Naoki Takeshima
Dziewiątego marca na świat spojrzało swoimi czekoladowymi oczami dziecko pewnego młodego małżeństwa. Syn Masato Takeshimy i jego żony Nemuriko nie wyróżniał się niczym specjalnym. Od podstawówki kochał czytać mangi o robotach, w klimacie Sci-fi. Był bardzo ruchliwym dzieciakiem, który nie potrafił usiedzieć na miejscu pięciu minut, tak więc rodzice zapisali go na basen, gdzie całą energię wkładał w sport. Opłaciło mu się to. Już na początku liceum miał kilka medali na swoim koncie, a dziewczęta z uśmiechem na ustach przyglądały się jego dobrze zbudowanemu ciału. Takeshima, w wieku szesnastu lat swoją miłość do mechów przeniósł na zupełnie inny poziom. Zaczął tworzyć małe robociki, których części finansowali mu rodzice. Wiązało się to również z faktem, że miał on smykałkę do przedmiotów ścisłych. Oprócz tego dostał od dziadka gitarę elektryczną, na której później grywał w zespole visual-kei w przerwach miedzy tworzeniem robotów. Porzucił to jednak po niecałym roku, gdy omal nie wplątał się w romans z wokalistą co skutecznie zniechęciło go do dalszego grania. Osiągając wiek dziewiętnastu lat spośród wszystkich jego pasji, wybrał roboty, odstawiając pływanie i muzykę na bok. Obecnie dwudziestolatek mieszka w dzielnicy Shikoru co jest dużym przeskokiem z Kazeki, gdzie mieszkał wraz z rodzicami w dużym apartamencie. Stara się sam zarabiać na życie, jednakże póki co jest studentem mechatroniki, któremu finansowo pomagają rodzice.~*~
Naoki prezentuje wyrobione latami pływania dobrze zbudowane ciało. Jest silnym mężczyzną, czego nie można stwierdzić po jego słodkiej twarzyczce o delikatnej cerze. Dołeczki w jego policzkach, tworzące się przy uśmiechu, bez dwóch zdań dodają mu uroku. Na świat spogląda dużymi czekoladowymi oczętami, a ciemnobrązowe włosy często odgarnia za ucho. Mierzący 170cm wzrostu, przeciętnego wzrostu Japończyk według skali BMI przy wadze 50 kilogramów ma niedowagę. Nie zwraca zbytnio uwagi na swój ubiór. Najczęściej jest to pierwsza lepsza koszula lub t-shirt z kolorowymi nadrukami, w komplecie z jeansami, przetartymi trampkami i ulubioną bluzą.
~*~
Niech was nie zmyli buzia aniołka. Tak naprawdę Takeshima jest porywczym młodym mężczyzną o silnym charakterze. W stosunku do pracy, bardzo cierpliwy, spokojny, odpowiedzialny, pracowity, w kontaktach z ludźmi szybko się denerwuje, konflikty często rozwiązuje bójkę, zaborczy i uparty. Aczkolwiek pomimo tego miły i pomocny. W każdym w końcu kryje się chociaż cień dobroci, prawda?
~*~
Co jeszcze ciekawego można powiedzieć na jego temat? Cóż, pomimo poświęcenia się mechatronice stara się wieczorami wychodzić na basen, jednakże ciężko wszystko pogodzić ze studiami.
Nie cierpi zwierząt, aczkolwiek lubi zajmować się roślinami, tak więc w jego mieszkaniu oprócz porozrzucanych wszędzie części od robotów widać kolorowe kwiaty. Większość swoich mechów składa w pokoju gościnnym, który przerobił na pracownię.
Nie potrafi gotować, często zamawia jedzenie z restauracji nieopodal domu. Kocha przedmioty ścisłe i zawsze był w nich dobry. Czasem za pieniądze udziela korepetycji ludziom z uczelni lub licealistom ze szkoły obok. Zastępuje mu to pracę dorywczą, gdyż przy natłoku zajęć nie miałby czasu na nic innego. Ma w domu sporą kolekcję mang, nie tylko sci-fi. Lubi grać w gry, chociaż nie ma teraz na to czasu więc jego konsole leżą i się kurzą. Jego przyjaciółka Tayachi, którą po swojemu nazywał "Taiichi" mieszka tuż obok niego i często urządzają sobie nocne pogaduchy na balkonie. Uwielbia pić kawę, zaczyna od niej każdy dzień. W przyszłości chciałby się nauczyć surffować. Uwielbia połączenie muzyki jazzowej z elekrtoniczną, jednakże wciąż ciągnie go i do j-rocka, którego kiedyś grał.
693 komentarze:
1 – 200 z 693 Nowsze› Najnowsze»-kurwa Nanami!-warknal wyraźnie zdenerwowany mężczyzna wychodząc że swojej garderoby w czerwonym aksamitnym szlafroku.
-ech o co znowu chodzi?-spytała spokojnie kobieta na dziś mając już dosyć tłumaczenia dlaczego jeszcze nie mogą wyjść i czemu wszystko się przeciąga.
-długo jeszcze mamy czekać na tego dzieciaka? Poza tym czemu nie zadzwoniłaś po fachowca? Najbogatszy klub nocny w kraju a ty dzwonisz po jakiegoś dzieciaka...-kobieta urwała jego monolog ruchem ręki.-no co?-popatrzył na nią ostrym wzrokiem.
-na fachowca czekalibysmy jeszcze dłużej. Idź w tym czasie zapalić czy coś.-poleciła mu odchodząc do swoich zajęć. Mężczyzna wrócił się do garderoby po medalion i fajki i wyszedł tylnym wyjściem odpadając papierosa i zaciągając się dymem. Otworzył medalion.-po co dawała mi to zdjęcie. To się kupy nie trzyma.-mruknął wypuszczając dym z ust.
Mężczyzna wypalił papierosa do końca i usiadł przy barze.
-Mimi-chan...ten dzieciak już przyszedł?-spytał patrząc na nią uważnie i opierając się łokciami o blat.
-tak. Już się wszystkim zajmuje.-odparła sciszonym głosem.
-mhm...podaj mi piwo...-polecił dziewczynę.
-ale zaraz zbiorą się goście nie możesz pić przed występem.-upomniała go równie cicho jak poprzednio.
-nie pytałem cię o zdanie. Często piję przed występami i nic ci do tego więc po prostu podaj mi te cholerna puszkę.-mruknął zdenerwowanym głosem a przestraszona dziewczyna podała mu o co prosił. Mężczyzna wstał otwierając puszkę i upijajac parę lykow podszedł do pracującego chłopaka przyglądając się temu co robi.
Mężczyzna przyglądał się chłopakowi przez cały ten czas. Kiedy ich spojrzenia się spotkały z pewną trudnością utrzymał na twarzy obojętność. Kiedy chłopak się odwrócił zerknal na zdjęcie w medalionie."to ty...". Przeszło mu przez myśl. Nie miał żadnych wątpliwości.
-czemu nie? Zostań. Ja zapraszam.-powiedział głębokim głosem unosząc kącik ust w uwodzicielskim uśmiechu.-skoro już tu jesteś szkoda byłoby nie skorzystać z takiej okazji zostania tutaj za darmo.-kontynuował.-nie codziennie ma się taką szansę która już pewnie nigdy się nie powtórzy.-zakończył dopijajac piwo i poprawiając szlafrok pod którym krył się jego dzisiejszy strój. "muszę go tu zatrzymać jak najdłużej"
"co za mały...już się naogladal tak? No to zboczony maluszek...muszę przyznać że podoba mi się...". Opanowujac emocje poszedł do baru.
-nie dostaniesz więcej alkoholu Matsushita-san.
-niby czemu? Co ty masz do gadania?-uśmiechnął się trochę szyderczo.
-a to że szefowa powiedziała że na scenie masz być trzeźwy i nie spaść z rury.
-ha? Nie ważne. Skoro nie dasz mi alkoholu to może powiesz mi jak nazywa się twój przyjaciel.
-jak chcesz wiedzieć jego spytaj.
-no dobra to może chociaż namówisz że go żeby został na występ?
-jakby miał czas to by został.-mężczyzna wywrócił oczyma i odwrócił się do chłopaka.
-jak się nazywasz? Chciałbym wiedzieć komu dziękuje za uratowanie występu.-"no piękne kłamstwo staruszku."
-milszym? Ale ja zawsze jestem dla niej bardzo miły. A krzyki słyszałem ale chciałem znać imię Nao-chan.-uśmiechnął się wstając.-jestem wyszykowany myślisz że czemu chodzę w szlafroku? No cóż Nao-chan muszę wykonać pilny telefon...a ciebie jeszcze raz zapraszam na występ, no chyba że dla takiego dzieciak to co tutaj robimy jest zbyt zawstydzajace.
-nie lubie mówić do ludzi po nazwisku i tak w takim stroju nie wypada chodzic Nao-chan.-usmiechnal się uwodzicielsko.-mhm więcej mówisz...ciekawe...-"kurwa mam taka piekielna ochotę do przynajmniej pocałować."-a w jako sposób mógłbym cię przekonać.-szepnął mu do ucha nachylajac się nad nim.
-ale ty dla mnie jesteś Nao-chan.-rozmasowal swój tors.-tak miałem.-zacisnął dłoń w piesc.-Mimi-chan...zatrzymaj go do czasu mojego występu.-poprosił ją szeptem tak żeby chłopak nie usłyszał po czym poszedł do garderoby żeby wykonać owy ważny telefon.
Wbiegł fo garderoby i szybko wybrał numer.
-Rika-chan! Znalazłem go!
-Seiji uspokój się...kogo znalazles?
-chłopak. Tego że zdjęcia. Nazywa się Naoki. Taki słodki zboczuszek i...
-Seiji! Jakim cudem ty go znalazles miałeś go nie znaleźć.
-co?
-to miał być twój mały obiekt westchnień. Nic więcej. Mały obiekt westchnień żebys się nie puszczał.
-co? W takim razie skąd masz jego zdjęcia?
-nasze rodziny są zaprzyjaźnione...to mój daleki kuzyn można powiedzieć.
-Rika czy to będzie złe jeśli powiem że taki zboczeniec jak ja naprawdę się zakochał.
-nie...raczej nie tylko Seiji...
-co?
-naprawdę? To nie będzie chłopiec na jedną noc?
-Rika nie żartuj sobie. Nie tym razem. Sorry Rika muszę iść. Mam nadzieję że Mimi-chan go zatrzymała.-rozlaczyl się po chwili zdejmujac szlafrok.
Sala powoli się zapełniala a szefowa wyszła na scenę.
