TAKUMI SHIRAYUKI
URODZONY: 14 listopada 1984r. (28 lat)
WZROST: 181 centymetrów
WAGA: 60 kilogramów
MIEJSCE URODZENIA: Seul
MIEJSCE ZAMIESZKANIA:Ryusei
HISTORIA:
Takumi urodził się czternastego listopada w najbardziej burzowy dzień w Seulu. Kilka miesięcy później wrócił razem z rodzicami oraz bratem bliźniakiem do Japonii, gdyż tak naprawdę mieszkali w Ryusei, a w Korei byli tylko po to, żeby złożyć wizytę rodzinie matki dzieci – Wang Ji Hyo, która zaś z zawodu jest śpiewaczką operową, a od czasu do czasu gra w filharmonii na altówce. Ojciec Takumiego – Akira Shirayuki jest za to florystą prowadzącym kwiaciarnie. Niby sprawiają wrażenie przeciętnej rodziny, aczkolwiek kiedy zajrzy się jeszcze jedno pokolenie w tył zaczynają się schody. Babcia Takumiego – Inoue Shirayuki jest jedną z tak zwanych „ważnych osobistości” w mieście. Z wykształcenia jest ona projektantką i do dziś pomimo jej wieku odbywają się pokazy z nowymi kreacjami, które na bieżąco tworzy. To ona rozsławiła Ryusei w świecie mody. Ma również oprócz tego, własny butik, studio fotograficzne, w którym doskonaliła swoje umiejętności duża część fotografów, a wszelkie sesje zdjęciowe odbywają się właśnie tam, gdyż jest to najbardziej profesjonalne oraz największe studio w całym mieście, do tego dochodzi jeszcze agencja zatrudniająca początkujących modeli oraz modelki. Dlaczego to takie istotne? Otóż jej syn wyprał się przejęcie tego wszystkiego co osiągnęła Inoue oraz zajęcia się projektowaniem. Nie chciał się w to bawić, a poza tym jego pasją było tworzenie dzieł sztuki z kwiatów, nie materiału. Tak więc jej prawą ręką został nie kto inny jak Takumi. Chłopak od małego był pod opieką babci tak samo jak jego brat z tą różnicą, że Rinowi w ogóle nie podobało się zamieszanie. Dlatego też kiedy tylko Takumi wykazał minimalne zaangażowanie Inoue natychmiast to zauważyła i zaszczepiła w nim miłość do modowego świata. Z czasem kiedy Shirayuki podrósł babcia zaczynała go uczyć wszystkiego co będzie mu potrzebne do tego aby zostać jej godnym następcą. Jako nastolatek uczył się projektować, szyć i zarządzać biznesem. W wolne dni przebywał z Inoue. Towarzyszył jej w ważnych spotkaniach, sesjach, konkursach, wywiadach do gazet czy telewizji, a na pokazach nawet wychodził z nią na wybieg już jako mały chłopczyk posłusznie trzymając babcie za rękę. Po to, żeby każdy zobaczył jak wygląda przyszły gigant mody. Media przyglądały się jego poczynaniom, ludzie mogli obserwować jak z każdym występem przy boku starszej Shirayuki Takumi rósł coraz bardziej i stawał się dojrzalszy. Podczas studiów z zakresu fotografii mężczyzna powoli zaczynał odciążać swoja babcie z poszczególnych zajęć, aby ta mogła skupić się jedynie na projektowaniu. W związku z tym w wieku dwudziestu lat przejął studio fotograficzne. Ustalał terminy sesji, dbał o to, aby sprzęt był sprawny i żeby wszystko było na miejscu, zapięte na ostatni guzik.
Lecz praca to nie wszystko. W jego rodzinie wszyscy zawsze żenili się w młodym wieku, nie dziwota, że gdy obaj bracia skończyli dwadzieścia pięć lat oczekiwano po nich, że jak najszybciej znajdą sobie żonę i spłodzą potomków. Cóż, problem tkwi w tym, że ani jednemu ani drugiemu specjalnie się do tego nie paliło. Rin był zbyt zabawowy i nie wystarczająco dojrzały w dodatku wolał skupić się na karierze niż zakładaniu rodziny, zaś Takumi najzwyczajniej w świecie wolał żyć sam. Nie uśmiechało mu się mieszkać pod jednym dachem z partnerką. Wolał, że gdy wreszcie dostaje trochę wolnego czasu przychodząc w środku nocy do domu być sam i porządnie wypocząć zamiast znosić kogoś kto po powrocie zapewne zasypywałby go masą pytań i wymagał uwagi jak i czułości z jego strony. Podobało mu się takie życie jakie miał. Jego tryb był dość…hulaszczy. Miał całą masę tak zwanych „partnerek na jedną noc”, z resztą to się tyczyło również mężczyzn. Shirayuki nie ograniczał się w kwestii romansów, kiedy tylko ktoś mu się spodobał on od razu próbował tą osobę uwieźć swoim zimnym nieco przerażającym wzrokiem. Każda kobieta czy też mężczyzna, która uległa jego urokowi już po kilku dniach stawała się dla niego bezużyteczna. Nie chciał miłości, on po prostu uwodził ludzi. Jednakże ku zdziwieniu wszystkich pewnego dnia Takumi oznajmił wszystkich wszem i wobec ze stuprocentową obojętnością, że się żeni. Jego narzeczona Reiko Matsumoto była piękną kobietą o delikatnych rysach twarzy. Na co dzień była nauczycielką w prywatnym liceum w dzielnicy Mibuya. Z opowieści Reiko wynikało na to, że poznali się w studiu. Jej siostra Megumi Matsumoto była początkującą modelką i bardzo chciała, żeby siostra wspierała ją podczas pierwszej sesji. Megumi poznała ich ze sobą w momencie kiedy Takumi przyszedł sprawdzić jak radzi sobie „nowy nabytek” agencji. Na miesiąc przed ślubem stało się jednak coś dziwnego . Narzeczeni z uśmiechem na twarzach, trzymając się za dłonie oświadczyli, że właśnie się rozstali, a ceremonia zaślubin została odwołana. Rodzina Shirayuki oraz Matsumoto była tak zszokowana tym co zobaczyli, że po fakcie nawet nie dopytywali co się stało. Dlaczego tak nagle para, która dzieliła jedno mieszkanie i sprawiająca wrażenie szczęśliwych zerwała ze sobą bez żalu do żadnej ze stron? Tego nikt nie wie oprócz ich samych. Jedno było wiadome, Takumi wrócił do dawnego trybu życia, a grona osób, które umieją przemówić mu rozsądku dołączyła jego była narzeczona, a teraz najlepsza przyjaciółka- Reiko.
AKTUALNIE:
Shirayuki po skończeniu studiów wykupił mieszkanie w dzielnicy Mizuki. Zrezygnował z apartamentu znajdującego się w Kazeki, gdyż po prostu miał dość otoczenia z tamtej dzielnicy. Przeważnie ludzi stamtąd spotykał na co dzień w pracy, tak więc nie chciał mieć z nimi nic więcej wspólnego. Wolał wynająć duże mieszkanie w Shikoru i patrzeć jak miasto tętni przeciętnym życiem, niż męczyć się wśród bogaczy z Kazeki.
Dodatkowo wypadałoby wspomnieć, że od jakiegoś czasu Takumi nie mieszka już sam. Na okres próbny wprowadził się do niego Yuu Nakami, chłopak Shirayukiego, który z pewnością zagości tam na dłużej. Wiąże się to również ze zmianą trybu życia mężczyny. Zaczął częściej wychodzić z domu, a każdą wolną chwilę stara się poświęcić chłopakowi. Jest to jego pierwszy związek odkąd zerwał zaręczyny z Reiko, która za to teraz trzyma kciuki za to aby jego szczęście tak szybko się nie skończyło.
Rzadziej za to spotyka się z rodziną. Nie ma teraz już tyle czasu co wcześniej. Chihaya aktualnie znajduje się w Londynie, na studiach, a Ren wciąż buja w obłokach pomagając Takumiemu w utrzymaniu rodzinnego interesu, kiedy ten musi gdzieś wyjechać.
Co do swojej kariery to przejął już większość działalności swojej babci. Został szefem agencji, w której ma własne biuro i centrum swoich poczynań, nadal zajmuje się studiem oraz pomaga w zarządzaniu butikiem Inoue. Dzięki temu jego babcia mogła się w stu procentach poświęcić projektowaniu nowych kolekcji. Na pokazy Takumi zawsze jeździ wspierać swoją babcię, gdyż wie, że każdy pokaz może być jej ostatnim, a jest ona dla niego bardzo ważną osobą.
Ma również problemy ze zdrowiem. Przez pewien wypadek w skutek, którego został pchnięty nożem w brzuch, a jego odporoność jest teraz dużo słabsza, przez co stał się bardziej podatny na choroby.
