TAKUMI SHIRAYUKI
URODZONY: 14 listopada 1984r. (28 lat)
WZROST: 181 centymetrów
WAGA: 60 kilogramów
MIEJSCE URODZENIA: Seul
MIEJSCE ZAMIESZKANIA:Ryusei
HISTORIA:
Takumi urodził się czternastego listopada w najbardziej burzowy dzień w Seulu. Kilka miesięcy później wrócił razem z rodzicami oraz bratem bliźniakiem do Japonii, gdyż tak naprawdę mieszkali w Ryusei, a w Korei byli tylko po to, żeby złożyć wizytę rodzinie matki dzieci – Wang Ji Hyo, która zaś z zawodu jest śpiewaczką operową, a od czasu do czasu gra w filharmonii na altówce. Ojciec Takumiego – Akira Shirayuki jest za to florystą prowadzącym kwiaciarnie. Niby sprawiają wrażenie przeciętnej rodziny, aczkolwiek kiedy zajrzy się jeszcze jedno pokolenie w tył zaczynają się schody. Babcia Takumiego – Inoue Shirayuki jest jedną z tak zwanych „ważnych osobistości” w mieście. Z wykształcenia jest ona projektantką i do dziś pomimo jej wieku odbywają się pokazy z nowymi kreacjami, które na bieżąco tworzy. To ona rozsławiła Ryusei w świecie mody. Ma również oprócz tego, własny butik, studio fotograficzne, w którym doskonaliła swoje umiejętności duża część fotografów, a wszelkie sesje zdjęciowe odbywają się właśnie tam, gdyż jest to najbardziej profesjonalne oraz największe studio w całym mieście, do tego dochodzi jeszcze agencja zatrudniająca początkujących modeli oraz modelki. Dlaczego to takie istotne? Otóż jej syn wyprał się przejęcie tego wszystkiego co osiągnęła Inoue oraz zajęcia się projektowaniem. Nie chciał się w to bawić, a poza tym jego pasją było tworzenie dzieł sztuki z kwiatów, nie materiału. Tak więc jej prawą ręką został nie kto inny jak Takumi. Chłopak od małego był pod opieką babci tak samo jak jego brat z tą różnicą, że Rinowi w ogóle nie podobało się zamieszanie. Dlatego też kiedy tylko Takumi wykazał minimalne zaangażowanie Inoue natychmiast to zauważyła i zaszczepiła w nim miłość do modowego świata. Z czasem kiedy Shirayuki podrósł babcia zaczynała go uczyć wszystkiego co będzie mu potrzebne do tego aby zostać jej godnym następcą. Jako nastolatek uczył się projektować, szyć i zarządzać biznesem. W wolne dni przebywał z Inoue. Towarzyszył jej w ważnych spotkaniach, sesjach, konkursach, wywiadach do gazet czy telewizji, a na pokazach nawet wychodził z nią na wybieg już jako mały chłopczyk posłusznie trzymając babcie za rękę. Po to, żeby każdy zobaczył jak wygląda przyszły gigant mody. Media przyglądały się jego poczynaniom, ludzie mogli obserwować jak z każdym występem przy boku starszej Shirayuki Takumi rósł coraz bardziej i stawał się dojrzalszy. Podczas studiów z zakresu fotografii mężczyzna powoli zaczynał odciążać swoja babcie z poszczególnych zajęć, aby ta mogła skupić się jedynie na projektowaniu. W związku z tym w wieku dwudziestu lat przejął studio fotograficzne. Ustalał terminy sesji, dbał o to, aby sprzęt był sprawny i żeby wszystko było na miejscu, zapięte na ostatni guzik.
Lecz praca to nie wszystko. W jego rodzinie wszyscy zawsze żenili się w młodym wieku, nie dziwota, że gdy obaj bracia skończyli dwadzieścia pięć lat oczekiwano po nich, że jak najszybciej znajdą sobie żonę i spłodzą potomków. Cóż, problem tkwi w tym, że ani jednemu ani drugiemu specjalnie się do tego nie paliło. Rin był zbyt zabawowy i nie wystarczająco dojrzały w dodatku wolał skupić się na karierze niż zakładaniu rodziny, zaś Takumi najzwyczajniej w świecie wolał żyć sam. Nie uśmiechało mu się mieszkać pod jednym dachem z partnerką. Wolał, że gdy wreszcie dostaje trochę wolnego czasu przychodząc w środku nocy do domu być sam i porządnie wypocząć zamiast znosić kogoś kto po powrocie zapewne zasypywałby go masą pytań i wymagał uwagi jak i czułości z jego strony. Podobało mu się takie życie jakie miał. Jego tryb był dość…hulaszczy. Miał całą masę tak zwanych „partnerek na jedną noc”, z resztą to się tyczyło również mężczyzn. Shirayuki nie ograniczał się w kwestii romansów, kiedy tylko ktoś mu się spodobał on od razu próbował tą osobę uwieźć swoim zimnym nieco przerażającym wzrokiem. Każda kobieta czy też mężczyzna, która uległa jego urokowi już po kilku dniach stawała się dla niego bezużyteczna. Nie chciał miłości, on po prostu uwodził ludzi. Jednakże ku zdziwieniu wszystkich pewnego dnia Takumi oznajmił wszystkich wszem i wobec ze stuprocentową obojętnością, że się żeni. Jego narzeczona Reiko Matsumoto była piękną kobietą o delikatnych rysach twarzy. Na co dzień była nauczycielką w prywatnym liceum w dzielnicy Mibuya. Z opowieści Reiko wynikało na to, że poznali się w studiu. Jej siostra Megumi Matsumoto była początkującą modelką i bardzo chciała, żeby siostra wspierała ją podczas pierwszej sesji. Megumi poznała ich ze sobą w momencie kiedy Takumi przyszedł sprawdzić jak radzi sobie „nowy nabytek” agencji. Na miesiąc przed ślubem stało się jednak coś dziwnego . Narzeczeni z uśmiechem na twarzach, trzymając się za dłonie oświadczyli, że właśnie się rozstali, a ceremonia zaślubin została odwołana. Rodzina Shirayuki oraz Matsumoto była tak zszokowana tym co zobaczyli, że po fakcie nawet nie dopytywali co się stało. Dlaczego tak nagle para, która dzieliła jedno mieszkanie i sprawiająca wrażenie szczęśliwych zerwała ze sobą bez żalu do żadnej ze stron? Tego nikt nie wie oprócz ich samych. Jedno było wiadome, Takumi wrócił do dawnego trybu życia, a grona osób, które umieją przemówić mu rozsądku dołączyła jego była narzeczona, a teraz najlepsza przyjaciółka- Reiko.
AKTUALNIE:
Shirayuki po skończeniu studiów wykupił mieszkanie w dzielnicy Mizuki. Zrezygnował z apartamentu znajdującego się w Kazeki, gdyż po prostu miał dość otoczenia z tamtej dzielnicy. Przeważnie ludzi stamtąd spotykał na co dzień w pracy, tak więc nie chciał mieć z nimi nic więcej wspólnego. Wolał wynająć duże mieszkanie w Shikoru i patrzeć jak miasto tętni przeciętnym życiem, niż męczyć się wśród bogaczy z Kazeki.
Dodatkowo wypadałoby wspomnieć, że od jakiegoś czasu Takumi nie mieszka już sam. Na okres próbny wprowadził się do niego Yuu Nakami, chłopak Shirayukiego, który z pewnością zagości tam na dłużej. Wiąże się to również ze zmianą trybu życia mężczyny. Zaczął częściej wychodzić z domu, a każdą wolną chwilę stara się poświęcić chłopakowi. Jest to jego pierwszy związek odkąd zerwał zaręczyny z Reiko, która za to teraz trzyma kciuki za to aby jego szczęście tak szybko się nie skończyło.
Rzadziej za to spotyka się z rodziną. Nie ma teraz już tyle czasu co wcześniej. Chihaya aktualnie znajduje się w Londynie, na studiach, a Ren wciąż buja w obłokach pomagając Takumiemu w utrzymaniu rodzinnego interesu, kiedy ten musi gdzieś wyjechać.
Co do swojej kariery to przejął już większość działalności swojej babci. Został szefem agencji, w której ma własne biuro i centrum swoich poczynań, nadal zajmuje się studiem oraz pomaga w zarządzaniu butikiem Inoue. Dzięki temu jego babcia mogła się w stu procentach poświęcić projektowaniu nowych kolekcji. Na pokazy Takumi zawsze jeździ wspierać swoją babcię, gdyż wie, że każdy pokaz może być jej ostatnim, a jest ona dla niego bardzo ważną osobą.
Ma również problemy ze zdrowiem. Przez pewien wypadek w skutek, którego został pchnięty nożem w brzuch, a jego odporoność jest teraz dużo słabsza, przez co stał się bardziej podatny na choroby.
WYGLĄD:
Jeśli chodzi o budowę to Takumi nigdy nie miał ciała kulturysty. Zawsze był wyższy i chudszy od reszty swoich rówieśników. Nigdy nie mógł pochwalić wyrzeźbionym na brzuchu kaloryferem, a w dodatku był właścicielem długich szczupłych jak patyki nóg. Jest człowiekiem o który przeważnie ma kamienny wyraz twarzy. On prawie nigdy się nie uśmiecha, tylko przy najbliższych można zobaczyć, że naprawdę z czegoś się cieszy. Coś co jest jego wyjątkową cechą, która wyróżnia go spośród innych ludzi to na pewno spojrzenie. Często ludzie przez nie boją się go zaczepiać, aczkolwiek z drugiej strony to właśnie dzięki temu lgnął do niego jak głupiec w pułapkę. Jest ono mroźne, wręcz przerażające, ale na swój sposób uwodzi do tego stopnia, że ciężko odmówić mężczyźnie choć najmniejszej zachcianki.