-jako pierwszy wystąpi przed wami Devil.-tylko to powiedziała a całą sala zaczęła krzyczeć i bić brawo. Uśmiech satysfakcji pojawił się na ustach mężczyzny który ubrany w seksownie podarta czerwona koszule, kuse skórzane spodenki wiązane z boków na rzemyki i zakolanowki zjechał po rurze w dół seksownie się o nią ocierajac.
"widziałem jak na mnie patrzyles. Pragniesz mnie tak jak ja ciebie." pomimo że chłopak wyszedł mężczyzna ruszał się niezmiennie przez cały występ. Kiedy skończył w burzy oklasków i z pokaźną sumą w spodenkach poszedł się przebrać. Już w normalnych ciuchach podszedł do baru.
-dzięki Mimi-chan. Przynajmniej mnie widział.-mruknął dość niechętnie.
-trochę więcej entuzjazmu. Masz tu jego whisky.-podała mu szklankę.
-Hmmm...patrzył na mnie z takim pożądaniem...-rozmiarzyl się saczac napój.-o cholera!-zasmial się z własnych fantazji.
-Mimi-chan...oczekuj mnie jutro pod uniwerkiem.-mruknął wstając od baru.
-ale jutro masz pracę...
-zwolnię się wcześniej...idę w końcu taki słodziak nie pójdzie z zombi do łóżka.-pomachał jej zabierając swoją torbę i wychodząc z baru. "cholera...nie mogę jechać bo piłem..." pokręcił głową nie chcąc nawet komentować swojej głupoty zadzwonił po taksówkę, która po chwili przyjechała. "do dupy...naprawdę jestem idiotą. wiem jak na mnie patrzył i bardzo dobrze wiem że chciałby się ze mną przespać...tylko sam seks mi nie wystarczy. Nie tym razem...."
-Proszę pana...proszę pana...-z zamyśleń wyrwało go nawoływanie kierowcy.
-co?
-Jesteśmy na miejscu...
-a...tak...-podał mu pieniądze.-reszty nie trzeba..-mówiąc do wyszedł z samochodu i poszedł do swojego mieszkania. Drzwi otworzył z kopniaka i zdejmując po drodze ubrania poszedł prosto do sypialni.-I co stary zboczeńcu...zachciało się kurwa pięknej miłość? A w chuj że nie...po prostu masz już dość seksu bez pokrycia. I myślisz że ten dzieciak da ci to czego chcesz? No jasne chyba cię popierdoliło! I tak on nic nie zrozumie bo niby kurwa jak skoro ja sam nic z tego nie rozumiem!-walnął się na łóżko-pierdole.-mruknął zasypiając.
-kurwa...-mruknął zwlekając się z łóżka około 7.-ja pierdole...taki piękny sen...trzeba wstać...umyć się...pojechać po samochód...na 10 do pracy, tak na dwie godzinki...a potem...odwiedzę dzieciaka nawiedzającego mnie w snach.-westchnął rezygnując z wanny na rzecz szybkiego prysznicu. ułożył włosy i ubrany w jeansy, czerwoną koszulę i czarną marynarkę pojechał taksówką po swój sportowy czarny samochód. od razu pojechał pod klub hostów w którym pracował.
-Matsushita!-przywitał go szef.-Dzisiaj możesz jechać do domu...nie mamy ruchu jak co poniedziałek.-uśmiechnął się.
-Serio mogę?
-jedź już dawno nie miałeś wolnego.-zapewnił go na co mężczyzna skinął głową jadąc coś zjeść. Spieszyło mu się wiec pojechał do McDonalda.
-ech...-westchnął popijając zamówioną kawę i zjadając frytki. "Mimi-chan zaczyna zajęcia o 10...więc około jedenastej powinni mieć przerwę wtedy pojadę." niewiele przed 11 wyjechał z parkingu kierując się na uczelnię.
Kiedy mężczyzna podjechał pod szkołę otrzymał sms'a z numerem sali w której był Naoki. "będę jej musiał za to nieźle podziękować...matko staczam się.". Wyszedł z samochodu i od razu oberwał salwą pisków na jego widok. "a to co kurwa? Fangirling pełną parą...". Powoli ruszył do swojego celu a za nim ciekawska i rozwrzeszczana grupka dziewczyn. "odpierdolcie się...albo może się nawet do czegoś przydacie." pomyślał zatrzymując się i odwracając w stronę jednej z dziewczyn.
-Nie wiesz może gdzie znajdę Naokiego Takeshitę?-spytał niskim głębokim głosem patrząc na nią uwodzicielsko.
-T-to ta następna klasa...-wskazała drżącą rękę oblewając się rumieńcem. Mężczyzna bez słowa odwrócił się i wszedł do klasy.
-Dzięki Mimi-chan...te małolaty lazły za mną całą drogę. Wkurwiające.-mruknął. Wszedł na górę po schodach i stanął przed chłopakiem. "Taki zaczytany...ciekawe co tam czyta." uśmiechnął się łobuzersko.
-Stoję. Mimi-chan zapomniała z pracy telefonu więc jej przywiozłem korzystając z wolnego czasu. Poza tym...bardzo chciałem cię zobaczyć.-szepnął zmysłowo, nachylając się nad chłopakiem i opierając się dłońmi o ławkę.
-Oj daj już spokój i tak macie przerwę.-mruknął biorąc jego kubek i upijając parę łyków.-nie słodzisz?-jęknął niezadowolony odkładając kubek.-Ja słodzę.-uniósł jego podbródek i nieznacznie oblizał usta.
Mężczyzna skinął głową i wyszedł z klasy.-rozsuńcie się do cholery, śpieszy mi się.-warknął przepychając się przez tłum nastolatek i już po chwili spokojnie idąc w stronę dachu. "nie chodzi mi tylko o seks. Wiedziałem że źle mnie zrozumie." myślał rozzłoszczony."tak to kurwa jest z dzieciakami...po cholerę ja za nim idę...żeby mu wszystko wyjaśnić idioto...tylko czemu...bo go kochasz pedofilu...no tak.". Otworzył drzwi na dach i zapalił papierosa.
Usiadł obok chłopaka zaciągając się miętowym dymem. wyjął mu słuchawkę.-słodki jesteś jak tak uciekasz.-uśmiechnął się do niego uwodzicielsko.-Już zawsze będziesz mi uciekał?
-Sam się nad tym zastanawiam. No właśnie czemu...-mruknął wstając.-Idź na zajęcia.-dodał otwierając drzwi i wychodząc. "do dupy." szybko przeszedł do swojego samochodu i wybrał numer do starej przyjaciółki.
-No hej Seiji co się stało?
-do dupy...-mruknął tylko.
-on mnie nie pokocha. Jak już to jedno nocna przygoda....
-No jesteś pewien? A może...daj mu się poznać?
-Żeby uciekł? Tak jestem pewien, takie rzeczy się po prostu wie.
-więc ci tego nie powiedział?
-no...nie...
-no to nie możesz być pewny.
-ech nie ważne. To po części twoja wina.-burknął rozłączając się i odjeżdżając.
Seiji leżał w tym czasie na kanapie i zrezygnowany wyjął telefon z kieszeni. "to pewnie Rika...czego ona znowu chce...". odblokował telefon.-Nao-chan...-zaskoczony patrzył się wiadomość. "Nao-chan czy coś się stało? W końcu nie przesadzajmy, nie masz za co mnie przepraszać."
-Nie dzwoń debilu...ale czemu?...martwisz się że coś mu się stało i cię przeprasza? Bo co? Bo to jeszcze dzieciak...no dokładnie pedofilu, jak tak cię to martwi to zadzwoń...a no tak nie zrobisz togo bo duma ci nie pozwala. Dobrze wiesz że nie jesteś znowu taki oschły...to może przynajmniej napiszę?...rób co chcesz.-po jakże wspaniałym dialogiem z samym sobą ponownie odblokował telefon wystukując wiadomość. "Nao-chan czy coś się stało? Nie przesadzaj nie masz za co mnie przepraszać.".
-wolałbym go zobaczyć w klubie.-mruknął patrząc na wiadomość.-ale...ta zapłata za bardzo mnie kusi "albo coś..."-zaśmiał się.-pewnie i tak nie o to mu chodzi.-"plany tak? mogę je wziąć ale przywiozę dopiero po północy. Ta kawa mnie przekonała. Byle z cukrem, wtedy nie żartowałem. Nao-chan a gdzie ci mam je przywieźć". wysłał wiadomość.-dwie pieczenie na jednym ogniu. Może nawet dowiem się gdzie mieszka.
-Taj jest kurwa! Mam jego adres!-wstał z kanapy przeszedł się po pokoju i usiadł z powrotem na kanapie. "zapytam ją. Przyjadę, te plany muszą być ważne skoro tak szybko chcesz je mieć.". wysłał wiadomość wstając żeby zrobić sobie herbatę przed wyjściem do pracy.
Z kubkiem parującej herbaty wrócił do salonu gdzie odczytał wiadomość.
-Nie ma za co Nao-chan, zrobię to z przyjemnością.-uśmiechnął się łobuzersko powoli sącząc gorący napój. Około 21 wyjechał z domu do pracy gdzie zaczął się przygotowywać a po występie jak zwykle podszedł do baru.
-To co zawsze Matsushita-san?-spytała przyglądając mu się uważniej niż zwykle.
-Nie, ty razem proszę o plany które mam zanieść do mieszkania Nao-chan.
-Bez jaj! Już ci je daję.-roześmiała się podając mu plastikową tubę. Mężczyzna z uśmiechem pełnym satysfakcji poszedł do samochodu. Plany położył na siedzeniu pasażera a sam pojechał pod wskazany przez chłopaka adres.
Mężczyzna pomimo zmęczenia szybko wszedł na górę stając przed mieszkaniem chłopaka. Spojrzał na zegarek-15 minut po północy, cholerne korki. Skąd oni wracają o tej godzinie.-mruknął pukając.
-jasne spoko.-mruknął zdejmując buty i wchodząc w głąb mieszkania.-gdzie dać te plany!?-spytał dostatecznie głośno żeby chłopak go usłyszał.
-Może być herbata.-powiedział odkładając plany.-masz balkon? Chciałbym zapalić.-zaczął grzebać po kieszeniach szukając fajek.
-pan seks na rurze?-zasmial się pierwszy raz od dawna.-Nao-chan uważaj.-powstrzymał się przed zlapaniem go w pasie i pociągnął go za ramiona.-mówił o mnie? Co takiego?-spytał opierając się o barierkę i przyglądając się kobiecie z lekko uniesionymi kącikami ust.-Seiji Matsushita-dodał jeszcze.-chyba woda już się zagotowala...-szepnął mu na ucho seksownym szeptem. Zapalił papierosa i zaciągnął mietowym dymem.-no. To co o mnie mówił?
