Naoki Takeshima
Dziewiątego marca na świat spojrzało swoimi czekoladowymi oczami dziecko pewnego młodego małżeństwa. Syn Masato Takeshimy i jego żony Nemuriko nie wyróżniał się niczym specjalnym. Od podstawówki kochał czytać mangi o robotach, w klimacie Sci-fi. Był bardzo ruchliwym dzieciakiem, który nie potrafił usiedzieć na miejscu pięciu minut, tak więc rodzice zapisali go na basen, gdzie całą energię wkładał w sport. Opłaciło mu się to. Już na początku liceum miał kilka medali na swoim koncie, a dziewczęta z uśmiechem na ustach przyglądały się jego dobrze zbudowanemu ciału. Takeshima, w wieku szesnastu lat swoją miłość do mechów przeniósł na zupełnie inny poziom. Zaczął tworzyć małe robociki, których części finansowali mu rodzice. Wiązało się to również z faktem, że miał on smykałkę do przedmiotów ścisłych. Oprócz tego dostał od dziadka gitarę elektryczną, na której później grywał w zespole visual-kei w przerwach miedzy tworzeniem robotów. Porzucił to jednak po niecałym roku, gdy omal nie wplątał się w romans z wokalistą co skutecznie zniechęciło go do dalszego grania. Osiągając wiek dziewiętnastu lat spośród wszystkich jego pasji, wybrał roboty, odstawiając pływanie i muzykę na bok. Obecnie dwudziestolatek mieszka w dzielnicy Shikoru co jest dużym przeskokiem z Kazeki, gdzie mieszkał wraz z rodzicami w dużym apartamencie. Stara się sam zarabiać na życie, jednakże póki co jest studentem mechatroniki, któremu finansowo pomagają rodzice.~*~
Naoki prezentuje wyrobione latami pływania dobrze zbudowane ciało. Jest silnym mężczyzną, czego nie można stwierdzić po jego słodkiej twarzyczce o delikatnej cerze. Dołeczki w jego policzkach, tworzące się przy uśmiechu, bez dwóch zdań dodają mu uroku. Na świat spogląda dużymi czekoladowymi oczętami, a ciemnobrązowe włosy często odgarnia za ucho. Mierzący 170cm wzrostu, przeciętnego wzrostu Japończyk według skali BMI przy wadze 50 kilogramów ma niedowagę. Nie zwraca zbytnio uwagi na swój ubiór. Najczęściej jest to pierwsza lepsza koszula lub t-shirt z kolorowymi nadrukami, w komplecie z jeansami, przetartymi trampkami i ulubioną bluzą.
~*~
Niech was nie zmyli buzia aniołka. Tak naprawdę Takeshima jest porywczym młodym mężczyzną o silnym charakterze. W stosunku do pracy, bardzo cierpliwy, spokojny, odpowiedzialny, pracowity, w kontaktach z ludźmi szybko się denerwuje, konflikty często rozwiązuje bójkę, zaborczy i uparty. Aczkolwiek pomimo tego miły i pomocny. W każdym w końcu kryje się chociaż cień dobroci, prawda?
~*~
Co jeszcze ciekawego można powiedzieć na jego temat? Cóż, pomimo poświęcenia się mechatronice stara się wieczorami wychodzić na basen, jednakże ciężko wszystko pogodzić ze studiami.
Nie cierpi zwierząt, aczkolwiek lubi zajmować się roślinami, tak więc w jego mieszkaniu oprócz porozrzucanych wszędzie części od robotów widać kolorowe kwiaty. Większość swoich mechów składa w pokoju gościnnym, który przerobił na pracownię.
Nie potrafi gotować, często zamawia jedzenie z restauracji nieopodal domu. Kocha przedmioty ścisłe i zawsze był w nich dobry. Czasem za pieniądze udziela korepetycji ludziom z uczelni lub licealistom ze szkoły obok. Zastępuje mu to pracę dorywczą, gdyż przy natłoku zajęć nie miałby czasu na nic innego. Ma w domu sporą kolekcję mang, nie tylko sci-fi. Lubi grać w gry, chociaż nie ma teraz na to czasu więc jego konsole leżą i się kurzą. Jego przyjaciółka Tayachi, którą po swojemu nazywał "Taiichi" mieszka tuż obok niego i często urządzają sobie nocne pogaduchy na balkonie. Uwielbia pić kawę, zaczyna od niej każdy dzień. W przyszłości chciałby się nauczyć surffować. Uwielbia połączenie muzyki jazzowej z elekrtoniczną, jednakże wciąż ciągnie go i do j-rocka, którego kiedyś grał.
693 komentarze:
«Najstarsze ‹Starsze 201 – 400 z 693 Nowsze› Najnowsze»-no trochę zaskoczona...to nic.-zasmial się.-mój ulubiony...siatkowane spodnie i kamizelka...-uśmiechnął się biorąc jeden zestaw w czarnym worku. Były tam krótkie obcisle spodenki moro wiązane z boków na rzemyki, marynarka tego samego koloru na krótki rękaw sięgającą do połowy torsu. Siatkowana koszulka na ramiaczkach i czarne rękawiczki bez palców.-strój już mam.
-nie pokaże. Zobaczysz potem.-mówiąc to wyszedł na korytarz.-ciebie? Najlepiej nago. Koniecznie muszę podać jakieś ubranie?-zasmial się.
-Hmmm...poza nagościa...coś małego...stringi albo siateczka...albo i to i to...-mruknął na ten moment nie mając lepszych pomysłów.-no moja garderoba.-dodał otwierając drzwi i wychodząc do środka.
-różnie. Najlepsi mają własne ale większosc cisnie się we wspólnych. Na początku sam byłem we wspólnej co jednak pomaga większości pokonać wstyd. W końcu przebierają się przy wszystkich.-wzruszył ramionami.
-no przy wszystkich. Nikt ci się nie odwróci jak poprosisz wręcz przeciwnie zaczną jeszcze bardziej się przyglądać.-westchnął.-a teraz idź już do sali bo chce się przebrać. Mimi ma chyba dzisiaj zmianę.-dodał.
Mężczyzna szybko się przebrał i nałożył makijaż sceniczny. "nienawidzę tego świństwa...". Kiedy skończył spokojnie czekał na rozpoczęcie show. Kiedy nadeszła jego kolei spokojnie zaczął iść ku scenie.
Mężczyzna ruszał się płynnie w rytm muzyki. Ocieral się o rurę po jakimś czasie pozbywając się niewygodniej marynarki. Kiedy już jakiś czas tańczył podszedł bliżej na koniec sceny opadając na kolana i mając wyprostowane nogi i ręce w górze nie przestawał tańczyć zdejmujac siateczkowa bluzkę.J
Kiedy mężczyzna zdjął koszulkę zaczął powoli dodawać elementy do swojego tańca jednak wciąż kleczac. Po niedługim czasie goście składający się z kobiet i mężczyzn zaczęli podchodzić bliżej sceny wkładali mu pieniądze w spodenki niby przypadkiem go przy tym obmacujac.
Mężczyzna czując że więcej w spodenkach się już nie zmieści wstał i poruszając biodrami przemiescil się do miejsca w którym stała rura. Na zakończenie wykonując parę trikow uważając żeby banknoty mu nie wypadły.
Mężczyzna po skończonym występie poszedł do garderoby. Przebrał sie szybko i zmyl makijaż następnie idąc w kierunku baru.
-Mimi whisky z colą i lodem.-poprosił.-Nao-chan podobało ci się?-spytal chłopaka uśmiechając się lekko.