WYGLĄD:
Jeśli chodzi o budowę to Takumi nigdy nie miał ciała kulturysty. Zawsze był wyższy i chudszy od reszty swoich rówieśników. Nigdy nie mógł pochwalić wyrzeźbionym na brzuchu kaloryferem, a w dodatku był właścicielem długich szczupłych jak patyki nóg. Jest człowiekiem o który przeważnie ma kamienny wyraz twarzy. On prawie nigdy się nie uśmiecha, tylko przy najbliższych można zobaczyć, że naprawdę z czegoś się cieszy. Coś co jest jego wyjątkową cechą, która wyróżnia go spośród innych ludzi to na pewno spojrzenie. Często ludzie przez nie boją się go zaczepiać, aczkolwiek z drugiej strony to właśnie dzięki temu lgnął do niego jak głupiec w pułapkę. Jest ono mroźne, wręcz przerażające, ale na swój sposób uwodzi do tego stopnia, że ciężko odmówić mężczyźnie choć najmniejszej zachcianki.
Zazwyczaj jest ubrany bardzo schludnie i przede wszystkim modnie. W końcu musi dawać dobry przykład w swojej branży. Często nosi koszule oraz różnorakie marynarki. No cóż, to jego babcia nauczyła go, że mężczyzna najlepiej wygląda w koszulach, porządnych dżinsach i marynarce. Jednakże na co dzień nosi zwykły T-shirt i rozciągniętą bluzę. W tym czuje się najlepiej i najswobodniej.
Jeśli chodzi o budowę to Takumi nigdy nie miał ciała kulturysty. Zawsze był wyższy i chudszy od reszty swoich rówieśników. Nigdy nie mógł pochwalić wyrzeźbionym na brzuchu kaloryferem, a w dodatku był właścicielem długich szczupłych jak patyki nóg. Jest człowiekiem o który przeważnie ma kamienny wyraz twarzy. On prawie nigdy się nie uśmiecha, tylko przy najbliższych można zobaczyć, że naprawdę z czegoś się cieszy. Coś co jest jego wyjątkową cechą, która wyróżnia go spośród innych ludzi to na pewno spojrzenie. Często ludzie przez nie boją się go zaczepiać, aczkolwiek z drugiej strony to właśnie dzięki temu lgnął do niego jak głupiec w pułapkę. Jest ono mroźne, wręcz przerażające, ale na swój sposób uwodzi do tego stopnia, że ciężko odmówić mężczyźnie choć najmniejszej zachcianki.
Zazwyczaj jest ubrany bardzo schludnie i przede wszystkim modnie. W końcu musi dawać dobry przykład w swojej branży. Często nosi koszule oraz różnorakie marynarki. No cóż, to jego babcia nauczyła go, że mężczyzna najlepiej wygląda w koszulach, porządnych dżinsach i marynarce. Jednakże na co dzień nosi zwykły T-shirt i rozciągniętą bluzę. W tym czuje się najlepiej i najswobodniej.
CHARAKTER:
Takumi jest typem, który charakterem kompletnie nie pasuje do swojej rodziny. Tak jak wszyscy są niepoprawnymi wiecznie uśmiechniętymi optymistami tak mężczyzna jest zupełnym tego przeciwieństwem. W większości przypadków jest bardzo prostolinijny i nie cierpi kiedy ktoś owija w bawełnę. Poczucie humoru zyskuje tylko kiedy będzie już po kilku mocnych piwach, tak samo jak większość zachowań podobnych do jego rodziny zyskuje po pijaku, ale to chyba jak każdy kto schleje się w trupa. Nienawidzi lizusów jak i ludzi którzy boją się wyrażać swoją opinię ze względu na innych. Zdarza mu się zażartować, ale głównie są to ironiczne dogryzki. Nigdy nie uważał, że jest samotny. Fakt, mieszka sam, ale nigdy nie nazwałby tego samotnością. Jemu się to podoba, nikt nie wchodzi mu w drogę. Ogólnie bywa zimny niczym jego wzrok i oschły do granic możliwości. Mało mówi i zazwyczaj ogranicza się do ciętych ripost. Bywa złośliwy i zamknięty na argumenty innych. Jest zabójczo szczery, mówi to co myśli dobrze wiedząc, że może to sprawić przykrość innym. Jednym zdaniem, istny . Doskonały na szefa. (w sumie jakby nie patrzeć, już nim jest.) Lecz pod każdą skorupą coś się kryje. Ten nikim ani niczym nie przejmujący się twardziel potrafi zmienić się o sto osiemdziesiąt stopni. Kiedy nikt nie patrzy lub, gdy jest w otoczeniu najbliższych staje się całkiem znośny. Oczywiście nie spodziewajmy się nagle gigantycznej zmiany. Wcale nie stanie się potulny jak owieczka. Będzie może jedynie bardziej opiekuńczy, pomocny, bardziej rozmowny. No, ale cóż czasem nawet on musi wyjść ze znajomymi na piwo czy koncert, co jak co, ale on też jest potrzebuje trochę uwagi czy towarzystwa. Ważne dla niego osoby bardzo dobrze o tym wiedzą i idealnie wyczują moment, w którym Takumi potrzebuje bliskości drugiego człowieka mimo, że nigdy się do tego nie przyzna. W końcu i tak mimo wyjątkowo silnego charakteru nadal jest tylko słabym człowiekiem. Jest zamknięty na obcych ludzi. Trzyma się tylko z najbliższą rodziną i przyjaciółmi. Jednakże, modelki, modele, projektanci czy też fotografowie, którzy z nim współpracują nigdy nie narzekają. Uważają go za sumiennego w pracy, zdolnego do poświęceń, sprawiedliwego i dobrego szefa, aczkolwiek jest bardzo wymagający i nie toleruje lenistwa czy też braku przykładności. Nikt przy nim nie może spocząć na laurach, inaczej skończy się to dla takiej osoby w bardzo niekorzystny sposób. Dla niego praca jest bardzo ważna, w końcu poświęcił jej za dużo czasu, żeby to wszystko miało się teraz zmarnować.
CIEKAWOSTKI:
~*~Ze względu na pasję swojej matki, Takumi w młodości uczył się gry na skrzypcach i fortepianie. Do tej pory pamięta jak się gra lecz nie ma na to ani czasu, ani warunków czy chęci.
~*~Uwielbia czekoladę. Miał kiedyś w domu nawet czekoladową fontanne lecz wylądowała ona gdzieś w otchłaniach składzika. Aczkolwiek w jego szafce ZAWSZE jest choć jedna paczka Pocky.
~*~Pali jak smok. Zaczął przez to, że jego praca wywierała na nim zbyt duży stres, a jedyną wymówką na krótką „przerwę” było tak zwanę „idę na fajkę, zaraz wracam” Jego ulubionymi papiersoami są Marlboro menthol lights oraz Black Devil.
~*~Ma w domu Shishe, aczkolwiek pali ją głównie z melisami zamiast tytoniu ze względu na to, że często siedzi przy Shishy ze swoją siostrą, która nie pali, a i on nie chce, żeby zaczęła.
~*~Nie wyobraża sobie mieszkać w mieszkaniu bez dużego balkonu.
~*~Nigdy się do tego nie przyzna, ale lubi robić za niańkę.
~*~Ze względu na pokazy trochę podróżuje.
~*~Nie lubi psów, łagodnego jedzenia, jeździć metrem i konno.
~*~Nie pije kawy. Zastąpił ją sobie energetykami, które za to
może pić jeden po drugim.
~*~ Ma bliznę na brzuchu.
~*~Może i nie lubi kawy, ale za to kocha dobrą herbatę. Można znaleźć u niego w domu prawie każdy rodzaj. Jego ulubione to kaktusowa Yerba Mate i Mleczny Oolong. Nie lubi też pić herbaty w kubkach. Wyjątkiem jest Yerba przy której ma się specjalny wysoki kubek z metalową słomką, na której końcu jest coś w rodzaju sitka zapobiegającego przedostaniu się drobinek wewnątrz słomki. Poza tym, kiedy tylko może pije herbatę w czarkach.~*~Nie pije kawy. Zastąpił ją sobie energetykami, które za to
może pić jeden po drugim.
~*~ Ma bliznę na brzuchu.
OD AUTORKI:
Witam wszystkich i każdego z osobna. ^^ Liczę na ciekawe wątki i jestem chętna na wszelkie powiązania. Mam nadzieje, że moja postać wam się spodoba. Nie wiem jak Takumi, ale ja nie gryzę, więc piszcie śmiało ;3
Twarzy Shirayukiemu użyczył Yu Ha Min.
2 874 komentarze:
«Najstarsze ‹Starsze 2601 – 2800 z 2874 Nowsze› Najnowsze»-Mhm...-uśmiechnął się lekko. W łazience umył zęby i na szybko ułożył włosy. Potem zaczął się ubierać jedną ręką, powoli ale zaczął.
-Poradzę sobie, nie jestem dzieckiem.-westchnął ciężko wywracając oczami. -zapiął spodnie po czym zabrał się za ubieranie koszuli.
-Naprawdę sobie radzę bardzo dobrze. Jestem dorosły...przez ostatnie dwa tygodnie radziłem sobie świetnie.-westchnął zapinając koszulę.
-Wiem.-mruknął.- Nie denerwuję się...-dodał podchodząc do niego i delikatnie muskając jego usta swoimi.-kocham cię.
