Satoru Fukuda
dwadzieścia lat (ur. 20 maja 1992 r. w Osace)
świeżo upieczony student malarstwa
Normalne życie? Niezupełnie.
Satoru to typowy przedstawiciel "wyższej warstwy społecznej",
charakteryzującej się sławą i ogromną zamożnością, godnymi prawdziwej
arystokracji. Syn bogatego biznesmena i pani adwokat, którzy dla swojego syna
chcieli jak najlepiej i zgodnie dążyli do tego, by ich jedyna pociecha dostała
się na najlepszy uniwersytet w kraju. Niestety, ich plany diabli wzięli. Po
osiemnastu latach wychowywania pod kloszem Satoru postanowił skosztować trochę
życia na własną rękę. Znalazł sobie pracę, mieszkanie (trochę obskurne, ale
jakoś trzeba sobie radzić), jednak przede wszystkim poszedł na studia, o jakich
marzył. Malarstwo. Nie medycyna, nie prawo, nie architektura - a właśnie owo
proste malarstwo. Obecnie mieszka w jednej z biedniejszych dzielnic miasta
Ryusei (Soraki), jednak wiedzie życie w pełni szczęśliwe i póki co - zdołał się
jakoś ustatkować.
"Często
prowadzę z sobą długie rozmowy i jestem przy tym tak mądry,
że
czasami nie rozumiem ani jednego słowa z tego, co mówię."
Charakteru tej zawiłej istotki
jaką jest Satoru nie da się opisać w dwóch, trzech zdaniach. Ba, nie da się
tego zrobić nawet w stu zdaniach, ponieważ młody Fukuda jest na tyle
specyficzny, że właściwie nie da się go podpisać pod żadnym z ogólnie
przyjętych schematów, wzorów zachowań. Zacznijmy od tego, że chłopię wzbudza
skrajne emocje i albo się go kocha, albo nienawidzi, a to co jest pomiędzy,
dlań nie ma znaczenia. Lubisz go? Świetnie. Gardzisz nim? Jeszcze lepiej. Mimo
wszystko prawda jest taka, że najłatwiejsza droga do poznania jego osobowości
to spędzenie z nim odrobiny czasu. Często bywa marudny i zachowuje się jak
przysłowiowa kobieta w ciąży, jednak jeśli zdołasz go swoją osobą zaciekawić -
wiedz, że nie da ci spokoju. Jednocześnie trzeba zaznaczyć, że przyjaźń z nim
to rzecz bardzo przydatna i z pewnością opłacalna - i bynajmniej nie mowa tu o
bogatych rodzicach. Czy będzie ci dane przeżyć to spotkanie...? O tym musisz
przekonać się sam.
Urodę ma mieszaną, jako że matka
Rosjanka, a ojciec rodowity Japończyk. Wskazuje na to głównie odcień cery -
jego skóra ma zbyt jasne zabarwienie, żeby podpisać go pod typowym Azjatą.
Podobnie włosy, które mimo wszystko są odrobinę jaśniejsze i lekko wywijają się
po bokach - szczególnie kiedy pogoda nie dopisuje i na ulicach zalega deszczowa
wilgoć. Na tym jednak kończy się jego europejski urok. Posturę, wzrost i całą
resztę Satoru odziedziczył po ojcu. Mierzy raptem sto siedemdziesiąt pięć
centymetrów wzrostu, przy czym waży niespełna pięćdziesiąt pięć kilo.
Aczkolwiek nie zwykło mu to przeszkadzać, ponieważ Satoru - z racji swojego
wyglądu - nigdy na brak powodzenia nie narzekał (i to zarówno u płci
przeciwnej, jak i swojej własnej). A skoro już o podobaniu się mowa, warto
zaznaczyć, że chłopak jest homoseksualny.
Jakieś ciekawostki z życia,
wstydliwe sekrety? Hm, to chyba wszystko.
"Śmiejecie się
ze mnie, bo jestem inny.
Ja się śmieję z was,
bo wszyscy jesteście tacy sami."