Matsushita całą rozmowę śmiał się cicho pod nosem.-oj uderzył klienta i co z tego? To nie pierwsza taka sytuacja. Oczywiście powinien hamować zazdrość ale jak ty być zareagowała gdyby jacyś obcy ludzie macali twojego chłopaka na scenie? Rozumiem jego reakcje sam miałem ochotę przywalic jego trenerowi...Mimi-chan nie musialas tak ostro reagować, temu gosciowi pewnie nic nie jest.-mówiąc to wstał.-idę dziś wcześniej do domu.-poszedł do garderoby zabierając pieniądze i swoje rzeczy po czym wyszedł tylnym wyjściem.-Hej Nao-chan, nie odpowiedziles na pytanie. Podobało ci się?-spytał stając przed nim.
-no to się cieszę że ci się podobało. Fajny strój nie? Niedawno kupiłem.-uśmiechnął się.-w zasadzie wracam już do domu. Sporo dzisiaj zarobilem, spodenki były pełne.-pochwalił się stając między nogami chłopaka i obejmując chłopaka.-byłeś zazdrosny o tych ludzi którzy mnie tam macali wkładając mi pieniądze w spodenki?-spytał cicho.
-no dokładnie to moja praca. Zupełnie nic nie czuję kiedy mnie dotykają. Wiec następnym razem bądź spokojny. Bardzo nie...ale jednak trochę jestem zły...nie musiałeś go zaraz bić to w końcu klient.-skarcil go.-a co do stroju niedługo będę zamawial nowe u nas każdy dostaje pieniądze na stroje i sam decyduje w czym wystąpi. Może pomozesz mi wybrać?
-Taka praca. Będą się tak na mnie patrzę i mnie obmacywac. Byłoby mi miło gdybyś to zaakceptował. Nie mogę nagle wstać i ogłosić że mają mnie nie macac bo mam chłopaka, mimo że chciałbym. I tak nie widzą i nie dostają najlepszego co jest zarezerwowane dla ciebie. Z pracy też nie zrezygnuję bo ją lubię. Trzeba się z tym pogodzić.-poglaskal go po głowie.-no usiadziemy jak będziemy mieli obaj chwilę i coś wybierzemy. Bo ja już sam nie wiem co kupić.
"uwielbiam jak mnie tak zapewnia..."-ja ciebie też kocham.-uśmiechnal się składając na jego ustach namietny pocałunek.-wiec następnym razem się opanuj i nikogo nie bij. Bo będzie kara.-mówiąc to ponownie pocałował chłopaka.-no ja mam nadzieje że coś wybierzemy.
-zły chłopiec nie wolno nikogo bić. Dostaniesz klapsa.-zasmial się pogłębiając pocałunek.-zawioze cię. Będzie szybciej i bezpieczniej.-uśmiechnął się.
-więc w piątek dostaniesz solidną karę.-zapewnił z uśmiechem.-no to chodź.-niechętnie odsunął się od chłopaka idąc w stronę samochodu.
-no cóż...nic na to nie poradzę.-zasmial się odjeżdżając z parkingu. Szybko dojechal pod mieszkanie chłopaka.-no już jesteśmy.-uśmiechnął się.
-tak wiem. W razie czego będę pisał. Dobranoc.-uśmiechnął się calujac jeszcze chłopaka w policzek na pożegnanie. "co tak przede mną uciekasz?" zasmial się w duchu odjeżdżając z parkingu.
Matsushita wrócił do domu poszedł się umyć. Wyłożyl się w wannie jak zwykle kładąc telefon przy sobie.-O matko! Wiem!- wykrzyknął łapiąc telefon. "Nao-chan już wiem w jakim zestawie chciałbym cię zobaczyć. Definitywnie moja koszula i stringi. :*". Wysłał wiadomość.-podniecenie gwarantowane...-westchnął.
Mężczyzna uśmiechnął się czytając wiadomość. "wiesz, możesz ją powoli rozpinac. Zawsze bardziej mnie podniecisz." wysłał sms'a wychodząc z wanny i szybko się ubierajac.
-Nao-chan...jestes okrotny....-jęknął idąc do sypialni i kładąc się w łóżku. "no wiesz co? To ja się staram zapewniam ci atrakcje, przebieram się za seksownego żołnierza. A ty nie wiesz czy zaslorzylem?". Wysłał wiadomość.
"mam walczyć? Więc może jutro po ciebie przyjadę i wybierzemy te stroje?". Zasmial się wysyłając wiadomość.-no kochanie naprawę chce cię zobaczyć tak ubranego...moja wyobraźnia warjuje.
"więc pojutrze po ciebie przyjadę. Pojedziemy.do jakieś restauracji co ty na to? Podłącze sie do sieci i wybierzemy strój. Ok?" wysłał wiadomość.
"dobrze kochanie więc pojutrze się spotkamy. A teraz idź spać. Dobranoc :*". Uśmiechnął się do telefonu wysyłając wiadomość po czym podłączył go do ladowarki.
Mężczyzna od rana miał męczący dzień. Obudziła go Rika usilnie twierdząc że musi u niego zostać bo nie ma gdzie przenocować obiecując że rano wyjedzie. Klientki w host clubie byly wyjątkowo hałaśliwe więc kiedy w końcu nadszedł czas spotkania z Naokim był przed szkołą kwadrans przed czasem. Wysiadł z samochodu zapalając papierosa a gdy zauważył chłopaka pomachal mu dają znak gdzie jest.
-przed chwilą paliłem.-przyznał.-hej Nao-chan. Nie wstydzisz się tak przy ludziach z twojej szkoły.-spytał uśmiechając sie lobuzersko.-mój dzień...od rana wszyscy postanowili mnie denerwować...od Riko po klientki.-westchnął.-a tobie?-dodał wsiadając do samochodu.
-obudziła mnie wcześnie z tekstem że zostanie do rana bo nie ma gdzie przenocować...-westchnął.-musiałem iść do pracy więc została sama.-dodał.-dobrze że przynajmniej tobie miło minął dzień. Nie czekałem długo. Akurat wypaliłem jednego, nawiasem mówiąc ostatniego więc muszę sobie kupić fajki mam nadzieje że tym razem będą moje ulubione.
Kobieta otrzymując wiadomość poszła do garderoby mężczyzny "jaki kolor?". Wysłała wiadomość. W tym czasie mężczyzna zatrzymał się na światłach.-mi też się okropnie dłużył. Moje ulubione...black devile, a smak zgadniesz sam jak je kupię.-uśmiechnął sie ruszając.
-co się tak uśmiechasz do telefonu? Z kim piszesz?-spytał trochę żartobliwie jednak marszczac brwi.-dlaczego? Hmmm...sam nie wiem. Okres buntu i takie tam. Spróbowałem i mi posmakowalo. Tak po prostu, zwyczajnie, bez jakichś wyszukanych powodów. Wiem że to nie zdrowe ale znam wielu palaczy którzy świetnie się trzymają a palą jak smok. A ja no cóż lubie palić i mi to smakuje niezmiennie od jedenastu lat.
-no dobrze.-mruknął niepewnie.-wiesz co zastanawiam się co według ciebie u mężczyzny nie wygląda seksownie.-zasmial się.
-Hmmm no muszę się z tobą zgodzić.-zamyslil się.-no i jakby nie patrzeć seks z mężczyzną jest bardziej ekscytujacy.-przyznał z uśmiechem.-dodatki takie jak fajki, kolczyki...coś jeszcze?-spytał zatrzymując się przed restauracją.
-no wiesz mógłbys powiedzieć.-westchnął wychodząc z samochodu i wyjmujac laptopa z bagażnika.-nie mam żadnych pomysłów już się tych strojów za dużo naogladalem. Wybierzemy to co tobie się spodoba. Liczę na twój gust.