-Chcesz coś zjeść?-spytał wychodząc z łazienki. Yuu zaburczało w brzuchu.-zrobię coś szybkiego...
-to zrobię nam coś na szybko-uśmiechnął się a po chwili został pchniety przez Keiichiego.
-sun się pedalku. Co robisz dzisiaj na śniadanie. Oby coś dobrego bo babcia będzie zła.-zasmial się idąc dalej. Chłopak milczał. Przywykł już do docinek.
Chłopak z przerażeniem dotykał swojej twarzy i odsuwal się jak najdalej.
-coś ty mu zrobił?-wrzasnela jego babcia starając się podnieść go z podłogi. Wszyscy domownicy wybiegli na korytarz. Ojciec Yuu śmiał się cicho pod nosem lecz ojcu pobitego nie było do śmiechu. Zakasal rękawy podchodzac bliżej.
-jak smiales uderzyć mojego syna...-warknal a Yuu z przerażeniem przyglądał się całemu zajściu.
-jego? Cud że się sam nie przewraca taki patyk.-warknal chwytajac mężczyznę za koszulkę.-ty nie wiesz jakie to uczucie jak ktoś bije twoje dziecko.-wycedzil przez zęby.
-Taku uspokój się...-szepnął w tym czasie matka i babcia chłopaka jakoś pozbieraly z podłogi zszokowanego Keiichiego.
-taki jesteś pewny swego?-warknal zamachujac sie by zadać cios.
-Taku...uspokój się...-zdrową ręką starał się jakoś odciągnąć mężczyznę.-Takumi do cholery mówię do ciebie! Uspokoj się!
-Takumi! Nie ignoruj mnie i zacznij traktować poważnie! Uspokój się i wracajmy do domu. Takumi!-szarpał go za ramię.
-ty sukinsynie...-wycedzil przez zęby mężczyzna.
-nic nie mam. Po prostu wracajmy do Ryusei. Zjem w domu.-mruknął chcąc jak najszybciej wyjść.-pa tato.-pomachal mężczyźnie.
-pa Yuu. Postaram się wpaść.-chłopak skinal głową ciągnąc ukochanego w stronę drzwi.
-możesz przestać się zachowywać jak pies obronny? Przecież nic takiego się nie stało! Przyzwyczaiłem się. Jego zachowanie najlepiej zignorować!-krzyknął wyraźnie zdenerwowany.
-nigdy mnie nie uderzyli! Nie przesadzaj! Umiem o siebie zadbać nie jestem już dzieckiem! A ty się czasem zachowujesz jakbym bym TWOIM dzieckiem! Zacznij mnie w końcu traktować poważnie! Jak swojego partnera! Kochasz mnie, uprawiasz że mną seks ale traktujesz mnie jak dziecko!
-nie daję się! Po prostu już wolę zrobić to głupie śniadanie niż się z nimi wyklocac!-fuknął.-czasem traktujesz mnie jak Aiko! Nie podoba mi się to! Jestem twoim partnerem nie dzieckiem!
-nie daję! Po prostu nie chcę się jeszcze bardziej kłócić! Dlaczego się porównuje?! BO MNIE TAK TRAKTUJESZ! NAPRAWDĘ TEGO NIE WIDZISZ?! TRAKTUJESZ MNIE JAK ZWIERZACZKA! ALBO JAK WŁASNE DZIECKO! NIGDY NIE TRAKTOWALES MNIE POWAŻNIE! ZROZUM ŻE JA JESTEM DOROSŁY! NIE JESTEM DZIECKIEM POD KTÓREGO WSZYSTKO TRZEBA ROBIĆ! KOCHAM CIĘ TAKUMI I CHCĘ ŻEBYŚ ZACZĄŁ TRAKTOWAĆ MNIE JAK SWOJEGO PARTNERA!-wrzasnal zaciskajac dłonie w pięści.
-i widzisz?! Znowu to samo?! " nie marudz, jedziemy", tak?! Jak do dziecka! Nie traktujesz poważnie tego co do ciebie!- wrzasnal idąc powoli za nim.
-ych...-"nie chcę sie na niego złościć...ani się z nim kłócić ale naprawdę mam już tego dość...może Taku też ma trochę racji i ja sam zachowuję się dziecinnie...jak chłopczyk a nie jak jego partner...". Wsiadł do samochodu przerywając rozmyślania.
-Takumi...zwolnij.-poprosił ostrym głosem z przerażeniem patrząc na predkosciomierz. "jest zły...ja po prostu chcę być traktowany poważnie...wiem że jestem trochę dziecinny...powinienem zachowywać się bardziej jak jego partner...ale...on czasem po prostu nie rozumie że ja też się o niego martwię..."
"kocham go...nie chcę się z nim kłócić...zdenerwowałem go...ale chciałem tylko żeby zrozumiał że traktuje mnie jak dziecko...i żeby przestał..."-Takumi...-zaczął skruszony.
-nie chciałem cię zdenerwować...-zaczął niepewnie.-chciałem...żebyś traktował mnie poważnie...bo ja...ja...ciebie...nasz związek traktuję bardzo poważnie...kocham cię...wiem że ty po prostu chcesz być miły i w ogóle...ale nie chcę być traktowany jak dziecko...
-wiem...-odwrócił głowę w stronę okna-pogadamy jak się uspokisz.-dodał cicho. "no i co? Jak mam się zmienić? Mam być jak na sesji? Nie chce..."
-to tylko korek powoli przejedziemy.-mruknął.-mamy czas.-dodał lekko się uśmiechając.
-czy ja wiem....może po prostu nie zauważyli siebie...-mruknął. Kiedy dojechali do szpitala chłopak szybko poszedł do odpowiedniej sali.-dzień dobry.-przywitał się z lekarzem i pomagającą mu pielęgniarką.-Dzień dobry Nakami-san. Jak się pan czuje?
-o wiele lepiej.
-a jak pamięć? Proszę usiąść.
-wróciła.-odparł siadając przed mężczyzną.
-to bardzo dobrze...a teraz zobaczmy jak tam pana ręka.
Mężczyzna po zdjęciu gipsu zaczął uważnie oglądać rękę-wszystko ładnie się zrosło...gips miał krótko więc z mięśniami wszystko ok...wystarczy żeby używał ręki, ćwiczył nadgarstek. Na trzy dni założymy usztywnienie i przez ten czas powinieneś uważać na rękę i nią nie ruszać. Jasne?-chłopak przytaknal.
-za trzy dni. Jak wszystko będzie ok to będzie mógł wrócić do pracy. Oczywiście musi uważać na rękę. No i gotowe.-powiedział zawiazujac temblak.
-o cholera...-mruknął zauważając reporterke.
-Taku...przecież mogliśmy odpowiedzieć...-westchnął.-to tylko parę pytań...
-nie przesadzasz? To tylko kilka pytań jakbym reagował tak jak ty to by się mnie bali a tego nie chcę. Nic dziwnego że nie mam oficjalnych wywiadów skoro masz takie podejście że zaraz będą się pytać jak często się kochamy.-westchnął cicho się śmiejąc.
-taaa...-mruknął wychodząc z samochodu.
-Nakami-san! Nakami-san!-krzyczała podbiegajaca reporterka ta sama sprzed prawie trzech tygodni.-dzień dobry. Czy mogłabym zadać parę pytań?
-dzień dobry-odparł z uśmiechem.-nie sądzę żeby to był problem.
-czy to prawda że miał pan amnezje?
-nie przeczę miałem pewne problemy z pamięcią ale już wszystko wróciło do normy.
-rozumiem...jak się pan czuje i jak szybko wróci pan do pracy?
-czuję się już o wiele lepiej teraz tylko czekam aż ręka będzie w pełni sprawna. Sądzę że w przyszłym tygodniu już wrócę do pracy w końcu mam wiele do nadrobienia.
-dziękuje.-skłoniła się lekko i odeszła żywo rozmawiając z fotografem.
-widzisz? Umiem sobie poradzić.
-polazl sobie...-mruknął. "pewnie nadal jest zły...chyba nie powinienem na niego krzyczeć...". Dogonił mężczyznę przy windzie.
Chłopak swoim kluczem otworzył drzwi i wszedł do środka. Zdjął buty i kurtkę i poszedł w głąb mieszkania.-Takumi! Co tu się to cholery działo?! Śmierdzi fajkami. Podłoga zawalona puszkami i petami...-zaczął otwierać okna żeby wywietrzyc.
-mhm...musiales być strasznie załamany...ale trzeba tu jakoś ogarnąć bo aż boję się wejść do sypialni. Z tym paleniem...ech moja nagroda poszła się jebac...a tak się starałem.-westchnął.-no nic...jedną ręką niewiele zrobię.
-Takumi...może pomogę chociaż troszkę?-spytał podchodzac do ukochanego.-wyglądasz na zmęczonego...i chyba jesteś na mnie zły...nie bądź już zły.-popatrzył mu w oczy.-kocham cię...bardzo...i nie chcę żebyś był smutny albo zły.
