TAKUMI SHIRAYUKI
URODZONY: 14 listopada 1984r. (28 lat)
WZROST: 181 centymetrów
WAGA: 60 kilogramów
MIEJSCE URODZENIA: Seul
MIEJSCE ZAMIESZKANIA:Ryusei
HISTORIA:
Takumi urodził się czternastego listopada w najbardziej burzowy dzień w Seulu. Kilka miesięcy później wrócił razem z rodzicami oraz bratem bliźniakiem do Japonii, gdyż tak naprawdę mieszkali w Ryusei, a w Korei byli tylko po to, żeby złożyć wizytę rodzinie matki dzieci – Wang Ji Hyo, która zaś z zawodu jest śpiewaczką operową, a od czasu do czasu gra w filharmonii na altówce. Ojciec Takumiego – Akira Shirayuki jest za to florystą prowadzącym kwiaciarnie. Niby sprawiają wrażenie przeciętnej rodziny, aczkolwiek kiedy zajrzy się jeszcze jedno pokolenie w tył zaczynają się schody. Babcia Takumiego – Inoue Shirayuki jest jedną z tak zwanych „ważnych osobistości” w mieście. Z wykształcenia jest ona projektantką i do dziś pomimo jej wieku odbywają się pokazy z nowymi kreacjami, które na bieżąco tworzy. To ona rozsławiła Ryusei w świecie mody. Ma również oprócz tego, własny butik, studio fotograficzne, w którym doskonaliła swoje umiejętności duża część fotografów, a wszelkie sesje zdjęciowe odbywają się właśnie tam, gdyż jest to najbardziej profesjonalne oraz największe studio w całym mieście, do tego dochodzi jeszcze agencja zatrudniająca początkujących modeli oraz modelki. Dlaczego to takie istotne? Otóż jej syn wyprał się przejęcie tego wszystkiego co osiągnęła Inoue oraz zajęcia się projektowaniem. Nie chciał się w to bawić, a poza tym jego pasją było tworzenie dzieł sztuki z kwiatów, nie materiału. Tak więc jej prawą ręką został nie kto inny jak Takumi. Chłopak od małego był pod opieką babci tak samo jak jego brat z tą różnicą, że Rinowi w ogóle nie podobało się zamieszanie. Dlatego też kiedy tylko Takumi wykazał minimalne zaangażowanie Inoue natychmiast to zauważyła i zaszczepiła w nim miłość do modowego świata. Z czasem kiedy Shirayuki podrósł babcia zaczynała go uczyć wszystkiego co będzie mu potrzebne do tego aby zostać jej godnym następcą. Jako nastolatek uczył się projektować, szyć i zarządzać biznesem. W wolne dni przebywał z Inoue. Towarzyszył jej w ważnych spotkaniach, sesjach, konkursach, wywiadach do gazet czy telewizji, a na pokazach nawet wychodził z nią na wybieg już jako mały chłopczyk posłusznie trzymając babcie za rękę. Po to, żeby każdy zobaczył jak wygląda przyszły gigant mody. Media przyglądały się jego poczynaniom, ludzie mogli obserwować jak z każdym występem przy boku starszej Shirayuki Takumi rósł coraz bardziej i stawał się dojrzalszy. Podczas studiów z zakresu fotografii mężczyzna powoli zaczynał odciążać swoja babcie z poszczególnych zajęć, aby ta mogła skupić się jedynie na projektowaniu. W związku z tym w wieku dwudziestu lat przejął studio fotograficzne. Ustalał terminy sesji, dbał o to, aby sprzęt był sprawny i żeby wszystko było na miejscu, zapięte na ostatni guzik.
Lecz praca to nie wszystko. W jego rodzinie wszyscy zawsze żenili się w młodym wieku, nie dziwota, że gdy obaj bracia skończyli dwadzieścia pięć lat oczekiwano po nich, że jak najszybciej znajdą sobie żonę i spłodzą potomków. Cóż, problem tkwi w tym, że ani jednemu ani drugiemu specjalnie się do tego nie paliło. Rin był zbyt zabawowy i nie wystarczająco dojrzały w dodatku wolał skupić się na karierze niż zakładaniu rodziny, zaś Takumi najzwyczajniej w świecie wolał żyć sam. Nie uśmiechało mu się mieszkać pod jednym dachem z partnerką. Wolał, że gdy wreszcie dostaje trochę wolnego czasu przychodząc w środku nocy do domu być sam i porządnie wypocząć zamiast znosić kogoś kto po powrocie zapewne zasypywałby go masą pytań i wymagał uwagi jak i czułości z jego strony. Podobało mu się takie życie jakie miał. Jego tryb był dość…hulaszczy. Miał całą masę tak zwanych „partnerek na jedną noc”, z resztą to się tyczyło również mężczyzn. Shirayuki nie ograniczał się w kwestii romansów, kiedy tylko ktoś mu się spodobał on od razu próbował tą osobę uwieźć swoim zimnym nieco przerażającym wzrokiem. Każda kobieta czy też mężczyzna, która uległa jego urokowi już po kilku dniach stawała się dla niego bezużyteczna. Nie chciał miłości, on po prostu uwodził ludzi. Jednakże ku zdziwieniu wszystkich pewnego dnia Takumi oznajmił wszystkich wszem i wobec ze stuprocentową obojętnością, że się żeni. Jego narzeczona Reiko Matsumoto była piękną kobietą o delikatnych rysach twarzy. Na co dzień była nauczycielką w prywatnym liceum w dzielnicy Mibuya. Z opowieści Reiko wynikało na to, że poznali się w studiu. Jej siostra Megumi Matsumoto była początkującą modelką i bardzo chciała, żeby siostra wspierała ją podczas pierwszej sesji. Megumi poznała ich ze sobą w momencie kiedy Takumi przyszedł sprawdzić jak radzi sobie „nowy nabytek” agencji. Na miesiąc przed ślubem stało się jednak coś dziwnego . Narzeczeni z uśmiechem na twarzach, trzymając się za dłonie oświadczyli, że właśnie się rozstali, a ceremonia zaślubin została odwołana. Rodzina Shirayuki oraz Matsumoto była tak zszokowana tym co zobaczyli, że po fakcie nawet nie dopytywali co się stało. Dlaczego tak nagle para, która dzieliła jedno mieszkanie i sprawiająca wrażenie szczęśliwych zerwała ze sobą bez żalu do żadnej ze stron? Tego nikt nie wie oprócz ich samych. Jedno było wiadome, Takumi wrócił do dawnego trybu życia, a grona osób, które umieją przemówić mu rozsądku dołączyła jego była narzeczona, a teraz najlepsza przyjaciółka- Reiko.
AKTUALNIE:
Shirayuki po skończeniu studiów wykupił mieszkanie w dzielnicy Mizuki. Zrezygnował z apartamentu znajdującego się w Kazeki, gdyż po prostu miał dość otoczenia z tamtej dzielnicy. Przeważnie ludzi stamtąd spotykał na co dzień w pracy, tak więc nie chciał mieć z nimi nic więcej wspólnego. Wolał wynająć duże mieszkanie w Shikoru i patrzeć jak miasto tętni przeciętnym życiem, niż męczyć się wśród bogaczy z Kazeki.
Dodatkowo wypadałoby wspomnieć, że od jakiegoś czasu Takumi nie mieszka już sam. Na okres próbny wprowadził się do niego Yuu Nakami, chłopak Shirayukiego, który z pewnością zagości tam na dłużej. Wiąże się to również ze zmianą trybu życia mężczyny. Zaczął częściej wychodzić z domu, a każdą wolną chwilę stara się poświęcić chłopakowi. Jest to jego pierwszy związek odkąd zerwał zaręczyny z Reiko, która za to teraz trzyma kciuki za to aby jego szczęście tak szybko się nie skończyło.
Rzadziej za to spotyka się z rodziną. Nie ma teraz już tyle czasu co wcześniej. Chihaya aktualnie znajduje się w Londynie, na studiach, a Ren wciąż buja w obłokach pomagając Takumiemu w utrzymaniu rodzinnego interesu, kiedy ten musi gdzieś wyjechać.
Co do swojej kariery to przejął już większość działalności swojej babci. Został szefem agencji, w której ma własne biuro i centrum swoich poczynań, nadal zajmuje się studiem oraz pomaga w zarządzaniu butikiem Inoue. Dzięki temu jego babcia mogła się w stu procentach poświęcić projektowaniu nowych kolekcji. Na pokazy Takumi zawsze jeździ wspierać swoją babcię, gdyż wie, że każdy pokaz może być jej ostatnim, a jest ona dla niego bardzo ważną osobą.
Ma również problemy ze zdrowiem. Przez pewien wypadek w skutek, którego został pchnięty nożem w brzuch, a jego odporoność jest teraz dużo słabsza, przez co stał się bardziej podatny na choroby.
WYGLĄD:
Jeśli chodzi o budowę to Takumi nigdy nie miał ciała kulturysty. Zawsze był wyższy i chudszy od reszty swoich rówieśników. Nigdy nie mógł pochwalić wyrzeźbionym na brzuchu kaloryferem, a w dodatku był właścicielem długich szczupłych jak patyki nóg. Jest człowiekiem o który przeważnie ma kamienny wyraz twarzy. On prawie nigdy się nie uśmiecha, tylko przy najbliższych można zobaczyć, że naprawdę z czegoś się cieszy. Coś co jest jego wyjątkową cechą, która wyróżnia go spośród innych ludzi to na pewno spojrzenie. Często ludzie przez nie boją się go zaczepiać, aczkolwiek z drugiej strony to właśnie dzięki temu lgnął do niego jak głupiec w pułapkę. Jest ono mroźne, wręcz przerażające, ale na swój sposób uwodzi do tego stopnia, że ciężko odmówić mężczyźnie choć najmniejszej zachcianki.
Zazwyczaj jest ubrany bardzo schludnie i przede wszystkim modnie. W końcu musi dawać dobry przykład w swojej branży. Często nosi koszule oraz różnorakie marynarki. No cóż, to jego babcia nauczyła go, że mężczyzna najlepiej wygląda w koszulach, porządnych dżinsach i marynarce. Jednakże na co dzień nosi zwykły T-shirt i rozciągniętą bluzę. W tym czuje się najlepiej i najswobodniej.
