TAKUMI SHIRAYUKI
URODZONY: 14 listopada 1984r. (28 lat)
WZROST: 181 centymetrów
WAGA: 60 kilogramów
MIEJSCE URODZENIA: Seul
MIEJSCE ZAMIESZKANIA:Ryusei
HISTORIA:
Takumi urodził się czternastego listopada w najbardziej burzowy dzień w Seulu. Kilka miesięcy później wrócił razem z rodzicami oraz bratem bliźniakiem do Japonii, gdyż tak naprawdę mieszkali w Ryusei, a w Korei byli tylko po to, żeby złożyć wizytę rodzinie matki dzieci – Wang Ji Hyo, która zaś z zawodu jest śpiewaczką operową, a od czasu do czasu gra w filharmonii na altówce. Ojciec Takumiego – Akira Shirayuki jest za to florystą prowadzącym kwiaciarnie. Niby sprawiają wrażenie przeciętnej rodziny, aczkolwiek kiedy zajrzy się jeszcze jedno pokolenie w tył zaczynają się schody. Babcia Takumiego – Inoue Shirayuki jest jedną z tak zwanych „ważnych osobistości” w mieście. Z wykształcenia jest ona projektantką i do dziś pomimo jej wieku odbywają się pokazy z nowymi kreacjami, które na bieżąco tworzy. To ona rozsławiła Ryusei w świecie mody. Ma również oprócz tego, własny butik, studio fotograficzne, w którym doskonaliła swoje umiejętności duża część fotografów, a wszelkie sesje zdjęciowe odbywają się właśnie tam, gdyż jest to najbardziej profesjonalne oraz największe studio w całym mieście, do tego dochodzi jeszcze agencja zatrudniająca początkujących modeli oraz modelki. Dlaczego to takie istotne? Otóż jej syn wyprał się przejęcie tego wszystkiego co osiągnęła Inoue oraz zajęcia się projektowaniem. Nie chciał się w to bawić, a poza tym jego pasją było tworzenie dzieł sztuki z kwiatów, nie materiału. Tak więc jej prawą ręką został nie kto inny jak Takumi. Chłopak od małego był pod opieką babci tak samo jak jego brat z tą różnicą, że Rinowi w ogóle nie podobało się zamieszanie. Dlatego też kiedy tylko Takumi wykazał minimalne zaangażowanie Inoue natychmiast to zauważyła i zaszczepiła w nim miłość do modowego świata. Z czasem kiedy Shirayuki podrósł babcia zaczynała go uczyć wszystkiego co będzie mu potrzebne do tego aby zostać jej godnym następcą. Jako nastolatek uczył się projektować, szyć i zarządzać biznesem. W wolne dni przebywał z Inoue. Towarzyszył jej w ważnych spotkaniach, sesjach, konkursach, wywiadach do gazet czy telewizji, a na pokazach nawet wychodził z nią na wybieg już jako mały chłopczyk posłusznie trzymając babcie za rękę. Po to, żeby każdy zobaczył jak wygląda przyszły gigant mody. Media przyglądały się jego poczynaniom, ludzie mogli obserwować jak z każdym występem przy boku starszej Shirayuki Takumi rósł coraz bardziej i stawał się dojrzalszy. Podczas studiów z zakresu fotografii mężczyzna powoli zaczynał odciążać swoja babcie z poszczególnych zajęć, aby ta mogła skupić się jedynie na projektowaniu. W związku z tym w wieku dwudziestu lat przejął studio fotograficzne. Ustalał terminy sesji, dbał o to, aby sprzęt był sprawny i żeby wszystko było na miejscu, zapięte na ostatni guzik.
Lecz praca to nie wszystko. W jego rodzinie wszyscy zawsze żenili się w młodym wieku, nie dziwota, że gdy obaj bracia skończyli dwadzieścia pięć lat oczekiwano po nich, że jak najszybciej znajdą sobie żonę i spłodzą potomków. Cóż, problem tkwi w tym, że ani jednemu ani drugiemu specjalnie się do tego nie paliło. Rin był zbyt zabawowy i nie wystarczająco dojrzały w dodatku wolał skupić się na karierze niż zakładaniu rodziny, zaś Takumi najzwyczajniej w świecie wolał żyć sam. Nie uśmiechało mu się mieszkać pod jednym dachem z partnerką. Wolał, że gdy wreszcie dostaje trochę wolnego czasu przychodząc w środku nocy do domu być sam i porządnie wypocząć zamiast znosić kogoś kto po powrocie zapewne zasypywałby go masą pytań i wymagał uwagi jak i czułości z jego strony. Podobało mu się takie życie jakie miał. Jego tryb był dość…hulaszczy. Miał całą masę tak zwanych „partnerek na jedną noc”, z resztą to się tyczyło również mężczyzn. Shirayuki nie ograniczał się w kwestii romansów, kiedy tylko ktoś mu się spodobał on od razu próbował tą osobę uwieźć swoim zimnym nieco przerażającym wzrokiem. Każda kobieta czy też mężczyzna, która uległa jego urokowi już po kilku dniach stawała się dla niego bezużyteczna. Nie chciał miłości, on po prostu uwodził ludzi. Jednakże ku zdziwieniu wszystkich pewnego dnia Takumi oznajmił wszystkich wszem i wobec ze stuprocentową obojętnością, że się żeni. Jego narzeczona Reiko Matsumoto była piękną kobietą o delikatnych rysach twarzy. Na co dzień była nauczycielką w prywatnym liceum w dzielnicy Mibuya. Z opowieści Reiko wynikało na to, że poznali się w studiu. Jej siostra Megumi Matsumoto była początkującą modelką i bardzo chciała, żeby siostra wspierała ją podczas pierwszej sesji. Megumi poznała ich ze sobą w momencie kiedy Takumi przyszedł sprawdzić jak radzi sobie „nowy nabytek” agencji. Na miesiąc przed ślubem stało się jednak coś dziwnego . Narzeczeni z uśmiechem na twarzach, trzymając się za dłonie oświadczyli, że właśnie się rozstali, a ceremonia zaślubin została odwołana. Rodzina Shirayuki oraz Matsumoto była tak zszokowana tym co zobaczyli, że po fakcie nawet nie dopytywali co się stało. Dlaczego tak nagle para, która dzieliła jedno mieszkanie i sprawiająca wrażenie szczęśliwych zerwała ze sobą bez żalu do żadnej ze stron? Tego nikt nie wie oprócz ich samych. Jedno było wiadome, Takumi wrócił do dawnego trybu życia, a grona osób, które umieją przemówić mu rozsądku dołączyła jego była narzeczona, a teraz najlepsza przyjaciółka- Reiko.
AKTUALNIE:
Shirayuki po skończeniu studiów wykupił mieszkanie w dzielnicy Mizuki. Zrezygnował z apartamentu znajdującego się w Kazeki, gdyż po prostu miał dość otoczenia z tamtej dzielnicy. Przeważnie ludzi stamtąd spotykał na co dzień w pracy, tak więc nie chciał mieć z nimi nic więcej wspólnego. Wolał wynająć duże mieszkanie w Shikoru i patrzeć jak miasto tętni przeciętnym życiem, niż męczyć się wśród bogaczy z Kazeki.
Dodatkowo wypadałoby wspomnieć, że od jakiegoś czasu Takumi nie mieszka już sam. Na okres próbny wprowadził się do niego Yuu Nakami, chłopak Shirayukiego, który z pewnością zagości tam na dłużej. Wiąże się to również ze zmianą trybu życia mężczyny. Zaczął częściej wychodzić z domu, a każdą wolną chwilę stara się poświęcić chłopakowi. Jest to jego pierwszy związek odkąd zerwał zaręczyny z Reiko, która za to teraz trzyma kciuki za to aby jego szczęście tak szybko się nie skończyło.
Rzadziej za to spotyka się z rodziną. Nie ma teraz już tyle czasu co wcześniej. Chihaya aktualnie znajduje się w Londynie, na studiach, a Ren wciąż buja w obłokach pomagając Takumiemu w utrzymaniu rodzinnego interesu, kiedy ten musi gdzieś wyjechać.
Co do swojej kariery to przejął już większość działalności swojej babci. Został szefem agencji, w której ma własne biuro i centrum swoich poczynań, nadal zajmuje się studiem oraz pomaga w zarządzaniu butikiem Inoue. Dzięki temu jego babcia mogła się w stu procentach poświęcić projektowaniu nowych kolekcji. Na pokazy Takumi zawsze jeździ wspierać swoją babcię, gdyż wie, że każdy pokaz może być jej ostatnim, a jest ona dla niego bardzo ważną osobą.