11 komentarzy:
[Masz ochotę na wątek, bądź powiązanie? No i masz jakieś pomysły? : )]
[może wątek? ^^] [~Saori]
[A ja będę milusia i przywitam Cię wąteczkiem ^^ Od razu mam pytanie malutkie całkowicie - czy masz coś przeciwko bycia sąsiadem mojej Yui? Ona mieszka w jednej dość rozpadającej się kamienicy, na samej górze. Mógłby mieszkać na przykład piętro niżej. Na tej podstawie wymyślę wątek, ale jeśli masz coś przeciwko to mów otwarcie.]
Yui wracała do mieszkania, kiedy na dworze panowała już ciemnica. Latarnie od dawna nie paliły się w tej okolicy, a naprawianie ich nie miało sensu. Szybko bowiem zostawały rozbite podczas ulicznych bójek, czy zwykłego, czystego wandalizmu. Mikade z westchnieniem sprawdziła godzinę na telefonie i przebiegła ostatni odcinek, by dopaść do swojego mieszkania z wyraźną ulgę. Jej żołądek domagał się jedzenia, a w szafkach nie mogła odnaleźć ryżu. Świetnie... nie uśmiechało jej się iść kawał drogi do samoobsługowego sklepu, toteż zeszła piętro niżej i zastukała do drzwi swojego sąsiada.
- Cześć - przywitała się z nim, gdy otworzył drzwi młody mężczyzna. Jej brzuch nie dał jej dojść do słowa, kiedy tylko poczuła rozchodzący się po jego mieszkaniu zapach. Zaśmiała się niezręcznie. - Masz może pożyczyć garstkę ryżu?
[Może wątek? Mam mały pomysł że skoro Satoru rysuje to mógłby narysować mojego Yuu ^^]
[Więc tak jako, że jedną postacią zaczynałam, to zbrakło mi pomysłu na drugą. Hm a może ty masz jakiś pomysł co? Ja mogę zacząć :) Tylko jakaś idea by się przydała...]
[ Ja chcę twoją wenę.. Nigdy nie udaje mi się wymyślić jakiegoś logicznego wątku; a ty tak już.. i już masz pomysł :< oczywiście że zgadzam się na ten wątek. Mam zacząć czy jednak Ty się skusisz na zaczęcie p ]
[och no dobrze mimo ,że do ortodonty lecę więc jest na szybko XD]
Yuu potykając się o własne nogi wpadł do sali gdzie miał być rysowany. Takumi powiedział mu, ze powinien spróbować wysiedzieć w jednej pozycji więcej niż 5 sekund więc zgłosił się na ochotnika.-Przepraszam za spóźnienie!
[Hmm... na powiązanie nie bardzo... mogą się spotkać po raz pierwszy. Jeśli nie masz pomysłu to mogę zacząć ^^]
[U mnie w sumie też, no ale postaram się! Jeśli wyjdzie tragedia to przepraszam z góry ;D]
Yuto był już po dwóch godzinach swojej pracy. Miał chwilę przerwy dlatego usiadł na przypadkowym krześle i związał włosy w kitek uśmiechając się do przybyłych w kawiarni gości. Zaraz potem zauważył że jeden chłopak nie miał nic na stoliku, oprócz jakiś kartek, dlatego podszedł do Niego uśmiechając się delikatnie.
- Coś podać? - zapytał lekko uśmiechając się czule.
Pokiwał głową wracając do kuchni i po chwili przynosząc do stolika zamówioną kawę. Uśmiechnął się lekko stawiając ją przed chłopakiem i już chciał odejść gdy zauważył jakiś rysunek. Ukucnął biorąc kartkę do ręki i przyglądając się jej. Znajomo wyglądał.. Zupełnie znajomo. Yuto zmrużył oczy oddając mu szkic.
- Dlaczego mnie rysujesz? W sumie.. Nie mam za chudych nóg na twoim rysunku? - zapytał przyglądając się rysunkowi znów.
- Znajomy? W takim razie jest podobny do mnie. - uśmiechnął się delikatnie siadając obok chłopaka. - Mógłbym zobaczyć inne rysunki? Jeśli to nie problem.. - zapytał lekko zmieszany. Ale co poradzić, kiedy lubi oglądać czyjeś rysunki. Zachwycać się nimi? - Aaah.. Zimno się zrobiło..
Prześlij komentarz