Nazwisko: Nakami
Wiek: 20
Ur.: 14.02
Wzrost: 170 cm
Waga: 50 kg
Orientacja: homo
Miejsce zamieszkania:
Ryusei, dzielnica Mizuki
Zawód: model
Średniej długości, wiecznie rozczochrane brązowe włosy. Tego samego koloru zamyślone oczy. Wyznaje zasadę „jak wstanę-tak wyjdę” w końcu w pracy i tak ułożą mu włosy i nałożą make-up. Na jego twarzy bardzo często gości promienny uśmiech. Jest jednym z tych szczęściarzy, którzy mogą jeść ile wlezie a i tak nie przytyją, od 15 roku życia utrzymuje taką samą wagę.
Nieśmiały, niewinny. Rozbawić można
go tak samo łatwo jak doprowadzić do łez. Trochę strachliwy,
najbardziej boi się ciemności. Straszny z niego pieszczoch.
Jego matka zmarła gdy był mały więc
nie pamięta jej za dobrze, ze zdjęć wie, że była piękną
kobietą. Ojciec-pracocholik był zawsze zbyt zapracowany żeby się
nim zajmować więc wychowywali go dziadkowie. Wytykany palcami przez własną rodzinę z powodu bycia homo, uciekał do wujka (brata swojej mamy) z którym bardzo dobrze się dogadywał. Jego życie miłosne było natomiast w fatalnym stanie. Gdy miał 15 lat został zgwałcony przez swojego senpaia, reszta jego "miłości" działała na tej samej zasadzie. Przyjechał do Ryusei
nie tylko w poszukiwaniu pracy ale również aby zostawić za sobą przeszłość. Wyjechał z Tokio tylko dlatego żeby być jak
najdalej od rodziny, która była, jest i zawsze będzie przeciwna
jego pracy jako modela. W stolicy przez pewien czas pracował dla
kilku znanych czasopism co spowodowało, że stał się sławnym i
rozpoznawalnym modelem. Przeprowadzka do mniej znanego miejsca jest
mu na rękę bo uwolnił się w końcu od tłumu fanek i paparazzi
śledzących każdy jego krok.
- -uwielbia truskawkowe pocky
- -kocha zwierzęta, zwłaszcza psy
- -nie przepada za alkoholem (po prostu ma słabą głowę)
Powiązania (będą rozwijane ale puki co takie skrótowe)
W związku z Takumim Shirayuki
3 027 komentarzy:
«Najstarsze ‹Starsze 201 – 400 z 3027 Nowsze› Najnowsze»-Co masz taką zawiedzioną minę, hę? -spytał idąc w stronę garderoby chłopaka.
-Szykuj sobie powoli rzeczy do spakowania. -dodał po chwili w jego stronę.
-Masz i się nie kłóć! -odparł znajdując swoje ubrania w garderobie. Ubrał się po czym pomógł Yuu pakować walizkę.
-Na ile masz się zamiar wprowadzić? -zapytał nagle przerywając ciszę.
Spojrzał na Yuu, a później na walizkę. Po chwili jednak znów przeniósł wzrok na mężczyznę.
-Wciskamy ile się da. Dawaj, dawaj! -odparł biorąc od chłopaka ubrania, a następnie układał je w walizce tak, żeby zabrały jak najmniej miejsca.
-Może to przez kaca, ale akurat Twoja obecność będzie mnie cieszyć. -odparł zaczynając powoli upychać rzeczy na siłę.
-I powinieneś. -odparł cicho.
-Może i wolę mieszkać sam, ale jak długo można. Z resztą zawsze mogę uciec na balkon. -zażartował nadal utrzymując spokój w jego niskim głosie.
-Taa? A co jak Ci ucieknę daleko i zabraknie Ci sił żeby mnie gonić? -zapytał z ciekawością dalej pomagając mu się pakować i spoglądając na niego od czasu do czasu.
-Jakbym siebie słyszał. -odparł pakując ostatnie rzeczy.
-Bzdura! Patrz jak się ładnie zamyka.-dodał siadając na walizce.
Takumi powoli i z trudem zamykał walizkę.
-Yuu weź coś zrób z nogami. Nie wiem podnieś je, rozchyl cokolwiek bo nie dam rady tego zapiąć. -mówiąc to usiadł między nogami chłopaka przesuwając powoli zamek.
-Cholera, zacina się. -mówiąc to docisnął walizkę jeszcze mocniej jedną ręką, a drugą ręką zapiął zamek.
-Boże więcej z tym kłopotu niż z samym pakowanie.
Hej nie wiesz, czy adminka tu jeszcze działa?
-Nie pomyślałem o tym....-przyznał z zażenowaniem. "Dlaczego on zawsze musi mieć racje? Cholera"
-No nic, ważne, że się zapięło nie? -zapytał podnosząc wzrok i spoglądając na Yuu.
-Słuchaj, wiesz co zrobimy? Pojadę teraz do siebie, wezmę samochód, wrócę do Mibuyi i zajrzę na chwile do biura. Tak wiem, że miałem dzisiaj zostawić robotę w spokoju, ale nie mogę tak po prostu zniknąć. Muszę przynajmniej pokończyć to co zacząłem robić w piątek i powiedzieć Yumi, że dziś jestem tylko pod telefonem. -odparł z niechęcią kończąc westchnięciem.
-A później przyjechał bym po Ciebie. Nie będziesz zły jeśli teraz pojadę? -wolał się upewnić, że Yuu nie będzie miał nic przeciwko temu, żeby pojechał teraz do pracy. "Nie powinien być na mnie zły. Dobrze wie, że to mój obowiązek, tak samo jak zdaje sobie sprawę, że wszystko zawsze muszę mieć pod kontrolą. "
-To dobrze. Dzwoń do mnie gdyby coś się działo, ok? Telefon mam włączony cały czas przy sobie. -mówiąc to wyszedł z garderoby. Wszedł jeszcze na chwilę do sypialni Yuu, żeby zabrać swoją kurtkę.
-No chodź tu prowokatorze zazdrości. -zaśmiał się w duchu podnosząc i ubierając kurtkę.
-Chodź Yuu, zamknij za mną drzwi! -dodał głośniej, żeby mężczyzna mógł go usłyszeć.
[Pewnie :) Po to tu zawitałam :D]
[a moja angielskiego ^^" hm to może by jakąś reklamę tworzono z panem modelem? ]
-Obiecuje, że będę bezpieczny. Wrócę najszybciej jak się da. -odparł, po czym na koniec poczochrał mu włosy i wyszedł z mieszkania.
~*~
Takumi po powrocie do mieszkania nie zastał zbyt przyjemnego widoku. Dookoła porozrzucane były pety i puste butelki.
-To co ja wczoraj robiłem...? -stanął na środku pokoju drapiąc się po głowie. Shirayuki posprzątał dokładnie w mieszkaniu wciąż nie potrafiąc wyjść z zaskoczenia, jak mógł je w ogóle doprowadzić do takiego opłakanego stanu.
Kiedy wszystko było już zrobione, Takumi wziął szybką kąpiel, przebrał się i wyszedł z domu.
Pojechał do biura, w którym czekała na niego zdenerwowana Yumi.
-Szefie, gdzie byłeś?! Od rana cały czas ktoś wydzwania do biura. Oświetleniowiec jednak musi zostać w szpitalu, a próby do pokazu...-mężczyzna słuchał uważnie kobiety, po czym przeprosił ją za kłopot rano.
-Nie będzie mnie dzisiaj, ale telefon służbowy jak i prywatny mam przy sobie. Oba włączone można do mnie dzwonić przez cały czas. Mam wyjątkową sytuację i po prostu muszę wziąć jeden dzień wolnego. -wytłumaczył spoglądając na sekretarkę.
-Tak jest szefie, nic się nie stało, tylko na drugi raz daj znać wcześniej, żebym nie miała tak wielkiego kłopotu.
-Oczywiście, mój błąd, wybacz Yumi-san. Idź dzisiaj wcześniej do domu, zajmę się resztą. -odparł, po czym wszedł do siebie do gabinetu.
Po załatwieniu wszystkich spraw, Takumi wreszcie mógł zamknąć biuro i pojechać do Yuu. Mężczyzna "wskoczył" do samochodu, a następnie odpalił silnik i szybko odjechał w stronę domu mężczyzny. Zanim się obejrzał był już pod jego drzwiami czekając aż zostaną mu one otwarte.
-Eh, to nie jest kwestia tego czy przez Ciebie czy nie, tylko rzecz w tym, że powinienem zamieszkać w swoim biurze bo inaczej to się wszystko zawali. -odparł, łapiąc się za walizkę Yuu.
-Wszystko wziąłeś? -upewnił się, przenosząc na niego wzrok.
[chętnie, tylko poproszę o malutka chwilkę ^^ zapoznam się z kartą :) ]
-To zamykaj mieszkanie i jedziemy. Pewnie tak utkniemy w korkach bo to dość tłoczna godzina, ale cóż nigdzie nam się nie śpieszy, nie? -zapytał podnosząc walizkę i wychodząc na korytarz.
[uhm tylko moja wyobraźnia dziś jest dość... figlarna, więc przepraszam z góry!]
