TAKUMI SHIRAYUKI
URODZONY: 14 listopada 1984r. (28 lat)
WZROST: 181 centymetrów
WAGA: 60 kilogramów
MIEJSCE URODZENIA: Seul
MIEJSCE ZAMIESZKANIA:Ryusei
HISTORIA:
Takumi urodził się czternastego listopada w najbardziej burzowy dzień w Seulu. Kilka miesięcy później wrócił razem z rodzicami oraz bratem bliźniakiem do Japonii, gdyż tak naprawdę mieszkali w Ryusei, a w Korei byli tylko po to, żeby złożyć wizytę rodzinie matki dzieci – Wang Ji Hyo, która zaś z zawodu jest śpiewaczką operową, a od czasu do czasu gra w filharmonii na altówce. Ojciec Takumiego – Akira Shirayuki jest za to florystą prowadzącym kwiaciarnie. Niby sprawiają wrażenie przeciętnej rodziny, aczkolwiek kiedy zajrzy się jeszcze jedno pokolenie w tył zaczynają się schody. Babcia Takumiego – Inoue Shirayuki jest jedną z tak zwanych „ważnych osobistości” w mieście. Z wykształcenia jest ona projektantką i do dziś pomimo jej wieku odbywają się pokazy z nowymi kreacjami, które na bieżąco tworzy. To ona rozsławiła Ryusei w świecie mody. Ma również oprócz tego, własny butik, studio fotograficzne, w którym doskonaliła swoje umiejętności duża część fotografów, a wszelkie sesje zdjęciowe odbywają się właśnie tam, gdyż jest to najbardziej profesjonalne oraz największe studio w całym mieście, do tego dochodzi jeszcze agencja zatrudniająca początkujących modeli oraz modelki. Dlaczego to takie istotne? Otóż jej syn wyprał się przejęcie tego wszystkiego co osiągnęła Inoue oraz zajęcia się projektowaniem. Nie chciał się w to bawić, a poza tym jego pasją było tworzenie dzieł sztuki z kwiatów, nie materiału. Tak więc jej prawą ręką został nie kto inny jak Takumi. Chłopak od małego był pod opieką babci tak samo jak jego brat z tą różnicą, że Rinowi w ogóle nie podobało się zamieszanie. Dlatego też kiedy tylko Takumi wykazał minimalne zaangażowanie Inoue natychmiast to zauważyła i zaszczepiła w nim miłość do modowego świata. Z czasem kiedy Shirayuki podrósł babcia zaczynała go uczyć wszystkiego co będzie mu potrzebne do tego aby zostać jej godnym następcą. Jako nastolatek uczył się projektować, szyć i zarządzać biznesem. W wolne dni przebywał z Inoue. Towarzyszył jej w ważnych spotkaniach, sesjach, konkursach, wywiadach do gazet czy telewizji, a na pokazach nawet wychodził z nią na wybieg już jako mały chłopczyk posłusznie trzymając babcie za rękę. Po to, żeby każdy zobaczył jak wygląda przyszły gigant mody. Media przyglądały się jego poczynaniom, ludzie mogli obserwować jak z każdym występem przy boku starszej Shirayuki Takumi rósł coraz bardziej i stawał się dojrzalszy. Podczas studiów z zakresu fotografii mężczyzna powoli zaczynał odciążać swoja babcie z poszczególnych zajęć, aby ta mogła skupić się jedynie na projektowaniu. W związku z tym w wieku dwudziestu lat przejął studio fotograficzne. Ustalał terminy sesji, dbał o to, aby sprzęt był sprawny i żeby wszystko było na miejscu, zapięte na ostatni guzik.
Lecz praca to nie wszystko. W jego rodzinie wszyscy zawsze żenili się w młodym wieku, nie dziwota, że gdy obaj bracia skończyli dwadzieścia pięć lat oczekiwano po nich, że jak najszybciej znajdą sobie żonę i spłodzą potomków. Cóż, problem tkwi w tym, że ani jednemu ani drugiemu specjalnie się do tego nie paliło. Rin był zbyt zabawowy i nie wystarczająco dojrzały w dodatku wolał skupić się na karierze niż zakładaniu rodziny, zaś Takumi najzwyczajniej w świecie wolał żyć sam. Nie uśmiechało mu się mieszkać pod jednym dachem z partnerką. Wolał, że gdy wreszcie dostaje trochę wolnego czasu przychodząc w środku nocy do domu być sam i porządnie wypocząć zamiast znosić kogoś kto po powrocie zapewne zasypywałby go masą pytań i wymagał uwagi jak i czułości z jego strony. Podobało mu się takie życie jakie miał. Jego tryb był dość…hulaszczy. Miał całą masę tak zwanych „partnerek na jedną noc”, z resztą to się tyczyło również mężczyzn. Shirayuki nie ograniczał się w kwestii romansów, kiedy tylko ktoś mu się spodobał on od razu próbował tą osobę uwieźć swoim zimnym nieco przerażającym wzrokiem. Każda kobieta czy też mężczyzna, która uległa jego urokowi już po kilku dniach stawała się dla niego bezużyteczna. Nie chciał miłości, on po prostu uwodził ludzi. Jednakże ku zdziwieniu wszystkich pewnego dnia Takumi oznajmił wszystkich wszem i wobec ze stuprocentową obojętnością, że się żeni. Jego narzeczona Reiko Matsumoto była piękną kobietą o delikatnych rysach twarzy. Na co dzień była nauczycielką w prywatnym liceum w dzielnicy Mibuya. Z opowieści Reiko wynikało na to, że poznali się w studiu. Jej siostra Megumi Matsumoto była początkującą modelką i bardzo chciała, żeby siostra wspierała ją podczas pierwszej sesji. Megumi poznała ich ze sobą w momencie kiedy Takumi przyszedł sprawdzić jak radzi sobie „nowy nabytek” agencji. Na miesiąc przed ślubem stało się jednak coś dziwnego . Narzeczeni z uśmiechem na twarzach, trzymając się za dłonie oświadczyli, że właśnie się rozstali, a ceremonia zaślubin została odwołana. Rodzina Shirayuki oraz Matsumoto była tak zszokowana tym co zobaczyli, że po fakcie nawet nie dopytywali co się stało. Dlaczego tak nagle para, która dzieliła jedno mieszkanie i sprawiająca wrażenie szczęśliwych zerwała ze sobą bez żalu do żadnej ze stron? Tego nikt nie wie oprócz ich samych. Jedno było wiadome, Takumi wrócił do dawnego trybu życia, a grona osób, które umieją przemówić mu rozsądku dołączyła jego była narzeczona, a teraz najlepsza przyjaciółka- Reiko.
AKTUALNIE:
Shirayuki po skończeniu studiów wykupił mieszkanie w dzielnicy Mizuki. Zrezygnował z apartamentu znajdującego się w Kazeki, gdyż po prostu miał dość otoczenia z tamtej dzielnicy. Przeważnie ludzi stamtąd spotykał na co dzień w pracy, tak więc nie chciał mieć z nimi nic więcej wspólnego. Wolał wynająć duże mieszkanie w Shikoru i patrzeć jak miasto tętni przeciętnym życiem, niż męczyć się wśród bogaczy z Kazeki.
Dodatkowo wypadałoby wspomnieć, że od jakiegoś czasu Takumi nie mieszka już sam. Na okres próbny wprowadził się do niego Yuu Nakami, chłopak Shirayukiego, który z pewnością zagości tam na dłużej. Wiąże się to również ze zmianą trybu życia mężczyny. Zaczął częściej wychodzić z domu, a każdą wolną chwilę stara się poświęcić chłopakowi. Jest to jego pierwszy związek odkąd zerwał zaręczyny z Reiko, która za to teraz trzyma kciuki za to aby jego szczęście tak szybko się nie skończyło.
Rzadziej za to spotyka się z rodziną. Nie ma teraz już tyle czasu co wcześniej. Chihaya aktualnie znajduje się w Londynie, na studiach, a Ren wciąż buja w obłokach pomagając Takumiemu w utrzymaniu rodzinnego interesu, kiedy ten musi gdzieś wyjechać.
Co do swojej kariery to przejął już większość działalności swojej babci. Został szefem agencji, w której ma własne biuro i centrum swoich poczynań, nadal zajmuje się studiem oraz pomaga w zarządzaniu butikiem Inoue. Dzięki temu jego babcia mogła się w stu procentach poświęcić projektowaniu nowych kolekcji. Na pokazy Takumi zawsze jeździ wspierać swoją babcię, gdyż wie, że każdy pokaz może być jej ostatnim, a jest ona dla niego bardzo ważną osobą.
Ma również problemy ze zdrowiem. Przez pewien wypadek w skutek, którego został pchnięty nożem w brzuch, a jego odporoność jest teraz dużo słabsza, przez co stał się bardziej podatny na choroby.
WYGLĄD:
Jeśli chodzi o budowę to Takumi nigdy nie miał ciała kulturysty. Zawsze był wyższy i chudszy od reszty swoich rówieśników. Nigdy nie mógł pochwalić wyrzeźbionym na brzuchu kaloryferem, a w dodatku był właścicielem długich szczupłych jak patyki nóg. Jest człowiekiem o który przeważnie ma kamienny wyraz twarzy. On prawie nigdy się nie uśmiecha, tylko przy najbliższych można zobaczyć, że naprawdę z czegoś się cieszy. Coś co jest jego wyjątkową cechą, która wyróżnia go spośród innych ludzi to na pewno spojrzenie. Często ludzie przez nie boją się go zaczepiać, aczkolwiek z drugiej strony to właśnie dzięki temu lgnął do niego jak głupiec w pułapkę. Jest ono mroźne, wręcz przerażające, ale na swój sposób uwodzi do tego stopnia, że ciężko odmówić mężczyźnie choć najmniejszej zachcianki.
Zazwyczaj jest ubrany bardzo schludnie i przede wszystkim modnie. W końcu musi dawać dobry przykład w swojej branży. Często nosi koszule oraz różnorakie marynarki. No cóż, to jego babcia nauczyła go, że mężczyzna najlepiej wygląda w koszulach, porządnych dżinsach i marynarce. Jednakże na co dzień nosi zwykły T-shirt i rozciągniętą bluzę. W tym czuje się najlepiej i najswobodniej.
Jeśli chodzi o budowę to Takumi nigdy nie miał ciała kulturysty. Zawsze był wyższy i chudszy od reszty swoich rówieśników. Nigdy nie mógł pochwalić wyrzeźbionym na brzuchu kaloryferem, a w dodatku był właścicielem długich szczupłych jak patyki nóg. Jest człowiekiem o który przeważnie ma kamienny wyraz twarzy. On prawie nigdy się nie uśmiecha, tylko przy najbliższych można zobaczyć, że naprawdę z czegoś się cieszy. Coś co jest jego wyjątkową cechą, która wyróżnia go spośród innych ludzi to na pewno spojrzenie. Często ludzie przez nie boją się go zaczepiać, aczkolwiek z drugiej strony to właśnie dzięki temu lgnął do niego jak głupiec w pułapkę. Jest ono mroźne, wręcz przerażające, ale na swój sposób uwodzi do tego stopnia, że ciężko odmówić mężczyźnie choć najmniejszej zachcianki.
Zazwyczaj jest ubrany bardzo schludnie i przede wszystkim modnie. W końcu musi dawać dobry przykład w swojej branży. Często nosi koszule oraz różnorakie marynarki. No cóż, to jego babcia nauczyła go, że mężczyzna najlepiej wygląda w koszulach, porządnych dżinsach i marynarce. Jednakże na co dzień nosi zwykły T-shirt i rozciągniętą bluzę. W tym czuje się najlepiej i najswobodniej.
CHARAKTER:
Takumi jest typem, który charakterem kompletnie nie pasuje do swojej rodziny. Tak jak wszyscy są niepoprawnymi wiecznie uśmiechniętymi optymistami tak mężczyzna jest zupełnym tego przeciwieństwem. W większości przypadków jest bardzo prostolinijny i nie cierpi kiedy ktoś owija w bawełnę. Poczucie humoru zyskuje tylko kiedy będzie już po kilku mocnych piwach, tak samo jak większość zachowań podobnych do jego rodziny zyskuje po pijaku, ale to chyba jak każdy kto schleje się w trupa. Nienawidzi lizusów jak i ludzi którzy boją się wyrażać swoją opinię ze względu na innych. Zdarza mu się zażartować, ale głównie są to ironiczne dogryzki. Nigdy nie uważał, że jest samotny. Fakt, mieszka sam, ale nigdy nie nazwałby tego samotnością. Jemu się to podoba, nikt nie wchodzi mu w drogę. Ogólnie bywa zimny niczym jego wzrok i oschły do granic możliwości. Mało mówi i zazwyczaj ogranicza się do ciętych ripost. Bywa złośliwy i zamknięty na argumenty innych. Jest zabójczo szczery, mówi to co myśli dobrze wiedząc, że może to sprawić przykrość innym. Jednym zdaniem, istny . Doskonały na szefa. (w sumie jakby nie patrzeć, już nim jest.) Lecz pod każdą skorupą coś się kryje. Ten nikim ani niczym nie przejmujący się twardziel potrafi zmienić się o sto osiemdziesiąt stopni. Kiedy nikt nie patrzy lub, gdy jest w otoczeniu najbliższych staje się całkiem znośny. Oczywiście nie spodziewajmy się nagle gigantycznej zmiany. Wcale nie stanie się potulny jak owieczka. Będzie może jedynie bardziej opiekuńczy, pomocny, bardziej rozmowny. No, ale cóż czasem nawet on musi wyjść ze znajomymi na piwo czy koncert, co jak co, ale on też jest potrzebuje trochę uwagi czy towarzystwa. Ważne dla niego osoby bardzo dobrze o tym wiedzą i idealnie wyczują moment, w którym Takumi potrzebuje bliskości drugiego człowieka mimo, że nigdy się do tego nie przyzna. W końcu i tak mimo wyjątkowo silnego charakteru nadal jest tylko słabym człowiekiem. Jest zamknięty na obcych ludzi. Trzyma się tylko z najbliższą rodziną i przyjaciółmi. Jednakże, modelki, modele, projektanci czy też fotografowie, którzy z nim współpracują nigdy nie narzekają. Uważają go za sumiennego w pracy, zdolnego do poświęceń, sprawiedliwego i dobrego szefa, aczkolwiek jest bardzo wymagający i nie toleruje lenistwa czy też braku przykładności. Nikt przy nim nie może spocząć na laurach, inaczej skończy się to dla takiej osoby w bardzo niekorzystny sposób. Dla niego praca jest bardzo ważna, w końcu poświęcił jej za dużo czasu, żeby to wszystko miało się teraz zmarnować.