Uśmiechnął się.-jest okay przeprosiny przyjęte. Ja też postaram się nie być już tak dziecinny...wiem że traktujesz ten związek poważnie...dziękuje...będę szczęśliwy jeśli będziesz we mnie widział dorosłego mężczyznę.-uśmiechnął się po czym pocałował mężczyznę namiętnie trochę mocniej niż normalnie.
-wtedy zemdlalem...-przypomniał.-um...e...kiedyś spotykalem się z jednym hostem...zerwał że mną jak się ożenił...no ale mniejsza o to. Nauczył mnie jak całować żeby partnerowi nie podobało, jak zrobić żeby nie całować jak dziewczyna...jak układać język i takie tam...
-czy ja wiem czy przerosl...ale skoro ci się podoba to jest okay. A ten host był normalny...nikt nie jest lepszy od ciebie.-uśmiechnął się siadając.
-mhm...skoro tak twierdzisz...-uśmiechnął się.-Takumi co się stało?!-spytał wstając i idąc za mężczyzną.-o cholera...co ty robiles?
-ech dobrze że się nie spaliles.-mruknął otwierając okna.-zaczadziles mieszkanie...ale już jest ci lepiej?
-no rozumiem...ale pomogę jak mogę żebyś już nie był w ogóle przybity.-zapewnił.-przez te trzy tygodnie...bardzo cierpiałeś...przepraszam...wiem! Ty sprzątaj a ja coś dobrego ugotuje. W końcu nic nie jedliśmy.
-na pewno będzie najgorsze już za nami teraz może być tylko lepiej.-odparł uśmiechając się wesoło po czym oddalił się do kuchni przygotowując obiecaną trzy tygodnie temu lasange. Szło mu wolniej niż zwykle ale dawał sobie radę.
-w zasadzie już skończyłem tylko brakuje parmezanu. Mógłbyś pójść kupić?-spytał wycierajac rękę.
Zamyslil się.-pocky i truskawki też możesz kupić. O i kup też coś co chciałbyś jutro na obiad. Jakiś sok...to chyba wszystko.-uśmiechnął się.
-jasne. Uważaj na siebie.-uśmiechnął się. Kiedy mężczyzna poszedł chwilę pokrecil się po mieszkaniu sprawdzając czy wszystko jest sprzątane. Kiedy Takumi nie wracał dłuższą chwilę wziął książkę którą dostał w prezencie od Rena i wyłożył się na kanapie pograzajac się w lekturze.
-okairi. Dzięki.-odparł nie odwracając wzroku od książki.-zaraz wstawie lasange do piekarnika.
-książkę.-mruknął lekko zarumieniony przewracajac stronę.
-raczej ciekawą...-odparł jeszcze bardziej się rumieniąc.
-no...książkę...-bąknął.-nie widać? Chyba mogę prawda?-dodał przewracajac stronę.
-t-to nie tak...to prostu...no jak już dostałem ją w prezencie...to głupio by bylo nie przeczytać...-mruknął.-no...-odłożył książkę na stół.-gotowaniem sam się zajmę.
-no...tak jakby...a czy to ma jakieś znaczenie czemu czytam?-spytał posypujac lasagne parmezanem i wkładając ją do piekarnika.
-to ty prowadzisz skarbie...jak bym nie umiał.-uśmiechnął się siadając na blacie.-będzie mi się jutro nudzić...-westchnął.
-sprawdzian z lektury? Mowy nie ma...-mruknął.-zaskoczyć? Boję się że znowu nie będziesz mógł spać...
-ale mi nikt nie każe. Nie mam nauczyciela.-roześmiał się. "no to na pewno się ucieszysz jak przy jakiejś okazji wykorzystam prezent od Inoue."
-egzamin z seksu...-westchnął.-na czym będzie polegał? Co się stanie jak obleje? Co dostanę jak zdam?-spytał stwierdzając że nie warto się kłócić.
-w takim razie chyba mam pomysł...tylko...musimy poczekać aż ręką będzie sprawna.-mruknął.-Taku...co to będzie za kara? A nagroda?
-skoro tak...to chyba warto.-uśmiechnął się.-o lasagne już się upiekla.-powiedział słysząc dzwonek swojego telefonu.
-dobrze.-zaskoczył z blatu i ostrożnie wyjął danie z piekarnika kładąc je na drewnianej desce. Powoli zaniósł je do jadalni.-mam nadzieję że będzie ci smakować.
-dziękuje. Smacznego.-uśmiechnął się próbując swojego dzieła.-no...pomimo tego że wszystko robiłem jedną ręką wyszło naprawdę dobre...
-ty gruby? Chyba nie w tym wcieleniu kochanie.-roześmiał się.-no i daj spokój ktoś taki jak ty miałby nie być atrakcyjny? Ale jak chcesz to mogę nie gotować.
-oj nie przytyjesz. Może dla kogoś nie ale dla nie jesteś najseksowniejszym i najbardziej atrakcyjnym mężczyzną jakiego kiedykolwiek widziałem.-uśmiechnął się.-cieszę się że ci smakuje.
Zarumienil się na słowa mężczyzny.-no tak trochę po mamusi trochę po tacie...-mruknął.-zdarza mi się coś źle ugotowac.-dodał.
Jeszcze bardziej oblał się rumieńcem."och...ale już mu trochę lepiej...to dobrze"-no bo w końcu ja nadal uczę się gotować...i coś może mi nie wyjść.
-chodzi mi o to że uczę się gotować nowe potrawy.-wyjaśnił spokojnie.-no jest późno umyjmy się i chodźmy spać.-zaproponował.
Chłopak w tym czasie poszedł sobie po ręcznik i "pizamke".-tylko Taku ja tej ręki nie powinienem moczyc.-mruknął wchodząc do łazienki.
-mhm.-rozebrał się powoli uważając na rękę po czym wszedł do wanny.-Taku...orietujesz się może jak zostały przełożone moje sesje?
-mhm no tak...jak jutro pójdziesz do pracy to będzie piekło...-westchnął.-ja pójdę później...a chciałbym już wrócić do pracy...
-więc będę musiał tam zamieszkać z tobą albo nosić ci jedzenie.-roześmiał się.-uwielbiam...to po prostu moja pasja. Ale racja moglibyśmy gdzieś wyjść coś zrobić...jakieś pomysły?-"już będę miał zdrową rękę..."
-no w sumie tak...w końcu ile to już bez seksu?-zasmial się.-tak...model z pasja jest więcej wart...-westchnął.-obojętnie gdzie...przez te trzy tygodnie nigdzie nie wychodziłem...
Rozesnial się.-prawie miesiąc to dużo...jak ty wytrzymałeś?-chlapnal go lekko po czym nalal sobie płynu na gabke i zaczął się myć -byłoby fajnie gdzieś wyjść...dawno ot tak nie wychodzilismy...
-chyba...wolę nie wiedzieć jakie...-mruknął.-nie miałbym nic przeciwko...no...nie moglibyśmy się tulic, całować...kochać się...ale zaopiekowalbym się nią. Skąd to pytanie?
-spokojnie kochanie...już jest przecież dobrze...wszystko wróciło na swoje miejsce.-uśmiechnął się do niego pocieszająco.-nic złego już się nie stanie.
-Taku...a...-popatrzył na swoją rękę.-poproszę...parę razy Yurine mi pomogła...-uśmiechnął się do niego.
-Co? Nie! Myj mi! I kąp się że mną...i...proszę...-popatrzył na niego przepraszajaco.-lubie to...bardzo...
-chcę...bo to lubię.-mruknął.-Przez pierwsze dni Yurine mnie myla...a potem tylko głowę co jakiś czas...
-wiem...głupio wyszło...ale teraz możesz zrobić co chcesz.-uśmiechnął się.-to było dziwne jak Yurine mnie myla...-wzdrygnal się.
-tak...wiem że zapamiętasz.-uśmiechnął się.-Hmmm? O co miałbyś być zazdrosny?
-Taku?-roześmiał się.-to była tylko Yurine...poza tym myla mnie w wannie cały czas marudzac że tym powinnien zająć się mój chłopak nie ona...spokojnie...nie wejdę do wanny ani pod prysznic z nikim innym poza tobą.-zapewnił.-a skoro już o tym wspominasz to czy ja nie powinienem być zazdrosny o Reiko? W końcu widziała cię nago...dotykała...
-a ja co mam powiedzieć? Ile osób ciebie dotykało ile ty osób dotykałes.-mruknął.-Tak wiem że z nią sypiałes.-fuknal wyraźnie niezadowolony.
-sam wywnioskowałem...nic mi nie mówiłes.-mruknął.-co z tego że przyjacielski? To nadal seks...i teraz jeszcze cię myla...i w ogóle...dotykała twoje nagie ciało...to źle że mi się to nie podoba?-spytał niepewnie na koniec.
-no...nie jestem zły...tylko...tylko...chodzi o to że nie podoba mi się to że sypiales z Reiko...tak po prostu...nie podoba mi się ten fakt.-wyjaśnił cicho.-wiem jaki tryb życia prowadziłeś...ale nie chce żeby ktoś cię dotykał albo widział nagiego...kocham cię...
