Dotarcie do dzielnicy Soraki zajęło ci dobrą godzinę, a teraz stoisz i niepewnie rozglądasz się po szarych blokowiskach. Nie bardzo wiesz gdzie postawić stopę, by nie wdepnąć w przysłowiowe gówno (a żeby to tylko…). Przełykasz głośno ślinę i zbierasz w sobie odwagę, by iść dalej. Szukasz odpowiedniego budynku, posługując się mapka nabazgraną delikatną dłonią młodej kobiety na chusteczce higienicznej. Przekręcasz chusteczkę na wszystkie strony, starając się zorientować gdzie jesteś. W końcu docierasz do samego centrum szarej dzielnicy. Myślałeś, że już przyzwyczaiłeś się do zapachu, jaki tu panuje, ale to co cię tam spotyka przerasta twe najśmielsze oczekiwania. Zapach przelewającego się alkoholu, zgnilizny, wilgoci, czy odchodów psich oraz resztek zgniłego jedzenia sprawia, że zaczyna kręcić ci się w głowie. Wstrzymujesz oddech i przebiegasz ostatni odcinek, wreszcie trafiając do rozpadającego się budynku. Patrzysz na niego i mrugasz kilkakrotnie. Masz nadzieję, że się pomyliłeś, ale mapka wyraźnie potwierdza, że to tutaj. Nabierasz głębokiego oddechu i wchodzisz na górę po skrzypiących, drewnianych jeszcze schodach, które kruszą się z każdym twoim krokiem. Wreszcie docierasz do wyblakłych, zielonych drzwi, które kiedyś prawdopodobnie cieszyły oczy swym żywym kolorem. Nie widzisz nigdzie nazwiska, jedynie fioletowa trzynastka starannie umieszczona na drzwiach oświadcza ci, że dobrze trafiłeś. Wypuszczając powietrze z płuc pukasz. Nie minęło nawet dziesięć sekund, a drzwi otworzyły się z cichym skrzypnięciem.
- Cześć! Miło, że wpadłeś. Wejdź,
wejdź – niska i szczupła dziewczyna wita cię z uśmiechem wymalowanym na twarzy,
jakbyś był jej ukochanym. Przepuszcza cię w progu, prowadząc od razu do
największego pomieszczenia w osobliwym mieszkanku, przepraszając raz po raz za
panujący w środku bałagan. W oszołomieniu kiwasz głową i bezwiednie siadasz na
miękkiej brązowej kanapie, która dla odmiany wygląda dość solidnie. – Napijesz się herbaty? – pyta łagodnie
dziewczyna i nie czekając na odpowiedź znika ci z oczu, prawdopodobnie spiesząc
do swej maleńkiej kuchni, by pokazać się z dobrej strony jako gospodyni domowa.
Salon nieco cię przytłacza. Nie
należy do największych z jakimi miałeś okazję się spotkać, a jego umeblowanie
(choć nie wiesz czy tak możesz nazwać to co tu widzisz) jeszcze dodatkowo go
pomniejsza. Poza kanapą i małym stolikiem, stojącym tuż przy nim znajduje się w
nim pianino, a tuż obok niego stoi gitara akustyczna. Nie ma w nim telewizora
ani komputera. Jedynie radio na płyty CD, które zostało ustawione niedbale na
podłodze tuż obok drzwi balkonowych. Płyty mają swoje miejsce w następnym
kącie. Piętrzą się starannie ułożone w dwa rządki, być może 1,5 metrowe, ale
nie masz pewności. Musiałbyś wstać by to sprawdzić, ale boisz się by czegoś nie
przewrócić.
- Wybacz, że musiałeś tyle czekać
– dziewczyna wraca wraz z dwoma kubkami parującej herbaty i ciasteczkami
oblanymi czekoladą. Wszystko stawia na stole, z którego pospiesznie zbiera nuty
i zapisane kartki. Wpatruje się w ciebie tymi swoimi czekoladowymi oczyma, w
których pragnąłbyś się zagłębić. Wyciągasz z kieszeni notes i długopis jak na
prawdziwego dziennikarza przystało. Dziewczyna patrzy na ciebie zaskoczona i
chwilę później poznajesz jej uroczy, dźwięczny śmiech.
- Proszę cię, nie masz z kim
przeprowadzać wywiadów? – pyta cię ocierając łezki, które zakręciły się jej
koło oczu. Potrząsasz głową z przepraszającym uśmiechem i zadajesz pierwsze
pytanie. – Naprawdę muszę ci na to odpowiadać? – dziewczyna unosi lekko brew, a
ty potwierdzasz skinieniem głowy. – Dobrze… więc nazywam się Yui Mikade i 26
marca skończyłam 25 lat – przedstawia się.
- Ile masz wzrostu i ile ważysz?
-
Wiesz, że o takie rzeczy kobiet się nie pyta? – spogląda na niego z miną
niczego nie zdradzającą, ale jej oczy się do niego śmieją. – Mam 150 cm wzrostu i 40 kg żywej miłości.
- W takim razie Yui, powiedz
naszym czytelnikom czym się zajmujesz?
Szatynka przez chwilę milczy
uśmiechając się lekko do swoich myśli, po czym przeciąga się lekko i nabiera
głębokiego oddechu. Jej oczy świecą radośnie, a ty nie możesz w to uwierzyć, że
można jest mieć tyle energii mieszkając w tak przygnębiającym miejscu.
- Jestem nauczycielką
angielskiego. Uczę w elitarnym liceum Haru Gakuen, które znajduje się w
dzielnicy Mizuki – oznajmia spokojnie, a ty mrużysz lekko oczy obrzucając
pełnym wątpliwości spojrzeniem ją, jak i pianino. Yui zauważa twój wzrok i
śmieje się radośnie. – A co? Spodziewałeś się czegoś innego, prawda? Mówiłam
ci, że nie jestem interesującą osobą! – daje ci kuksańca w bok, jakbyście już się
przyjaźnili. – Ale dobrze… poza tym uczę dzieci gry na pianinie i gitarze.
Założyliśmy nawet mały osiedlowy zespół „Cherry” – uśmiecha się lekko.
- Zespół?
- Tak – potwierdza skinieniem
głowy. – Tutaj w Soraki dzieci z ubogich rodzin nie mogą sobie pozwolić na
chodzenie na dodatkowe zajęcia pozaszkolne, więc muzyka jest dla nich wspaniałą
okazję na oderwanie się od szarej rzeczywistości – dodaje i widzisz, że mówi to
ze szczerym zaangażowaniem, które rzadko udaje ci się spotkać. – Uprzedzając
twoje pytanie… nie, nie biorę od nich pieniędzy za naukę – Yui bierze jedno
ciasteczko i łamie je na części by jeden z kawałków wsunąć zaraz do buzi.
- Uczysz je tutaj?
- Zwariowałeś?! Nie
pomieścilibyśmy się w tej klitce – dziewczyna ponownie wybucha gromkim śmiechem,
a ty nie rozumiesz dlaczego ją to tak zdziwiło. – Spotykamy się w starym studio
muzycznym, które znajduje się na końcu ulicy – Yui podchodzi do okna i wskazuje
mi ręką kierunek. – Mój przyjaciel udostępnia nam dwa razy w tygodniu salę, w
której jest świetna akustyka – uśmiecha się delikatnie, po czym obraca na
pięcie, by znów wrócić na swoje miejsce.
- Co ciebie łączy z muzyką? –
wskazujesz na zapisane kartki, które tak starannie zebrała i położyła na
pianinie. – Piszesz teksty? Komponujesz piosenki?
- Piszę, komponuję i śpiewam –
przyznaje szczerze dziewczyna, a ty już węszysz sensację. Yui Mikade,
niepozorna nauczycielka angielskiego, kobieta ze slumsów - nową gwiazdą popu.
- Myślałaś kiedyś o karierze
piosenkarki?
- Ja nie muszę myśleć – uśmiecha
się Mikade. – Śpiewam, nagrywam i sprzedaje swoje płyty – dodaje jakby to nie
było nic takiego. – Nie jeżdżę jednak na trasy koncertowe, a swoje płyty wydaję
pod pseudonimem. Nie chcę porzucać mojego normalnego życia – wyznaje szczerze.