Zazwyczaj jest ubrany bardzo schludnie i przede wszystkim modnie. W końcu musi dawać dobry przykład w swojej branży. Często nosi koszule oraz różnorakie marynarki. No cóż, to jego babcia nauczyła go, że mężczyzna najlepiej wygląda w koszulach, porządnych dżinsach i marynarce. Jednakże na co dzień nosi zwykły T-shirt i rozciągniętą bluzę. W tym czuje się najlepiej i najswobodniej.
Jeśli chodzi o budowę to Takumi nigdy nie miał ciała kulturysty. Zawsze był wyższy i chudszy od reszty swoich rówieśników. Nigdy nie mógł pochwalić wyrzeźbionym na brzuchu kaloryferem, a w dodatku był właścicielem długich szczupłych jak patyki nóg. Jest człowiekiem o który przeważnie ma kamienny wyraz twarzy. On prawie nigdy się nie uśmiecha, tylko przy najbliższych można zobaczyć, że naprawdę z czegoś się cieszy. Coś co jest jego wyjątkową cechą, która wyróżnia go spośród innych ludzi to na pewno spojrzenie. Często ludzie przez nie boją się go zaczepiać, aczkolwiek z drugiej strony to właśnie dzięki temu lgnął do niego jak głupiec w pułapkę. Jest ono mroźne, wręcz przerażające, ale na swój sposób uwodzi do tego stopnia, że ciężko odmówić mężczyźnie choć najmniejszej zachcianki.
Zazwyczaj jest ubrany bardzo schludnie i przede wszystkim modnie. W końcu musi dawać dobry przykład w swojej branży. Często nosi koszule oraz różnorakie marynarki. No cóż, to jego babcia nauczyła go, że mężczyzna najlepiej wygląda w koszulach, porządnych dżinsach i marynarce. Jednakże na co dzień nosi zwykły T-shirt i rozciągniętą bluzę. W tym czuje się najlepiej i najswobodniej.
CHARAKTER:
Takumi jest typem, który charakterem kompletnie nie pasuje do swojej rodziny. Tak jak wszyscy są niepoprawnymi wiecznie uśmiechniętymi optymistami tak mężczyzna jest zupełnym tego przeciwieństwem. W większości przypadków jest bardzo prostolinijny i nie cierpi kiedy ktoś owija w bawełnę. Poczucie humoru zyskuje tylko kiedy będzie już po kilku mocnych piwach, tak samo jak większość zachowań podobnych do jego rodziny zyskuje po pijaku, ale to chyba jak każdy kto schleje się w trupa. Nienawidzi lizusów jak i ludzi którzy boją się wyrażać swoją opinię ze względu na innych. Zdarza mu się zażartować, ale głównie są to ironiczne dogryzki. Nigdy nie uważał, że jest samotny. Fakt, mieszka sam, ale nigdy nie nazwałby tego samotnością. Jemu się to podoba, nikt nie wchodzi mu w drogę. Ogólnie bywa zimny niczym jego wzrok i oschły do granic możliwości. Mało mówi i zazwyczaj ogranicza się do ciętych ripost. Bywa złośliwy i zamknięty na argumenty innych. Jest zabójczo szczery, mówi to co myśli dobrze wiedząc, że może to sprawić przykrość innym. Jednym zdaniem, istny . Doskonały na szefa. (w sumie jakby nie patrzeć, już nim jest.) Lecz pod każdą skorupą coś się kryje. Ten nikim ani niczym nie przejmujący się twardziel potrafi zmienić się o sto osiemdziesiąt stopni. Kiedy nikt nie patrzy lub, gdy jest w otoczeniu najbliższych staje się całkiem znośny. Oczywiście nie spodziewajmy się nagle gigantycznej zmiany. Wcale nie stanie się potulny jak owieczka. Będzie może jedynie bardziej opiekuńczy, pomocny, bardziej rozmowny. No, ale cóż czasem nawet on musi wyjść ze znajomymi na piwo czy koncert, co jak co, ale on też jest potrzebuje trochę uwagi czy towarzystwa. Ważne dla niego osoby bardzo dobrze o tym wiedzą i idealnie wyczują moment, w którym Takumi potrzebuje bliskości drugiego człowieka mimo, że nigdy się do tego nie przyzna. W końcu i tak mimo wyjątkowo silnego charakteru nadal jest tylko słabym człowiekiem. Jest zamknięty na obcych ludzi. Trzyma się tylko z najbliższą rodziną i przyjaciółmi. Jednakże, modelki, modele, projektanci czy też fotografowie, którzy z nim współpracują nigdy nie narzekają. Uważają go za sumiennego w pracy, zdolnego do poświęceń, sprawiedliwego i dobrego szefa, aczkolwiek jest bardzo wymagający i nie toleruje lenistwa czy też braku przykładności. Nikt przy nim nie może spocząć na laurach, inaczej skończy się to dla takiej osoby w bardzo niekorzystny sposób. Dla niego praca jest bardzo ważna, w końcu poświęcił jej za dużo czasu, żeby to wszystko miało się teraz zmarnować.
CIEKAWOSTKI:
~*~Ze względu na pasję swojej matki, Takumi w młodości uczył się gry na skrzypcach i fortepianie. Do tej pory pamięta jak się gra lecz nie ma na to ani czasu, ani warunków czy chęci.
~*~Uwielbia czekoladę. Miał kiedyś w domu nawet czekoladową fontanne lecz wylądowała ona gdzieś w otchłaniach składzika. Aczkolwiek w jego szafce ZAWSZE jest choć jedna paczka Pocky.
~*~Pali jak smok. Zaczął przez to, że jego praca wywierała na nim zbyt duży stres, a jedyną wymówką na krótką „przerwę” było tak zwanę „idę na fajkę, zaraz wracam” Jego ulubionymi papiersoami są Marlboro menthol lights oraz Black Devil.
~*~Ma w domu Shishe, aczkolwiek pali ją głównie z melisami zamiast tytoniu ze względu na to, że często siedzi przy Shishy ze swoją siostrą, która nie pali, a i on nie chce, żeby zaczęła.
~*~Nie wyobraża sobie mieszkać w mieszkaniu bez dużego balkonu.
~*~Nigdy się do tego nie przyzna, ale lubi robić za niańkę.
~*~Ze względu na pokazy trochę podróżuje.
~*~Nie lubi psów, łagodnego jedzenia, jeździć metrem i konno.
~*~Nie pije kawy. Zastąpił ją sobie energetykami, które za to
może pić jeden po drugim.
~*~ Ma bliznę na brzuchu.
~*~Może i nie lubi kawy, ale za to kocha dobrą herbatę. Można znaleźć u niego w domu prawie każdy rodzaj. Jego ulubione to kaktusowa Yerba Mate i Mleczny Oolong. Nie lubi też pić herbaty w kubkach. Wyjątkiem jest Yerba przy której ma się specjalny wysoki kubek z metalową słomką, na której końcu jest coś w rodzaju sitka zapobiegającego przedostaniu się drobinek wewnątrz słomki. Poza tym, kiedy tylko może pije herbatę w czarkach.~*~Nie pije kawy. Zastąpił ją sobie energetykami, które za to
może pić jeden po drugim.
~*~ Ma bliznę na brzuchu.
OD AUTORKI:
Witam wszystkich i każdego z osobna. ^^ Liczę na ciekawe wątki i jestem chętna na wszelkie powiązania. Mam nadzieje, że moja postać wam się spodoba. Nie wiem jak Takumi, ale ja nie gryzę, więc piszcie śmiało ;3
Twarzy Shirayukiemu użyczył Yu Ha Min.
2 874 komentarze:
1 – 200 z 2874 Nowsze› Najnowsze»Popatrzył na gmach budynku i pokręcił głową. Już postanowił, że właśnie tu będzie pracował i nie miał zamiaru zawracać. Niepewnym krokiem przekroczył próg i ruszył przez hall w kierunku wind. Oczy wszystkich skierowane były nie niego. Jakieś dwie kobiety, na oko starsze od niego podeszły i zagrodziły mun drogę.
-Jesteś tym nowym modelem? Do kodo idziesz?-spytała jedna z nich.
-Do...-spojrzał na pośpiesznie napisane imię na wymiętej kartce.-Do...Takumiego Shirayuki...-powiedział trochę niepewnie.
-Do szefa? Wiesz nie jest jeszcze za późno, możesz w końcu pracować w innej agencji. W końcu wiesz...nie ja nie mogę, Yumi ty mu powiedz.
-No wiec wiesz.-zaczęła druga kobieta.-Szef jest naprawdę przerażający...-ściszyła głos.-sypiał z większością modelek i modeli z tej agencji...z wszystkich z nich zrobił sobie zabawki na jedną noc.
-Nie obchodzą mnie plotki.-odparł niewzruszony.
-To nie są plotki-oburzyły się.
-Przepraszam, ale naprawdę się spieszę.-wyminął je i już po chwili jechał windą na ostatnie piętro. Na drżących nogach podszedł do drzwi oznaczonych plakietką "BOSS". Zapukał i kiedy usłyszał "proszę" zajrzał do środka. Jego oczom ukazał się przystojny mężczyzna siedzący za biurkiem, ubrany w seksowny ale i stosowny garnitur.
-Przepraszam! Pomyliłem gabinety!-prawie krzyknął i zestresowany zatrzasnął drzwi z bijącym sercem wciąż stojąc na korytarzu.