-ech...z czasem cos wymyśle...-mruknął wybierając im miejsce z dala od innych stolików i rozkładając laptopa.-mam ulubioną stronę z której zawsze kupuje. Wysokie ceny ale bardzo dobre stroje. Ale najpierw zamowimy jedzenie na co masz ochotę?-spytał biorąc menu. Kobieta akurat w tym czasie chowala koszule do torebki. "no jasne! Bialutka koszula Seijiego. Będziesz wyglądał seksownie...jego mina będzie bezcenna..." zasmiala się wysyłając wiadomość.
-dobrze to najpierw weźmiemy tylko coś do picia.-mówiąc to zamówił dwie kawy. Odpalil laptopa i włączył swoją ulubioną stronę.-masz i wybieraj.-uśmiechnął się do chłopaka.-no i z kim tak piszesz co? Zaczynam być zazdrosny.-zasmial się. Po chwili do chłopaka przyszła wiadomość. "miłej zabawy a na pewno taka będzie w końcu to Seiji. No i wiem że jestem niesamowita. Jeszcze dzisiaj dostarcze ci tą pachnaca Seijim koszule."
-wredny jesteś wiesz?-mruknął patrząc na co wskazuje chłopak.-ty fetyszysto. Dwa mundury.-zasmiał się.-jeśli chodzi o policjanta to jestem za. Jeszcze takiego nie mam. No i w zestawie jest pałka, spodenki też są okay. Samuraj...mogę zaproponować szefowej dzień japoński będzie fajnie. Tylko mały problem...to tylko kuse coś na wzór kimona...nie ma gdzie włożyć pieniędzy.-zamyslil się na chwilę.-a strażak...buty jakoś przeżyje bo mam już pomysł na występ.
-tak, tak...mój mały fetyszysta...może więc kupię też ten pielegniarza? Pobawie się w lekarza...-zamruczal mu do ucha niezauwazajnie go po nim lirzac.-no mam taki pomysł żeby gości oblac wodą z węża albo butelki...albo szampanem lepszy wtrysk że sie tak wyraże...-zasmial się cicho.
-wiesz skarbie myślałem raczej o lekarzu andrologii.-ponownie zamruczal mu do ucha popijając kawę.-no co? A jak inaczej to nazwiesz? No i szampan byłby okay. Szampan się leje a tłum szaleje. Występ byłby genialny.
-a kiedy znajdziesz czas? Wszystkie terminy mam wolne.-zasmial się cicho.-Nao-chan.-puknal go palcem w policzek.-to tylko szampan, którym oberwa po mordach i jeszcze będą się z tego cieszyć. Nie dąsaj się.-uśmiechnął się.-to co zamawiamy czy chcesz popatrzeć jeszcze w jakieś inne zakladki?
-czym chce? Jesteś pewny?-spytał uśmiechając się uwodzicielsko.-no to zamawiamy.-poklikal w laptopie w odpowiedznie okienka szybko składając zamówienie.-dwa tygodnie i powinno być. Oczywiście będziesz miał prywatną przedpremiere. Musisz sprawdzić czy wszystko jest tak jak powinno być.-dodał chowając laptopa i podając chłopakowi menu.-a teraz wybierz coś na obiad.
-oj już się nie dąsaj. Chyba nie podoba ci się ten pomysły.-ucałował go w policzek.-no musisz sprawdzić...bo jeszcze przyjdzie nie takie jak trzeba.-zasmial się.- mi to obojętne możemy zjeść spaghetti jeśli chcesz.-uśmiechnął się po czym złożył zamówienie.
-więc chyba na pewno...mi się pomysł wydaje fajny...No i przecież ty też przyjdziesz pooglądać.-uśmiechnął się do niego.-no wszystko ładnie obejrzysz i zmacasz.-zasmial się.
-wedle rozkazu.-uśmiechnął się lobuzersko.-tobie też się zrobię gorąco.-dodał.-oj będzie co gasić...szampanem.-zasmial się cicho.-więc teraz tylko czekać aż przyjdą stroje.
-dobrze, więc nie będę cię gasil tylko zaspokoje twoje potrzeby.-zasmial się cicho.-spokojnie za max dwa tygodnie będą.-zapewnił z uśmiechem kiedy kelnerka przyniosła ich zamówienie.
-smacznego.-odpowiedzial.-Hmmm...no wiele...wiadomo że nie wszystko bo wszystkiego nie była w stanie wiedzieć. Ale to co wiedziała to mi powiedziała. Wiadomo że wiem ile masz lat, kiedy się urodziles, jak spedales dzieciństwo, zawody w których wygrales, twoje hobby-uśmiechnął się lekko.-mangi sf, miałeś powodzenie u dziewczyn w liceum.-wyszczerzyl się.-nie będę ci dawał sprawdzania ale wiem wiele, wiele różnych rzeczy.
-oj...Nao-chan, więc pytaj o co chcesz.-uśmiechnął się do niego zachęcająco.-odpowiem żeby nie było tak że ja wiem dość sporo a ty prawie nic. Odpowiem na każde twoje pytanie.-zachęcał go jedząc spaghetti.
-Nao-chan przecież to nie jest ważne...wciąż wielu rzeczy nie wiem. Na przykład nie wiedziałem o tym że byłeś w zespole, o Shou, o tym jak wspaniałe calujesz i o tym jakim jesteś zboczuszkiem.-uniósł jego głowę za podbrudek żeby spojrzeć mu w oczy.-cały czas się czegoś dowiaduje. A ty nie chcesz nawet dowiedzieć się ile mam lat?-spytał unosząc brwi.
-na pewno jest wiele takich rzeczy.-zapewnił płacąc za zamówienie.-Hmmm...nie chcesz zadawać pytać to może zgaduj? Zgadnij ile mam lat.-uśmiechnął sie wstając.
Mężczyzna wybuchł śmiechem przy wyjściu potykajsc się o własne nogi.-uf...dobra...uspokoilem się...-wymamrotal po paru wdechach.-no więc nie. I nieźle mnie odmolodziles kochanie.-mówiąc to otworzył samochód.
Ponownie się zasmial tym razem trochę spokojniej.-nadal źle. Wciąż za mało skarbie. Jeszcze troszkę więcej.-uśmiechnął się odjeżdżając z parkingu. "widzisz jestem starym zbiczonym pedofilem." zasmial się w duchu.
-nie żartuje serio więcej.-wciąż się śmiał.-ale poniżej 30 spokojnie. Nie ma się czego bać zgaduj dalej.-zachęcił chłopaka.
-jak to mówią do trzech razy sztuka.-zasmial się.-tak 27. Straruch ze mnie co? No to co teraz zgadujemy?
-naprawdę nie żartuje. Ale nie musisz mnie zaraz nazywać starym dziadem...nie mam nawet trzydziestki...no i chyba mnie teraz nie zostawisz co?-spytał zatrzymując się na światłach i patrząc na chłopaka.
-no tego małego to sobie wypraszam skarbie.-zaemial się po pocałunku chłopaka.-uwielbiam jak mnie tak calujesz...ale nie siadaj tak więcej bo pobrudzisz mi samochód.-upomniał go.-no nic. Mamy jeszcze trochę czasu zanim będziemy pod twoim mieszkaniem bo zrobił się korek to możesz zgadnąć jeszcze jedną rzecz.
-oj Nao-chan...to nie tak że wolę samochód...usiadz normalnie bo korek powoli rusza i jeszcze coś ci się stanie. Lubie ten samochód nie dawno go mylem, ale ciebie kocham.-uśmiechnął się.-więc wracajmy do.zabawy. Co teraz chciałbyś zgadywac?
-niestety nie trafiłes.-uśmiechnął się.-ech...cholerny korek...-westchnął-no podpowiem że jesienią. W końcu tych dat jest za dużo.-uśmiechnął się do chłopaka.-Nao-chan czy coś sie stało? Jesteś jakis taki przygaszony.-zauważył ponownie się zatrzymując i caljac chłopaka w policzek.