– Nie dla mnie flesze, dziennikarze i kamery – potrząsa przecząco głową. – Nie
dla mnie komercja.
- Nie chcesz by telewizja wywarła
na ciebie wpływ?
- Dokładnie! Wiesz często
piosenkarze zmieniają się pod wpływem gustu producentów czy tłumu. Ja tego nie
chcę robić, bo wtedy moja muzyka nie byłaby prawdziwa – wyjaśnia swój punkt
widzenia, a ty widzisz jak poważnie traktuje to co robi. – Bez mojej muzyki nie
byłabym sobą – dodaje cicho.
- Zagrasz mi coś?
Yui przez chwilę się waha, ale w
końcu wstaje i siada przy pianinie. Pierwsze dźwięki tej bajecznej ballady od
razu trafiają do twojego serca, a obrazek małej kobietki przy wielkim pianinie
sprawia, że cała ta ballada staje się jeszcze bardziej magiczna. Kiedy muzyka
milknie, Mikade unosi lekko brew. Kiwasz głową z podziwem i chrząkasz.
- Nasi czytelnicy z całą
pewnością byliby ciekawi twojej przeszłości. Możesz nam zdradzić rąbek tej
tajemnicy?
- Urodziłam się tutaj – wskazuje
na to pomieszczenie. – Od dziecka tu mieszkam – dodaje cicho, a ty już możesz
powiedzieć że nie było jej łatwo. – Tu w Soraki nie ma miejsca dla słabych
osób. Nie ruszam się z domu bez noża bądź kieszonkowej broni – wyjawia szczerze
i choć na ciebie nie patrzy możesz powiedzieć, że wiele ją to kosztuje. – Mój
ojciec zginął, kiedy miałam trzy lata. Nawet go nie pamiętam. Matka zmarła siedem lat temu. Kończyłam wtedy liceum. Dzięki stypendium naukowym miałam
okazję uczęszczać do Haru Gakuen, gdzie teraz pracuję. Miałam też młodszą
siostrę. Aiko… była śliczna, ale w wieku siedmiu lat zachorowała. Miała
zapalenie płuc. Nie mieliśmy pieniędzy na leki. Zmarła po kilkutygodniowej męce
– zaciska mocniej pięści i stara się oddychać równomiernie, ale widzisz, że
niewiele jej to daje. – Kiedy byłam młodsza uczęszczałam na boks i wciąż
potrafię się obronić – uśmiecha się nieco, najwyraźniej odganiając od siebie
złe wspomnienia. – Muzyką zainteresowałam się, kiedy skończyłam dziesięć lat.
Dostałam wtedy od przyjaciela moją pierwszą gitarę akustyczną. Zrobił ją
własnoręcznie – na to wspomnienie rozpromienia się. Wstaje od pianina i
przynosi ci ową gitarę. Widzisz jakim wielkim jest dla niej skarbem. Wygląda
jakby nikt nigdy na niej nie grał. – Do dziś najbardziej ją lubię – uśmiecha
się szeroko. – Ma niesamowite brzmienie, chcesz posłuchać?
Zanim udaje ci się cokolwiek
odpowiedzieć, ona już szarpie za struny i śpiewa prostą kołysankę dla dzieci.
Musisz przyznać, że gitara rzeczywiście ma oryginalne brzmienie. Nie widzisz w
niej jednak tej samej magii, którą najprawdopodobniej dostrzega ona. Mikade
odkłada gitarę na bok i upija łyk chłodnej już herbaty.
- Zdarzyło ci się coś ukraść?
- Żartujesz?! Będąc dzieckiem
robiłam to nieustannie – Yui nie wydaje się być urażona tym pytaniem. Śmiało
odpowiada o swoich przygodach związanych z pracą małego kieszonkowca, a ty masz
wrażenie, że wciąż jest w stanie to robić i czasem ochota jest większa niż
zdrowy rozsądek i wiesz co? Masz rację. Wciąż zdarza jej się coś ukraść i już
nie raz siedziała w radiowozie, ale zawsze udało jej się wyjść z tego bez
szwanku. No, może poza jedną strzelaniną, po której została jej paskudna blizna
tuż przy sercu. Lekarzom z trudem udało się ją odratować. Tak, tak… Yui nie
jest takim niewiniątkiem na jakiego wygląda, ale stara się wciąż wyjść na
prostą. Czasem po prostu pokusa jest zbyt silna.
- Dlaczego się nie
przeprowadzisz? Na pewno masz na to fundusze.
- Lubię to miejsce. Jest w nim
wiele wspomnień. Nie potrafię się z nim rozstać – przyznaje powoli, a ty masz
wrażenie, że w tej historii jest coś jeszcze, ale nie zamierzasz drążyć. Może
to i lepiej. Nie chciałbyś przecież, żeby się na ciebie zezłościła, prawda?
Uśmiechasz się delikatnie i
chowasz notes do kieszeni. Masz już wszystko czego chciałeś. Dziękujesz jej
serdecznie za wywiad, a ona tylko uśmiecha się nieco szerzej i pakuje ci na
drogę czekoladowe ciasteczka.
- Moje ulubione – uśmiecha się do
niego i odprowadza do drzwi. Kiwa ci na pożegnanie ostrzegając przed
spróchniałymi schodami i zamyka za tobą. Słyszysz szczęk klucza i liczysz. Raz,
dwa, trzy… cztery! Posiada w domu cztery zamki. Gwiżdżesz zdumiony. Niezłe
zabezpieczenie. Uśmiechasz się lekko i uciekasz jak najszybciej z tej szarej
dzielnicy. Nie chcesz mieć już z nią więcej do czynienia. Yui Mikade pozostaje
ci w głowie na długo. Nadal nie potrafisz jej rozszyfrować, ale nie martw się.
Niewielu się to udaje. Może następnym razem ci się uda.
| Zawieszone w pamięci | Powiązania |
edit. 10.09.2012
[Troszkę się rozpisałam. Z góry za to przepraszam ^^ Karta wyszła jakoś :) Na zdjęciach Yui Yoshioka]
118 komentarzy:
[chętna na wątek ^^ byłabym również niezwykle wdzięczna gdybyś zaczęła....]
[spoko ^^ poczekam XD]
[hmmm spoko...a ja ostrzegam że rozpisuję się bardzo rzadko]
-N-nic...-otarł łzy. "Taku byłby zły...i moja praca wisiałaby na włosku...w końcu fotografują moje ciało..."-D-dziękuje za pomoc...Yuu Nakami...-wstał i podał dziewczynie rękę.
[Boże, nareszcie ktoś kto się rozpisuje! :3 Za długość karty nie przepraszaj bo mi samej coś dużo wyszło. Poza tym, muszę przyznać, że bardzo mi się ona podoba. ^^ Jakieś sugestie czy też gotowe pomysły co do wątku między Yui a Takumim?]
Pokiwał niepewnie głową.-Herbatę...chętnie się napiję...No i...naprawdę dziekuję za ratunek...
[Ach, to zrozumiałe. Mnie też nie zawsze uda się wymyślić coś długiego. ^^ Co do wątku, to mam pewien pomysł. Istnieje pewna postać (którą muszę dodać do wolnych, ale nie mam głowy XD) Reiko Matsumoto i ona też jest nauczycielką. Co więcej, Reiko jest byłą narzeczoną Takumiego i aktualnie najlepszą jego przyjaciółką. Można by to wszystko jakoś połączyć, tylko jeszcze nie za bardzo wiem jak. Po prostu jakoś mi się to wszystko po kojarzyło XD To taki pierwszy pomysł, który mi wpadł na szybko do głowy. Poza tym jego matka zajmuje się muzyką. Mogła by na przykład przygrywać jej na pianinie czy coś i po prostu jakoś by się już znali czy też spotkali gdzieś przypadkiem. Wybacz za dość trochę chaotyczne opisy z mojej strony, ale to są takie pierwsze pomysły i spisuje je można by rzec na gorąco. ^^]
-Czerwoną...i dużo cukry...-szepnął usadawiając się wygodniej. Dłonie wciąż mu drżały. "hmmm...Taku pewnie umrze jak mu to opowiem...może lepiej mu nie mówić."