-czyli na razie zero seksu bo na tym poprzestaniemy. Oj ciężko będzie.-mruknął niezadowolony.-dzięki za rady. Zapamiętam.-dopalil papierosa i wrócił do mieszkania chłopaka.-Nao-chan mam dla ciebie złe wieści...dzisiaj nie będę mógł długo zostać...-jęknął z teartalna miną.-wybacz mi ale po herbatce zaraz sobie pójdę, w końcu masz jutro zajęcia.-westchnął opierając się o futryne.-oh a tak przy okazji...Mimi-chan powiedziała mi że te plany wcale nie są aż tak bardzo ważne...-zaczął zmyslowym szeptem.-czyżbyś aż tak bardzo chciał mnie zobaczyć?
-zmęczony tylko troszkę. Po pięciu latach przywyklem do dwóch prac.-przeciagnal się.-herbatki bym się napil ale skoro mnie wyganiasz youtube nie wypada się upierać.-westchnął obdarzajac go uwodzicielskim spojrzeniem.-tak. Przyjście do klubu wydaje się bardziej logiczne ale...-podszedł do niego bliżej.-ale może chciałeś być ze mną sam na sam...co w klubie byłoby trudne tak jak rozmowa.
"ech wpadles po uszy tylko jeszcze o tym nie wiesz... Ale jestem spokojny...bo twoja przyjaciółka powiedziała że kiedyś to do ciebie dotrze."-na inny termin...-przybliżył się jeszcze trochę.-wtedy do mnie czy do ciebie?-podszedł jeszcze bliżej.-może być jutro po twoich zajęciach?-zaproponował stając przes nim.
Cmoknal go w usta.-wiedz zadzwoń kiedy będziesz miał chwilę.-mówiąc to poszedł ubrać buty.-albo napisz dodał wychodząc.
-jeju o co on się tak wkurwil? To tylko mały calus. Ledwo musnalem jego usta.-marudzil stojąc jeszcze na korytarzu. Korzystając tym razem z windy zjechał na dół.-jesteś idiotą. Czemu jesteś taki spokojny? Bo jakaś dziewczynka z balkonu powiedziała ci że on i tak wróci jak bumerang.-zasmial się cicho wyciągając telefon. "przepraszam. Nie podobało ci się? Stać mnie na wiele więcej.". Zachichotal wysyłając chłopakowi wiadomość.-no i co się cieszysz? Nawet jeśli przyjdzie to ty nie chcesz tylko seksu.-warknal sam na siebie po czym odjechał.
-kurwa...-warknal czytając wiadomość na światłach.-to na swój sposób słodkie...przymknij się wcale tak nie uważasz jesteś wkurwiony że tak napisał. O co mu odpiszesz idioto? Mogłeś zostać...chciałem ale on powiedział żebym wyszedł...zmiekles pedofilu słuchasz się dzieciaka. "czyli nie spotkamy się na herbatce? To trochę smutne chciałbym jeszcze raz cię zobaczyć. Nie mogłem dzisiaj zostać dłużej skoro kazales mi wyjść. Nie chciałem cię zdenerwować a i tak to zrobiłem." wysłal wiadomość.-i co kochasiu?-wkurwiony zawrócił parkujac pod balkonu chłopaka.-to będzie długa noc...jak to dobrze że jutro mam wolne od obu prac...-usiadł wygodniej.
Zasmial się.-nie, mam swój mózg.-"jeżeli to by cię uszczesliwilo...zarcik, nie skończyłbym za bardzo lubię moje życie. A co do herbatki szkoda bo znam dobrą herbarciarnie. Jeżeli zmienisz zdanie wiesz gdzie mnie szukać.". Odpisał podpinajac telefon do ładowarki samochodowej.
-jakie to słodkie.-niemalże się rozczulil."już napisałem. Chciałeś żebym poszedł, ja chciałem zostać. To twoje mieszkanie w Chinach wola gospodarza musi być spełniona i takie tam. Kultura nakazała mi wyjść.". Wysłał mu wiadomość.
Ponownie zachichotal.-wiem gdzie jesteśmy nie musisz mnie wyzywac. "wiem że jesteśmy w japonii. Po prostu są pewne maniery do których się stosuje. Mówienie do kogoś młodszego ode mnie po nazwisku mnie denerwuje. Po to nadano nam imiona żeby się po nich do nas zwracano. Ale to moje zdanie.". Wysłał wiadomość.-ech...trzebabylo poczekać kochasiu...
-ajajaj...-syknal. "Nie bawie się tobą! Calus na pożegnanie uważasz za bawienie się kimś?" napisał tylko wzdychajac ciężko.-to zupełnie nie tak...kurwa...to naprawdę wyglądało tak jakbym się nim bawił?
-och...o czym ty musisz teraz myśleć...nie jestem potworem...-"więc może po kolei nie uciekłem tylko wyszedłem z twojego mieszkania i z budynku a to różnica. Calus no cóż chciałem cię pocałować. A jeśli chodzi o uwodzenie, nic na to nie poradzę, taką mam naturę. Ale nie musisz mi wierzyć." odpisał dość szybko.
-pierdole...i co kochasiu? Zmiekles skoro myślisz o pójściu do niego.-westchnął wychodząc z samochodu.-nawet ci nie otworzy. Masz jakieś genialne pomysły poza wywazeniem drzwi?-mamrotal do siebie w windzie. Podszedł do drzwi od mieszkania przyjaciółki chłopaka i zapukał.
-powiedzmy że...jestem idiota i chce skorzystać z balkonu bo Nao-chan nie otworzy mi drzwi.-wyjaśnił po krótce.-to mogę ?
-pisał że nie chce mnie więcej widzieć i że jestem beznadziejny. Może i jestem ale nie odpuszcze.-mruknął wchodząc.-tak na pewno. Zjeżdżam na rurze z prawie 7 metrów dam sobie radę.-mówiąc to podał jej marynarkę.-potem mi ją podasz.-mruknął idąc w stronę balkonu.
-to skomplikowane...dostałem od przyjaciółki jego zdjęcie...opowiadała mi o nim i...ostatnio dowiedziałem się że to wszystko żebym się nie puszczał.-zaśmiał się gorzko.-po prostu...-stanął na barierce balkonu.-nie mogę o nim zapomnieć.-stanął rozkrokiem na barierkach obu balkonów trzymając się ściany.-aż sam się dziwię że taki zboczeniec jak ja...-przeszedł na balkon chłopaka.-był w stanie się zakochać. No możesz mi oddać marynarkę tylko uważaj w środku jest zdjęcie.
-kocham go od dawna...-mruknął jeszcze zanim dziewczyna zdążyła wyjść. Założył marynarkę i sprawdził czy nic nie wypadło po czym cicho wszedł do mieszkania chłopaka. Wyjrzał zza drzwi pokoju w którym siedział chłopak. "ulala...seksownie tak wygląda...". uśmiechnął się sam do siebie. Wyjął telefon "Nao-chan, co powinienem zrobić żebyś mi wybaczył?" wysłał szybką wiadomość wciąż chowając się za drzwiami.
"No właśnie nie tylko na seksie...miesiąc temu jeszcze miałbyś rację z tym chłopaczkiem na jeden wieczór ale nie te.."-rozmyślanie przerwał mu głośny dźwięk nadchodzącego esemesa dobiegający z jego kieszeni. "kurwa debilu trzeba było go wyłączyć!" skarcił sam siebie w myślach. "teraz to już na pewno mi nie wybaczy...weźmie mnie za zboczonego pedofila"
-Nie jestem prześladowcą...-mruknął niezadowolony. "już wolałbym zostać nazwany starym, zboczonym pedofilem..."-Przeszedłem przez balkon.-wyjaśnił nie chcąc wdawać się w szczegóły.-Chciałem cię przeprosić i prosić o wybaczenie...nie pojechałem do domu cały czas byłem w samochodzie.-wskazał ręką w dół. Westchnął.-dobra to po kolei...nie wiem kim jest Shou ale na pewno nie jestem taki jak on. Jestem poważny i chciałem zostać. Gdybym pozwolił ci odejść to czy stałbym tutaj teraz? Nie zależy mi tylko na seksie...pierwszy raz nie zależy mi tylko na seksie. A z tym chłopaczkiem na jeden wieczór, miałbyś rację jeszcze miesiąc temu.-znowu westchnął i oparł się o futrynę.
-Wieeeesz...nawet tacy napaleni kretyni mają czasem wątpliwości. Byłeś zdenerwowany mogłem dostać patelnią, krzesłem, kluczem francuskim...-umilkł.-Nic by mi się nie stało, odległość nie jest daleka. Myślałem że mnie nie wpuścisz więc nawet nie pukałem.-westchnął.-Masz powody żeby mi nie wierzyć....racja...ale mówię prawdę. To odpowiem nie stałbym a moje zamiary em...no teraz nic ci nie zrobię jeśli to cię uspokoi.
-nic by mi się nie stało. Jestem wigimnastykowany i silny mimo że nie wyglądam. W razie czego wszedlbym na czyjś balkon.-mruknął.-tak obiecuję nawet na paluszek.-wyciągnął rękę.
objął go delikatnie gdy chłopak się do niego przytulił i wypuścił niechętnie z objęć gdy ten się od niego odsunął. "jaki słodki rumieniec! Uspokój się pedofilu!"-Naprawdę chcesz żebym jechał?-przyjrzał mu się uważnie nie chcąc mieć powtórki z rozrywki.-jutro mam wolne od obu prac. Przyjadę po ciebie, o której kończysz zajęcia?-spytał uśmiechając się lekko. Był zmęczony całym tym dniem ale nie dawał tego po sobie poznać.
"oj no i po co...wyglądałeś tak seksownie..."-więc dobranoc. Miłych snów.-"moje na pewno będą."-całusek na dobranoc odpada, prawda?-uśmiechnął się do niego uwodzicielsko.-na pewno będę.-dodał jeszcze.
Wzruszył ramionami. "a tak bardzo chciałbym go należycie pocałować. Ale uważaj bo w końcu mogę nie wytrzymać"-Na pewno będę.-zapewnił go.-będę czekał na parkingu, tylko nie wyjdę poza samochód bo zostanę pożarty żywcem jak przy dzisiejszych odwiedzinach.-jęknął.-dobranoc.-mijając go ucałował go lekko w policzek. "nie mogłem się powstrzymać, jesteś zbyt słodki"
-no już się tak nie denerwuj...pocałowałbym lepiej ale obiecałem że nic ci nie zrobię.-westchnął teatralnie.
"o ja pierdole". uśmiechnął się w duchu oddając pocałunek z pasją, wręcz go przejmując. Sprawnie manewrował ustami i językiem dając tym samym do zrozumienia ze stać go na wiele więcej.