-za wcześnie. Listopad. Pasuje czy nie jestem z jesieni.-uśmiechnął sie ponownie chłopakowi podpowiadając.-jak jesteś zmęczony to powinieneś się pozadnie wyspać.-dodał powoli ruszając z miejsca.-zaraz powinniśmy być korek powoli znika.
-nie. Za późno.-uśmiechnął się lekko.-ale powinieneś jednak kłaść się w miarę wcześnie. Bardziej dbać o swój organizm.-westchnął cicho.-już chcesz być w domu? Myślałem że cieszy cię przebywanie że mną...-mruknął trochę zasmucony.
-za wcześnie.-uśmiechnął się.-a czemu nie możesz? Ale teraz skoro jesteś zmęczony powinieneś spokojnie zasnąc.-wolną ręką poprawił chłopakowi włosy zakładając niesforne kosmyki za ucho. "na pewno tylko zmęczenie kochanie? Wygladasz na przybitego...to dlatego że upomniałem cię o nogi na fotelu? Nie nie jesteś dzieckiem."
-bingo! 13 listopada.-uśmiechnął się do chłopaka.-rozumiem. Może po prostu posłuchaj muzyki wielu to pomaga.-zaproponował stając w kolejnym korku.-mam godzinę do występu a muszę się jeszcze umyć...nie zdążę dojechać do domu....-westchnął.-Nao-chan...jesteś smutny coś się stało?
-NAO-CHAN!-krzyknął za chłopakiem. "co się stało? O co ci chodzi? Zachowujesz się dziwnie...". Smutny odjechał do domu w którym Rika akurat szykowala się do wyjścia.
-Seiji coś się stało?-spytała stojąc w drzwiach.
-nie...tylko Nao-chan jest przezemnie smutny...-mruknął wchodząc do mieszkania i szykując się do pracy.
~*~
Kobieta w tym czasie dojechała do mieszkania chłopaka z koszula w torebce. Zapukała do jego drzwi chcąc przekazać własność przyjaciela.
Mężczyzna umył się i wyszykowal na czas dojeżdżając do pracy na czas.
~*~
-Przyniosłam ci pachnaca Seijim koszule.-usmiechnela się podając mu białą koszulę.-ale bieliznę załatwiasz sobie sam.-uśmiechnęła się znacząco.
W pracy mężczyzna zaraz po występie siadając przy barze a whisky zastępując wódką.
~*~
-no tak jego fetysze...-zachichotala cicho.-na pewno go podniecisz. Nie mowie że od razu jego ciężko ruszyć, praca robi swoje ale ty chyba nie będziesz się musiał jakoś bardzo starać.-uśmiechnęła się.
Mężczyzna w tym czasie siedział przy barze i pił kieliszek za kieliszkiem.
~*~
-Nao-chan to nie jest niczyja wina. Nie jesteś zniewiescialym dzieciakiem dobrze to wiesz. On po prostu na siłę siebie hamuje, żeby się na ciebie nagle nie rzucić i nie zgwałcić chociażby w tym samochodzie jak już tak w korku staliscie. W piątek zobaczysz że na pewno go podniecisz. On w glupkowaty sposób stara się wytrzymać do piątku. Jest uparty i jak powiedział że w piątek to żaden inny dzień nie wchodzi w grę.-uśmiechnęła się do niego pocieszająco.-dla niego na pewno jesteś bardzo atrakcyjny. I idę o zakład że po nocach siedzi w łazience i się masturbuje myśląc o tobie.
-dobrze Naoki. Oj uwierz mi...nie zdążysz zdjąć koszuli a on się na ciebie rzuci.-zasmiala się.-ręka najlepszym przyjacielem mężczyzny.-dodała caly czas cicho się śmiejąc.-no ja będę lecieć bo zaraz Seiji będzie wychodził z pracy.-mówiąc to wstała.-pomoż mu wytrzymać do piątku.-pożegnała się z chłopakiem i wyszła. W tym czasie Seiji nawalony w trupa idąc prosto tylko dzięki swojej mocnej głowie pchniety silnym impulsem zaczął iść w stronę metra po drodze zachodzac do sklepu i kupijac dwie paczki black devili wisniowo-czekoladowych.
Mężczyzna nie zapalajac ani jednego papierosa powoli doszedł pod drzwi mieszkania chłopaka. "pewnie śpi...debil z ciebie...pewnie go obudisz...ale martwisz się o niego, chcesz go zobaczyć...". Zrezygnowany zapukał do drzwi.
Mężczyzna rozpromienil się jak tylko zobaczył chłopaka całkowicie ignorując jego słowa rzucił się na niego mocno go do siebie przytulajac.-Nao-chan! Kocham cię! Kocham! Odkąd tylko zobaczyłem twoje zdjęcie jak miałeś 15 lat! Kocham! Pragnę cie! Odkąd zobaczyłem cię w klubie!
-Ale Nao-chan...chce żeby wszyscy wiedzieli że jesteś mój...-jęknął ponownie przytulajac się do chłopaka.-byłem w pracy i wypilem za zdrowie mojego chłopaka...tak z pół butelki....-wyszczerzyl się składając mu pocałunki na szyi.-nic mi nie jest...przyszedłem się pobawić...-zamruczal lizac go po szyi i policzku haczac kolczykiem.
-dzisiaj nie było Mimi...-mruknął przysuwwjac chłopaka do siebie i tulac się do jego brzucha.-no daj spokój Nao-chan...pobawmy się...już od dawna tego chcę...-dłonie położył na jego posladkach.-nic sobie nie ubzduralem...po prostu...byłeś smutny z mojego powodu. Zrobiłem coś nie tak? Tak szybko wyszedles z samochodu...
Mężczyzna może i był pijany ale nie na tyle żeby nic nie ogarniac.-ale z ciebie debil staruszku...-jęknął kiedy chłopak wyszedł. Wstał i poszedł za nim do kuchni przytulajac go od tylu.-Nao-chan...jeżeli bym się nie powstrzymał i nie...ignorowal twoich starań nie byłoby tak kolorowo...-zamruczal mu do ucha.-z bolaca dupką na zajęci byś nie poszedł. A nie powinieneś opuszczać...w moich oczach jesteś bardzo atrakcyjny. Delikatna linia tułowia...bioder...-szeptał jeżdżąc dłońmi po ciele chłopaka.-i jedrne pośladki...-dodał delikatnie ściskając wspomnianą część ciała.-przez te twoje starania ledwo się powstrzymuje...a po prostu muszę wytrzymać. Nie bądź na mnie zły, traktuje nas bardzo poważnie.
-no tak...grales...ale ja nie chcę żebyś się męczył...-mruknął.-jestem z ciebie dumny. Mój mały geniusz-uśmiechnął się.-mówiła? Kiedy?-spytał puszczając chłopaka.-no tak powiedziałem piątek kiedy oboje będziemy mieli luz i inny dzień nie wchodzi w grę.-mruknął po chwilę odwracając się w stronę drzwi.-idę spać.-oznajmił. Miał to do siebie że jak się mocno upił to łatwo mu było zasnąć.
-Hmmm...mogę się umyć. Daj ręcznik i jakieś bokserki bo ja mam obcisle.-poprosił patrząc na chłopaka wyczekująco i biorąc parę lykow herbaty.-poza tym nie zmarłem...po prostu mam zimne ręce.
-No serio od zawsze miałem chlodniejsze dłonie.-mruknął idąc do łazienki. Szybko się rozebrał i wszedł pod prysznic. "jestem idiotą...upic się i jeszcze przyjść do niego...pewnie tylko przeszkadzam"
-dziękuje, jesteś kochany.-odparł wychodząc spod prysznica. Podszedł do pralki i wziął ręcznik, którym szybko się wytarl.