CIEKAWOSTKI:
~*~Ze względu na pasję swojej matki, Takumi w młodości uczył się gry na skrzypcach i fortepianie. Do tej pory pamięta jak się gra lecz nie ma na to ani czasu, ani warunków czy chęci.
~*~Uwielbia czekoladę. Miał kiedyś w domu nawet czekoladową fontanne lecz wylądowała ona gdzieś w otchłaniach składzika. Aczkolwiek w jego szafce ZAWSZE jest choć jedna paczka Pocky.
~*~Pali jak smok. Zaczął przez to, że jego praca wywierała na nim zbyt duży stres, a jedyną wymówką na krótką „przerwę” było tak zwanę „idę na fajkę, zaraz wracam” Jego ulubionymi papiersoami są Marlboro menthol lights oraz Black Devil.
~*~Ma w domu Shishe, aczkolwiek pali ją głównie z melisami zamiast tytoniu ze względu na to, że często siedzi przy Shishy ze swoją siostrą, która nie pali, a i on nie chce, żeby zaczęła.
~*~Nie wyobraża sobie mieszkać w mieszkaniu bez dużego balkonu.
~*~Nigdy się do tego nie przyzna, ale lubi robić za niańkę.
~*~Ze względu na pokazy trochę podróżuje.
~*~Nie lubi psów, łagodnego jedzenia, jeździć metrem i konno.
~*~Nie pije kawy. Zastąpił ją sobie energetykami, które za to
może pić jeden po drugim.
~*~ Ma bliznę na brzuchu.
~*~Może i nie lubi kawy, ale za to kocha dobrą herbatę. Można znaleźć u niego w domu prawie każdy rodzaj. Jego ulubione to kaktusowa Yerba Mate i Mleczny Oolong. Nie lubi też pić herbaty w kubkach. Wyjątkiem jest Yerba przy której ma się specjalny wysoki kubek z metalową słomką, na której końcu jest coś w rodzaju sitka zapobiegającego przedostaniu się drobinek wewnątrz słomki. Poza tym, kiedy tylko może pije herbatę w czarkach.~*~Nie pije kawy. Zastąpił ją sobie energetykami, które za to
może pić jeden po drugim.
~*~ Ma bliznę na brzuchu.
OD AUTORKI:
Witam wszystkich i każdego z osobna. ^^ Liczę na ciekawe wątki i jestem chętna na wszelkie powiązania. Mam nadzieje, że moja postać wam się spodoba. Nie wiem jak Takumi, ale ja nie gryzę, więc piszcie śmiało ;3
Twarzy Shirayukiemu użyczył Yu Ha Min.
2 874 komentarze:
«Najstarsze ‹Starsze 201 – 400 z 2874 Nowsze› Najnowsze»Zarumienił się "nie chcę powtórki...lepiej jak to powtórzę..."-Zależy mi na tobie bardziej niż na kimkolwiek wcześniej...kocham cię.
Uśmiechnął się.-Śmieszne porównanie...um...Taku...może jednak, sam się popakuje...no wiesz...jeden dzień cię nie będzie w pracy i potem będziesz miał urwanie głowy...nie chcę sprawiać problemów...
-P-powiesiłem żeby wyschły...są w mojej garderobie.-"buuuuu a tak mu fajnie w moich bokserkach"
-Nie mam!-burknął.-Dobrze...idę.-Poszedł do garderoby i zaczął wrzucać pierwsze lepsze ciuchy do walizki.
-N-nie wiem...to twoje mieszkanie więc to chyba ty powinieneś zdecydować na ile mogę się wprowadzić...-wydukał.
-A tobie co? Nadal jesteś pijany? Zawsze mówiłeś że wolisz mieszkać sam...-mówiąc to grzecznie uklęknął przy torbie i zaczął upychać ciuchy.
Zarumienił się.-Czuję się wyjątkowy...-wstał i zdjął z wieszaków kolejną partię ubrań po czym podszedł do szuflad z bielizną.
-Phi...będę cię gonił-zaśmiał się pod nosem podchodząc do walizki z naręczem bielizny.
-Hmmm...będę cię dalej gonił puki nie padnę ze zmęczenia.-popatrzył na walizkę.-Um Taku...z niej zaraz wszystko wyskoczy...
-Tak...pięknie...tak leciutko...-zwalił Taku z walizki.-Daj ja usiądę a ty postaraj się ją zamknąć.
-Zarumieniony wstał z walizki.-B-bo za dużo tych ciuchów! Tak jakbyś pralki w domu nie miał!-mruknął uśmiechając się przy tym lekko.
-Oczywiście że nie będę miał nic przeciwko! Nie chcę być problemem...Zrobię sobie coś do jedzenia, ubiorę się i jak przyjedziesz będę gotowy.
Yuu pobiegł jak najszybciej za nim i jeszcze zdążył go przytulić.-Wracaj szybko...i jedź bezpiecznie...
Yuu dosłownie siedział na walizkach. Wcześniej zjadł śniadanie i ubrał się, szyję dokładnie zakrywając arafatką. Otworzył drzwi jak tylko usłyszał dzwonek.-Jak w pracy? Czy przeze mnie masz dużo kłopotów?-spytał podnosząc torbę.
[możemy wykombinować coś z Twoją agencją... jakaś reklama z Twoimi modelami czy coś... myślę na szybko ^^]
-Wszystko-uśmiechnął się.-Mam szczoteczkę do zębów, fluid, maszynkę do golenia, graty do włosów...wszystko.
[nawet 3 chwile ^^]
-Nigdzie...-zaśmiał się i wyszedł zamykając za sobą drzwi. "Co tam korki skoro będę z tobą..."
[Ale nie zawsze udaje mi się tak rozpisać ^^ A może zrobimy tak, że Ty podasz mi sugestie a ja rozpocznę wątek? ]
[przestań, jest dobrze ^^]
Od rana miał urwanie głowy, związane ze zwyczajowym już dla niego "przynieś, podaj, pozamiataj, zrób kawę, skopiuj, rozwieź pocztę, zanieś na dział..., pomóż przy..." i tak dalej. Teraz nerwowo zerkając na zegarek stał przy kopiarce, zastanawiając sie dlaczego nie może działać szybko. Był już przecież spóźniony. Stukał właśnie w nią mając zamiar powiedzieć jej kilka niemiłych słów, kiedy został zaczepiony przez elegancko wyglądającego mężczyznę w garniturze. Z początku wzruszył jedynie ramionami, ale zaraz się zreflektował, bo przypomniał sobie owe nazwisko. To było jedno z największych spotkań odbywających się teraz w budynku i to na nie był już spóźniony.
- Tak, tak, jasne... tzn oczywiście - szybko się poprawił, przypominając sobie o odpowiedniej etykiecie. - Spotkanie odbywa się na trzecim piętrze w sali projekcyjnej... - zaczął widząc, że mężczyzna wciąż wydaje się zagubiony. Zerknął na drukarkę i włożył do niej ostatni dokument. - Ja również tam zmierzam, więc mogę pana zaprowadzić - zaproponował.
-Serio? I jak!? Dobrze?-ożywił się nagle prawie skacząc na krześle.
[no dobrze to może zrobimy tak, że jego babcia uczyła Yui grać na pianinie, kiedyś tam. No nie wiem spotkała biedną dziewczynkę i dziewczynka ujęła ją za serduszko, więc postanowiła jej pomóc. Wtedy Takumi i Yui mogą się trochę znać. Jakoś mogli ze sobą rozmawiać i teraz Yui odwiedza jego babcię; albo też Takumi spotyka Reiko w szkole i przy okazji napotyka Yui, bo dajmy na to Reiko i Yui są dobrymi koleżankami - wiadomo praca zbliża ludzi, co Ty na to? jak coś odpowiada to daj znać i zabieram się za tworzenie]
"huhu...jak fajnie"-Czyli wyszedłem świetnie, rewelacyjnie, seksownie i w ogóle?-spytał z szerokim uśmiechem.
-No ba że profesjonalnie!-zaśmiał się.-Masz je? Które ci się najbardziej podobało? Co ci się w nich najbardziej podoba?-zasypał go gradem pytań.
[przepraszam, źle doczytałam kartę, poprawię się na przyszłość. A babci przy pokazach też może akompaniować ^^ Full serwis...oooo Takumi przeleciał Megumi? Zdradź rąbek tajemnicy! To dlatego się rozstali z Reiko?]
Yui skończyła nagrywać ostatni utworek o piątej nad ranem i teraz ziewając i ociągając się wlokła swoją osobę w stronę stacji metra. Lubiła przebywać w dzielnicy Kikoru, ale tego dnia miała jej serdecznie dość. W uszach nadal jej dudniało i czuła się jak osoba niepełnosprawna. Ziewnęła szeroko, nawet nie przejmując się dobrymi manierami i oparła o słup czekając na swój pociąg. Ścisnęła mocniej w dłoniach gitarę, upewniając się że jej nie zgubiła. Drugą dłonią sprawdziła torebkę. Taki odruch niestety pozostawał. Całe życie przecież zamieszkiwała dzielnicę śmietanki przestępczej - jak po cichu nazywali się mieszkańcy dzielnicy Soraki. Raz jeszcze zerknęła na zegarek i zrezygnowała z powrotu do domu. Nie było sensu. O siódmej powinna być w szkole, więc w ostatniej chwili zmieniła zdanie i weszła do metra, zanim drzwi zdążyły się zamknąć. Zrobiła to z takim rozmachem, że mimo niewielkiego jeszcze tłoku wpadła na kogoś omal się z nim nie przewracając.
- Oh przepraszam - mruknęła szybko, wyprostowując się i spoglądając w jego oczy. Uśmiechnęła się zaraz lekko rozpoznając go. - Takumi, co ty robisz o tej porze w metrze? - uniosła lekko brew, bo nie przypominała sobie by mężczyzna często używał tego środka transportu.
-Oczywiście, ze pamiętam, to bardzo ważny dzień.-uśmiechnął się.
-No dobra...a co ci się w nich tak ogółem podoba?-nie dawał za wygraną. "I tak stoimy w korku, to może mi powiedzieć..."
- Ishida Yuya - mruknął przez ramię, po czym obrócił się do niego i wyciągnął w jego stronę dłoń. Nie znosił być na "pan/pani" z klientami agencji, bądź innymi ludźmi. Wolał znać swoich rozmówców chociażby z imienia i nazwiska.
- Ale to nie ja jestem sprawcą tego zamieszania - zaprzeczył zaraz unosząc dłonie w geście obronnym, ale zaraz zmarszczył brwi. A może jednak on? W końcu to on powiedział, że spotkanie dotyczące projektów młodej, nieznanej jeszcze projektantów ma się odbyć w sali przygotowanej specjalnie na spotkanie związane z panią Shirayuki.
- To znaczy... gomennasai - skłonił się przed nim wpół. - To przeze mnie w ostatniej chwili zmieniono miejsce spotkania, ale...ale proszę nie składać zażalenia! - jęknął, czując że jeśli tylko tak się stanie to za chwilę znów będzie bezrobotny.
Uśmiechnął się promiennie.-Widzisz? Całkowity profesjonalizm. Yurine robiła mi zdjęcia w każdej możliwej odsłonie mnie.-zaśmiał się.-Jak wryty? To dlatego wyglądałeś jakby ktoś wylał na ciebie kubeł zimnej wody.
[Ahaaa no skoro tak to i tak dziękuję ^^ Wiesz tak po prostu mi przyszło do głowy i tak wynikało mi z karty, ale z drugiej strony to jak Reiko mu to wybaczyła? Złota kobieta musi z niej być...]
Obdarzyła go przelotnym spojrzeniem na dłuższą chwilę zatrzymując się przy jego worach pod oczami. Nie mogła się powstrzymać i dotknęła jednego z nich palcem.
- Ciężką noc musiałeś mieć staruszku. Tolerancja na alkohol już nie ta i główka szwankuje? - zaśmiała się, jednocześnie troszkę mu dokuczając.
Jednak po chwili, słysząc jego pytanie, wygładziła swoją długą i nieco pogniecioną spódnicę i skinęła lekko głową, po czym skrzywiła się lekko.
- No wiem, nie wygląda na to. Nie spałam od dobrych dwóch dni i tylko kofeina trzyma mnie na nogach - uniosła kciuk w górę i uśmiechnęła się szeroko, choć to i tak było niezwykłym wysiłkiem, a uśmiech wyszedł niezwykle zmęczony.
- Trochę się zdziwiłam widząc cię tu, wśród szaraczków - pokazała mu język i za chwilę zaczerwieniła mocno, kiedy jej brzuch oznajmił głośno, że jest głodna. Przydałoby się coś zjeść, ale w tym piekielnym metrze akurat nie było takiej możliwości. Westchnęła ciężko.