Jeśli chodzi o budowę to Takumi nigdy nie miał ciała kulturysty. Zawsze był wyższy i chudszy od reszty swoich rówieśników. Nigdy nie mógł pochwalić wyrzeźbionym na brzuchu kaloryferem, a w dodatku był właścicielem długich szczupłych jak patyki nóg. Jest człowiekiem o który przeważnie ma kamienny wyraz twarzy. On prawie nigdy się nie uśmiecha, tylko przy najbliższych można zobaczyć, że naprawdę z czegoś się cieszy. Coś co jest jego wyjątkową cechą, która wyróżnia go spośród innych ludzi to na pewno spojrzenie. Często ludzie przez nie boją się go zaczepiać, aczkolwiek z drugiej strony to właśnie dzięki temu lgnął do niego jak głupiec w pułapkę. Jest ono mroźne, wręcz przerażające, ale na swój sposób uwodzi do tego stopnia, że ciężko odmówić mężczyźnie choć najmniejszej zachcianki.
Zazwyczaj jest ubrany bardzo schludnie i przede wszystkim modnie. W końcu musi dawać dobry przykład w swojej branży. Często nosi koszule oraz różnorakie marynarki. No cóż, to jego babcia nauczyła go, że mężczyzna najlepiej wygląda w koszulach, porządnych dżinsach i marynarce. Jednakże na co dzień nosi zwykły T-shirt i rozciągniętą bluzę. W tym czuje się najlepiej i najswobodniej.
CHARAKTER:
Takumi jest typem, który charakterem kompletnie nie pasuje do swojej rodziny. Tak jak wszyscy są niepoprawnymi wiecznie uśmiechniętymi optymistami tak mężczyzna jest zupełnym tego przeciwieństwem. W większości przypadków jest bardzo prostolinijny i nie cierpi kiedy ktoś owija w bawełnę. Poczucie humoru zyskuje tylko kiedy będzie już po kilku mocnych piwach, tak samo jak większość zachowań podobnych do jego rodziny zyskuje po pijaku, ale to chyba jak każdy kto schleje się w trupa. Nienawidzi lizusów jak i ludzi którzy boją się wyrażać swoją opinię ze względu na innych. Zdarza mu się zażartować, ale głównie są to ironiczne dogryzki. Nigdy nie uważał, że jest samotny. Fakt, mieszka sam, ale nigdy nie nazwałby tego samotnością. Jemu się to podoba, nikt nie wchodzi mu w drogę. Ogólnie bywa zimny niczym jego wzrok i oschły do granic możliwości. Mało mówi i zazwyczaj ogranicza się do ciętych ripost. Bywa złośliwy i zamknięty na argumenty innych. Jest zabójczo szczery, mówi to co myśli dobrze wiedząc, że może to sprawić przykrość innym. Jednym zdaniem, istny . Doskonały na szefa. (w sumie jakby nie patrzeć, już nim jest.) Lecz pod każdą skorupą coś się kryje. Ten nikim ani niczym nie przejmujący się twardziel potrafi zmienić się o sto osiemdziesiąt stopni. Kiedy nikt nie patrzy lub, gdy jest w otoczeniu najbliższych staje się całkiem znośny. Oczywiście nie spodziewajmy się nagle gigantycznej zmiany. Wcale nie stanie się potulny jak owieczka. Będzie może jedynie bardziej opiekuńczy, pomocny, bardziej rozmowny. No, ale cóż czasem nawet on musi wyjść ze znajomymi na piwo czy koncert, co jak co, ale on też jest potrzebuje trochę uwagi czy towarzystwa. Ważne dla niego osoby bardzo dobrze o tym wiedzą i idealnie wyczują moment, w którym Takumi potrzebuje bliskości drugiego człowieka mimo, że nigdy się do tego nie przyzna. W końcu i tak mimo wyjątkowo silnego charakteru nadal jest tylko słabym człowiekiem. Jest zamknięty na obcych ludzi. Trzyma się tylko z najbliższą rodziną i przyjaciółmi. Jednakże, modelki, modele, projektanci czy też fotografowie, którzy z nim współpracują nigdy nie narzekają. Uważają go za sumiennego w pracy, zdolnego do poświęceń, sprawiedliwego i dobrego szefa, aczkolwiek jest bardzo wymagający i nie toleruje lenistwa czy też braku przykładności. Nikt przy nim nie może spocząć na laurach, inaczej skończy się to dla takiej osoby w bardzo niekorzystny sposób. Dla niego praca jest bardzo ważna, w końcu poświęcił jej za dużo czasu, żeby to wszystko miało się teraz zmarnować.
CIEKAWOSTKI:
~*~Ze względu na pasję swojej matki, Takumi w młodości uczył się gry na skrzypcach i fortepianie. Do tej pory pamięta jak się gra lecz nie ma na to ani czasu, ani warunków czy chęci.
~*~Uwielbia czekoladę. Miał kiedyś w domu nawet czekoladową fontanne lecz wylądowała ona gdzieś w otchłaniach składzika. Aczkolwiek w jego szafce ZAWSZE jest choć jedna paczka Pocky.
~*~Pali jak smok. Zaczął przez to, że jego praca wywierała na nim zbyt duży stres, a jedyną wymówką na krótką „przerwę” było tak zwanę „idę na fajkę, zaraz wracam” Jego ulubionymi papiersoami są Marlboro menthol lights oraz Black Devil.
~*~Ma w domu Shishe, aczkolwiek pali ją głównie z melisami zamiast tytoniu ze względu na to, że często siedzi przy Shishy ze swoją siostrą, która nie pali, a i on nie chce, żeby zaczęła.
~*~Nie wyobraża sobie mieszkać w mieszkaniu bez dużego balkonu.
~*~Nigdy się do tego nie przyzna, ale lubi robić za niańkę.
~*~Ze względu na pokazy trochę podróżuje.
~*~Nie lubi psów, łagodnego jedzenia, jeździć metrem i konno.
~*~Nie pije kawy. Zastąpił ją sobie energetykami, które za to
może pić jeden po drugim.
~*~ Ma bliznę na brzuchu.
~*~Może i nie lubi kawy, ale za to kocha dobrą herbatę. Można znaleźć u niego w domu prawie każdy rodzaj. Jego ulubione to kaktusowa Yerba Mate i Mleczny Oolong. Nie lubi też pić herbaty w kubkach. Wyjątkiem jest Yerba przy której ma się specjalny wysoki kubek z metalową słomką, na której końcu jest coś w rodzaju sitka zapobiegającego przedostaniu się drobinek wewnątrz słomki. Poza tym, kiedy tylko może pije herbatę w czarkach.~*~Nie pije kawy. Zastąpił ją sobie energetykami, które za to
może pić jeden po drugim.
~*~ Ma bliznę na brzuchu.
OD AUTORKI:
Witam wszystkich i każdego z osobna. ^^ Liczę na ciekawe wątki i jestem chętna na wszelkie powiązania. Mam nadzieje, że moja postać wam się spodoba. Nie wiem jak Takumi, ale ja nie gryzę, więc piszcie śmiało ;3
Twarzy Shirayukiemu użyczył Yu Ha Min.
2 874 komentarze:
«Najstarsze ‹Starsze 2401 – 2600 z 2874 Nowsze› Najnowsze»-nie nic nie trzeba-mówiąc to wsypal czekoladę do miski zaczął mieszać składniki.-zapewne oboje lubicie...-westchnął.-Ai-chan chcesz wymieszac składniki?-spytał po chwili.
-proszę.-podał jej miskę i łyżkę.-jesteś czeko-maniakiem...po walentynkach jestem tego wręcz pewny.-roześmiał się.
-jeszcze troszeczkę masa musi być gładka. Jak bolą cię ręce to mogę dokończyć.-uśmiechnął się do dziewczynki.-a twój kroliczek na pewno będzie piękny.-wyjął tortownice układając ją na stole. Wziął od Akai miskę dosypal trochę mąki i zaczął ugniatać ciasto najpierw w misce.
-Aiko!-wykrzyknął zostawiając ciasto i zabierając leżące obok dziewczynki tabliczki czekolady.-to ją pilnuj ja mam ciasto jeszcze na głowie.-zwrócił się do ukochanego wracając do ugniatania ciasta tym razem na tortownicy. Kiedy skończył odkroił kawałek ciasta.-Ja muszę roztopic czekoladę więc słuchaj uważnie.-mówiąc to patrzył na ukochanego.-odkrajasz kawałek, walkujesz go i wykrajasz kształty z foremek. Jasne?
-och...-odwrócił na chwilę wzrok od garnka w którym roztapiał czekoladę.-ja...proszę żebym już na zawsze mógł być z osobami które kocham.-odparł z uśmiechem.-a ty Ai-chan. O czym myślisz widząc spadającą gwiazdę?-spytał zmniejszając gaz pod garnkiem.-a powiem co coś jeszcze w sekrecie...gwiazdy spadają zawsze tylko czasami po prostu zbyt szybko żebyśmy mogli je zobaczyć więc zawsze możemy wypowiedzieć w ich stronę życzenie.-dodał przypominając sobie słowa swojej mamy.
-No, wybacz ale nie oddam Takumiego. Będziesz musiała znosić też mnie jeśli chcesz z nim zamieszkać.-roześmiał się wesoło.-Hmmm...tego za bardzo nie rozumiem, ale mama zawsze mi mówiła że spadając zbyt szybko dla ludzkiego oka, a czasem zwalniając byśmy mogli podziwiać ich piękno.-wyjaśnił.
-Hmmm...wybacz Ai-chan ale tam gdzie on tam ja...-roześmiał się wyłączając gaz pod garnkiem.-jak skończyliście to posmarujcie boki ciastek roztopioną czekoladą.-poprosił włączając piekarnik.
-Oczywiście, wszyscy pojedziemy-uśmiechnął się chłopak po czym podszedł do mężczyzny.-Co to za wahanie Taku? Oczywiście ze to mnie kochasz najbardziej.-szepnął mu na ucho śmiejąc się wesoło. " No mała...nie powiem ci tego ale wujek Takumi jest zbyt wielkim zboczuchem żeby zamieszkać w tak niewinnym miejscu jakim jest Disneyland...". pomyślał ledwo powstrzymując śmiech.