Ma również problemy ze zdrowiem. Przez pewien wypadek w skutek, którego został pchnięty nożem w brzuch, a jego odporoność jest teraz dużo słabsza, przez co stał się bardziej podatny na choroby.
WYGLĄD:
Jeśli chodzi o budowę to Takumi nigdy nie miał ciała kulturysty. Zawsze był wyższy i chudszy od reszty swoich rówieśników. Nigdy nie mógł pochwalić wyrzeźbionym na brzuchu kaloryferem, a w dodatku był właścicielem długich szczupłych jak patyki nóg. Jest człowiekiem o który przeważnie ma kamienny wyraz twarzy. On prawie nigdy się nie uśmiecha, tylko przy najbliższych można zobaczyć, że naprawdę z czegoś się cieszy. Coś co jest jego wyjątkową cechą, która wyróżnia go spośród innych ludzi to na pewno spojrzenie. Często ludzie przez nie boją się go zaczepiać, aczkolwiek z drugiej strony to właśnie dzięki temu lgnął do niego jak głupiec w pułapkę. Jest ono mroźne, wręcz przerażające, ale na swój sposób uwodzi do tego stopnia, że ciężko odmówić mężczyźnie choć najmniejszej zachcianki.
Zazwyczaj jest ubrany bardzo schludnie i przede wszystkim modnie. W końcu musi dawać dobry przykład w swojej branży. Często nosi koszule oraz różnorakie marynarki. No cóż, to jego babcia nauczyła go, że mężczyzna najlepiej wygląda w koszulach, porządnych dżinsach i marynarce. Jednakże na co dzień nosi zwykły T-shirt i rozciągniętą bluzę. W tym czuje się najlepiej i najswobodniej.
Jeśli chodzi o budowę to Takumi nigdy nie miał ciała kulturysty. Zawsze był wyższy i chudszy od reszty swoich rówieśników. Nigdy nie mógł pochwalić wyrzeźbionym na brzuchu kaloryferem, a w dodatku był właścicielem długich szczupłych jak patyki nóg. Jest człowiekiem o który przeważnie ma kamienny wyraz twarzy. On prawie nigdy się nie uśmiecha, tylko przy najbliższych można zobaczyć, że naprawdę z czegoś się cieszy. Coś co jest jego wyjątkową cechą, która wyróżnia go spośród innych ludzi to na pewno spojrzenie. Często ludzie przez nie boją się go zaczepiać, aczkolwiek z drugiej strony to właśnie dzięki temu lgnął do niego jak głupiec w pułapkę. Jest ono mroźne, wręcz przerażające, ale na swój sposób uwodzi do tego stopnia, że ciężko odmówić mężczyźnie choć najmniejszej zachcianki.
Zazwyczaj jest ubrany bardzo schludnie i przede wszystkim modnie. W końcu musi dawać dobry przykład w swojej branży. Często nosi koszule oraz różnorakie marynarki. No cóż, to jego babcia nauczyła go, że mężczyzna najlepiej wygląda w koszulach, porządnych dżinsach i marynarce. Jednakże na co dzień nosi zwykły T-shirt i rozciągniętą bluzę. W tym czuje się najlepiej i najswobodniej.
CHARAKTER:
Takumi jest typem, który charakterem kompletnie nie pasuje do swojej rodziny. Tak jak wszyscy są niepoprawnymi wiecznie uśmiechniętymi optymistami tak mężczyzna jest zupełnym tego przeciwieństwem. W większości przypadków jest bardzo prostolinijny i nie cierpi kiedy ktoś owija w bawełnę. Poczucie humoru zyskuje tylko kiedy będzie już po kilku mocnych piwach, tak samo jak większość zachowań podobnych do jego rodziny zyskuje po pijaku, ale to chyba jak każdy kto schleje się w trupa. Nienawidzi lizusów jak i ludzi którzy boją się wyrażać swoją opinię ze względu na innych. Zdarza mu się zażartować, ale głównie są to ironiczne dogryzki. Nigdy nie uważał, że jest samotny. Fakt, mieszka sam, ale nigdy nie nazwałby tego samotnością. Jemu się to podoba, nikt nie wchodzi mu w drogę. Ogólnie bywa zimny niczym jego wzrok i oschły do granic możliwości. Mało mówi i zazwyczaj ogranicza się do ciętych ripost. Bywa złośliwy i zamknięty na argumenty innych. Jest zabójczo szczery, mówi to co myśli dobrze wiedząc, że może to sprawić przykrość innym. Jednym zdaniem, istny . Doskonały na szefa. (w sumie jakby nie patrzeć, już nim jest.) Lecz pod każdą skorupą coś się kryje. Ten nikim ani niczym nie przejmujący się twardziel potrafi zmienić się o sto osiemdziesiąt stopni. Kiedy nikt nie patrzy lub, gdy jest w otoczeniu najbliższych staje się całkiem znośny. Oczywiście nie spodziewajmy się nagle gigantycznej zmiany. Wcale nie stanie się potulny jak owieczka. Będzie może jedynie bardziej opiekuńczy, pomocny, bardziej rozmowny. No, ale cóż czasem nawet on musi wyjść ze znajomymi na piwo czy koncert, co jak co, ale on też jest potrzebuje trochę uwagi czy towarzystwa. Ważne dla niego osoby bardzo dobrze o tym wiedzą i idealnie wyczują moment, w którym Takumi potrzebuje bliskości drugiego człowieka mimo, że nigdy się do tego nie przyzna. W końcu i tak mimo wyjątkowo silnego charakteru nadal jest tylko słabym człowiekiem. Jest zamknięty na obcych ludzi. Trzyma się tylko z najbliższą rodziną i przyjaciółmi. Jednakże, modelki, modele, projektanci czy też fotografowie, którzy z nim współpracują nigdy nie narzekają. Uważają go za sumiennego w pracy, zdolnego do poświęceń, sprawiedliwego i dobrego szefa, aczkolwiek jest bardzo wymagający i nie toleruje lenistwa czy też braku przykładności. Nikt przy nim nie może spocząć na laurach, inaczej skończy się to dla takiej osoby w bardzo niekorzystny sposób. Dla niego praca jest bardzo ważna, w końcu poświęcił jej za dużo czasu, żeby to wszystko miało się teraz zmarnować.
CIEKAWOSTKI:
~*~Ze względu na pasję swojej matki, Takumi w młodości uczył się gry na skrzypcach i fortepianie. Do tej pory pamięta jak się gra lecz nie ma na to ani czasu, ani warunków czy chęci.
~*~Uwielbia czekoladę. Miał kiedyś w domu nawet czekoladową fontanne lecz wylądowała ona gdzieś w otchłaniach składzika. Aczkolwiek w jego szafce ZAWSZE jest choć jedna paczka Pocky.
~*~Pali jak smok. Zaczął przez to, że jego praca wywierała na nim zbyt duży stres, a jedyną wymówką na krótką „przerwę” było tak zwanę „idę na fajkę, zaraz wracam” Jego ulubionymi papiersoami są Marlboro menthol lights oraz Black Devil.
~*~Ma w domu Shishe, aczkolwiek pali ją głównie z melisami zamiast tytoniu ze względu na to, że często siedzi przy Shishy ze swoją siostrą, która nie pali, a i on nie chce, żeby zaczęła.
~*~Nie wyobraża sobie mieszkać w mieszkaniu bez dużego balkonu.
~*~Nigdy się do tego nie przyzna, ale lubi robić za niańkę.
~*~Ze względu na pokazy trochę podróżuje.
~*~Nie lubi psów, łagodnego jedzenia, jeździć metrem i konno.
~*~Nie pije kawy. Zastąpił ją sobie energetykami, które za to
może pić jeden po drugim.
~*~ Ma bliznę na brzuchu.
~*~Może i nie lubi kawy, ale za to kocha dobrą herbatę. Można znaleźć u niego w domu prawie każdy rodzaj. Jego ulubione to kaktusowa Yerba Mate i Mleczny Oolong. Nie lubi też pić herbaty w kubkach. Wyjątkiem jest Yerba przy której ma się specjalny wysoki kubek z metalową słomką, na której końcu jest coś w rodzaju sitka zapobiegającego przedostaniu się drobinek wewnątrz słomki. Poza tym, kiedy tylko może pije herbatę w czarkach.~*~Nie pije kawy. Zastąpił ją sobie energetykami, które za to
może pić jeden po drugim.