- Zgaduję, że śniadania jeszcze nie jadłeś - zauważyła spokojnie. - Wysiądziemy na jakiejś stacji pośredniej i pójdziemy do najbliższego baru na szybką przekąskę - dodała planując za nich oboje.
-W...każdej...-potwierdził.-Co pomyślą? Hmmm...że jednak masz serce.-zaśmiał się.
-A ja nie chcę żebyś je widział.-upierał się.-Nie masz serca z lodu...gdybyś miał to byś mnie nie kochał ne?
[Kombinuj, kombinuj bo mi już tu smaczka tą historią narobiłaś okropieństwo! Pani od fotografii Twoją drugą kartę? Tzn zgaduje xD]
- Ktoś się tutaj zakochał - roześmiała się serdecznie, po czym wyciągnęła do niego dłoń, by złożyć mu gratulacje. - No nareszcie. Może wreszcie ktoś wyciągnie cię na prostą - dodała z uśmiechem, nie mając niczego konkretnego na myśli. Miała tylko nadzieje, że to zakochanie nie wyjdzie jej przyjacielowi bokiem.
- Oj szkoda gadać - machnęła lekceważąco dłonią. - Praca zaczyna mnie przerastać... ale teraz po dzisiejszym dniu pójdę wreszcie do łóżeczka i nie wstanę aż do piątej rano! - pstryknęła palcami jakby właśnie ułożyła najlepszy plan swojego życia.
- A ty wiesz, że energetyki szkodzą zdrowiu, co nie? Proszę cię, za trzy lata osiągniesz trzydziechę. Z trzydziechą na karku trzeba bardziej na siebie uważać - zmrużyła groźnie oczy i chwyciła się mocniej metalowego pręta, żeby nie upaść podczas gwałtownego hamowania pociągu.
- Mhm... - znów zerknęła na zegarek. - Chyba nie będę miała czasu zaplanować dla nas coś więcej, bo po śniadanku lecę do pracy - pokiwała głową. - Ale jeśli potrzebujesz akompaniamentu do pokazu to wiesz gdzie mnie znaleźć - dodała zaraz.
-Bo większość z nich jest zawstydzająca.-odparł tonem który wyraźnie mówił, że nie ma zamiaru się powtarzać.-W takim razie muszę dbać o twoje serce...-uśmiechnął się promiennie.
Skrzywił się. Głupio wyszło, a to wszystko przez to, że najpierw mówił a potem myślał. Westchnął ciężko przez chwilę idąc w milczeniu i dobierając odpowiednio słowa.
- To nie ja zmieniłem salę, ale to przez moją pomyłkę ją zmieniono - przyznał w końcu chcąc jakoś wyjaśnić swoją sytuację. - Pokręciłem miejsce spotkań i poprowadziłem gości drugiego spotkania do sali zarezerwowanej dla ciebie - dodał już nieco spokojniej, choć cały czas był zdenerwowany. Bardziej niż mógł tego przypuszczać.
- Ah a swoją drogą, cała wina zawsze jest zwalana na mnie - dodał jeszcze z wielkim uśmiechem, jakby miał się czym chwalić. Otworzył Takumiemu drzwi i wprowadził go do odpowiedniego pomieszczenia dostając na samym wstępie gromiące go spojrzenia. Rozdał wszystkim przygotowane skrypty, plany i inne materiały, po czym wycofał się w kąt by zwyczajowo zaparzyć kawę dla każdego znajdującego się w pomieszczeniu.
-Oczywiście, że będę uważał!-zapewnił jakby to było tak oczywiste jak to że ziemia jest okrągła.-Nie przeszkadza mi ze tak stoimy...jestem tu z Tobą, więc jest okay.
[Hm moja Yui też będzie miała troszeczkę skomplikowaną historię, ale ją sobie najpierw muszę ładnie dopracować, bo co i rusz powstaje coś nowego. Jest na pewno bardziej przemyślaną postacią niż mój Yuya ^^" Łaaa będzie bliźniak. Fajnie :D]
Potwierdziła jego słowa skinieniem głowy. Wiedziała o jego kilkudniowych romansach, o kobietach na jedną noc i problemem z zakochiwaniem się.
- Nie mniej jednak cieszę się twoim szczęściem - dodała z lekkim uśmiechem. Naprawdę lubiła oglądać Shirayukiego, który pomimo zmęczenia emanował jakąś taką aurą radości.
- No dobra, kiedyś to każdy z nas zdechnie - zauważyła. - To znajdź inny sposób niż kawa i energetyki - wywróciła oczyma, ale nagle zabrakło jej pomysłów. Z pewnością nie zaproponuje mu przecież zastrzyków witaminowych, które były jakimś tam rozwiązaniem. Westchnęła ciężko. - Energetyki to świństwo - mruknęła pod nosem.
- Dzieciaki? Ah nie, nie - machnęła lekceważąco dłonią. - Dzieciaki są kochane, rzadko kiedy sprawiają problemy. Znaczy oczywiście na zajęciach zdarza im się być głośno, ale to wszystko zależy od tego jak je sobie wychowasz - kiedy kosmyk włosów wpadający jej do oka zaczął jej przeszkadzać, niedbale związała włosy w kitkę. - Na początku wypada okazać trochę zainteresowania ich osobami, ale nie zamieniać się w kluchę. Stanowcza ręka działa na wszystkich - skinęła lekko głową.
- Brzmi świetnie - zgodziła się z nim. - Przynajmniej przypilnujesz bym nie zasnęła po drodze - dodała chichocząc.
- Oświetleniowca... hm niestety nie pomogę. Nie znam się na tym. No chyba, że to wcale nie takie trudne, to możesz mnie szybko nauczyć - wzruszyła ramionami. Zrobiłaby przecież wszystko by mu pomóc.
-Yuppi!-ożywił się nagle-Zobaczę mieszkanie Taku!-zaklaskał w dłonie. Był naprawdę szczęśliwy. Nie sądził, że tak szybko zamieszkają razem.
Słowa mężczyzny przez pewien czas nie dawały mu spokoju i choć uważał za swój osobisty sukces fakt, że wreszcie wszyscy zapamiętali jego imię i nikt nie woła na niego "baito-kun" to uznał, że kolejnym punktem szanowania samego siebie powinno być nie przyjmowanie pokornie każdej winy na siebie. Problem polegał na tym, że on zwyczajnie bał się stracić pracy, bo nie sądził by ktoś jeszcze go potem zatrudnił, a tu przynajmniej zaczynał czuć się dobrze.
Złapał się na tym, że zaczyna przysypiać na spotkaniu, kiedy to jego członkowie wdali się w ożywioną dyskusję na temat pokazu mody. Przyszło mu do głowy, że jeszcze nie miał okazji widzieć nowej kolekcji. Spojrzał więc na przelatujące slajdy ukazujące surowe pomieszczenie, które miało zamienić się w bajkową salę balową i zaczął żałować, że nie należy do zespołu pomagającego przy nim. Zdecydował wreszcie wziąć swój los w swoje ręce i słysząc słowa Takumiego, że przydałoby mu się więcej rąk do pracy zgłosił swoją kandydaturę.
- Ishida - Murasaki zgromił go spojrzeniem, kręcąc głową. - Nie zgłaszaj się tak chętnie do wszystkiego. Przecież nawet nie wiesz co musiałbyś tam robić! To nie miejsce dla lekkoduchów.
- Szybko się uczę - żachnął się chłopak. - Poza tym świeża krew czasem się przydaje. Nowe spojrzenie czy coś - próbował się wybronić.
-Oczywiście, że idę.-Wyskoczył z auta, zamknął za sobą drzwi i podbiegł do Takumiego. Wjechali windą i stanęli przed drzwiami do mieszkania Takumiego. Yuu cierpliwie poczekał aż mężczyzna wyciągnie klucze.
[Tak moja, ale generalnie Yui była pierwotnie wymyślona ^^ Na Yuye wpadłam później i uznałam że spróbuję. Nic mi nie szkodzi xD Popracuję nad nią jutro ^^ Po egzaminie... ugh stres mnie zżera!]
- Jeśli się postarasz to pewnie potrwa dłużej - odparła swobodnie, wyglądając przez okno by zorientować się gdzie są. Kiedy zobaczyła nazwę stacji pociągnęła za sobą mężczyznę i tak pożegnali się z pociągiem.
- Ok tutaj jest przytulny barek z sushi. Naprawdę dobre sushi mają i niedrogie - oznajmiła promiennie prowadząc go wąskimi uliczkami do staromodnego baru, gdzie też siadało się przy ladzie, a starszy pan - kucharz - serwował jego dobrze wyszkolone już danie. - Dzień dobry! - skłoniła się od progu, a mężczyzna uśmiechnął się do niej szeroko. Była tu stałym bywalcem, więc nie było w tym nic dziwnego.
- Tak, tak wiem... człowiek zawsze wymyśla szkodliwe rzeczy, ale jakie dobre - zgodziła się z nim. Do papierosów również miała słabość, ale starała się z tym nie zdradzać. W końcu nie każdy musiał widzieć ją spalającą peta.
- Oh daj spokój. Dzieci do przecudowne stworzenia. No i bardzo ci dziękuję za wiarę w moje możliwości orientacyjne po dwóch nieprzespanych dniach! - roześmiała się serdecznie, dając mu kuksańca w bok i niemal nie zdębiała słysząc swoją piosenkę w radio. Zapomniała już, że staruszek słucha lokalnego radia, gdzie jej przyjaciel uwielbia wprawiać ją w zdumienie. Przyrzekła sobie zabić go przy następnej okazji, choć była to tylko czcza pogróżka.
- Wiem, wiem - zgodziła się z nim. - Twoje pokazy są godne podziwu. Same recenzje zbierasz.
Yuu pierwsze co to poszedł na balkon. Był duży...wręcz ogromny, a widok wspaniały.-Zapiera dech w piersi...niesamowity widok. I jaki przyjemny zapach.-szepnął.
Yuya na chwilę zapomniał języka w gardle i zdołał się jedynie zgiąć się w pół w ramach podziękowania oraz mruknąć, że da z siebie wszystko i się postara w stronę Shirayukiego, natomiast sam Murasaki zapowietrzył się i długo milczał zanim wreszcie zabrał głos.
- Zatrudnia go pan na własną odpowiedzialność - oświadczył w końcu. - Mogę panu zaproponować parę bardziej kompetentych od niego pracowników. Ishida dopiero się uczy - żachnął się mężczyzna, chcąc jednocześnie wytłumaczyć swój brak zaufania do chłopaka.
- Panie Shirayuki radziłbym panu poważnie rozważyć zatrudnianie Ishidy. To jeszcze dzieciak, popełnia mnóstwo błędów - Murasaki był zdeterminowany. Nie chciał przecież by pokaz legł w gruzach.
- Uczę się na błędach - poprawił go Yuya, jakoś nie potrafiąc znieść, że mówi się o nim jakby go tutaj nie było. Zero szacunku do człowieka. - Nie zawiodę - dodał jeszcze zaciskając nieco pięści i z trudem hamując złość.
[Z angielskiego - gramatyka nade mną ciąży. No i mam darmowe przeczyszczenie organizmu... od rana cierpię T^T Hah no Yuya póki co jest takim trochę małym nieudacznikiem, ale wyrobi się chłopak w miarę zdobywania doświadczenia. A Yui to Yui. Ona sobie w kasze dmuchać nie da xD]
- Już zapomniałeś? Czytam w myślach - poruszała sugestywnie brwiami, przypominając sobie w dzieciństwie często kończyła za niego zdania co go strasznie denerwowało. - Poza tym sushi jednym z moich ulubionych dań i często tu przychodzę - dodała z czarującym uśmiechem.
- Wiem, wiem... i kogo ja wezmę na ojca chrzestnego swojej dziecinki, jeśli takową będę miała? - westchnęła teatralnie. - Ale opowiedz mi lepiej o tej swojej nowej miłości - uśmiechnęła się szerzej, zaraz jednak poważniejąc, kiedy usłyszała jego pytanie.
- Tak, nowa... - odpowiedziała mu również szeptem i podrapała się za uchem. - Nie znoszę się słuchać - dodała z lekkim zażenowaniem, a chęć mordu przyjaciela jeszcze wzrosła.
- Wiem, pogratuluje jej przy następnej okazji. Hm myślałeś już nad jakąś swoją, oryginalną kolekcją? - zapytała zaraz będąc tego niezwykle ciekawa. - Z twoją kreatywnością z pewnością wykombinowałbyś coś ciekawego...
-Nnnnnn-jęknął.-Moja chustka! jak w pracy zobaczą będzie afera...-dotknął dłonią szyi.
-D-domu?-spytał zaskoczony kiedy dotarł do niego sens słów Takumiego. "Ale to miało być tak na próbę...sam mówił że woli mieszkać sam"
Wtulił się w niego.-W takim razie...jestem...-uśmiechnął się. "Jestem...i puki co mam zamiar zostać jak najdłużej..."
-Zimno mi...wejdę do środka...-uśmiechnął się lekko.-Nie będziesz miał nic przeciwko jak wykąpię się pierwszy?
-R-razem?-zarumienił się. "Tak! Tak! Tak! Nie słuchaj mnie, ja nie wiem co gadam"
"Tak! Chcę! Proooooooszę! Nie każ mi tego mówić!"-Um...-zarumienił się jeszcze bardziej.
Na drżących nogach i lekko rozkojarzony powlókł się do łazienki. "duża...jak w jakimś hotelu pięciogwiazdkowym czy coś..." Odkręcił ciepłą wodę i zaczął się rozbierać. Zdjął bluzę i koszulkę i spojrzał w lustro. "Malinki nadal widać...Poza tym nie mam żadnych odbarwień...". Rozpiął pasek i ściągnął spodnie i skarpetki. "Mam się nie wstydzić tak? Łatwo mu mówić...". Odszedł od lustra i zdjął bieliznę. Zakręcił wodę i wszedł do wanny. Woda sięgała mu do ramion. Zmoczył głowę i otarł twarz. "Ciekawe ile czasu mi zostało..."