-głupek, mogła zauważyć...-roześmiał się.-najlepiej oboje ją zostawicie bo wygonię z kuchni.-mruknął zabierając im garnek.
-ODDAWAJ TEN GARNEK! TAKUMI!-krzyczał za nimi.-TAKU ODDAWAJ ALBO NICI Z SEKSU PRZEZ MIESIĄC! ODDAWAJ, TO DO DEKORACJI!
"o cholera...zabawa? powiedzmy...ulubiona Takumiego..."-Wiesz Ai-chan...sądzę że wujek Takumi lepiej ci to wyjaśni...-mruknął zabierając dziewczynce garnek.-A najlepiej to opowie ci w salonie...a ja dokończę robienie ciasteczek.-popatrzył prosząco a zarazem przepraszająco w stronę mężczyzny.
-A...i weź tu wytłumacz...przepraszam Taku...wkopałem nas...-mruknął cicho wyraźnie zdołowany.-No bo widzisz Ai-chan...tak to już jest że mężczyźni nie mogą zajść w ciąże. Prawa natury.-bąknął zarumieniony.
-Widzisz Ai-chan...jeżeli dwoje ludzi się kocha to zawsze znajdzie jakieś wyjście.-starał się jakoś wybrnąć.-Bo widzisz...pewna pani mnie bardzo zraniła...a Takumi nie kocha, dba o mnie i w ogóle.
-Widzisz Ai-chan, kiedy dwoje ludzi się kocha nic nie jest w stanie im przeszkodzić. Musisz to zapamiętać, dobrze? Miłość jest najsilniejszą magią. Spadające gwiazdy nie mogą się z nią nawet równać.-uśmiechnął się promiennie do dziewczynki.-Właśnie dlatego kocham Takumiego a nie jakąś panią. Bo Takumi mnie kocha.0zakończył odpowiadać na pytanie dziewczynki.-Tylko nastawię budziki i też się pobawię.-zgodził się.
-Ych...byle tylko nie zaglądała pod łóżko w sypialni...-jęknął cicho nastawiając budziki. Kiedy skończył poszedł się schować w szafie w garderobie na obecną chwilę nie mając lepszego pomysłu. "albumy i zdjęcia są w gabinecie, tylko te prezent pod łóżkiem..."
-byłem tu pierwszy...-szepnął.-kurwa zabieraj nogę z mojego krocza.-mruknął jeszcze ciszej. " no genialnie...staruchy grają w chowanego..."
-gdziekolwiek ją zabierz.-fuknal.-masa innych miejsc...ale nie musiales się wcisnąć tu...nie ocieraj się tak.-dodał.
-kurwa przestań. Ale serio nie dam się dotknąć przez miesiąc. Jeszcze mi stanie i będziemy mieli problem.-syknął.
-to ty tu jesteś nie wyżyty seksualnie nie ja.-mruknął-nie powiedziałem tego specjalnie...wymsknęło mi się...i przestań.-po małym wysiłku wyjął nogę mężczyzny z pomiędzy swoich nóg.
-po prostu się stresuje...etto...wygrałes...nie wytrzymałbym...-westchnął.-daliśmy radę...ale to było straszne...tak jej tłumaczyć...co na to powie jej mama...w ogóle Taku...Aiko coś długo nas szuka...a w gabinecie są zdjęcia a pod łóżkiem prezent od twojej babci...i wierz mi...ona tego nie powinna widzieć...
-jak twoja krew to jeszcze bardziej się boję. Takie małe dzieci z reguły są wścibskie...ja sam zaglądałem w każdy kąt.-westchnął.-no...śmiesznie argumentowała że musimy mieć dzieci...ech skoro mówisz że jej mama nic do tego nie będzie miała...masz dziwną rodzinę wiesz? Ech czy tylko ja jak bawiłem się w chowanego to od razu sprawdzałem szafy?
-CIASTECZKA!-wykrzyknął wybiegając z szafy i biegnąc do kuchni.-em...Ai-chan...nic sie nie pali...-mruknął.-jeszcze sporo czasu...-dodał wyraźnie niezadowolony.
-a-ale...co tym razem zrobiłem źle?-popatrzył na mężczyznę uważnie.-może po prostu pochowam wszystko do gabinetu i powiemy żeby tam nie wchodziła co?-zaproponował.
-nie.-uśmiechnął się podchodząc do dziewczynki i biorąc ją na ręce.-hoppa...nie jestem zły...-posadził ją na blacie.-Ai-chan...to mój pierwszy raz jak zajmuję się dziećmi więc jak coś zrobię źle to mi powiedz dobrze?-poprosił z promiennym uśmiechem.
-dziękuje Ai-chan.-objął dziewczynkę delikatnie.-możesz wchodzić gdzie chcesz...ją w twoim wieku byłem strasznie ciekawski...no to co wyjmujemy ciasteczka? Musisz jedno ozdobic dla mamy.-uśmiechnął się otwierając piekarnik i wyjmujac blaszki które położył na stole.-teraz muszą wystygnac.
-powinnaś w takim razie słuchać mamy bo ma rację. Jak jeszcze będziemy grać w chowanego to spokojnie możesz tam wchodzić. Tylko nie zagladaj do szuflad ani pudełek i będzie dobrze.-zapewnił.-no idziemy.-mówiąc to pomógł jej zejść z blatu.
-Ai-chan jak chcesz to potem możemy ładnie zapakować te ciasteczka.-uśmiechnął się siadając na fotelu. "Pasuje mu...tak opiekować się dziećmi."
"Rozumiem ją...z tym ze ja zostawałem z wujkiem..."-na pewno wpadniemy, nie Takumi? I pojedziemy gdzieś razem. Musisz być dzielna i wspierać mamusię i tatusia w pracy żeby było im łatwiej.-uniósł kciuki do góry.
-Oczywiście, pojedziemy na fajną wycieczkę.-uśmiechnął się.-Chodź sprawdzimy czy ciasteczka wystygły.-mówiąc to wstał z fotela.
-Na pewno już wystygły.-zapewnił. Podszedł do blatu gdzie leżały blaszki z ciastkami i po dotykał parę ciasteczek.-wystygły można ozdabiać.-uśmiechnął się.
-Chyba nawet mam pomysł.-zaśmiał się wybierając serduszko i gwiazdkę.-I oczywiście dla Aiko też ozdobię. Zabrał się za malowanie serduszka lukrem na czerwono.
-jest śliczny!-pochwalił dziewczynkę. Kiedy skończył malować serduszko napisał na nim białym lukrem "i love you". A następnie wziął się za ozdabianie gwiazdki.
Chłopak gwiazdkę ozdobil kolorowymi cukrowymi perelkami.-pójdę po coś do zapakowania.-uśmiechnął się idąc do gabinetu po chwili wracając z małymi pudelkami wyłożonymi sizalem.
Chłopak przytaknal jej z uśmiechem. -jak tylko skonczymy ozdabiac to je ładnie zapakujemy. Jeju Aiko jaki śliczny dinozaur. To dla tatusia?
-na pewno się ucieszy. W końcu to takie ładne ciasteczko.-zapewnił.-a tobie jak idzie Taku?-spytał podając jedno pudełko dziewczynce.-zielone na dinozaury.
-W jeno pudełko włóż dla tatusia a w drugi dla mamusi.-polecił dziewczynce.-No Taku pokaż jak ozdobiłeś ciasteczko dla nie.-uśmiechnął się.
-Na pewno się nie rozwalą.-wziął od mężczyzny ciasteczko.-Och...piękna, dziękuję...chyba jej nie zjem.
-Już, już...-podał Aiko i Takumiemu ich ciasteczka.-Proszę.-"jeju...mam taką ochotę go pocałować..."
Zarumienił się lekko.-Ach ten dostawca pizzy...zawsze dostarcza ją nie w porę.-roześmiał się idąc za nimi.
-Idę, idę.-roześmiał się biorąc dziewczynkę na ręce.-Na jaką pizzę masz ochotę?-spytał wchodząc do gabinetu.
-Zjem cokolwiek. Może być hawajska z ananasem.-uśmiechnął się.
-Takumi...dlaczego masz na tapecie moje nagie zdjęcie?-mruknął kiedy mężczyzna wyłączał komputer.-Ale masz rację...jest naprawdę kochana...rodzice powinni poświęcać jej więcej uwagi. Zarezerwować dla nie chociażby weekendy...
-zboczuch.-pokręcił głową po czym poszedł za mężczyzną.-Robisz najlepsze kąpiele...-szepnął mu na ucho.-Ai-chan! Kąpiel już masz naszykowaną!-krzyknął.
"jaki tatuś..."zaśmiał się w duchu.-Jak będziesz miała do ziemi to we dwóch będziemy ci je myć bo jeden nie da rady.-roześmiał się."serio mu pasuje tak opiekować się dziećmi..." zasmucił się troszkę.
"to tak...mój książę wybawiciel." ponownie zaśmiał się w duchu.-I Ai-chan podoba ci się u nas?-spytał z uśmiechem.
-oczywiście już idę.-wyszedł szybko z łazienki zżeby nie chłodzić. Otworzył drzwi i zapłacił za pizzę zanosząc ją do salonu.
Chłopak w międzyczasie ułożył talerze i sztućce-smacznego. Dasz radę zjeść sama taka pizzę?-spytał siadając na kanapie.
-mogę ci ją przeczytać?-spytał chłopak biorąc sobie kawałek pizzy. "Taku czemu nie zostałes przedszkolanka?" uśmiechnal się lekko.
-dobrze. Jak przeczytam to zawołam Takumiego.-jak skończyli jeść chłopak wziął Aiko na ręce.-my idziemy umyć ząbki a Taku posprząta że stołu.-uśmiechnął się.-a potem przeczytamy bajkę.
-zmęczona?-spytał stawiając ją przy zalewie.-no umyj ząbki bo musisz o nie dbać żeby były ładne.-poczekał aż dziewczyka umyje zęby i wziął ją za rękę prowadzac do pokoju dla gości.