[Wszystko super, podoba mi się tyle, że co do pianina to musiałaby być jego matka bo Inoue w ogóle nie umie na niczym grać. Ona projektuje. W sumie to może być tak, że matka Takumiego ją uczyła bo w sumie on jest od niej starszy tylko dwa lata i mogli by się tam od czasu do czasu po lekcjach się razem bawić czy coś. Tak więc znaliby się od dawna. No i przy okazji ten motyw z Reiko mógłby być kolejnym ułatwieniem czy też urozmaiceniem. Z mojej strony to tyle, jak masz jakieś zastrzeżenia to pisz. :>]
-No...-popatrzył na ciecz w białym kubku.-No...szedłem troszkę zamyślony i...potknąłem się...i w niego uderzyłem...
Pokręcił energicznie głową.-Nie znam nic...ale błagam! Nie mów o tym Takumiemu! On umrze na zawał jak się o tym dowie! Nie pozwoli mi tu przyjeżdżać! A te dzieciaki słuchają moich bajek z takim zafascynowaniem...
-Tak...jego...-szepnął.-Lekcje samoobrony? No nie wiem...Mam ostatnio pełno sesji na głowie...-"A co powie na to Taku? lepiej, żeby nic nie wiedział..."
-Um...a jak on się o tym dowie? Będzie na mnie zły...a potem zazdrosny...a potem znowu się upije...-zaczął dramatyzować. Zapił słowa herbatą.
[Nic się nie stało, nie przepraszaj ;) Co to związku między Reiko i Takumim to powiem Ci, że to wszystko jest jeszcze w przygotowaniu. Tym razem z moją postacią jest powiązanych wiele postaci, a i historia jest dość długa. Aczkolwiek brałam pod uwagę fakt, że Taku mógł się przespać z Megumi. Zobaczę jeszcze jak to się potoczy. ^^]
Takumi ostatnimi czasy chodził bardzo zapracowany, nie miał na nic, ani na nikogo czasu, jednakże ostatnio udało mu się trochę zwolnić pędzące z prędkością światła tempo swojego życia. Wczoraj wieczorem jednak za bardzo "zwolnił". Siedząc w domu zafundował sobie dość sporą dawkę alkoholu, a na dodatek wszystkiego Yuu zadzwonił do niego z prośbą. W związku z tym Shirayuki tłukł się po nocy metrem starając się jakoś dotrzeć do domu Nakamiego.
Koniec końców udało mu się to przy pomocy pracowników metra. Na drugi dzień, kiedy dopadł go kac zorientował się, że nie ma samochodu, a że musi wrócić jak najszybciej do domu to postanowił skorzystać z najszybszego miejskiego środka transportu. "Cholera, muszę jeszcze jechać do biura. No ładnie się urządziłem. Stary, a głupi." westchnął w duchu wchodząc do pociągu. Nagle został wytrącony z zamyślenia.
-Yui? Hej! -odparł zaskoczony w stronę kobiety. -No bo wiesz...to trochę długa historia. Powiedzmy, że idę leczyć kaca do domu, a potem muszę biec do biura. -odparł, niechętnie odpowiadając na pytanie. Nie chciał się chwalić swoimi idiotycznymi wybrykami, o których Yuu uświadomił go rano.
-Jedziesz do pracy, nie? -zapytał darząc ją swoim specyficznym spojrzeniem, a ton jego głosu był spokojny i czuć było, że mężczyzna musiał mieć "ciężką" noc.
-Co zrobiłaś? Do kogo dzwoniłaś?-sprawdził szybko ostatnie połączenie.-Z Taku? Po co? Skąd go znasz?-spytał pytaniami.
[Cieszę się, że chcesz zacząć, bo ja nie jestem w tym zbyt dobra ^^ Mała podpowiedź: Saori kocha robić zdjęcia, praktycznie nie rozstaje się ze swoim aparatem. Mogą na przykład spotkać się w Soraki. Przypominam też, że jest to niezwykle nieogarnięta osoba więc mogła tam trafić przypadkiem... na przykład pomyliła godziny odjazdu metra ^^ chyba że masz jakiś ciekawszy pomysł co do wątku]
-Zgodził się? To chyba dobrze...ale...skąd go znasz?-powtórzył pytanie, słowa cedząc przez zęby.
[No właśnie, złota kobieta. To mi nie pasowało. Znaczy, chodzi mi o fakt, że by mu wybaczyła. Jakoś mi się to nie widzi. Muszę coś wykombinować, ale na razie jestem zbyt zajęta robieniem powiązań i kolejnej karty na Ryusei. ^^]
-Na starość mi odbija i zachciało mi się miłosnych podboi i hasania po metrze. Strzel mnie kiedyś w łeb bo zgłupiałem do reszty. -odparł poważnym głosem, jednakże w duchu wciąż nie przestawał się uśmiechać. Po prostu przeważnie nie wystawiał uśmiechu na wierzch tak już miał.
-Od dwóch dni? Za dużo pracy? Czy coś innego się stało? -zapytał jakby ożywiony spoglądając na Yui.
-Ja ostatnio zarwałem trzy doby i jechałem na samych energetykach. Fakt, rzadko jeżdżę metrem. Wolę swój własny samochód. Poza tym ostatnio cały czas zajmuje się jak nie pokazami to promocją i nie mam czasu, żeby wychodzić na miasto. -mówiąc to westchnął ciężko odwracając swój wzrok w stronę widoków za oknem pociągu.
-Możemy, planuj dalej bo póki co trafiasz w dziesiątkę. -odwrócił się w stronę kobiety i ponownie spojrzał na nią lekko nieprzytomnym wzrokiem.
-Nie jestem zazdrosny, raczej ciekawski.-burknął "W końcu to MNIE kocha." pomyślał.
Saori wciąż podążała śladem zakochanej pary. Już o dłuższego czasu szukała dobrego ujęcia, niestety bezskutecznie. Wsiadła za nimi do metra, na szczęście została niezauważona. Wysiedli w Pyon , dzielnicy elektroniki. Saori musiała tylko pilnować, by nie przykleić się do którejś w witryn sklepowych. Bo przecież, kto by ni kochał tych wszystkich gadżetów. „Przechyl głowę, tylko kawałek” Błagała w myślach, ponawiając próbę zrobienia zdjęcia. Gdy akurat nadarzyła się ku temu okazja bo w końcu znalazła dobre ujęcie, w kadr wszedł jej jakiś dzieciak. Dosłownie wbiegł jej pod nogi. W dodatku na ulicy zrobił się taki tłok, że dziewczyna straciła parę z oczu. Jeszcze chwilę stała zadzierając głowę jak najwyżej potrafiła, bo ze swoim niskim wzrostem, nie sposób było cokolwiek zobaczyć.
- Może ci pomóc? – usłyszała za plecami kobiecy głos. Machinalnie odwróciła się i spojrzała na dziewczynę.
-Emm… dziękuję – wyjąkała – ale już i tak nic z tego nie wyjdzie.. – uśmiechnęła się lekko przyglądając jej się uważnie .-A… tak w ogóle… jestem Saori – dodała po chwili, w dalszym ciągu wiercąc ją wzrokiem.
-K-kocham...-potwierdził i podsunął kolana pod brodę.-W pracy...jestem tam nowym modelem...i t-tak jakoś wyszło...
-Czy ja wiem czy trudna...ja to lubię...-sapnął.-J-jakich wyrzeczeń?-zawsze robił to co chciał, niczego się nie wyrzekał.
[Rozpisuje sobie wszystko bo dopiero jak skończę powiązania, postacie do przejęcia i tą nową kartę to historia wtedy zacznie się jakoś kleić w jedną całość. Pani fotograf to nie ja, aczkolwiek znam autorkę. ^^ Ja będę tworzyć postać Rena Shirayuki bliźniaka Taku, którego tu dorzucę w najbliższym czasie. ;D]
-Eh, nie lubię o tym mówić, ale Tobie mogę wszystko powiedzieć, nie? -odparł bardziej pogodnym głosem myśląc o jego obecnej sytuacji. Yui wiedziała, że rzadko zdarzało mu się w kimś zakochać bo przeważnie były to kilkudniowe romanse.