Mężczyzna ubrał się szybko i z wilgotnymi włosami poszedł do sypialni.-dobranoc. Rano możesz mnie obudzić. Wrócę do siebie poza tym muszę jeszcze pojechać po samochód.-mruknął kładąc się na łóżku chłopaka.-prysznic trochę go otrzezwil co było można zauważyć.
Mężczyzna spał spokojnie a jego klatka piersiowa powoli podnosiła się i opadala. Jednak kiedy poczuł ciężar na twoim torsie otworzył zaspane oczy.-Hmmm...o cholera moja głowa...mogłem tyle nie pić...-jęknął.-hej skarbie. Masz coś na kacyka? Powinieneś wstawać na która masz zajęcia?
Seiji usiadł na łóżku polykjac tabletki.-a na która masz zajęcia?-ponowił pytanie.-jutro sobie polezymy dzisiaj trzeba wstawać.-mruknął jednak wykladajac się na łóżku.-jak ci się spalo?
-och no dobrze...-położył się cicho śmiejąc się pod nosem.-położyłem się. Zadowolony? Mi też się dobrze spało ale trzeba wstać, zapalić poranną fajkę, zjeść coś no i muszę pojechać po samochód. Przyjadę po ciebie dzisiaj.
-i tak muszę zapalić. Inaczej chyba pobije wszystkich którzy mnie wkurwia...-mruknął.-no i w końcu kupiłem swoje ulubione.-uśmiechnął się.-ale dzisiaj muszę przyjechać. Dzisiaj piątek muszę po ciebie przyjechać jedziemy przecież do mnie.
-no miałeś.-zasmial się.-co ty taki zaskoczony? No piątek...-wstał z łóżka biorąc swoje rzeczy i ubierajac się szybko. Z kurtki wyjął fajki i zapalniczke i wyszedł na balkon zapalajac papierosa.
-a dobrze jakoś się żyje.-uśmiechnął się zaciągając się wisniowo-czekoladowym dymem.-uprzedzam pytanie, upilem się i przyszedłem do Nao-chana. Poza tym nie będzie go tu na noc.-zakończył wypuszczając dym z ust.
-przeklinam te akademickie ściany....-westchnął.-a czemu jesteś pod wrażeniem?-spytał lekko zaskoczony.-oj będziesz miała...ale wątpię że ci opowie...-rozmarzyl się ostatni raz zaciągając się papierosem.
-no tak.-zasmial się-papa.-zgasil papierosa po czym wszedł do mieszkanie.-kochanie?! Zrobię śniadanie dobrze?-spytał idąc do kuchni i szykując sobie potrzebne rzeczy. "no chodź tu...zanim dym wywietrzeje..."
-grzanki.-uśmiechnął się podchodząc do chłopaka i składając na jego ustach namiętny pocałunek. "no skarbie co czujesz? Poza kolczykiem oczywiście." zasmial się w duchu.
-coś jeszcze kochanie.-szepnął.-zgaduj dalej.-uśmiechnął się ponownie go calujac.
-spryciarz...ale jakbyś chciał to i tak bym cię pocałował.-zasmial się.-podoba ci się ten smak?-spytał odsuwając się od chłopaka i wracając do robienia grzanek.
-jaki akcent...-uśmiechnął się ponownie calujac chłopaka kiedy już włożył grzanki do piekarnika.-good morning.-zamruczal.-lubie ten smak no i ciuchy tak nie smierdza.
-lata wyjazdów robią swoje. Poza japońskim i angielskim znam jeszcze chiński i francuski.-uśmiechnął się obejmując chłopaka.-no smierdza jak fajki. Chociaż te bynajmniej dla mnie pachną. Są słodkie.
-mama. Jest chińską pianistka.-uśmiechnął się.-może i smierdza ale ja i tak je lubie.-odparł.-nie ważne...ta rozmowa do nikad nie prowadzi.-mruknął wyłączając piekarnik i wykladajac tosty na talerze.-smacznego skarbie.-podał mu grzanki.
-niestety nic nie mam ale ona często gra koncert. Kiedyś cię zabiore.-uśmiechnął sie siadając przy stole.-wybacz że nie zawiaze cię do szkoły ale samochód został pod klubem.-przeprosił biorąc się za jedzenie.
-kiedyś cię naucze. Będziesz mi pomgal w kuchni.-uśmiechnął się.-mieszkają w Japonii. Po roku mieszkania w Chinach przeprowadziliśmy się do Tokio.-wyjaśnił.-czasem na Chiński nowy rok jedziemy do Hong Kongu.-wyjaśnił.
-Hmmm...rodzice znają wersję że po prostu nie lubiłem zatłoczonego Tokio i chciałem się usamodzielnić poza tym wielkim miastem. Prawdziwa wersja jest taka że w Ryusei jest najlepsze klub że striptizem w Japonii.-zasmial się cicho.-wiedzą że jestem hostem ale o mojej nocnej pracy nic nie wiedzą. Mama chyba by dostała zawału jakby się dowiedziała że jej syn lata po scenie w lateksowych, obcisłych spodenkach.-wyjaśnił zapijajac słowa kawą.-no i wiedzialem że ty mieszkasz gdzieś w Ryusei.
-e tam...moi wiedzą że jestem gejem, dowiedzieli się jak wyjeżdżałem. Było trochę wrzasku w domu o to że ojciec nie będzie miał wnuków i takie tam ale w końcu się uspokoili jak im wyjaśniłem że to moje życie i to ja mam być szczęśliwy.-uśmiechnął się idąc do drzwi wyścigowych i ubierajac buty.-też już będę się zbierał mam parę rzeczy do załatwienia ale na pewno zdążę po ciebie pojechać.-ucałował go zachlannie na pożegnanie.
-nie musisz im mówić...mogą sobie spokojnie żyć w blogiej niewiedzy.-uśmiechnął się do chłopaka.-do zobaczenia skarbie.-kiedy rodzielil się z chłopakiem zadzwonił po taksówkę i pojechał po swój samochód. Następnie w drodze do domu zajechał do paru sklepów kupując szampana i składniki do obiado-kolacji. "będzie super...już nie mogę się doczekać...chce już też 17" rozmyślal jadąc do domu.
Mężczyzna korzystając z czasu przygotował wszystko na wieczór. Od jedzenia po inne przydatne rzeczy.-Cholera gdzie ja posialem ten żel...-biegał chwilę przed wyjazdem.-muszę znaleźć przed wyjściem...gdzie...no był...MAM CIĘ!-krzyknął wkładając tubke pod poduszkę i wychodząc z domu po chwili będąc pod uniwerkiem.-hej skarbie.
-mmmm...podoba mi się jak już się tak nie wstydzisz-zamruczal.-jasne jedziemy coś ty taki niecierpliwy?-zasmial się.-wsiadaj.-dodał samemu wsiadajac do samochodu.
"ulalal...napalony chłopiec...". Uśmiechnął się w duchu.-nie takie głupie. Ciekawi mnie czemu jesteś taki niecierpiliwy. Przecież spokojnie dojedzjemy. Przygotowałem nam coś dobrego do jedzenia, kupiłem szampana.-uśmiechnął się do chłopaka.
-też się cieszę.-uśmiechnął się.-no postaralem się.-"nawet ten żel znalazłem..."-o patrz i korków nie ma...-ponownie się uśmiechnął spokojnie djeżdżając pod apartamentowiec.
Popatrzył na niego że zrozumieniem w oczach lekko się uśmiechając.-dobrze. W końcu nie chcemy żeby twoja mama zabronila nam się spotykać.-dodał czekając aż kobieta przejdzie.-no już poszła. Chodź idziemy.-mówiąc to wyszedł z samochodu.
-Nao-chan ja to rozumiem i naprawdę nie musisz im mówić...jednak w końcu będziesz musiał. Możesz ich do tego powoli przyzwyczajać.-mówiąc do wszedł do budynku.-na pewno nie...możemy pójść schodami.-zaproponował.