~*~ Ma bliznę na brzuchu.
OD AUTORKI:
Witam wszystkich i każdego z osobna. ^^ Liczę na ciekawe wątki i jestem chętna na wszelkie powiązania. Mam nadzieje, że moja postać wam się spodoba. Nie wiem jak Takumi, ale ja nie gryzę, więc piszcie śmiało ;3
Twarzy Shirayukiemu użyczył Yu Ha Min.
2 874 komentarze:
«Najstarsze ‹Starsze 401 – 600 z 2874 Nowsze› Najnowsze»-nie wiem. ale wiem, że nie chcę znowu widzieć jak krwawisz-uśmiechnął się.-nie wiem gdzie...może zostawiłeś w mieszkaniu? Ren powiedział że jedzie do twojej babci więc pewnie wszystkim się zajmą, ty musisz odpoczywać...rana musi się dobrze zrosnąć.
-nie ruszaj się! Nie możesz się denerwować! Wie jeszcze Reiko i prawdopodobnie twoja babcia. Spokojnie zajmą się wszystkim. Leż, odpoczynek dobrze ci zrobi. I nawet nie myśl że przyniosę ci telefon! Masz odpoczywać a praca będzie cię stresować.-oznajmił.
-I właśnie zostaje ci skonfiskowany!-mówiąc to włożył telefon to swojej kieszeni.-Musisz odpoczywać...a praca i stres ci w tym nie pomogą.-powiedział zmartwionym głosem.-Twoja mama dzwoniła? Strasznie kłóciłeś się o to żeby nie przyjeżdżała...i...i jak jej mówiłeś żeby nie przyjeżdżała to popatrzyłeś na mnie...i wspomniałeś tylko o Reiko...-mruknął. "Wiem, że mnie kocha...ale to naprawdę rzuciło mi się w oczy..."
-Jak będzie dzwonił Ren to ci go podam.-odparł ze spokojem.-Ach...koncert...na czym gra? I nie wygaduj głupot! Chcesz mnie zostawić? -popatrzył na niego a na jego0 twarzy malował się smutek pomieszany ze zdenerwowaniem.
-eeee....a co mając do tematu liście?-spytał nie bardzo rozumiejąc o co chodzi.-Cieszę się...nie chcę zostać sam.-uśmiechnął się lekko.
-Um...skoro tak...ale w nocy będziesz ne?-wolał się upewnić.-no i...jak już mamy chwilę...opowiedz mi coś o sobie.
-Bo to naprawdę fajne tak w końcu normalnie spać.-wyjaśnił z promiennym uśmiechem-no wszystko...twoja ulubiona pora roku? ulubiona potrawa? no wszystko po prostu.
Na słowa o sobie się zarumienił.-Um...ja się trochę boję burzy...zawsze spedziałem ją samo więc to może dlatego...-mruknął-um..Dlaczego zrezygnowałeś z tatuażu? Czy jest jakaś potrawa której nie lubisz? Chciałbym wiedzieć skoro będę gotował...czekolada? a pocky się wliczają?
-hałas...boję się tych dźwięków...-wyjaśnił-um rozumiem...za to będziesz miał bliznę.-uśmiechnął się lekko.-w takim razie postaram się gotować bardziej pikantne potrawy...-roześmiał się.-właśnie mi się przypomniało...nasz pierwszy pocałunek...pocky game...
-Po prostu się tego boje...-szepnął.-Dlaczego uważasz to za minus? Moim zdaniem blizny dodają charakteru...i w ogóle...tak jakoś mi się podobają.-uśmiechnął się.-Znaczy się...ja muszę mieć ciało bez blizn, kolczyków czy tatuaży...ale tobie będzie pasować..to znaczy...moim zdaniem ty zawsze będziesz...boski...-zakończył szeptem.
-Reiko mówiła że wpadnie po pracy.-odpowiedział-No tak...ale...moje łzy nie są teraz ważne...ważne że się obudziłeś.-uśmiechnął się i zarumienił.-Zawsze...-powtórzył szeptem.
-Um...no dobrze...-przytaknął.-Obudzę nie martw się, pewnie cię zmęczyłem tą rozmową. Więc śpij, musisz odpoczywać.
Około godziny 17 drzwi otworzyły się z cichym skrzypnięciem i weszła Reiko.-Już z nim rozmawiałem.-szepnął Yuu z uśmiechem.-Kazał się obudzić jak przyjdziesz.
-J-jest OK...nie jestem śpiący...trochę dziwnie się czuję nieumyty ale poza tym jest OK...-zapewnił z uśmiechem.-Wyjaśniliśmy sobie wszystko więc wszystko jest w jak najlepszym porządku, prawda Taku?-dodał nie przestając się uśmiechać.
-Spokojnie Taku...my się po prostu martwimy...nie chcę znowu widzieć jak krwawisz...-popatrzył na Reiko.-Przepraszam...ale już jest OK...naprawdę nie musisz się martwić...i um...nie będzie wam przeszkadzało jak pojadę na chwilę do mieszkania? Umyję się i wrócę...i sprawdzę czy zamknąłeś drzwi.
-No to ja lecę...postaram się wrócić jak najszybciej!-wybiegł za drzwi by po chwili wrócić z uśmiechem na ustach-Kocham cie!-i wybiegł ponownie tym razem nie wracając. Akurat zdążył na odjeżdżające metro i szybko dojechał do mieszkania Takumiego. Tak jak się spodziewał drzwi były otwarte. Zamknął je od wewnątrz. Wziął czyste ubranie, wziął szybki prysznic i się przebrał. Zjadł coś na szybko i wybiegł z mieszkania dokładnie zamykając drzwi. Chciał jak najszybciej wrócić. Szybko dobiegł na stację i już po chwili siedział w metrze.
Zziajany Yuu wpadł do szpitala i zwolnił kroku normując oddech. Wszedł po schodach na 4 piętro i cicho otworzył drzwi sali w której leżał Takumi.-Już jestem...o czym rozmawialiście? Przegapiłem coś ciekawego?-wydyszał siadając na swoim krzesełku.
Yuu właśnie wracał z przymiarki. Wszelkie przygotowania do refresha były dopięte na ostatni guzik więc mógł wrócić do domu. "Taku już pewnie jest w mieszkaniu...ciekawe jak się czuje...no...i czy w końcu pokaże mi tą swoją bliznę." Zaśmiał się wychodząc z metra. Całkiem szybkim tempem doszedł do bloku w którym tymczasowo (prawie, że na stałe) mieszkał. Poczekał na windę i już po chwili otwierał drzwi do mieszkania Takumiego swoim (zapasowym) kluczem.-Tadaima!-krzyknął chcąc się upewnić czy mężczyzna jest już w domu.
-Wszystko dopięte na ostatni guzik, a ciuchy twojej babci są świetne...wiec oczekuj najlepszego.-zaśmiał się.-naprawdę nie musisz się niczym martwić....no i...jak się czujesz?
-To świetnie.-podszedł do Takumiego z uśmiechem.-Cieszę się, że już jesteś w domu.-wtulił się w niego-.mmmm...brakowało mi tego.-szepnął wdychając zapach z jego koszuli.
-Mhm...dokładnie, to nie to samo...-szepnął.-Ja też się cieszę...bardzo...-dodał.-i um...Taku...m-mogę zobaczyć tę bliznę?
-Ale!...ale...no...dlaczego? dlaczego...dlaczego nie chcesz mi jej pokazać...-zwiesił głowę."Dlaczego właśnie MI?"
-Może być pizza...-mruknął."I tak zobaczę...coś wymyślę...w onsen nie będziesz miał jak jej zakryć..."-zaśmiał się w duchu nalewając sobie soku.
Podreptał do stolika trochę się rozpogadzając."Jeszcze nie raz ją zobaczę..."zaśmiał się w duchu.-No em...ja zjem wszystko...może tym masz ochotę na coś specjalnego...
-Nic...zasadniczo większość czasu spędzałem w szpitalu...od czasu do czasu latałem do firmy na różne przymiarki...a tak poza tym to nic...nudziłem się troszkę...-uśmiechnął się lekko.-Zamów co chcesz ja się dostosuję.
-Ale ja chciałem siedzieć w tym szpitalu noooo!-jęknął.-Nie narzekaj...chyba że aż tak chciałeś być sam.-mruknął siadając mu na kolanach.-no i nie denerwuj się tak...w końcu pizza dojedzie nie? A kiedy to nie ważne.