Yui spędzała pogodne wieczory siedząc na balkonie wraz z gitarą i komponując kawałki. Tego dnia również rozpoczęła swój codzienny rytuał od przyniesienia sobie gorącej kawy, sweterka oraz najważniejszej rzeczy - gitary. Usiadła na bujanym fotelu i nastroiła instrument, po czym przesunęła po nim kilka razy palcami wsłuchując się w melodię jaka się z niego wydobyła. Przymknęła oczy i rozpoczęła od prostego utworu, który znała na pamięć. Nauczyła się go będąc małą dziewczynką, więc nie było w tym nic dziwnego. Z uśmiechem grała dalej, kiedy do jej uszu dobiegł większy niż zazwyczaj harmider. Zmarszczyła brwi i wyjrzała przez framugę. To co zobaczyła, sprawiło, że krew zagotowała jej się w żyłach. Młody, prawdopodobnie niczemu winien chłopak został oblężony ze wszystkich stron przez pijaczyny z pobliskiego baru. Podejrzewała, że głu.pi młodzieniaszek poszedł ich zapytać o drogę. Syknęła, kiedy jeden z mężczyzn popchnął chłopaka na drugiego. Planowali się z nim zabawić. Pod jej oknami! To niewybaczalne! Odłożyła gitarę i biorąc ze sobą nóż wyszła z domu. Szybko znalazła się tuż obok nich.
- Zostaw go Takeru! - fuknęła patrząc na mężczyznę groźnie, a mężczyzna oblizał lekko wargi.
- Yu-chan - zaczął pokazując jej swe pożółkłe zęby. - Ja rozumiem, że bawisz się w Czarodziejkę z Księżyca, ale nie jesteśmy już dziećmi! To ci nie pomoże - dodał, wykręcając chłopakowi rękę.
Mikade zgrzytnęła zębami i szybko znalazła się tuż za kumplem mężczyzny. Przyłożyła mu nóż do gardła i nacisnęła, zanim tamten zdołał cokolwiek zrobić. Umiała się bronić a w tej chwili ta umiejętność z pewnością jej się przydawała. Dwaj pozostali intruzi zniknęli, gdy tylko zobaczyli ostrze przy gardle ich kolegi. Satysfakcja wręcz od niej zionęła.
- Puść go Takeru, wiesz że jestem do tego zdolna - zauważyła mocniej przyciskając ostrze i przecinając skórę mężczyzny. Facet pisnął niczym małe przestraszone dziecko, a Takeru puścił chłopaka.
- Jeszcze mi za to zapłacisz Yu-chan! - wrzasnął do niej, oddalając się szybko.
- Mówiłam ci, że nie życzę sobie takich akcji pod moim oknem! - odkrzyknęła mu, po czym schowała nóż do kieszeni i spojrzała wreszcie na siedzącego teraz na ziemi chłopaka. - Wszystko w porządku? - zapytała łagodnie. - Nic ci się nie zrobili?
[aleś Ty uprzejma xD ]
Prace przy reklamie pasty do zęby trwały w najlepsze. Projekt został zaakceptowany przez zleceniodawcę, jednakże. Wybrał on sobie na modela jakiegoś młodego chłopaka, o którym mało kto słyszał i nie kwapił się z ustaleniem szczegółów z chłopakiem. W takim wypadku cała ta brudna robota spadała na niego. Ishida patrzył teraz na zdjęcie chłopaka i szukał jego nazwiska na drzwiach. Ustalić szczegóły... niby tyle razy przysłuchiwał się i przypatrywał się pracy Ayaki, ale wciąż miał wrażenie, że wszystko zapomni. W końcu stanął przed odpowiednimi drzwiami. Zapukał i wszedł do środka. Zmierzył chłopaka spojrzeniem i posłał w jego stronę uśmiech.
- Cześć, Ishida Yuya jestem - przywitał się z nim całkowicie nieprofesjonalnie i potrząsnął jego dłonią. - Siadaj... kawy? - zaproponował zaraz odnajdując w pomieszczeniu ekspres do kawy. Był tak przyzwyczajony do tego, że robi kawę na każdym meetingu, że teraz nie potrafił sie powstrzymać bez zaproponowaniem jej.
[nie ma sprawy... przepraszam, za tak długie wprowadzenie ^^]
Widząc jego łzy, zmiękło jej serce. Otarła dłoń o spódnicę, którą miała na sobie i uścisnęła jego dłoń.
- Yui Mikade - zreflektowała się. - Wejdziesz? Napijesz się może herbaty, kawy... zjemy ciasteczka. Doprowadzisz się do porządku i potem odprowadzę cie na stację, bo zgaduję że to właśnie jej szukałeś - uśmiechnęła się klepiąc go lekko po ramieniu, by jakoś go rozluźnić. - Tylko musisz uważać na schody... są spróchniałe, a musimy wspiąć się na samą górę.
- Dobrze... ale ja sobie zrobię - zdecydował szybko. Dobra był zdenerwowany i chyba pierwszy raz w życiu czuł taki ścisk w żołądku. Kurczę! A mówiono, że z niego taki luzak. Też mi coś. Nabrał kilka głębokich oddechów i wraz z parującą kawą wrócił do stolika. Usiadł na przeciw chłopaka i jeszcze raz odetchnął głęboko. - Tak... jak ci mija dzień? - zagadnął. - Lubisz swoją pracę?
Takumi załadował walizkę do bagażnika, następnie usiadł z przodu zapinając pasy.
-Właśnie, przyszły zdjęcia z Twojej sesji. -odparł nagle ożywiając się.
- Tak... to widać - zgodził się już nieco bardziej spokojnie, choć ręce wciąż mu drżały. Cholera kto wpadł na ten genialny pomysł by to jemu powierzać tak odpowiedzialne zadanie?! Jeszcze raz nabrał głębokiego oddechu i obdarzył go lekkim uśmiechem. - Przepraszam, to mój pierwszy raz - przyznał się szczerze, w końcu chłopak nie wydawał się być od niego starszy, a według karty którą miał przed sobą wynikało że są młodsi jedynie rok, a precyzując dokładniej 1,5 miesiąca.
- Proszę - podsunął mu pod nosek scenariusz reklamy.
- Ależ nie ma za co - uśmiechnęła się do niego nieco szerzej, prowadząc go po schodach na samą górę. Raz po raz ostrzegała przed bardziej, bądź mniej spróchniałymi schodkami. W pewnej chwili nie było poręczy, ale akurat tam schodki były w dobrym stanie, jak na jakość pozostałych rzecz jasna. Wprowadziła go do swojego malutkiego mieszkanka i poradziła usiąść na kanapie. - Jakiej herbaty się napijesz? - zapytała stawiając przed nim pokaźny stosik herbatek, od zielonych, przez czerwone, po owocowe. Uprzątnęła szybko stół z papierów i położyła je na pianino. - Przepraszam za bałagan, nie spodziewałam się gości - przyznała ze śmiechem.
-Hmmm...No nie wiem, nie wiem mogło być lepiej...-odparł po czym widząc jak Yuu pożera go wzrokiem zaśmiał się w duchu.
-Dobrze, nie będę się droczył. -dodał odwracając wzrok na drogę.
-Mam najprzystojniejszego i najseksowniejszego chłopaka w całej Japonii. -stwierdził dumnie.
Yuya skrzywił się nieznacznie.
- Ahm... więc nie wiesz do końca jak działa ten mechanizm prawda? - upewnił się niemal uderzając głową w stół. - Ok, jakoś sobie poradzimy. Hm możemy przejść się do studia i popodglądać pracujących teraz z modelką ludzi nad reklamą bielizny - zaproponował.
- Tak jest szefie - uśmiechnęła się szeroko i ruszyła do kuchni, by wstawić wodę na herbatę. Chwilę później wróciła z ciasteczkami czekoladowymi i dwoma kubkami parującej herbatki. Jeden postawiła chłopakowi pod nosem, a z drugiego od razu upijając potężny łyczek.
- Więc Yuu-chan powiedz... jak to się stało, że naraziłeś się Takeru - zainteresowała się, częstując się ciasteczkiem.
- Wiesz, wbrew pozorom ja też - zaśmiał się, choć czuł się coraz bardziej niepewnie. - Ah i jeśli chciałbyś coś zmienić w scenariuszu, to wal śmiało. Zleceniodawca jest chyba twoim fanem, bo powiedział, że możesz usunąć co chcesz i dodać od siebie co chcesz - wzruszył ramionami.
-Świetnie, rewelacyjnie, seksownie i w ogóle. -powtórzył za Yuu co jakiś czas zerkając na niego.
-Przede wszystkim bardzo profesjonalnie co sprawia, że jestem dumny mając tak dobrych modeli jak Ty. No i masz! -krzyknął uderzając rękoma w kierownicę.
-Mówiłem, że będzie korek. -dodał opierając się łokciem o szybę.
-Mam je, zastałem teczkę z nimi u siebie na biurku. To da się wybrać jedno? I dlaczego muszę wybrać jedno. Z resztą pokaże Ci je i obejrzymy wszystkie razem. -"Mogę je obejrzeć jeszcze raz, z przyjemnością."
-Właśnie, muszę najlepsze zdjęcia wybrać na Refresh ,o którym pamiętasz, prawda? -zapytał poważnym tonem.
-Wiesz, że dzień promocji nowych modeli jest jednym z ważniejszych i dla Ciebie i dla agencji. Do Października niedaleko więc za niedługo będę Cię o to truć codziennie. -Między innymi właśnie przez to Takumi miał pełne ręce roboty. Media mówią o tym już od Lipca, a wszyscy biegają zapracowani, żeby tylko wyrobić się na czas.
- Szedłeś tutaj zamyślony?! - niemal nie wylała swojej herbaty. - Czy ty masz pojęcie co Ci się mogło stać? W Soraki nie wolno... powtarzam! NIE WOLNO chodzić zamyślonym! No chyba, że ludzie odczuwają przed tobą respekt - wywróciła oczyma. - Umiesz się obronić? Tzn znasz jakieś chwyty?