-Ja...um...po prostu, nic...zupełnie nic.-bąknął. O tyle o ile na zdjęciach wychodził profesjonalnie i nie potrzebował przeróbek w photoshopie o tyle normalnie był straszną gapą. "A jeśli to co mówiły tamte kobiety to prawda?" pomyślał przerażony."O nie, nie wolno mi tak myśleć, on nic mi nie zrobi...mimo, że jest...naprawdę przystojny..." jego myśli biegły w różnych kierunkach.
Wziął kilka głębokich wdechów i wziął się za odpowiadanie na pytania, nie patrząc mężczyźnie w oczy.
-Rodzina nie popiera mojej pracy w tej branży i będąc w Tokio utrudniała mi to jak tylko mogła. Dodatkowo paparazzi i fani nie dawali mi spokoju wiec pomyślałem, że tutaj będzie trochę spokojniej. Poza tym jest to jedna z najlepszych agencji. Od ekipy...oczekuję jedynie minimalnych przeróbek moich zdjęć, nie lubię tego.-powiedział trochę niepewnie, ale był z siebie dumny, że nie zająkał się ani razu.
Chłopak wbił się w fotel.-J-jestem wolny...znaczy się, nie mam jakiś wielkich planów, chciałem pozwiedzać, nic poza tym.-Przełknął ślinę.-Mam nadzieję, że sprostam Pańskim oczekiwaniom...
-N-nie...żadnych pytań.-wyjąkał."a mówiły, że jest straszny..."pomyślał.-Mam nadzieję, że zdjęcia się p-podobały i t-te nowe też będą..-niepewnie, na drżących nogach wstał z krzesła. Był bliski omdlenia.
-Będę się starał. Może jak odpocznę...-uśmiechnął się nerwowo i zrobił dwa kroki w tył. Bał się? Chyba nie do końca. "Dlaczego jego wypowiedzi mają tyle podtekstów? A może to tylko moja wyobraźnia? W sumie...kiedy był tak blisko...moje serce prawie eksplodowało..." pomyślał prawie pewny że po prostu czuje się zawstydzony.
Przełknął ślinę robiąc kolejne dwa kroki w tył.-Chyba po prostu ciężko śpię ostatnimi czasy...możliwe że porządny sen dobrze mi zrobi. Napiję się ciepłej herbaty i do piątku będę zdrów jak ryba.-wydukał. "Dlaczego...moje serce bije tak szybko? Jest mi słabo...chyba zaraz zemdleję..."
-M-Moja rodzina bardzo lubi dzwonić do mnie w nocy a raz obudzony mam problem z ponownym zaśnięciem.-skłamał w końcu nie powie mu od tak że boi się ciemności.Przeszedł dwa kroki w tył.-O-Oczywiście w piątek będę w pełni sprawny. Jestem pewny, że to tylko z...-przymknął oczy i osunął się na podłogę. Nie ulegało wątpliwości, że zemdlał. Rano zjadł tylko słodką bułkę a dodatkowy stres spowodował całkowite osłabienie organizmu.
-Cholera...-jęknął.-zimno mi...gdzie jestem?-Rozejrzał się i spod przymkniętych powiek rozpoznał swój pokój.-Jak się tu znalazłem? Pamiętam spotkanie a potem...chyba zemdlałem...-wstał z łóżka i od razu upadł.-Potrzebuję cukru...-cały czas mówił sam do siebie. Raczkując niczym małe dziecko poszedł do kuchni i z półki na dole wyjął pudełko truskawkowych pocków. Zjadł kilka i poczuł jak część sił i ciepła mu wraca.
Zaskoczony zapewne by upadł gdyby już nie siedział na podłodze.-C-Co tutaj robisz? Co s-się stało?-spytał nie do końca rozumiejąc sytuację. Podniósł się i wyjął z lodówki butelkę pepsi. Wziął kilka łyków i z powrotem opadł na podłogę wracając do pochłaniania pocków.
-O-oczywiście...jutro z samego rana pójdę do lekarza.-zwiesił głowę.-Przepraszam, że sprawiłem kłopot...to już się nie powtórzy...-Miał tylko nadzieję, że kiedy zemdlał jego serce zwolniło...
-Cóż...Ch-chyba tak...-przełknął ślinę i odważył się spojrzeć mężczyźnie w oczy.-Czy...mógłbym prosić o zwracanie się do mnie po imieniu? Po prostu...nie lubię swojego nazwiska.-wydukał. Nazwisko przypominało mu ojca i dziadków za którymi nie przepadał.
-Przypomina mi rodzinę za którą nie przepadam, to wszystko. Nie chcę o niej pamiętać. Zwracając się do mnie po nazwisku...czuję się tak jakby się Pan zwracał do mojego ojca.-Włożył sobie to buzi pocka i tak z nim siedział.
Oczy mu się rozszerzyły, bynajmniej nie ze strachu ale z zaskoczenia. Serce mu przyspieszyło, był tak sparaliżowany, że nie był w stanie ruszyć chociażby palcem. "Pocky game!?" pomyślał kiedy mniej więcej dotarła do niego sytuacja.
Po jego policzkach spływały nieodgadnione łzy. Mogły być one ze szczęścia, ze smutku, z szoku. "Ostrzegały mnie...ale już chyba za późno, prawda? Moje serce bije tak szybko...chyba się zakochałem...ale ja naprawdę..."-nie chcę być zabawką na jedną noc.-szepnął końcówkę swoich rozmyślań i od razu zasłonił sobie usta dłonią. Miał ochotę uciec ze wstydu ale nie miał siły.
"Nie wstawaj, nie wstawaj...nie wstanę..." Przełknął ślinę. Dwoma palcami delikatnie dotknął ust."Nie chcę...być zabawką na jedną noc...jeżeli nie mogę liczyć na głębsze uczucie...to lepiej będzie jeżeli o tym zapomnę, ale naprawdę...nie chcę o tym zapominać..."przetarł łzy.-Nie mogę się tak mazgaić...-szepnął sam do siebie.
Kiedy usłyszał trzask drzwi, wstał żeby je zakluczyć. Wziął szybki prysznic i położył się spać. Potrzebował duuużooo snu.
-Tak, już idę. Jestem w drodze. Tak mam te papiery.-Odpowiadał lekko przygaszonym monotonnym głosem. Podreptał do biurka sekretarki.
-Czy może to pani przekazać panu Shirayuki?-spytał.-Jest tam wyraźnie napisane że spokojnie mogę zacząć pracę i nic mi nie jest.
Przełknął ślinę.-Niech pani trzyma za mnie kciuki.-Ruszył w stronę gabinetu Takumiego a kiedy doszedł zapukał niepewnie. "Zostawię papiery i pójdę...taaak nic się nie stanie, tamtej sytuacji nie było." przekonywał sam siebie.
Przełknął ślinę poczuł jak nogi mu miękną więc grzecznie podszedł i usiadł.
-Przyniosłem te papiery...-zaczął kiedy mężczyzna skończył.-Dopiero w piątek przyszły wyniki...i...przepraszam, że musiał Pan tak długo czekać...
Nie wiedział co powiedzieć, jak pomóc, nic, po prostu go zatkało.-P-przepraszam...punkt dziewiąta...na pewno będę. I...t-telefony też będę odbierał...a t-teraz nie będę p-przeszkadzał i b-będzie lepiej jak już pójdę...-wydukał.
Zaskoczony i chyba nawet trochę zbulwersowany wybiegł za nim z gabinetu i zaczął dreptać obok niego.-Co to miało być przed chwilą?-spytał drżącym głosem.-wydawało mi się, że tydzień temu powiedziałem, że nie chcę być zabawką.
Teraz musiał biec żeby dotrzymać mu kroku.
-Jeżeli myślisz o mnie jak o swojej zabawce to proszę, żebyś...p-przestał mi to robić...-zatrzymał się i delikatnie dotknął swoich ust.
-Z-zatrzymaj się w końcu do cholery! Mówię do ciebie!-krzyczał wciąż za nim biegnąc. Potrafił stać godzinami w jednej pozycji do zdjęć ale bieganie było jego słabą stroną.
Ciężko dyszał i widać było, że jest zmęczony.-Wyjaśnij tę sytuację.-wydyszał.-powtórzę to ostatni raz, nie chcę być zabawką.
-Czego? Żebyś w końcu przestał mnie zwodzić.-Wysapał, zmęczenie dawało mu się we znaki.
-Starałem się olać.-burknął przez zaciśnięte zęby.-Nie ważne, oddałem papiery więc mogę iść do domy nie?-zadał retoryczne pytanie w momencie kiedy drzwi windy się otworzyły i ruszył w kierunku wyjścia.
Przełknął ślinę czuł jak zaczynają go piec policzki.-Nie muszę na nie odpowiadać. W końcu tylko tracę czas, prawda?-wydukał.
-Chcesz wiedzieć?-czuł, że rumieńce na jego policzkach są już widoczne.-To zacznij patrzeć dalej niż do czubka własnego nosa.-warknął drżącym głosem.
Kiedy w piątek Yuu stoczył się z łóżka i wyszykował, emocje i nerwy z początku tygodnia prawie całkowicie go opuściły. Był wypoczęty i w 100% gotowy na każdą sesję. Zjadł pożywne śniadanie, tak w razie czego, żeby nie zasłabnąć. i punkt 9 był w agencji. "Dziś nic złego nie może mnie spotkać."pomyślał przekraczając próg budynku.
Wszyscy szybko się nim zajęli i już po pół godzinie był gotowy to sesji. Elegancko uczesany i ubrany w modny garnitur z kolekcji babci Takumiego. Kiedy tylko wyszedł z szatni kolejna ekipa zaczęła go ustawiać do zdjęć. Błysnęły pierwsze flesze i Yuu w końcu był w swoim żywiole.