-No oczywiście że wolałem! Jesteś mój.-wtulił się w niego.-a ja jestem twój.-dodał odsuwając się troszkę żeby popatrzeć mężczyźnie w twarz.-Nie możesz umrzeć...poczekamy razem...czas pewnie szybko nam minie.
-Ej no! Masz nie umierać! Rozumiesz? I masz nie wygadywać takich głupot! Nie chcę cię stracić...-zakończył szeptem zwieszając głowę.
-Marudzisz. Nie chcę spędzić ani jednego dnia ze świadomością że nie żyjesz.-uśmiechnął się.-Jeżeli przyjdzie nam żyć 100 lat to ja chcę żyć 100 lat i jedną sekundę mniej.-dodał.
Popatrzył na niego zszokowany.-Co do sekundy?-spytał z lekkim uśmiechem.
-Dobrze, co do sekundy.-uśmiechnął się.-mi też by pękło...nigdy cię nie zostawię...nie musisz mi rozkazywać.-uśmiechnął się na potwierdzenie.
-Wiem.-odszepnął.-mówiłeś i...Reiko też mówiła...-wtulił się w niego.-czuję się wyjątkowy...i...szczęśliwy.
Yuu odpowiedział tym samym uśmiechając się w duchu. Tęsknił za tym.-Jak krzyczała, że na nikogo nie patrzyłeś takim wzrokiem jak na mnie.-odparł kiedy się od siebie odkleili. Następnie wrócił do przerwanego pocałunku. Tym razem przerwał im dzwonek do drzwi.
Zaśmiał się dźwięcznie.-No widzisz. A tak się martwiłeś że będziesz długo czekał. No i...wyczucie czasu to ma...w końcu jutro muszę być w stanie nienaruszonym, czyli żadnych malinek i temu podobnych.-zachichotał.
-A co? Wolałbyś żebym na refreshu był zasypywany pytaniami skąd te malinki i kto mi je zrobił? -spytał unosząc brwi.-No widzisz, mówiłem że szybko zleci.
-Nie wykrakałem...sam tak przyszedł to nie moja wina.-burknął.-Ja nawet nie wiedziałbym co odpowiedzieć na takie pytania...nie wiedziałbym czy powiedzieć prawdę czy kłamać...bałbym się reakcji ludzi...-mruknął.
-Znaczy się...nie zrozum mnie źle po prostu...pomyśl jaka byłaby reakcja ogółu że jestem z szefem i zrobił mi te malinki...zaraz zaczęli by gadać że mnie faworyzujesz czy coś...no i...jeżeli będziesz to kiedyś chciał dać do mediów nie będzie mi to przeszkadzać po prostu...nie wiedziałbym jak odpowiedzieć na takie pytania.-wydukał.
-Widzisz i z tego wszystkiego wynika, że dobrze że malinki zniknęły.-odparł biorąc talerz.-smacznego.-mruknął biorąc się za jedzenie pizzy.
-Smacznego-odpowiedział.-No...w listopadzie chciałbym odwiedzić grób mamy...a potem to dopiero w grudniu na święta.-odparł z uśmiechem.
-Um...-przełknął kawałek pizzy.-chciałbym, żebyś ze mną pojechał. Pewnie będę się czuł pewniej. Normalnie mam takiego pecha że jak jestem nad grobem to przyłazi cała rodzina. Więc naprawdę...nie będziesz się narzucał. Nigdy nie myśl w ten sposób.
-Um..pewnie ich poznasz...przepraszam odgórnie...za nich...-mruknął.-i dziękuję...nikt mnie wcześniej tak nie traktował.
-Dobrze...postaram się...-uśmiechnął się. Po jakim czasie ciszy kończył już 3 kawałem pizze. Kidy skończył nachylił się do mężczyzny.-Idę się umyć.-szepnął składając na jego ustach delikatny pocałunek. Naprawdę za ty tęsknił.
Yuu przyjemnie wylegiwał się w wannie kiedy usłyszał grzmot aż podskoczył.-Aaach!-wrzasnął zakrywając uszy. Rozejrzał się przerażony po łazience i szybko wyszedł z wanny. Wytarł się, ubrał i wybiegł z łazienki tuż przed kolejnym grzmotem. Kiedy tylko znów usłyszał hałas zatkał sobie uszy i opadł ma kolana lekko się trzęsąc.
Popatrzył na niego na chwilę odtykając uszy by przy kolejnym grzmocie znów je zakryć się skulić.-b-burza...-wyjąkał."nie śmiej się...proszę tylko się nie śmiej...nie jak Keiichi, i babcia...nie śmiej się..." błagał w myślach.
Podraczkował do niego między grzmotami i wtulił się w niego tuż przed kolejnym. Drżał. Wstydził się za siebie. Wstydził się że jako 20 letni mężczyzna boi się takich rzeczy jak burza czy ciemność. On po prostu nie umiał się z tego wyleczyć. Był też niewypowiedzianie szczęśliwy, że Takumi się z niego nie śmieje...że go przytula i pomaga znieść trudne dla niego chwile. Pomimo grzmotów i błysków powoli się uspokajał. Był ustawiony akurat w takiej pozycji żeby widzieć okno. Powoli zaczynał rozumieć dlaczego Takumi uważa że jest to piękne.-Dziękuję...w twoich ramionach naprawdę czuję się bezpieczniej...i chyba już rozumiem...burza jest piękna...na swój przerażający sposób...-szepnął.
-Um...ja...nie sądzę że grzmoty są uspokajające...ale...bycie w twoich ramionach na pewno...-uśmiechnął się lekko..-Ja też cię kocham...bardzo...-wtulił się w niego bardziej już całkowicie uspokojony. "Nie rozumiem tego...dlaczego w jego ramionach zawsze od razu się uspokajam.
-Taaaa...może to bębnienie deszczu naprawdę umie uspokoić...-uśmiechnął się lekko.-Czuję się przez to wyjątkowy...ale...to dobrze czy źle...no..że zmieniło się twoje życie i ty?-zachichotał.-masz rację...trochę mulisz jak tak nadajesz.
-Niekoniecznie? czemu? -spytał patrząc na niego uważnie. Był lekko niezadowolony, że Takumi wypuścił go z objęć.
-Ja sam też się pakuję w kłopoty...jak z resztą widać.-zaśmiał się wstając.-Mam nadzieję że już nie będziemy się kłócić...no i...to chyba też moja wina...w końcu to ja płaczę z byle powodu...-uśmiechnął się.-kocham cię całego jak leci...więc...nie zakładaj że może być mi z tobą źle...-poprosił.
Wyszczerzył się.-widzisz, czyli oboje zamulamy...tak masz rację...oboje mamy problem z zazdrością, więc będziemy się kłócić...ale to chyba dobrze nie? Mówi się że kłótnie kochanków umacniają ich miłość.
-Tak tak...ale od czasu do czasu-zaśmiał się.-No, musimy...postaram się...-ziewnął.-postaram się hamować.
-hej noooo! puść! umiem sam chodzić!-jęknął troszkę się wierzgając.-nie jestem dzieckiem!
-Potrafię sam chodzić.-burknął. Nie lubił gdy traktowano go jak dziecko. "i jak już mnie niósł to mógł mnie na tym łóżku położyć a nie na nie rzucić..."
-nie ważne.-mruknął obracając się do niego tyłem.-idź się umyć, jutro refresh, musimy być wypoczęci.
Yuu podniósł się leniwie ze swojej pozycji i usiadł na łóżku spoglądając w stronę mężczyzny. Na jego policzki wstąpiły rumieńce. Burknął coś niezrozumiałego co brzmiało podobnie do "nie wiem". Próbował uciec wzrokiem ale nie mógł, wciąż śledził drogę kropel wody spływających po ciele Takumiego. "zrobił to specjalnie! ewidentnie zrobił do specjalnie!"
-N-no nie wiem...-powiedział już wyraźniej.-T-to w końcu twój telefon...-wyjąkał. Kap,kap,kap...woda kapała na jego nogi po części mocząc także bokserki.
-Um...-przełknął ślinę czując jak coraz bardziej się rumieni.-A-ale...um...j-jutro refresh...-"przecież o tym rozmawialiśmy! prasa nie może się dowiedzieć..."