-no...wiem że nie cofniesz czasu...no i fajnie że to rozumiesz...ale w gruncie rzeczy ja i Yurine to co innego...my jesteśmy jak rodzeństwo a ona już nie raz widziała mnie nago...a...a ty sypiales z Reiko...nie wiem...czuję się jakbym był od niej gorszy pod jakimś względem-westchnął lekko.-wiem że jesteś mi wierny. To kochane że tak mówisz, że nie dasz się dotknąć. Nie powiedziałeś tego ale wiem że nie dotkniesz nikogo poza mną...ale i tak nie podoba mi się to że Reiko cię myla.
-nie musisz mi o niej opowiadać...pomagałeś jej a teraz ona pomagała tobie. Zazdrość o nią już była i raczej nie wróci.-zasmial się przypominając sobie ich pierwsze spotkanie.-zachowałem się wtedy jak dzieciak i nie powtórzę tego bledu. I w pewnym stopniu jestem w stanie zrozumieć co ma do tego seks. Ja dawałem się gwałcić.-przypomniał ze smutkiem w głosie.-tu jest oczywiście inna sytuacja ale znam cię Taku...ale nie wiem co się wtedy działo w twoim życiu i dlaczego ty miałeś ciężki okres.-wyszedł z wanny i chwycił jeden z roczników leżących na pralce.-wiem że chcesz tylko mnie.-zarumienil się lekko.
Przytaknal z lekkim uśmiechem który od jakiegoś czasu nie opuszczał jego twarzy. Ubrał się szybko pomimo tego że używał tylko jednej ręki. Gaszac po drodze wszystkie świata pobiegł do sypialni gdzie wręcz rzucił się na łóżko.-bezpieczny...-westchnął.
-tak wiem.-uśmiechnął się wchodząc pod kołdrę i kładąc się na plecach jak najbliżej ukochanego.-z tą ręką inaczej nie mogę się położyć...a tak jest strasznie nie wygodnie...-mruknął.
Ziewnal.-mhm...wszystko będzie w jak najlepszym pożądku.-ponownie ziewnal.-chciałbym już wrócić do pracy.-ziewnal jeszcze raz i zamknął oczy.-kocham cię...
Chłopak wymeczony wrócił późnym wieczorem. "ech...trzy tygodnie mnie nie wiem było i taki natłok pracy...jestem padniety. Mam nadzieję że Taku coś ugotowal bo ja nie mam siły..."-Tadaima!-krzyknął od progu po chwili zdejmując płaszcz i buty.
-dziękuje! Jesteś kochany! Nie śpisz sie!-odkrzyknął idąc do kuchni. Odgrzal sobie jedznie i usiadł w salonie włączając wiadomości.
-mhm! Już kończę!-odpowiedział wstając z miejsca i wkładając brudne naczynia do zmywarki.-W ogóle Taku te nowe makijazystki są śmieszne. Ostatnio jedna do mnie zarywala a ta druga do niej że jestem kochankiem szefa i że tak nie może bo ją wylejesz.-zasmial się idąc w stronę salonu.
-o-o-o-oczywiście że nie masz się czego bać...-wyjakal oblewajac się rumiencem. "gorąco..."-k-kocham tylko ciebie...no i w-wiesz że jestem gejem...-"co go wzięło...czy to moja podwiazka?"
-p-podoba...bardzo...ładnie na tobie leży....-wydukal.-a-ale...t-to jest...m-moje...-drzaca ręką wskazał na podwiazke.
-um...-niepewnie dłońmi zaczął jeździć po nodze mężczyzny po czym powoli zdejmowal z niego podwiazke.-jest moja...nie chce żebyś wyglądał w niej lepiej ode mnie...
-t-to nie tak...nie trzęsą mi się...-mruknął wracając do przerwanej czynności.-Taku tylko ja ją mogę nosić...więc jej nie ruszaj, dobrze?-spytał nie patrząc na mężczyznę kiedy zdjął podwiazke. Powoli zaczął masowac udo mężczyzny podjezdzajac dłońmi coraz wyżej.-och...n-nie masz nic pod yukata...
-um...nie że źle...ale...ale ona jest moja...-uśmiechnął się. Wstał ocierajac się przyrodzeniem o nogę mężczyzny.-Taku...jestem...bardzo spiety po tej sesji...bardzo spiety...czy mój seksowny partner mógłby pomasowac mi plecy...w naszej sypialni...-podszedł do niego powoli cały czerwony na twarzy.
-dobrze...-wchodząc do sypialni zdjął koszulkę.-tak będzie ci lepiej, prawda?-uśmiechnął się lekko kładąc się na brzuchu na łóżku.
-ummmm....w tym też jesteś świetny...masz wprawione ręce...-westchnął z przyjemności.-przyjemnie...od razu można się rozluźnić...
-yhymmm...bardzo dobrze...-uśmiechnął się.-bardzo strzelający...w końcu to kręcenia reklamy...i ta sesja z tą wredna jedzą...cały czas mi dogryzala...a sama jest po operacjach plastycznych...-mruknął.
-nie przesadzaj ona jest dobra modelką. Tylko jest wredna jedzą. Po prostu. Trochę mi dogryzala w czasie sesji.-mruknął.-więc kontynuuj masaż swojemu idealnemu mężczyźnie.
-ach...-spial się lekko czując jak mężczyzna ściska jego pośladki.-Taku...miałeś mi masowac plecy...-jęknął.
-ach...um...n-nie raczej nie...na szczęście.-uśmiechnął się lekko.-bynajmniej nic o tym nie wiem żebym mówił przez sen...
-to...byłoby straszne...-mruknął zarumieniony.-no ale nic takiego nie miało miejsca...bo...mówisz to na zasadzie co by było gdyby, tak?-spytał niepewnie.
-he?! A-ale jak to możliwe? K-kiedy? Który s-sen?-jęknął.
-p-pamiętam...-odparł zarumieniony.-seks w garderobie...-mruknął nie chcąc mówić co jeszcze było w tym śnie.
-m-miejsce nie ma znaczenia...a-ale wszystkie...fantazję? Ten sen...t-to przez prezent od Rena...
-ja...nie chce tego powtarzać...przecież wiesz...skoro mówiłem przez sen...-szepnął ledwo składając zdania.
[me totally forget about this account...]
-ummmm....ale ja nie chce...-jęknął.-nie chce się powtarzać...przecież wiesz czego chce...
-chcę...chcę żebyś mnie dotykał...masowal uda...i pośladki...i...i chcę spróbować tej pozycji...69...-szepnął cichutko.
Mocno zarumieniony oddawał pocałunki. "cieszę się że już z nim lepiej...chyba już jej jest tak załamany jak był...". Uniósł delikatnie nogę nieśmiało szturchajac męskość ukochanego.
-t-tak...bardzo. W końcu to już ponad miesiąc...-szepnął nieśmiało. Objął go za szyję pogłębiając pocałunek kolanem wciąż jeżdżąc po jego męskości.
-tak jakoś...strasznie się stesknilem...-objął go mocno.-po prostu...pragnę cię...-szepnął mu nieśmiało do ucha.-tak długo mnie nie dotykałeś...
-um...-odsunął delikatnie szyję chcąc dać mężczyźnie więcej miejsca.-um...mmmm....Taku...-szepnął cichutko zdejmujac mu pas obi i rzucając go poza łóżko.
-mmm...p-przecież to ty mi ustalasz sesje...ale...skoro już pytasz to nic nie mam.-szepnął.
-skinal głową.-m-możesz...-jęknął cichutko jeszcze bardziej się rumieniac. "baw się...należy ci się..."
Zarunienil się jeszcze bardziej przypominając sobie jak kiedy jeszcze nie odzyskał pamięci jak rano po snach których nie pamiętał musiał się sobą zajmować.-c-co? N-nawet jeśli tak....to m-myślisz że ci powiem?-szepnął ledwo slyszalnie.
-b-brakowało...-szepnął.-cz-czy robiłem to s-sam...? N-nie wiem...n-nie powiem-jęknął."to zawstydzjace...nie chce żeby o tym wiedział...masturbowalem się do brasoletki...boże jak to głupio brzmi."
-um...t-tak...m-masturbowalem się...a-ale to jeszcze było kiedy nic nie pamietalem...m-mialem te przebłyski...rano po snach których nie pamietalem budziłem się...m-moje ciało...ja...musiałem sobie jakoś radzić...na szczęście nikt w domu nic nie zauważył...jak z namiotem szedłem rano do łazienki...z bransoletka w zębach...-jęknął cicho.
-p-przestan to byo naprawdę męczące...tak c-codziennie rano...m-moje ciało pamiętało...t-tęskniło....p-pragnęło...-objął mężczyznę i przyciągając go do siebie pogłębił pocałunek.-nnnn...ach...T-taku...a ty? J-jak sobie radziles kiedy mnie nie było? Tęskniłes?-spytał nieśmiało.
[Masz może ochotę na wątek? I może pomysł ^^, bo ja od dziś chora jestem i z pomysłami u mnie krucho.. :)]
-m-meczylem...n-nie proszę...kontynuujmy...-szepnął zawstydzony do granic wytrzymałości.-ja...już jestem twardy...nie chce znowu tego robić sam. Tęskniłem za twoim dotykiem...za zimnymi dłońmi...drzalem kiedy dotknąłeś mnie w szpitalu. Bardzo bałem się tego uczucia. Ale teraz...chcę cię poczuć...Taku...