- Niestety nie mogę ci tego zdradzić - westchnął przeciągle. Nie rozumiał tych ludzi. - Woli zostać cichym fanem - wzruszył ramionami. - Ale to reklama Colgate, a zleceniodawcą jest szef tej placówki, więc... - oblizał lekko wargi. - Ale ode mnie tego nie wiesz - pstryknął go w nos, jakoś tak przyjacielskim gestem.
- No nie wiem... wiesz nie wiem jak to jest być modelem i takie tam - machnął lekko ręką, otwierając im drzwi machając swoją karta magnetyczną przy odpowiednim urządzeniu. Na chwilę zostawił Yuu by porozmawiać z głównym dowodzącym pomieszczenia, po czym poprowadził go na kanapę. - Możemy chwilę się poprzyglądać - uśmiechnął się do niego.
- Takumiemu? - uniosła lekko brew. - Masz na myśli Shirayukiego? - zainteresowała się przeciągając lekko i częstując się drugim ciasteczkiem. - Nie powiem, ale musimy to zmienić - oświadczyła twardo. - Będziesz przychodził do mnie i będziemy uczyć cię samoobrony - wyjaśniła swobodnie.
-Jak mam być szczery to kiedy przyszedłem na sesje stanąłem jak wryty. Jesteś zupełnie inną osobą w momencie kiedy ktoś robi Ci zdjęcia. Twoje wieczne rumieńce i lekkie jąkanie się kompletnie nie pasowało do osoby na zdjęciu. Miałem wrażenie, że widzę Yuu, ale to jednak już nie on. Zaskoczyło mnie to. -odparł podjeżdżając trochę do przodu, kiedy korek minimalnie ruszył.
- Hm masz jakieś uwagi co do scenariusza? - zagadnął go po chwili Yuya, którego bardziej interesowało to co działo się podczas przerw w sesji, kiedy to pracownicy agencji podchodzili do modelki i przekazywali jej uwagi reżysera. Musieli to robić w dyplomatyczny sposób, by kobiety nie urazić. - Matko... Yuu jak my sobie poradzimy - jęknął przeciągle. - Ty musisz wiedzieć, że ja jeszcze nigdy nie robiłem samodzielnego projektu z modelem czy coś... ja tu tylko sprzątam.
- A mimo to masz czas by tu przyjeżdżać - zauważyła swobodnie. - Chyba możesz godzinkę wyegzekwować co nie? O na przykład teraz... jest godzinka i możemy poćwiczyć - dodała łagodnie. - Tzn oczywiście dzisiaj sobie odpuścimy, bo no jesteś po przejściach.
- Ej no... nie ma mowy - pacnął go lekko przez głowę. - Damy sobie radę sami, jakoś... dzisiaj poprosze o rady, a jutro będę już zwarty i gotowy i zrobimy najlepszą reklamę jaką świat widział! O i to jest plan - uśmiechnął się szeroko. - Ah a jak skończysz to zapraszam na wielki puchar lodów, a co. Trzeba poznać z kim się pracuje...
Wywróciła lekko oczyma, po czym sięgnęła do jego spodni i wyciągnęła z nich jego telefon komórkowy. Wykręciła numer do Takumiego i wyszła do drugiego pokoju. Przez chwilę z nim rozmawiała, po czym oddała telefon Yuu.
- Załatwione. Tylko masz wracać cały i zdrowy. Spokojnie nawet sińców ci nie zrobimy - zatarła rączki o siebie.
- Użyłam Twojego telefonu, by zadzwonić do Takumiego - wyjaśniła swobodnie. - Mówiłeś, że będzie się martwić, więc upewniłam się, że tak nie będzie. Zgodził się na lekcje samoobrony - dodała wesoło. - A skąd go znam... - zastanowiła się chwilę. - To długa historia.
-W każdej możliwej odsłonie? -spytał zaciekawiony.
-Naprawdę? Pierwszy raz dałem po sobie poznać, że coś mnie zaskoczyło widać nie tylko Ty musiałeś to zauważyć. Cholera, co sobie o mnie teraz moi pracownicy pomyślą?
- Zgodził, zgodził - poklepała go po ramieniu nie mogąc powstrzymać uśmiechu. - A co zazdrosny? - zapytała nie rozumiejąc jego zachowania. Takiego zaborczego mogłaby rzec.
-Chcę zobaczyć te zdjęcia. -odparł stanowczo w jego stronę. -Nie mam już dawno zamarzło, pękło wpół i podzieliło się na malutkie kawałeczki, które zniknęły w czeluściach chłodu. -dodał z pełną dramaturgią plotąc kompletnie od rzeczy.
-Dlaczego?! -zapytał starając się ukryć oburzenie.
-Gdybym nie miał serca to bym nie żył i z drugiej strony czymś muszę Cię muszę kochać. W takim układzie straciłem dla Ciebie i głowę i serce. W takim układzie, jeśli je straciłem to jak nadal żyje? -zapytał kiedy korek ruszył się trochę żwawiej do przodu.
-Chyba tylko Twoja miłość mnie trzyma żywym, ne?
- Mhm ale ja wcale nie mam ochoty na opowiadanie swojej historii życia - zauważyła cierpko, bawiąc się włosami. Upiła łyk herbatki i znów przyjrzała się chłopakowi. - Kochasz go, kochasz. Jak się poznaliście?
W pierwszej chwili przystanął jak wryty, po czym uniósł lekko brew.
- Szkoda - westchnął nieco. - Wiesz powinieneś trochę wyluzować - zaproponował mu z lekkim uśmiechem.
- Ale nie ma się czego wstydzić Yuu - roześmiała się serdecznie. - Nigdy nie próbowałam modelingu - przyznała. - To trudna praca, prawda? Kiedy widzę was wszystkich... modeli... matko żal mi Cię! - odruchowo przytuliła chłopaka do siebie. - Tyle wyrzeczeń!
- Oj tym się nie martwię. Wierzę, że jesteś profesjonalistą - poklepał go po ramieniu. - Ale wiesz w życiu prywatnym, poza pracą, przydałoby się trochę szaleństwa.
- Musisz pilnować swojej wagi, pracujesz w nienormowanych godzinach, bo jak coś nie idzie to trzeba zostać dłużej - zaczęła wyliczać. - No i pewnie masz jakąs dietę, bo z ciebie chudzieleeec - tyknęła go palcem w żebra.
Na tekst o wstydzeniu się Takumi postanowił się nie odzywać. "Ciekawe kiedy wbije sobie do moją regułkę do mózgu?"
-No, no, pilnuj je tam. Wiesz cholesterol, zawały i tego typu sprawy. -poinstruował go zwracając się w stronę Yuu.
-Boże, długo jeszcze będziemy stać? Niby już niedaleko, a jednak.
- Mocne stwierdzenie - oznajmił wesoło. - No, ale cieszę się twoim szczęściem. W tak młodym wieku czuć się już spełniony w jakimś aspekcie życia - zacmokał. - To rzadko spotykane!
- Zazdroszczę! - jęknęła przeciągle, choć ona również nie narzekała na swoją wagę. Uważała, że jest dobrze i nie potrzebuje nic w sobie zmieniać. - No dobrze, ale pokazy z pewnością nie zawsze kończą się na czas - pstryknęła palcami. Coś o tym wiedziała, bo przecież zdarzało jej się pomagać Takumiemu i akompaniować przy owych pokazach.
- Mieszkałeś w Tokyo? - zapytała go, chcąc podtrzymać temat. - Jak tam jest? - uśmiechnęła się lekko. Zawsze zastanawiała się jak to jest mieszkać w tym wielkim mieście, ale nigdy nie odważyła się na choćby wycieczkę do niego. - No to pracuj ciężko, a może kiedyś spotkamy się na pokazie.
-Dobrze wiedzieć. -odparł spokojnym tonem głosu. "Nieźle musiałem go wczoraj wymęczyć, skoro teraz tak mnie zapewnia o swojej miłości. Kurde, widzę plusy tej całej sytuacji." zaśmiał się w duchu wyjeżdżając z zatłoczonej ulicy.
-No nareszcie. -dodał cicho przyśpieszając tempo jazdy. "Wreszcie bo jak zaraz nie zapalę to chyba zwariuje."
- Weź człowieku... ja nawet nie wiem do końca co chcę w życiu robić, a co dopiero mówić o spełnieniu. Podejrzewam, że nawet gdy dobiję 40-stki to spełnienia nie osiągnę - roześmiał się serdecznie. - Szczęściarz z ciebie po prostu.
- Pewnie masz rację, a ja nigdy jeszcze tam nie byłam, więc po prostu jestem nim zafascynowana - przyznała spokojnie. - Akompaniuje przy pokazie - wstała z miejsca i podeszła do pianina, gdzie zagrała krótką melodię dla wyjaśnienia tego co robi. - Podkładam muzykę pod wystąpienia projektanta i jego kolekcji. No i pomagam z ustaleniem muzyki i takich tam bajerów.
- To właśnie nazywa się szczęściem - pstryknął go w nosek. - Tylko pielęgnuj swoją miłość, bo prawdziwa miłoścć co prawda powinna wiele znieść, ale wiesz... to przereklamowane.
- Hej, hej! Ale ja nie przy każdym pokazie robię - zaprzeczyła szybko i uśmiechnęła się zaraz do niego szeroko. - Ja jestem jakby jego ostatnią deską ratunku - dodała po chwili namysłu. - Natomiast pracuję jako nauczycielka angielskiego - dodała po chwili z równie dużym uśmiechem.
- E tam, ja się sobą nie martwię - mruknął ze śmiechem. - Mieszkam sam i cieszę się swoim małym światem - dodał pstrykając palcami. - Wiesz cały świat wciąż stoi przede mną otworem.