-Ostatnie zdjęcie! Stan do mnie tyłem...tak właśnie tak...i popatrz w te stronę, z uczuciem! Z tęsknotą!-kilka błysków.-Brawo byłeś świetny.-powiedziała na koniec i wręczyła mu butelkę wody. Yuu popatrzył na Takumiego, który teraz wyglądał jakby ktoś wylał na niego kubeł zimnej wody. "Dziwne..."-pomyślał ale na razie postanowił nie podchodzić.
-T-tak, dziękuję...-bąknął nie dowierzając sytuacji. Takumi właśnie go pochwalił.-Mam to podpisać w domu i ci donieść czy chcesz to mieć natychmiast?-spytał niepewnie. "nie jestem pewny czy prosi tak o wszystkie zdjęcia ale moje chce mieć najszybciej jak się da! Nie...nie mogę się tak ekscytować...to tylko praca...tak na pewno..."
"Jestem jego, tak? Nie jestem rzeczą" pomyślał rozdrażniony.-Postaram się donieść to jutro. I nie traktuj mnie przedmiotowo.-dodał i ugryzł się w język.
W głowie wciąż siedziała mu wczorajsza sesja. Przed nim leżała teczka z podpisanymi dokumentami. Kiedy usłyszał dzwonek do drzwi zerwał się z kanapy. Pokręcił głową."Nie mogę się tak cieszyć. Przyjeżdża po dokumenty, poza ty...nie chcę być zabawką." Podszedł do drzwi i powoli je otworzył.
-Wszystko podpisane, teczka jest w salonie.-I ruszył w stronę pokoju.-Tak...nadal...mam je zawsze, od zawsze...-przełknął ślinę. "Może powinienem powiedzieć mu prawdę?"-Bo ja...boję się ciemności a nie potrafię zasnąć przy zapalonym świetle...
-Masz jakieś pomysły?-spytał z nadzieją w głosie.-Wiele osób próbowało mi pomóc ale nikomu się nie udało...-przestąpił z nogi na nogę.-Może napijesz się herbaty?-spytał z lekkim, nerwowym uśmiechem.
-Mam tylko zieloną...-powiedział trochę niepewnie idąc w stronę kuchni. Nastawił wodę w czajniku i przygotował filiżanki.-To...jakie masz pomysły?
-Próbowałem wszystkiego. Z muzyką zasypiałem przez pewien czas ale rano bolały mnie uszy i głowa. O ukochanej osobie...tak myślałem ale to też nie pomaga.-pokręcił głową i zalał herbaty.
-Tego...nie próbowałem...-bąknął. Po prostu nie miał z kim.
-N-nie jestem przekonany co do tego pomysłu...-wydukał. "Yaaaay! Nie słuchaj mnie i zostaaaaaań!" tłukło się w jego głowie.
-N-no...jak obiecasz, że mnie nawet opuszkiem palca nie tkniesz...to można by spróbować...a nuż zasnę...
Uśmiechnął się. Chyba pierwszy raz uśmiechnął się tak prawdziwie, promiennie.-To ty wypij herbatkę a ja się umyję...-pobiegł do łazienki na wszelki wypadek zamykając od niej drzwi.
Wyszedł z łazienki po jakiś 15 minutach. Skierował się najpierw do kuchni a potem do salonu gdzie zastał Takumiego. Ubrany był w białe jednolite bokserki i podkoszulek na ramiączkach. Woda z mokrych włosów spływała po jego szyi i ramionach.
-Coś się stało?-spytał pytająco unosząc brwi. "ha! Nie tylko ty potrafisz uwodzić...zobacz co tracisz myśląc o mnie jak o zabawce..." pomyślał z satysfakcją.-To...sprawdzamy twoją teorię?-spytał dla upewnienia się.
Tego się nie spodziewał. Na jego twarzy malował się pewien rodzaj zaskoczenia.-Możliwe, ale kobiety mnie nie interesują."jestem cholernie atrakcyjny, tak?" zaśmiał się w duchu. Wyprzedził mężczyznę i już po chwili leżał w swoim łóżku, nie przykryty, bo po co skoro było ciepło.
Zwinął się w kulkę i zaczął odbiegać myślami od ciemności. "Co mu jest? Zmienił zdanie? Logicznie myśląc ucieszył się, że interesują mnie mężczyźni...ale...w takim razie...czy widzi we mnie coś poza zabawką?"-T-to nic nie da...i tak nie zasnę...nawet nie czuję twojej obecności...-szepnął ledwo składając zdania.
Yuu odwrócił się przodem do mężczyzny i wyciągnął w jego stronę rękę. Chciał coś powiedzieć ale słowa utknęły mu w gardle. "Chwyć mnie za dłoń...proszę..." Cały się trząsł, ciemność go przytłaczała, chciał się uspokoić ale nie umiał. Co noc męczył się tak samo aż w końcu zasypiał z wycieńczenia około godziny 3-4.
Dobrze wiedział że właśnie powinien krzyczeć na Takumiego, że przecież obiecał że go nie dotknie, ale nie był to dotyk o podtekstach seksualnych wiec siedział cicho. W końcu, poczuł się trochę bezpieczniej. Jego oddech trochę się unormował a drgawki ustały.
Podkulił nogi i objął je ramionami. "Dlaczego...mnie puściłeś?" Pomyślał. Czuł jak znów zaczyna panikować. Znowu otaczała go ciemność, znowu czuł się osamotniony. Nie czuł tych ramion które go obejmowały, w których czuł się bezpiecznie i w których pewnie by zasnął. "Czy gdybym ci powiedział jak się czułem w twoich ramionach...przytuliłbyś mnie znowu?" Zadał w myślach kolejne pytanie.
-Nie o to chodzi...to pomogło...-zastanowił się chwilę i wziął głęboki wdech.-Poczułem się bezpiecznie...i...czułem, że...mógłbym tak zasnąć...-wydukał. Piekły go policzki, miał wrażenie, że powiedział za dużo.
-Um...-przymknął oczy. Jego serce biło w zdwojonym tempie, ale postanowił to zignorować."Ciekawe...o czym on teraz myśli...ja...chyba naprawdę się zakochałem...ale puki co...niech to zostanie w mojej głowie..."
"to tylko policzek, to tylko policzek! Mam wrażenie, że Takumi zachowuje się inaczej niż wcześniej"-Czy ja wiem, czy cudowne...t-to zawstydzające...-wyjąkał.
Sparaliżowało go a serce było bliskie wyskoczenia ze swojego miejsca.-J-ja się b-bardzo cieszę że w-widzisz ją t-tak n-n-nie wyraźnie.-wyjąkał. Takumi miał mu pomóc zasnąć a wyszło na to, że całuje go po raz trzeci w usta.
-J-jestem m-m-modelem to r-raczej n-normalnie, p-prawda?-wydukał. Coraz trudniej przychodziło mu sklejanie zdań."jeszcze trochę i nie będę miał sił się opierać"
-T-to...-mało brakowało żeby dostał palpitacji serca, zawału i wylewu w tym samym momencie.-J-ja..ja...Ch-chyba...s-się zakochałem...-wydukał nie panując już nad tym co mówi.
-N-nie przysłuchuj s-się tak! To z-zawstydzające...-jęknął. Osunął się niżej tak żeby jego twarz była na równi z twarzą Takumiego. "Nie wiem...czy dobrze rozumuję...w takiej sytuacji to może być moja wyobraźnia...ale wydaje mi się, że on czuje do mnie to samo co ja do niego..."
-T-t-t-to jest ch-cholernie zawstydzające.-wydukał a jego mózg zalała odurzająca fala. Już nie miał siły się opierać, wpadł po uszy."Ciekawe co się teraz stanie...pytania zostawię na rano...może wtedy będę w stanie myśleć...cieszę się...że nie jestem zabawką..."
-Będę...hmmm...oby do następnej sesji znikły...-odparł nieprzytomnie. Policzki paliły go żywym ogniem. Odchylił do tyłu głowę dając mężczyźnie większy dostęp do swojej szyi."Jego usta są takie delikatne...ale jego ręka jest strasznie zimna..."
-t-to twoja wina...-jęknął. To naprawdę działo się za szybko.-Cz-czy możemy tutaj zakończyć?-spytał zmęczonym i niepewnym głosem. Chciał zasnąć w jego ramionach.
-N-nie...po prostu...to twoja wina że s-serce bije mi tak szybko i...w ogóle...-mruknął i ziewnął. Przymknął oczy normując oddech.-Oyasumi...-szepnął.
Obudził się stosunkowo wcześnie. O wiele bardziej wypoczęty niż normalnie. Przetarł zaspane oczy i rozejrzał się po sypialni.-Wiedziałem, że to musiał być sen...-powiedział zrezygnowany, zwlekł się z łóżka i zauważył kartkę od Takumiego.-Yaaaaay! więc jednak to nie był sen...a skoro to nie był sen to...-pobiegł do łazienki i stanął przed lustrem.-Och...są tak bardzo widoczne...będą schodziły strasznie długo...-dotknął jednej z nich.-Ale było fajnie...-szepnął rozmarzony i poszedł do kuchni zrobić sobie śniadanie.
-Dzień do...-mało nie wybuchł śmiechem kiedy zobaczył mężczyznę w pogiętych ubraniach. Powstrzymał się i wziął głęboki wdech.-Dzień dobry. Jak się spało?-spytał zaglądając do lodówki i zastanawiając się co mógłby zjeść na śniadanie. Zrezygnowany zamknął ją po 5 minutach i zaczął grzebać po szafkach.-Śniadanie, śniadaniem...ale jak ukryć tak bardzo widoczne malinki?-mruknął sam do siebie.
"Pomyślał o mnie! Yatta! och...muszę się uspokoić."-T-tak...chętnie...-uśmiechnął się.-To...ten...może ja się pójdę ubrać...-mruknął. Dopiero co wstał i wciąż chodził w swojej "piżamie".