-i-i tak pewnie ja...-jęknął kładąc się na boku. "to mój pierwszy raz w tej pozycji...boję się...już sam nie wiem co mam robić..."-Taku...n-naucz mnie...-szepnął.
-um...o-okay...-przybliżył się i cicho jeczac masowal i lizal męskość ukochanego. "tak dobrze..."
-mmmm....nnach...mmnnn...-chłopak jeczal starając się zajmować mężczyzną najlepiej jak umiał jednak przez przyjemność jaką dostarczał mu ukochany było mu jeszcze ciężej.-Taku...mmmm...-"boję cię że kiedy zaleje mnie fala przyjemności to go ugryze...nie chce tego...". Pomyślał wyjmujac jego męskość z ust w zamian lizac go i calujac na udzie robiąc mu dość nieumiejetna i bolesną malinke.
-Ach!-jęknął kiedy mężczyzna zaczął masowac jego pośladki. "mój...czuły punkt..."-Ach! Nnnach!-jęknął ponownie kiedy Takumi pogłębił ruchy. Gdy mężczyzna przybliżył go do siebie sam też znalazł się bliżej jego przyrodzenia które masowal dłońmi i lizal co jakiś czas wkładając na chwilę do ust by go possac.-mmmmm...
-nnnach!-jęknął dość głośno. "on...jęknął?" ucieszył się chcąc zrobić coś więcej.-Taku...w-wolniej...nie mogę się skupić...-sapnal. Oddychal ciężko i nieregularnie. Masujac męskość ukochanego dłońmi ssal główkę jego przyrodzenia. "tak jest dobrze?"
-Ach!-kiedy mężczyzna zaczął wsowac w niego palce momentalnie wyjął jego męskość z ust żeby go nie ugryzc. Pomimo gorąca i przyjemności jaka go zalewala wciąż starał się piescic przyrodzenie ukochanego.-Ach...Taku...mmmm...Taku...długo...nie wytrzymam...
-Taku...ach...nie...ja już...już nie wytrzymam...-jęknął wciąż starając się piescic ukochanego.-Ach! Już nie moge! TAKU! ACH!-jęknął głośno obficie spuszczajac się w ustach mężczyzny.
Chłopak dyszal ciężko wciąż leżąc.-przecież...to było...oczywiste...-szepnął. Kiedy już trochę się uspokoił podszedł na czworaka do mężczyzna.-muszę skończyć to co zacząłem.-mówiąc to wziął do ust członka ukochanego ssac go i lizac. "nie umiem tak jak on...nigdy nie będę umiał...to trochę smutne..."
-um...mmmmm....-je jeczal pieszczac męskość ukochanego chcąc sprawić mu jak najwięcej przyjemności. "coraz lepszy...ale i tak...nadal muszę się starać żebyś doszedł...to ja nie umiem się długo wstrzymać..."
-um...-skinal głową starając się przyśpieszyć ruchy. "Taku...podoba ci się? Chciałbym czasem wiedzieć...o czym myślisz..."
Chłopak połknął wszystko a maleńka strozka spermy splywala z kącika jego ust. Kiedy "czyscil" członka mężczyzny ubrudzil sobie policzek.-um...Taku...kocham cię...-szepnął z lekkim uśmiechem.
-nnnnn...-jęknął kiedy mężczyzna go pocałował samemu starając się oddawać pocałunki.-p-podobało...było...o wiele...przyjemniej...-wydyszal zdesperowany siadajac ukochanemu na kolanach.-kocham cię Taku...kocham...tak bardzo cię kocham...c-caluj mnie...proszę...
-mmmm....-jęknął cicho. Objął mężczyznę za szyje bardziej się do niego przysuwajac.-Taku...kocham cię...więc proszę...zapomnij o tym czasie kiedy cię nie pamietalem...proszę...kocham cię...więc...nie bądź już więcej smutny...
-ja też jesteś teraz szczęśliwy...w końcu jestem przy tobie...-uśmiechnął się mocno przytulajac się do ukochanego.-bardzo bardzo bardzo cię kocham. Bardzo. A moje serce znów tak szybko bije. No i...już nie muszę tego robić sam...
-Do śmierci...chce być z tobą dopóki nie umrę...nie...nawet po śmierci...nawet kiedy oboje umrzemy...chcę z tobą być...-szepnął nieśmiało.-dlaczego miałbym mieć coś naprzeciw? Uwielbiam kiedy grasz...
-wiem...dlatego...już jestem spokojny.-uśmiechnął się dotykając delikatnie opuszkami palców kolczyk mężczyzny.-bo jesteś mój.-uśmiechnął się słodko.-mhm...chciałbym żebyś grał mi częściej...kiedyś mówiłeś że chciałbyś żebyśmy się przeprowadzili i razem wybrali nasze mieszkanie...dla nas dwój tu jest wystarczająco dużo miejsca...no ale skoro chcesz wstawić fortepian...-umilkł na chwilę.-To aż dziwne...zawsze lubiłeś tą zieleń Mizuki...ale skoro zaczyna cię irytować to gdzie być chciał?
-brzmi fajnie...takie coś naszego. Pomimo że więcej miejsce nam nie potrzeba...w końcu jest nas dwójka...ale jeżeli chcesz wrócić do grania to przydałoby się trochę więcej miejsca. Ja mam mały problem ze zmieszczeniem ubrań...przeprowadzka nie jest głupim pomysłem pomimo że lubie to miejsce.-uśmiechnął się.
-byłoby fajnie...-uśmiechnął się.-wiem że nie ma co liczyć...ale...i tak byś nie mógł...-szepnął cichutko wyraźnie zasmucony.-jej ulubionym modelem? Serio? No to w takim razie siła wyższa sprawia że musimy się przenieść. Tutaj jest fajnie, wiele wspomnień w końcu mieszkamy tutaj ponad pół roku...wielokrotnie ubrudzona łazienka, zabawa w chowanego, walentynki i moje urodziny...ale będziemy o tym pamiętać nawet jeśli się przeprowadzimy. No i w tym nowym miejscu stworzymy nowe wspomnienia. Jeżeli chcesz się przeprowadzić nie mam nic przeciwko. Możemy wybrać jakieś fajne miejsce.
-przepraszam...nie chciałem poruszać tego tematu...-szepnął."wiem że to nie moja wina...ale...jego to zawsze będzie smucilo..." -tak wiem że mnie nie faworyzujesz. Naprawdę się z tego cieszę. Inoue-san...ona już chyba taka jest prawda? Lubie jej ciuchy, no i cieszę się że mogę je zachować.-delikatnie glaskal go po torsie.-może...może ty wybierz miejsce? Chce żebyś ty ci wybrał.-uśmiechnął się.
-wiem...-szepnął kończąc temat.-no tak pozytyw...oszczędność czasu.-uśmiechnął się.-wiesz...ja...chciałbym coś...przestronnego i przytulnego. Z dużą łazienką i sypialnia. Z kuchnią w której miałbym na wszystko miejsce i salonem w którym moglibyśmy powiesić zdjęcia. No i oczywiście gabinet i garderoba. Taka w któren pomieścimy i będzie miejsce na więcej ubrań.
-bardzo moje to cieszy.-uśmiechnął się.-mi to obojętnie. Do pracy i tak jedziemy samochodem. A ty? Gdzie byś chciał mieszkać?
-poza miastem? I wtedy domek tak? Hmmm nie wiem Taku...to jednak dość sporo jak na nas dwóch...tyle sprzątania. Domek jest fajny...ale dla rodziny.-powiedział dość niepewnie.-nie jestem całkowicie przeciw. W końcu mielibyśmy spokój. Jak znajdziesz jakiś ładny to czemu nie.
Zadrżał słysząc smutek w głosie ukochanego.-T-taku...ja...my jesteśmy rodziną...ja nie chciałem żeby to tak zabrzmiało...przepraszam...domek będzie ok...przepraszam...-orał łzy spływające po jego policzkach-przepraszam...-"to trochę boli...wiem że nie mogę mu dać dzieci...wiem że i tak nie mógłby ich mieć...ale...gdyby był z kobietą...zawsze mogliby adoptować albo metodą in vitro...ale coś...a tak...nic nie możemy zrobić...to boli...mówi to tak...jakby cały czas go to męczyło...".-Nie musimy zostawać w mieście...domek będzie ok...skoro zawsze chciałeś mieć domek...więc jest ok...
-To nie jest twoja wina...ty nic złego nie zrobiłeś...nie bądź smutny...proszę...ja wiem, że my siłą wyższą nie możemy mieć dzieci...wiem że byś chciał...wiem, że zawsze będziesz chciał...wiem, że nigdy tego w pełni nie zrozumiem...i wiem, że gdybyś był z kobietą to...jakoś byś mógł je mieć...ale...ja cię kocham Taku...bardzo cię kocham...zamiast kotka wolałbym pieska...poza tym, Aiko-chan jest dla ciebie jak córeczka...ja...jest mi przykro, że nie będziesz ojcem...ale...to trochę samolubne z mojej strony, wiem to..ale...cieszę się że jesteś moim partnerem.-otarł łzy które już przestały płynąć.-ym...może być domek. To nie tak ze ja bardzo chcę zostać w mieście. Możemy mieć ogródek...albo basen...zawsze chciałem spać w namiocie, ale nie miałem okazji...-uśmiechnął się nieśmiało.