-Ano zobaczysz. -odparł krótko wjeżdżając do Mizuki. Najbardziej roślinna część miasta od początku witała zieloną barwą. Takumi wjechał do podziemnego parkingu przy jego bloku po czym wysiadł z samochodu, wyciągnął walizkę z bagażnika i zaczął powoli iść w stronę wejścia do bloku.
-Idziesz? -zapytał odwracając się na chwile w celu zamknięcia auta.
- To dobrze - uśmiechnął się do niego szeroko. - Ja również swoje już przeszedłem - dodał najspokojniej w świecie. - I wiem, że ludzie po przejściach zakochują się najmocniej.
- Oh z pewnością. Zaproponuję Takumiemu by wziął mnie do akompaniowania kiedy będziesz debiutował na scenie - puściła do niego oczko. - Mhm tylko nie wsłuchaj sie w muzykę za bardzo, bo upadniesz... choć podobno upadek przynosi modelowi szczęście. To prawda?
Takumi otworzył drzwi, które rozchylił szerzej odpychając je nogą.
-Rozgość się. - Mieszkanie było urządzone nowocześnie, do pokoi prowadziły szerokie korytarze, a same pokoje miały w sobie wielkie okna, przez które widać było park i tętniące życiem miasto. Całość była pomalowana w ciepłych dla oka kolorach, głównie brązach, beżach i odcieniach czerwieni. Jasne kolory źle mu się kojarzyły.
-Zaniosę Twoją walizkę do sypialni. -kiedy już ją tam zaniósł udał się na balkon, żeby szybko zapalić papierosa i przy okazji popodziwiać widoki.
- Jeszcze przed chwilą byłeś zajęty - zauważył lekko zdziwiony, bo już planował co tu zrobić po południu. - No ale skoro tak, to jesteśmy umówieni.
-Jeszcze pięć minut... wymamrotała Saori szukając na oślep budzika, który uparcie dzwonił od pół godziny nie dając jej spać. W końcu powoli usiadła na łóżku przeciągając się leniwie. Wyciągnęła nogę spod kołdry... ziiimno. Szybko się ubrała, wełniany sweterek i gorąca kawa szybko postawiły dziewczynę na nogi. Chwyciła tylko aparat i pełna energii wyskoczyła z domu w poszukiwaniu nowych inspiracji. Starała się o przyjęcie do pracy, a został jej tylko tydzień na dostarczenie do agencji podania, wraz z dołączonymi zdjęciami. Żwawym krokiem przeszła dwie przecznice i z daleka zobaczyła siedzącego na ławce chłopaka. Było wcześnie, a chłopak najwyraźniej na coś czekał. Saori podeszła kawałek, by przyjrzeć mu się z bliska. Zaspane oczka błądzące po ziemi, roztrzepane nieogarnięte włosy i piękna buźka. "Jaki on słooodki" pomyślała i od razu sięgnęła po aparat. Nie mogła oprzeć się pokusie, żeby zrobić mu chociaż jedno zdjęcie. *Cyk*... oślepiający błysk wyrwał chłopaka z transu.
- Nie zajmę ci dużo czasu - obiecał unosząc kciuk w górę z uśmiechem. - No to widzimy się po pracy tak? O której kończysz? Przyjdę po ciebie - zaproponował.
- Szkoda... nie sprawdzisz dla mnie tego wspaniałego przesądu - jęknęła przeciągle, jakby to było jej największe marzenie.
Obdarzyła go promiennym uśmiechem i szybko usiadła obok niego na ławce obejmując ramieniem.
-Jaki jesteś śliczny - wyrwało jej się po raz kolejny - Spójrz tylko jak pięknie wychodzisz na zdjęciach - podsunęła mu pod nos aparat, ale on wyraźnie się tym nie przejął. - Jestem Saori a ty? jak się nazywasz i co tu robisz tak wcześnie?
-Na spacer? Tak wcześnie? "Dziwne.. i siedzi tu zupełnie sam.." -pomyślała - czekasz może na kogoś? - rzuciła w stronę chłopaka, który sennie przecierał oczka.
Saori kompletnie nie wiedziała o co chłopakowi chodzi. "Co za Taku?" ale mniejsza...
-Ja jestem Saori a ty śliczny - spojrzała na niego szczerząc się szeroko
-mogę zrobić ci zdjęcie? - nie czekając na odpowiedź wstała z ławki i wyskoczyła z serią zdjęć.
Zrobiło się jej trochę głupio, z napastuje chłopaka, w dodatku z samego rana
-Niedługo składam papiery do pracy i potrzebuję kilku zrobionych przeze mnie zdjęć. Mam już naturę, zabytki, ale człowieka jeszcze nie - zamyśliła się chwilkę - przepraszam, ale nie mogłam się oprzeć... wyglądasz tak niewinnie, a potrzebuję jeszcze jednego zdjęcia - spojrzała na niego błagalnym wzrokiem.
Dosłownie ją zatkało
-T-ty chyba nie myślałeś - roześmiała się a po chwili namysłu dodała - chłopaka mówisz... - uśmiechnęła się i usiadła z powrotem na ławce - czy myślisz... że twój chłopak nie miałby nic przeciwko, gdybym zrobiła wam wspólne zdjęcie? Zaniosłabym je do agencji...
-Zupełnie inny niż w Mibuyi, nie? Ciężko uwierzyć, że to wciąż jedno miasto. -odparł wyrzucając peta do popielniczki.
-Nie wyobrażam sobie mieszkać gdzie indziej. Tak wiele tu zieleni. -mówiąc to odwrócił się w stronę mężczyzny i podszedł do niego bliżej.
- To nie będzie Ci potrzebne, nie musisz się już nigdy niczego wstydzić.Witaj w domu, Yuu. -mówiąc to przyciągnął go do siebie i całując delikatnie zerwał z jego szyi arafatkę, którą wyrzuconą na dół porwał wiatr.
-Spokojnie, póki co do pracy nie idziesz, a jak będzie trzeba to Ci się to fluidem zakryje. -odparł nie wzruszony odwracając się do niego bokiem, następnie rozglądając się po okolicy.
-No tak. Od dzisiaj to też Twój dom, nie? Może na razie na próbę, ale właśnie przez to powinieneś traktować to miejsce jak dom. -dodał chowając dłonie do kieszeni.
Roześmiała się
- Na pewno mój szef nie jest Twoim chłopakiem. W zasadzie jeszcze go nie widziałam... ale słyszałam o nim dość nieprzyjemne... - tu urwała spoglądając z ukosa na Yuu. - Nie pasowałbyś do...ale mniejsza, moim szefem będzie... z tego co pamiętam Shirayuki-san...
-hmm... mówisz kochany i opiekuńczy... a jak myślisz, miałby coś przeciwko, gdybym chciała zrobić wam wspólne zdjęcie? Mogłabym przy okazji poznać nowego szefa...
-em... - zaśmiała się nerwowo - od razu yaoistką... ja tylko... uważam miłość męsko męską za niezwykle... - próbowała wybrnąć, ale nie mogła znaleźć odpowiedniego słowa - dobra poddaję się tak, tak jestem yaoistką, ale... nie musimy od razu mówić o tym Shirayuki-san - zaśmiała się nerwowo.
-To bądź i zostań. -odparł cicho, prawie wręcz nie słyszalnie w między czasie obejmując mężczyznę.
-hmm... więc zróbmy tak. Nie będziemy mu nic mówić, a ja postaram się trzymać moją wyobraźnię na wodzy, dobrze? - uśmiechnęła się szeroko.
-A może wykąpiemy się razem? Hmm? -zapytał wchodząc za nim do mieszkania, a następnie przytulił Yuu od tyłu kładąc głowę na jego ramieniu.
-Yhymm...-odparł Takumi muskając jego szyje językiem. "Nie daj się prosić i tak wiesz, że wejdę , nawet na siłę."
-To jak? -dodał całując go powoli w to samo miejsce.
-Masz 15 minut. Po tym czasie przychodzę się wykąpać. Z Tobą. -odparł szeptem do ucha mężczyzny.
"Tyle czasu powinno mu wystarczyć na uspokojenie się i napełnienie wanny wodą." pomyślał z cwaniackim uśmiechem na twarzy. Na koniec pocałował go i wyszedł z powrotem na balkon.
-nie - zaśmiała się - nie musisz się bać. Przecież nic ci ni zrobię... "ale z reguły to co się dzieje w mojej głowie to już inna bajka" - pomyślała.
Takumi wszedł do sypialni. "Ciekawe o czym teraz myśli." pomyślał wyciągając z szafy ręczniki. "Pewnie z tego wszystkiego żadnego sobie nie wyciągnął." Następnie rozebrał się, zakrywając swoje ciało jedynie jednym z ręczników. Następnie biorąc resztę pod pachę ruszył w stronę łazienki.
Wszedł po cichu, następnie odkładając ręczniki na bok.
-Piętnaście minut minęło. -oświadczył odwracając się w stronę Yuu.
-Emm... - odwróciła głowę w drugą stronę, by chłopak nie zobaczył, że cała oblała się rumieńcem. - noo.. jak widzę dwóch chłopaków razem to wydaj mi się to takie słodkie. Tak po prostu. Ale jeśli pozwolę sobie odpłynąć to, no wiesz...- znowu zrobiła się cała czerwona
Mężczyzna przyjrzał się uważnie, a następnie odrzucając ręcznik wszedł do wanny wystawiając na wierzch cwaniacki uśmiech.
-Ne Yuu? Nie żałujesz, że się wprowadziłeś? -zapytał wygodnie rozsadzając się w wannie na przeciw chłopaka. "Twoje rumieńce są tak cudowne.." pomyślał jeżdżąc powoli opuszkami palców prawej dłoni po tafli wody, jednocześnie darząc Yuu uwodzącym spojrzeniem.