-Hah? Z-zapomniałem? O czym?-Był pewny, że o niczym nie zapomniał. Przywitał się przecież, więc o co mogło chodzić?
-D-dobrze...-wydukał i jeszcze bardziej nieprzytomnym krokiem poszedł do garderoby. Kiedy trochę ochłonął zaczął wybierać ciuchy. Ubrał lekko podniszczone jeansy i białą koszulkę. Szyję pełną malinek zakrył czarno-białą arafatką. Kiedy upewnił się że zestaw wygląda w miarę dobrze wrócił do kuchni.
-Ale nic nie widać nie?-spytał dla pewności i usiadł przy stoliku w kuchni, żeby nie przeszkadzać Takumiemu. Niepewnie zdjął chustkę z szyi w sumie mężczyzna miał rację, nie miał powodu teraz jej nosić.
-T-tak...ale nie musiałeś...sam bym kupił...-bąknął. Atmosfera była trochę dziwna. Poprawił się na krześle.-Um...to my...znaczy się...tak jakby...jesteśmy teraz p-parą...prawda?-wydukał.
-N-no tak...b-bo myślałem...-do oczu cisnęły mu się łzy ale hamował je jak tylko mógł. "To nie mogło być kłamstwo, prawda?"
-M-myślałem, że wczoraj...że już nie myślisz o mnie jak o zabawce...-wziął kilka wdechów żeby zahamować zły.
-N-no właśnie myślę! Przepraszam ale nie umiem czytać w myślach!-niemalże warknął." Mam dwa wyjścia...albo cała wczorajsza noc była kłamstwem...albo Taku się ze mną droczy..."
-Jestem, i dobrze mi z tym.-burknął.-To źle że chcę mieć jasną sytuację?
-Stawiam na to że byłeś zmęczony bo nie spałeś 3 dni z rzędu...-odburknął-Albo pomyślałeś sobie że fajnie będzie się mną zabawić skoro tak boję się ciemności.
-Tak...w sumie masz rację...to nie ma sensu-mruknął.-nie wiem...mówiłem już że nie umiem czytać w myślach..
-Po prostu...chcę się upewnić...-przełknął ślinę.-Chcę mieć jasną sytuację.
-Na pewno chcę usłyszeć prawdę...czuję się niepewny i zagubiony...nie wiem co czujesz...Po prostu chcę wiedzieć na czym stoję...-wydukał.
Uśmiechnął się w duchu i podszedł kawałek.-Jak bardzo się zakochałeś?-spytał z czystej ciekawości. "To jesteśmy parą tak?tak?"
Na policzkach pojawiły mu się rumieńce. Nikt nigdy nie powiedział mu czegoś takiego."Dziwne...teraz zachowuje się całkowicie inaczej niż na początku znajomości..."
Schował twarz w dłoniach. Przez szpary w palcach zauważył patelnię, jego jedyny ratunek.-Naleśnik zaraz się spali...-mruknął.
Zarumienił się jeszcze bardziej.-Um...nie chcę narzekać...ale jestem głodny...-mruknął. To nie tak że chciał zepsuć tą cudowną atmosferę, on najzwyczajniej nie lubił jak ktoś widział go kiedy się czerwieni.
Zastanowił się chwilę po czym zmusił się do popatrzenia mężczyźnie w oczy. "Zadowolony? Nie odwróciłem wzroku...naprawdę mam ochotę zapaść się pod ziemie..."
Zrobiło mu się słabo, serce znów mu przyspieszyło a rumieńce pociemniały.-J-j-j-ja c-ciebie t-też...-wydukał dzielnie nie odwracając wzroku. "to nie jest sen, nie? o matko...jestem bez śniadania...a co jak całkowicie zasłabnę?"
Jego serce nie chciało się uspokoić. Wtulił się w niego chłonąc słowa które wypowiadał. "Skoro to nie jest sen to jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi! Kocham go!"
-P-Przeze...mnie?-spytał nie dowierzając. "Kim jesteś i co zrobiłeś z Taku? Nah nieważne. Jego serce bije naprawdę szybko...Tak bardzo go kocham! Doprowadza mnie do takiego stanu...więc to tak wygląda prawdziwa miłość..."
-T-to chyba dobrze...-szepnął i uśmiechnął się lekko. W chwilowym przypływie odwagi wtulił się w niego. "Yurine miałaś rację...w końcu znalazłem miłość...już nie będziesz mi robiła samotnych zdjęć."
-Nadal mam ochotę...-Odparł czując, że robi się coraz bardziej głodny. Wyswobodził się z objęć mężczyzny.-T-to ja w tym czasie zrobię coś do picia...-dodał nieśmiało.
Pokiwał niepewnie głową.-T-to może zjemy w salonie? Możemy obejrzeć jakiś film czy coś...-chwycił kubki z gorącym kakaem.
Położył kubki na stoliku i usiadł na kanapie włączając telewizor. Przełączał kanały aż znalazł jakiś na którym leciała jakaś komedia z Jackie Chanem.
-Pyszne!-odparł. Lubił słodkie jedzenie a to dodatkowo było zrobione przez Takumiego. Był naprawdę szczęśliwy i uśmiech nie schodził mu z twarzy.-Um...tak się zastanawiam...dzisiaj w Niyasaki jest festyn...będą sztuczne ognie i w ogóle...może moglibyśmy tam pojechać...razem...-spytał zapijając słowa kakaem.
-Hah? W zasadzie to...-"w sumie...to zabrzmiało jakbym mu proponował randkę...shit muszę uważać na słowa"-możemy przyjąć...że to randka...-bąknął ładując sobie to buzi kawałek naleśnika.
-Ok...-"hmm...ale...skoro założę yukate to jak ukryję malinki?-Um...czy jak będziesz jechał...to mógłbyś po drodze kupić mi fluid i puder? Będę musiał jakoś ukryć te malinki...-wydukał i dopił do końca kakao.
-Chcę zakryć bo to zawstydzające...-bąknął.-I ludzie się będą dziwnie patrzeć...no i zrobiłeś jak tak bardzo widoczne!-dodał.-Arafatka mi nie będzie pasować.
-To kupisz o co prosiłem czy nie?-spytał i opatrzył na pusty kubek.-zauważą...zrobiłeś je naprawdę widoczne...nie znikną przez co najmniej dwa tygodnie...
-M-może i by nie miało, ale jednak...jak będę chciał wyjść to założę chustkę, ale teraz żadna mi nie będzie pasować...-przełknął ślinę.-Jak powiesz nie to...to nie zobaczysz niespodzianki...-wydukał.
-N-nie mogę, b-bo nie mogę tak pojechać jak będą widoczne. U-uroczo czy nie...to jeszcze bardziej zawstydzające kiedy wszyscy je widzą.-wyjąkał. Chciał zakryć twarz dłońmi ale miał się nie chować przed Takumim.
westchnął.-n-no ale ja nie chcę, żeby ktoś je zobaczył...a...u-ubieram yukatę i chciałbym ukryć te malinki.-wyjąkał. "no i po niespodziance"
Na jego pliczki wystąpiły jeszcze większe rumieńce.-T-tak...to miała być ta niespodzianka...-"oj tam zawału...i tak cię wmuruje" pomyślał a na jego ustach pojawił się ledwo dostrzegalny uśmiech pełen satysfakcji.-T-to kiedy jedziemy?-zapytał. Prawie w tym samym momencie usłyszeli dzwonek telefonu stacjonarnego. Yuu przełknął ślinę "To pewnie Yurine...cholera..."
Wstał i podszedł do telefonu.-Jestem pewny, że to nic ważnego.-podniósł słuchawkę.-Halo? A hej Yurine.
-Co tam? Jest u ciebie?-zaćwierkała.
-T-tak...
-Oooooo! To jesteście paaaaaarą?
-T-taaaa
-Dzisiaj przejeżdżam na festyn do was! Przedstawisz nas!
-Em....no dobra...
-Pokazałeś mu zdjęcia które ci robiłam?
-Nie pokazałem mu żadnych zdjęć!
-Ugh! A robiłam ci je specjalnie żebyś je pokazał swojemu facetowi!
-No i co? Nie pokażę mu ich.
-aaaaaaaa wolisz żeby cię zobaczył tak na żywo?
-N-nie wygaduj głupot pokręcona yaoistko!
-Phi. Ale zakładasz tą yukate którą ci kupiłam zanim wyjechałeś?
-Tak...zakładam.
-No! Tak bardzo chcę zobaczyć jego minę! Całowaliście się już? Robiliście już TO?
-Nie muszę co się spowiadać...To moja sprawa...
-O rzesz ty!-wrzasnęła do słuchawki kiedy podniósł ją Yuu.-Jaki on ma boski głos! Pocałował cie?!
-T-taaa...-odpowiedział nieprzytomnie.
-Aż tak bosko całuje?
-T-taaa...to do zobaczenia...muszę się wyszykować...
-Yuu! Yuu! żyjesz tam?
-Żyje...chyba powoli się do tego przyzwyczajam...dobra...to pa...-i odłożył słuchawkę. Poszedł do garderoby po yukatę po czy wszedł do łazienki. Wziął szybki prysznic i po małej walce z pasem obi zabrał się za "układanie" włosów w artystyczny nieład. Kiedy był gotowy usłyszał dzwonek do drzwi. Wyszedł z łazienki całkowicie gotowy. Ubrany w letnią yukatę z wzorem w karpie koi, sięgającą mu trochę za kolana. Pobiegł otworzyć drzwi w których stał Takumi.