Chłopak wziął od niej książeczkę i zaczął czytać odpowiednio modulujac głos. Kiedy skończył odłożył książeczkę na szafke nocną i wyszedł po Takumiego.
Chłopak pokiwal głową.-zasnela.-oznajmił szeptem.-tak więc idę się umyć.-dodał.
-jasne-uśmiechnął się siedząc już w wannie.-tylko żeby się się obudziła...bo będzie piekło...-zaśmiał się cicho.
-spoko...Ai-chan jest naprawdę sympatycznym dzieckiem. No ale ty niańką jesteś świetną. Taki przykłady tatuś.-zaśmiał się.
-Rozumiem ją. Z tym że ja nie miałem niani tylko wredna babcię...i od czasu do czasu jeździłem do wujka.-westchnął.-masz rację...ale też w końcu mogę się do ciebie przytulić.-mówiąc to usiadł rozkrokiem na jego kolanach mocno się do niego przytulajac.
-umarłbym z tęsknoty...-szepnął calujac go namiętnie.-dziękuje za ciasteczko. Chciałem cię wtedy pocałować.
-no tak zawsze.-roześmiał się.-tak, poproszę.-uśmiechnął się słodko.-I love you.-powiedział z trochę złamanym akcentem.
-Mój angielski jest koszmarny...mam problemy z wymową i w ogóle...-mruknął
-a czemu akurat do szafy...nie możemy wybrać jakiegoś milszego...większego...i jaśniejszego miejsca?-zaproponował cicho się śmiejąc.-bo nogi pchasz tam gdzie nie powinieneś.
Zarumienil się.-n-nie teraz...-co miał odpowiedzieć? Lubił gdy mężczyzna go dotykał ale bardzo często był zbyt zawstydzony żeby to przyznać. A na chwilę obecną w ich mieszkaniu była sześcioletnia dziewczynka więc takie "zabawy" odpadały.
-potem...kiedyś tam...jak będziemy SAMI.-potwierdził cicho.-wychodzimy czy umyć ci włosy?-spytał z uśmiechem.
Chłopak szybko wytarł się i ubrał.-pogasisz światła?-spytał wychodząc z łazienki.
-nie jesteśmy. Za ścianą jest Aiko a wiesz że jesteśmy dość...głośni.-mruknął. "że też on ma ochotę zawsze wtedy kiedy nie powinniśmy tego robić."
-jesteśmy głośni może nas usłyszeć.-mówiąc to zatrzymał jego dłonie.-te ściany aż tak grube nie są.
-nnach...przestań.-starał się zatrzymać jego ręce.-Aiko się może obudzić. Przestań.-"nie możesz poczekać do jutra napaleńcu?"
-umnnn...w każdej chwili może się obudzić...i rano zobaczy te malinki głupku. Po prostu chodźmy spać.
-nnn...p-przestań...proszę Taku ona może w każdej chwili obudzić...-jęczał cicho. "dobrze wie że nie umiem hamować głosu..."
-nnn...poczekaj do jutra...Taku...jutro...ach!-jęknął trochę głośniej niż zamierzał i idę razu zakryl jedną dłonią usta drugą próbując zabrać rękę mężczyzny ze swojego przyrodzenia.
-Taku...proszę...jeśli ona się obudzi...będzie problem...-szepnął cicho pojękując."już jestem twardy...jeśli teraz Aiko wstanie to pozamiatane..."
-ale...ale może się obudzić...bierz pod uwagę taką ewentualność.-pojękiwał coraz głośniej wbrew swojej woli.
-ech...po prostu...po prostu skończ szybko co zacząłeś...-mruknął zrezygnowany-nie chcę żeby Aiko widziała takie rzeczy mając sześć lat...a może obudzić się w każdej chwili...
-nnnach...-zakrył usta dłonią wciąż cicho pojękując.-baka...zboczuch...taki z ciebie książę? ach...
-dla mnie jesteś moim zboczonym księciem...-szepnął zanurzając dłonie we włosach ukochanego i zaczynając całować go namiętnie wręcz jęcząc mu do ust twierdząc że tak będzie ciszej.
-ach...Taku...szybciej...już długo nie wytrzymam...-wyjęczał. Po pocałunku oddychał szybciej.
-Taku...ja...ja...ja już...ach!-jęknął dość głośno spuszczając się obficie w ustach ukochanego.
Ubrał się szybko.-Taku...skończ już...-jęknął kiedy mężczyzna znowu zaczął go pieścić.
-Aiko naprawdę nie trzeba, nie jest aż tak źle...-próbował jeszcze zatrzymać dziewczynkę.-A nie mówiłem...walne cię za to kiedyś...-syknął w stronę mężczyzny kiedy dziewczynka wyszła.-brzuch mnie boli? Mam gorączkę? Oj uważaj żeby ciebie zaraz brzuch nie bolał.-dodał szeptem wyraźnie zdenerwowany.-No...i dostałem króliczka...idź ty lepiej ręce umyj...-powiedział już spokojniej.
-ale...ale nas widziała.-mruknął.-idź się umyj...normalnie cię nie upominam ale teraz powinieneś.-mruknął poprawiając bieliznę i koszulkę i wchodząc pod kołdrę. "walne go kiedyś...może i nie obudziła się przez nas...ale nie dość że nas widziała to jeszcze słyszała...niewyżyty seksualnie głupek."-Ale i tak go kocham króliczku...bo jest moim zboczonym księciem-szepnął przytulając króliczka.
-ale...ale nas widziała.-mruknął.-idź się umyj...normalnie cię nie upominam ale teraz powinieneś.-mruknął poprawiając bieliznę i koszulkę i wchodząc pod kołdrę. "walne go kiedyś...może i nie obudziła się przez nas...ale nie dość że nas widziała to jeszcze słyszała...niewyżyty seksualnie głupek."-Ale i tak go kocham króliczku...bo jest moim zboczonym księciem-szepnął przytulając króliczka.
-Aiko naprawdę nie trzeba...wystarczy że się wyspie naprawdę-zapewnił dziewczynkę chcąc wstać z łóżka.-Takumi zrobi mi herbatki i poczuje się lepiej.-dodał kiedy mężczyzna wrócił do pokoju.
-oczywiście że możesz.-uśmiechnął się podając jej kroliczka i przykrywajac ich kołdrą.-spij spokojnie.-ponad jej głową wycianal rękę w stronę mężczyzny.
-no dobranoc.-zasnął z uśmiechem na twarzy.
Yuu przebudził się nie tylko przez to ze dziewczynka się wierciła ale głównie dlatego ze przez trzymanie przez całą noc dłoni ukochanego jego ręka zdrętwiała. Obrócił się na drugi bok wracając do snu.-Mmmm...Taku...-opatulił się mocniej kołdrą cicho się śmiejąc.-Tak...dokładnie tam...mmmm...przyjemnie...-jęknął cicho przez sen.-Ale Taku...nie powinniśmy...
-Mmmm...no...w końcu jest wybieg i każdy może tu wejść...-powiedział przez sen trochę niewyraźnie.-Ale kontynuujmy...jestem trochę spięty...chyba powinieneś mnie rozluźnić, prawda? Pomasuj mi uda i pośladki...tak bardzo to lubię...-wymamrotał przez sen obracając się na plecy.
-Tak...przyjemnie...uwielbiam twoje pieszczoty...nie zadawaj takich głupich pytań...-zaśmiał się cicho przez sen.-Idź na całość...a potem...w domu umyjemy się razem...tak jak zawsze.-uniósł lewą ręką do góry co wyglądało tak jakby patrzył na swoją dłoń.-Ten pierścionek jest śliczny...Taku...
-Hmmm...sądzę...myślę...że chciałbym spróbować pozycji 69...-wymamrotał lekko się rumieniąc pomimo tego że spał.-jest piękny...szeroki, srebrny a na środku ma taki mały brylancik...no i...od wewnętrznej strony wygrawerowane jest "I'll love you forever"-wymamrotał.
-No bo wiesz...ten prezent od Rena...i chcę żebyś był szczęśliwy...-wyjaśnił niewyraźnie. Przewrócił się na drugi bok oddychając spokojnie.
-Chcę żebyś już zawsze mnie kochał...-szepnął uśmiechając się błogo.-Zawsze...
-Nnnnnn...-jęknął cicho budząc się.-Takumi co ty wyrabiasz?-spytał trochę zdenerwowany.-Budzić mnie w ten sposób z takimi słowami. Obok mnie śpi Aiko.-przypomniał mu.-Co cie napadło?
Roześmiał się wesoło.-Tak, wiem...wiem Taku ja też cię bardo kocham...wiem, że nigdy się nie rozstaniemy, dziękuję.-objął go delikatnie.-Ale co cię tak nagle napadło?
Zarumienił się.-Eeee...dobrze mi się spało...-mruknął.-wyspałem się.-dodał z lekkim uśmiechem.
-No...ale przynajmniej już się nie obudziła...-uśmiechnął się.-Ja mam...dość...miłe sny...-bąknął.-Może...zrobię śniadanie?
-E...no...przyjmijmy że to mój sekret...-mruknął.-Na co masz ochotę?-spytał wstając i idąc za mężczyzną i wybierając sobie ciuchy.-zrobiłbym coś smacznego dla Aiko...
-Do najsuchszych nie należy...-przyznał powoli się ubierając.-więc może po prostu zrobimy naleśniki ze śmietaną i czekoladą?-zaproponował.
-Tak, tak wiem.-uśmiechnął się wychodząc z garderoby i idąc do kuchni.-A my mamy jeszcze czekoladę?
-Więc możliwie jak najmniej zjadając pokrój czekoladę i zmieszaj ze śmietaną. Jest w lodówce. A ja zrobię ciasto.-poprosił szukając potrzebnych mu rzeczy.
-Dobrze, nie ma sprawy. Rozumiem, masz pracę.-uśmiechnął się mieszając ciasto.-W tym czasie przygotuję obiad na co masz ochotę? Zrobię co będziesz chciał.
-lasagne? W takim razie będę musiał iść do miasta po składniki...Taku idź powoli budź Aiko a ja zacznę już smażyć. Żeby zjadła ciepłe.-mówiąc to zaczął wylewać ciasto na patelnię.