-Nnnnn....-jęknął. "na szyi? mam rozumieć TYLKO te na szyi tak? chyba możesz jeden dzień poczekać co? ja też bardzo tęskniłem ale jeden dzień cię nie zbawi...wiesz dobrze, że będę obolały! A co jak do refresha mi nie przejdzie? dasz mi apap czy co?" rozmyślał starając się wykombinować jak tu delikatnie przerwać.
-T-takumi...jęknął chłopak.-P-przestań...o-oboje wiemy, że będę obolały...ja też bardzo tęskniłem i nie żebym nie chciał...po prostu...jutro ten refresh...to jest dla mnie naprawdę ważne...p-po refereshu dobrze?-popatrzył na niego błagalnie.
-Och...no nie fochaj się...-jęknął."no i jak go teraz udobruchać? ja też bardzo za nim tęskniłem...muszę kombinować tak żeby jutro nic mnie nie bolało...a może...gdybym na chwilkę przejął inicjatywę...i dał mu małą zaliczkę?"
"Phi...dobra...dosyć tego zastanawiania się." Podniósł się i pchnął lekko mężczyznę tak żeby się położył. Chwycił lekko gumkę od jego bokserek.-Nie możemy nic więcej ale może mała zaliczka przed jutrem co?-spytał retorycznie i zsunął mu bokserki do kolan zaczynając pieścić jego przyrodzenie. lekko zarumieniony starał się sprawić mu jak najwięcej przyjemności.
-Um..T-takumi...dzisiaj moja kolei...w końcu to byłoby niesprawiedliwe gdyby to ciągle mi było dobrze, prawda?.-spytał z lekkim uśmiechem pchając mężczyznę na łóżko.-Daj mi skończyć to co zacząłem.-Przyspieszył ruchy dłoni po chwili wkładając sobie jego penisa do ust. Czuł jak męskość Takumiego twardnieje pod wpływem jego ruchów.
Przyspieszył lekko dodatkowo poruszając językiem. "jego oddech przyspieszył...podoba mu się? mam nadzieję...".-Mmmmm....-jęknął, żeby bardziej pobudzić Takumiego.
-Ach...w-wredny jesteś...n-nie dałeś mi nawet dokończyć...-jęknął.-n-no i mówiłem...t-to miała b-być tylko zaliczka...n-nie mogłeś....Ach!...poczekać do jutra.-wydyszał. Palce Takumiego trafiały dokładnie w jego czułe punkty. Nie mógł nic z tym zrobić, dobrze wiedział że niedługo osiągnie szczyt.
-Nie...nie doszedłeś...Ach!...nie wpłaciłem całej zaliczki...-burknął.-Masz racje...Ach!...jesteś wredną kupką lodu!...Ale...Ach!...i tak cię kocham...ach!-jęknął.
-T-Takumi! Stop! Nie!...Ach!...P-przestań! Jutro nie wstanę!-zaczął protestować. "ugh...nie mogę się szarpać bo mogę wtedy uszkodzić i siebie i Takumiego...czy on naprawdę chce żeby jutrzejszy tak ważny dla mnie dzień był porażką?-P-poza tym....j-ja zaraz...Ach!-"za późno..."
-Ach!...-jęknął. "Mamusiu...proszę spraw żebym jutro nie był obolały..."-Ach!...-dał się ponieść chwili. "Tylko mi potem nie kłam, że starałeś się być delikatny!"-Ach!...T-Takumi~!...Ach~!...-nie przestawał jęczeć. "Skoro już zaczął...to dajmy się ponieść chwili...tęskniłem..."
-Ach!-jęknął przy zmienianiu pozycji. Starał się oddychać głęboko i powoli żeby zmniejszyć ból.-N-nie mów takich zawstydzających rzeczy...ach~!-jęknął. Dobrze wiedział że swoimi jękami jeszcze bardziej podnieca mężczyznę.
Yuu ciężko opadł na łózko.-Ach...Ach...Ach!-jęczał i dyszał ciężko.-Takumi...-czuł że jego sutki stanęły. Ugiął nogi w kolanach żeby zmniejszyć ból.
-Ach...Takumi...masz zimne ręce...-jęknął. Ulegał delikatnym pieszczotom Takumiego, jego twarz była już tak czerwona że bardziej się nie dało. I pomimo tego że domyślał się, że jutro może mieć problemy z poruszaniem się był szczęśliwy. Chwycił dłonią kawałek kołdry."ups...ubrudziłem mu pościel..."
-Och...-jęknął widząc jak Takumi oblizuje jego rękę. "Dlaczego ty musisz robić tyle zawstydzających rzeczy? Dlaczego tak po prostu, z takim spokojem na twarzy zlizujesz moją spermę z mojej ręki?" Wyciągnął rękę żeby zebrać palcami resztki nasienia Takumiego z jego penisa. Po chwili włożył sobie palce do buzi wyglądając przy tym niesamowicie słodko.
-Och...nie...-jęknął.-Nie szyję...proszę...jeżeli jutro ktoś zobaczy...-dodał.-w-więc jestem aniołkiem z różkami...-zaśmiał się. "właśnie...nie zdjął koszulki...czy to przez bliznę? o co mu chodzi?"
-Nnnnnn-jęknął. W międzyczasie zdjął z Takumiego koszulkę.-To niesprawiedliwe że tylko ja jestem nagi.-wyjaśnił kiedy się od siebie odkleili.
Usiadł na nim rozkrokiem i opatulił ich kołdrą. -Chodzi o bliznę prawda? Nie myślałem o tym zdejmując ci koszulkę. Przepraszam jeśli tak pomyślałeś.-Uśmiechnął się lekko.-Ona jest...tu, prawda?-dokładnie wymacał miejsce nie wkładając jednak dłoni pod koszulkę mężczyzny.
-Czy coś się stało? Boli cię?-spytał zmartwiony.-Takumi...dlaczego nie chcesz żebym ją zobaczył? podaj chociaż jeden racjonalny powód.-poprosił. "i co już tak będzie zawsze? jak będziemy się pieprzyć ty będziesz miał koszulkę? A jak wyobrażasz sobie wypad do onsen?"
-H-hej...Takumi...spokojnie...-szepnął-W końcu...ludzie uczą się na błędach. ne? Ja sam zachowałem się jak dzieciak uciekając od ciebie...ja nie uważam jesteś dla mnie złym partnerem...niech ta blizna przypomina ci o czymś miłym...jak na przykład o tym, że mnie obroniłeś...ja tak widzę tą sytuację...-uśmiechnął się lekko.-chyba nie pozwolisz żeby jakaś blizna psuła nam wszystko nie? I co...za każdym razem jak będziemy się pieprzyć będziesz w koszulce? Nie podoba mi się to...-jęknął.
-No widzisz.-szepnął przytulając się do niego-od razu lepiej.-ucałował go w obojczyk. Jedną ręką zjechał do blizny Takumiego i lekko przesunął po niej palcem.-Mogę ją zobaczyć?-szepnął.
-No ju, tylko spokojnie-ucałował go lekko w usta i zjechał niżej żeby zobaczyć bliznę.-nie jest obleśna...no...i nie jest duża...chirurdzy bardzo dobrze ją zszyli.-powiedział z uśmiechem wracając do poprzedniej pozycji.
-Kocham cię, całego jak leci.-szepnął."Dobra tak skrótowo...jesteśmy nadzy, pościel jest brudna, my jakby nie patrzeć czyści nie jesteśmy i...jestem cholernie zmęczony i szczęśliwy..."
-Taaaaaak-ziewnął-chodźmy już spać...do tej brudnej pościeli-zaśmiał się.- schodząc z kolan Takumiego i kładąc się wygodnie na łóżku. "boli...jak cholera...ale cicho nie będę narzekał.-Neee Taku...ja też się bardzo stęskniłem-szepnął.
-J-ja ciebie t-też...-szepnął czując jak wracają mu rumieńce.-d-dobranoc.-dodał wtulając się w mężczyznę i przymykając oczy.
-N-n-nani?-spytał nieprzytomnie patrząc na Takumiego.-Już rano?-dodał siadając i z ulgą zauważając że prawie nic go nie boli."Dziękuję mamusiu...". Wstał i trochę chwiejnym krokiem podszedł do Takumiego.-Dzień dobry.-I tak jak obiecał 2 tygodnie temu przytulił go.
-Um...a ja się umyję i ubiorę...-mruknął zauważając że jest całkiem nagi. Podszedł do swojej walizki z bólem zdając sobie sprawę że jeszcze się nie rozpakował. Wyjął bokserki i koszulkę z krótkim rękawem stwierdzając że później się ubierze do wyjścia i poszedł do łazienki by wziąć szybki prysznic.