-Dzieciaki dają w dupę, nie? -Takumi nie nadawałby się do wykonywania takiej pracy jak jego przyjaciółka. Nie miał cierpliwości do młodzieży i dzieci.
-Yui...i tak kiedyś zdechnę, a wiesz, że nienawidzę kawy. Spoko, nic mi nie będzie, a coś na nogach mnie trzymać musi. -dodał uspokajając swoją rozmówczynię, równocześnie machnął przy tym niedbale ręką.
-No to po śniadanku, na szybko odprowadzę Cię do szkoły, co Ty na to? A co do pokazu, to wiem, że zawsze mogę na Ciebie liczyć. -odparł spokojnym tonem.
-Na razie to ja potrzebuje oświetleniowca. -jego głos w tym momencie zrobił się lekko nerwowy przez to, że nie do końca wszystko w pracy idzie po jego myśli.
-Moje sesje zazwyczaj kończą się przed czasem, bo nie sprawiam problemów i współpracuję.-rozmasował miejsce uderzenia.-Nie mam diety...jem ile wlezie a utrzymuję taką samą wagę od pięciu lat.
-Jeszcze nie brałem udziału w pokazach. Tutaj pracuje od niedawna a w Tokio tylko pozowałem do zdjęć. Taku powiedział, że jak będę się dobrze sprawował to będę na wybiegu.
-Nudno...głośno...nie lubię tamtego miejsca...ale to chyba głównie przez rodzinę.-odparł z lekkim uśmiechem.-No...a co robisz na pokazach?
-Ale fajnie!-uśmiechnął się.-Na najbliższym pokazie będę miał okazję posłuchać. Taku mnie zabiera ze sobą, żebym popatrzył jak to wszystko wygląda.
[To pracuj, pracuj bo jestem straszliwie ciekawa. ^^ Yuya to też Twoja postać? Jak miło ;D Bliźniak, bliźniak. Może z wyglądu taki sam, ale z charakteru kompletne przeciwieństwo.]
-Oby to szczęście nie trwało zbyt krótko. -odparł cicho jakby do siebie, spuszczając wzrok. Tym razem naprawdę mu zależało i jakoś za specjalnie się z tym nie krył, akurat w tym przypadku przy bliższych mu osobach nie potrafił się z tym kryć.
-Tylko, że ja lubię energetyki, smakują mi. Z nimi jest tak jak z tymi moimi papierosami. Palę bo lubię, dużo palę bo bardzo lubię. Wiem, że to świństwo, ale większość rzeczy stworzonych przez człowieka szkodzi. -Takumi nie dbał o swoje zdrowie bo jakoś nie specjalnie czuł, żeby cokolwiek było w stanie go dobić.
-Podziwiam Cię za to, ja bym tak nie potrafił. Dzieciaki są takie uparte, irytujące i absorbujące. Nie, to nie dla mnie. Nie lubię dzieci. Będę Ci pomagał wymijać przeszkody, żebyś w coś czasem nie uderzyła. -zażartował, aczkolwiek po tonie jego głosu ciężko było stwierdzić czy to żart czy jest śmiertelnie poważny.
-Ach, nie trzeba, dam sobie radę sam. Nie będę Cię w to mieszał. Wiesz, że zawsze spadam na cztery łapy. -mówiąc to podniósł wzrok w stronę kobiety.
[~Saori~coś mi się stało z kontem, że nazwy zmienić nie mogę, ale to ciągle ja^^]
-Właściwie to od dziecka... uwielbiam robić zdjęcia... - zamilkła na chwilę, by przyjrzeć się jej uważniej. "To naprawdę śliczna kobieta" pomyślała. Już chciała zapytać, czy mogłaby zrobić jej parę zdjęć, ale zabrakło jej odwagi. Właściwie znały się tylko chwilę.
-Może pójdziemy w mniej zatłoczone miejsce? - zaproponowała, bo na ulicy zrobił się już taki tłok, że ludzie co chwilę wpadali na nie.
-A...rozumiem...-uśmiechnął się.-Lubiłem angielski w szkole...zawsze było zabawnie.-roześmiał się.-W każdym bądź razie kiedyś na pewno cię usłyszę.
-Szczerze to nie wiem. Ale Yurine mówi że flesze mnie zmieniają. A ja zauważyłem że to prawda więc raczej wątpię żebym się potknął.
[No to, to jest tak jak ja mam z bliźniakami. Taku był pierwotnie wymyślony, a Rena (który na początku był Rinem XD) wymyśliłam później i nie mam na razie czasu jak i pomysłu na niego. Egzamin? A cóż Cię takiego strasznego czeka?]
Mężczyzna posłusznie szedł za prowadzącą go kobietą. Rozglądał się przy okazji dookoła, po czym zawiesił wzrok na barze sushi, do którego zmierzali.
-Dawno nie jadłem porządnego sushi. Znowu trafiłaś w dziesiątkę. Jak Ty to robisz? -zapytał wchodząc do baru.
-Dzień dobry. -przywitał się z obsługą lekko skłaniając się w ich stronę.
-No widzisz, rozumiesz. Nie tak łatwo mi odstawić ani energetyki, a już tym bardziej papierosy. -mówiąc to usiadł przy stoliku, zaraz obok Yui.
-Nie, co do dzieci zdania nie zmienię. Wiesz, że jestem typem samotnika, gdzie mi tu jeszcze dzieci do tego. Wystarczy mi...-zaciął się słuchając radia.
-Twoja nowa? -zapytał cicho nachylając się lekko w jej stronę. Wiedział, że nie działała pod pseudonimem bez powodu. "Czyżby to był powód tych nieprzespanych nocy." pomyślał uśmiechając się w duchu.
-Wszelkie gratulacje należą się Inoue. Wiesz, to jej kreacje, a ja póki co jedynie pomagam. Kiedyś to i ja będę musiał kontynuować to co ona zaczęła, ale póki co to jej zasługa, że pokazy wychodzą tak wspaniale.
-Nie ma sprawy- Pojedziemy razem, w zasadzie.. to mam po drodze. - obdarzyła ją promiennym uśmiechem. Był chłodny dzień. Wiał nieprzyjemny zimny wiatr, a niebo spowiły ciemne chmury
-To chodźmy - zaprowadziła dziewczynę pod daszek pobliskiej kawiarni, bo zapowiadało się na deszcz -napijemy się herbaty? A może gorącego kakao? - zapropopnowała wskazując drzwi
-Właściwie moim marzeniem jest praca w agencji fotograficznej. Mam już przygotowane wszystkie papiery, ale został mi tydzień na zrobienie pięciu dobrych zdjęć. Mam je dołączyć do podania, ale ostatnio mam straszny zastój... żadnych pomysłów. - Odwróciła wzrok a chwilę potem podszedł do stolika kelner, wysoki brunet i czekał na zamówienie.
-Dwie gorące czekolady - powiedziała Saori z uśmiechem - coś jeszcze? - spojrzała w kierunku Yui.
-Dziękuję że tak wspaniale mi życzysz-mruknął.-I przepraszam, że flesze mnie zmieniają.
[Ach, angielski to pół biedy. ^^ Chociaż zależy jaki poziom. Ja teraz męczę francuski T^T Muszę przeżyć jeszcze tylko ten rok, a potem będę mogła się zapisać na japoński :3 Wyrobi się, wyrobi, Taku mu pomoże. A Yui to Yui, silna kobieta. xD]
-No tak, zawsze na przekór mnie, że też na Rena to nie działało. Zawsze tylko wiedziałaś o czym ja myślę, a Ren zawsze był zagadką mimo tego, że to on był najbardziej zabawowy i jak gdzieś wychodziliśmy, czy to na plac zabaw czy też w liceum do baru. Jak on może się tak różnić ode mnie? Dziwne nie? -Takumi z Renem prawie zawsze byli nie rozłączni, kiedy poszli do liceum to się zmieniło. Każdy wybrał swoją drogę.
