiętam kiedy ostatni raz było mi tak dobrze. -zaczął, dysząc ciężko.
-Coś w tym jest. -mówiąc to położył się na boku, przodem do niego. -to dzięki Tobie, mam cudownego narzeczonego. -przytulił go do siebie. -Wiesz co? Jeśli tak samo będziemy się kochać w naszym domku, a Ty nie będziesz wstrzymywał głosu...To ja już chce go mieć i moja noga nigdy już w mieście nie postanie. -zaśmiał się cicho, przytulając mocniej. -Wiesz co? Skoro po zaręczynach seks był tak wspaniały, to ja się nie mogę doczekać nocy poślubnej. -zaśmiał się ponownie, gładząc go po policzku i przyglądając się mu uważnie chcąc go pocałować.
-Wiem i to mi się podoba. Dlatego, wyprowadzamy się z Ryusei w cholerę i będziemy mieć święty spokój. -odparł uśmiechając się delikatnie. -Te Twoje rumieńce są urocze. -dodał od tak sobie. -Ulala, zajmiesz się seksem? No no, jestem pod wrażeniem. -mówiąc to spojrzał na niego zdumiony. -Wiem, że będzie wspaniale. Jesteś naprawdę dobry. Najlepszy. I wiem że się starasz. A miejsce to ja już wybrałem dawno. -"Obszarów których nie powinien? Ahaa, ok. " pomyślał Takumi powstrzymując się od śmiechu. -Dobrze już idę, kochanie. -uśmiechnął się po czym ucałował go w czoło i szybko wyszedł z łóżka, śmiejąc się poszedł do łazienki. "Uciekam bo jeszcze poduszką oberwę po głowie czy coś."
-Boze nie sądziłem ze to kiedyś powiem ale...Ren kocham Cie bracie, przydales sie do czegoś. -Rozesmial sie głośno wchodząc do łazienki. -No Nie wiem czy Ci powiedziec czy zostawić na niespodziankę. -odparl po czym szybko umył zęby i wyszorowal język. "Tak, tak moja zonka." zażartował w mysli, śmiejąc sie pod nosem wchodząc do pokoju. -Ależ oczywiście kochanie. Spisujesz sie świetnie pod każdym wzgledem. -Dodal podchodzac bliżej. -No coz, przepraszam ze jestem zboczencem. -położył sie obok. -poprawiles sie, bardzo. Zaskakujesz mnie za każdym razem coraz bardziej i tylko Ty wiesz co mi sie podoba i wykorzystujesz to umiejętnie. Jestes niesamowisty. -pocałował go namiętnie. -Kocham Cie. -nagle spowaznial.
-W dodatku nie pamietam kiedy ostatni raz slyszlem od Ciebie ze cos jest zawstydzajace. -Zauważył. -Ciezko pracowałeś i widać efekty. -Dodal. -Nie mam co do tego wątpliwości. Na pewno bedzie cudownie. -mezczyzna objął ukochanego zakrywajac ich koldra. -Pewnie wszystko omowimy rano, na spokojnie. -uśmiechnął sie. -Nigdy nie sądziłem ze sie ozenie, wiesz? Kurde...wszystko sie tak zmienilo przez kilka miesięcy...-westchnął.
-Pozwolisz, że oleje te uwagi. -odparł spokojnie. "Zanotować: Nie próbować niczego nowego." -Cóż ślub jak ślub. Nie wiem jeszcze jak mógłby on wyglądać. Zająłem się miesiącem miodowym. -zaśmiał się pod nosem. -trochę od tyłu się za to zabrałem. A co do wesela. Z tym może być problem i ogólnie z całym ślubem. Wiesz, to że moja bliska rodzina, rodzice, rodzeństwo, Inoue są tolerancyjni i nie mają nic przeciw, nie oznacza, że nie mam w rodzinie homofobów. Myślę, że powinniśmy to odpuścić albo zrobić coś dla bliższej rodziny i przyjaciół. -mówiąc to bawił się włosami Yuu, delikatnie go głaszcząc. -Byłeś pewny a tu tadam! Przybył Takumi. Ja za to rozpaczliwie szukałem żony nie stroniąc od przelotnych romansów. A tu proszę będę miał męża. -zaśmiał się.
-Myślę, że tak byłoby najlepiej.-odparł spokojnie. -Tutaj? W sumie ona nie miałaby nic przeciw. A to nie byłoby głupie. Zero dziennikarzy, a po wszystkim możemy sobie pojechać bo w końcu to wielki dom i wszyscy mogą się przespać tutaj. Nie trzeba się o nich martwić. Ode mnie? Reiko, Ren, Chi, Inoue i rodzice. Nie chce mi się innych zapraszać. Wolę małe ale bliskie mi grono. -wyjaśnił. -No i może jeszcze rodziców Aiko o ile znajdą czas. Nie wiem, nikt więcej na chwilę obecną nie przychodzi mi do głowy. -dodał. -Vice versa. -uśmiechnął się po czym ucałował go w okolicach skroni. -Mieliśmy omawiać rano prawda?
-Żeby teraz się nie okazało, że z tego podekscytowania nie będziesz umiał spać. -zaśmiał się Takumi. -Już ja sobie ze spartą poradzę. Zapłacę komu trzeba i nikt się nie dowie. Spokojnie poradzę sobie. -odparł spokojnie. -Ja Ciebie też kochanie. -dodał uśmiechając się. -oczywiście. Czemu byś nie mógł? -dodał przytulając go do siebie mocniej.