-Um nic się nie stało.-mruknął z uśmiechem wygodniej wykładając się w wannie. Zmoczył głowę, nałożył szamponu na ręce i zaczął myć włosy które bądź co bądź także zostały ubrudzone.
-T-tak...w końcu to bardzo ważny dzień...-uśmiechnął się lekko się rumieniąc.-boję się że popełnię jakąś gafę...
-Dziękuję! Kocham cię!-krzyknął jeszcze i dokończył kąpiel. Wyszedł z łazienki i skierował się prosto do kuchni.-wygląda pysznie.-powiedział z uśmiechem siadając na krześle.
-Śniadania możesz robić.-zaśmiał się.-Ale obiady zostaw mi.-dodał biorąc się za jedzenie. "Jestem tak głodny że mógłbym zjeść cokolwiek..."
-Zasadniczo...to w Tokio byłem modelem na doczepkę...albo na zastępstwo...-mruknął między kęsami.-więc to mój pierwszy raz gdy biorę udział w refreshu...-dodał.-Jedziesz załatwić parę rzeczy? Spokojnie do 16 się wyszykuję...-powiedział z uśmiechem.
-Mam nadzieję że nic nie zepsuję...boję się trochę...ale na duchu podtrzymuje mnie to że ty tam będziesz...-uśmiechnął się.-Poradzę sobie, do 16 będę gotowy, na pewno...mną się nie martw.
-Wierze ci...i ufam.-uśmiechnął się.-Dam z siebie wszystko...w końcu będą tam robili zdjęcia...więc powinno być OK.
-Dobrze, papa.-odparł z uśmiechem zamykając za mężczyzną drzwi.
~*~
Do 16 starał się jak mógł żeby się wyrobić. Najpierw pozmywał naczynia żeby w mieszkaniu było czysto. Potem poszedł się ubrać w pierwsze lepsze jeansy i bluzę i rozwalił się na kanapie czekając na Takumiego.
-Zwarty i gotowy!-odkrzyknął wstając z kanapy i biegnąc do drzwi wejściowych żeby ubrać buty.-trochę się stresuję ale jestem gotowy.
-O-ok...ale o co chodzi?-mruknął zakładając bluzę i grzecznie naciągając kaptur na głowę."nie jest to mała przesada?"
Zaśmiał się wsiadając do samochodu i zapinając pasy.-Skoro tak...-"racja...skoro są tam paparazzi to musimy uważać...bo już nigdy nie będziemy mieli spokoju."
-Boję się...-jęknął naciągając mocniej kaptur i wychodząc z samochodu. Schylił głowę. Czuł się osaczony, dookoła niego było pełno szumu. Przed nim kucnęła Reiko.
-Idziemy.-powiedziała z uśmiechem i szybkim energicznym tempem poprowadziła go do agencji.
-O boże!-krzyknął kiedy przekroczyli drzwi i byli już bezpieczni.
-Um...dziękuję za pomoc...-uśmiechnął się i poszedł za nią. Po chwili oddał się w ręce makijażystek, fryzjerek i poszedł się ubrać. Jego zestaw składał się z czarnym eleganckich spodni, czarnej koszuli w której miał rozpięte 3 górne guziki, na to narzuconą miał bordową marynarkę.
-Um...-skinął głową z uśmiechem.-Denerwuję się...boję się że popełnię gafę albo coś...-zwrócił się do kobiety.-tyle ludzi będzie na mnie patrzeć...
-D-dobrze.-odparł z uśmiechem i pobiegł do reszty gdzie otrzymał wyraźne instrukcje. Przeszedł się parę razy po wybiegu, został poprawiony jaką ma mieć mimikę twarzy, jak ma się poruszać. Kiedy skończył poszedł się czegoś napić.
-T-tak...jest okay...trochę się stresuję ale dam radę...-powiedział z uśmiechem.-w końcu...mam się tylko przejść, dać sobie zrobić zdjęcia i odpowiedzieć na parę pytań. Dam radę.
-N-nie wolałbym iść do domu...i tak wystarczająco się stresuję...-przełknął ślinę.-a co jak się zatnę i nic z siebie nie wykrztuszę?
-um...dobrze...-uśmiechnął się. "odpocząć? ta jasne...co znowu wymyśliłeś?"-ach...a o co na przykład mogą pytać na konferencji?-spytał czując że chyba ze stresu zemdleje więc wziął sobie czekoladkę.
Pokiwał głową i zaczął szukać wzrokiem Reiko. Podszedł do niej z lekkim uśmiechem-Poczekasz ze mną puki nie będę musiał wyjść?-zapytał nerwowo poprawiając włosy.
Wypuścił powietrze z ust i ruszył z początku niepewnym krokiem. Gdy tylko dosięgły go flesze poczuł przypływ pewności siebie. Jego krok stał się pewniejszy, wyraz twarzy profesjonalny a wzrok wskazywał na to że jest szczęśliwy i dumny z siebie.
Yuu siedział wyprostowany patrząc na tłum ludzi. Ani na chwilę nie zwiesił głowy, co jakiś czas zerkał na Takumiego żeby się uspokoić. Obecność mężczyzny podnosiła go na duchu.
Każdy z nich po kolei odpowiadał, kiedy w końcu przyszła kolei Yuu chłopak uśmiechnął się promiennie.-Przede wszystkim oczekuję wykorzystania wszystkich moich możliwości, oraz wypromowania na jak największą skalę.-zakończył dumny z siebie że się nie jąkał.
Ponownie Yuu cierpliwie czekał aż przyjdzie jego kolei.-Jestem tu zaledwie od miesiąca ale mam nadzieję na spokojne relacje bez żadnych spięć.-"uf...spokoje relacje bez żadnych spięć? ahaaaaa..."zaśmiał się w duchu.
-Dziękuję Reiko-san-uśmiechnął się Yuu.-starałem się jak mogłem. Naprawdę nie chciałem sprawiać kłopotów.
-Uf...nareszcie koniec.-westchnął zmęczony. Zdjął marynarkę i rozmasował sobie kark.
Roześmiał się.-Dziękuję...tak jedziemy...o niczym tak nie marzę jak o ciepłej relaksującej kąpieli.-westchnął rozmarzony.
-n-no dobrze...-uśmiechnął się lekko wchodząc do samochodu.-Możemy się razem wykąpać...ale...bez żadnych podtekstów erotycznych...-dodał z nieśmiałym uśmiechem.
Uśmiechnął się promiennie.-Cieszę się. Chcę w końcu zmyć z siebie ten makijaż i tony lakieru do włosów.
-Nie wszystkie były raczej przewidywalne...no może to o stosunkach z szefem-roześmiał się.-starałem się jak mogłem.
Yuu z uśmiechem wysiadł z samochodu. Wjechali windą i już po chwili byli w mieszkaniu.-To ja pójdę po piżamę i po coś do zmycia makijażu...-mruknął kierując się w stronę sypialni gdzie była jego torba.
-Idę...-potwierdził biorąc swoje rzeczy i podnosząc się z podłogi.-Wziąć ręczniki czy ty weźmiesz?-spytał dla pewności.
Yuu podreptał do łazienki. Ułożył płyn do demakijażu i waciki na wannie. Szybko się rozebrał ciuchy układając na pralce i wszedł do wanny zanurzając się po ramiona w wodzie.
-fajnie by było.-opowiedział z uśmiechem.-odprężymy się w onsen.-Przybliżył się do niego z butelką płynu do demakijażu i wacikami-Zmyjesz mi to świństwo z twarzy?-spytał z nieśmiały uśmiechem.
-och daję radę...-mruknął zamykając oczy.-w końcu to część mojej pracy...a u wujka będziemy mieć tyle spokoju ile będziemy chcieli...mam tak tak jakby swój własny mały domek z osobnym źródłem.-uśmiechnął się lekko.
-Może masz rację...w sumie nie lubię mieć tego tyle na twarzy.-mruknął.-No wujek będzie sprawdzał czy się o mnie troszczysz i czy jesteś dla mnie miły itp. i najważniejsze czy jestem przy tobie szczęśliwy.
-tak.-dodał z promiennym uśmiechem.-to kiedy chcesz jechać?
-Dziękuję.-uśmiechnął się.-od razu lepiej.-dodał.-To trzeba by powiadomić wujka żeby posprzątał w tym domku...pewnie jest cały zakurzony.