"nieźle nieźle...gdzie się tego nauczyłeś?"-koniec?-spytał unosząc brwi i zmysłowo oblizując usta. Nie czekając na odpowiedź powrócił do całowania chłopaka nie dając mu czasu na rewanż.
-heh to jeszcze nic.-uśmiechnął sie uwodzicielsko. "nie powiesz mi co naprawdę myślisz...ech maluszku...". Zaczął całować go szybko i zaborczo."powinienem iść...ale nie bardzo chcę."
Oblizal kusząco usta-miałem.-potwierdził.-więc jeżeli teraz pomimo niechęci wyjde to nie obrazisz się?-spytał głębokim szeptem wolac się upewnić.
Zachichotal cicho.-dobranoc.-powiedział zmyslowym szeptem po czym wyszedł z mieszkania chłopaka niby przypadkiem upuszczajac metalową zapalniczke z wygrawerowanym smokiem. Wszedł do windy i zjechał na dół.
-tak kurwa wiem. Specjalnie ją upyscilem.-westchnął. "serio? Faktycznie. Właśnie odpalilem samochód. Jutro mi oddasz.". Wysłał wiadomość a uśmiech pełen satysfakcji nie schodził mu z twarzy.
Mężczyzna spokojnie dojechał do domu a na miejscu wziął prysznic. "ech...ledwo się powstrzymałem...gdyby w porę nie przerwał kto wie co by się stało. No ale on nie lepszy. Gdzie nauczył się tak całować? Od tego całego Shou? Nie ważne, był świetny. W łóżku też pewnie taki jest.". Wyszedł spod prysznica wypierając się i idąc do sypialni.
Mężczyzna noc przespal spokojnie z kolejnym nieprzyzwoitym śnie o Naokim.-ech...miałem kolejny piękny sen który wyraźnie mówi że długo nie wytrzymam-jęknął przewracajac się nq drugi bok i ponownie zasypiajac. W końcu miał sporo czasu do 16.
Mężczyzna przespal pół dnia a trochę przed 16 wyjechał z domu. Równo o umówionej godzinie zaparkowal przed uniwerkiem otwierając okno żeby zapalić. Ubolewajac nad brakiem zapalniczki skorzystał z zapałek.-kicha...kim jest ten pieprzony Shou...-mruknął pod nosem zaciągając się mietowym dymem.
Otworzył okno i wyjął słuchawki z uszu.-no hej Nao-chan. Jak się spało i jak ci minął dzień?-spytał wychylajac się lekko przez okno.-wsiadasz?-dodał po chwili. "ech trzebabylo kupić coś mniej rzucającego się w oczy..." pomyślał widząc jak powoli jego samochód otaczała grupka studentów.
-ciepłe mleko pomaga na sen.-zaproponował.-tak nie byłem w pracy więc przespalem pół dnia. Miałem co odsypiac.-mruknął wyjeżdżając na ulice.-latanie pomiędzy klubem hostow a klubem nocnym jest dość męczące bo przez godziny pracy prawie w ogóle nie śpię.-wyjaśnił.-herbaciarnia nie jest daleko.
-o czymś innym?-uśmiechnął się lekko.-pieprzony korek...-mruknął uderzając dłońmi o kierownicę.-zajade tak? Nic mi nie będzie staram się host club układać na późniejsze godziny żeby się wyspać...a co martwisz się?-spytał unosząc brwi.-za to ją herbaciarnie odwiedzam dość często.
-mhn...-"cieszę się to znaczy że o mnie myslales."-nie przepracowuje się. To dwie prace w różnych odstępach czasowych.-westchnął.-o powoli ruszamy...-mruknął skracając i jadąc już normalnym tempem.-a właśnie masz moja zapalniczke?-pytał zerkając na niego.
-mam czas żeby się wyspać. Czasem śpię w ciągu dnia.-odparł.-Hmmm...zależy idę czego?-spytał unosząc brwi.
-ech ja już przywyklem i nie jestem nawet zmęczony.-westchnął.-no to muszę się postarać w końcu to moja ulubiona zapalniczka.
-ech...trzymam sie.-uśmiechnął się.-nie musisz sie o mnie martwic.-dodał.-bardzo ją lubie. Kupiłem ją sobie na urodziny kiedyś tam. Podobał mi się ten smok a przyjaciółka się śmieje że do mnie pasuje.-zatrzymał się przed herbaciarnia.
-ech...no tak.-westchnął wychodząc z samochodu.-pasuje? Na jakiej podstawie to stwierdziles?-spytał unosząc brwi i wchodząc do budynku.-wybierz miejsce.
-podobało ci jak cie całowałem?-spytał wchodząc. "to chyba logiczne że podobało nie?"-ja wezmę zieloną a ty?-spytał z lekkim uśmiechem siadajac obok chłopaka. "ech nigdy się tak nie starałem...kurwa chce żeby mnie kochał."
-no tak...nie calowalbys.-wyszczerzyl się. Zrobił zamówienie po czym zapadła niezręczna cisza.-em...wybacz za pytanie ale...kim właściwie jest ten cały Shou?
-wybacz...chciałem wiedzieć do kogo jestem porównywany.-przeprosił.-jest cos o czym chciałbyś pogadac?-spytał kiedy przyniesiono im herbatę. "pewnie znowu niechcący go wkurwilem"
-rozumiem-uśmiechnął się.-no...to zamatwane i nie wiem czy mogę ci to teraz powiedzieć.-nalal sobie herbaty.-ale odpowiem na każde inne pytanie...i -westchnął.-wiem o tobie od przyjaciółki której rodzina jest zaprzyjazniona z twoją. Na razie tyle.-upił herbaty.
-tak też bym tak wolał.-przyjrzał sie mu.-"nie chowaj swojej pięknej buzi skarbie"-czy w takim razie jest cos co chciałbyś wiedzieć teraz?-spytał spokojnie popijając herbatę.-odpowiem na każde twoje pytanie.-zmyslowo szepnął mu na ucho.
-mhm-popił herbaty i objął go delikatnie ramieniem przysuwajac chłopaka bliżej do siebie.-chcę.-szepnął mu do ucha-jak już mówiłem bardzo ją lubie. Więc zdefiniuj do wszystko możesz powoli zadawać pytania w końcu nie jest to nasze ostatnie spotkanie.-szepnął głębokim głosem.
-staram się cały czas. Drugiej takiej nie znajdę.-mruknął.-problem? Moze pomogę ci go rozwiązać?-spytał cicho druga ręką podnosząc kubek żeby napić sie herbaty.
-a co byś chciał?-spytał zmysłowym szeptem.-możesz dostać długi podniecajacy pocałunek, noc w apartamencie w Kazeki, randkę-"seks"-cokolwiek chcesz.-zakończył calujac go przy uchu do którego szeptał.
-dobrze więc po herbatce pojedziemy do mnie.-uśmiechnął się.-no chyba że chcesz inny termin.-dodał łapiąc go za pośladki i przysuwajac go do siebie. Oblizal kuszaco usta po czym namiętnie i zachlannie zaczął go całować.
Mężczyzna zachlannie penetrowal usta chłopaka. "i co pedofilu podoba się? I co myślisz że cię kocha? Głupek z ciebie...chce seksu nic więcej...". Zasmucil się trochę jednak nie było tego widać w jego pocalunkach a w ręcz stał nie bardziej nachalny i szybki.
-tak masz rację. Nigdy nie patrzę przez pryzmat wieku.-wstał.-tak tu się zatrzymamy to nie jest miejsce na takie zabawy.-popatrzył na niego uwodzicielsko.-i jutro masz zajęcia. Kiedy indziej odzyskam zapalniczke.-dodał.-zapłacę i odwiaze cię do domu.-mówiąc to wyszedł z miną skazańca."jak mam sprawić żebyś się we mnie zakochał? Staczam się no cóż...może ta twoja przyjaciółka będzie wiedzieć."
-w ogóle nic nie rozumiesz...-wymamrotal po czym wziął od kobiety pieniądze. Sam nie wiedział czy jest smutny czy wściekły. Wyszedł z budynku i wyszedł do samochodu głośno trzaskają drzwiami przy ich zamknięciu.-kurwa czy ty myślisz że ja tak łatwo ci odpuszcze?! To nie jest liceum a ja nie jestem wymalowana lalka której powiesz nie i ona grzecznie odpuści! No ba że nie z litości dzieciaku! W co mam wierzyć?! Które twoje słowa są prawdą?! Te przy kasie...czy te przy herbacie...Nao-chan kiedy klamales?-szybko i nerwowo dojechał do domu. Wyszedł z samochodu i w drodze do mieszkania zapalił papierosa."i co myślisz że oddanie mi zapalniczki wszystko załatwi?". Zasmial się gorzko i nie zamykając drzwi na klucz wyszedł w głąb mieszkania. Rozbierajac się w biegu do obcisłych bokserek zaczął ćwiczyć na swojej domowej rurze.-mały...pieprzony...gnojek...nic dla ciebie...nie znacze?-mamrotal przez zacisniete zęby wspinając się coraz wyżej.
-pierdole!-wrzasnal opadając na podłogę by po paru lykach piwa znów zacząć ćwiczyć. Po chwili usłyszał pukanie do drzwi.
-kto tam?!-wydarl się.
-Seiji?! To ja Rika!
-otwarte!-kobieta zdjęła buty i weszła w głąb mieszkania znajdując mężczyznę.-ile już tak wisisz.
-odkąd wróciłem. Bolą mnie już dłonie. Mam odciski.
-to zlaz.-warknela na niego.-Seiji nie zachowaj się jak dziecko! Co się stało?!
-odrzucił mnie. Powiedział że nigdy mnie nie polubi.-mruknął bezbarwnym głosem.
-Seiji. Zejdz.
-nie chce.
-zlaz. Obgadamy to na spokojnie. Mam twoją ulubioną herbatę.
-teraz wiesz wszystko. Jak widzisz starałem się...chce żeby też mnie pokochał. Ale to na nic. Jestem beznadziejny-wziął potężny łyk piwa i kichnal.
-na zdrowie. Seiji...no coś ty. Jesteś młody, przystojny, seksowny. Na swój dziwny i zboczony sposób kochany. I ktoś coś dobrego o tobie mówił.
-co?
-no kichnales...
-spierdalaj! Co to ma do rzeczy! Jak raz się kurwa zakochalem to dostaje po dupie bo on mnie nie chce! Jak już to on chce tylko seksu! Nie pokocha mnie! Nadal nie rozumiem czemu nie chce dać mi szansy! Rozumiem że nie rozumie mojej obsesji czy jak to nazwal ale...CZEMU NAWET NIE CHCE MNIE POZNAĆ I ZROZUMIEC?!-wrzasnal.
-Seiji spokój! Ty niewyzyty pedofilu!