-A co?-spytał uśmiechając się z lekkimi rumieńcami na policzkach. Dotknął ręką szyi i przypomniał sobie o malinkach.-Kupiłeś ten fluid? Bo jak Yurine zobaczy te malinki to nie da nam spokoju...
-Moja przyjaciółka...jedyna jaką miałem w Tokio...uwielbia mi robić zdjęcia więc przyjeżdża głównie żeby porobić mi zdjęcia w yukacie...przepraszam...naprawdę chciałem żebyśmy pobyli sami...pewnie uprze się żeby zrobić parę jak jesteśmy razem...przepraszam...straszna z niej yaoistka...-poszedł do łazienki żeby nałożyć fluid.
Yuu wyszedł po chwili z perfekcyjnie zakrytymi malinkami.-O-ona jest wolnym strzelcem...nigdzie nie pracuje na stałe...a te zdjęcia...w-wolałbym nie...t-to naprawdę zawstydzające...-pokręcił głową-t-to co...jedziemy?-"nie chcę żeby widział te zdjęcia...co prawda jestem na niech tyłem...albo to pasa...ale wciąż NAGI! I te w pościeli...i te na basenie...o nie! nie pokażę mu ich!"
Uśmiechnięty ubrał buty.-Tak dokładnie to 2 razy...może 3 mi mówiłeś...Jak je znajdziesz to zobaczysz...a są dobrze zabezpieczone w moim gabinecie który jest zawsze zamknięty na klucz, który jest ukryty...a o ile się nie mylę Yurine kopii nie ma.-powiedział zamykając drzwi od domu.-W każdym razie jej zdjęcia widziałeś...wysyłałem je na wstępie.-dodał.
-Hmmm...ale głównie dlatego, że ja tam byłem co?-zaśmiał się podchodząc do samochodu Takumiego.-Ona twierdzi, że jej zdjęcia są doskonałe tylko jak ja na nich jestem...-otworzył drzwi i wszedł do samochodu. Kiedy wszedł także Takumi, w ciasnym samochodzie uderzył go zapach perfum.-I tak w ogóle...ładnie pachniesz...-dodał czując, że lekko się rumieni.
-N-naprawdę? Och...aż mi głupio...-"Nie zauważyłem nawet kiedy mnie przytulał...Ale teraz zapach jest bardzo intensywny."
-Hmmm...w sumie sam nie jestem pewny...znaczy...o ile się nie mylę to Tsuki o mi...i...jakie papierosy palisz? Znaczy się...mają nawet ładny zapach...-powiedział-pomimo że nie powinieneś palić bo to złe dla twojego zdrowia...-dodał a w ego głosie było słychać zmartwienie.
-Ale jak będziesz palił to nastąpi to wcześniej. Ale ciebie to uspokaja nie? Nie przeszkadza mi to...ale chciałbym, żebyś trochę ograniczył.-zastanowił się chwilę.-Kto to Ren?-spytał przyglądając się uważnie Takumiemu.
-Twój brat?-zaciekawił się.-Jaki jest? Skoro lubi takie święta to będzie dzisiaj? Chciałbym go poznać...Masz jeszcze jakieś rodzeństwo?-Sypał pytaniami. Chciał się dowiedzieć jak najwięcej o rodzinie Takumiego.
-Siostrzyczkę? Ile ma lat? Jaka jest?-Zadał kolejne pytania. On był jedynakiem olanym przez swoją rodzinę. Wytykany palcami przez swoją orientację i marzenia o zostaniu modelem. Wszyscy woleli jego kuzyna "przykładnego ucznia".
-Olał mnie zawsze był był "zapracowany" żeby porozmawiać ze mną chociaż przez chwilę. Z resztą...cała rodzina mnie olała...zawsze porównywali mnie z moim kuzynem...synem brata mojego ojca. Zawsze powtarzali "Zobacz jaki pilny uczeń z Keiichiego, powinieneś brać z niego przykład." albo" Keiichi planuje zostać szefem wielkiej korporacji a tobie tylko jakiś modeling w głowie" a najgorsze były słowa babki" Mój wnuk którego sama wychowywałam został gejem! Jak to dobrze że Keiichi jest NORMALNYM chłopcem."
-Mama...zmarła jak miałem pięć lat...w wypadku samochodowym...była piękna...pamiętam jak za mgłą ale była też bardzo miła...Keiichi zawsze się z tego śmiał że nie mam mamy...pewnie zazdrościł mi tego że w szkole wszystkie dziewczyny mnie lubiły...on jest po prostu ohydny...Pamiętam te wszystkie walentynki "hej Nakami-kun...jesteś najładniejszym i najmilszym chłopakiem w szkole..." nie obchodziło mnie to więc odpowiadałem że interesują mnie chłopcy a one uciekały zapłakane że jakim cudem ja i Keiichi jesteśmy kuzynami skoro on jest taki brzydki...nie obchodziły mnie te kartki...chciałem choć raz dostać normalny prezent urodzinowy...
-Potrącił ją pijany kierowca...-wtulił się w niego powstrzymując łzy.-Dziękuję...-zaśmiał się pod nosem.-Już to widzę. "O Yuu to twój chłopak? Co on mi może zrobić?" I ta jego prosiakowata mina...już by chyba złego słowa o mnie nie powiedział...a na święta będę musiał tam jechać, nie wykręcę się.
-Była piękna...babka zawsze powtarzała "te ładą buźkę odziedziczyłeś bo tej swojej głupiej matce"...-wtulił się w niego jeszcze bardziej.-Naprawdę ze mną pojedziesz? Może w tym roku nie będą na mnie naskakiwać...
-Dziękuję...no...nie denerwuj się już...-szepnął kiedy usłyszał ton głosu Takumiego.-Idziemy? Czy będziemy tak siedzieć...albo stać...
-Powiedziałem, że tak jakoś koło stacji. To niedaleko stąd. Tylko ostrzegam...może zacząć piszczeć jak nas zobaczy...-mruknął i zamknął za sobą drzwi.
-Aaaaaa, żeby zaczęła piszczeć jeszcze głośniej?-zadał retoryczne pytanie. Już po chwili doszli na stację. Yurine ubrana była w jasnofioletową yukatę a na szyi miała powieszony aparat.
-Yuu! O matko!-przerwa na salwę pisków-Jak wy świetnie razem wyglądacie!-kilka zdjęć.
-hej Yurine...-mruknął Yuu.
-Yurine Murakami-odparła kobieta z szerokim uśmiechem również podając dłoń.
-T-to jak? Idziemy?-spytał Yuu uśmiechając się nieśmiało.
-No oczywiście! Muszę wam porobić pełno zdjęć!-kiedy ruszyli poszła obok Takumiego i stanęła na palcach by jako tako sięgnąć mu do ucha.-I jak? Pokazał ci zdjęcia?
-No...ma naprawdę ładne ciało wiec nie wiem czego on się tam wstydzi.-burknęła.-no nie mam kopii...
-ej noooo! Ja tu jestem i wszystko słyszę!-krzyknął Yuu. Kobieta starała sie sięgnąć jak najwyżej ucha mężczyzny i szepnęła.
-Ale wiem jak możesz od niego wyciągnąć informacje gdzie jest klucz.-uśmiechnęła się.
-Mały Yuu ma bardzo słabą głowę-uśmiechnęła się nadal mówiąc teatralnym szeptem-Jedna puszka piwka-tu klasnęła.-I powie wszystko co chcesz wiedzieć...a potem ładnie zaśnie.
-Bardzo-zaśmiała się.
-W porządku-burknął i odwrócił głowę by podziwiać lampiony i stoiska.-Głodny jestem...-stwierdził kiedy mijali kolejne stoisko z teriyaki.
-O! Ja też, usiądźmy i zjedzmy coś. Porobię wam parę zdjęć. Gdzie planujecie oglądać sztuczne ognie?-Yurine jeszcze bardzie się ożywiła.
Usiedli i zamówili Teriyaki.
-Mnie nie pytaj...nie wiem co zaplanował-powiedział chłopak czując na sobie pytający wzrok przyjaciółki.
-Noooo...a dlaczego ty mu nie chcesz pokazać tych zdjęć...swoją drogą przystojny jest.
-Bo nie chcę...mówiłem ci to jak mi je robiłaś.
-Uparty jesteś wiesz? Ale on jest zdeterminowany...sam znajdzie kluczyk.
-To ty jesteś uparta. Jak znajdzie to trudno, sam mu ich nie pokażę...Tylko dlaczego dzwonią do niego w niedzielę...myślałem, że spędzimy ten dzień sami...z tu najpierw ty, i jeszcze do niego dzwonią.
-Spokojnie Yuu...ja porobię wam parę zdjęć i na pokazie będziecie sami...a on zaraz wróci...a już idzie.-powiedziała z uśmiechem.
"O co chodzi? Czemu tam usiadł? Jest inaczej ubrany...dlaczego" Yuu na drżących nogach podszedł do mężczyzny.-Em...Takumi...cz-czy coś się stało, że tu usiadłeś?-wydukał. Yurine była wyraźnie zaskoczona i chyba nawet zdenerwowana.
-Zadzwonili do niego z firmy i poszedł poszukać cichego miejsca.-bąknął. "Wspominał że ma brata, ale nie że BLIŹNIAKA!"-Yuu Nakami...-uścisnął wyciągniętą w jego stronę dłoń-jego chłopak...-dodał nie do końca wiedząc jak zareaguje mężczyzna.
-O-on potrafi być naprawdę miły i troskliwy...-zdecydowanie nie takiej reakcji się spodziewał.-A-ale jak ci nie mówił to chyba nie będzie na mnie zły, ze wiesz prawda? I t-to aż takie dziwne że ma chłopaka?