-tak to nie temat na teraz. Powinniśmy się dobrze bawic.-uśmiechnął się mocniej ściskając dłoń chłopaka.-no dobrze.-mówiąc to nacisnął guzik żeby przywołać windę.
-co takiego?-spytał unosząc brwi i wychodząc z windy. Szybko otworzył drzwi apartamentu i wszedł do środka zdejmujac buty i kurtkę.-rozgosc się a na wstawie jedzenie do piekarnika.
-Hmmm no dobrze...skoro mi się spodoba to już nie mogę się doczekać.-oparł się o blat uśmiechając się do chłopaka. "co ty tam wymyśliłeś kochanie..."
-no niby tak...-westchnął.-tata jest biznesmenem, chciał żebym odziedziczył po nim firmę ale ja nie za bardzo chciałem.-odpowiedział.
-wiesz...tata nadal wierzy że w końcu znudzi mi się bycie hostem tylko że nie wie że jestem też striptizerem...no cóż tak to już jest z rodzicami.-westchnął wyciągając slimaczki z ciasta francuskiego i wykladajac je na talerz.-chodź do salonu.-mówiąc to ruszył przodem.
-lepiej żeby o tym nie wiedzieli...-zasmial się.-to jest to o czym rodzice nie muszą wiedzieć...wręcz nie powinni...-dodał siadając nie kanapie.-jeszcze lepiej smakują spróbuj.
-no dokładnie. W końcu lepiej żeby się niepotrzebnie nie martwili.-uśmiechnął się samemu też biorąc się za jedzenie-mogę ci gotować jak ci smakuje.
-część mamo, część tato. Muszę wam kogoś przedstawić, to jest mój chłopak.striptizer.-zasmial się.-dobrze kiedyś cię naucze.-zapewnił zabierając z talerza ostatniego slimaczka.
-oj to może w ogóle jej nie mów? Jak ma cię bić...-mruknął.-a ten wiek to taki mały szczegół...-zasmial się cicho wstając i nalewajac szampana do kieliszków.
-nie ma sprawy.-uśmiechnął się.-a co do szampana...chciałem lekkiego po czym żaden z nas nie odleci.-uniósł kieliszek.-za nas.-powiedział tylko upijajc łyk.
-jeden z moich ulubionych.-przyznał odkładając pusty kieliszek. Nachylil się nad chłopakiem calujac go namiętnie. "długo czekałem..."
Przysunal chłopaka bliżej obejmując go w pasie i poglebiajac pocałunek.-mmmm..."mniam..."
Mężczyzna jeździł dłońmi po pośladkach i plecach chłopaka. Odsunął się od niego na chwilę żeby złapać oddech i oblizal usta w kuszacy sposób.-kocham cię...-zamruczal mu do ucha.
Czując co robi chłopak lekko się spial i uśmiechnął się lobuzersko. "przyjemnie...ale niestety muszę ci przerwać. Zmieniamy miejsce". Wstał łapiąc chłopaka pewnej i nie przestajac darzyc go zachlannymi pocalunkami przeniósł go do sypialni kładąc na łóżku. "na razie twoje "lubie cie" mi wystarcza...ale w końcu będzie to za mało."
-wow...WOW...-nie był w stanie nic innego wykrztusic. Lekko oblizal usta po czym położył się na łóżku żeby spełnić prośbę chłopaka i nie wstać. "mam taką piekielna ochotę się na niego rzucić...skąd ma moją koszule...no nie ważne...czy pod nie masz...?". Rozmyślal uważnie przyglądając się swojemu partnerowi.
-mmm...-"mow...jest niesamowity..." zdjął koszulę po czym zaczął dazyc chłopaka pocalunkami masujac jego męskość przez cienką warstwę bielizny.-"jaki napalony..." pomyślał robiąc mu mocne malinki lizac go przy tym i dotykając kolczykiem.-kocham cię...-zamruczal.
-wedle życzenia.-uśmiechnął się lobuzersko a jego ruchy momentalnie stały się bardziej pewne i mocniejsze a jego pocałunki bardziej zachlanne. "kurwa...robię się twardy jedynie przez dotykanie go...a więc to taki jest seks z ukochaną osobą." zjechał pocalunkami niżej lizac i ssac jego sutki co jakiś czas haczac kolczykiem.
Chętnie spełniał prośby chłopaka.-mmm...podoba ci się?-spytał niegrzecznie się uśmiechając. Nie zaprzestajac pieszczot zdjął swoje spodnie odrzucając je gdzieś poza łóżko. podjechał wyżej zachlannie calujac chłopaka,dłońmi pieszczac jego sutki a swoim przyrodzeniem mocno ocieral się o męskość chłopaka. "och...chyba przypadkiem osunąłem mu stringi..."
-nie ważne...zawsze można kupić nowe...-zamruczal chłopakowi do ucha które po chwili polizal. Robiąc mu kilka malinek na szyi i obojczykasz nie przestajac mocno ocierac się o niego swoim twardym już przyrodzeniem. Po jakimś czasie zjechał pocalukami niżej zaczynając piescic jego męskość początkowo jedynie dłońmi po chwili wkładając go sobie do ust i celowo jeżdżąc po nim kolczykiem chcąc sprawić mu jak najwięcej przyjemności.
-oczywiście skarbie...jeżeli chcesz spełnie każde twoje życzenie.-popatrzył na niego znacząco po czym wrócił do lizania jego męskości. "teraz powinno być ok...sam tego pragnie...". Odsunął się na chwilę od chłopaka żeby sięgnąć pod poduszkę.
-Jesteś pewny?-spytał wyraźnie zaskoczony.-Wydawało mi się że bardzo długo nie robiłeś tego z facetem. Może boleć.-zauważył oblewając palce prawej ręki żelem. "jaki napalony...pierwszy raz widzę tak napalonego dzieciaka...rozchylasz te nogi jakbyś chciał powiedzieć "zapraszam."" Oblizał usta.
-No dobrze skarbie, w końcu mówiłem że spełnię każde twoje życzenie.-zamruczał kładąc chłopaka na łóżku rozchylając jego nogi i od razu wkładając trzy palce. Nie czekając aż chłopak przywyknie zaczął nimi poruszać. "chciałeś żebym szybko cie przygotował...ale to pewnie i tak wiele nie da, nawet dla palców jest ciasno...to jednak trochę potrwa"
-dobrze skarbie...postaram się żeby aż tak nie bolało...-zapewnił poruszając palcami w określonym rytmie.-powiedz kiedy będziesz gotowy.-poprosił. "ech...długo nikt go tam nie dotykał...jest ciasny i wrażliwy...ale to się zmieni..."
-dobrze...rozluźnij się.-polecił wyjmujac palce i powoli zastępując je czymś większym.-rozchyl i ugnij bardziej nogi.-dodał wchodząc głębiej w chłopaka.
-zostaw te rękę.-powiedział ostro odsuwajac jego dłoń od ust.-nie gryź się...możesz krzyczeć ile chcesz i tak nikt nie usłyszy. A...jeżeli bardzo cię boli możemy przerwać.-zakończył.-jak już się przyzwyczaisz do mojej wielkości to powiedz. Zamruczal mu do ucha które później polizal.
-cieszę się że moje mruczenie ci się podoba. Kocham cię.-szepnął zmysłowo.-dobrze skoro chcesz to zaczynam.-zaczął powoli, jednak mocno poruszać się w chłopaku.
Mężczyzna czując ze chłopakowi się podoba przyspieszył swoje ruchy chcąc stawić mu jak najwięcej przyjemności. Dłonią piesckl męskość Naokiego. Po pewnym czasie ruchy jego bioder były mocne i szybkie a dłoń jeździły po udach, posladkach i przyrodzeniu chłopaka.