-jeszcze jedno słowo...-wecedzil przez zacisniete zęby siłą kładąc kobietę na kanapie i siadając na niej rozkrokiem
-nie zrobisz tego.-powiedziała spokojnie na co mężczyzna smutno spuścił głowę. "ma rację...aktualnie chce tylko jego..."
-uspokoiles się już?-mężczyzna skinal głową schodząc z kobiety i siadając obok.-no słuchaj. Wiem że ci zależy przez co sam nie wiesz co masz robić i zachowujesz się dziwnie bo to dla ciebie nowe. Ale musisz zacząć trzeźwo myśleć. Mowiles że on mówi czasami sprzeczne rzeczy. A pomyśl może on się boi tego uczucia. Może nie chce żeby było jak z Shou? Seiji to na pewno nie jest twoja wina. Starales się i możesz dalej.
-ale mam się mu nie pokazywać na oczy...
-weź się w garść i przestań zachowywać się jak ciota! Chyba nie odpuscisz bo on powiedział że nie chce cię widzieć na oczy!
-oczywiście że nie odpuszcze!
-no! Nie ma uzalania się nad sobą jesteś facet czy baba?!-mężczyzna krytycznym wzrokiem popatrzył na swoje bokserki.-TAK KURWA JESTEŚ FACETEM WIĘC WALCZ O NIEGO!
-A KUZWA BĘDĘ! JESZCZE GO W SOBIE ROZKOCHAM!
-OD RAZU LEPSZE MYŚLENIE!-rozesmiala się kobieta.
-w ogóle.-zaczęła popijając herbatę.-wiedziales że jego rodzice są twoimi sąsiadami?-wyszczerzyla się.
-SERIO?!-ożywił się nagle.
-no, chyba nawet na tym samym piętrze.
-wow...czyli mam szansę go jeszcze kiedyś spotkać.-zamyslil się.
-i co wtedy zrobisz?
-nie wiem...seks odpada...-jęknął zrezygnowany.
-romantyczna kolacja przy szampanie?
-nie w tym przypadku. Zbyt napalony dzieciak. Już nie wiem co mam robić...jak go w sobie rozkochac.
-może...prywatny pokaz?-zaproponowała.
-może...nie wiem. Chcę żeby mnie kochał.-wstał.-idę się umyć.-rzucił krótko.
-Seiji!
-co?-odwrócił się.
-ja myślę ze on się boi. Pokaz mu jakoś że nigdy go nie zostawisz i nadal walczysz. Napisz do niego.-zaproponowała.-pokiwal głową i poszedł do łazienki nalewajac sobie wody do wanny.
-ech...-westchnął wchodząc do wanny i biorąc do rąk komórkę. -"miałem takie wrażenie stało ci się coś złego. Wszystko okay? Dotarles bezpiecznie do domu?". Wysłał wiadomość i zaczął się myć.-nie odpuszcze tak łatwo...nie po tym co mowiles przy herbacie.
Umył włosy i wyłożył się w wannie aż podskakujac na dźwięk sms'a."to dobrze, miałem wrażenie że coś ci się stało. Pewnie przerwalem ci w pracy tylko nie siedz za długo żebyś się wyspal. Dobranoc i miłych snów. Jakby co...to wiesz gdzie mnie szukać. Będę czekał."-wyślij. Mam taką piekielna ochotę cię objąć, pocałować...spełnić te wszystkie chore fantazje...-rozmarzyl się-o kurwa!-jęknął stając w wannie-skończ to pedofilu bo zaraz będziesz się tu masturbowal.
-Seiji zboczuchu! Kolację ci zrobiłam!-krzyknęła kobieta stając jeszcze w kuchni.
-zaraz!-odparł wychodząc z wanny i się wycierajac.
-a jaka to dla ciebie różnica? Nie zadowoli mnie seks z kimś innym ani spotkanie się ani cokolwiek.-uśmiechnął się smutno.
-to mu to napisz.
-ni chuja.-"będę w końcu nadzieja umiera ostatnia,nie? Ja tak łatwo nie odpuszcze. Nie możesz od tak komuś kazać się odkochac. To tak jakby zabrać mu tlen". Pokazał wiadomość kobiecie.
-no i pięknie. Jak na wybitnego ucznia przystało.
-spierdalaj.-warknal wysyłając wiadomość.
-nie gniewaj się tylko jedz bo wystygnie.-zasmiala się.
-Rika? Czy ją naprawdę jestem pedofilem? Nazywam się tak w żartach ale...naprawdę nim jestem tylko dlatego że raz zakochalem się w kimś dużo młodszym?-spytał pustym głosem.
-Seiji nie jesteś pedofilem tylko dlatego że ras ci się coś takiego zdążyło. Poza tym do miłość a nie tylko pociag seksualny.-uśmiechnela się do niego pocieszająco.
-idę spać. Nie mam już na to siły a jutro pracuje do późna.-wstał głośno odsuwając krzesło i zostawiając telefon poszedł do sypialni. Kobieta chwyciła komórkę. "naprawdę tak uważasz? Że jestem pedofilem?" napisała szybko i wysłała.
-Seiji...oj będzie trzeba usunąć wiadomości...nie uważasz tak, prawda? Młody...-westchnela. "to trochę boli wiesz? Jesteś pierwszą o tyle młodszą ode mnie osobą. To aż dziwne ale jesteś po prostu idealny. Słodki i młody a taki napalony. Jednak zupełnie cię nie rozumiem. Najpierw mówisz że sam chcesz mnie poznawać a potem kazesz mi nie pokazywać co się na oczy."-wyślij...przepraszam Seiji. Ty byś tego nigdy nie napisał.
-ty już wiesz, ale boisz się własnego uczucia i związku z facetem.-westchnela. "będę czekał. Nadal będę czekał. Dobranoc." drzacymi dłońmi napisała i wysłała wiadomość. Wstała i odniosła mężczyźnie telefon.-Seiji będzie dobrze...daj mu czas a on się ogarnie. Będziesz jeszcze szczęśliwy.-odłożyła telefon i poprawiła mu włosy.-jak dziecko.-westchnela pożyczając sobie koszulkę mężczyzny myjac się i kładąc spać w pokoju gościnnym.
-Seiji uważaj na siebie. Nie spadnij...
-cicho siedz nigdy nie spadłem.-mruknął wychodząc z mieszkania i zauważając że winda akurat się zamyka. Podbiegł szybko i zablokował drzwi nogą szybko wchodząc do środka.
-Nao-chan?-szepnął zaskoczony kiedy drzwi windy się zamknęły. "pewnie odwiedzał rodziców..."
Nerwowo poprawił zabandazowana dłonią włosy.-byłeś odwiedzić rodziców? Mieszkają na tym samym pietrze co ja...-zaczął chcąc nawiązać rozmowę. "no pięknie spotkales go i zabrakło ci języka z gębie. Ciota z ciebie."
-cwiczylem i chyba trochę przesadzilem bo mam całe ręce poobdzierane.-mruknął.-a tobie?-spytał wskazując na jego dłoń. Winda lekko się zatrzesla i po chwili zatrzymala.-cholera...utknelismy między 3 a 4 pietrem...-"to szansa od boga...wypuszcza nas rano."
-powinieneś uważać z ta ręką.-szepnął siadając przy chłopaku.-tak czasem się w tym miejscu zacina. Rano nas wyciągną bo przychodzą sprawdzać sprzęt i posprzątać. Nic nam nie będzie już parę razy tak utknąłem. Podniose cię i otworzysz tamten wlaz żeby nie brakło powietrza.-wskazał na sufit obejmując go delikatnie.-nie bój się.
-nic się nie stanie. Nie spadniemy.-zapewnil.-chodź.-złapał go w biodrach i podniósł do góry.-siegniesz?-"będziemy siedzieć razem całą noc mam szansę...jedyną...Rika obys miała rację i oby tylko się bał."
-jasne.-postawił go niechętnie na podłodze.-teraz nie braknie nam powietrza. Poza tym ja mam gumy, cukierki i wodę w torbie.-policzył prowiant.-masz coś?
-czyli głodni ani spragnieni nie będziemy. Jedyne co to brak tu toalety.-usiadł na przeciwko chłopaka.-no i będzie zimno.-wyjął z torby szlafrok i rzucił go Naokiemu.-masz, to nie wiele ale zawsze coś. Po prostu musimy wytrzymać do rana.-starał się uśmiechnąć ale nie bardzo mu to wyszło. "cholera widzę że sie boi ale nic nie mogę zrobić bo stwierdzi że się przystawiam."
-rozumiem ale na pewno nic się nie zerwie. Po prostu tu jest za ciasno dla windy i czasem się zacina.-wyjaśnił spokojnie.-jeżeli się boisz mogę cię objąć.-okrył się mocniej bluza z której kieszeni wystawal łańcuszek od medalionu.-chyba że nie chcesz...-dodał po chwili. Bał się wykonać jakikolwiek ruch żeby jeszcze bardziej nie zrazić do siebie chłopaka. "od kiedy to jesteś taki delikatny? Ech...od kiedy nie chcesz go zranić i mieć blisko siebie..."
-Hmmm?-uniósł rękę żeby zobaczyć na co wskazuje chłopak.-to?-wyjął medalion z kieszeni. Był srebrny, owalny z wypuklym smokiem który zamiast oka miał rubin.-medalion, dostałem kiedyś od przyjaciółki. Możesz zobaczyć tylko nie otwieraj.-mruknął podając mu biżuterię. "dopóki nie otworzy powinno być ok."
-tak znowu smok...-przyznał.-nie ważne. Tak mam tam zdjęcie. Bardzo cennej dla mnie osoby. Tylko na tym zdjęciu jest...młodszy...-mruknął zabierając chłopakowi medalion i go otwierając.-ale nadal słodki i piękny.-powiedział cicho. " tylko teraz jesteś jeszcze seksowny...". Dodał w myślach zamykając naszyjnik i chowając go do kieszeni.
-e tam...mogło być gorzej.-mruknął obejmując go delikatnie żeby szlafrok lepiej ich okrył.-on i tak jest cienki i niewiele daje...-dodał cicho starając się nie usnac. "kuzwa ostatnio w ogóle nie śpię...jestem padniety..."
-Hmmm?-mruknął nieprzytomnie.-tu nie ma zasięgu.-mruknął.-nie ma jak zadzwonić a i tak przychodzą rano.-ziewnal.-obudz mnie za godzinę albo dwie.-dodał momentalnie zasypiajac.