-Ja? zboczone myśli? no... może czasami... ale ty też nie uważaj siebie za takie niewiniątko - spojrzała na chłopaka z ukosa. - Domyślam się co si TAM wyprawia - uniosła lekko brew - nie powiesz, że nie podnieca cię TO.
-Tylko ok? -zapytał przejeżdżając palcem wskazującym po wodzie, a następnie to samo uczynił powoli muskając swoją dolną wargę opuszkiem palca
"Uważaj na słowa, Yuu." pomyślał opierając głowę na dłoni oraz zapierając się łokciem o krawędź wanny jednocześnie lekko przygryzając muśniętą wargę.
- Ej no! Ja ci wcale źle nie życzę - burknęła na niego. - I nie masz mnie za co przepraszać, głupolu - pacnęła go przez łeb.
-ciicho, ty jesteś facetem - odparła lekceważącym tonem. Chyba musicie być ze sobą krótko, jeśli jeszcze tego nie robiliście, co?
- Szczęściarz... ja muszę jeszcze pokserować tonę papierów - zajęczał, wzdychając ciężko, po czym klasnął w dłonie. - Ale mogę to zrobić po godzinach. Okay, wychodzimy - dodał wesoło.
-Chcesz żebym zostałbym z wątpliwościami, że źle Ci przy mnie? A co gdybym teraz zginął? Na przykład o tak? -zapytał zanurzając się pod wodę.
- Oj no bo aktualnie jesteś jedynym modelem, z którym miałam okazję porozmawiać o czymś innym niż pokazie mody na którym właśnie jest... no i byłam ciekawa, czy ten przesąd się sprawdza, a ty mówisz, że się nie potykasz - zrobiła smutną minkę. - Jak ja to teraz sprawdzę, co?
- Oj tam, oj tam... ja często siedzę po godzinach - puścił do niego oczko. Narzucił jeszcze na siebie kurtkę i ruszył w stronę wyjścia z budynku. - Czym się pasjonujesz?
Takumi złapał się rąk mężczyzny kiedy tylko poczuł je pod wodą. Jednym zdecydowanym i energicznym ruchem pociągnął go za dłonie samemu podnosząc się z wody, a Yuu przysuwając do siebie.
-Nie podoba mi się tam. Nie mogę wyraźnie słyszeć tam Twojego głosu. -odparł cicho nie puszczając mężczyzny równocześnie przyglądając się mu z bliska.
- Nie mogę... bo to działa tylko na modelów i modelki, a ja takiego przeszkolenia nie posiadam - wyznała mu w wielkiej tajemnicy.
Niemal się nie przewrócił słysząc jego odpowiedź. Popatrzył na niego zaraz jakby ten z księżyca się urwał.
- Żartujesz prawda? Matko... nie wiesz co tracisz! Pasja pozazawodowa jest strasznie ważna w życiu człowieka - wywrócił oczyma.
- Muzykom? - zamrugała szybko zastanawiając się co miał na myśli, po czym wzruszyła ramionami. - Do pianistów mówi się "połam palce", a jeśli chodzi o gitarę to życzy się "pękniętej struny". Jeśli chodzi o strunę to hm... no można nabawić się jedynie przecięcia na palcach - zachichotała.
- Serio? Nie jest ci jakoś tak łyso bez czegoś tylko twojego? - uniósł lekko brew. - Przyznaj się, kiedy ostatnim razem byłeś na plaży tylko dla własnej przyjemności?
- Oh a to musisz zapytać studentów i uczniów. Podobno to na nich dobrze działa - oznajmiła znawczyni tematu szczęścia. - Połamanego pióra też życzy się osobom które zdają jakieś tam egzaminy.
- To gdzie ty spędzasz lato?! - niemal zachłystnął się powietrzem. - Dopiszę sobie do listy spraw naglących, by wyciągnąć cię na surfing. Nie możesz tracić młodości przed kamerą. Jezusie...
-To niech stłumi mojego sąsiada, kiedy po nocach w piątki urządza sobie karaoke, ale nie Twój głos. Jego mógłbym słuchać w nieskończoność. -wyszeptał ostatnie zdanie, a następnie pocałował mężczyznę.
Pocałunki Takumiego z sekundy na sekundę robiły się coraz odważniejsze i bardziej zachłanne. Czuć było jak ich oddechy przyśpieszyły, a Shirayuki zaczął pieścić dłonią klatę mężczyzny powoli zjeżdżając coraz niżej przez cały czas nie przestając zasypywać Yuu namiętnymi pocałunkami.
- Mhm musisz koniecznie wyjechać gdzieś podczas lata. Wiesz to zawsze dobra zabawa poznać nowe miejsca, nowych ludzi, może i inne zwyczaje. Wiesz nawet kilka miast dalej mogą panować zupełnie inne zwyczaje - pokiwał poważnie głową.
- Hm grozik na szczęście... raz znalazłam grosik, chuchnęłam na niego i kilka kroków dalej leżała dyszka, więc być może coś w tym jest - skinęła lekko głową. - Ale czterolistnej jeszcze nigdy nie znalazłam. Wybacz, nie wiem czy działa...
Mężczyzna jedną dłonią zataczał kółka wokół sutka Yuu, a drugą ręką masował męskości ukochanego, starając się sprawić mu jak najwięcej przyjemności. W tym samym czasie Takumi całował szyję mężczyzny oraz okolice jego obojczyków.
-Twoje jęki są takie słodkie i podniecające. -szepnął do ucha mężczyzny z łobuzerskim uśmiechem zabierając się za zrobienie dużej malinki na szyi Yuu trochę niżej ucha, do którego przed sekundą szeptał.
-Jesteś taki wspaniały, jak mogę nie mówić takich rzeczy? -mówiąc to złapał jego udo podnosząc je do góry dodatkowo powoli jeżdżąc wzdłuż niego dłonią.
-Gotowy? -zapytał cicho nadal pieszcząc jego przyrodzenie równocześnie całując mężczyznę namiętnie.
Takumi jeszcze przez chwilę całował mężczyznę, a następnie szybkim i zdecydowanym ruchem rozchylił mocniej nogi Yuu po czym bez chwili zwątpienia powoli wchodził w chłopaka przytrzymując jego nogi w górze równocześnie zaciskając ręce na jego udach.
Ruchy Takumiego stawały się coraz szybsze, a on sam nachylił się do trzymającego się jego ramion Yuu, chcąc pocałować mężczyznę.
-Yuu...-wyszeptał wchodząc jeszcze głębiej i na chwilę przymykając oczy, które później spoglądały z uwagą na chłopaka.
Takumi przyglądał się zaczerwienionej twarzy Yuu, po czym nachylił się bardziej przez chwile ocierając się o klatę mężczyzny. W pewnym momencie Shirayuki podniósł się gwałtownie, a zamiast mocnych i wolnych ruchów, przyśpieszył po chwili osiągając szczyt i spuszczając się wewnątrz Nakamiego. Wychodząc z mężczyzny, podniósł go delikatnie z niewygodnej zapewne pozycji. Następnie pocałował go namiętnie i szepnął.
-Kocham Cię Yuu i cieszę się, że będziemy razem mieszkać. -jego głos był spokojny, pełen uczucia, a słychać również było lekkie dyszenie Takumiego, który próbował unormować swój oddech.
- Może więc uderzenie w głowę też działa? Sama nie wiem... - westchnęła przeciągle. - Nie mniej jednak przyniosło Ci szczęście, to dobrze - poczochrała go po włosach.
- Paryż? To dość interesujące marzenie, ale wiesz... słyszałem, że to podobno nic ciekawego. Paryż jest przereklamowany... - westchnął mówiąc o pogłoskach jakie tu i ówdzie wyłapał.
Kiedy Takumi wreszcie wyrównał swój oddech sięgnął po ręczniki. Dużym zakrył Yuu, a że wody zostało w wannie nie wiele, to tylko nie wielki kawałek materiału zanurzył się w wodzie. Za to mniejszym ręcznikiem zaczął wycierać jego mokre włosy.
-Wytrzyj się. Nie chcę, żebyś się przeziębił. -mówiąc to i tak nadal sam suszył mężczyznę ręcznikiem.
- Pomaga ci w ten sposób? - zainteresowała się, opierając brodę o dłonie i opierając się o stół. - Hm a jaki jest Takumi jako kochanek?
- Mhm masz wyczucie stylu? - zapytał go zaraz, odwracając się do niego i przez chwilę idąc tyłem z rękoma za głową. - Co byś mi doradził w kwesti ubioru?
-Tak Ci się wydaje. Jak wyjdziesz z łazienki będzie Ci chłodniej. -mówiąc to Takumi wyszedł z wanny. Zarzucił na mokre ciało szlafrok, a następnie otworzył drzwi wpuszczając do środka falę chłodniejszego powietrza.
-Chodź. -mówiąc to podszedł z powrotem do mężczyzny po czym owiniętego ręcznikiem podniósł i na rękach powoli wyniósł z łazienki przez otwarte wcześniej drzwi. Uważając przy tym, żeby nie poślizgnąć się na zalanej wodą podłodze.
Takumi położył Yuu na dużej kanapie w dużym pokoju
-Co Ci przynieść do ubrania? Chcesz coś ciepłego do picia? -zapytał Shirayuki z kamiennym wyrazem twarzy.
-Wiem, nie przejmuj się tym. Zrobię z nią porządek. -"Jak dla mnie to całe mieszkanie mogłoby teraz pływać w wodzie, ale i tak bym się tym nie przejął."