-Um...s-skoro tak...-Z trudem powstrzymał się żeby nie zasłonić twarzy dłońmi. "On jest boski...zawszę będę przy tym obstawiał". Zanurzył się żeby zrosić twarz i jakoś zlikwidować rumieńce.
-N-n-nie...jest OK...-"Mamusiu która jesteś w niebie...proszę...spraw żebym nie był tak zawstydzony." Postanowił uparcie patrzeć się na twarz Takumiego żeby nie zerkać niżej.
[Pół biedy... kobietko ja na filologi angielskiej jestem i zawaliłam gramę T^T To jest straszne i na dodatek nie wiem czy napisałam na tyle by zdać, a teraz nie mam jak tego poprawić już mou... ale nic! Czekam teraz na wyniki, które będą najszybciej pod koniec przyszłego tygodnia. Serce mi łomocze... btw bo ja nie zrozumiałam... jak wpisywać, jeśli robi się zmianę w karcie postaci? No bo um będę Yuye dopracowywała jutro czy coś :) ]
- Oj bo ja zawsze twierdziłam, że Ren pochodzi z innej planety - oznajmiła całkowicie poważnie, kiwając lekko głową na potwierdzenie swoich słów. - No wiesz... hm zwyczajnie jesteście bliźniaki dwujajowe umysłowo - pokazała mu język, bo jej teza oczywiście miała swoje plusy i minusy, ale z pewnością nie trzymała się kupy. - Byłoby nudno, gdybyście się tak nie różnili - dodała z uśmiechem.
- No więc dobrze - zastanowiła się chwilę. - Matko teraz żałuję, że nie jestem osobą publiczną. Wiedziałabym jak układać pytania - żachnęła się. - No ale dobrze... więc jak się twoja miłość nazywa? Jak się poznaliście? Czym cię zauroczył... - zawahała się, po czym podrapała po głowie gryząc się w język.
-Tzn może to nie tak, że nie znoszę - mruknęła. - Bo nie przeszkadza mi odsłuchiwanie nagrania w studio - dodała cicho. - Wiesz dopracowywanie i tak dalej - uśmiechnęła się delikatnie. - Ale potem jak słyszę w radio, to czuję się tak niezręcznie - oblizała wargi językiem, a sushi zostało przed nimi postawione na dwóch pokaźnych rozmiarów talerzach. - No i dziękuję.
- To ja się piszę na twoją kolekcję. Chcę się w jakiejś kreacji zaprezentować - uniosła rękę w górę. - Kiedy już taką stworzysz rzecz jasna.
-Znaczy się...-czuł jak z każdą chwilą coraz bardziej się rumieni.-ja...p-podoba mi się tu...ale chyba trochę za wcześnie żeby wysnuwać całkowitą opinię, prawda?-bąknął.
Odruchowo włożył dłonie pod wodę.-Em...n-no nie...nie zaczynaj znowu...-jęknął.-Gdybyś zginął to chyba sam bym umarł...
[ej nie lubię Murasakiego xD]
Murasaki uniósł dłoń jakby chciał coś jeszcze powiedzieć, ale szybko z tego zrezygnował. Westchnął ciężko i machnął lekko ręką.
- Powtórzę jeszcze tylko raz... zatrudnia go pan na swoją odpowiedzialność - oznajmił spokojnie. - Ishida tylko tego nie spieprz - rzucił w stronę chłopaka, po czym zaczął pakować swoje manatki, uznając spotkanie za zamknięte. Ustalili w końcu wszystko na czym obu stronom zależało. Yuya niezauważalnie skinął tylko głową, po czym uśmiechnął się do Takumiego dość nieśmiało.
- Dzięki - szepnął zaczynając sprzątać po spotkaniu, bo przecież czas to pieniądz, a w tej branży to on liczył się najbardziej. Z westchnieniem pozbierał wszystkie kubki i postawił je na tacy, po czym przypomniało mu się, że Shirayuki przecież właśnie go zatrudnił. Pacnął się otwartą dłonią w głowę. - Przepraszam - żachnął się. - Jak mogę ci pomóc? - zainteresował się, chcąc poznać trochę szczegółów, których nie wyłapał podczas spotkania.
-w-woda tłumi dźwięki...-wydukał. Na jego twarzy pojawiły się jeszcze większe rumieńce. "blisko...czuję jego oddech...niedawno palił..."
-Nnnnnnnnn-jęknął. "niech mnie też stłumi...to takie zawstydzające...mimo wszystko...podoba mi się..."
[Ok, ok... ale to nie będzie kosmetyczna zmiana ^^ Ja mu zmienię kartę xD Aczkolwiek jutro, jutro. Tzn jej wygląd zostanie zmieniony, bo treść będzie mniej więcej opisywała to co do tej pory. Charakter mu się nie zmieni :P ah no i w końcu! będę miała z kim się przekomarzać xD]
- Mhm dawno się z nim nie widziałeś, jak zgaduję - westchnęła ciężko, bo wiedziała, że takiej nutki nostalgii nie usłyszałaby u kogoś, kto widuje swojego brata czy siostrę codziennie.
- Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się po tobie historii rodem z taniego romansidła - złapała za swoje pałeczki i zjadła pierwszą porcyjkę sushi. - Ale przynajmniej wasze wersje się nie różnią. Yuu był u mnie ostatnio - wyszczerzyła się do niego. - Miał mały problem z miejscowymi gangsterami, ale i szczęście. Gdyby to nie było pod moim oknem, nie wyszedłby z tego cało. Postanowiłam dawać mu lekcje samoobrony - pokiwała poważnie głową, upijając łyk sake. Dobrze, że miała mocną głowę i małe porcyjki sake nic jej nie robiły.
- Tylko niech to nie będzie nic ekstrawaganckiego - żachnęła się. - Jak mnie odstrzelisz w szmatki, które ledwie coś zakrywają, to osobiście pozbawię cię wacka - postukała pałeczkami o siebie.
Nie zawiedź jeszcze do końca nie przebrzmiało, kiedy został zasypany pytaniami, których odpowiedzi z pewnością mogły mężczyznę zawieść. Yuya odetchnął głęboko i postanowił odpowiadać całkowicie szczerze.
- Studiowałem rok medycynę, ale zrezygnowałem z tego. Od tamtej pory łapię pracę tu i ówdzie - odparł z rozbrajającą szczerością. - Murasaki-san zatrudnił mnie właściwie jedynie ze względu na swoją długoletnią przyjaźń z moim ojcem - dodał zakładając kosmyk włosów za ucho. - Na początku chciałem odejść, ale potem spodobało mi się tu. To znaczy roboty jest w ch...em po pachy - odchrząknął. - Ale sam proces tworzenia reklamy jest niezwykle zajmujący. Umysł i wyobraźnia to jedyne co może tutaj pomóc, a ograniczeniem jest jedynie wkładany w reklamę budżet - oblizał wargi. - Hm poza tym bawię się fotografią. Lubię robić zdjęcia, a ludzie to wdzięczny temat - mruknął, właściwie chcąc zakończyć wypowiedź na swój żałosny temat. - Poza tym jest jeszcze surfing i gotowanie, ale to raczej się nie przyda...
[Ano... zmieniłam, ale nadal mnie wkurza. Nie dogodzisz, no nie dogodzisz... btw pomóc Ci w promowaniu bloga? ^^ Musze się czymś zająć czekając na wyniki. Daj sobie trochę czasu i z pewnością uda Ci się Rena do nas sprowadzić xD]
- No właśnie, wybył gdzieś i nawet nigdy nie zaprosił. Jak tu wróci to już sobie z nim porozmawiam - oznajmiła dziarsko, teraz decydując się na maki. Wsunęła je do buzi i przez chwilę żuła nie zwracając uwagi na jego słowa.
- Oh przestań. Powinieneś się cieszyć swoją nową miłością - oznajmiła w końcu. - Niech cię to nie wkurza tylko po prostu to zaakceptuj - żachnęła się.
- Właśnie to powiedziałam - przyznała ze stoickim spokojem. - No i właśnie! Powinieneś mu powiedzieć, że w Soraki nie chodzi się z głową w chmurach - dodała chłodno. - Ale zanim go ochrzanisz... to zrozum dzieciaka. Miał szczytny cel. Przyjeżdża do dzieci i opowiada im bajki - uśmiechnęła się lekko. - No, a teraz będzie przyjeżdżał do dzieci, a potem uczył się samoobrony - dodała spokojnie. - Oh i nie martw się! Przecież to mnie będzie miał za przeciwnika. Nie zrobię mu krzywdy. Może tylko nabiję mu paru sińców na początku - uśmiechnęła się szerzej. - No i nie masz mi za co dziękować - machnęła lekko ręką. - Nie lubię jak robią się głośni tuż pod moimi oknami... wciąż próbuję ich nauczyć, by tego nie robili, ale Takeru jest strasznie oporny - wywróciła oczyma, wspominając jednego z lokalnych gangsterów, który najwyraźniej sądził, że takim zachowaniem jej zaimponuje.
- Mhm... nie mam odpowiedniej figury na prezentowanie bielizny damskiej - żachnęła się. - Musiałabym popracować nad brzuszkiem - dodała wzdychając ciężko.
-Nnnnach...nnn-Strach i niepewność powili opuszczały Yuu. Chciał tego, czekał na to. Łapał zachłanne pocałunki mężczyzny odpłacając się tym samym. Bez oporów pozwalał się dotykać.
-Ach!...T.Taku...Nnnnach...-odchylił głowę dając mężczyźnie większy dostęp do szyi. Rozchylił delikatnie nogi. "W łóżku byłoby lepiej...to mój pierwszy raz w wannie...robi to tak delikatnie, a jednak...jest mi tak dobrze..."-T...T-takumi...
-N-nie mów takich...zawstydzających rzeczy...-jęknął. "Serio...albo mi się wydaje...albo w łóżku byłoby o wiele wygodniej..."-Nnnnach...
-Nnnnnach...-pokiwał głową. "Gotowy? i to jeszcze jak!"
-Nnnnach! huu...-starł się oddychać głęboko żeby zmniejszyć ból. Oparł dłonie na ramionach mężczyzny.-T...T-taku...ach! Nnnnn...
Jego serce biło ze zdwojoną prędkością-Haa...haa...Nnnach! Takumi...-wyszeptał.-N-nie...przestawaj...-jęknął.-nnnach...-Starał się jak mógł wyrównać i spowolnić oddech.
Yuu doszedł dokładnie w tym samym momencie co Takumi. Kidy mężczyzna wypuścił do z uścisku wyłożył się w ubrudzonej wannie w której pozostało już tylko 10% wody. Był brudny i obolały ale szczęśliwy. "Jutro nie wstanę...ale co mi tam".-Huu...huu...-starał się unormować oddech żeby w końcu powiedzieć coś sensownego.-Ja...też...-zdołał wydyszeć.
- Jasne, tylko nie mam ich przy sobie, ale mogę ci je dostarczyć. To żaden problem - skinął lekko głową, uznając że nawet jeśli się nie spodobają to i tak dostanie szansę obejrzenia ich przez jakieś zdecydowanie bardziej profesjonalne oko niż jego. Choć z drugiej strony zdjęcia były jedną z jego pasji, więc mógł się pochwalić dość dobrą znajomością technik i innych mankamentów technicznych.
- Chętnie się tym zajmę. Sesje od kuchni są zazwyczaj najciekawsze - dodał zastanawiając się już jak by to ugryźć. W końcu jeszcze nie miał okazji oglądać pokazu mody, a tym bardziej robić tego będąc w grupie pracujących przy projekcie.
-J-jest OK...-spróbował podnieść się do pozycji siedzącej ale nie za bardzo mu wyszło.-Przecież jest gorąco...-wysapał wciąż starając się wyrównać oddech i spowolnieć galopujące serce.
-W-wystarczą bokserki i koszulka...um Taku...zalaliśmy całą podłogę w łazience...-mruknął zarumieniony. "Zabawne...przestało mnie obchodzić to ze jestem nagi..."-Do picia? Kakao..."jak on może być taki spokojny!?"
Yuu nieźle się namęczył i po walce z bólem jakoś udało mu się ubrać.-N-nic się nie stało...-wgapił się w zawartość kubka.-Domyślam się ze sprzątnięcie tego całego bałaganu trochę zajęło...-wziął łyk kakaa. "jest taki spokojny i opanowany...ciekawe o czym myśli..."
[Weź mi o zdjęciach nawet nie wspominaj... odpuściłam to sobie kompletnie. Może w przyszłości stworzę galerię i tam sobie ładnie pospamuje zdjęciami. Sure thing xD Pomogę jakoś :) Ja mam pytanie do punktu regulaminu związanego z pisaniem opowiadań - muszą one dotyczyć np mojej Yui i jeszcze kogoś z bloga? Czy mogą dotyczyć tylko jej?]
- On zawsze był wolnym ptakiem goniącym za marzeniami - uśmiechnęła się lekko, po czym skinęła głową.
- Wiem, wiem. Pozujesz na takiego zimnego i okropnego. Nie uśmiechasz się i nie lubisz opowiadać o swoich uczuciach - oznajmiła wzdychając dość ciężko. - A ja wciąż nie rozumiem czego ty się boisz, co? - uniosła lekko brew.- To przecież nie jest takie straszne, co nie? - zapytała go.
- Doskonale to rozumiem. Bezpieczeństwo przede wszystkim - zgodziła się z nim. - Ale wiesz... jak to młodzież - zaśmiała się, po jego słowach o bójkach w Soraki. - A potem długo musiałam tłumaczyć po co sprowadzam takiego obrońcę do naszej małej dzielnicy - wywróciła oczyma. Pamiętała jaka była zła, że nie pozwalał jej pomagać mu w bójkach, bo była dziewczyną. Aż w przypływie nagłej złości kopnęła go pod stołem, po czym odetchnęła głęboko. Od razu zrobiło jej się lepiej.