-To nie do mnie. Dziecko i ja to są dwie rzeczy, które do siebie nie pasują. Miłości? Yuu? Co mam Ci mówić? Nie wiem od czego zacząć. Sprecyzuj pytanie. -mówiąc to z każdym zdaniem jego głos się ściszał. Nie był pewnien czy to dobre miejsce na takie rozmowy.
-Może i nie znosisz, ale brzmi świetnie. Gratuluje. -szepnął, dumny z nowych osiągnięć Yui.
-Czy myślałem nad własną kolekcją? Na razie nie. Mam za dużo rzeczy na głowie. Pokaz, prezentacja nowych modeli agencji, sesje itp. Póki co projektowanie zostawiam babci.
-Brzmiałaś jakby ci się nie podobało to że się nie potknę.-mruknął.
-Możesz sama się potknąć i sama to przetestować. Z resztą...nie wiem czy się nie potykam ale wolałbym nie.
-No to pozostaje ci spytać się kogoś na pokazie-zaśmiał się.-A co w takim razie przynosi szczęście muzykom?
-hmmmm...a ten taki przysłowiowy kopniak na szczęście?-spytał z uśmiechem.
[Tak więc jak mówiłam zależy jaki poziom. XD Na pewno udało Ci się poprawić, a zawalić zdarza się każdemu, aczkolwiek wiem co czujesz bo też strasznie nie lubię egzaminów i każdy jeden to jest dla mnie jakaś masakra. Po nich jestem maksymalnie wykończona psychicznie T^T Wiesz co? Z tymi kartami to jest tak, że masz po prostu wypisać imię i nazwisko postaci oraz miejsce, w którym były wykonane poprawki. Czyli jeśli dopisałaś coś do jego historii to piszesz "Yuya Ishida (historia)" Ale, że na razie jest mało osób na blogu bo dopiero będę zawierać sojusze i reklamować go na innych blogach to nie musisz tego robić, tylko wystarczy, że tu mi napiszesz i ja pozmieniam co trzeba. ^^ No ja chyba jutro przysiądę nad Renem (w końcu).]
-No bo to Ren. Zawsze go wszędzie pełno, pełen energii dowcipniś, ale jedno trzeba przyznać. Kiedy trzeba potrafi być poważny i pomóc. Dobry z niego brat. -odparł z lekko wyczuwalną wesołością w głosie, która zaraz szybko zniknęła.
-No cóż. -zaczął powoli zastanawiając się co ma powiedzieć.
-Nakami Yuu. Ma na imię Yuu. Poznaliśmy się na rozmowie o pracę i znasz mnie. Był przystojny, więc od razu mi się spodobał, ale wiesz w ten mój sposób. Z początku chciałem go trochę pomęczyć i zacząłem go uwodzić w efekcie czego zemdlał mi w biurze. Cóż...Później kiedy odwiozłem go do domu to w końcu mogłem wykorzystać sytuacje, ale tego nie zrobiłem. Nikt przy pocałunku ze mną jeszcze się nie popłakał mówiąc, że "nie chce być zabaweczką na jedną noc." -zatrzymał się przypominajac sobie tamtą sytuację.
-Nie potrafiłem tak po prostu go przelecieć. Łzy w jego dużych oczach sprawiły, że się w nim zakochałem i nie chciałem, żeby płakał. Ja nie mogę, historia jak w tandetnym romansie, kurna nie każ mi tego nigdy więcej powtarzać. -mówiąc to, ton jego głosu był poważny, aczkolwiek cieszył się w środku, że powiedział Yui w gigantycznym skrócie jak to było między nimi.
-Nie potrzebnie. Brzmisz świetnie. Wszystko tworzy zgraną całość, przyjemną dla ucha, a co do kolekcji. To na pewno zaprojektuje kiedyś coś dla Ciebie. -wziął pałeczki, uśmiechając się w duchu.
[Widziałam właśnie, że zmieniłaś wygląd karty. ;D A ja ni cholery nie mogę wymyślić kolejnych postaci. xD Taka blokada mózgowa. Na razie udało mi się część tekstu promującego bloga wykombinować i jak wszystko pójdzie gładko to dzisiaj pozawieram jakieś sojusze itp. ^^]
-Wiesz, ma swoje życie. Ostatnio każde z nas jest zabiegane. Nawet Chi, ona ma teraz całą masę nauki przez te swoje studia. Tak więc można powiedzieć, że jakoś rzadko się ostatnimi czasy spotykaliśmy we trójkę. Aczkolwiek myślę, że za niedługo jak już Ren wróci do Ryusei będzie tak jak było. -westchnął następnie wkładając do ust nigiri.
-Ja też nie i w sumie wkurza mnie fakt, że to wszystko tak się potoczyło. Choć wkurza to chyba za słabe określenie. -dodał z niezadowoleniem wypisanym na twarzy. Słuchając następnych słów Yui, Takumi zastygł w miejscu.
-Chyba mam problemy ze słuchem. Czy Ty właśnie powiedziałaś, że ten nieostrożny dzieciak z głową w chmurach sam szlajał się po Soraki i że gdyby nie Ty to zostałby załatwiony przez gangsterów? To właśnie chciałaś mi powiedzieć? -mówiąc to starał się uspokoić i nie podnosić głosu.
-Co on do kurwy nędzy robił w Soraki? Z własnego doświadczenia bardzo dobrze wiem, że nie jest to miejsce dla takich osób jak on. Yuu, nie miałby szans przeżyć tam jednego dnia. Cholera co on sobie wyobraża ? -dodał jakby do siebie.
-Dziękuje, że mu pomogłaś. Dam mu kilka dni wolnego w pracy to ten od razu wpada na jakieś poronione pomysły. Samoobrona? Dobry pomysł, tylko błagam Cię. W bezpiecznym miejscu i gdyby coś się działo dzwoń do mnie od razu. -jego głos był poważny, tak jak i jego spojrzenie. Dobrze wiedział, że kobieta jest zaradna i potrafi wybrnąć z wielu kłopotów, ale jak to on wolał nad wszystkim czuwać i mieć rękę na pulsie. "Wkurzył mnie, ma szczęście, że go tutaj teraz nie ma bo gangsterzy w porównaniu ze mną teraz to anioły." rozmyślając podniósł czarkę z sake i upił z niej kilka łyków.
-Kurde, plan z kolekcją bielizny damskiej legł w gruzach. -"zażartował" z kamiennym wyrazem twarzy jak to na Takumiego przystało.
-A grosik na szczęście? Albo czterolistna koniczyna?-wypytywał dalej.
-A ja nie znalazłem ani grosika, ani koniczynki...ale przed wyjazdem dostałem w głowę od przyjaciółki, że mam sobie znaleźć chłopaka...no i znalazłem-zaśmiał się.
-Ona i tak czuwa nad moim związkiem-zaśmiał się.-codziennie dzwoni i zadaje pytania...-pokręcił głową na znak że powoli staje się to męczące.
-Troszczę.-uśmiechnął się lekko.-Takumi...jest czasem bardzo zapracowany...i uparty...i mówi czasami strasznie zawstydzające rzeczy...ale jest też kochany i opiekuńczy...-zarumienił się.
[Ja się irytuję bo nie mogę ustawić wszystkich zdjęć tak jak bym chciała. Nawet wszystkich w karcie nie mam, ale to już stwierdziłam, że zostawię i przy Renie ich więcej nawalę. XD A ostatnio znalazłam takie ładne zdjęcia Azjatek, że zachciało mi się mieć żeńską postać XD ale to wykorzystam na innym blogu, tu jednak będę operować bliźniakami. Pomóc? W sumie, jeśli chcesz to czemu nie? ^^ Ja zaraz w zakładce administracja wstawię tekst reklamowy. Będę go potem rozsyłać po blogach zawierając sojusze. Jeśli chcesz, też możesz komuś podesłać albo jeśli masz kogoś kto się udziela na takich blogach to zawsze możesz powiedzieć, że będzie mile widziane. ^^ Uda mi się, uda. Sprowadzę go już niedługo. ]
-Wyleciał do Seulu, wróci. Mówił, że jak przyjedzie to da nam znać. Tak więc, pewnie będziesz miała okazję się z nim spotkać. -odparł biorąc kolejny kawałek sushi do ust.