Matsushita był zmęczony więc w ogóle się nie obudził. Po dwóch godzinach usunął się na podłogę uderzając o nią głową w efekcie czego się budząc.-jq pierdole...co jest...ech mały czemu się odsunąłeś?-przykrył go i usiadł kładąc sobie głowę chłopaka na kolana.-nie otwierales go, prawda?-wyjął z kieszeni medalion otwierając go. Zamknął oczy przypominając sobie co opowiadała mu Rika. "on pływa, wiesz to znaczy że ma wycwiczone ciało" "nie gadaj nie jestem pedefilem. Jak go znajdę to zaprowadze go do cukierni." zasmial się w duchu. "wtedy był dla mnie małym braciszkiem a teraz...chcę żeby był moim chłopakiem, partnerem...kiedyś ci powiem skąd cię znam. Pokaże zdjęcie...tylko daj mi szansę."
Uśmiechnął się do siebie.-tutaj. Obok ciebie, przy tobie. Nie widzisz mnie?-szepnął nie chcąc obudzić chłopaka. "o czym snisz skarbie?"
-nie mi nie jest. Oczywiście że cię kocham Nao-chan.-poprawił mu włosy.-coś się stało brzmisz nq smutnego.-cały czas szeptał zmyslowo szeroko się uśmiechając. "w snach mówi się prawdę nie?"
-nie zostawię cię...cały czas walczę kochany...-poglaskal go po policzku.-kocham cię. Nie będziesz miał powtórki...ze mną jest inaczej.-zapewnial cicho. "Rika miała rację..."
-tak, tak...-szepnął z uśmiechem. "obudzisz się i znów będziesz małą wredota...ale w końcu się sam przed sobą przyznasz że mnie kochasz...". Westchnął samemu usypiajac.
-ych...moja głowa...-jęknął wstając i sięgając po wodę.-kiedy się obudziles?-spytał siadając.-zaloz kurtkę.-mruknął podając mu wspomniane nakrycie. "byłeś taki słodki podczas snu a teraz bezkarnie siedzisz w moim szlafroku...ech...ogarnij w końcu swoje uczucia."
Odłożył szlafrok otulajac się bluza.-około 6...-odpowiedział chłopakowi i zaczął grzebać w kieszeniach bluzy.-kurwa...nie ma go...-zauważył z przerażeniem zniknięcie medalionu.
-NIE!-krzyknął wręcz rzucając się na chłopaka i trzepiac po po dłoniach powodując upadek medalika i jego otwarcie.-Kurwa...-warknął podnosząc medalik i pokazując zawartość chłopakowi.-tak to TY! Słodki prawda? Uwielbiam te oczy, ten uśmiech...Tak tą cenną osobą jesteś TY!-rzucił w niego medalikiem.-Teraz już wiesz co jest w środku! ZADOWOLONY?!-warknal wstając i sięgając na drugim końcu windy.
Mężczyzna powoli podniósł wzrok na chłopaka.-drugą szansę?-spytał cicho delikatnie obejmując chłopaka.-dostaniesz ich ile będziesz chciał. Nie ważne ile razy mi uciekniesz ja i tak cię znajdę i odzyskam.-dodał. "to jakiś pojebany sen...on nigdy nie powinien wiedzieć zawartości medalika...ale wyszło na dobre, tak? Ogarnij dupe Seiji i przestan zachowywać się jak baba."
-więc mów do mnie po imieniu.-poprosił obejmując go mocniej.-Nao-chan...jesteś zimny...-posadził go sobie na kolanach i okrył szlafrokiem.-nawet sobie nie wyobrażasz jaki jestem szczęśliwy. Bardzo...cię kocham.-szepnął mu na ucho calujac je po chwili.-dlaczego zagladnoles do środka medalika mimo ze mówiłem żebyś tego nie robił?-spytał cicho.
Zasmial się cicho."zagladnolem do medalika ale zooobacz miziam cię po szyi."-no więc? Dlaczego zagladnales?-spytał nadal cicho się śmiejąc. Spojrzał na zegarek.-jeszcze 2 godziny. Masz napij się.-podał mu wodę.
-czy ja wiem czy zabawne...normalne. Czasem ich spotykam na korytarzu.-wzruszył ramionami.-dzisiaj mam tylko tą nocną pracę. Więc zdążę się wyspac.-zapewnił.-co się tak miziasz jak kotek?-spytał lekko się śmiejąc.-nie żeby mi się nie podobało...podoba...
-za to my w niedzielę mamy dość spory ruch....może wpadniesz?-spytał z lekkim uśmiechem.-czyli cały czas muszę być zły bo inaczej przestaniesz, tak?-szepnął uwodziecielsko. "Hmmm wybiorę jakiś dzień że następnego dnia nie masz zajęć...może piątek...odwołam pracę...". Rozmyslal tulac chłopaka.
-cieszę się że przyjdziesz.-objął go mocniej.-wiesz Nao-chan, to miłe że mówisz że nie chcesz żeby umawiał się z kimś poza tobą ale o jakiej wiadomości mówisz?-spytał szczerze zdziwiony.-w ostatniej wiadomości napisałeś że nie mam czym oddychać i że mam ci dać spokój. No i nazwales mnie pedofilem ale to mniejsza.-"przyjemnie...tak fajnie mnie mizia..."-już nie jestem zły za medalik.-szepnął mu na ucho które po chwili polizal.
-nie przestawaj. Podoba mi się to.-zamruczal mu do ucha po czym przeczytał wiadomości.-nie pisałem tego. Nie pamiętam tych wiadomości...cholera to pewnie Rika.-mruknął zdenerwowany i wyraźnie niezadowolony.-musiała wziąć mój telefon...Rika to moje przyjaciółka. Przyjechała do mnie na jakis czas.-wyjaśnił.-czy to jak mnie opisywales w tej ostatniej wiadomości to prawda? Tak właśnie uważasz?-spytał uwodziecielskim szeptem.
-w takim razie sie cieszę.-pocałował go parę razy w policzek.-jeszcze tylko godzinka w tej ciasnej windzie, cieszysz się?-spytał odchylajac głowę do tyłu żeby dać chłopakowi więcej miejsca. "pobaw się troche...mały kotek i jakie słodkie rumience."
-mocniej zabawimy sie kiedy indziej.-zamruczal mu do ucha powoli je lizac i schodząc do ust by namiętnie pocałować chłopaka.-winda nie jest moim wymarzonym miejscem na seks...-dodał w przerwie na oddech po chwili wracając do przerwanej czynności. "zachęty tak? Oj skarbie...w piątek będziesz miał zachętę że ho ho..."
-mhm...a w co byś się chciał pobawic-spytal na chwilę się od niego odklejajac by popatrzeć mu w oczy i kuszaco oblizać usta. "kij z tym że zaraz wbija mechanicy...jest mi za dobrze."
-zaskocz mnie.-powiedział uwodziecielsko uśmiechając się przy tym lobuzersko. "zaraz wejdą mechanicy, powinienem ci przerwać ale nie chce. Chce zobaczyć co jeszcze wymyślisz.". Zasmial się w duchu.-Nao-chan, zapraszam ci do mnie w piątek, oferta nie do odrzucenie.-szepnął.
-nie moge pozostać dłużny...-szepnął robiąc mu mocną malinke przy uchu.-nikt nie zauważył. Ale jesteś mój.-dodał równie cicho.-więc w piątek. Przygotuj się na noc w końcu obiecałem noc w luksusowym apartamencie.-przypomniał calujac go namiętnie. Po chwili usłyszał trzask a na dachu windy wyladowali mechanicy.
-przeszkadzamy?-spytał jeden z nich ze śmiechem.
-tak kurwa przeszkadzacie!-odparł.-ale i tak dobrze że jesteście.-dodał puszczając chłopaka i wstając.
-oj będzie...-westchnął.
-będziemy was wyciągać górą bo winda nie ruszy i idzie do wymiany. Podsadzi go pan?-wskazał na chłopaka.
-tak...-westchnął.-chodź.-podniósł go za biodra i podsadzil do góry gdzie mężczyźni wciagneli go na windę. Matsushita poradził sobie sam. Po około 15 minutach oboje z torbami stali na korytarzu.-no i widzisz żyjemy.-uśmiechnął się.-chodź do mnie...ogarniemy się.-odwrócił się do mechaników.-a wy w końcu naprawcie windę.
-chyba też przerzuce się na schody...-mruknął.-a tak, w mieszkaniu bądź cicho bo Rika śpi...-dodał prowadząc go schodami na górę i po chwili mężczyzna otwierał drzwi od mieszkania.-zapraszam.-uśmiechnął się lekko.
-możliwe.-mruknął zdejmujac buty i z torbą poszedł w głąb mieszkania.
-BOŻE SEIJI TY ŻYJESZ!-wrzasnela kobieta wychodząc mu na spotkanie i rzucając się mu na szyję.-Jak mogłeś?! Nawet nie zadzwoniles! Gdzie ty byłeś?!
-w windzie...utknalem nie miałam zasięgu uspokoj się...-westchnął odklejajac kobietę od siebie.
-och...Naoki? Razem byliście w tej windzie?-zwróciła się do chłopaka.-A ty Seiji idź się umyj bo śmierdzisz.-mruknela na co mężczyzna wyjął szlafrok z torby i poszedł do łazienki.
-oooo...i jak było? Głupie pytanie pewnie się bałeś.-usmiechnela sie-co u rodziców?-spytała siadając na kanapie. Po niedługim czasie wrócił Matsushita ubrany jedynie w luźno zawiązany szlafrok zakrwajacy to co powinien.
-no umylem się. Zadowolona?-mruknął wchodząc z jeszcze wilgotnymi włosami.
-tak!-krzyknęła wstając i mocno obejmując mężczyznę.-w końcu mogę cię przytulić! Tak bardzo się martwilam!
"zazdrośnik." zasmial się w duchu.-no Rika uspokój się. Nie pierwszy raz byłem zamknięty w windzie.-mialas dzisiaj jechać do domu, nie? No to jedź bo korki będziesz miała.
-w ten jakże dyskretny sposób wyganiasz mnie, prawda?
-tak.-przyznał beznamiętnie.
-oooo a chciałam zostać jeszcze tydzień...wyjechać w sobotę...
-mam plany na piątek. Idź już.-podał jej torbę.-papa.
-tak rozumiem. PRZESZKADZAM.-ubrala buty i płaszcz po czym wyszła.
-przepraszam za nią.-mruknął poprawiając szlafrok kiedy kobieta wyszła.
-no bardzo. A Rike znam że szkoły. To od niej mam medalik.-wyjaśnił.-jak chcesz się umyć to pokaże ci gdzie jest łazienka.-dodał opierając się udem o ławę
-kiedyś ci wszystko opowiem.-uśmiechnął się lekko prowadząc chłopaka przez apartament do dość sporej łazienki.-możesz skorzystać z wanny albo prysznica z czego tam chcesz. Ręczniki są na pralce a drugi szlafrok wisi tam na wieszaku. Jakby coś to krzycz ja będę w kuchni.-wyjaśnił.