Mężczyzna wciąż przyspieszal słysząc słodkie jęki chłopaka których pragnął więcej i więcej.-Nao-chan...kocham cię.-wydyszal podnieconyn głosem ocierajac łzy chłopaka i kładąc dłonie na jego policzkach.-jesteś taki ropalony...-oblizal usta i zaczął mocno masowac męskość ukochanego.
-ciesze się że tak na ciebie działam.-uśmiechnął się po pocałunku odsuwając się od chłopaka i poruszając się w nim szybko, mocno i płynnie.-ja też...długo nie wytrzymam.-szepnął nachylajac sie jeszcze nad chłopakiem-dojdzmy razem.-zamruczal.
Mężczyzna czując ścisk doszedłem w chłopaku z cichym westchnieniem.-jestem spełniony...-szepnął unosząc biodra Naokiego i powoli z niego wychodząc. Położył się obok chłopaka kładąc głowę na jego torsie.-było świetnie.
-ty też skarbie...ale jesteś też brudny...-zasmial się podnosząc i zlizujac z chłopaka spermę. kiedy skończył wrócił do poprzedniej pozycji. możesz możesz mnie tak głaskać...to miłe.
-bo to w pewnym sensie jest dla mnie nowe...bycie z osobą którą kocham.-szepnął glaszczac chłopaka po torsie.-normalnie to...brałem kogoś z klubu na noc, bawiłem się i tyle. Zazwyczaj zaraz po seksie udawalem że śpię żeby z nimi nie rozmawiać. Teraz jakoś chce rozmawiać...chce wiedzieć czy ci się podobało.-zasmial się cicho.-w pewnym sensie kochanie kogoś jest dla mnie nowe. Ale to miłe...podoba mi się.
-Hmmm ja spałem i z kobietami i z facetami...ale nigdy nie było mi tak dobrze jak teraz. Nigdy nie spałem z kimś równie napalonym.-zasmial się cicho.-to słodkie skarbie. Aż chyba dostene cukrzycy...tak twój...tylko twój. A ty jesteś tylko mój. Nie dam cię skrzywdzić.-uśmiechnął się.-a tą rękę posmaruje się mascia na siniaki itp. Może będzie mniejszy ślad.-zamilkł na chwilę.-zrób mi malinke.-poprosił.
-oj skarbie ale może przynajmniej mniej będzie bolało. Nie gryz się więcej.-ucałował go w rękę.-tak chce malinke ja ci pełno zrobiłem też chce parę.-uśmiechnął się siadając i przybliżając się do chłopaka.-no i skarbie nie ma takiej opcji żebyś mi się nie spodobał i żebym cię zostawił. Kocham się w łóżku jesteś wspaniały.-dodał.
"dobry jest...".-jeszcze...-szepnął.-na pewno cię nie zostawie.-dodał.-następnym razem będzie jeszcze lepiej.-uśmiechnal się. "ech skarbie...masz te malinki...ale nie pomyslalem że na uczelni przecież je zauważą...nknj twoja mama...jak je zobaczy będzie wypytywac..."
-już...już wystarczy.-uśmiechnął się.-poloz się musi ci być niewygodnie. Nao-chan a może nadal pozgadujesz jakieś informacje o mnie-ponownie położył się chłopakowi na tors.
-Tak podoba mi sie. Zależy co ty bys chciał wiedzieć.-uśmiechnął się.-jest coś takiego?
-Hmmm...zrobiłem je sobie...to znaczy ten na palcu zrobiłem sobie w liceum jak przestałem być prawiczkiem. A jeśli chodzi o wzór to bazgrolilem sobie na lekcji i wyszło coś takiego. Ten na biodrze robiłem już w Ryusei, kiedy zdobyłem pracę, i jedną i drugą. A co do wzoru...znalazłem i internecie i mi się spodobał. Rika kiedyś stwierdziła że wyglądają jak płomienie.-uśmiechnął się.-podobają ci się czy wolalbys żebym ich nie miał?
-z facetem. Pierwszy raz byłem na dole...następne już przejalem inicjatywę. A jeśli chodzi o seks z kobieta to był problem bo chodziłem do męskiej szkoły wiec...em...przespalem się z Riką która wtedy była jeszcze dziewicą...do tej pory żałuję...-mruknął.-poza tym fuj...nie mógłbym być cały w tatuażach...dwa mi starcza.
-Nao-chan?-popatrzył na niego zaskoczony po czym przytulil się do jego pleców.-słuchaj....nie lubie o tym opowiadać...to dla mnie dość bolesne...ale ci powiem.-westchnął ciężko.-od zawsze byliśmy z Rika najlepszymi przyjaciółmi. Dostałem od niej ten medalik i w ogóle. W pierwszej klasie sypialem z samymi facetami. W drugiej...chciałem zobaczyć...spróbować seksu z kobietą. Wiec spytałem Rike...zgodziła się. Po seksie...powiedziała mi że to był jej pierwszy raz...do tej pory żałuję że straciła dziewictwo z przyjacielem który miał głupią zachcianke a nie z ukochaną osobą. Bo miała wtedy chłopaka w swojej szkole który jej się podobał.-zakończył.-żadne z nas nigdy nic do siebie je czuło...-dodał.
-Nao-chan...to naprawdę był tylko przyjacielski seks.-westchnął.-nie bądź na mnie zły...to było wieki temu...-"czemu jest taki zły przecież wie że sypialem z wieloma osobami...co zmienia fakt że pierwsza kobietą z jaką spałem była Rika?"-Nao-chan no obróć się do mnie przodem.-poprosił.
-ech...myślisz że chciałem ją rozdziewiczac? Cały czas tego żałuję.-mruknął nie puszczając chłopaka.-Nao-chan...jak dała mi twoje zdjęcie miałeś 8 lat. Wtedy byłeś dla mnie jak młodszy braciszek...poza tym...nie złość się przez to bardziej...ale ona nigdy nie chciała nas ze sobą spotkać...dała mi to zdjęcie żebym się tak nie puszczał...-westchnął cicho.-może i potoczyloby się inaczej...ale tak też jest dobrze. Bo w końcu jesteśmy razem. Bo ja zawsze chciałem cię znaleźć.
-no mniej...wyszło z pół szkoły...-mruknął.-ech Nao-chan oczywiście że próbowałem cię znaleźć. Stałem samochodem pod wszystkimi gimnazjami i liceami w Ryusei...czekałem...patrzyłem czy może nie wyjdziesz. Bezskutecznie. Poza tym Nao-chan szczerze...przez Shou...gdybyśmy się spotkali...zakochalbys się?
-no mniej...-mruknął.-to mnie jednak powstrzymywalo.-dodał.-Nao-chan oczywiście ze czekałem i chciałem cię znaleźć...bardzo.-położył się na plecach.-wiesz...i tak musiałbym czekać...a tak...szybciej się do mnie przekonales i w ogóle...kocham cię i to na prawde nie jest ważne że ty najpierw byłeś z Shou a ja....z wieloma innymi ludźmi...
-wiem...wiem że jesteś.-uśmiechnął się.-zły? Czemu miałbym być zły? Byłbym szczęśliwy...bardzo. Ja też chce spędzić z tobą resztę życia.-uśmiechnął się ponownie przytulajac się do pleców chłopaka.
Westchnął ciężko.-ale se wybrales moment na zasięgiem...ech...tak resztę życia. Nawet jeśli jesteś wredna małą menda...ja też cię kocham.-uśmiechnął się obracając chłopaka przodem do siebie i lekko go obejmując zamknął oczy chcąc zasnąć.
-mmm....-mężczyzna otworzył oczy kiedy poczuł wtulajacego się w niego chłopaka. "jaki słodki...no Nao-chan ile jeszcze masz twarzy...jesteś seksowny i napalony, słodki i uroczy, potrawfisz bg zły..." zaczął delikatnie głaskać chłopaka po włosach nie chcąc go obudzić.