-On jest zbyt słaby, żeby dać sobie radę. Nie żebym w niego wątpił, ale po prostu boję się, że nie potrafiłby obronić siebie samego. Poza tym, kto Ci powiedział, że się nie cieszę? Bardzo się cieszę z tego, że go mam tyle, że dobrze wiesz jak to ze mną jest. Rzadko pokazuje swoje uczucia. -odparł z niezadowoleniem na twarzy.
-Bajki? Może intencje dobre, ale wolałbym, żeby był bezpieczny niż latał opowiadać bajki. A z tymi siniakami to tam ostrożnie, jest modelem, nie uszkodź go za bardzo bo będę miał kłopot w pracy. -dodał zapijając słowa sake.
-Ach, ile raz to ja już się tłukłem z gościami z Soraki. Po dziesiątym przestałem liczyć. Pamiętam jak w liceum zawsze lubiłem pakować się w kłopoty. -zaśmiał się cwaniacko w duchu.
-Nie byłoby źle, przesadzasz. Akurat do prezentowanie bielizny, nie można być takim patykiem jakimi są modelki prezentujące stroje codzienne. Na których ubranie dosłownie musi dobrze wisieć.
-Nawet głębiej.-zaśmiał się zajadając ciastkiem.
-Z tego co wiem to jestem pierwszą osobą którą tak naprawdę pokochał...Ren mi to powiedział.-uśmiechnął się.
-Hmmm...w zasadzie...na pewno jest to moja pierwsza odwzajemniona miłość nie polegająca tylko na seksie...więc tak...Taku jest pierwszą osobą którą tak bardzo pokochałem.-wyznał.
[A ja właśnie zawsze za dużo tych zdjęć daje. Lubię jak karta ma dużo zdjęć, które łanie komponują się z tekstem. Oczywiście, może dotyczyć tylko jej nie muszą być tam uwzględnione inne postacie z bloga. ;>]
-Taa, cały Ren. Oby kiedyś spadł na ziemie i zaczął żyć. Oczywiście zaraz po tym jak spełni marzenia. -mówiąc to spuścił na chwile wzrok, po czym i tak powrócił nim do Yui.
-Boje? To nie jest kwestia strachu. Ja po prostu nie lubię. Mama zawsze chciała, żebym się więcej uśmiechał bo podobno nawet jak byłem mały nie robiłem tego zbyt często. Nawet jak byłem czymś ewidentnie zachwycony. Po prostu nie lubiłem, a wszyscy się martwili, że coś jest nie tak. Teraz tak się do tego przyzwyczaiłem, że chyba nie potrafiłbym się zmienić. - odparł wzruszając ramionami.
-Wiem, Yui, wiem. Ale co zrobisz? Takie życie. -westchnął ciężko.
-Najpierw to ja tą kolekcję muszę stworzyć.
-OK.-uśmiechnął się.-Nigdy go nie puszczę.-zaśmiał się wstając.-Dziękuję...
-Tak, to na prawdę świetny pomysł, tyle że... nie znam Soraki zbyt dobrze. Nie wiem nawet gdzie szukać takich dzieci. Chyba że... - tu spojrzała znacząco na Yui - jesteś z Soraki, prawda? Może Ty mogłabyś pokazać mi jak wygląda życie w tej dzielnicy.
[Trochę namotałam bo pamiętam, że z poprzedniego bloga wiele osób narzekało na "załaduj więcej", które pojawiało się po 200 komentarzach. co do zdjęć, masz rację. Dlatego zrezygnowałam z większości bo nie miałam cierpliwości się z tym męczyć.]
-w końcu on non stop wymyśla coś nowego, że też jemu się to nie nudzi? -odparł wzdychając ostentacyjnie.
-Pewnie masz rację, muszę poduczyć się trochę od innych ludzi bo na starość zostanę starym zgredem. -po tych słowach zapadła chwila ciszy, którą Takumi zaraz przerwał.
-Kto wie? Może coś mnie za niedługo zainspiruje i stworzę jakąś kolekcję? Życie jest nieobliczalne, wszystko może się zdarzyć. Także się szykuj piękna i młoda bo może już za niedługo się doczekasz. -dodał na koniec podnosząc kąciki ust w minimalnie widoczny uśmiech.
-A poza tym, to wszystko u Ciebie w porządku? Wiesz, nie powinnaś się przepracowywać, to niezdrowe? -powiedział facet, który praktycznie nie wychodzi z biura.
Pokiwał głową z uśmiechem.-Oczywiście, będę uważał. Nie chcę martwić Taku.-mówiąc to skierował się do drzwi.
-Dobrze...kupię scyzoryk...-mruknął i zwiesił głowę niczym zbity pies.
-Nie...tylko ja naprawdę nie chcę martwic Takumiego...-mruknął.
[Jeśli będą na to skargi to to zmienię.]
-Dziwne, bo ja chyba nigdy nie miałem marzeń. Chyba, że miałem tylko nie zdawałem sobie z nich sprawy. -odparł biorąc kolejny kawałek sushi, następnie zamoczył go w sosie sojowym i włożył go do ust. Po chwili odwrócił wzrok w stronę kobiety.
-Uczniowie nie mają z Tobą łatwo, aczkolwiek co się dziwić skoro znalazł się taki debil to powinien dostać solidną lekcję wychowania. -na następne słowa kobiety mężczyzna westchnął ciężko.
-Ile razy Ci mówiłem, że możesz się wprowadzić do mojego starego mieszkania w Mibuyi? I bezpieczniej i miałabyś bliżej do pracy.-zapytał lekko zdenerwowany.
-Nie? To kto tu nie spał od dwóch dni? Poza tym, ja się nie liczę.
-No bo...on jest pierwszą osobą, która mnie pokochała...-był bliski płaczu.-i nie chcę go zdenerwować...po prostu boję się ze przestanie mnie kochać...
[Ja się pomyliłam raz nawet bez tego, więc w sumie mnie to obojętne XD]
-Właśnie uświadomiłaś mi, że miałem całą masę marzeń i nawet udawało mi się je spełniać. Nie przestajesz mnie zaskakiwać. -odparł, równocześnie cicho śmiejąc się pod nosem.
-Licealiści to ciężki orzech do zgryzienia. Nawet ja przysparzałem problemy, z resztą patrząc na to jakich ja miałem kolegów i biorąc pod uwagę to, że uczniowie nie zmienili charakterów aż tak bardzo ostatnimi czasy to naprawdę musisz ich czasem nieźle przycisnąć. -odparł myśląc o czasach spędzonych w liceum.
-Spodziewałem się takiej odpowiedzi. Może inaczej. Coś konkretnego Ci się teraz posypało? Może uda mi się to naprawić? W ogóle, jak tylko będę mieć trochę czasu to pomogę Ci choć trochę odnowić to mieszkanie. Może już Ren wtedy wróci to będziemy prawie jak ekipa remontowa. -zażartował. Nie podobało mu się, że jego przyjaciółka wciąż mieszkała w tak niebezpiecznej części miasta, ale wiedział, że nie namówi jej na nic innego. W takim układzie zawsze próbował pomagać.
-No właśnie, więc lepiej się wysypiaj bo teraz nie mam czasu myśleć o kolekcji. Cicho, mnie się nie bierze pod uwagę. Ja mam prawo nie spać po nocach bo beze mnie ten cały biznes się zawali i jak zasnę to kiedy rano się obudzę, zapewne dowiem się, że modelki się pochorowały, suknie się podarły, a oświetleniowiec znowu jest w szpitalu. Mówię Ci, muszę mieć rękę na pulsie.
-Jasne - odparła z uśmiechem - chętnie. - Kelner przyniósł napoje i postawił je na stoliku - musisz dobrze znać te dzieci... - zaczęła niepewnie po chwili.