Matsushita krzatal się po kuchni chcąc coś ugotowac. Poruszał się przy tym z rytm muzyki puszczonej w radiu.-zjesz coś? Może masz na coś ochotę?-krzyknął słysząc że chłopak wychodzi. "no Seiji próba wytrzymałości...on musi teraz strasznie seksownie wyglądać..."
"no i miałem rację...wygląda seksownie."-więc tosty z serem. Może być kawa z ekspresu?-spytał jeszcze na chwilę się zatrzymując.
-możesz zrobić kawę. Dla mnie dużo cukru.-polecił biorąc się za robienie tostow. Lekko podglosnil muzykę tym samym przyspieszając pracę wiem już po chwili w piekarniku piekly się tosty z serem.
Mężczyzna przytaknal sciszajac radio kiedy skończył.-mogę wyłączyć jeśli ci przeszkadza. Pilnujesz przez chwilę żeby się nie spaliły? Ja pójdę się ubrać.-mówiąc to kierował się już do wyjścia z kuchni.
Mężczyzna szybko się przebral w długie dresowe spodnie i koszulkę z napisem "i'm sexy and i know it" która kiedyś dostał dla żartów od Riki. Podszedł do piekarnika.-już można wyciągać...-mruknął sam do siebie otwierając drzwiczki i wyjmujac tosty.
-w prezencie; od Riki. Mówiła że jak szła po centrum to ta koszulka wręcz krzyczała "kup mnie!"-wyjaśnił cicho się śmiejąc. Wyłożył tosty na talerze które postawił na stole w kuchni.-smacznego.-powiedział siadając.
-Serio? Mnie ta koszulka trochę bawi...tyle w niej prawdy.-zasmial się-za to ja nie umiem zrobić kawy. Dlatego kupiłem ekspres.-mruknął.-nauczyłem się gotować w domu. Często pomagałem w kuchni a jeszcze częściej zostawalem sam w domu więc musiałem sobie jakos radzić. Nie wszystkim mama gotuje.-mruknął jedząc.
-nie jestem narcyzem. Jestem po prostu szczery ze sobą. Jestem seksownym striptizerem gejem. Nie próbuję się oklamywac.-wzruszył ramionami.-mhm rozumiem...czyli trzymasz się z dala od kuchni. Tak trzymać.
-tak? Moje zalety hmmm pewnie je poznasz.-uśmiechnął się i wyciągnął rękę odgarniajac mokre włosy chłopaka z twarzy.-ty jesteś słodkim, sensownym chłopakiem...który jest...?-usiadł brwi pytająco. "bi czy homo skarbie?"-zawsze mogę cię nauczyć gotować. Albo po prostu ci gotować, zabierać na obiady.-zaproponował.
-mhm...-uśmiechnął się zadowolony z odpowiedzi."słodki...".-no dobrze...ale jesteś młody, powinieneś jest różne posiłki....a nie z jednej restauracji.-westchnął popijając kawę.-jak zjesz to dam ci jakieś ubrania na zmianę jeśli będziesz chciał oczywiście.-uśmiechnął się wstając żeby zabrać naczynia.
Wstając nachylil się nad chłopakiem z cwaniackim uśmiechem.-też cię kocham.-szepnął uwodzicielko.-poczekaj w salonie sam szybko posprzatam a jak chcesz to możesz przejść się po apartamencie.-dodał podnosząc się i delikatnie calujac go w policzek. Pozbieral naczynia i podszedł do zlewu wkładając talerze do zmywarki.
Mężczyzna szybko skończył i poszedł do salonu zastajac śpiącego chłopaka.-jaki słodki...-rozoczulil się wychodząc do pokaźnej garderoby wielkości sypialni z której zabrał błękitne luźne bokserki i siwy t-shirt."tylko go przebiore i zaniose do sypialni...kogo ty chcesz oszukać perwercie...przyznaj się że chcesz sobie podglądnac i podotykac jego ciało...ych nie mogę no!"-skarcil się w myślach i zabrał się za przebieranie chłopaka najpierw ostrożnie zdejmujac z niego szlafrok.
"uf nie obudził się...". Uśmiechnął się w duchu odkładając szlafrok i biorąc się za nakładanie chłopakowi bokserek."ulala...natura ci nie poskąpiła mimo wzrostu..."szczerzyl się sam do siebie w końcu biorąc się za ubranie Naokiemu koszulki. "no i pływanie też swoje robi."
-hoppa...-wziął go na ręce niosąc do sypialni.-jaki leciutki...-uśmiechnął się kładąc chłopaka na łóżku i przykrywajac go koldra. Sam też się położył żeby do pracy pójść wypoczety.
Mężczyzna cały czas jedynie polsnil więc gdy tylko chłopak zaczął się wiercic od razu się obudził. Gdy ten się w niego wtulił delikatnie go objął. "coś złego ci się śni?"
-nic się nie stało. Sam też trochę się zdrzemnalem.-"no i wyszło na dobre...musiałem cię przebrać" zasmial się w duchu.-dobrze spales?-spytał kładąc się wygodniej na swoim dużym łóżku nie puszczając chłopaka. Pokój miał dość spory wielkości przeciętnego salonu. Stało tam ogromne łóżko z dwoma szafkami nocnymi a w jednym z katkow w odpowiedniej odległości od ścian stała metalowa rura. Sypialnia pomalowana była na intensywną czerwień przeplatana co jakis czas cienkim białym paskiem.
-muszę mieć. Jakbym nie ćwiczył już by mnie wylali. Poza tym cwicze nowy trik.-zasmial się opierając głowę na ręce zgietej w łokciu.-ano przebralem. To źle?-spytał patrząc na niego uwodzicielsko.
-a dlaczego miałoby mi się nie chcieć? To normalne.-uśmiechnął się.-zrobiłem to z czystą przyjemnością.-dodał. "no co? Miałem okazję pooglądać twoje piękne cialko."-ten trik już umiem teraz cwicze nad płynnością. Dopracowuje szczegóły i takie tam. Więc jak chcesz mogę ci go pokazać.
-jak dla mnie możesz zasypiac-zasmial się.-dobrze pokaże.-uśmiechnął się wychodząc z łóżka i rozbierajac się do czarnych obcisłych bokserek z play boya. Na ręce założył leżące obok rury skórzane rękawiczki bez palców. "dajesz Seiji dzień jak co dzień...". Westchnął łapiąc sie dłońmi metalowej rury i wspinając się do góry. Ustawił się tak żeby "stać na rękach" a nogami powoli schodził w dół tak jakby chodził. "muszę policzyć nad tą cholerna płynnością..."
-Tak? Dodam jeszcze parę szczegółów. To jest wersja surowa-roześmiał się przysuwajac chłopaka bliżej i calujac go namiętnie. "kurwa chce już mój kolczyk...pieprzony dentysta...przez niego będę miał poprawiana dziurkę..."-Nao-chan mam parę spraw do załatwienia...-zaczął patrząc na zegarek."mam godzine a muszę tam dojechać..."-zostawię cię więc tu samego na jakieś dwie godzinki ok?
-możesz zostać, do klubu pojedziemy razem. To zajmie tylko chwilę po prostu zapomniałem że mam dziś wizytę u lekarza.-"prawie nie skłamałem..."-będę za dwie góra trzy godziny.-zapewniał ubierajac się w ciuchy wiszące na krześle przy łóżku.-jak mnie nie będzie możesz chodzic po całym apartamencie.-dodał idąc do łazienki.
-spokojnie nie jestem chory.-uśmiechnął się ubierając już buty.-rutynowa kontrola i tyle...-dodał. "chce żebyś miał niespodziankę, mimo że mam ten kolczyk od liceum."-wychodzę.-mówiąc to wyszedł i korzystając ze schodów zszedł na dół i samochodem podjechał pod kosmetyczne 10 minut przed czasem.
Matsushita siedział na fotelu kosmetyczki z otwarta buzia oczekując werdyktu.
-nie zarosla ci mocno, myślałam że będzie gorzej.-usmiechnela się wbijajac kolczyk w język mężczyzny.
-i jak?
-świetnie. O niebo lepiej niż za pierwszym razem. Mówię normalnie.-wyliczył plusy.
-jeść też możesz normalnie.-dodała kobieta.
-no i całować...bo mogę, tak?-spytał z nadzieja.
-sądzę że tak.-odparła lekko speszona kosmetyczka.
-w takim razie jest świetnie.-przejrzał się w lustrze. "no nareszcie wszystko jest na swoim miejscu. Bez niego czułem sie głupio.-dziękuje mam nadzieję więcej go nie zdejmować.-zapłacił i wyszedł wracając do domu.
-Hmmm...Tadaima.-roześmiał się wychodząc do mieszkania i zdejmujac buty. "oczekuje powitania. Przydałby się w końcu zrobić użytek z kolczyka skoro nareszcie mam go z powrotem."
-tak wszystko gra...-mruknął wychodząc do salonu i siadając na fotelu.-nudziles się?-spytał dyskretnie zakrywajac usta dłonią i pocierajac kolczykiem o podniebienie."kurwa swedzi...."
-tak na pewno. Tylko swedzi mnie...-westchnął nie kończąc. "co za cholerstwo...i nie mogę drapac bo będzie gorzej..."-idę się czegoś napić.-mruknął wstając i po chwili wracając z butelką coli.-A co Tayachi chciała?-spytał.
-mhm...ciekawska yaoistka?-wysnul teorię siadając i biorąc kilka dużych lykow napoju."trochę lepiej...nienawidzę jak to na początku swedzi...do wieczora przejdzie..."
-to dobrze takie osoby się przydają.-uśmiechnął się. "dupa nie będę czekał aż z łaski swojej przestanie swiedziec."-Nao-chan mam dla ciebie niespodziankę. Zamknij oczy.-poprosił przysuwając się bliżej do niego.
-tak...niespodziankę...-szepnął łapiąc chłopaka za podbrudek i calujac go namiętnie sprawnie manewrujac językiem w którym był mały kolczyk; srebrna kuleczka.
"wyczules?". Uśmiechnął się w duchu.-Aaa...-otworzył szeroko buzię."podoba się?"
-uwielbiasz tak? No w takim razie była to moja najlepsza decyzja jako siedemnastolatek.-zasmial się.-spokojna głową nikt mnie tobie nie zabierze. Jak już się zakocham to nie tak łatwo się mnie pozbyć.-dodał.-Nao-chan...skoro uwielbiasz kolczyki w językach to...Shou miał?-spytał cicho.
-ech...a już myślałem że będę wyjątkowy...-westchnął obejmując mocno chłopaka.-kochał się z tobą mając kolczyka założonego czy chociaż tu mam przewagę?-spytał uwodzicielskim szeptem. "być zazdrosnym o jakiegoś dzieciaka...ten Shou mi działa na nerwy...nawet kurwa kolczyk...błagam niech ten cały Shou przy seksie nie miał kolczyka..."