-ze śmietaną i czekoladą.-dodał cicho się śmiejąc zanim wyszli. Chłopak szybko skończył i już po chwili wykładał nadziane naleśniki na talerzach.
-świetnie. Jak widać jestem zdrów jak ryba.-odparł z uśmiechem.-a teraz siadaj do stołu i spróbuj naleśników.
-cieszę się że ci smakują-uśmiechnął się sam biorąc się za jedzenie.-a ty co się śmiejesz? Jedz bo zaraz przejdzie mama Aiko a ty idziesz do pracy.
-tak jasne-przytaknal z uśmiechem.-no chodź Aiko-mówiąc to wstał z krzesła i chwycił dziewczynkę za rękę. Najpierw zaprowadził ją do łazienki gdzie Aiko umyła zęby a potem pomógł jej spakować torbę.
-Aiko nie zapomnij ciasteczek.-przypomniał chłopak idąc za dziewczynką w ręce trzymając reklamówkę z pudełkami.-dzień dobry.-przywitał się od razu lekko się skłaniając.
-Yuu Nakami.-nieśmiało uścisnął dłoń kobiety.-mnie również miło panią poznać.-uśmiechnął się lekko.-Aiko jest naprawdę wspaniałym dzieckiem.
-ja ciebie też...odwiedź nas szybko.-odparł trochę zaskoczony uśmiechając się jednak wesoło.-papa.-pomachal jej na pożegnanie.-no Taku ty też powinieneś już iść. Ja trochę tu ogarne i pójdę do miasta.
-dobrze. Chętnie bym poszedł-pocałował go czule.-a teraz już idź do pracy a jak przyjdziesz to będzie na ciebie czekał ciepły obiad.
-T-takumi?-odezwała się Yurine. Głos jej drżał a ona sama niespokojnie chodziła po szpitalnym korytarzu.-tylko nie panikuj...Yuu miał wypadek. Potrącił go pijany kierowca. Ma zwichniętą kostkę, złamaną rękę i uraz głowy ale lekarze mówią że to nic poważnego i nie zagraża jego życiu...ale...-wzięła głęboki wdech.
-Takumi tutaj-pomachala do niego słabo nadaj nerwowo chodząc.-zadzwoniłam już po Jintarou.-mruknela.-dali mu narkoze i badają czy nie ma jakiś cięższych urazów...powiedzieli że zaraz będziemy się mogli z nim zobaczyć.
-jak skończą. Powiedzieli że muszą zrobić poz prześwietlenie czaszki ale wyniki i tak będą znali później.-mruknela w końcu siadając. Po niedługim czasie wyszła pielęgniarka.-nic nie zagraża jego życiu mogą państwo być spokojni. Za mniej niż pół godziny będą państwo mogli go zobaczyć. Będzie leżał w sali 308.-kobieta uśmiechnęła się do nich ciepło.
-skoro lekarze mówią że nic nu nie jest znaczy że nie musisz się o niego bać. Wyjdzie z tego.-uśmiechnęła się do niego pocieszająco. Po pół godzinie przyszedł po nich lekarz.
-mogą państwo go teraz zobaczyć. Powinien obudzić się za parę godzin. Jeżeli są jakieś pytania postaram się również odpowiedzieć.-był to starszy mężczyzna o sympatycznej twarzy i delikatnym uśmiechu.
W sali słychać było spokojny oddech chłopaka a miarowe pikanie urządzeń. Po godzinie dołączył do nich spanikowany wujek chłopaka.-co z nim?-spytał siadając na jednym z krzeseł stojących przy ścianie.
-jest dobrze. Tak jak mówiłam nic nie zagraża jego życiu.
Godziny mijały a po którejś z nich chłopak niespokojnie się poruszył. Otworzył oczy i oslepilo go światło szpitalnych lamp.-gdzie jestem?-spytał nieprzytomnie patrząc w sufit. Głowa lekko go bolała ale poza tym czuł się dobrze.
-um...to bardzo miłe co mówisz ale...kim jesteś?-spytał patrząc na mężczyznę zaskoczonym wzrokiem. Yurine jak i Jintarou przyglądali się chłopakowi z przerażeniem wymalowanym na twarzach.
-nie zgrywam się.-fuknal.-proszę sobie że mnie nie żartować.-dodał cicho widząc smutną twarz mężczyzny. Zupełnie nie rozumiał co tu się działo. Jintarou podniósł się z krzesła i podszedł do łóżka.
-Yuu wiesz kim jestem?-spytał uważnie przyglądając się chłopakowi.
-nie zadawaj głupich pytań. Oczywiście że wiem. Jesteś moim wujkiem.
-a ja?-spytała zaraz dziewczyna.
-moją najlepszą przyjaciółką. O co wam wszystkim chodzi?
-jak mógłbym z czegoś takiego żartować? Niczego takiego nie pamiętam proszę się nie wyglupiac. Przez pięć lat nikt mnie nie pokochał jak mógłbym w coś takiego uwierzyć. Nie więc nawet jak się nazywasz.
-Yuu...przymknij się...-dziewczyna popatrzyła na niego ostrym wzrokiem.
-o co ci chodzi? Budze się w miejsce którego nigdy nie widziałem. Jakiś obcy mężczyzna się do mnie przytula twierdząc że jest moim chłopakiem. Nic nie pamiętam nic nie rozumiem boli mnie głowa a ty na mnie krzyczysz.-po jego policzkach zaczęły spływać łzy.
-idę po lekarza.-zarządziła Yurine wychodząc na korytarz.
-Um...przepraszam Shirayuki-san? Ale...ja naprawdę nic takiego sobie nie przypominam.-odsunął jego dłoń od swojej twarzy.-Nie wiem skąd pan to wszystko wie. Ale nie podoba mi się to, naprawdę zaczynam się bać. Czy pan mnie prześladuje?
-Yuu on nie żartuje, nie kłamie. Naprawdę jesteście parą. Powiem więcej, jesteście nierozłączni.
-Wujku, nawet ty się upierasz? To przestaje być śmieszne...-przerwał mu wchodzący lekarz z którym wcześniej rozmawiali.
-Panie Nakami muszę z przykrością pana poinformować że ma pan amnezję. Nie wiemy jeszcze jak trwałą ale prawdopodobnie będzie pan w stanie odzyskać wspomnienia.-zaczął lekarz.
-amnezję?-chłopak popatrzył na niego nie do końca rozumiejąc. Dopiero się obudził dlaczego nie dadzą mu odpocząć.
Chłopak złapał się za głowę.-boli...
-proszę nie podnosić głosu.-zaczął lekarz po czym podszedł do siedzącego na krześle mężczyzny.-rozumiem że jest pan zdenerwowany ale proszę się uspokoić.-szepnął mu na ucho.-w ten sposób tylko pan to pogarsza.-dodał.-Panie Nakami jakie jest pana ostatnie wspomnienie?-chłopak zamknął oczy starając sobie coś przypomnieć po chwili je otworzył.-Losuję agencję w której mam pracować...jak próbuję przypomnieć sobie cokolwiek innego boli mnie głowa.
-losuje pan i co jest na karteczce?
-Nie wiem nie potrafię sobie przypomnieć...
-spokojnie na pewno wszystko an sobie przypomni. Potrzebny tylko panu jakiś fragment wspomnień który ruszy pana pamięć.-uśmiechnął się pocieszająco.
-co to kurwa jest? -spytał odrzucając zdjęcia którym uważnie się przyjrzał.-jesteś nienormalny? Fotomontaż i tyle. Zboczony pedofil. Myślisz że uwierzę po zobaczeniu zdjęć które teraz każde dziecko może przerobić? Nic z tych rzeczy nie pamięta. Żadnej.
-Nic nie rozumiem. Nic nie pamiętam a ty jeszcze płaczesz. Ja naprawdę nic nie pamiętam. Zrozumcie to w końcu.-jęknął rozmasowując skronie.
-Takumi chodź. No...-Yurine wstała i złapała mężczyznę za rękę.-Panie doktorze może mi pan pomóc?-Lekarz pomógł jej wyprowadzić mężczyznę na korytarz.
-Proszę się uspokoić. Naciskanie na pacjenta tylko pogorszy sprawę.
-Pan doktor ma rację. Tymi zdjęciami zrobiłeś mu mętlik w głowie.
-Dokładnie proszę usiąść. Sądzę że bardziej pomocne będzie coś co zapamiętało jego ciało. Na przykład jakiś smak lub zapach.-zaproponował z uśmiechem po czym odszedł do swojej pracy.
-Posiedź jeszcze chwilę.-przysunęła sobie krzesło siadając naprzeciwko mężczyzny.-Może lepiej by było gdybyś pojechał do Reiko? Zostanę dzisiaj przy nim a jutro na pewno coś wymyślimy. Przypomni sobie...
-Rozumiem. Coś wymyślimy on teraz jest w szoku.-uśmiechnęła się lekko.-Może cię podwieźć?-popatrzyła na niego stroskana po czym szybko wyjęła telefon i wystukała wiadomość dla Reiko, obiecały sobie kiedyś że w razie czego jedna drugą poinformuje. "Yuu zapomniał o Takumim. Was też pewnie nie pamięta. Takumi jedzie do domu. Chce być sam."
Dziewczyna wróciła powoli do sali w której leżał Yuu i usiadła na krześle uprzednio zajmowanym przez Takumiego.
-Nie rozumiem go. Nie rozumiem o co tu chodzi.
-Yuu, on cię kocha, jesteście parą od pół roku.
-Przestaniecie w końcu? Pamiętałbym coś takiego.
-No właśnie więc czemu nie pamiętasz? Masz amnezję.
-Zostawcie mnie.-mruknął zamykając oczy.-głowa mnie boli. Chcę iść spać.-Zapalone lampy utrudniały mu zaśnięcie ale wiedział że jeśli zostaną zgaszone będzie jeszcze gorzej.
-Tak?-odebrała wychodząc na korytarz.-I jak dzwoniłaś do niego? Yuu się fochnął i śpi albo udaje że śpi.