Takumi wszedł do sypialni i z walizki Yuu wyciągnął bokserki i koszulkę. Sam zaś też ubrał bokserki, a na górę włożył czarną dużą bluzę, zostawiając rozpięty suwak. Wrócił do mężczyzny, po czym kiedy rzucił mu ubrania poszedł odłożyć do łazienki szlafrok i pozmywać wodę z podłogi. Zajęło mu to trochę czasu, ale kiedy wreszcie się z tym uporał zabrał się za robienie dla Yuu kakaa. "Szkoda, że nie umiem czytać w myślach. Tak często się zastanawiam co tam siedzi w tej jego małej głowie." Po chwili z kubkiem w ręce wrócił do pokoju.
-Wybacz mi, że długo mi to zajęło. -mówiąc to podał mu kakao, następnie siadając koło niego.
- Wpadłeś po uszy - zauważyła wesoło, częstując go ciastkiem, bo miała ochotę na jeszcze jedno, a głupio jej było jeść samej.
- Odcienie szarości? Ale to nuuda - zajęczał przeciągle krytycznym wzrokiem w jednej chwili przelatując swą garderobę. - Chyba jednak nie zmienię - zdecydował w końcu. - A weź... garnitury sa nie dla mnie!
-Trochę tego było, to fakt. -"Trochę? Cała łazienka była zalana. Dziwić się? Ale nie żałuje i chętnie zrobiłbym to ponownie."
-Yuu, wszystko ok? Jakiś taki nieobecny jesteś. O czym rozmyślasz? Co Cię truje? -zasypał go pytaniami, o których przed sekundą pomyślał i które po prostu nagle ślina na język przyniosła. Przeważnie mówił to o czym myślał, więc nie powinno być to nic dziwnego.
- Zazdroszczę ci wiesz? - oświadczyła w końcu. - Znaczy nie konkretnie Takumiego! Geez nie obraź się, ale nigdy nie wyobrażałam go sobie jako swojego partnera - potrząsnęła energicznie głową. co to to nie. - Zazdroszczę ci konkretnie partnera życiowego.
- Nie byłem na randce.... - zagwizdał. - Od liceum - zamrugał kilkakrotnie właśnie zdając sobie sprawę z tego, że to już szmat czasu. - Jezusie! - złapał się za głowę. - Cóż... po prostu życie.
-Rozumiem, przepraszam próbowałem być delikatny. -"Bzdura." -Ale niczego nie żałuje, nawet jeśli musiałbym sprzątać w tej łazience jeszcze z milion razy. -dodał przysuwając się do niego nagle i składając pocałunek na jego wargach, a jedną ręką podtrzymał spód kubka na wypadek gdyby miał wypaść.
"Kocham Cię dzieciaku. Najbardziej na świecie, sprawiasz, że moje serce bije szybciej, dziękuje."
- A dla ciebie? To też pierwszy raz jak kogoś tak pokochałeś? - zapytała go z uśmiechem.
- Jasne, jasne... kiedyś na pewno - zgodził się z nim gestem zapraszając go wreszcie do kawiarni, o której tyle już mówił. - Wybieraj co chcesz.
- No to teraz pielęgnuj ładnie swoją miłość - uśmiechnęła się do niego szeroko. - I nie daj mu uciec. Od miłości nie warto uciekać - wstała z miejsca i poklepała się po udach. - No kochanie, chyba będziesz musiał wracać. Odprowadzę cię na stację - wzięła gitarę i wpakowała ją do pokrowca. - Bo ja mam za chwilę zajęcia.
- Tak jest - zamówił dwa razy to samo i uśmiechnął się szeroko do chłopaka, a kiedy przyniesiono ich desery, rozpoczął od śmietany.
-Cieszy mnie to. -mówiąc to przyłożył dłoń do jego policzka i przez chwile wpatrywał się w jego oczy.
-Może obejrzymy jakiś film czy coś? Na co masz ochotę?
-No dobrze, dobrze... To Wasza sprawa - westchnęła teatralnie - ale seks w planach? - wyszeptała do uszka z nadzieją w głosie szczerząc się przy tym szeroko.
-Nie ma problemu, jeśli chcesz możemy oglądać i najwyżej zaniosę Cię do łóżka.-odparł spuszczając wzrok.
-hmm...-westchnął cicho "Nie tylko Ciebie to zastanawia." Takumi nie wiedział co ma powiedzieć, myślał przez dłuższą chwilę po to, żeby nagle przerwać ciszę.
-Mam i będę mieć. Chciałbyś wiedzieć co mi chodzi po głowie? Co konkretnie? -zapytał podnosząc lekko spojrzenie w jego stronę.
-Słuchaj, masz teraz jedyną szansę, żeby zapytać mnie o cokolwiek zechcesz. Pytaj o to co Ci przyjdzie do głowy, nie ważne jak straszne, żenujące, zabawne czy tragiczne by nie było. -"Chcę mieć to za sobą. Ja..Muszę Ci kiedyś coś o sobie powiedzieć. Nie chcę się na Ciebie zamykać. Pragnę, żebyś wiedział najwięcej, Yuu."
Potrząsnął głową i uśmiechnął się do niego lekko.
- Nie, ostatnio nie mam czasu na przyjemności - przyznał szczerze, po czym znó umoczył łyżeczkę w śmietanie. - Poza tym nie można sobie pozwalać na tyle szaleństwa non stop.
- Nie ma za co, tylko następnym razem nie bujaj w obłokach jak tu będziesz - pogroziła mu jeszcze placem, po czym zarzuciła na ramiona kurtkę. - No to co? Idziemy do stacji - uśmiechnęła się do niego.
[Witam ) Masz może ochotę i pomysł na wątek lub powiązanie? : )]
-Mówiłem Ci o kolczyku? -zapytał zdziwiony.
-No nic, przeszkadzał mi, a tak naprawdę to był to po prostu efekt zabawy z czasów liceum. Nic takiego. -machnął ostentacyjnie ręką.
-Rei-chan? Z nią chyba wszystko w porządku. -"Głąbie, wiesz, że nie o to chodzi, lepiej nie żartuj w tym temacie."
-Jest dla mnie jak siostra to tyle. Nie masz się czym przejmować. Jesteśmy jedynie bliskimi przyjaciółmi, którzy pomagają sobie w trudnych chwilach. -mówiąc to podniósł lekko wzrok na Yuu
[A więc starszy dobrzy przyjaciele, nie ma problemu xD]
Yuto miał dziś wolne od pracy dlatego postanowił odwiedzić starego dobrego przyjavciela Yuu. Wszedł do tej wielkiej agencji która go zawsze zadziwiała. Rozejrzał się szukając odpowiedniej sali gdzie ćwiczą modele wszystko dziwne. Po pięciominutowym szukaniu sali, wszedł do odpowiedniej odnajdując wzrokiem przyjaciela. Uśmiechnął się widząc jak siedzi i patrzy na chód innych. Uśmiechnął się pod nosem zakładając jakiś szal któy gdzieś tam leżał i udał modela idąc jak oni obok chłopaka.
-Niewygodne to. Potem jak poszedłem na studia, miałem pełne ręce roboty i po prostu zapomniałem o kolczyku w efekcie czego dziurka zarosła i tyle. Mówię Ci, nic istotnego. Bardzo ok. Każdy musi mieć jakiegoś przyjaciela, na którego może liczyć i wie, że nie wbije mu noża w plecy, gdy się odwróci. -odparł przyglądając się mężczyźnie.
Od razu zrobił minę zbitego psa kiedy ten na niego nawrzeszczał.
- Przeplasam... - wymamrotał mrugając zalotnie rzęsami.
- No ja myślę - pacnęła chłopaka w głowę i zamknęła za nimi drzwi. Szybko znaleźli się na dworze i Yui skierowała ich oboje w stronę stacji kolejowej. - Radziłabym ci też nie przychodzić tu bez noża...
- Po refershu? - uniósł lekko brew przyglądając się uważniej chłopakowi. - Co to jest ten refresh? Jakieś wprowadzenie nowego czy jak? - pierwszy raz słyszał ten termin więc zdziwił się nie na żarty.
-Czy ja wiem? Normalnie, jak facet z kolczykiem. Żadnej rewelacji. -odparł lekko się uśmiechając.
-Dokładnie, masz rację. Jest moją BYŁĄ narzeczoną. Przestań się zamartwiać, zazdrośniku.
- Jest taki bardzo ważny powód! - zapewnił od razu i przytulił chłopaka do siebie. - Spotkać się z Tobą! Oto ten ważny powód! Schudłeś! Nie ładnie. - powiedział już zmartwiony. - Chudzielcu, trzeba cię nakarmić!
- Coś się stało? - zdziwiła się, spoglądając na niego.
- A wtedy jak już będziesz dobry to będziesz rozchwytywany i skończy się wolne - uśmiechnął się lekko Yuya. - Więc ciesz się wolnym póki możesz. Zaszalej trochę. Wychodź do klubów i się baw.
- Słuchaj Yuu... czy ty masz coś poza Takumim? Bo ciągle jest Takumi to, Takumi tamto... jak jakiś piesek Takumiego - wyznała szczerze co jej na sercu leżało. - A on raczej potrzebuje partnera, a nie pieska - dodała wsuwając ręce w kieszenie swojej kurtki. - Po prostu zacznij trochę myśleć o sobie, bo kurczę! Ty nie martwisz się o swoje zdrowie, tylko to czy Takumi się nie zmartwi. To już chore jest słonko!
-A co taki ciekawy jesteś? Może i mam, ale nawet jeśli to nie wiem czy chcę, żebyś je widział. -odparł z wyrzutem.
-Byłem pijany, nie liczy się. Wiesz do czego zdolni są ludzie po pijaku. -dodał cicho.
- Nawet przytulić się nie chcesz.. Jesteśmy przyjaciółmi.. Yuu.. no.. - wyjęczał łapiąc go znów w pasie - Jo, gdzie ty się dobrze odżywiasz? Jaki z ciebie patyk już
1- pokręcił ze zrezgnowaniem głową.