- No skoro tak mówisz...to rozważę jeszcze tę całą bieliznę - westchnęła przeciągle.
Przyjrzał się wizytówce, po czym schował ją do kieszeni spodni.
- Dobrze, to ja podrzucę je później - oznajmił już licząc swój czas i uznając, że jakoś da radę to gdzieś upchnąć jeszcze tego dnia. - Ale nie będę cię denerwował telefonami - dodał po chwili namysłu. Nie było sensu zamęczać tego zapracowanego człowieka dodatkowymi telefonami. - Miłego dnia - rzucił jeszcze w jego stronę, zanim poszedł robić swoje.
-O-oczywiście! Wszystko w jak najlepszym porządku!...Po prostu...-zarumienił się.-P-podobało mi się...bardzo...-zapił słowa kakaem.-N-no i...trochę mnie jeszcze boli...-"Trochę?! Ja tu ledwo siedzę! I jutro jeszcze tak będzie...ale było super...niczego nie żałuję."
"Delikatny? Taaa jasne...ale i tak cię kocham"-Nnnnnn...-"hah...dzięki za przytrzymanie kubka"-Ja też...niczego ni żałuję...-szepnął kiedy się od siebie odkleili.
-Um...nie trzeba...jak tylko coś włączysz od razu zasnę...-uśmiechnął się lekko i wziął kilka łyków kakaa.-Um Taku...wiesz...czasami strasznie mnie zastanawia co siedzi w twojej głowie...zawsze masz taki nieodgadniony wyraz twarzy...
[Aleś namotała z komentarzami o_O Ale jakoś dam sobie radę ^^ Btw też lubię dużo zdjęć, ale tutaj nie chcą się jakoś wkomponować w tekst...]
- Jak dla mnie może na ziemię nie spadać. Wiesz wtedy przestanie by sobą - zauważyła ostrożnie. - Jak już spełni swe marzenia, to pojawią mu się następne - klasnęła w ręce znajdując cudowny wniosek..
- Nie musisz nic zmieniać. Wiesz, kiedy ktoś cię kocha, albo komuś na tobie zależy to nie przeszkadza to ani razu. Po prostu czasem trochę emocji nie zaszkodzi pokazać - oznajmiła spokojnie.
- Wiem... - w przypływie chwili poklepała go lekko po dłoni.
- No to czas zabierać się za tworzenie, bo wiesz... nie będę piękna i młoda cały czas - roześmiała się serdecznie.
[ Uhm, Takumi może przyjść do kawiarni w której pracuje Yuto, kiedy ten akurat śpiewał dla gości? I może go zauważy jako modela? :p]
-N-no...chciałbym wiedzieć o czym myślisz i...dlaczego zdjąłeś kolczyk bo moim zdaniem na pewno ci pasował i...jak to jest z Reiko...
-n-np mówiłeś jak byłeś pijany...kolczyki są fajne...w czym ci przeszkadzał?-nie dawał za wygraną.
-Tylko przyjaciółka?...To chyba OK...-po małej walce z bólem poprawił się na kanapie żeby wygodniej usiąść.
[Troszeczkę... ale idzie się przyzwyczaić ^^ ]
- Ja się mu tam nie dziwię. Sama mam swoje marzenia - oznajmiła dumna z samej siebie, choć zaraz zmarszczyła brwi dochodząc do wniosku, że jej marzenia są jakieś szare. Z pewnością nie pobijały wybujałej wyobraźni Rena. Wywróciła tylko oczyma i roześmiała się serdecznie.
- Spokojnie moje przyszłe dzieci nauczą wujka jak pokazywać uczucia - mruknęła nadal nie mogąc pozbyć się wesołości.
- Mhm można tak powiedzieć - oznajmiła wzruszając ramionami. - Jeden z nachalnych uczniów się do mnie dostawiał, ale nauczyłam go gdzie jest jego miejsce - zrobiła znak peace cały czas się uśmiechając, choć nie mogła nazwać tamtej sytuacji za przyjemną. Postanowiła jednak nie wracać do przeszłości. To co nieprzyjemne powinno się zostawiać za swoimi plecami. - Mieszkanie mi się sypie, ale nie mam siły go zostawić... ah jakbyś przypadkiem do mnie wpadał, to uważaj na schody. Wiesz próchnieją, a inne są dziurawe - mruknęła przepraszająco. - I wcale się nie przepracowuję! - klepnęła się w policzki i popiła sushi kawą. - Powiedział ten co wypoczywa całymi dniami.
-Ale z kolczykiem musiałeś wyglądać super-mruknął robiąc teatralną urażoną minę,-Znaczy się...bo...no...Reiko to w końcu twoja była narzeczona w ogóle...-"Taku był zazdrosny o WŁASNĄ KURTKĘ..."
[Nie ma problemu :) też tak często mam więc nie ma prolemu, poczekam :)]
-A masz jakieś zdjęcia z tamtego okresu?-nadal drążył temat.
-Um...odezwał się ten zazdrosny o kurtkę...-burknął odwracając głowę.
Ishidę dopadły wątpliwości, kiedy przeglądając zdjęcia doszedł do wniosku, że są do niczego. Przez chwilę planował olać szansę daną mu przez Takumiego i spędzić wolne popołudnie na czytaniu książek, bądź też wychodząc się napić. Jednak zdrowy rozsądek oraz wychowanie zwyciężyło z jego lenistwem. Uznał, że skoro już się do czegoś zobowiązał powinien to wypełnić do końca. Jeszcze raz przejrzał zdjęcia i wybrał jego zdaniem te najlepsze, by potem zmienić koncepcje i dać po prostu przekrój swoich możliwości. Zerknął na wizytówkę mężczyzny, po czym wyruszył do jego biura. Na miejscu zadął głowę do góry, gwizdając z podziwem i jeszcze raz upewniając się, że znalazł się w odpowiednim miejscu. Pchnął drzwi i wszedł do budynku, szybko łapiąc się na tym, że kompletnie nie zna budynku.
- Przepraszam - złapał przypadkowo przechodzącą kobietę, która zmierzyła go znaczącym spojrzeniem, ale przystanęła. "Garnitur naprawdę jest jedynym wyznacznikiem człowieka?" przemknęło mu przez myśl, bo doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jego ubiór kompletnie nie pasuje do tego biura. - Szukam biura pana Shirayukiego - wymamrotał.
- Ostatnie piętro - padła szybka odpowiedź i kobieta zniknęła mu z pola widzenia. Teraz wypadało znaleźć windę.
- Winda...winda... - mruczał do siebie szukając przeklętej windy. Jednak szczęście się do niego uśmiechnęło i po chwili stał już na ostatnim piętrze. Podszedł do osamotnionej kobiety siedzącej przy biurku.
- Przepraszam, szukam biura pana Shirayukiego...
- Był pan z nim umówiony?
- Wstępnie tak... - odparował szybko Ishida. - To znaczy pan Shirayuki wie, że miałem przyjść.
-Ale ja chcę je zobaczyć...Reiko pewnie je widział.-burknął niczym małe dziecko.
-Co z tego, że pijany? Byłeś zazdrosny o WŁASNĄ KURTKĘ...
[Ja tam się nie skarżę. Jest wygodnie tylko już raz się pomyliłam ^^]
- Na pewno jakieś marzenia miałeś. Wiesz marzenia są też te mniejsze - zauważyła spokojnie. - Jak na przykład jesteś zmęczony i marzysz jedynie o łóżku, albo o kolacji z ukochanym. Albo o udanym pokazie. Każdy o czymś marzy - stwierdziła mając niemal sto procent pewności, że tak jest.
- Jak są grzeczni to i ja jestem dla nich miła. Wtedy mogą mi powiedzieć co chcą, a ja staram się im pomóc, ale jeśli na to nie zasługują to przecież nie dam im się wykorzystywać - zacisnęła lekko pięść, powstrzymując jej drżenie. Odetchnęła kilka razy, czując że jednak owo zdarzenie musiało wywrzeć na niej większe wrażenie niż przypuszczała. - Zdarzają się przykre sytuacje, ale co poradzisz... takie życie.
Uśmiechnęła się do niego szeroko, kiedy znów usłyszała tę jego propozycję.
- Wiem słońce, wiem - wywróciła oczyma. - Ale nie umiem opuścić tamtego mieszkania. Wychowałam się w nim i mam do niego sentyment. Poza tym jakby sobie dzieci poradziły beze mnie? - zapytała go cicho. - Doceniam twoją propozycję, ale póki jest co zbierać... moje mieszkanie wciąż nadaje się do użytku, a twoje w Mibuyi było zdecydowanie za duże - żachnęła się.
- Haai, ale ja to robię dla ciebie - poruszała brewkami. - Wiesz jak będę zarywała nocki to będziesz musiał szybciej zacząć kombinować nad swoją kolekcją. No bo i zmarszczki mi się porobią - wytknęła mu język. - Poza tym liczysz się i co ty za głupoty opowiadasz, co? Stary, a głupi - westchnęła przeciągle.
[W takim razie zostaje jak jest xD]
- Lubię zaskakiwać ludzi - stwierdziła po prostu, jak zwykle szczerze aż do bólu. Skończyła wreszcie swoją porcję sushi i uznała, że pierwszy głód został zaspokojony.
- Z każdym pokoleniem jest coraz gorzej, uwierz mi. Ja już nie nadążam nad tym, co oni sobie wyobrażają, ale pilnuję by nie występować przed nimi w spódnicy. Wiesz ile potencjalnych gwałcicieli przypada na jedną klasę? - spojrzała na niego i pomasowała sobie skronie, zaraz na chwilę milknąć by zastanowić się nad tym co wypadałoby wyremontować.
- Przede wszystkim dach - oznajmiła w końcu. - Przecieka mi jak cholera kiedy pada. Naprawiłam sobie dach nad sypialnią, ale moje biedne pianino nadal jest narażone na wilgoć - westchnęła przeciągle. - Poza tym nie mam do tego ręki, więc pewnie spieprzyłam robotę - wywróciła oczyma. Zawsze tak było. Ona się starała, naprawiała na bieżąco, a potem przychodziła "ekipa remontowa" i miała dwa razy więcej roboty, bo okazywało się, że to co naprawiła i tak nadawało się do wymiany. Kompletne beztalencie pod tym względem, ale co zrobić.
- Ale ja nie mam kiedy nagrywać - żachnęła się, mówiąc odrobinę ciszej. - Wiesz nie mogę sobie tego ustawić na godziny pracy, a producent naciska i w końcu trzeba to zrobić - zauważyła cicho. - Poza tym powinieneś mieć więcej zaufania do swoich asystentów. Świat się nie zawali jak sobie odpoczniesz kilka godzin.
Nadal siedział naburmuszony.-A ja lubię chłopaków z kolczykami.-mruknął po nosem.-Następnym razem jak się upijesz to cię nagram...będę miał się z czego pośmiać.-powiedział już głośniej. "Nie chcę się z nim kłócić...zwłaszcza jak wszystko mnie boli."
-Ale miałeś-fuknął.-Jak ja się upiję? Oby nigdy do tego nie doszło...mam zbyt słabą głowę...-uśmiechnął się.-No dobrze, koniec tematu...-"zagryź zęby, nie daj po sobie poznać...poboli i przestanie"
[tak całkowicie btw - ale zrobiłaś z niego ważniaka xD]
Yuya skłonił się kobiecie, serdecznie dziękując jej za wyrozumiałość po czym skierował się w stronę skazanych przez nią drzwi. Przez moment wahał się, aby w końcu zapukać i nacisnąć klamkę. Wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi. Dopiero kiedy go zobaczył odetchnął z wyraźną ulgą.
- Nie pasuje ci ten stołek - oznajmił, zanim zdołał ugryźć się w język. Takumi zwyczajnie był za młody by godzinami ślęczeć w biurze, przynajmniej tak mu się wydawało. Zbliżył się do niego i zajął miejsce na krześle naprzeciw biurka. Podał mu teczkę ze zdjęciami.
[Woooow... każdy tutaj tak szybko znajduje pomysły na wątek O.o jestem wyrzutkiem -.- a chcesz zacząć? Prawda prawda? Odwdzięczę się jakoś!]
-m-masz racje...powinieneś o tym wiedzieć.-Wziął głęboki wdech "no Yurine trzymaj kciuki"-Bo widzisz...ja nie wiem jak zacząć...bo...ja się o tobie trochę dowiedziałem i teraz to ja się rozgadam...bo...Moja "miłosna" przeszłość wcale nie jest taka różowa jakby się mogło wydawać...zaczęło się od mojego senpaia...miałem wtedy 15 lat i na wycieczce trafiliśmy do jednego pokoju. Nie przeczę, przystojny był...dowiedział się od kogoś że mi się podoba i wykorzystał to żeby mnie zgwałcić. Potem był facet ze sklepu z płytami...i wielu innych wliczając fotografów...wszystkie miłości były jednostronne i kończyły się gwałtem...Nikt mnie nie kochał...liczył się dla nich tylko seks...no...ty jesteś pierwszy...ty jesteś pierwszym który mnie pokochał...-zakończył wzdychając z ulgą że w końcu to powiedział.
- Ah daj spokój. Czasem mam wrażenie jakbym znowu była licealistką. Ich komentarze dobijają człowieka, ale trzeba twardym być, a nie miękkim - mruknęła dopijając swoją kawę.
- Wiesz ja na początku też cię miałam za takiego gbura, ale myliłam się - roześmiała się serdecznie mimo wszystko wyłapując jego zdziwienie pomieszane z szokiem, zanim zdołał zapanować nad mimiką twarzy.