-ty go znasz najlepiej, więc chyba wiesz czy nie zrobi nic głupiego.-zauważyła cicho.-Yuu się fochnął bo ja twierdzi nie zapomniałby czegoś takiego. W ogóle do niego nie dociera że ma amnezję. Co za dzieciak.-westchnęła.-Teraz siedzi z nim Jintarou.
-No cóż...nazwał go zboczonym pedofilem, stwierdził że zdjęcia które mu pokazał to fotomontaż, nazwał go prześladowcą...hmmm...myślę że masz co zbierać. Jestem pewna że wróci mu pamięć.
Yurine schowała telefon i wróciła do sali.
-Masz pozdrowienie od Reiko.-poinformowała mężczyznę.
-A, dzięki. Jest w szoku, a my na niego naciskaliśmy. Mogliśmy poczekać.
-No niby tak...ale co mogliśmy zrobić? Na miejscu Takumiego też bym zaczęła go od razu tulić.-westchnęła po chwili ziewając.
-Masz rację. Prześpij się potem mnie zmienisz.-mówiąc to usiadł wygodniej a dziewczyna zamknęła oczy po chwili zasypiając.
Chłopak wiercił się niespokojnie całą noc. Przeszkadzał mu gips i bolała go głowa. Mamrotał przez sen ale ani razu się nie obudził. Yurine i Jintarou zmieniali się co jakiś czas.
-Beznadziejnie...-mruknęła Yurine nad ranem.
-Halo?-odebrała ziewając.-Takumi...Yuu jeszcze śpi...oddzwoniłeś już do Reiko?-spytała przecierając oczy.
-Tak jeszcze śpi. Całą noc wiercił się i mamrotał przez sen nawet nie wiem co. Ale już się uspokoił.
-Chyba jeszcze tydzień poleży. Może spróbujesz dzisiaj przyjść? Może będzie spokojniejszy...-zaproponowała.-może wymyślimy jakby tu ruszyć mu pamięć.
-Hej.-wyszła na korytarz zostawiając Yuu samego ponieważ Jintarou musiał wrócić do pracy-Wczoraj wyglądał jakby miał zejść...-westchnęła.-Ale...czy on przypadkiem nie obiecał Yuu że nie będzie palił?-spytała niepewnie.-przyprowadź go jak się obudzi...i pomyśl może ty wymyślisz jakby tu ruszyć jego pamięć.
-rozumiem rzucał dla niego.-przytaknela.-postaraj się go tutaj przyprowadzić...jaki masz pomysł? Każdy sie przyda.
-no cóż lekarz powiedział że powinniśmy spróbować z czymś co pamięta jego ciało jakiś smak albo zapach.-zastanowiła się-ale musimy spróbować...ja postaram się jakoś uspokoić Yuu.
-dzięki. Zajmij się nim póki Yuu nie może. I szybko go przyprowadz.-powiedziała rozlaczajac się i wracając do sali.-jak się czujesz?-spytała chłopaka który już sie obudził.
-lepiej. Głowa mniej mnie boli.-uśmiechnął się lekko.
-Yurine to dziwne...śniło mi się że szedłem do ślubu.
-to nie jest dziwne bo nawet pytałeś mojej mamy czy możesz.
-ale ja nie pamiętam.
-wiem ale pytałeś.-uśmiechnęła a się lekko.
-nic z tego nie rozumiem. Nawet nie widziałem twarzy osoby z którą szedłem do ołtarza.-westchnął.
-Ech Yuu wszystko sobie przypomnisz a wtedy będzie już tylko lepiej.-uśmiechnela się.
-ale jak próbuje to boli mnie głowa...
-przestanie. Słyszałeś lekarzy to nie jest trwała amnezja wszystko możesz sobie przypomnieć.
"ok. Zagadam Yuu". Odpisała szybko.-Yuu a pamiętasz coś jeszcze z tego snu?-spojrzała na niego uważnie.-Tylko to że ten ktoś miał bliznę na brzuchu.-odparł po chwili.-mhm.-uśmiechnęła się szeroko.
-Yurine pić mi się chce...-mruknął po chwili.
-przyniosę ci wodę.-mówiąc to wyszła na korytarz do automatu.
-dziękuje.-dodał zanim dziewczyna wyszła.
-lepiej. Dziękuje.-odparł nieśmiało się uśmiechając. "jak o siebie zadba wygląda zupełnie inaczej nawet...seksownie". Pokrecil głowa która zaczęła go boleć. Wziął głęboki wdech.-um...ten zapach. Ładnie pachnie.-mruknął odwracajac wzrok. W tym samym czasie Yurine nalewala mu wodę do kubka.-śniła mu się blizna.-uśmiechnęła się do idącej Reiko.
-Tak...ładnie. Taki...znajomy zapach.-dodał.-ych...moja głowa. Um...no ale chyba nie powinieneś palić prawda? Już nawet pomijając fakt że możesz przez to umrzeć...ale...chyba...obiecywałeś...boli...-jęknął łapiąc się za głowę.
-To Yuu go wtedy pozbiera. Niech tylko odzyska pamięć. Idziemy do nich?-spytała.
Yuu Nakami pisze...Kiedy mężczyzna go dotknął poczuł mrowienie.-nie dotykaj mnie.-schował dłoń pod kołdre.-nie mogę sobie nic przypomnieć. Kiedy próbuje boli mnie głowa.-mruknął.-Shirayuki-san...proszę mnie nie zmuszać...
-oby nie...-mruknela kobieta przyspieszając kroku.
-a ty nadal o tym samym Shirayuki-san?-westchnął.-teraz tylko znajomy jest ten zapach...ale jak próbuje przypomnieć sobie cokolwiek więcej boli mnie głowa...
-jak się czujesz?-spytała Yurine wychodząc i podając chłopakowi kubek.
-tak samo. Pamiętam ten zapach i...że Shirayuki-san obiecywał komuś że nie będzie palił. Ale to jestzapach wyrwane z kontekstu. Nie rozumiem tego.
-spokojnie Yuu nie męcz się za bardzo.
-Yurine o co chodzi?
-cały czas o twój zanik pamięci.-wyjaśniła spokojnie. Na wzrok mężczyzny chłopak mimowolnie się zarumienił.-proszę nie mówić do mnie po nazwisku...nie lubię tego...ych.-znowu złapał się za głowę zamykając oczy.-wydaje mi się że już to mówiłem...
-przestan...głowa mnie boli...przestan-jęknął. Nawet jak starał sobie coś przypomnieć zalewala go fala bólu.-boli...
-n-nie dotykaj...mnie...-szepnął zakrywajac koldrą zarumieniona twarz.
-nie powinieneś palić. Yuu będzie zły na ciebie kiedy odzyska pamięć.-upomniała go dziewczyna.
-pomysl o tym że Yuu powoli zaczyna sobie przypominać...-starała się go pocieszyć. Chłopak ukryty pod posciela nie słyszał słów mężczyzny. "dlaczego...mnie pocałował...tak delikatnie...czule"
-poradzę sobie. Nic mi nie będzie.-mruknął.
-jasne otworzę.-uchyliła trochę okno.-jak będzie ci zimno to powiedz.-zwróciła się do chłopaka no co on przytaknal.
Pod wpływem słów mężczyzny zadrżał a jego serce przyspieszyło co było widać na aparaturze do której chłopak był podłączony.-o co mu chodzi?
-przypomnisz sobie...-szepnela Yurine.
-a...a tak w ogóle kim ty jesteś?-spytał patrząc na Reiko.
-Mhm...Reiko-san. Jego byłą narzeczoną...-pokiwał głową. Po chwili jego serce się uspokoiło a maszyny zaczęły spokojnie wybijać jest puls.-A dla mnie kim...jesteś? Staram się sobie coś przypomnieć ale nie mogę...przepraszam musisz być naprawdę miłą osobą.
-Pamiętam że zawsze dzwoniłem do Yurine...
-No właśnie coraz mniej.-uśmiechnęła się.-usamodzielniłeś się.
-Nie rozumiem tego. Wszyscy mówią mi że jestem z nim w związku. Teraz mówicie mi że się z nim kłóciłem ale ja naprawdę nie umiem sobie nic przypomnieć...
-W takim razie powiedz mi dlaczego aparatura nagle zaczęła wariować?-poprosiła dziewczyna.
-Nie wiem...to jest dziwne.
-No...jest przystojny...-przyznał trochę niechętnie wypowiadając te słowa.-Ale on...tak nagle zaczął mnie tulić i w ogóle...mówić o rzeczach których nie pamiętam...-powiedział cicho.
-Ja...byłoby...znaczy...-nie wiedział co powiedzieć. Nie wiedział nawet co o tym myśleć. Ale prawda była taka że nie umiał sobie nic przypomnieć, bał się w to wszystko wejść. Czuł się osaczony, zupełnie jakby wszyscy chcieli mu przypomnieć coś ważnego. Ale on a bardzo się bał.
-Nie. Nikogo nie było.-odparła mu kobieta zamykając okno. Chłopak położył się wygodniej odwracając głowę od mężczyzny. Nie chciał patrzeć na jego smutną twarz, bał się nie tyle mężczyzny co wspomnień i uczucia które ten mu zdaniem chłopaka wmawiał.
-Ni potrzebna mi pielęgniarka tylko spokój.-fuknął.-i sen. Dużo snu.-dodał. Nie podobało mu się to że przez gips nie może położyć się na boku.
-Nie dotykaj mnie ile razy mam powtarzać! Głowa mnie przez ciebie boli! Nie chcę żebyś tu przychodził! Chcę wyzdrowieć i w końcu wyjść ze szpitala. Lekarz powiedział że jak nic mnie będzie bolało to mnie wcześniej wypuszcza. Nie chcę cię teraz widzieć!-krzyknął na chwilę siadając i zdrową ręką dotykając policzka.
-dlaczego on za każdym razem zachowuje się inaczej...i cały czas mówi to samo...mam tego dość...-sięgnął dłonią po kubek wymacujac bransoletke.-Yurine co to jest?-spojrzał na bransoletke.
-no Yuu.-usiadła obok niego.-pomyśl. Widzisz tą bransoletke i co czujesz?