-Przepraszam...masz racje...jestem głupi...w końcu wiem że mnie kocha...nie powinienem się bać...jestem po prostu głupim, użalającym się nad sobą dzieciakiem, zgwałconym tyle razy, że trudno zliczyć.-opadł na kolana.-jestem na tyle głupi że jeszcze podważam jego miłość...
-Masz racje.-otarł łzy i uśmiechnął się promiennie.-Masz rację...powinienem bardziej w siebie wierzyć...przepraszam, że się mazgaję.
-Jej, to niesamowite - powiedziała z zachwytem - wiesz... mam tydzień na zrobienie kilku dobrych zdjęć. Może pojedziemy tam niedługo? Jestem naprawdę ciekawa i nie ukrywam... liczę na to, że i Ty mi coś zagrasz - wzięła łyk czekolady.
-Ja się cieszę! I to bardzo...To bardzo miłe uczucie kiedy on się o mnie troszczy...-otarł resztki łez.-To jest straszne...zachowuję się jak dziewczyna...
-Już nie bądź taka skromna - upierała się przy swoim Saori - uwielbiam słuchać muzyki. Jak już pojedziemy do Soraki to wszystko mi pokażesz - powiedziała wesoło tonem nieznoszącym sprzeciwu.
-To jest okropne.-mruknął.-To że jestem homo nie znaczy że chcę być jak dziewczyna. Ale nic nie mogę na to poradzić...staram się jak mogę ale nie mogę...
-Bardziej męski hmmm? zabawne jest to, ze na zdjęciach potrafię tak wyjść...oby te lekcje pomogły...
-Każde miejsce jest na swój sposób ciekawe. Uwielbiam poznawać nowe miejsca i na prawdę chciałabym tam pojechać.- skończyła pić swoją czekoladę. - to kiedy Ci pasuje?
-Jasne, z miłą chęcią - powiedziała z uśmiechem - ale... wiesz jak stąd trafić na stację? Bo szłyśmy tu kawałek a ja niezbyt orientuję się w terenie.
-Masz rację - powiedziała z uśmiechem wychodząc z kawiarni. Po drodze popytały przechodniów o drogę na stację i po dwudziestu minutach udało im się dotrzeć na miejsce. Saori stanęła przed rozkładem jazdy
-To... do Soraki odjeżdżamy za piętnaście minut.
-Nawet mi nie mów. Skoro z roku na rok są coraz gorsi, a już za czasów kiedy ja byłem w liceum. -"żeby w wieku dwudziestu siedmiu lat mówić jak stary dziad." pomyślał wzdychając w duchu. -Co drugi był zboczony do granic możliwości to naprawdę musisz mieć ciężko i tak. Zdaję sobie sprawę ilu gwałcicieli przypada na jedną klasę. W tych prywatnych liceach jest najgorzej. Myślą, że są bezkarni bo pochodzą z "dobrej" na pozór rodziny i wydają pieniądze bogatych rodziców na prawo i lewo. -Takumi nie cierpiał kiedy ktoś się wywyższał. Nigdy nie widział przyjemności w rozmowie z zarozumiałymi gburami.
-Dach mówisz? Dobra, postaram się pomóc i to jak najszybciej. Nie może być tak, że Ci woda do mieszkania przecieka. Spokojnie, jak ja sobie nie dam rady to wynajmę prawdziwych fachowców i oni już Ci tam załatwią to jak trzeba. -oznajmił, następnie kończąc swoją porcję sushi.
-No dobrze, tylko żeby to się wszystko nie skończyło czymś w stylu omdlenia bo wtedy to ja pójdę nacisnąć na tego Twojego producenta. -odparł spokojnym zupełnie nie pasującym do wypowiedzi głosem.
-To nie tak, że im nie ufam tylko po prostu wolę sam wszystkiego dopilnować.
-ja do zdjęć pozuję...albo mam być męski, albo słodki, albo jeszcze jakiś inny...-pokręcił głową.-Ale przy Takumim jestem sobą i to mnie cieszy.
-No to czekamy - powiedziała Saori siadając na ławce. Po chwili zobaczyła znajomą twarz "znam skądś tę dziewczynę..." - pomyślała i od razu przypomniało jej się, że to za nią i jej chłopakiem biegła z aparatem... właściwie to dlatego się tutaj znalazła. Nie mogła się powstrzymać od zrobienia zdjęcia. Stali w bezruchu, więc o dobre ujęcie nie było trudno 'cyk' i gotowe.
-wiesz...dziękuję...chyba będę często przychodził do ciebie po rady...-uśmiechnął się promiennie na znak że już nie ma zamiaru się mazać.
Zaczęła robić zdjęcia Yui. Tak dobrze się przy tym bawiły, że nie zauważyły, że przyjechał ich pociąg.
-Szybko - Yui pociągnęła Saori za sobą i w ostatniej chwili wbiegły do środka.
-Naprawdę dziękuję...fajnie jest pogadać z dziewczyną która nie jest powaloną yaoistką-roześmiał się.
-Nie bój się - roześmiała się - nikomu nie pokażę - otarła oczy, bo aż popłakała się ze śmiechu. Przysunęła się bliżej by razem zobaczyć jakie zdjęcia zrobiły. Od razu wybuchnęły kolejnym atakiem śmichu.
-Skąd, a właśnie że się nadajesz - to był ciekawy dzień, ale wyraźnie wykończył obie dziewczyny. Saori oparła się wygodnie, pilnując tylko, żeby nie zasnąć. Niedługo powinny być na miejscu.
-Mam takie super szczęście.-roześmiał się.-Naprawdę dziękuję.-mówiąc to wskoczył to pociągu.
[sorki XD ja po prostu mam problemy z zaczynaniem XD]
-Ugh...ciężko...-jęknął-i mokro...-spojrzał na znajome brązowe włosy wijący się tuż przy jego twarzy-Yui!? Coś się stało? jesteś cała?-zaczął nagle panikować.
-Nic się nie stało...jesteś chora? -wstał i pomógł jej wstać.
-Powinnaś odpocząć!-fuknął.-Bo grypa może przerodzić się w coś gorszego!-powiedział tonem znawcy.
-Dasz sobie radę, wiem, że bywa ciężko, ale cóż każdy zawód ma plusy i minusy. -mówiąc to wzruszył lekko ramionami.
-Zmieniłaś zdanie? Ach, nie słusznie, jestem już taki gdburowaty. Może i mam jakieś tam przebłyski, ale wiesz, że się do nich nie przyznaje. -dodał cicho. Nie lubił mówić na temat swojej osoby chyba, że zmusiła go do tego sytuacja.
-No właśnie o to mi chodzi. Dokładnie o to. Nie masz czasu, więc zrobię to za Ciebie. Wykręcę parę numerów i wszystko załatwię. Spokojnie, dla mnie to nie problem. -dodał, a na słowa Yui o producencie skinął głową chcąc dać do zrozumienia, że stawi się na wezwanie.
-Pracoholizm? Nie, chociaż? Chyba masz rację. Moje całe życie kręci się wokół roboty. -niechętnie przyznał rację kobiecie.
-Wolne? Teraz to wykluczone. Zbyt wiele obowiązków, może potem.
-ech...odrobina wolnego jeszcze nikogo nie zabiła-mruknął.
-Phi...będziesz się faszerowała jak indyk na święta.-burknął-idziemy bo zamarzniemy.
-Spoko...znaczy...ja teraz mieszkam z Taku...ale noszę przy sobie klucze od swojego mieszkania więc nie ma problemu.-uśmiechnął się.-To niedaleko...zrobię ci moje super słodkie gorące kakao.
-No to chodźmy.-uśmiechnął się. Przeszli kawałek i weszli to sporego bloku. Weszli po schodach na 3 piętro i Yuu otworzył drzwi do swojego kąciku który wcale nie był taki mały-zapraszam.-wpuścił kobietę pierwszą.