Zarumienił się lekko na słowa Takumiego.-potem ci podam...-przejechał dłonią po włosach.-naprawdę nie rozumiem po co one walą mi na włosy tyle tego żelu i lakieru, potem nie idzie tego zmyć.-jęknął.
Grzecznie odchylił głowę do tyłu.-Dziękuję...jesteś kochany.-szepnął z lekkim uśmiechem.
-Tak wiem że mówiłeś. Może i to nic takiego ale dla mnie to coś nowego. Jestem naprawdę szczęśliwy.-powiedział z uśmiechem, podając mężczyźnie szampon.
Uśmiechnął się. "Nigdy nie myślałem że tak po prostu będę aż tak szczęśliwy...to wydawało się naprawdę odległe. A teraz jest tak blisko."-Ach...itai...-jęknął kiedy trochę piany dostało mu się do oka.
Yuu otworzył oczy i zamrugał.-Um, nic się nie stało...już jest OK...to tylko piana.-uśmiechnął się.
Przejechał dłonią po włosach.-Dziękuję.-uśmiechnął się.-Kocham cię.-szepnął. "myj się szybko...chcę się do ciebie przytulić."
Przybliżył się do mężczyzny i się w niego wtulił.-Takumi...nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo się dzisiaj denerwowałem...bardzo się dzisiaj bałem...kiedy przyszedł czas na konferencję zbierało mi się na płacz...ale wiedziałem że nie mogę cię zawieść...i...i twoja obecność tam naprawdę dodawała mi otuchy...-szepnął.
-Byłem bliski omdlenia...tyle osób patrzyło na mnie...wiedziałem że na mnie liczysz...naprawdę się cieszę że się udało i mam to już za sobą...chociaż to trochę straszne że byłem najlepszy...
-Dlaczego zaraz wydało? Byłbyś zmartwionym szefem o swojego pracownika.-uśmiechnął się lekko.-No straszne po prostu...teraz czuję na sobie taką presję...wiesz to mnie troszkę przygniata.
-och no tak...-mruknął zmartwiony.-byłyby kłopoty.-dodał.-dziękuję...najbardziej cieszę się z tego, że nie zadawali indywidualnych pytań.-roześmiał się.
-W moją prywatność...nawet jeśli to ja nie chcę kłamać...w końcu spytają o to czy mam kogoś...i wtedy nie dość że może wyjść o nas to jeszcze w prasie będzie, że jestem homo...
-dziękuję...-szepnął już nie wiadomo który raz dzisiejszego dnia.-Tak...troszkę...mimo, że w tej łazience jest naprawdę gorąco.-uśmiechnął się odsuwając od mężczyzny.
-um...-pokiwał głową i sam zaczął się wycierać. szybko wysuszył włosy ręcznikiem i zaczął się ubierać.
Założył bluzę i poszedł na balkon do Takumiego. -Takumi...jutro zadzwonisz do wujka, OK? Bo on pewnie teraz jest zmęczony...no i zasypałby mnie pytaniami "jak było?" a ja nie mam siły mu opowiadać...-uśmiechnął się lekko opierając się o barierkę.
-"głupoty" gadasz tylko po pijaku-zaśmiał się.-racja...to był męczący dzień...myślałem że ci paparazzi pożrą mnie żywcem. jak wypalisz chodźmy spać, dobrze?
-Tak...jej obecność bardzo mi pomogła.-uśmiechnął się.-dobrze...będę czekał.-mówiąc to wszedł to mieszkania i skierował się prosto do sypialni. Zdjął bluzę i położył się w łóżku przykrywając kołdrą.
Yuu leżał jak zwykle skulony, teraz dodatkowo było mu zimno. Światło nadal było zapalone więc się nie bał i cierpliwie czekał na Takumiego.
Przymknął oczy i przysunął się bliżej mężczyzny.-Taku...trochę mi zimno...-szepnął. Najbardziej zlodowaciałe miał stopy.
-Tak...to chyba taki blef...-roześmiał się.-ciekawe kto ci to powiedział...-zastanowił się. "serce rozgrzewają...ale wątpię że to ciepło przejdzie aż do stup."
-One rozgrzewają...ale serce...i moją twarz tak w ewentualności...-roześmiał się.-Ale stup nie chcą rozgrzać...
-Moja...polarna...-szepnął.-wskazuję drogę tym którzy błądzą.-wyjaśnił.-I...skąd o tym wiesz? o gwiazdach?-spytał lekko zdziwiony.
-Taaa...możliwe...-szepnął odwracając się do niego przodem. Tak mu było wygodniej.
-Tak...więc zróbmy doświadczenie.-szepnął doskonale wiedząc co go czeka.
-Nnnnnn.-jęknął oddając pocałunki z pasją. Cieszył się dotykiem jego ust, jego doświadczeniem i namiętnością.
Odsunął się od Takumiego gdy zabrakło mu powietrza.-Tak...jest mi zdecydowanie cieplej.-uśmiechnął się lekko.
Yuu zadrżał lekko.-Nawet jeśli twoje dłonie są lodowate...twoje pocałunki są gorące...-oblizał nieznacznie usta.
-To zależy...no...teraz jest gorący...no poza dłońmi...a czasem jesteś chłodny...ale do nie ma znaczenia. Kocham cię i takiego i takiego.-wrócił do całowania mężczyzny.
-ja też nie...wolę siebie takiego jaki jestem...-szepnął ziewając.
Yuu obudził się wcześnie rano. Mieli dzisiaj jechać do onsen. Chłopak leżał w łóżku i patrzył na śpiącą twarz Takimiego. "Wygląda jak nie on kiedy śpi...". Spojrzał na zegarek. "Już 9...mieliśmy jechać około 11...lepiej go obudzę".-Taku...wstawaj...
-Takumiii...podpuszczasz mnie,prawda? robisz to specjalnie...-jęknął. Pocałował lekko mężczyznę, jednak i po tym zauważył brak jakiejkolwiek reakcji. W końcu zaczął całować go po klatce piersiowe kiedy doszedł do jego sutków najpierw musnął jeden językiem by potem zacząć go ssać. Drugim natomiast "bawił" się palcami.
-Buuuu...-jęknął."aha jak ty masz ochotę ta ja też muszę? Z resztą nie ważne! Chciałem cię po prostu obudzić."-Takumi...wstawaj...mieliśmy wstać około 9...-jęknął.-Chciałem cię obudzić ale nic nie działało...
-Takumiiii nooooo-jęknął potrząsając nim i w efekcie zwalając go z łózka.-Ups...przepraszam...
-Takumiiii! Nooooooooo! WSTAWAJ! CIĘŻKO MI! DZISIAJ JEDZIEMY DO ONSEN, PAMIĘTASZ?-krzyknął czując na sobie ciężar mężczyzny.
-Tak! Onsen!-osiadł i objął kolana ramionami.-Mieliśmy jechać...a tobie się nawet nie chce wstać...-mruknął smutnym głosem.
-No wiesz co...gadasz jak dziecko...-jęknął. Wstał z łóżka i poszedł do garderoby żeby naszykować ciuchy. Kiedy wygrzebał to co chciał ubrać wrócił do sypialni.-Pięć minut minęło...
-Jak wychodziłam była 9:20 teraz jest już 30.-mruknął.-No wstawaj. Jak się ubiorę ma cię już nie być w łóżku.-dodał i poszedł z powrotem do garderoby.
-Takumi!-chłopak wpadł do sypialni z impetem.-No!-roześmiał się i najpierw poszedł do łazienki ale mężczyzny tam nie było, potem zaszedł do kuchni, salonu, zajrzał jeszcze raz do garderoby i wyszedł na balkon ale nigdzie nie widział mężczyzny.-Takumi!-wydarł się z powrotem wchodząc do mieszkanie. Poszedł do sypialni i obszedł łóżko znajdując swoją zgubę.-To bardzo kiepski żart wiesz?-mruknął urażony.
-Um...pierwszy raz widzę jak się tak śmiejesz z mojego powodu więc to chyba dobrze...-mruknął.-Ale już wstawaj dobrze? Ja naprawdę się cieszę na ten wyjazd...-uśmiechnął się promiennie.-idę zrobić śniadanie.
"denerwuje? czym tu się denerwować?". Pomyślał idąc do kuchni żeby zdobić najzwyklejsze w świecie naleśniki z dżemem.
-w zasadzie już kończę...możesz zrobić coś do picia.-powiedział z uśmiechem smażąc kolejnego naleśnika.