-cieszę się że w twoich oczach jestem wyjątkowy.-uśmiechnął się sadzajac sobie chłopaka na kolanach.-jak można tak uważać o kolczyku? W końcu to tak mała a niesamowicie podniecajaca rzecz. Skoro z kolczykiem to był tylko szybki numerek to jestem szczęśliwy. Nie jestem zły, moja historia "związków" jest...dość spora...ale teraz liczysz się tylko ty. Cieszę się że podoba ci się kolczyk, jeszcze nie raz spodoba ci się bardziej.-zapewnił.-a Shou to debil.-zakończył namiętnie calujac chłopaka ponownie robiąc użytek z małej kuleczki znajdującej się na środku języka.
-jeżeli tak ci się to podoba to możesz się nim bawić ile chcesz.-uśmiechnął się uwodzicielsko wracając do calowania chłopaka. Poruszał ustami i językiem powoli chcąc dać chłopakowi czas na zabawę kolczykiem. "baw się skarbie...mi też się to podoba"
"muszę jakoś wytrzymac do piątku...". Kiedy chłopak oparł głowę o jego ramie objął go mocniej.-zmęczony?-spytał cicho się śmiejąc.-z kolczykiem o wiele lepiej...-westchnął cicho.
-tak musimy sie wstrzymać. Nie chcę żebyś opuszczał przez mnie zajęcia. W piątek będziemy mogli sobie pofolgowac.-uśmiechnął się.-mi też jest strasznie ciężko się powstrzymywać...-westchnął."cieszę się że mam z powrotem ten kolczyk."
-no nie wiem...postaram się.-zasmial się.-na 21 muszę tam być.-odparł odgarniajac włosy chłopaka z ucho.
-trening? Pływania tak?-spytał żeby się upewnić.-mogę pojechać z tobą i popatrzeć? i tak do 21 będę się nudzil.-dodał z uśmiechem.
-więc cię zawioze najpierw do domu a potem pojedziemy na basen.-oznajmił.-no mamy tak z godzinke. Wstawaj jedziemy.
-no tak. Chcę popatrzeć jak pływasz.-uśmiechnął się zamykając drzwi i schodząc schodami w dół.-dlaczego pytasz?
-Więc ja postaram się chodzic. Chcę na ciebie popatrzeć.-mówiąc to otworzył drzwi samochodu.-więc najpierw do twojego mieszkania. Poczekać w samochodzie czy pójść z tobą?
-będę przychodził. Postaram się co tydzień w niedzielę.-uśmiechnął się. W miarę szybko dojechał pod mieszkanie chłopaka.-no to lec.-nachylil się nad chłopakiem i delikatnie go pocałował pojedynczo wkładając i wyjmujac mu język do ust kolczykiem haczac o jego górną wargę.
-szybko ci poszło.-uśmiechnął się kiedy chłopak podszedł.-Tayachi cię nie zaczepila?-spytał gaszac papierosa.-daj torbę to wrzuce ją do bagażnika.-dodał podchodzac do chłopaka.
Mężczyzna biorąc od chłopaka torbę pocałował go namiętnie. "no i się gap..."-wsiadaj.-szepnął.-Hej Tayachi!-przywitał się podchodząc do bagażnika i chowając torbę chłopaka.
-ale nie mecz go za mocno!-poprosił zamykając bagażnik.-to hej nie chce żeby Nao-chan się spóźnił. Może kiedyś wpadne.-pomachal jej po czym wszedł do samochodu.-hm? No nie złość się. Widziała tylko ona i poprosiłem żeby za mocno cię nie męczyła.-odgarnal mu włosy za ucho.-przerabiam to samo z Riką. Odpowiesz na pytania i da ci spokój.-mówiąc to wyjechał z parkingu.
-ale jak tak bardzo nie chcesz żebym cię całował przy innych to mogę tego nie robić.-zaczął zatrzymując się na światłach.-po prostu uważam że skoro para hetero może się całować na ulicy to czemu para homo nie może? Wymowka nie jest że kogoś może to brzydzic bo równie dobrze może kogoś brzydzic calujaca się parą hetero.-ciągnął dalej ruszając.-nie widzę w tym nic złego. Nigdy nie widziałem. Jeżeli się wstydzisz albo coś to mogę całować cię tylko w domu jak będziemy sami.-zakończył na chwilę zerkając w stronę chłopaka.
-dobrze. Jeżeli chcesz.-uśmiechnął się ruszając.-w końcu będzie to dla ciebie normalne.-dodał ruszając.-to ten basen?-spytał zatrzymując się na parkingu. "głupie pytanie. Innego w Ryusei nie ma"
-oczywiście że ide. Nie zadawaj głupich pytań.-zasmial się zamykając samochód i idąc za chłopakiem.-no lec się przebrać. Usiade w kawiarence. I będę cię cały czas oglądał.-powiedział zmyslowym szeptem nachylajac się nad Naokim kiedy wchodzili.
Mężczyzna zajął miejsce przy stoliku i zamówił kawę. "ulala...serio będę tu przychodził co tydzień....a ty staruchu tknij go i więcej nie popływasz...". Pomyślał popijając kawę którą przyniosła kelnerka.
"ładnie, ładnie...ekspertem nie jestem ale skok był ładny. Widać że uwielbia pływać...idzie mu świetnie. No ale trenuje już dobrych parę lat.". Uśmiechnął się dopijajac kawę i na chwilę wychodząc do toalety.
"łapy precz..."-mężczyzna usiadł wygodniej chwilę wcześniej wrócił z łazienki."z czego się tak cieszysz kochanie...". uśmiechnął się delikatnie widząc zadowolona twarz chłopaka.-poproszę jeszcze herbaty.-odezwał się do kobiety za ladą która po chwili podała mu zamówiony napój.
-nie dotykaj go....-wycedzil przez zęby pijąc herbatę. "do czego to doszło...jestem zazdrosny o jakiegoś trenera...no nie ważne...seksownie wygladasz w tych kapielowkach..."
-Nao-chan.-pomachal mu wciąż siedząc.-byłeś świetny.-dodał z uśmiechem.-z czego się tak cieszyles? Zjesz coś? Pewnie jesteś zmęczony.
-naprawdę? To świetnie!-uśmiechnął się gratulujac chłopakowi.-na pewno przyjdę ci kibicować.-dodał.-na pewno nie chcesz nic zjeść?-spytał jeszcze dokanczajac herbatę. "pochwalił...to niby normalnie że się cieszy..."-miałeś ładny czas. Zmierzyłem ci czas stoperem w telefonie.
-oczywiście że przyjdę.-mówiąc to pocałował chłopaka w policzek zanim się odsunął.-Nao-chan ale do domu wrócisz późno. Bo wysiłku powinieneś coś zjeść. Może wezmę nam frytki co?-zaproponował.-Hmmm cieszysz się kiedy trener cię chwali, prawda?-"niby to normalne...jednak mi się to nie podoba..."
Mężczyzna wstał i złożył zamówienie po czym wrócił do stolika.-w takim razie cieszę się że zaslozyles na jego pochwałę. Ciężko na to ćwiczyłes.-spojrzał na zegarek.-zjemy i akurat możemy jechać do klubu...
-nie, wszystko w porządku.-odparł z uśmiechem wstając po gotowe frytki. Wracając do stolika popatrzył wściekłym wzrokiem na wchodzącego trenera Naokiego.-naprawdę nic się nie stało. Wydaje ci się.-dodał siadając.-smacznego.
-Seiji Matsushita...-niechętnie podał mu rękę ledwo powstrzymując się od wspomnienia że jest też chłopakiem Naokiego. "nie chcę żeby był zły czy coś...co się cieszysz jak głupi do sera...spierdalaj do swoich zajęć..."
-tak na razie...-mruknął beznamiętnie.-no Nao-chan jedz bo musimy jechać.-"przyjaciel, dobre sobie...jestem jego chłopakiem a ty masz przestać się tak gapic na mojego ukochanego...". Rozmyślał z kwasna miną biorąc sobie frytke.
-nikogo nie zabije.-mruknął.-nic się nie stało...-dodał.-no jedz już i tak wystyglo.-ponaglil chłopaka.
-ten twój trener mnie wkurwil. Gapi się na ciebie jakby miał cię zmacac. Szczerzy się jak głupi do sera...ty do niego też. Taki zachwycony jesteś jak cię chwali. Najchętniej to by cię zgwałcił...widać po oczach. Wkurzyl mnie.-warknal.
-nigdy nie spadłem.-fuknal.-och no dobrze. Nie znam go. Może masz rację. Po prostu mnie wkurwil.-wziął głęboki wdech żeby się uspokoić.-już jestem spokojny. I jestem niesamowicie szczęśliwy słysząc że tylko ja mogę cie macac.-zasmial się jedząc frytki.-i nadal będę cię chwalił jeśli będzie ci dobrze szło. Masz wygrać te zawody...a może nawet dostaniesz dodatkową nagrodę. Taką tylko dla ciebie.-popatrzył na niego uwodzicielsko.
-no musisz. Jesteś świetny na pewno wygrasz.-uśmiechnął się wstając.-tak możemy iść.-dodał lekko obejmując chłopaka i wychodząc.
-wiem.-mruknął.-Nao-chan...jakbym wtedy powiedział twojemu trenerowi że jestem twoim chłopakiem byłbyś zły?-spytał otwierając samochód.-wsiadaj.-polecił.
-więc dobrze że się powstrzymałem.-mówiąc to ruszył z parkingu.-Nao-chan będziemy trochę przed czasem...może chcesz zobaczyc zaplecze? No wiesz garderoby itp.
-ja tam się kablami nie zajmuje. Ale z tego co widziałem pożądku tym nie ma.-zasmial się.-no pokażę ci moją garderobe...salę z kostiumami...akurat starczy czasu.
-no sprawdź. Żeby znowu nam nie siadlo.-zasmial sie.-ręce już lepiej ale jeszcze dzisiaj będę w rękawiczkach na wszelki wypadek.-odparł.-ale przed występem wyszykowanego mnie nie zobaczysz. To będzie mała niespodzianka.
-to tak w razie czego. Wdech-wydech, wdech-wydech, wdech-wydech. I tak cały czas.-zasmial się.-no i jesteśmy.-mruknął zatrzymując się.
-nic takiego...-zasmial się wychodząc do budynku.
-on jest że mną.-uprzedził pytanie szefowej która już do nich podchodziła.
-dobra nie ważne. Tylko idź się już szykuj.-machnela ręką a mężczyzna złapał chłopaka za dłoń i poprowadził do sali z kostiumami kompletujac sobie zestaw.
Prześlij komentarz