-mhm....wiem...nie raz o tym rozmawialiśmy...tylko...jesteś że mną a ja...nakrzyczalem na ciebie że traktowałeś mnie jak dziecko...a ty tylko się starales być dobrym partnerem...zrobiłeś mi wspaniałe urodziny...wiem że to nie to samo co swojemu dziecku...ale chce żebyś był ź e mną szczęśliwy...tak jak ja jestem z tobą. Więc...nie zadreczaj się tym...-ucałował go nieśmiało.-oboje to przemyslimy. Spiszemy na kartce pomysły i coś wybierzemy.
-dobrze kochanie. Dobranoc.-uśmiechnął się zasypiajac.
~*~
Chłopak wrócił z pokazu do pustego mieszkanie. Był zmęczony i najbardziej marzył o cieplej kąpieli i wypiciu energetyka. W końcu miał dzisiaj iść z Takumim na spacer więc nie mógł położyć się spać."Hmmm w lodówce powinny być energetyki...". Poszedł do kuchni lekko chwilejnym krokiem i po omacku wyjął puszkę jak sądził z napojem energetycznym. Otworzył i poszedł do salonu szybko wybijając pół puszki piwa.
Chłopak nic nie odpowiadając wstał z kanapy i podszedł do drzwi wejściowych gdzie był mężczyzna. Od Nakamiego wyraźnie było czuć alkohol. Na "dzień dobry" uderzył go w twarz z liścia.
-co ty sobie myślisz żeby tak późno przychodzić do domu?! Spotkanie powinno się skończyć ponad 2 godziny temu! Gdzie byłeś?! Zabawiales się z jakimiś laskami?! Na pewno! Po co wracać do jakiegoś dzieciaka!-krzyknął ledwo stojąc na nogach.
-puszczaj mnie! Nie dotykaj mnie do cholery!-warknal bijąc mężczyznę z całej siły kilka razy zadrapjujac mu policzek.-jasne przedłożyło! Zawsze jesteś na czas! Jaka ona jest?! Hmmm?!
-puszczaj mnie! Nie dotykaj mnie do cholery!-warknal bijąc mężczyznę z całej siły kilka razy zadrapjujac mu policzek.-jasne przedłożyło! Zawsze jesteś na czas! Jaka ona jest?! Hmmm?!
-pusc mnie!-wrzasnal wyrywając ręce z uścisku mężczyzny zupełnie nie słuchając co ten do niego mówi. Zachwiał się opadając na kolana, zakaszlal wymiotujac na podłogę.-cholera...-jęknął w przerwie.
Kiedy mężczyzna go niósł chłopak cały czas się wierzgal i wyrywał.-zastaw mnie!-warknął kiedy został położony na łóżku. Obrócił się tyłem do niego momentalnie zasypiajac.
Chłopak obudził się rano z potężnym bólem głowy. Przerażony zauważył że w łóżku nie ma Takumiego. Lyknal tabletki i chwiejnym krokiem poszedł do łazienki. "co się wczoraj działo...nic nie pamiętam...wyciągałem z lodówki energetyk...otworzyłem go...i film mi się urwał...". Załatwił wszystkie potrzeby po czym poszedł do salonu.
-Taku? O czym ty mówisz? To...to ja ci to zrobiłem?-pytał wyraźnie zaskoczony wskazując na jego policzek.-Nic takiego nie myślałem! Przyszedłem wcześniej do domu bardzo zmęczony ale mieliśmy iść na spacer wiec nie chciałem iść spać...więc pomyślałem że wypije sobie napój energetyczny...ale na to wygląda że byłem tak zmęczony że zamiast energetyka wyjąłem z lodówki piwo...przez przypadek...serio. Dobrze wiesz że nie lubie alkoholu...
-Ale to prawda! Nawet dokładnie nie patrzyłem co biorę, chwyciłem puszkę i się napilem. Potem nic nie pamiętam. Serio! Nie kłamie! Przecież nie napilbym się celowo! Ufam ci nie siegnalbym po piwo z tak głupiego powodu! -krzyczal za nim wyraźnie zdenerwowany.-puszki są podobnej wielkości! Chyba każdy ma prawo się pomylić, prawda?! Jestem dorosły...to była...zwykła pomyłka...-zakończył cicho.
-bardzo mi się chciało pić...nie zwróciłem na to uwagi...i...i po tym jednym łyku już odleciałem...-szepnął zażenowany swoim organizmem.-przestan się na mnie drzec! Nie zrobiłem tego specjalnie!-krzyknął ze łzami w oczach cofając się dwa kroki i tył.-ja....przepraszam...nie krzycz już na mnie...
-ale to prawda! Po jednym łyku nie pamiętam nic! To prawda! Resztę musiałem wypić już będąc pijanym...-"boję się...nie chcę żeby tak to wyglądało...boję się go dotknąć...nie chce tego..."
-Takumi!-krzyknął idąc za nim.-Taku...proszę....wiem że to brzmi jakby było niemożliwe ale to prawda...mam tak słabą głowę...uwierz mi...ja naprawdę nie wiedziałem że to piwo...-delikatnie musnal opuszkami palców jego policzek.-nigdy bym cię nie uderzył...
-Taku...-szepnął smutny zamykając drzwi za mężczyzna. Poszedł do kuchni i po tym jak zrobił sobie szybkie śniadanie położył się na kanapie w salonie. "ja naprawdę nie zrobiłem tego specjalnie...'
-Taku...-szepnął smutny zamykając drzwi za mężczyzna. Poszedł do kuchni i po tym jak zrobił sobie szybkie śniadanie położył się na kanapie w salonie. "ja naprawdę nie zrobiłem tego specjalnie...'
-um...nie chcę spać...już się wyspalem...-powiedział cicho drżąc lekko.-zrobiłem naleśniki.-dodał trochę głośniej. "uderzyłem go...podniosłem na niego rękę...zadrapalem mu policzek...leciała mu krew...jestem okropny..."
-um ale chciałem...-odparł.-chętnie...dziękuje...-wstał i poszedł do kuchni.-um...przemywales czymś ten policzek? Może ci go opatrze...-zaczął nieśmiało.
-um...ciekawe czyjego...-zasmial się cicho, nieśmiało podchodzac do mężczyzny i delikatnie się do niego przytulajac.-wybacz mi...proszę...uwierz ja naprawdę nie kłamie...
-cieszę się że mi wierzysz...ja też nigdy nie sądziłem że cię uderze...nawet jeśli to po alkoholu...-pokrecil głową.-to nic...miałeś prawo być zdenerwowany...to ja powinienem w końcu przestać płakać...-uśmiechnął się lekko.-opiekowałeś się mną mimo wszystko...dziękuje.-musnal delikatnie jego usta.-może jednak przemyje czymś twój policzek...
-mhm...rozumiem...ale...ale tobie nigdy się nie należy...-szepnął.-bardzo cieszyłem się na ten spacer...a nie wyszło przez moją pomyłkę...przepraszam...-przytulil się do niego mocniej.-zwymiotowalem na podłogę? Jeju...to musiało być ochydne...-mruknął zazenowany.-może jednak ci to czymś przemyje...chociaż...już masz strupy...jeju...przepraszam...
-nie prawda..jesteś kochany...-uśmiechnął się.-no dobrze...skoro mówisz że to nic takiego...i tak mi głupio że musiałeś po mnie sprzątać...źle się z tym czuję...-szepnął.-gdzie się szlajales?-spytał przyglądając mu się uważnie.-mmmm...już nigdy cię nie uderze...-zamruczal kiedy się od siebie odsunęli.-no dobrze...ale skoro zostaje w domu to zrobię obiad. Co byś chciał?
-oj jesteś super kochany...ale dla mnie.-uśmiechnął się.-oj no...wiesz ja nie chodziłem po klubach...-mruknął.-no um...możemy iść...w końcu mieliśmy iść zanim wylądowalem w szpitalu...-ucałował go.-więc ja zrobię ramen a ty idź do pracy.
-No cóż to chyba dobrze, nie?-uśmiechnął się odprowadzając mężczyznę do drzwi.-papa, kocham cię.-ucałował go po czym zamknął drzwi idąc do kuchni. Jako, że wszystkie składniki były zabrał się za gotowanie przygotowują sos i mięso ryż zostawiając na koniec.
-okairi!-padla odpowiedz z ust niczego nie świadomego chłopaka.-już nakładam obiad więc możesz usiąść w jadalni.-dodał po chwili niosąc talerze z parujacym curry.-smacznego kochanie. W pracy wszystko w pożądku?-uśmiechnął się do mężczyzny.