- Oj daj spokój Taku... przecież sama mogę ich sobie wynająć - zauważyła wesoło. Już nie była tą bezradną dziewczynką, miała za co wynająć fachowców. - Ja po prostu nie mam na to wszystko czasu - przyznała się szczerze.
- Tak jest braciszku - wywróciła oczyma. - Jak będę miała dość to cię powiadomię, że producent się nade mną znęca - uśmiechnęła się do niego lekko. - A ty wtedy zadziałasz.
- Wiesz jak to się nazywa, Słonko? - zapytała go zmieniając nieco ton na poważniejszy. - Pracoholizm - oświadczyła bezkarnie. - Weź sobie wolne i jedź ze swoim kochaniem nad wodę.
-H-hej...Taku spokojnie...-"jest zły? W sumie bardziej pasuje określenie wściekły..."-T-Taku...b-boli...wiem że jesteś zły ale boli mnie dupa a ty mną teraz szarpiesz...-wydukał.-Bawili się mną...krzyczeli na mnie..."za szybko doszedłeś!" "Za późno doszedłeś!" "Nie wypluwaj!"...
[No i fajnie, zawsze dobrze jest próbować czegoś innego ^^ Yui jest moją pierwszą postacią kobiecą na blogach i to też jest taka próba ^^ ]
- A teraz, gdybyś mógł zamieniłbyś to? Mam na myśli czy zmieniłbyś pracę? Czy może coś innego bardziej cię pociąga? - zapytał spokojnie, chcąc poznać odrobinę lepiej mężczyznę. Słuchał uważnie jego słów dotyczących fotografii. Nie były krzywdzące tylko prawdziwe. Zgodził się z nim i skinął lekko głową.
- A co mogę zrobić, żeby jednak móc się uczyć u was pod okiem waszych fotografów? - zapytał go spokojnie, po czym skrzywił się lekko zastanawiając się czy da radę pogodzić pracę w obu agencjach. Doszedł jednak do wniosku, że jeśli nie spróbuje to się nie dowie.
-No wiesz ja...chciałem być w czyichś ramionach...nie czułem się wtedy samotnie...-szepnął.-Ale teraz jesteś...naprawdę teraz jestem szczęśliwy...tamto...było i już minęło...więc nie bądź już zły...ja to zostawiłem za sobą...przeprowadzając się tutaj zacząłem nowe życie...już wiesz czemu nie chciałem być zabawką...-uśmiechnął się lekko.-Ja po prostu pomyślałem że powinieneś o tym wiedzieć, to wszystko...to są złe wspomnienia...bardzo bolesne nie chcę ich pamiętać...
Oparł się o niego.-To trudne do zrozumienia...ale jeżeli chociaż przez chwilę byłem w czyichś ramionach...jeżeli chociaż na chwilę mogłem zapomnieć o samotności...zgadzałem się na to.-zakończył szeptem.-Dziękuję ci za to, że jesteś...to dla mnie naprawdę wiele znaczy...w końcu ktoś odwzajemnił moje uczucie...-uśmiechnął się delikatnie.-Nie popełnię...od kiedy jestem z tobą...wierzę, że to już nie wróci.
-teraz jest dobrze...wierzę ci...po prostu...wiem że w końcu zacząłem nowe szczęśliwsze życie.-uśmiechnął się.-chodźmy już spać.-odepchnął się rękoma tak że wstał i podniósł się do pozycji stojącej ale ledwo postawił nogi na podłodze a już klęczał.-Auć...to był zły pomysł...boli...-jęknął-Taku...zaniesiesz minie?
[Cicho, ja zacznę. Załóżmy, że Yuto wcześniej widział zdjęcie klasowe swojego brata. I jak przyjdzie do Yuu - przyjaciela Yuto no i chłopakiem Takumiego to zauważy go i no xD]
Yuto jak zwykle po pracy musiał się gdzieś przejść. Jednak dziś postanowił odwiedzić swojego przyjaciela - Yuu. Pewnie nadal ćwiczy chód czy co tam jeszcze. Wszedł do budynku przy okazji gubiąc się w nim. Po dziesięciominutowym szukaniu, znalazł odpowiednią salę, w któej ćwiczył teraz Yuu. Uśmiechnał się widząc chłopaka po czym wszedł na salę machając do chłopaka. Zaraz potem zauważył starszego od niego mężczyzny. Gdy tylko podszedł do nich zamrugał kilkakrotnie spoglądając na starszego.
- Ja Cię skądś kojarzę..
- Wiem i nie marudzę... za często - uśmiechnęła się do niego szeroko. - Zwyczajnie w każdym zawodzie czasem przychodzi taki moment, w którym niczego ci się nie chce.
- Oj ja ci wcale gburowatości nie odmawiam - pstryknęła go w nos. - Zwyczajnie masz jej mniej niż wcześniej - puściła do niego oczko.
- Dziękuję mój wybawco - uśmiechnęła się lekko.
- Właśnie o tym mówię! Nie weźmiesz wolnego, bo świat się bez ciebie zawali. A Yuu potrzebuje ciebie i jeden dzień z tobą bez telefonów i innych bajerów. Zabierz go w jakieś fajne miejsce i się rozluźnij - poleciła mu. - Hm możesz to zrobić po pokazie - poszła mu na rękę.
[Poważnie? Pierwsza postać bi? Nie widać tego. Poza tym Takumi jest chyba najbardziej dopracowaną postacią jaką do tej pory widziałam. No i dziękuję. Staram się wlać w nią odrobinę życia. O matko... proszę... moje opowiadania są straszne, ale ostatnio mam troszkę weny. Użyczyłam sobie Takumiego do drugiej notki ^^]
- Czyli czujesz, że tutaj jest twoje miejsce i jakby to jest twoje powołanie. Mimo minusów chcesz tutaj pracować. Jesteś niesamowity - oznajmił z szerokim uśmiechem, naprawdę podziwiając mężczyznę. - Tak szybko osiągnąłeś tak wiele. Zaczynam myśleć, że kiedy dobrniesz do 40... całe modowe imperium będzie twoje - dodał wesoło, zaraz jednak skupił się na reszcie jego słów. Wizja rezygnacji z jego osoby jakoś nie była mu daleka. Często przecież tracił pracę przez swoją niekompetencję.
- Widzisz ja nigdy nie studiowałem fotografii. To raczej moje hobby, więc doskonale wiem, że mam wiele braków, a to co robię to jedynie zabawa - przyznał szczerze, nie owijając w bawełnę. - Praktyki brzmią świetnie, tylko heh nie będą się gryzły z moją pracą w Santo? - zapytał bardziej siebie niż jego. - Po prostu nie jestem pewien czy mogę sobie na nie pozwolić. Nie zrozum mnie źle, bardzo bym chciał, ale nie mogę rzucić roboty dla praktyk.
Poczuł pod sobą miękkie łóżko. "Wiedziałem, że byłoby wygodniej...". Ułożył usta w geście oczekującym pocałunku."Za skorzystanie z usług...se wymyślił...to ja tu jestem ten obolały..." pomyślał z uśmiechem.
-Taku...ale ja jestem obolały...nie podniosę się od tak...chociaż się nachyl noooo-jęknął.
Yuu zwilżył usta, objął Taku ramionami i przyciskając go do siebie pocałował namiętnie. "Moja zadłużenie właśnie spadło do zera." roześmiał się w duchu.
[Szczerze mówiąc to trudno mi powiedzieć jaki charakter ma Yui. Masz rację, jest dość specyficzna. Oh ja już nawet mam pomysł na kolejny wątek z Takumim, jeśli ten nam się kiedyś tam skończy xD Nie ma sprawy, czytaj sobie czytaj, kiedy tylko chcesz :) ]
- Masz rację, ale nie każdy ma sobie to coś, by móc prowadzić firmę. No wiesz do tego potrzeba respektu, który twoja osoba wokół siebie rozsiewa - przyznał spokojnie. Choć może na niego ta aura nie działała? On po prostu zazwyczaj próbował mieć stosunki przyjacielskie z mężczyzną.
- To zależy od tego kiedy mnie potrzebują, ale zazwyczaj od 7 do 15, a potem jak jest coś potrzeba zostaję po godzinach. Tzn kiedy pracujemy nad jakimś dużym projektem - skrzywił się lekko. - Ale mam wolne soboty - dodał po chwili.
Przez chwilę milczała zgadzając się z nim na temat pracy. Minuta ciszy jak najbardziej zasłużona przysłużyła się im obojgu.
- Oooo - wytknęła go palcem i zmrużyła oczy, uderzając drugą dłonią o blat stołu. - Nie próbuj, bo poskarżę Renowi - oświadczyła jak najbardziej poważnie, po czym roześmiała się serdecznie i zapłaciła za ich oboje.
- O ile nie będziesz mi kłamał o tym dniu - złapała go za brodę i zmusiła do spojrzenia jej w oczy. - Oh ale jak skłamiesz, to dowiem sie od Yuu - dodała wesoło.
"podobało mu się neeee?" Oblizał delikatnie górną wargę smakując jeszcze usta Takumiego.-To co idziemy spać?
-N-no dobrze...-po drobnym wysiłku przewrócił się na bok. Ale nie zamykał oczu.
-Miętowe, prawda?-spytał wdychając zapach który jeszcze pozostał na włosach mężczyzny. Po walce z bólem odwrócił się do niego przodem.
-Cieszę się że zgadłem.-wtulił się w niego.-Dobrze...dobranoc.-zamknął oczy normując oddech i odpływając.
[Ale co by się dało? Trochę się zgubiłam pod wpływem twojego myślenia. Przepraszam...]
- Mhm więc ja takiej osobowości nie posiadam, ale może kiedyś uda mi się jakieś cechy nabyć - dodał po chwili namysłu.
- Ten plan działania jak najbardziej mi odpowiada - zgodził się zaraz, uznając że poradzi sobie ze wszystkim. Przynajmniej póki co tak mu się wydawało. - Ale jakby mi coś wypadło, to jest w wypadkach całkowicie wyjątkowych i nieuzależnionych ode mnie, to dam znać wcześniej - obiecał szybko.
- Pewnie, że stanie po mojej stronie. Proszę cię Taku, jak można nie stać po mojej stronie? - uniosła lekko brew.
- No co? Ty opłacisz pewnie ekipę remontową i nie będe miała nic do powiedzenia, więc chociaż jakoś cię powyręczam parę razy - dodała jakby nie widząc tego wyrzutu, jakim ją obrzucił.
- Mhm dobry plan. Yuu na pewno się ucieszy, a ty jak już to zrobisz to wypocznij tam razem z nim - dodała cicho, zastanawiając się kiedy jej uda się zrobić dzień wolny. Zaśmiała się gorzko do swoich myśli. No chyba w snach.
Yuu obudził się dość późno bo około godziny 12. Jak z nieukrywaną ulgą zauważył był mniej obolały i zdolny do poruszania się. Zaspany powlókł się do salonu gdzie na stoliku zauważył kartkę. Przeczytał ją dokładnie a przy ostatnich słowach uśmiechnął się "Ja ciebie też...gabinet? Rozumiem, ja do swojego też nie wpuszczam...". Włączył telewizor. "Kanał muzyczny hmmm? No OK." Zaśmiał się i lekko podgłaśniając poszedł do kuchni. Po drobnej walce "co gdzie jest?" w końcu zrobił sobie tosty. Wrócił do salonu żeby je zjeść. Przełączył na kanał z wiadomościami. Jakieś dwie godziny później poszedł się ubrać ze zgrozą zauważając że wczorajsza malinka jest bardziej widoczna od pozostałych. Odebrał listy, błagając w duchy żeby listonosz jednak był ślepy. Zaniósł pokaźny plik korespondencji do gabinetu Takumiego. Odłożył listy na biurku i od razu wyszedł dokładnie zamykając za sobą drzwi "Nie chce nabroić...". Mniej więcej o 16:30 usłyszał dzwonek swojej komórki.
-Hej wujku.
-Jak tam się wiedzie mojemu małemu siostrzeńcowi? Yurine wszystko mi opowiedziała. No nareszcie! Moja kochana siostrzyczka też na pewno cieszy się twoim szczęściem.
-T-tak...w końcu.-roześmiał się.
-No ale musisz mi go przedstawić. Zadzwoń kiedy macie czas i wpadnijcie do mnie do onsen. Mały odpoczynek zawsze się przyda...możesz to też traktować jako waszą randkę.-roześmiał się.
-Zapytam się go jak wróci z pracy...
-No dobrze...to papa...bo klienci przyszli.-i rozłączył się nie czekając na odpowiedź. "Stary kochany wujek...nic się nie zmienił". Pokręcił się jeszcze trochę po domu i koło 17 zaczął robić obiad. Nie wiedział na ile spodoba się to Takumiemu ale po dokładnym przeglądnięciu zawartości wszystkich szafek w kuchni zdecydował się na spaghetti.
Miała ochotę mu coś powiedzieć na ten temat, ale zrezygnowała i tylko machnęła ręką.
- Straszne - wywróciła oczyma. - Co ty się człowieku przejmujesz o tym co pomyślą inni, hm? - zapytała go spokojnie. - Jakbym się tym przejmowała to by mi życia nie starczyło, więc przestań mi tu marudzić i ciesz się drobniakami w kieszeni - dodała ze szczerym uśmiechem.
- Zawsze możesz ten telefon podrzucić mi, albo zwyczajnie go wyłączyć, wyciągnąć kartę sim i zostawić ją w swoim domu - przypomniała, podając mu kilka mniej drastycznych sposobów na pozbycie się natrętnego dźwięku telefonu i chęci roztrzaskania go o skały.