-W-wiem o tym, że miał wiele romansów...a...on wie że nie chcę być zabawką.-przełknął ślinę. Dotknął swojej szyi gdzie pod warstwą fluidu kryły się malinki-Mam nadzieję...wierzę w to...że to co mówił było prawdą. I...jeżeli tak jest to...cieszę się, że mnie pokochał.
Po policzkach Yuu pociekło parę łez których nie zdołał powstrzymać.-T-Takumi...dlaczego on mówił że powinienem mieć wątpliwości czy mnie kochasz skoro nie widział tego co ja? Nie podoba mi się, że mówił do ciebie jakbyś był diabłem w najczystszej postaci. I o jakiej przepowiedni on mówił?
-Kim jesteś i czemu sprawiłeś że mój mały Yuu płacze?-spytała Rena chłodnym głosem pomimo, że nawet jej się podobał.
-Dla mojego dobra? Mam nie wierzyć w twoje słowa? Wierzę w to że mnie kochasz. Wieżę że nie rzucałbyś takich słów na wiatr.-Otarł łzy.-I kim jest ta Rei-chan? Czy jest osobą którą kochałeś i nadal kochasz?
~*~
-Yurine Murakami-odparła i wyciągnęła w jego stronę rękę.-Dla jego dobra? Nie sądzę żeby Takumi kłamał. Przez twój wywód Yuu będzie miał wątpliwości. A on naprawdę nie chce ZNOWU być zabawką.
-I-pociągnął nosem-I n-nadal ją kochasz? Czy t-to źle ze chcę być jedyną osobą którą kochasz?-łzy spływały po jego policzkach strumieniami.
~*~
-Parę rzeczy? Parę rzeczy po których Yuu będzie mi płakał całą noc! Tak ZNOWU! Za każdym razem gdy się zakochał był brutalnie sprowadzany na ziemię bo jego miłość albo była hetero albo robiła sobie z niego zabawkę. A teraz jest szczęśliwy! Bo znalazł kogoś kto go kocha. A teraz płacze.
Przyjął ten pocałunek z ulgą i radością.-Nie jesteś potworem.-szepnął kiedy Takumi się na chwilę od niego odkleił.-Wierzę ci...jak mógłbym nie wierzyć.-Uśmiechnął się lekko.
~*~
-Tyle to sama widzę.-burknęła. Nerwy powoli ją opuszczały. Nie pozwolę żeby teraz ze sobą skończyli ba! ja nie pozwolę żeby kiedykolwiek ze sobą skończyli!
-Nie było tak źle...dowiedziałem się o tobie wielu nowych rzeczy...-uśmiechnął się.-I zobacz...stąd naprawdę ładnie widać fajerwerki.-wskazał na niebo wtulając się w niego.
~*~
-Jestem tu w roli fotografa.-uśmiechnęła się.-Poza tym pomyślałam, że chociaż na początku przyda im się przyzwoitka.-zachichotała patrząc w niebo.-ominą mnie najlepsze zdjęcia...a tak chciałam mieć fotkę jak się całują...
Zaśmiał się-jak tam wrócimy to pewnie będzie na nas krzyczeć, że mamy się ustawić do zdjęć.-Popatrzył w niebo rozmarzonym wzrokiem.-Są piękne...takie kolorowe...Ostatni raz tak miło oglądałem fajerwerki kiedy miałem pięć lat...Poszliśmy wtedy nad rzekę...i jak skończyli pokaz to mama opowiadała mi o gwiazdach.
~*~
-No wiesz co! Wyobrażasz ty sobie w ogóle jak oni muszą teraz pięknie wyglądać! Te zdjęcia byłyby cudowne...Dwóch przystojniaków na jednym zdjęciu...-pokręciła głową.
-Opowiadała mi o konstelacjach...dziwne, że nadal to wszystko pamiętam. Usiedliśmy na trawie a ona wzięła mnie na kolana i powiedziała "Gwiazdy zawsze spadają, tylko zbyt szybko byśmy mogli je zobaczyć, dlatego zawsze możesz wypowiedzieć w ich stronę życzenie".-zaśmiał się.-Od strony mamy znam tylko jej brata. Jest właścicielem Onsen, więc co roku jeżdżę do niego jak do mnie zadzwoni żebym wpadł.-popatrzył na niego z uśmiechem-musiałeś być słodki jako siedmiolatek.
~*~
-Phi. Rusz wyobraźnią. Poza tym, naturalny, nie pozowany pocałunek jest najpiękniejszy.-westchnęła.-Och...jestem taka zazdrosna...Yuu jest ode mnie młodszy a szybciej znalazł miłość...
-Ja uciekałem do wujka. Jak mu któregoś dnia powiedziałem że wolę chłopców...to było chyba jak miałem 15 lat...to zawsze patrzał w niebo i mówił "ciekawe co by powiedziała na to twoja mama...ja nie mam nic przeciwko."-zaśmiał się.-Niom. Onsen. Skoro uważasz że ta randka nie wypaliła...t-to...możemy tam pojechać.
~*~
-Wiesz co? straszny lekkoduch z ciebie.-pstryknęła mu zdjęcie z zaskoczenia.
-Możemy pojechać. Tylko się nie zdziw kiedy zaraz po tym jak nas zobaczy powie "ej ale pokój ma być w takim stanie w jakim jest teraz jak będziecie wyjeżdżać, nie chcę widzieć ani jednej plamki". Serio wujek jest dziwny.-zaśmiał się.-O...skończyli pokaz.
~*~
-Oczywiście. Grrrrrr...patrz i pokaz się skończył. I moje zdjęcia poszły się je.bać.-burknęła.
-Pewnie Ren ją zatrzymał. Normalnie by siedziała w krzakach i piszczała.-zaśmiał się.-to co? wracamy?
~*~
-No właśnie! Mogłam iść...może bym ich znalazła.
-Och...patrz to chyba nasz stolik...tam gdzie jest największy hałas.-wskazał palcem
~*~
-Znalazłabym ich! No nieważne. Już idą.
Na słowa Rena Yuu się zarumienił i praktycznie schował za Takumim.
-Moje zdjęcia poszły się je.bać.-warknęła.-Proszę o ładnego całuska i będę lecieć. Obiecuję!-zakończyła z uśmiechem szykując aparat.
Kobieta pstrykała chyba milion zdjęć na minutę.-Jestem usatysfakcjonowana, lecę bo mi pociąg odjedzie. Papa!-i już biegła nie czekając na odpowiedzi.
-T-to zawstydzające...tak na oczach wszystkich...-mruknął Yuu wtulając się w niego żeby ukryć twarz.
-Nie lubię mojego nazwiska.-burknął.-T-to co teraz r-robimy?-spytał. "W końcu jesteśmy sami..."
-N-nie wiem...przed chwilą jedliśmy, pokaz się skończył...nie mam pojęcia...-westchnął.
-Niedaleko jest rzeka.-uśmiechnął się.-Możemy iść. W końcu, niego jest dzisiaj bardzo czyste, księżyc i gwiazdy wyglądają przepięknie.
Pod wpływem impulsu splótł swoje palce z palcami Takumiego i obszedł cały tłum aż doszli do spokojnej rzeki na której pływało wiele kwiatów i wianków. W rzece odbijał cię księżyc co budowało dodatkową atmosferę.
-Tak...ale jak było jasno. Teraz jest tu ładniej...-"romantycznie" dodał w myślach. Zamyślony potknął się o kamień.
-Żyję.-roześmiał się.-Przynajmniej nie jest już tak muląco, nie?-nie przestawał się śmiać.
Zaczął się śmiać jeszcze głośniej.-B-bo...to...jest...zabawne.-wydyszał nie przestając się śmiać.
-N-nie...po prostu...cała ta sytuacja...jest zabawna-wysapał między salwami śmiechu. "poza tym...jak mam przestać się śmiać skoro mnie łaskoczesz?"
Zarumienił się lekko słysząc jego słowa.-To się uśmiechnij. Chciałbym zobaczyć...chodź raz...jak się uśmiechasz.
Yuu odpowiedział tym samym.-To co teraz robimy?-zaśmiał się.-glebę mamy zaliczoną.
Zarumienił się jeszcze bardziej ale nie przestawał się uśmiechać. Powoli zaczynało mu się robić zimno.
-Troszkę...-uśmiechnął się lekko.-Yurine uparła się na krótszą yukatę...
-Dziękuję. Wszystko już zobaczyliśmy, więc w sumie możemy jechać.-podniósł się z ziemi i kiedy był pewny, że Takumi na niego nie patrzy zaciągnął się zapachem papierosów zmieszanym z zapachem perfum mężczyzny.
-No powiedzmy.-zaśmiał się.-Dowiedziałem się trochę więcej o tobie...ale nie myśl sobie...kiedyś opowiesz mi to dokładniej.-dodał ponownie wdychając zapach z kurtki.
-To dobrze.-Uśmiechnął się. Po krótkiej chwili doszli do samochodu. Yuu poczekał aż Takumi otworzy samochód i wszedł do środka zamykając za sobą drzwi.-Włączysz ogrzewanie?-spytał i opatulił się kurtką w taki sposób że bez przeszkód mógł wdychać jej zapach.
Poczuł przyjemne ciepło. Wciąż wdychając zapach kurtki przymknął oczy, ale nie zasnął. Rozmyślał o przeżytym dniu.
-Hmmm? Już dojechaliśmy?-spytał nieprzytomnie i odwrócił głowę w stronę mężczyzny.
-Nie spałem...oglądałem widoki za oknem.-uśmiechnął się.
-Przecież powiedziałem że nie spałem.-mruknął i wyszedł z samochodu zamykając za sobą drzwi. Od razu poczuł przypływ chłodu.