-No dobrze, rozumiem. Ja też się przecież cieszę. -odparł spokojnie. -Ze mną bywa...różnie, ale jeśli ktoś się zjawi to postaram się być spokojny. -dodał. -Daj spokój, mnie zawsze jest wygodnie. Śpij sobie jak chcesz. Dobranoc kochanie. -szepnął.
-O nie, ostatnia rzecz jaką zrobie w życiu to danie tym cwelom tego czego chcą. -odparł starając się być spokojnym, po czym zamknął oczy i zasnął nie wypuszczając Yuu z objęć.
~*~
Rano mężczyzna nie chcę otworzył oczy."yh...a tak mi się dobrze spało." pomyślał spoglądając na zegarek w telefonie. "Jedenasta.. łohoho to trochę żeśmy pospali." pomyślał patrząc na chłopaka. "Kurcze, nie chcę go budzić. Niech sobie śpi." Shirayuki delikatnie wyswobodził się z uścisku ukochanego, nie budząc go przy tym. Następnie wziął czyste ubrania i poszedł pod prysznic. Kiedy już się odświeżył, ubrany w białą koszule i ciemne jeansy, zszedł na dół, żeby zrobić śniadanie.
Mężczyzna, przypomniał sobie jeden z przepisów na omlet, który kiedyś robił z Reiko, po czym, gdy wszystko przygotował, kładąc pachnące śniadanie na stół, poszedł obudzić chłopaka. Podszedł do łóżka, klękając przy nim, przyglądał się śpiącej twarzy Yuu. "Ciekawe co mu się śni. Jest taki słodki kiedy śpi...ech co ja mówię, on zawsze jest słodki.." zaśmiał się pod nosem.
-Yuu, wstawaj. -odparł spokojnym głosem.
-Ano dzień dobry. -uśmiechnął się do niego. -Jakoś po dwunastej. Nie wiem, nie sprawdzałem. -dodał. -No widzisz? Chyba się przyzwyczaiłeś. A może ja po prostu częściej powinienem iść po całość? -zaśmiał się, siadając obok. -Jak się spało? -zapytał patrząc w stronę chłopaka.
-No późno, ale przynajmniej się wyspałeś. -uśmiechnął się, obejmując chłopaka ramieniem. -To dopiero początek. -zaśmiał się Takumi. -Co Ci się śniło? -zapytał z zaciekawieniem. -Mnie? Bardzo dobrze, w końcu się wyspałem po ciężkiej nocy na kanapie. -dodał rozbawiony.
-Nie no, nie mam Ci tego za złe. -uśmiechnął się. -JUŻ nie. -podkreślił. -Paryż powiadasz? No to musiał być piękny sen. -odparł pogodnie. "Chyba mu powiem bo jestem ciekaw jego reakcji." -ZGUBIŁEŚ GO?! JUŻ?! -zapytał zdziwiony Takumi powstrzymując się od śmiechu.
-Spokojnie Yuu...Na pewno gdzieś tu jest, tylko nie panikuj. -odparł. -Słuchaj, Ty idź się umyć, ubrać, a ja poszukam. -złapał go za ramiona, po chwili ścierając łzy z jego policzków. -Ja go znajdę, a Ty się uspokój i idź się odświeżyć. Jestem pewny, że gdzieś tu jest, nie ma innej opcji. -uśmiechnął się po czym pocałował go czule. -No już, leć, ja sobie poradzę.
-Zaskoczony. Nie sądziłem, że tak dobrze dopasowany pierścionek można tak po prostu zgubić...Jeśli się nie znajdzie wtedy będę zły. Tak to raczej zachowuje spokój. -wyjaśnił po czym ponownie pocałował chłopaka. -Yuu skarbie, ubrania. -zaśmiał się pod nosem, po czym zabrał się za szukanie pierścionka.
-Głuptas...-zaśmiał się pod nosem wyciągając z szafki nocnej pierścionek. "Zginąłbyś beze mnie." pomyślał rozbawiony obracając zgubę w ręce. Okazało się, że gdy Takumi się obudził, zauważył że pierścionek leży na podłodze tuż przy łóżku. Schował go, żeby się nie zgubił. "Matko taka mała rzecz, a jej utrata doprowadziła go do łez." pomyślał przyglądając się pierścionkowi.
-Yuu kochanie szybciej bo śniadanie stygnie! -krzyknął schodząc na dół.
-Niestety.-zaczął ze zdenerwowaną miną patrząc na Yuu i podchodząc bliżej. -Niestety, ale musisz przeżyć nasze zaręczyny jeszcze raz. -uklęknął przed nim wyjmując pudełko z pierścionkiem, który włożył tam z powrotem. -Yuu kocham Cię. Zostaniesz moim mężem i obiecasz, że będziesz bardziej uważał na swój pierścionek? -zapytał uśmiechając się wesoło. "Taki żart...musiałem, przepraszam." zaśmiał sie w duchu.
-Znalazłem go obok łóżka jak spałeś i schowałem do szafki. -wyjaśnił, wstając. -W porządku, byłeś podekscytowany, rozumiem. Nie musisz koniecznie na noc, ale zdejmuj przed seksem, żeby nie spadł. -dodał śmiejąc się cicho. -Chodź siadaj do stołu. -wskazał ręką w stronę jadalni prowadząc tam Yuu.
Prześlij komentarz