[Nie ma za co ^^ Ja tez mało śpię, więc rozumiem Cię doskonale. No i masz rację, pewnie dałoby się, ale wiesz ja hm nie lubię opisywać charakteru moich postaci. Wolę żeby to wszystko wychodziło w praniu :) ]
- Jasne, wszystko doskonale rozumiem i wiem, że w tej branży nie ma miejsca na tak zwane wpadki - uśmiechnął się delikatnie.
- Mogę tylko jeszcze zadać jedno pytanie? - spojrzał na niego świdrując go spojrzeniem.
- Dlaczego... skoro nie ma miejsca na porażki, to dlaczego... chcesz pomóc komuś takiemu jak mnie? Przecież ja nie mam ani doświadczenia, ani nic. Mogę równie dobrze popracować na wybiegu. Chodzić chyba nie tak trudno jest się nauczyć... - żachnął się. - A ty mimo wszystko dajesz mi szansę, czemu?
-O-okairi!-odkrzyknął z kuchni. Teraz już tylko doglądał czy nic się nie spali i biegał po pomieszczeniu szukając naczyń.
-Hmmm...wstałem...pooglądałem telewizję, odebrałem pocztę, pogadałem z wujkiem i zrobiłem obiad.-uśmiechnął się wyłączając ogień pod garnkami.-A ty?
-No nie wychodziłem...bo malinki...-mruknął nakładając makaron do talerzy.
-Tak tym...pytał się kiedy przyjedziemy bo chciałby cię poznać...powiedziałem, że nie wiem...
Polał makaron sosem.-Hmmm? to może...-wyjął z kieszeni telefon.-bardzo chciał cie poznać...więc może ty z nim pogadasz?
- Zdarza mi się mieć rację, a przy tobie jakoś tak coraz częściej. Aż sama się sobie dziwię - zaśmiała się, wstając od stolika i przeciągając lekko. Spojrzała na zegarek i westchnęła ciężko.
- Za godzinę muszę być w szkole - odparła. - Możemy sobie zrobić spacer. Myślę, że akurat zdążymy na czas - uśmiechnęła się lekko, sięgając po pokrowiec z gitarą i torebkę.
- A ty nie musisz do pracy? - upewniła się, nie chcąc przyjacielowi przeszkadzać w jego pracy.
- A właśnie - przypomniało się jej. - Zmieniłam numer telefonu - podała mu swoją wizytówkę, chowając mu ją wprost do kieszeni koszuli. - Nawet nie pytaj. Zgubiłam ją w pociągu - przyznała ze śmiechem.
Wykręcił numer i podał telefon Takumiemu
-Halo? Yuu?-odebrał mężczyzna zmęczonym głosem.
-Och-ożywił się.-Chłopak Yuu? No mam nadzieje, że o niego dbasz-powiedział ostrym tonem.-To chciałbym cię poznać. Kiedy macie czas wpaść do mnie? Gorące źródła naprawdę odprężają.
-Dobrze...już nie mogę się doczekać. Cieszę się że ktoś go pokochał...TAK! JUŻ IDĘ!...przepraszam klienci.-rozłączył się nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź.
-Gdzie jemy?-spytał Yuu w rękach trzymając talerze.
- Dokładnie, w pociągu i byłam pewna, że wkładam ją do torebki, ale nie... potem okazało się, że jednak tam nie trafiła - wywróciła oczyma, w myślach przeklinając swoją niezdarność. - Tak, pośpiech to najgorszy wróg człowieka - przyznała ostrożnie.
- Taku... właściwie to dlaczego my się tak wszędzie spieszymy? Czemu nie możemy zatrzymać się, spojrzeć w niebo i zwyczajnie spędzić spokojny dzień na łonie natury? - Yui czasem potrafiła zadawać dziwne pytania, ale cóż. Jej natura była zwyczajnie zbyt skomplikowana nawet dla niej samej.
- Wszystko było łatwiejsze, kiedy byliśmy dziećmi - zauważyła wychodząc z susharni i oddychając świeżym powietrzem.
-Cokolwiek...byle nie energetyk...-uśmiechnął się i ruszył do salonu.
-Obojętnie...może być.-uśmiechnął się. "Jakiś taki cichszy niż zwykle...może coś się stało..."
Usiadł i położył talerze na stoliku-Um Takumi...jesteś jakiś taki cichszy niż zazwyczaj...miałeś jakiś okropny telefon w pracy czy coś?
-Na pewno?-w jego głosie było słychać zmartwienie.-No dobrze...smacznego.-uśmiechnął się lekko i zabrał się za jedzenie.
-Um...dziękuję...to...Yurine mnie uczyła...cieszę się, że ci smakuje.-powiedział z promiennym uśmiechem.
-odkąd skończyłem 10 lat...chyba...wiem, że bardzo długo...
-Aha...rozumiem...a'propos Yui...bo ten...ja miałem mały problem w Soraki...i Yui mnie uratowała...
-No ten...bo ja tam chodzę do sierocińca...i Yui mnie będzie trenowała...zamyśliłem się po prostu...
-Przepraszam! wiem...będę uważał...będę...nie musisz się martwić...naprawdę...
Yuu usłyszał kobiecy głos. Podniósł się z kanapy i poszedł do drzwi wejściowych.-Taku kto to by...-urwał wbity w podłogę. "Kto to? Czemu Taku ją przytula? O co tu chodzi? Czemu wita się tak jakby z nim mieszkała?"
[hej, mogę zaproponować i wątek i powiązanie? Mogliby na przykład być kumplami ze szkoły, z tej samej klasy czy coś :) ]
[Kombinujemy od pocżątku ^^ Liczę na jakąś małą pomoc. Przypadkowe spotkanie w supermarkecie chyba nie wchodzi w gre, co nie?]
[Ja mam szczęście do 400 komentarzy xD U Yuu też taki dawałam xD]
- Nie, nie - potrząsnęła głową odrzucając taką ewentualność.- Nikt się wokół mnie wtedy nie kręcił. Pociąg był niemal pusty, więc z pewnością zwyczajnie ją upuściłam - przeciągnęła się lekko. - Tak to już jest, jak odbieram telefon półprzytomna - dodała uśmiechając się do niego.
- Za to właśnie cię kocham - oznajmiła poważnie. - Tylko z tobą idzie pojechać w góry, pozdobywać szczyty i nie słuchać narzekania, że nogi bolą, że za wysoko, że zimno, że deszcz i tak dalej - mówiąc to imitowała swoich przyjaciół, z którymi zwyczajnie w góry pojechać się nie dało.
- No i musieliśmy rzeczywiście być idiotami, że wybraliśmy taki pędzący świat, od tego zwykłego i spokojnego - przytaknęła mu, jeszcze raz zaciągając się świeżym powietrzem.
- Teraz też by takie mogło być, gdybyśmy nie postawili sobie ambitnych celów przed siebie - sarknęła, po raz pierwszy zastanawiając się, czy bez swoich ambicji, będąc jedynie nauczycielką, potrafiłaby cieszyć się życiem tak jak robiła to teraz.
[Ja też robię ze schematu zazwyczaj. Yui jest eksperymentem na całego. Nie przejmuj się nią xD Nie jesteś nudna głupolu! ]
- Mhm - skinął głową analizując jego słowa, po czym westchnął przeciągle. - Ale Murasaki-san w gruncie rzeczy nie jest taki zły - żachnął się. - Po prostu czasem ma swoje odchyły jak każdy.
- Może - wzruszył ramionami. - W każdym bądź razie postaram się. Zresztą fajnie jest poznać, coś nowego.
- Nie, dzięki. Doszedłem do wniosku... już dawno... że modelowanie jest nie dla mnie. Musisz robić wszystko co ci fotograf powie. Masakra.
łzy same pchały mu się do oczu ale je hamował jak tylko mógł. "Nie mógł kłamać...na pewno...to sie zaraz wyjaśni..."-Yuu Nakami...-podał drżącą rękę kobiecie. "Poza tym...to ja gotowałem...nie on..."-Mówił...,że jesteś jego byłą narzeczoną...i że...jesteś jego przyjaciółką...-powiedział trochę drżącym głosem i popatrzył na mężczyznę. "Nie masz zamiaru jej powiedzieć?"
-Um jakieś trzy tygodnie...-poszedł do salonu i zebrał naczynia.-T-to może ja pójdę...p-pogadacie sobie, nie będę wam przeszkadzał...mam za słabą głowę na picie...-powiedział ze spuszczoną głową. "Nie mówi jej? Czemu? Skoro to jego przyjaciółka to czemu jej tego nie mówi?"
"Taku...no powiedz coś...o co chodzi? okłamałeś mnie? dlatego nie chcesz jej powiedzieć?"-Pójdę pozmywać...-mruknął z wymuszonym uśmiechem i zniknął w kuchni.
"Hmmm? Czemu tak krzyczą? Nah...nieważne..."-Umył talerze pod bieżącą wodą, garnek ze spaghetti włożył do lodówki, to samo zrobił z makaronem. Nalał sobie soku i usiadł na blacie gapiąc się w ścianę.
"Kocha go? Hmmm....w sumie ładnie razem wyglądają...to boli...i czemu po nazwisku...nie lubię go..."-pociągnął nosem."Nie będę się mazgaił...nie będę..."-podkulił nogi.
"Taku...to boli...czemu nic nie mówisz...nie pójdę tam w takim stanie...jakoś się pozbieram i dopiero pójdę..."-otarł dłonią pierwsze łzy."nie będę się mazał..."
-C-co? n-nie...-otarł szybko łzy i przykleił do twarzy wymuszony uśmiech.-wydaje ci się, to tylko...sz-szkło kontaktowe...-skłamał na poczekaniu.
-T-tak to tylko szkło.-ciągnął to dalej.-zagięło się...no i t-to boli....to wszystko...ale już jest lepiej.-zapewnił.
-To tylko szkło kontaktowe...-nadal upierał się przy swoim."Taku i co będziesz tam tak siedział? robisz to specjalnie czy co? To naprawdę boli...wiem co mi mówiłeś ale...pomyśl co ja czuję kiedy nie mówisz jej o nas..."
Przemył twarz wodą i zrobił sobie kakao tym razem siadając na podłodze. "Szkło kontaktowe...jestem idiotą...przecież mam doskonały wzrok..."
-Jestem modelem nie aktorem-odparł równie chłodnym tonem głównie dlatego, żeby jego głos nie brzmiał płaczliwie. Nawet nie podniósł głowy.-Chcesz wiedzieć? to popatrz dalej niż na czubek własnego nosa.-powtórzył słowa z windy mając nadzieję że coś do niego dotrze.
Łzy popłynęły mu strumieniami po policzkach. "I co teraz to moja wina, tak? Sam mogłeś mi powiedzieć cokolwiek a nie kompletnie mnie zlać! Bardziej ci zaufać? To przy niej się od razu uśmiechnąłeś...nie przy mnie...Przecież wie ile to dla mnie znaczy..."
Wyswobodził się z jej uścisku-Przepraszam...namieszałem...przyjechałaś do niego...przepraszam za te sytuację...Taku ma racje...to moja wina...pewnie nie odszedł daleko...-I zanim kobieta zdążył cokolwiek zrobić założył buty i wybiegł z mieszkania szukając Takumiego.
Yuu biegł ile sił w nogach śladem z papierosów. Łzy już wyschły. Kiedy zauważył Takiemiego próbował wyhamować ale biegł zbyt szybko i uderzył w plecy mężczyzny.-P-przepraszam!-krzyknął automatycznie.
Już miał gotową ciętą ripostę ale się powstrzymał. Oparł dłonie na kolanach. Dyszał po szybkim biegu.-Przepraszam...po prostu...ja...pierwszy raz czułem taki ból...pierwszy raz tam bardzo chciałem mieć kogoś tylko dla siebie.
-Przepraszam...to po prostu...tak bardzo bolało kiedy przy niej od razu się uśmiechnąłeś-wyjaśnił. Wyprostował się normując oddech-Jest OK...Oboje nie jesteśmy bez winy...jak mógłbym ci nie wybaczyć...-uśmiechnął się lekko.
-Nie wygaduj głupot...nigdy nie znajdę...wiesz o tym dobrze...-szepnął.-Tak...um...jak wybiegałem to wyglądała na smutną...to moja wina...jestem głupi...
-Um...czy ona...przeżyła to co ja?-spytał kiedy wchodzili do windy.-I jak myślisz...domyśliła się już...czy i tak jej mówimy...
-Nie znam szczegółów...ale skoro większe to jestem w stanie chociaż trochę ją zrozumieć.-szepnął.-Ale ty mówisz....-dodał kiedy stali już przed drzwiami do mieszkania mężczyzny.
-Nie lubię mojego nazwiska...-palnął jako pierwsze słowa. Usiadł na kolanach mężczyzny.-I...przepraszam to moja wina...ta cała nieprzyjemna sytuacja.-zwiesił głowę. Po chwili ją podniósł a na jego twarzy malował się lekki uśmiech.-Coś o mnie...no...mam 20 lat, jestem modelem...a o nas...-zarumienił się i schował twarz w klatce piersiowej Takumiego.
-Po imieniu będzie OK...-uśmiechnął się.-No...w jego agencji...-zadrżał lekko, słysząc słowa mężczyzny.-No...jesteśmy razem od niedawna...i...Taku jest pierwszą osobą która mnie pokochała...cieszę się, że w końcu...zacząłem swoją bajkę...-szepnął na koniec.-Teraz twoja kolej.-mruknął do mężczyzny.
-Um...dobrze...jak Taku znowu się spije i zacznie gadać głupoty to pewnie zadzwonię...-uśmiechnął się."Hmmm....pewnie zostanie na noc...to może ja się już umyję...ona jest naprawdę miła, teraz aż mi głupio...". Yuu nachylił się do mężczyzny i go pocałował. Ale nie jakoś tam zwyczajnie. Złożył na jego ustach namiętny, francuski pocałunek.-pójdę się umyć.-szepnął kiedy się od niego odkleił.