Yuu po odnalezieniu kluczy otworzył drzwi popatrzył na Takumiego. W jego wzroku można było wyczuć nadzieję. "Zostaaaaaaań...albo chociaż pocałuj mnie na pożegnanie...i zostaw kurtkę...może łatwiej mi będzie zasnąć"
-Och...mogę jechać-uśmiechnął się.-O ile nie będę przeszkadzał...poznam kolejną osobę z twojej rodziny.-Na jego twarzy pojawił się promienny uśmiech.
-O-oyasuminasai Taku...-uśmiechnął się lekko.-Nic na to nie poradzimy, że jego poznałem pierwszego.
Yuu rzucił kurtkę na łóżko i poszedł się umyć. Woda przyjemnie go uspokajała. Kiedy wyszedł spod prysznica spojrzał w lustro i zobaczył...malinki. Pokręcił głową i ubrał się w swoją "piżamę". Podreptał do sypialni, zgasił światło i pobiegł do łóżka. Wtulił się w kurtkę Takumiego i starał się zasnąć ale nawet to, że czuł jego zapach nic nie dawało. Nie czuł jego ramion, nie słyszał jego głosu. Chwycił telefon leżąc na szafce nocnej i wykręcił jego numer.
-T-Taku? Śpisz? Obudziłem cię? N-nie mogę zasnąć...-pociągnął nosem powstrzymując łzy. Wciąż przytulał jego kurtkę w nadziei że poczuje się bezpieczniej.
-D-dobrze, że cię nie obudziłem-szepnął-B-boję się...tutaj jest strasznie ciemno...nie mogę zasnąć...
-J-jeśli nie sprawiłbym tym kłopotu...-po policzkach pociekły mu pierwsze łzy. Był przerażony. "Metrem? Coś mu się stało z autem?" Zastanawiał się w myślach.
-N-nic się nie stało...pozapalałem wszędzie światła i było OK...-uśmiechnął się słabo i wziął głęboki wdech.-Um...Taku...śmierdzisz alkoholem...-zauważył.
Zatkało go. Nie spodziewał się takich słów. Nie od Takumiego.-C-co ty wygadujesz? Czego się napiłeś że gadasz takie głupoty? Zależy mi na tobie bardziej niż na kimkolwiek wcześniej.-Zarumienił się.-Kocham cię...najbardziej na świecie.
Jeszcze bardziej go zatkało.-Jak w ogóle mogłeś pomyśleć że mi na tobie nie zależy? Nie jesteś tchórzem...ani mięczakiem...jesteś tylko trochę hmmm głupi? Jak mogłeś pomyśleć, że zabawiam się twoim kosztem?
"on musi naprawdę być pijany...po prostu mówi co myśli...ciekawe ile wypił..."-Jak mógłbym cię zostawić? Kocham Cię. Ni pokocham nikogo innego.
-H-hej...n-no już...kocham cię całego jak leci.-uśmiechnął się łapiąc go za rękę. "Musi wytrzeźwieć, i to w trybie natychmiastowym bo jeszcze chwila i mi się rozpłacze...zimna woda pomaga..."-Ch-chodź...-pomógł mu wstać i zaprowadził do łazienki.-Wyjmij wszystko co masz w kieszeniach...-"pewnie się wkurzy jak mu coś zniszczę..."
-Nie ważne...-uśmiechnął się niewinnie i wepchnął go pod prysznic. Nastawił lodowatą wodę i włączył.
-jest OK...-uśmiechnął się.-Weź ciepły prysznic a ja przyniosę ci ręcznik i coś na zmianę...-"będzie musiał zadowolić się samymi bokserkami...bo wszystko będzie na niego za małe."
"och...był taki słodki jak się spił...no cóż...ale powtórki nie chcę"-zaśmiał się pod nosem. W rękach miał białe bokserki i ręcznik. Zapukał do drzwi od łazienki.
Jego twarz momentalnie zmieniła kolor na czerwony. Zaparł się całą sobą by patrzeć w górę i rzucił w mężczyznę ręcznikiem.-P-p-p-przyniosłem ręcznik...i b-bokserki.
-T-taku...mokry jesteś...i ciężki...-jęknął.-Jeszcze nie wytrzeźwiałeś?-"Nie po to mu dawałem suche bokserki, żeby je zakładał na mokre ciało!"
-Och...nie mam kłopotu...-jęknął.-I tak bym nie zasnął...-dodał.-Myślałem że po tym zimnym prysznicu wytrzeźwiejesz chociaż troszkę...-mruknął. "buuuuu ciężko mi..."
-Nie jesteś paskudny!-prawie krzyknął. "Mamusiu która jesteś w niebie...pomocy...niech on jakoś wytrzeźwieje...po pijaku gada od rzeczy..."
-Bo gadasz takie głupoty odkąd przekroczyłeś próg mojego mieszkania!-wrzasnął."Mamusiu...pomocy..."
-W-wtuliłem się w twoją kurtkę...i zamknąłem oczy...ale...raz je otworzyłem...i...byłem przerażony...-wydukał.
-T-tak...dlatego...p-przepraszam za kłopot...to też mój błąd...mogłem nie otwierać oczu...może bym zasnął...-zaczął się tłumaczyć, może niepotrzebnie ale zaczął.
-Przepraszam, że sprawiam kłopoty...przeze mnie...musiałeś się tłuc metrem po nocy...-zwiesił głowę i podrapał się po ramieniu.
Zarumienił się i uśmiechnął się nieśmiało. "to czemu po prostu nie zamieszkamy razem? Niby za wcześnie, ale co tam"
-N-nie...wszystko OK!-krzyknął od razu.-T-tylko...tak sobie pomyślałem...wiem, że wolisz sam...ale...n-no skoro...zasypiam tylko przy tobie...to...moglibyśmy zamieszkać razem...chociaż tak...na próbę..-wydukał.
-T-to fajnie.-uśmiechnął cię lekko.-N-naprawdę się cieszę...dzisiaj możemy spać u mnie...jutro się wprowadzę...
-A...k-kolczyka? Cz-czemu już nie nosisz?-Spytał wyobrażając sobie Takumiego z kolczykiem. "o jaaaaa...pasowałby mu..."
-T-tak...idziemy...
-He? Jak to obrywałeś?-Usiadł na łóżku, zabierając z niego kurtkę i wieszając ją na oparciu łóżka.
Yuu popatrzył na niego i trochę zmieszany podszedł do mężczyzny. Objął go i mocno przytulił. Wtedy był przerażony więc to logiczne, że mocno wtulał się w kurtkę. "Głupek...żeby być zazdrosnym o własną kurtkę...kocham go."
-D-dobrze...-zarumienił się.-Będę cię tulił codziennie na dzień dobry...-"nadal czuć od niego alkohol...lepiej będę siedział cicho bo się jeszcze obrazi...teraz nic z nim nie wiadomo..."
"Jest pijany..."-Zawsze...-powtórzył. "Nie chcę, żeby nasz pierwszy wspólny raz wyglądał tak że Taku jest pijany..."-Um...-zatrzymał jego rękę.-Chodźmy spać...-poprosił.
"Uf..." Obrócił się do niego przodem.-Taku...światło...-szepnął. Światło wciąż było zapalone, choćby bardzo chciał to nie zaśnie.
-Ej, no...ale odwróć się do mnie przodem...-jęknął. "do jego kurtki mogłem się wtulić..."
"Jaki cham! Co to deklaracja wojny?" Sięgnął po jego kurtkę i się w nią wtulił. "I gdzie się podziało to "zawsze"?"
-T-Taku...spokojnie to tylko kurtka...na dodatek TWOJA kurtka...-wydukał.-J-jak ty się ze mną droczysz to ja z tobą...nie sądziłem, że aż tak się zdenerwujesz...-dodał. "Jak jest pijany, jest nieobliczalny...mój zazdrośnik..."
-Widzisz? Nie czas na droczenie się, więc się nie drocz...-zarumienił się.-A moje miejsce jest przy tobie.-szepnął wtulając się w Takumiego i przymykając oczy.
Yuu jak tylko otworzył oczy od razu się uśmiechnął. "Biedactwo...pewnie jak się obudzi będzie miał kaca...przyniosę mu coś do picia...i może mam jakieś tabletki...". Uwolnił się z objęć Takumiego i poszedł do kuchni. Nalał do szklanki wody gazowanej i zabrał pudełku jakichś tabletek na kaca po czym wrócił do sypialni.
-No więc...-wziął głęboki wdech.-Nie mogłem zasnąć więc po ciebie zadzwoniłem a ty przyjechałeś pijany i zacząłeś mi jęczeć o swoich wątpliwościach wiec je bezsprzecznie rozwiałem. Potem zlałem cię zimną wodą bo myślałem że cię to chociaż trochę otrzeźwi a potem byłeś cały mokry więc ci dałem swoje bokserki a potem byłeś zazdrosny o swoją kurtkę a potem zasnęliśmy.-odetchnął.-I się dzisiaj do ciebie wprowadzam, przypominam tak w razie jakbyś zapomniał. No...a tu mam dla ciebie wodę i coś na kaca...
-Tak...o kurtkę...krzyczałeś dosłownie "Spierdalaj szmato. znajdź sobie żakiecik do pary."-usiadł na łóżku.
-No wprowadzam...mówiłeś nawet, że bierzesz dzień wolny, żeby mi pomóc.-przytulił się do niego.-Obiecałem ci, że będę cię przytulał na dzień dobry...bo byłeś zazdrosny o tą kurtkę...
-Och...przecież mogę się sam spakować...poza tym...ustaliliśmy, ze to tylko tak na próbę wiec nie muszę brać wielu rzeczy...
Zarumienił się.-No...normalnie...po prostu powiedziałem ci co czuję...To trochę smutne, że tego nie pamiętasz...
Prześlij komentarz