-z pokazem? Ale już wszystko dobrze?-spytał niosąc sok i siadając przy stole.-już czuję się lepiej a głowa w ogóle nie boli.-odparł zbierając się za jedzenie.
-mówiła.-zasmial się.-cały czas powtarza że mam o siebie dbać żeby nie zachorować ani nic takiego.-dodał.-idź a ja pozmywam.-mówiąc to wstał i zebrał naczynia.
Jęknął zaskoczony kiedy mężczyzna złapał go za pośladki.-Taku...-popatrzył na niego zarumieniony.-ale muszę posprzątać...spokojnie zdążę...ty idź się umyj...-wydukal po czym poszedł do kuchni.
-Takumi zboczuchu jeden...-jęknął jednak głośno się śmiejąc.-pusc mnie no! Muszę posprzątać! Co z tego że nie jestem służącą muszę umyć naczynia...guptasie pusc mnie.-krzyczał klepiąc gopopo plecach.
-od ciebie jestem uzależniony...nie od sprzątania...-mruknął.-jeżeli poprosisz o ten strój babcię...to znaczy Inoue-san to normalnie nie wiem co ci zrobię zboczuchu jeden.-funkął cicho się śmiejąc. "i tak go kocham..."
-w ogóle nie chce tego zakładać! Nie będę ubierać czegoś tak...zboczonego i erotycznego i w ogóle...-jęknął. "na noc poslubna zrobię wyjątek...skoro już ten strój dostałem..."-nie będę żadna maido...-dodał.-więc nawet nie próbuj...co zrobię?...zero seksu do odwołania.-mruknął.-nie chce nosić spódniczek...
-Taku mówiłem że nie chce się myć...-jęknął.-i w ogóle nie chce się tak ubierać...to zbyt zawstydzajace...-mruknął.-umyj się szybko i będziemy mogli iść.-dodał.
-oj no...i tam dużo fantazjujesz...-mruknął wstając z pralki i zdejmuje spodnie i bieliznę wchodząc do wanny-proszę wszedłem. Umyjmy się szybko.-uśmiechnął się.
-fetyszysta....-skwitował krótko. Szybko wysluszyl włosy i ubrał się w jeansy kolorowy podkoszulek i koszule w kratę.-możemy iść zboczuchu.
-oczywiście.-zasmial się ubierajac buty i kurtkę.-ach ta marynarka.-westchnął wychodząc na korytarz.
-wręcz przeciwnie. Uwielbiam ją.-uśmiechnął się.-gdzie najpierw idziemy? Dawno nie chodziliśmy po parku...na którą film?
-super na pewno będzie fajnie.-uśmiechnął się słodko.-kocham cię.
-tak? A co to za film?-spytał.-jakiś nowy?-dodał przytulajac się do jego ramenia.-o czym?
-aha...rozumiem...a tytuł pamiętasz?-spytał.-pierwsza ranka była fajna...-zaprotestował.-dowiedziałem się wiele o tobie
-jeszcze nie oglądałem.-uśmiechnął się.-daj spokój było fajnie.-jeździliśmy na diabelskim młynie i w ogóle...jedliśmy dango. Było fajnie.
-było naprawdę fajnie.-uśmiechnął się.-na pewno jeszcze nie raz pójdziemy na randkę.-dodał.-to jest naprawdę przyjemne.
-wiem, wiem...bardzo mnie to cieszy ze jeszcze nie raz pójdziemy.-uśmiechnął się.-no nie wiem...nawet jeśli ktoś zrobi nam zdjęcia to nie ważne...-dodał spokojnie zbyt szczęśliwy żeby się tym przejmować.-o zaraz będziemy w kinie...
-Nie...to nie ona...-mruknął.-w ogóle inaczej wygląda jak mogłeś ją pomylić, baka.-zaśmiał się.-wiesz co dawno nie jadłem popcornu z kina...-myślał na głos.
-Nakami-san!-usłyszał za sobą dziewczęcy głos.
-Tak?-odwrócił się z lekkim uśmiechem.
-mogę zrobić sobie z Panem zdjęcie?-poprosiła.
-Oczywiście, Taku weź od niej aparat.
Chłopak jak na modela przystało zapozowal do zdjęcia po którym odsunął się od dziewczyny.
-dziękuje. Przepraszam że przeszkodziłam.-dodała odchodząc z aparatem.
-sympatyczna...chyba pierwszy raz ktoś nas przeprosił.-zasmial się chwytając dłoń mężczyzny.-idziemy?
Chłopak zasmial się cicho.-zazdrosnik.-skwitował.-to nic takiego, a ona była naprawdę miła.-dodał kiedy weszłi do kina.-mhm...-uśmiechnął się podjadajac.-powiedz "a".-poprosił.
-marudzisz.-mruknął zjadajac popcorn który chciał podać mężczyźnie.-wiem że nie masz staruszku...-dodał trochę niezadowolony. "ech...a chciałem po prostu...bawić się tak jak moi znajomi że swoimi dziewczynami...chyba jestem naprawdę głupim dzieciakiem...". Westchnął śmiejąc się pod nosem.
-Hmmm? No dobrze...mam nadzieję że nikomu miejsca nie zajmiemy...-odszepnal zajmując fotele wskazane przez mężczyznę.-ale fajnie że się nie spoznilismy.-uśmiechnął się.
-to Yurine...pewnie nic ważnego ale pójdę odebrać...-odparł wstając i przy drzwiach odbieraiac.-halo? Gdzie jesteś straszny hałas...
-nigdzie...po prostu na ulicy taki szum. A ty?
-w kinie z Taku...
-tak? To wacaj do sali i patrz na ekran slodziaku.-nie czekając na odpowiedź rozlaczyla się. Chłopak westchnął ciężko i wrócił do środka patrząc na ekran.
Chłopak przez cały film zakrywal usta dłońmi.-o boże...boże...-szeptał wzruszony do granic wytrzymałości. Kiedy mężczyzna ukleknal chłopak zaczął rozglądać się nerwowo.-Taku...wstań wszyscy się patrzą....-jęknął cicho zbyt szczęśliwy żeby myśleć racjonalnie.-Taku...-szepnął widzac pierścionek.-Tak...oczywiście że tak...jakmoglbyn odpowiedzieć inaczej...tak...tak...tak...-powtarzał coraz ciszej ocierajac łzy szczęścia powoli sciekajace po jego policzkach.-tak...och Taku...-szepnął.
"ojeju jak głośno..."zasmial się w myślach.-piękny...jest piękny...idealny...-szepnął wzruszony przyglądając się brylancikowi. Kiedy mężczyzna go objął, wtulil się w niego mocno-też cię kocham...też jestem strasznie szczęśliwy...-zasmial się cicho.-wiem...ale trochę się bałem, że to kolejny mój sen...kocham cię...będzie fajnie...domek będzie fajny...Taku...już nie masz się czym stresowac...och...przyszły Shirayuki...no tak...-zarumienil się lekko.-nam...nnnn...-chętnie przyjął jego pocałunek oddając go z pasją. "o wszystkim pomyślał...kochany..."
-już nie masz czego się bać, więc spokojnie. Kocham cię...w końcu będę lubił swoje nazwisko.-zasmial się cichutko. Kiedy usiadł na miejscy wciąż przytulal się do ramienia mężczyzny. Cały czas oglądał pierścionek na palcu.-kocham cię...-szepnął jeszcze po czym starał się skupić na filmie co nie bardzo mu wychodziło przez podekscytowanie.
-Yurine!?-krzyknął zszokowany.-Reiko? Babcia, Ji Hyo-san, Akira-san, Ren, Chi? Co wy tu wszyscy...? Jeju on was tu ściągnął? Ojeju...-zasmial się wesoło.
-no hej Yuu.-dziewczyna wstała i przytulila chłopaka.-gratuluje...no i to nie fair...wezmiesz ślub wcześniej ode mnie....-zasmiala się wesoło.
-och no...
-pokaż ten pierścionek.-chłopak podał jej lewą rękę.
-sliczny. Pasuje do ciebie.
-dziękuje.-uśmiechnął się.
Chłopak zasmial się cicho słysząc i reakcjach rodziny.-fakt byłem zaskoczony...ale zawał to chyba nie na ten rodzaj zaskoczenia. Nie odmowilbym mu nawet dla żartów...-uśmiechnął się.-filmik był świetny...jak na to wpadles?-spytał ns chwilę zdejmujac pierścionek żeby bardziej mu się przyjrzeć.-tu coś jest napisane...
-no aktorem jesteś świetnym. Bardzo szczerym...tłum fanek piszczal...dosłownie.-zasmial się.-och...ja też...będę cię zawsze kochał Taku...-szepnął zarumieniony.-przyszłego syna?-popatrzył na kobietę niepewnie.
-bardzo wszystkim dziękuje...w końcu mam kochająca rodzinę. To dla mnie wiele znaczy...-uśmiechnął się.-bary ze striptizem? To ja już wiem skąd te pomysły na stroje...-mruknął pod nosem kiedy kobieta go przytulala.-papa-pomachal im.
-ja też będę leciała. Trzymajcie się gratuluje wam.-przytulila ich Yurine po czym poszła za kobietami.
Prześlij komentarz