-nie wiem...chyba...takie ciepło w sercu i...szczęście.
-no dobrze...boli cię głowa?
-nie...na razie nie...ale tu jest coś napisane..."wszystkiego najlepszego Yuu. Dziękuje że jesteś."-przeczytał szeptem.-ych...głowa...
-przypominasz sobie od kogo to dostałeś?
-nie...pamiętam ramiona...byłem na dworze...było zimno...a jednak było mi dobrze w tych ramionach...pod koszula wyczuwalem blizne...tą która mi się śniła...
-coś jeszcze?
-chyba nie...
-Yuu proszę, przypominasz sobie coś jeszcze?-chłopak pokręcił przecząco głową.-No dobrze...ale pomysł osoba która ci to dała musi bardzo cię kochać.
-No...tak...ty wiesz od kogo ją dostałem prawda?
-Domyślam się bo nie widziałam jak ci to dawał. To ty musisz sobie przypomnieć.
-Mhm, dobrze. Yurine możesz włączyć telewizor. Chcę obejrzeć wiadomości.-poprosił jeszcze chwilę wpatrując się w napis na bransoletce. Dziewczyna włączyła kanał informacyjny i usiadła na krześle wcześniej poprawiając poduszkę chłopakowi.
-Tak jak zostało wcześniej podane dzisiaj mamy potwierdzenie wiadomości. Znany japoński model z agencji Shirayukich, Yuu Nakami miał wypadek i aktualnie znajduje się w szpitalu w Ryusei, obok którego właśnie jesteśmy. Z tego co nam wiadomo ma złamaną rękę oraz uraz głowy, jednak niezbyt poważny. Z nieoficjalnych źródeł wynika że ma również amnezję. Jak się aktualnie czuje. Jak sobie z tym radzi jego szef oraz partner Takumi Shirayuki? Mamy okazje sami się o tym przekonać!-reporterka ruszyła biegiem w stronę mężczyzny który akurat wsiadał do samochodu.
-Nawet TAM!-krzyknął chłopak.
-Czy teraz wierzysz?-spytała go ostro dziewczyna.
-Ja...chce sobie przypomnieć...-szepnął wpatrując się w ekran telewizora.
Kobieta wystraszyła się lekko a chłopak z ukrywanym zaciekawieniem przyglądał się sytuacji rejestrowanej przez kamery. Reakcja chłopaka nie uszła uwadze jego przyjaciółki.
-Chcieliśmy zapytać jak czuje się Pana partner oraz jak Pan znosi tą całą sytuację. Jest Pan zmęczony, czy siedział Pan przy nim całą noc?-spytała zaciekawiona reporterka jednak co dziwne w jej głosie wyczuć można było troskę. No cóż w końcu to kobieta. W tym samym czasie chłopak jedną ręką rozmasowywał skroń. Znów poczuł ból zupełnie jakby wspomnienia dobijały się do niego siłą. Nie chciał jednak aby dziewczyna wyłączała telewizor.
-To nie prawda! Nie siedział!-krzyknął chłopak.
-Ale by chciał!-odkrzyknęła dziewczyna na co chłopak więcej się nie odzywał. Miał dość tej całej sytuacji. Nic z niej nie rozumiał. Kiedy mężczyzna odjeżdżał kobieta popatrzyła na niego smutnym wzrokiem.-Jak sami Państwo widzą ta nierozłączna para która całkiem niedawno podbiła serca nastolatek i wzruszyła ich swoją historią, dziś również przeżywa swoje ciężkie chwile. Jednak razem, wspierają siebie nawzajem. Dziś już nie przez prasę a przez chorobę Nakamiego ich związek się umacnia. Czyżby w takim razie wiadomość o jego amnezji była fałszywa? Mówiła dla was Naomi Mikuru.-zakończyła kobieta z delikatnym uśmiechem.
-para? jaką historią? Yurine?-spytał chłopak którego wyraźnie bolała głowa.
-Nawet jeśli ci powiem to mi nie uwierzysz, prawda?
-Może. Nie ważne. Powiedz.-poprosił cicho.
-Trafiliście do prasy i musiałeś się wyprowadzić od Takumiego. Wszystko szło do prasy to był dla was dość ciężki okres. Nie musisz mi wierzyć.-powiedziała widząc minę chłopaka.-W końcu sobie przypomnisz.-dodała poprawiając mu poduszkę tak żeby mógł się położyć.
Po dwóch tygodniach usypiania Yuu, opuszczania pracy i olania swojego życia Yurine nie wytrzymała i zaczęła dobijać się do Takumiego. Chodziła nerwowo po łazience w domu Nakamiego, no bo przecież nie zacznie dzwonić w jego pokoju.
-Yuu jest nie do życia! W ogóle nie śpi co go uśpię idę do domu a rano się okazuje że nic nie spał. Masz tu dzisiaj wieczorem być jak ja pójdę do domu. Przypomni sobie, coraz bardziej sobie przypomina jak gapi się na bransoletkę. Ostatnio powiedział że pamięta smak truskawek w czekoladzie!
-a taki, że on sobie wszystko powoli przypomina!-krzyknęła zbulwersowana-najbardziej pamięta swoje urodziny,powoli pamięta pierwszy dzień w pracy. Ostatnio opowiadał mi pamięta że spał normalnie...ot tak po prostu sobie odpuscisz? On by tego nie chciał...kocha cię...tylko musi to sobie przypomnieć.-powoli się uspokajała.-przyjdz i go uśpij. Przypomnij mu...jakąś sytuację z waszego związku. Wtedy jak reporterka z tobą rozmawiała...powoli sobie przypominał. Przyjdź.
-No.-uśmiechnięta wyszła z łazienki i wróciła do pokoju chłopaka. Skromnie umeblowany, łóżko jednoosobowe, szafa i biurko na którym stał stary laptop oraz mała komoda z poustawianymi na niej albumami. ściany były błękitne. Pokój przypominał trochę szpital.
-Co tak długo?-spytał leżący na łóżku chłopak. Odkąd zauważył bransoletkę ciągle się w nią wpatrywał.
-Kobiece sprawy.-odparła z uśmiechem pisząc jeszcze pośpiesznie adres zamieszkania Yuu, aby Takumi wiedział gdzie ma jechać.
-A...rozumiem...Yurine zostaniesz dzisiaj dłużej?
-Nie...mówiłam ci mam randkę...
-Ano tak...miłej zabawy.-uśmiechnął się promiennie do przyjaciółki.
-Dziękuję. Jak to dobrze że znów się uśmiechasz.
-A czemu nie? W końcu...do twarzy mi z uśmiechem...
-Tak, tak.-przytaknęła rozsiadając się na krześle.
-No Yuu umyj się. Dasz radę sam prawda?
-No jasne, nie jestem dzieckiem...-mruknął chłopak odprowadzając przyjaciółkę do drzwi.
-Tak wiem...przepraszam ze tak szybko wychodzę...
-Ale nic się nie stało. Masz się dobrze bawić, jasne?-otworzył jej drzwi machając jej na pożegnanie zdrową ręką.
-Tak jest! Ty też baw się dobrze!-odmachała mu wsiadając do swojego samochodu. Chłopak uśmiechając się lekko poszedł od razu do swojego pokoju chcąc ominąć rodzinę która siedziała w salonie i ojca który był w kuchni. Zabrał swoją "piżamkę" i poszedł się umyć.
Kiedy chłopak się umysł wrócił do swojego pokoju i kładąc się na łóżku znów zaczął przyglądać się bransoletce. Fascynowała go, nigdy od nikogo nie dostał czegoś...drogiego, a ona swoje musiała kosztować. Całkowicie zignorował hałas na dole puszczając sobie muzykę w słuchawkach. Rodzina Yuu po małej kłótni zdecydowała że drzwi otworzy Keiichi, który przegrał grę. Chłopak przetoczył się do drzwi które niechętnie i leniwie otworzył. Kiedy zobaczył stojącego za nimi mężczyznę postanowił zawiadomić rodzinę.
-PRZYSZEDŁ CHŁOPAK YUU!-wydał się.
-CO?! NIE WAŻ SIĘ GO WPUŚCIĆ!-odpowiedział mu wrzask babci
-Nie będziesz mnie zastraszał pedale. Nie słyszałeś? Mam cię nie wpuszczać.-fuknął na niego chcąc zamknąć drzwi. Na korytarzu powoli zaczęła się zbierać rodzina Yuu.
-Czego tu szukasz? On cię nie pamięta.-zaśmiała się szyderczo jego babcia zaś ojciec leżącego na górze chłopaka przyglądał się ze smutkiem mężczyźnie.
-przyszedłeś po Yuu?-szepnął z nadzieją w głosie. Chciał szczęścia swojego syna i nie chciał aby skończył tak jak on sam.
-Na górę i drugie drzwi na prawo!-krzyknął żeby mężczyzna wyłapał informację spomiędzy wrzasków reszty rodziny która przekomarzała się jeden przez drugiego. Rodzice Keiichiego próbowali go zabrać z pola rażenie Takumiego a dziadek Yuu starał się uspokoić swoją małżonkę. Jedynie ojciec chłopaka postanowił wycofać się do kuchni.
-Shirayuki-san? Co...co tutaj robisz? Wpuścili cię?-spytał zaskoczony w pośpiechu chowając bransoletkę pod poduszkę i wyłączając muzykę.-skąd wiesz gdzie mieszkam?
-Skąd wiesz, że mam problemy ze snem? Yurine ci powiedziała?-popatrzył na niego niepewnie.-no cóż...-poprawił bokserki i koszulkę która wcześniej odkrywała kawałek torsu.-mógłbyś pomóc...masz jakiś pomysł?
-Aha...nie pytam już skąd to wiesz...-mruknął.-No...słuchałem muzyki ale rano bolała mnie głowa, przy zapalonym świetle nie zasnę, myślałem też o czymś miły ale nie pomagało...wiele tego było nie wszystko pamiętam...-uśmiechnął się lekko.
-No...ale...ale musisz obiecać ze mnie nie tkniesz...-szepnął kładąc się wygodniej.-zobaczymy...zawsze warto spróbować...może się uda...-dodał gasząc lampkę nocną. "mam daja vu...to już chyba było...dupa i tak go nie czuję..."