- Pewnie, że możesz - zgodził się z nim, odchylając się trochę na krześle. - A nawet powinieneś. Wiesz to dobry sposób na odstresowywanie się - zauważył wesoło.
-Tak i to ona je ma. -odparł patrząc na Yuu.
-Daj już spokój. -warknął. -Nie byłem w pełni świadomy, teraz tak bym się nie zachował.
- W takim razie Yuu jakim cudem mówisz o miłości? - zapytała go chłodno, przystając nagle i potrząsając nim. - Człowieku ty masz swoje uczucia, masz swoje serduszko i masz swój rozum - położyła mu dłoń na sercu. - Jeśli się kochacie, a wiem, że tak właśnie jest, to Takumi z pewnością nie przestanie cię kochać bo zrobisz coś głupiego - jęknęła. - Nie możesz się czegoś takiego bać... bo to tak jakbyś podważał jego miłość. Tak jakbyś nie wierzył, że cię kocha.
- Nie powinieneś - zgodziła się z nim, kucając obok niego i obejmując go ramionami. - To co z tego, że gwałcono cię nie wiadomo ile razy? To co z tego że cierpiałeś? Teraz masz kogoś kto cię kocha i kto nie pozwoli nikomu cię skrzywdzić - pogłaskała go delikatnie po policzku. - Uwierz trochę w siebie głuptasie - otarła łzy z jego oczu.
-Proszę cię.. To że masz chłopaka nic przecież nie zmienia. Jesteśmy przyjaciółmi i możemy się chociaż raz przytulić. Proszę cię Yuu-chan!
-Dziwne bo ja kolczyków nie mam, a jednak chyba mnie choć trochę lubisz, co? -zapytał groźnym wzrokiem patrząc w jego stronę.
-Zobaczymy co będzie jak Ty się upijesz. -mruknął ze złością w głosie.
-Z resztą zakończmy już ten temat. Długo masz mi zamiar to jeszcze wypominać? -dodał przyglądając mu się uważnie i oczekując na jego odpowiedź. "Jak dobrze, że jestem w na tyle dobrym nastroju, że trzymam swoje nerwy na wodzy."
Uśmiechnął się pod nosem i objął go ramieniem prowadząc w stronę wyjścia. - Nie, nie przyznaję, dlatego zabieram cię na pączka!
- Nie przepraszaj Yuu, po prostu trochę w siebie uwierz - pogłaskała go po policzku i pomogła mu wstać z ziemi. - Poza tym ciesz się jego miłością i nie martw się tak, że nagle będzie na ciebie zły - puknęła go palcem w czoło
Yuya nie mógł powstrzymać się od serdecznego śmiechu, widząc te świecące oczy chłopaka.
- Ah następnym razem zabiorę cie gdzie indziej - pokazał mu język. - Wiesz szkoda, by kończyć znajomość po sesji zdjęciowej. To jest jeśli nie masz nic przeciwko.
- Tak trochę - zachichotała. - Ale widzisz ktoś z naszej dwójki musi robić za płeć piękną, a jak widać mnie to nie wychodzi - zmierzwiła mu włosy dłonią.
- Są - zapewnił go spokojnie. - No może nie wszystkie jakie znam są takie przyjemne jak to, ale jest jeszcze sporo takich miejsc w Ryusei. Udało mi się już część z nich poznać - uniósł kciuk w górę z uśmiechem jak zwykle przyklejonym do twarzy.
- A wiesz że od kogoś słyszałem że masz dla mnie Pocky. - zaśmiał się patrząc w jego kierunku. - Oj no bo musisz troszkę przytyć i pączek ma być zjedzony. Ja go stawiam dlatego musisz zjeść ot co!
-Oj już dobrze, dobrze... ale zdjęcia i tak ci nie odpuszczę - powiedziała wesoło patrząc na niego z ukosa. Czerwony zawstydzony i zaspany wyglądał jak dziecko. "Ciekawe jak wygląda kiedy się śmieje..." - pomyślała i po chwili chwyciła chłopaka od tyłu i zaczęła łaskotać, a ten nie mógł powstrzymać się od śmiechu.
- To przestań się starać - wzruszyła ramionami wznawiając marsz. - Z doświadczenia wiem, że jak człowiek przestaje się starać to w końcu wychodzi - uśmiechnęła sie do niego lekko. - Poza tym będziesz pobierał lekcje samoobrony, które sprawią, że staniesz się bardziej męski. Wiesz ta zabawa nie jest dla mazgajów.
[O! Gut ajdija. Yuu mógłby się zgłosić na modela na zajęciach z malarstwa, i akurat by tak trafiło, że Satoru by go rysił. <: Zaczniesz? *maślane oczy*]
Poszukał czegoś takiego w pamięci i pstryknął zaraz palcami.
- Jest taki jeden bar... nazywa się "Piwnica pod Aniołem" - zaczął spokojnie. - Tam co czwartki są występy młodych, utalentowanych muzyków - oznajmił wesoło. - Naprawdę fajną atmosferę mają...
- Truskawkowe! A dla mnie czekoladowe możesz łądnie załatwić. Dla swojego przyjaciela. - zrobił do niego słodkie oczka. - Poza tym, to są zaczarowane pączki przez które się tyje!
w pośpiechu jeszcze chwyciła aparat i cyknęła zdjęcie śmiejącemu się Yuu
-No i widzisz, od razu lepiej - powiedziała wesoło - i w dodatku nie jesteś już śpiący.
- Zdjęcia słonko są przekłamane. Popatrz na mnie. Na zdjęciach wychodzi sama słodycz... a zdecydowanie nie jestem aż tak przesłodzona - westchnęła teatralnie. Powinna była cieszyć się z tego jak wychodzi na zdjęciach, ale niestety tak nie było. - Tylko nieliczni potrafią wydobyć ze zdjęcia prawdziwego ciebie. Jak takiego fotografa znajdziesz, od razu to poczujesz.
-Miałem i wątpię, że kiedyś będę mieć. -Odparł poważnie. -słaba głowę serio? - "Czyli Yurine nie kłamała." Po tych słowach zapadła cisza. "Dobra miałem o tym nie mówić ale musze"
-Yuu? Niechciałbys o czymś powiedzieć? -Zapytał rozmyslajac o jego przygodach w Soraki.
- Miła, miła. Staram się nie chodzić tam, gdzie atmosfera nie jest miła - mrugnął do niego.
- Oj parę kalorii ci nie zaszkodzi! Nie marudzimy! - poczochrał mu włoski mimo, ze był starszy od Yuto.
- A spróbowałbyś nie być sobą - pogroziła mu palcem, po czym westchnęła. - To dobrze, że jesteś przy nim sobą. Wiesz to właśnie znaczy, że go kochasz.
Słuchając mężczyzny, Takumi czuł jak coraz to bardziej odejmuje mu mowę. Tego kompletnie się nie spodziewał. Chodziło mu o sprzeczkę z gangsterami, a nie o jego przeszłość."Następnym razem sprecyzuj pytanie, stary ośle." Shirayuki przyglądał się mężczyźnie z niedowierzaniem wypisanym na twarzy. Czuł jak gdyby ktoś wylał na niego kubeł zimnej wody. "Stary, powiedz coś bo wyglądasz jak kretyn." Takumi poukładał sobie w myślach to co powiedział do niego chłopak.
-Chcesz powiedzieć, że jakiś pierdolony zboczeniec zgwałcił Cię na wycieczce w wieku 15 lat? Do tego nie był jedynym, który postanowił Cię od tak przelecieć? -słychać było jak z każdym słowem spokojny głos Takumiego robił się coraz bardziej rozzłoszczony.
-Nogi z dupy powyrywam jak kiedyś, któregoś spotkam! Wykastruje sukinsynów! Zapłacą za to co Ci zrobili! -Wściekły mężczyzna zacisnął dłonie w pięści najmocniej jak tylko potrafił. Nie wiedział co ma myśleć, miał trzy miliardy myśli krążących mu po głowie. Wziął głęboki wdech starając się uspokoić. Przysunął się Yuu i przytulił go najmocniej jak tylko potrafił.
-Przepraszam. Tak bardzo Cię przepraszam.
- Nie przepadam za niebezpiecznymi miejscami. Nie rozumiem co w nich jest takiego podniecającego - wzruszył ramionami. - Poza tym nie każdy musi lubić życie gangstera, co nie?
- Nie ma za co, Yuu... ale ja nic takiego nie zrobiłam - odwzajemniła jego uśmiech. - Zawsze możesz wpaść - wręczyła mu swoją wizytówkę z numerem telefonu na niej. - I dzwoń jakby coś się działo - wreszcie dotarli do stacji metra. - Proszę bardzo. Poczekam aż wsiądziesz.
Nie mogła się powstrzymać, by nie dźgnąć go jeszcze raz w brzuch... tak śmiesznie skakał...
-Kiedy spotkasz się ze swoim chłopakiem? - spytała o chwili. -Może wspomnisz mu o mnie hę?
-Jak mam być spokojny?! Wiesz, że gdybym teraz któregoś z nich spotkał to poszedłbym siedzieć za zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem?! -zapytał wypuszczając mężczyznę z objęć.
-Przepraszam, zapomniałem z tego wszystkiego. -dodał spuszczając wzrok.
-Cholerne zasrańce. -warknął pod nosem. Krew ze wściekłości gotowała się w jego żyłach.
-Dlaczego nikomu o tym nie powiedziałeś Yuu? Dlaczego nikt ich za to nie ukarał? Dlaczego dałeś się wykorzystać? Dlaczego mnie wtedy przy Tobie nie było? -zadawał kolejne pytanie ściszonym głosem właściwie mrucząc coś pod nosem.