-Um...zaraz dam ci ręcznik i jakieś ciuchy na zmianę...nie wiem co zostało bo większość jest u Taku ale coś ciepłego chyba się znajdzie.-uśmiechnął się znikając w garderobie i po chwili wracając z ręcznikiem, spodniami od dresu i bluzą.-Mogą być trochę za duże...
-Bardzo dobrze wiem o czym mówisz. -westchnął ciężko na myśl o pracy.
-Mniej niż wcześniej. Oj nie dobrze, chyba muszę nad sobą popracować. -zażartował specjalnie sprawiając, żeby jego głos wydawał się chłodny i poważny.
-Jeden dzień wolnego powiadasz? A czy jak Ci powiem, że planuje taki mały wyjazd w najbliższym czasie, to się uspokoisz? -zapytał odwracając wzrok w stronę Yui.
-Miałem racje...są przyduże-roześmiał się wręczając jej kubek z parującym kakaem-proszę. To cię rozgrzeje.
-Bo ja jestem od ciebie wyższy! Coście się tak wszyscy czepili mojej wagi.-jęknął siadając obok dziewczyny.
-Ale ja nie jestem na żadnej diecie...jem normalnie i bardzo słodkie rzeczy...utrzymuję stała wagę od pięciu lat...
-Ale ja jem naprawdę kalorycznie...z resztą...lubię to jak wyglądam...i cieszę się z tego, że nie tyję.
-dziękuję...i nie przesadzaj nie jestem aż taki chudy. Nie jestem chodzącym kościotrupem.-jęknął.
-Nie chudnę i nie ty1ę...i naprawdę mi to nie przeszkadza. Poza tym...Takumi ma chudsze nogi...-mruknął.
-A co ja mogę? Jeśli chodzi o jedzenie to staram się żeby jadł normalnie...jako, że bez niego nie zasnę...to śpi ze mną...ale pracować nie mogę mu zabronić.
-Znając jego złośliwość pewnie stanie po Twojej stronie. -zaśmiał się cicho pod nosem.
-Hej, co to za płacenie za mnie? Nie pozwalasz sobie na za dużo? -zapytał z wyrzutem spoglądając w jej stronę.
-Planuję pojechać z nim do Onsen. Mówił, że i tak ma jechać do rodziny. Więc postanowiłem, że po refreshu zabiorę go tam nawet jeśli nie dostanie tego zaproszenia od wujka. -dodał spoglądając w oczy kobiety.
-Musisz mi uwierzyć bo chcę, żeby miał niespodziankę. Wiem, że planował tam pojechać, ale nie wiem kiedy, tak więc zabieram go tam wcześniej i nie, nie będę w tym dniu pracował, ani odbierał telefonów, obiecuje.
-No tak, tak. Nie można, nie stanąć po Twojej stronie. W końcu to podobno kobieta ma zawsze racje itp. -machnął ręką, po czym zaśmiał się cicho.
-Chodzi mi o to, że głupio to wygląda kiedy kobieta płaci za mężczyznę, nawet jeśli to dobrzy przyjaciele. -oznajmił spoglądając w stronę Yui.
-Postaram się, ale wiesz jak to jest. Będę musiał ten cholerny telefon utopić, żeby w końcu się zamknął. -"Cóż takie są uroki mojej pracy." pomyślał wzdychając w duchu. Zawsze musiał się pogodzić z tym, że gdzie by nie pojechał, ktoś musiał mu przeszkodzić.
-N-no ja bym chciał...ale wiem ze jak tylko na chwile opuści firmę to wszystko zacznie się sypać...no...ale obiecał że pojedzie na święta do mojej rodziny i...chciałbym go namówić na onsen...bo mój wujek ma...
-Ale jak weźmie sobie wolne to ma potem dużo na głowie a ja nie chcę sprawiać problemów.-odparł.
-No tak ale...on jego praca jest powiązana z moją...no i...jak gdzieś będzie chciał gdzieś jechać to może sam zaproponuje nie?
-Tak ale...teraz mamy wiele bardzo ważnych spotkań...i jest urwanie głowy...ja będzie czas...
-No na święta jedziemy do mnie...Znajdziemy chwilę dla siebie...
-W sumie masz rację. Znowu. -odparł cicho, niechętnie zgadzając się z kobietą.
-Wiem, tak też zrobię. Wyłączę ją i zostawię w torbie. Chyba, że się wkurzę to zdążę ją rozdeptać. -dodał odwracając wzrok w stronę Yui.
-To jak? Odprowadzić Cię? Na którą musisz być w szkole?
-Niom....ale szczegóły ominę.-zaśmiał się.
-Romantykiem? Hmmm...on...jest fanatykiem malinek...-zarumienił się.
Odsunął włosy z szyi, niedaleko ucha. Starł dłonią cienką warstwę fluidu ukazując całkiem sporą i wyjątkowo widoczną malinkę.
-Ja sobie również. -odparł pod nosem, wstając od stolika.
-Idealnie, możemy się powoli przejść. Muszę, ale gdyby się tam paliło to już by po mnie dzwonili, a tak to Yumi dzielnie daje sobie radę. Także spokojnie, mogę iść. -mówiąc to wziął wizytówkę od kobiety.
-Zapiszę sobie. Zgubiłaś w pociągu? Nie wnikam. Każdemu się zdarza. Też nie raz coś zgubiłem, z resztą wiesz jak to ze mną jest kiedy się wszędzie śpieszę.
-Um...to zawstydzające...-mruknął.-Nie wiem jak on to robi, że tak długo schodzą...
-Nie wiem. Wiem, że nie boli...-mruknął.-Jasne pytaj...będziesz bogatsza o wiedzę jak robić cholernie długotrwałe i widoczne malinki.
-To może ktoś Ci ją wyciągnął z torby jak nie patrzyłaś? Wiesz, różne są przypadki, aczkolwiek wątpię, żebyś dała się tak po prostu okraść. -odparł jakby po części do siebie, próbując znaleźć jakieś logiczne wyjaśnienie.
-Wiesz Yui? To, że żyjemy w tym tempie to tylko i wyłącznie nasza wina. Sami sobie stworzyliśmy ten świat takim jaki jest. Nasza głupota musiała przekraczać wszelkie granice, że tak ładnie zdołaliśmy się urządzić. Natura jest piękna. Z resztą wiesz, jak bardzo lubię jeździć w góry. -Takumi już taki był, zawsze wolał jechać w góry niż nad może jeśli miał wybór.
-Było, w końcu tak zbudowane jest życie. -westchnął spoglądając w górę na niebo.
-Phi...muszę poprosić Taku, żeby robił je w mniej widocznych miejscach...
-mhmmm... - mruknęła zaspanym głosem - tak... nie śpię - przetarła oczy. Po kilku minutach były już w Soraki
-No to.. prowadź - powiedziała wesoło.
-Ale ja jestem modelem. Nie mogę pozować do zdjęć kiedy jestem cały w malinkach.
[Właśnie, ogarnęłam już dlaczego Reiko i Takumi byli ze sobą. Niestety, ale nie przespał się z Megumi. XD ]
-Dziwne, no ale cóż wszystko jest możliwe. Dobrze, że mi mówisz bo bym wydzwaniał i zastanawiał się co się stało, że nie odbierasz. -odparł dotrzymując kobiecie kroku.
-Eh, dawno już nie byłem w górach, brakuje mi tego. Pamiętam nasze wycieczki. Wiesz, ja, Ty, Ren, Reiko. Pamiętam jak wybraliśmy się pochodzić po górach i już po godzinie musieliśmy udzielać pierwszej pomocy Reiko, której kondycja była zerowa. -zaśmiał się cicho wspominając stare czasy.
-Gdybyśmy nie postawili sobie ambitnych celów? To nie bylibyśmy sobą. W tych czasach każdy ma chociaż jeden ambitny cel. Cóż przyszło nam żyć w takim świecie, a nie innym. -westchnął ciężko, rozglądając się dookoła.
-Ja wręcz nienawidzę jak ktoś przerabia moje zdjęcia w photoshopie...a fluid nie zawsze dokładnie zakryje...-przełknął ślinę.-no i...jak zobaczą to się zaczną pytać kto mi to zrobił...
Prześlij komentarz