[Ha! xD]
- Tak.. Ciebie.. - w pośpiechu wyciągnął zdjęcie z kieszeni przykładając je obok twarzy mężczyzny. Przyjrzał się dokładnie i pokiwał głową.
- Tak.. To na penwo ty.. - weszeptał. - Znalazłem Cię. - powiedział po chwili spoglądając na starszego. - Możemy.. Porozmawiać? - zapytał niepewnie uśmiechając się przyjaźnie.
[Ale ja chyba na coś wpadłem. Hm a może jakaś impreza charytatywna czy jakieś tam otwarcie galerii, na której znaleźliby się obaj? Takumi bo jego modele promują coś tam, a Shuntaro, bo akurat jest w trakcie śledztwa czy coś]
Yuu znalazł jakiś czysty ręcznik, zabrał swoją prowizoryczną piżamę i nalał sobie wody do wanny."hmmm...tak sobie myślę...to chyba trochę zawstydzające że tak go pocałowałem przy niej..."pomyślał zanurzając się w gorącej wodzie.
Kiedy Takumi wrócił Yuu jeszcze siedział w wannie. Woda przyjemnie go grzała i odprężała. Pozwolił myślom spokojnie płynąć.'tak bardzo go kocham." pomyślał delikatni dotykając usta palcem wskazującym.
"Och...ile już tu siedzę? Lepiej już wyjdę...". Wyszedł z wanny i szybko się wytarł. Ubrał się, ponarzekał na malinki, umył zęby i wyszedł z łazienki. Skierował się prosto do salonu gdzie zastał siedzącego na kanapie Takumiego z przymkniętymi oczyma. Usiadł mu na kolanach przodem do niego.-Łazienka już wolna...Gdzie Reiko?
-och...czy to przez to że cię pocałowałem?-zrobił smutną minę i zwiesił głowę.
-To trochę smutne...może powinienem ją przeprosić, jak myślisz?-spytał patrząc na mężczyznę smutnym wzrokiem.
-Kazała WYŚCISKAĆ a nie WYCAŁOWAĆ.-mruknął z hamowanym uśmiechem.-I przestań się tak ze mną droczyć...naprawdę się zasmuciłem...-zrobił teatralną obrażoną minę.
-Buuuu...-jęknął usilnie myśląc nad jakąś odpowiedzią.-Ale ja ciebie będę! O!-i zaczął go całować jak nigdy wcześniej. w tym jednym pocałunku czuć było uczucie którym chłopak darzył Takumiego.
Jego oddech przyspieszył tak samo jego serce. "jak to się stało, że to nagle on całuje mnie? hmmm...nieważne...grunt, że się odfochał." Przyjmował jego pocałunki odpłacając się równie namiętnymi. ich języki zaczęły swój własny szalony taniec.
"Uh...nie...nie dzisiaj...nie tak dzień po dniu...bo jutro nie wstanę..."myślał gorączkowo."wkopałem się prawda?
"co się dzieję?"-O-oczywiście! Najbardziej na świecie! Masz jakieś wątpliwości?-patrzył na niego uważnym wzrokiem."w takiej sytuacji powinienem się bać...ale się nie boję...rozwieję te jego popieprzone wątpliwości bo znowu będzie zazdrosny o kurtkę"
-Ale to prawda do cholery! Właśnie to chciałem powiedzieć! Kocham cię! Kocham! Kocham! Kocham!-krzyczał nieprzerwanie jedno słowo czując jak po policzkach spływają mu łzy wściekłości.
-A ty byś nie był jakby ktoś nagle z ogromną siłą złapał cię za nadgarstek i zaciągnął do sypialni rzucając na łóżko!-wrzasnął.-Nie no coś ty! Byłbyś ogonie szczęśliwy że ktoś patrzy na ciebie takim lodowatym wzrokiem mówiąc do ciebie takim samym tonem!
[No to opowiadaj, dlaczego zerwali ze sobą hm? xD Charaktery im się popsztykały? ]
- Jeszcze byś zawału dostał i co ja bym zrobiła bez Ciebie i Twoich rad, co? - zaśmiała się spoglądając na niego z uśmiechem. Przeciągnęła się raz jeszcze, po czym założyła ręce za głowę (wraz z torbami rzecz jasna).
- Pamiętam, ale dzielnie się trzymała potem, jak ją niosłeś na plecach - zaśmiała się na to wspomnienie, aż jej łzy poleciały. - Jeszcze cię popędzała, gdy zostawaliście w tyle i była zdziwiona, że już nie dajesz rady.
- Pewnie tak, masz rację. Bez celów bylibyśmy nikim - odparła z westchnieniem.
-Co o tobie wiem!? Nazywasz się Takumi Shirayuki i masz 27 lat! Urodziłeś się 14 listopada! Cholernie łatwo cię zdenerwować! Ale czy tego chcesz czy nie potrafisz być opiekuńczy i naprawdę kochany! Jak się upijesz gadasz co ci mózg na ślinę przyniesie! Masz wątpliwości z byle powodu! Wiem wystarczająco żeby wiedzieć jak bardzo cię kocham!-wziął głęboki wdech.-A teraz jesteś zbyt wkurwiony żeby prowadzić z tobą normalną konwersację!-sięgnął pod poduszkę i rzucił w niego paczką papierosów.-Masz i won na balkon! I nie wracaj puki się nie uspokoisz!
"Znamy się trzy tygodnie czego on oczekuje? że nagle będę znał jego biografię?...dupa! dzwonie do Reiko! gdzie jest jego telefon?". Przeszukał całą sypialni po czym poszedł do salonu. Telefon leżał na stoliku. Wziął go i wrócił do sypialni. Wybrał numer kobiety i przyłożył słuchawkę do ucha.
-Konbanwa Reiko-san...tutaj Yuu-przywitał się płaczliwym głosem-Dzwonię bo...bo...Taku na mnie krzyczał i obraził się a ja nawet nie wiem o co...wydarł się że nawet pracownicy w jego firmie wiedzą więcej ode mnie...ale czego on się spodziewał skoro znamy się trzy tygodnie...
-Rzuciłem w niego paczką fajek i powiedziałem ze ma iść na balkon i wrócić jak się uspokoi...no bo...złapał się mocno za nadgarstki i rzucił na łóżko i się spytał czy go kocham...no to szczerze powiedziałem, że go kocham...a on na mnie nakrzyczał że nienawidzi jak ludzie mówią mu to co on chce usłyszeć a nie to co sami myślą...a ja mu powiedziałem że to prawda co mu powiedziałem a on znowu na mnie nakrzyczał że w takim razie czemu czuję strach no to szczerze powiedziałem, że to dlatego żre mówi do mnie takim tonem i patrzy takim chłodnym wzrokiem no i że to dlatego że zachował się brutalnie no...a on potem powiedział że skoro tak mnie to zdziwiło to znaczy że nic o nim nie wiem i wydarł się że mam mu powiedzieć co o nim wiem no i ja wtedy powiedziałem część tego co wiem...takie podstawowe informacje no a on wtedy że jego pracownicy wiedzą więcej ode mnie...-powiedział wszystko prawie na jednym wdechu.
-To nie tak że się go boję...tylko to było takie nagłe...nadgarstki bardzo mnie bolały...chciałbym wiedzieć o nim więcej...ale nawet jak mam okazję się dowiedzieć to nie wiem od czego zacząć...do rana? Masz rację Reiko-san...idę do togo idioty.-i rozłączył się nie czekając na odpowiedź. Odłożył telefon na miejsce i spróbował otworzyć balkon ale był zamknięty.-Ej! Otwieraj! Ty moja kochana kupko lodu! Otwieraj mówię! Otwieraj do cholery!
-Wal się kupko lodu.-mruknął.-Jak chcesz wyjść to opowiedz mi coś o sobie czego nie wie nikt inny.-dodał nie ruszając się z miejsca. "mogłem to załatwić delikatniej ale co tam...tylko żeby się nie obraził..."
Po policzkach pociekły mu łzy.-Dobra. Rozumiem. Już nie będziesz na mnie krzyczał że nic o tobie nie wiem. Naprawdę myślałem że znaczę dla ciebie więcej. Wracam do siebie.-to mówiąc poszedł się spakować.
Yuu spakował swoje rzeczy w miarę szybko i nieźle trzaskając torbą doszedł do drzwi wyjściowych."Mój dom ha? kłamca...jesteś jak wszyscy inni". Otarł łzy i zjechał windą na dół.
-Takumi! Taku!-momentalnie znalazł się przy nim.-O Boże...Idiota!-wydarł się i wyjął telefon. Szybko zadzwonił po pomoc.-Trzymaj się...zaraz przyjadą...-"co on sobie myślał? zupełnie go nie rozumiem! Najpierw mówi że mnie kocha, potem się focha, potem zachowuje się jakbym dla niego nic nie znaczył a potem robi takie głupoty. Przeze mnie jest ranny..."
-Siedź cicho bo stracisz więcej krwi. Naprawdę cię nie rozumiem...zgubiłem się...już naprawdę nie wiem co czujesz.-mruknął wypatrując karetki która prawdopodobnie była już blisko.
-Takumi...-szepnął Yuu i podszedł do jednego ratownika który zasadniczo nic nie robił.-wyliże się z tego prawda? prawda?
-o ile rana nie jest zbyt głęboka...spokojnie będzie dobrze...to twój brat?-spytał mężczyzna.
-Rozumiem...n-nie...chłopak...um...mogę jechać z wami? nie będę przeszkadzał! chcę tylko być przy nim...-mężczyzna zastanowił się chwilkę.
-jasne młody...to woja walizka?-spytał
-tak...-przytaknął chłopak. Już po chwili wszyscy siedzieli w karetce i jechali do szpitala a torba Yuu leżała gdzieś przymocowana. Za zgodą medyków chłopak trzymał Takumiego za zakrwawioną rękę.
Yuu został na korytarzu starając się nie płakać i myśleć pozytywnie. "Będzie dobrze...wyliże się z tego...na pewno...musi...kocham go..."
-Obronił mnie...bo ja...starałem się jakoś naprawić to wszystko ale on się potem odnosił jeszcze chłodniej i...pomyślałem że nic dla niego nie znaczę i...spakowałem się i chciałem wrócić do siebie...ale jakiś facet z Soraki się do mnie zaczął przystawiać no i wtedy wpadł Takumi ale...ten facet dźgnął go nożem w brzuch...to wszystko moja wina...-jęknął.
Pokiwał nieśmiało głową-Lekarze powiedzieli, że się z tego wyliże...teraz pewnie go operują...rana chyba nie jest zbyt poważna...-popatrzył na Reiko zaszklonymi oczyma.-W karetce prosił mnie żebym nie płakał...dobrze wiem że to moja wina...jestem głupi że zwątpiłem i uciekłem...pewnie jest na mnie wściekły...
Yuu pokiwał głową i podbiegł do Rena.-Ren-san...jeżeli będziecie zmęczeni możecie iść...ja sam i tak nie zasnę więc będę tu siedział dopóki Taku się nie obudzi...-szedł dalej obok niego ze zwieszoną głową.-Panie doktorze...um...czy będę mógł zostać przy Takumim puki się nie obudzi?-spytał drżącym głosem.
-Dobrze...od razu do ciebie zadzwonię...-przytaknął chowając karteczkę do kieszeni.-Dobrze panie doktorze...nie będę go męczył a jak się obudzi od razu wezwę pielęgniarkę...chcę, żeby wyzdrowiał...martwię się o niego.
-Tak...idziemy...-ruszył przodem. Weszli powoli na czwarte piętro i odnaleźli salę. Cicho otworzyli drzwi.-Takumi...-szepnął chłopak widząc mężczyznę leżącego na szpitalnym łóżku przykrytego lekką kołdrą. Takumi podłączony był do kroplówki i aparatury badającej bicie jego serca.
-Słyszałeś? Masz się szybko obudzić...martwimy się...-przysunął swoje krzesło bliżej łóżka i złapał dłoń mężczyzny.-Będę tutaj siedział cały czas...zawsze będę przy tobie...jestem naprawdę głupi...jak mogłem zwątpić w twoje uczucia przez taką głupią kłótnię...kocham cię...i wiem, że ty kochasz mnie...wiesz Taku...kocham cię całego jak leci...i naprawdę chciałbym wiedzieć o tobie więcej...dowiadywać się o tobie coraz to nowych rzeczy...znamy się zaledwie trzy tygodnie, ale przed nami jeszcze wiele...z czasem dowiem się wszystkiego tylko...musisz być cierpliwy...
Yuu wrócił gdy doktor wychodził z sali.
-jak on się czuje panie doktorze?-spytał przy okazji.
-właśnie się obudził więc nie męcz go za bardzo.-powiedział i odszedł z uśmiechem. Chłopak otworzył drzwi i popatrzył na leżącego mężczyznę dzielnie powstrzymując łzy.
-T-Takumi...lepiej się czujesz? Przepraszam...to moja wina...-szepnął siadając na krześle na którym spędził całą noc.
-Ja się cieszę że żyjesz więc tak nie mów...-jęknął.-Moja wina...gdybym nie uciekł...przepraszam...kocham cię całego jak leci. Naprawdę bardzo chcę wiedzieć o tobie wszystko. Znamy się trzy tygodnie...jeszcze dużo czasu przed nami...po prostu bądź cierpliwy...
Zarumienił się i pokiwał głową.-R-r-r-rozumiem...-szepnął.-ja ciebie też...-dodał.
-Nie mów tak...już nigdy nie może być takiej sytuacji.-szepnął.-Nie chcę iść...wiem że nie zasnę bez ciebie. Tutaj na krześle usnąłem na chwilkę...
Prześlij komentarz