-Przepraszam. -dodał na koniec. Była to jedna z nielicznych chwil, w których Takumi rzeczywiście brzmiał tak jak gdyby było mu żal. Jego przepraszający ton był tak wyraźny, że pewnie dlatego trzymał spuszczoną głowę, żeby nie pokazać rozżalenia połączonego ze złością, która mimowolnie malowała się na jego twarzy. Pierwszy raz jego poważny wiecznie wygląd dał za wygraną.
- Marzenia... hm o czym marzysz? Chcesz zostać najlepszym modelem całej japonii? - zainteresował się. - Wiesz bo ja nie wiem o czym marzę...
-Hmm... akurat tę kwestię mógłbyś sobie darować... ale proooszę, na prawdę zależy mi na tej pracy. - zrobiła uroczą minkę.
- A tylko na takie trafiasz? - spojrzała na niego zdziwiona. - Ja nie mam nic przeciwko związkom, ale jakoś yaoistką chyba nie jestem. Chcę tylko tego co dla moich przyjaciół najlepsze - dodała wesoło. - Nie masz za co dziękować.
-I dlatego dałeś zrobić z siebie zabaweczke!? Co to za wyjście ?! Jak zmuszenie się do seksu ze zboczeńcami miało zaprzestać Twojej samotności ?! Skoro i tak po wszystkim przestawałeś dla nich istnieć w związku z czym znowu byłeś sam ! Nie widzę w tym żadnego sensu. -odparł, a z każdym zdaniem starał się uspokoić.
-Jestem i nie pozwolę żeby taka sytuacja się powtórzyła. Spokojnie, nikt Cię w Ryusei nie skrzywdzić póki tu jestem.- mówiąc to usiadł za mężczyzną i delikatnie objął go od tyłu, uważając, żeby nic go nie zabolało.
-Wiem, że to złe wspomnienia, ale nie możesz o nich zapomnieć, żeby nie popełnić tego samego błędu, żeby znowu nie dać się wykorzystać. -Dodał kładąc głowę na jego ramieniu.
[Znów ja zaczynam? Okropieństwo! Następne dwa razy są Twoje o! xD]
Yui pociągnęła nosem i zaraz wydmuchała go w chusteczkę. Świetnie! Jeszcze na domiar złego musiała złapać jakieś choróbsko. Wlokła się powoli w stronę stacji kolejowej marząc już tylko o ciepłej kąpieli oraz łóżeczku. Była osłabiona, a zawroty głowy sprawiły, że zachwiała się w jednej chwili i upadła. Jak w amoku zaczęła zbierać swoje rzeczy i nagle poczuła się jak aktorka w kiepskiej dramie. Deszcz zaczął padać mocząc ją doszczętnie. Szlag by to! Wreszcie wróciła ostatnie szpargały do torebki i ściągnęła obcasy, również chowając je do swojej torby. Wstała rozprostowując nogi. Na bosaka będzie przynajmniej stabilniej. Przeszła kilka kroków i przypomniała sobie, że przecież miała ze sobą gitarę. Instrument wciąż leżał na ziemi. Natychmiast po nią podbiegła wpadając przy okazji na kogoś i przewracając się na niego.
- Przepraszam, ja... przepraszam - wymamrotała.
[ale ja się tak bezczelnie wykorzystywać nie dam xD]
- Tylko błagam nie panikuj - poprosiła go, wreszcie go poznając. Usiadła na ziemi i pociągnęła go za rękę, by również mógł usiadł. Dopadła swojej gitary i przytuliła ją do siebie. - Prawie cię zgubiłam... - mruknęła cicho. - Przepraszam Yuu... nie chciałam cię przewrócić - dodała w końcu zwracając na niego uwagę, by zaraz potem kichnąć.
- Ah to nic takiego - otrzepała się, mimo że nie miała z czego, bo deszcz już wszystko z niej zmył. - Cierpię na grypę - wzdrygnęła się. - Ale nie mam czasu tego odleżeć - uniosła kciuk do góry.
-Ja chyba nigdy tego nie zrozumiem, na Twoim miejscu cieszyłbym się z tej samotności. -odparł cicho z lekkim zdziwieniem. Nigdy nie lubił towarzystwa. Jakoś zawsze najlepiej wypoczywał będąc samemu.
-Nie dziękuj bo się spóźniłem. Poza tym jak miałbym go nie odwzajemnić? Baka. -mówiąc to cmoknął go w policzek.
-Nie wróci, masz moje słowo. Będę Cię przed tym bronił.
- Yuu... chętnie bym to zrobiła, ale nie mogę - westchnęła, po czym nagle przypomniała sobie o bosych stopach. Ukucnęła znowu, by założyć niewygodne buty z powrotem. Szlag by to. Dlaczego akurat tego dnia musiała zapomnieć zabrać swoich ukochanych trampek na przebranie.
- Yuu-chan... ale ja nie mogę sobie pozwolić na wolne - szepnęła. - Zrozum, teraz zwyczajnie nie mogę. Antybiotyk postawi mnie na nogi - uśmiechnęła się do niego.
-Matko, chodź tu kaleko. -zaśmiał się cicho pod nosem. Podszedł do Yuu, a następnie nachylając się nad nim wziął go powoli na ręce.
-Jesteś taki lekki, że mógłbym Cię tak nosić cały dzień. -dodał cicho wolnym tempem niosąc go do sypialni, która zaś kolorami trochę się różniła do reszty domu. Przeważały odcienie ciemnego brązu i czerwieni. Całość była ciepła i relaksowała. Takumi podszedł do dużego łóżka, na którym delikatnie położył chłopaka.
-Proszę, w ramach zapłaty za skorzystanie z naszych usług jest pan winny pocałunek. -jego głos był poważny, a palcem wskazującym pokazał na swoje usta nie okazując żadnych emocji na twarzy.
- Tak jest - znów kichnęła, ale zaraz zrównała z nim kroku. - Yuu-chan... mogę u ciebie się wysuszyć? - zapytała po chwili, bo przecież do niej do domu musiała by przejechać kilka dzielnic pociągiem, co z pewnością pomogłoby jej grypie.
- Pewnie, że jesteś. Świetnie wychodzisz na zdjęciach - wyciągnął z torby swój aparat i pstryknął mu fotkę z zaskoczenia. - Widzisz? Nawet jak nie pozujesz wychodzisz świetnie.
Słysząc jego pytanie zagryzł lekko wargę i wzruszył ramionami.
- Nie wiem o czym Yuu. Długo podążałem za marzeniami, które upadały - dodał po chwili. - Upadały niespełnione...
-Nie tym razem. -mówiąc to usiadł koło mężczyzny.
-To Pan jest dłużny naszej firmie wynagrodzenie. -ciągnął dalej poważnym tonem.
- O boże... nie idziemy do mieszkania Taku, jeszcze by mnie zobaczył - nieco się przeraziła. Takumi był w stosunku do niej nieco zbyt opiekuńczy. Kiedy by tylko zobaczył ja w takim stanie nie obyłoby sie bez kazania. - Twoje stare mieszkanie brzmi świetnie - oznajmiła wesoło.
- Nie, chyba nie mam - Yuya wzruszył lekko ramionami, po czym westchnął nieco. - Wiesz nie widzę siebie w jakiejś konkretnej branży. To znaczy zaczyna mi się podobać praca przy reklamie, ale czy i jak długo to potrwa... nie mam pojęcia.
- Dziękuję - uśmiechnęła się do niego serdecznie, przestępując próg mieszkania. Zsunęła buty i od razu skierowała się na oślep do największego pomieszczenia w mieszkaniu. - Pożyczysz mi jakąś bluzę? - zapytała zaraz zastanawiając się czy może po prostu się wysuszyć.
- Nie, ja chyba jestem osobą, która nie wie czego chce - zacisnął mocniej wargi. - Studiowałem medycynę, bo moim marzeniem było wyleczyć ojca - uśmiechnął się słabo. - Ale ojciec zmarł, kiedy kończyłem pierwszy rok. Od tamtej pory już nie marzę. Rzuciłem medycynę, bo po co robić coś bez przekonania?
-W ten sposób zadłuża się Pan jeszcze bardziej. -dodał zadzierając nos wysoko do góry odwracając swój poważny wzrok, aczkolwiek kilka sekund później bez słowa nachylił się trochę w jego stronę.
- Nie szkodzi - uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością i wskazała na tajemnicze drzwi z niemym pytaniem. Okazało się, że miała rację i prowadziły do łazienki. Szybko wzięła gorący prysznic i za chwilę wróciła do niego, otulając się mocniej bluzą chłopaka.
- Więc tak jakby poszedłeś w jej ślady, prawda? - uśmiechnął się do niego lekko. - Mhm więc jeśli to lubisz to masz szczęście. Ja heh ja nie wiem co ze mnie wyrośnie - przyznał szczerze.
"Jak chce to potrafi." pomyślał nie mogąc wyjść ze zdziwienia. Bez chwili wahania lekko objął mężczyznę równocześnie odwzajemniając pocałunek.
-Dziękujemy za skorzystanie z naszych usług, jest Pan naszym najlepszym klientem. -odparł unosząc ku górze jeden kącik swoich ust sprawiając, że na jego twarzy pojawił się cwaniacki uśmieszek. "Mógłbyś tak częściej." pomyślał zachwycając się w duchu.
- Troszkę - zgodziła się ze śmiechem, po czym upiła łyk kakao z błogim uśmiechem na twarzy. - Mhm pycha - oznajmiła siadając na kanapie. Podwinęła nogi pod siebie. - I widzisz chudzielcu? Coś twojego może być na kogoś innego za duże.
Prześlij komentarz