-coś słodkiego-uśmiechnął się kończąc smażenie i niosąc parujący talerz na stół.
-Może być.-sapnął biegając po kuchni, wyjmując talerze, sztućce i dżem.
-Dobrze...zjemy i jedziemy...już nie mogę się doczekać...-uśmiechnął się zabierając się za jedzenie.
-Nie...ale wie o większości...jest na nich wściekły., ale teraz wie że sytuacja jest inna.-wyjaśnił w przerwach w jedzeniu zapijając słowa kakaem.
-Czuje się za mnie odpowiedzialny, jako brat mojej mamy-uśmiechnął się.-no jeden był w sumie jego klientem...-mruknął.-ale spokojnie! przecież zna naszą sytuację.
-Zasadniczo zaraz po tym wywalił go z ośrodka wrzeszcząc że ma trzymać swoje łapy z daleka od jego siostrzeńca.-wyjaśnił.-Naprawdę Taku...wyluzuj...jestem z tobą szczęśliwy, i już nie płaczę, ne? I normalnie zasypiam...po prostu...nie denerwuj się...wiem że wujek nie zacznie się drzeć że jesteś starszy i masz się odczepić...
-Wiesz co...nie widać po tobie że mi wierzysz..-mruknął.-No nie ważne zobaczysz na miejscu że wujek na pewno cię polubi.
-A ja pozmywam...Taku spokojnie...wujek też pali...widzisz macie już drugi wspólny temat. Dogadacie się.-pocieszał go dalej wstając od stołu.
Właśnie mył ostatni talerz więc tylko dokończył go myć i poszedł po kurtkę. Ubrał ją szybko i poszedł nałożyć buty. Już po chwili zamykał drzwi mieszkania. "Będzie dobrze...". Pomyślał z uśmiechem.
-Taku...który to już?-spytał chłopak podchodząc do samochodu i widząc mężczyznę palącego papierosa.-No nie ważne...nie denerwuj się tak...będzie dobrze...serio...bo zanim dojedziemy wypalisz z 2 paczki...
-A nie powinieneś...martwię się...-jęknął wchodząc do samochodu i zapinając pasy.
-No ale...ogranicz chociaż troszkę...nie chcę żebyś mi nagle zmarł na raka...
-Oh no zaraz najczarniejsze...ja się po prostu martwię...i uważaj na drogę bo zaraz przegapisz zjazd.-dodał.
-No dobrze...ale ogranicz dobrze? Chociaż troszkę...nie mówię żebyś przestał...lubię ten zapach, jest taki twój...-zakończył ściszając głos.
-No...zwłaszcza tych miętowych...no i zmieszane z twoimi perfumami...-zarumienił się lekko.-mi się to podoba.
-um...no...niektórzy tego nie lubią...-mruknął.-wujek jest zajęty...ale mogę do niego napisać żeby nie dzwonić. Wyjął telefon i szybko napisał że już wyjechali.
-Hmmm...myślę że sesje poszły bardzo dobrze, zdjęcia ci pewnie podrzucą.-uśmiechnął się.-jedna była specjalnie do jakiegoś magazyny więc ubrali mnie bardziej normalnie...A ta druga to reklama lakieru do włosów...dlatego znowu miałem pełno tego świństwa na głowie...ale za to mam fajny sweterek.-roześmiał się.
-No fajny...taki ciepły, stylowy i w ogóle...-wyjaśnił.-Na pewno będziesz je już miał jak wrócimy.
-Tak!-burknął-Nadal się wstydzę! Bo one...są naprawdę zawstydzające...-dodał."Myślisz że od tak ci je pokarzę? Jeszcze czego...jestem tam nagi i w ogóle...i w tej pościeli...nie,nie,nie,nie! Pomyślę...może ci je pokażę na urodziny...może!"
-Ale to co innego...tam wszystko jest zawstydzające...co prawda są albumy gdzie jestem po prostu słodki...ale...są takie których naprawdę się wstydzę i zostałem do nich zmuszony przez Yurine...-"no dobra...na urodziny ci pokażę...to będzie taki prezent..."
-Ale se znalazłeś porównanie...-burknął rumieniąc się lekko."psujesz swój prezent urodzinowy ciołku...nie ma...przed urodzinami ich nie zobaczysz...i tym razem to będzie niespodzianka..."
-No jejuuu! Bo te zdjęcia są zawstydzające...nie porównuj tego do seksu! -burknął.-to całkowicie inny temat!
-Powiedziałem to inna sprawa! Nie chcę żebyś teraz oglądał te zdjęcia.-burknął.
Na powitanie wybiegł im całkiem wysoki mężczyzna w dredach, zielonej yukacie trzymający w ustach papierosa.-Jak minęła droga mojemu kochanemu siostrzeńcowi?-spytał tuląc Yuu gdy ten tylko wyszedł z samochodu
-S-spokojnie i miło w-wujku-wysapał.
-Ty jesteś Takumi, prawda?-powiedział wypuszczając chłopaka z objęć i podchodząc do mężczyzny.-Jintarou Kanzaki, ale wszyscy mówią Jin, miło poznać.-uśmiechnął się i wyciągnął w jego stronę rękę.
-No tak bagaże...to może od razu zaniesiecie je do domku? Yuu leć do kuchni Nami da ci klucz.-polecił chłopakowi który kiwnął głową i pobiegł.-No a my sobie możemy pogadać.-zwrócił się do Takumiego.
-O tym i owym...-mruknął opierając się o samochód.-Na przykład...Czy mój mały siostrzeniec jest szczęśliwy...czy naprawdę go kochasz...czy nie przybiegnie nagle do mnie z płaczem i że nie będę musiał cię wywalać z ośrodka.-wymienił wszystko spokojnym głosem schylając się i gasząc papierosa.
-Och...chyba się nie zrozumieliśmy-powiedział tonem jakby mówił to idioty.-chodziło mi o to czy PRZEZ CIEBIE będzie płakał co będzie skutkowało tym że wylecisz na zbity pysk.-uśmiechnął się.
Jintarou pokiwał w zamyśleniu głową.-Szują? Ty? Nie, nie uważam tak, po prostu ten chłopiec swoje przeszedł...Ale podoba mi się twoja odpowiedź-wyciągnął w jego stronę rękę.-witam w rodzinie.-uśmiechnął się. "nie będę go męczył bo Yuu będzie zły."
-Poczekajmy na Yuu, potem będzie marudził że go zostawiliśmy.-uśmiechnął się.-Dobrze że ci opowiedział, teraz pewnie czuje się pewniej. Mamy jeszcze trochę czasu Nami go pewnie zagadała. Opowiedz...kiedy powiedział ci o swoich ex...co czułeś?
-Tak...ale było ich więcej...czuję się winny że jeden był w moim ośrodku. Na szczęście do niczego nie zdążyło dojść...Nami robiła obchód korytarzy bo Yuu nam gdzieś zaginął i usłyszała wrzaski z pokoju "Co ty robisz?! Nie wypluwaj!" czy coś w ten deseń. Zawołała mnie i go wywaliłem. No ale ma ciebie, więc jest OK.-popatrzył w niebo.-Widzisz siostrzyczko! Już nie musimy się tak martwić.
-hah...nie nie mógłbym go zatłuc...było nie było był moim gościem...-zaśmiał się.-o Yuu biegnie.
-Hu..hu...nie zamęczyłeś go prawda wujku?-powiedział jak tylko przybiegł.
-Oczywiście że nie! Tak sobie miło gawędziliśmy, nie?
-innymi słowy cię męczył. Tak idziemy-dodał z uśmiechem i ruszył przodem.
-nie męczyłem....siostrzyczko...twój synek nie docenia tego że się o niego troszczę...-jęknął pociągając nosem.
-Ja? Doceniam! Tylko miał cię nie męczyć! A męczył!-burknął przyspieszając kroku.
Yuu zarumienił się lekko.-d-dobrze...j-już jest okay. O to ten domek!-krzyknął wskazując ładny mały drewniany domek.
-wujek? pewnie zaczął po drodze płakać do mojej mamy że jej synek dorósł czy coś w ten deseń...on tak zawsze. Spokojnie przyjdzie-roześmiał się.
-Bardzo pozytywna...-roześmiał się.-no pięknie...cudownie i w ogóle...ech chodź pokażę ci sypialnię.-mówiąc do zaprowadził go do przytulnego pokoiku z dwuosobowym łóżkiem już nakrytym do spania.
Prześlij komentarz