Chłopak zaczął się trzasc bynajmniej nie z zimna.-to nic nie działa. W ogóle nie czuję twojej obecności.-jęknął. "no złap mnie chociaż za ręką..."
-obiecywałes że mnie nie dotkniesz...ale nie przestawaj...jest okay...-wydukal. Drgawki nie ustawaly a chłopak chciał zasnąć. "to już się zdarzyło...takie mam wrażenie...jakie...zimne dłonie...takie...znajome..."
-um...mam deja vu...-szepnął mimowolnie się w niego wtulajac.-mam takie wrażenie że to już było...że...już kiedyś tak mi pomagałeś...te zimne dłonie...-szeptał. Yurine kazała mu mówić co sobie przypomina. Głowa go trochę bolała ale nie zwracał na to uwagi.
-u-ubrany też bylem tak samo...miałem mokre włosy a rano...bylem cały w malinkach...-wydukal po chwili zwijajac się i krzycząc z bólu. Zaczął sobie wszystko przypominać. W jego głowie wyglądało to trochę jak film.-TAKUMI!-wrzasnal.-TAKU!-po chwili się uspokoił oddychając ciężko i wciąż mając zamknięte oczy.
Chłopak powoli wymacal lampke nocną i ją zapalił. Otworzył oczy.-mój pokój? A no tak...-minęła chwila zanim wszystko ogarnął.-Taku...nie płacz...-przybliżył się do niego.-kocham cię...więc nie płacz...już wszystko pamiętam. Pytaj mnie o cokolwiek chcesz.-szepnął. Zdrową ręką próbował wyjąć bransoletke spod poduszki.
-Taku...nie chcę żebyś płakał...-usiadł podając mężczyźnie bransoletke.-założysz mi? Taku bardzo przepraszam za tą całą sytuację ale to nie moja wina. Jest już dobrze...wszystko pamiętam...nie płacz...-pochylił się nieśmiało calujac mężczyzne.
-wiem że musiało ci być ciężko...ale teraz już naprawdę wszystko pamiętam więc możesz pytać o co chcesz.-odparł przytulajac go mocno.-już jestem i teraz na krok cię nie opuszczę. Kocham cię...-wyswobodzil się z jego uścisku wstając z łóżka.-w ogóle Taku co to ma być że palisz? Fajkami czuć od ciebie na kilometr! A co z obietnicą? A co z nagrodą? Wiesz jak ja się zbierałem w sobie żeby to zrobić?
-nigdy cię nie zostawię. Już jest dobrze...naciesz się.-roześmiał się siadając przy ukochanym.-nie pal więcej....masz żyć jak najdłużej. Ze mną.-uśmiechnął się do niego.-przepraszam za to wszystko co powiedziałem...wybaczysz mi?-pomizial go noskiem po szyi.-nie chciałem żebyś był przeze mnie smutny. Nigdy cię nie opuszczę.
-to bardzo źle że tylko tam się ruszałeś. Bardzo źle.-skarcil go.-jak wrócimy zrobię ci lasagne tak jak obiecywałem...i upieczemy babeczki czekoladowe chcesz?-uśmiechnął się do niego słodko.-no już...kocham tylko ciebie. Nie odejdę nigdy już nie będziesz musiał tego oglądać. Możesz być o to spokojny.-zapewnił cicho pewnym głosem.-tak...nie moja wina. Dziękuje.-znów pomizial go noskiem po szyi składając jeszcze parę delikatnych pocałunków. Chciał mu jakoś wynagrodzić te trzy tygodnie.-rzucałeś Keiichim po ścianach? O nie...zmiazdza mojego seksownego chłopaka swoimi grubymi brzuchami.-jęknął śmiejąc się cicho.-Taku...jutro rano mam zdjęcie gipsu...-powiedział cicho.
-To nie jest śmieszne...masz jeść normalnie...i nie palić...-mruknął cicho.-upieczemy, takie słodkie z kawałkami czekolady, co ty na to?-spytał po chwili trochę się ożywiając.-Domyślam się że to musiało być dla ciebie straszne...przepraszam. Taku...przytul mnie mocno...-szepnął znów całując go po szyi dając tym samym przyzwolenie mężczyźnie że może z nim zrobić co chce.-Nie dasz się? To dobrze...-uśmiechnął się lekko.-Pojedziemy razem, może nawet będziesz mógł ze mną wejść.
-kocham cie. Poproszę żebyś mógł wejść.-szepnął oddając mu pocałunek.-Niewygodnie mi w tym gipsie...-mruknął.-Wyszło nam na dobrze wyszliśmy z rutyny...żarcik taki...-zaczął go namiętnie całować.
-Yuu! Kolacja!-wrzasnęła jego babci otwierając drzwi z hukiem.
-Ale...Taku...nie trzeba.-zaczął od razu wstając.-Nam też coś zrobię, chcesz? Pójdziesz się umyć, dam ci jakieś bokserki...albo...albo nam zrobię kanapki...co?-podszedł do szafy wyjmując bieliznę którą podał mężczyźnie.-Możesz się wytrzeć moim ręcznikiem.-podał mu ten zarzucony na łóżko.-Jesteś zły...umyj się kochanie.
Kobieta fuknela i zeszła na dół.-chyba zrobi sobie.sama potem...a ja na zaraz zrobię coś dobrego.-uśmiechnął się do niego-łazienka jest tam-wskazal na drzwi na końcu korytarza.-kocham cię.-ucałował go w policzek i zszedł do kuchni.
-hej...tato.-baknal wchodząc do kuchni.-dzięki za prezent świąteczny.-dodał opierają się o blat.
-nie ma sprawy...powinienem już wcześniej. Cieszę się że już sobie przypomniales.
-ja też. W końcu jestem szczęśliwy.
-cieszę się twoim szczęściem.-wstał i nieśmiało poszedł do chłopaka.-mogę cię przytulić?-spytał cicho.
-tak...myślę że tak.-poczuł delikatny uścisk mocnych ramion mężczyzny.
-przepraszam...-usłyszał jego głos przy swoim uchu.-za te wszystkie lata. Pomimo wszystko wrosles na wspaniałego chłopaka. Hisako byłaby dumna.
-dziękuje...-odsunął się od niego nieśmiało.-pomożesz mi? Chce zrobić slimaczki z ciasta francuskiego z serem i szynką ale sam sobie nie poradzę.
-jasne!-ożywił się. Pomógł naszykowac wszystko i już po chwili gotowe slimaczki piekły się w nagrzanym piekarniku.
Chłopak zostawił trochę jedzenia ojcu po czym wrócił do swojego pokoju. Otworzył drzwi łokciem a talerz postawił na biurku.-Taku...-wyjął mu słuchawki z uszy i uśmiechnął się promiennie.-chodź zjeść. Tego ci jeszcze nie robiłem. Yurine mnie nauczyła.
-tak? Cieszę się że ci smakuje.-uśmiechnął się.-jesteś jakiś smutny coś się stało?-spytał sam próbując jak mu wyszło jedzenie.
-rozumiem...ale już jest dobrze nie dołuj się. Rozumiem też że możesz mieć wątpliwości dlatego mówiłem że możesz mnie pytać o co chcesz.-uśmiechnął się lekko.
-a szczęśliwy? Taku ale to chyba dobrze że sobie przypomniałem prawda? Prawda?-usiadł na krześle powoli jedząc kolację.-zapytaj mnie o coś.-poprosił cicho.
-wiem, ale ja cię z niej wyciągnę.-uśmiechnął się.-mieszkamy w Mizuki, mamy z balkonu piękny widok na park. Inoue-san...-zarumienil się.-Inoue-san życzy nam seksu...i te życzenia bardzo szybko się spełniają....przy śniadaniu rozmawialiśmy o naszym ślubie, o zareczynach i w ogóle. Na prawdę się wtedy ucieszylem. Kotek nazywa się Luffy. Całym życiem jestem dla Taku...mojego znoczonego księcia.-uśmiechnął się słodko.
-Taku...to nie jest sen kochanie i na pewno...na pewno nic takiego się już nie powtórzy.-zapewnił obejmując go delikatnie zdrowa ręką.-no wie.-uśmiechnął się.-jej życzenia szybko się spełniają...no i cieszą...-uśmiechnął się lekko całując mężczyznę delikatnie.-Ne Taku...wiesz...co noc śniła się się twoja blizna...
-No skarbie...na pewno się nie powtórzy. To był taki jeden przypadek.-zapewnił.-No...em...w zasadzie to blizna, jak masowałem twój tors i takie tam. Tylko nie widziałem twarzy...-mruknął zarumieniony.
-Wiem, ale teraz będę bardziej uważał.-mruknął.-Naprawdę? To straszne...nigdy bym czegoś takiego nie zrobił. Naprawdę...nigdy...-szepnął.-Tak...jest...tu...-wymacał ją zdrową ręką.
-nie ona tylko ty.-zasmial się cicho.-Taku...-ziewnal.-chce spać. Musimy rano wyjechać chcę jak najszybciej zdjąć ten gips i wrócić do pracy. Pewnie mam pełno zaległości.-westchnął.
-ech...agencja w gruzach...miejmy nadzieje że Inoue-san się wszystkim zajęła.-skarcil go.-tak...tak...zrobię nam coś dobrego na śniadanie.-dodał zamykając oczy.
Chłopak wyspany obudził się dość wcześnie. Wiedział że w tym domu lepiej było wstawać wcześnie bo później była zajęta łazienka.-Takumi pobudka. Jak chcesz skorzystać z łazienki to lepiej już wstań.-mówiąc to potrzasal nim uważając by żadne z nich nie spadło z małego łóżka.-no i musimy dojechać do Ryusei.
-ale na delegacjach masz ładnie spać. Nie jestem pluszakiem nie spakujesz mnie do walizki.-zasmial się.-ale mi też łatwiej zasnąć jak mnie przytulasz i jak słyszę twój oddech. Wtedy wiem że oboje jesteśmy bezpieczni.-uśmiechnął się wstając.-no idziemy się ogarnąć.-wziął pierwsze lepsze ciuchy.
Prześlij komentarz