-dzień dobry. Jak się spało? Tyłek nadal cię boli czy już nie?-spytał obejmując go lekko. "mmmm jak fajnie...pierwszy raz mam tak miły poranek."
-przepraszam za zepsucie tego pięknego porannego nastroju ale po prostu musiałem spytać.-zasmial się cicho.-mowiles coś do mnie i nagle urwales zasypiajac.-uśmiechnął się.-"Sesji...ko...cha..."-szepnął mu do ucha głębokim głosem.-mogę prosić o dokończenie?
[Ale pomysł szukać do obu panów? Coś tam się znajdzie. Tzn do Terayukiego to już nawet coś tam w główce świta - bo skoro jest słabego zdrowia to mógłby trafić do szpitala, albo mogliby się spotkać w jakiejś nowo otwartej czekoladziarni bo obaj czekoladę wielbią, Terayuki mógłby też być 'senpaiem' Kousaku i mogli się mijać na szkolnych korytarzach etc.
***
Co do Naokiego to jest trochę trudniej, bo to młodzież jeszcze xD Ale hm no nie wiem, może zajęcia z pierwszej pomocy przeprowadzane przez uczelnię? :)
***
Ja mogę zacząć bez problemu ^^ tylko poproszę o akceptację bądź odrzucenie pomysłów :P]
-oj Nao-chan...kladz się. Jestem wyspany ale chcę jeszcze polezec.-pociągnął go za rękę kładąc chłopaka przy sobie a jego głowę na swoim torsie.-co w twoim mniemaniu znaczy grzeczny?
-no dobrze nie będę już psuł nastroju. Nawet jeżeli poczuje twojego twardego penisa na swojej nodze.-poglaskal chłopaka po włosach cicho się śmiejąc.-nie cały dzień, ale chce jeszcze polezec.
-oj Nao-chan...to taki niewinny żarcik...-zasmial się ponownie kładąc chłopaka.-musisz się przyzwyczaić do tego że niestety ale masz chłopaka zboczenca.-pocałował go szybko.
[ok zakręciłam się tłumacząc Ci xD chodziło mi właśnie o znajomość z liceum :P i mix mi odpowiada xD Oczywiście, że chcę zacząć, inaczej bym nie proponowała ^^ Korzystam póki wena jest :P]
Takumi
------
Czasem w życiu człowieka nadchodziły takie dni, kiedy nic się nie układało. Kousaku miał wrażenie, że taki dzień zwalił się na niego niczym grom z jasnego nieba. Poprzedniego dnia został za kumpla na nocnej zmianie i od rana pacjenci jakby się uparli chcąc go pogrążyć. Walczył z sobą by nie odszczeknąć któremuś, kiedy znów przyszedł do niego leczyć własną głupotę. Dwa razy wzywano go do nagłego przypadku i tego drugiego nie udało się odratować. Kiedy więc w końcu udało mu się dostać do okupowanego czajnika w pokoju kadr, odszczeknął koleżance twierdząc, że ma w nosie jej problemy osobiste i nie zostaje na drugą nocną zmianę. Jemu też należało się trochę odpoczynku. Zabrał zbawienną kofeinę w kubku i wyszedł przed szpital zapalić papierosa. W tej chwili nie dbał o dawanie dobrego przykładu. Zapiął tylko mocniej kurtkę i sprawdził czy pager działa i odpalił papierosa opierając się wygodniej o balustradkę.
Naoki
-----
Aizawa jeszcze raz zapytał siebie dlaczego dał się wrobić w szkolenia pierwszej pomocy. Przyjął do wiadomości logiczne argumenty dyrektora szpitala, ale cholera nie on jeden był młody w kadrze, prawda? Odetchnął głęboko patrząc na uniwersytet z zastanowieniem. Musiał przecież jeszcze wnieść trochę przydatnych rekwizytów do odpowiedniej sali i nie uśmiechało mu się robić tego samotnie. Przecież co najmniej ze dwa razy, toteż po spaleniu papierosa przydybał sobie pierwszą lepszą ofiarę. Padło na młodego chłopaka na oko nieco wychudzonego o przyjaznym wyrazie twarzy.
- Cześć - przywitał się z nim z przyjaznym uśmiechem. - Jesteś wolny, prawda? - rozejrzał się dookoła i nie widząc żadnych przyjaciół chłopaka, objął go ramieniem i podprowadził do samochodu. - Przyda mi się pomoc przy noszeniu tych pudeł - wskazał na pudła ze sprzętem. - Przy okazji przyda mi się też asystent. Cieszę się, że zgłosiłeś się na ochotnika - dodał wesoło. - Ah... Aizawa Kousaku - wręczył mu swoją wizytówkę. - Żebyś nie pomyślał, że zaraz jakiś zboczeniec...
-he?-spójrzal na niego zaskoczony wcześniej będąc zadowolonym z poczynań chłopaka. Niezadowolony odwrócił się na bok.-więc obudz mnie za te piekielne 3 godziny. Muszę je jakoś przeżyć.-mruknął. "mała meda...narobic mi takiej ochoty...mały żarcik i trzy godziny bez dotykania...w żadnym sensie...ech..."
-pogadać?-westchnął odwracając się wyraźnie niezadowolony.-nie wiem. To ty chcesz się więcej o mnie dowiedzieć.-zauważył.
[Przepraszam, porządziłam się trochę Naokim :) a Kousaku musi mieć pretekst na tą czekoladziarnię xD zmęczenie, wykończenie xD]
Takumi
------
Kousaku dopalił papierosa i właśnie zapalał drugiego, kiedy znajomy acz bardzo dawno nie słyszany głos zwrócił jego uwagę. Spojrzał na mężczyznę i uśmiechnął się do niego lekko, rozpoznając w nim dawnego kumpla. Zaraz wyciągnął w jego stronę paczkę papierosów, częstując go nimi. O ile dobrze pamiętał, Takumi nigdy nie gardził fajkami.
- No proszę, Shirayuki, kopę lat! - klepnął go przyjacielsko w plecy. - Zgaduję, że sprowadzają cię tu badania kontrolne, bo twoje nazwisko nie obiło mi się po uszach więc raczej tu nie leżałeś - zagadnął, po czym zaciągnął się mocno, wydmuchując dym papierosowy w powietrze.
Naoki
-----
- Hm nie wyglądasz na zajętego - odparł spokojnie Aizawa, po czym wręczył mu dwa pudła, samemu biorąc resztę. - No już nie bądź taki nieśmiały. Będziesz najlepiej przeszkolonym studentem z pierwszej pomocy - dodał spokojnie. - No tak... ale wiesz pudła mogły być przykrywką. Mogłem cię wpakować do samochodu wstrzykując ci dawkę leku usypiającego - mruknął ruszając korytarzem do obiecanej mu sali. - Miałeś już jakiś kontakt z pierwszą pomocą? - zapytał zaraz chłopaka.
-Nao-chan...-jęknął opadając na łóżko."on to robi specjalnie...specjalnie...i jeszcze ta koszula lekko opadająca na jego pośladki...kurwa! Nie ma...nie jestem ani trochę cierpliwy." pomyślał wstając i idąc do łazienki.-skarbie...obiecuję cię nie dotknąć i przestrzegać kary ale umyć się z tobą umyje.
-ech? Nao-chan...no weź...za taki żart....Nao-chan...kochanie no wpuść mnie. No chyba nie pozwolisz żebym tutaj marzl...Nao-chan...naprawdę muszę skorzystać z toalety....Nao-chan...wezmę prysznic jak tak ci to przeszkadza...tylko mnie wpusc....-nawoływał stojąc pod drzwiami. "ale nie powiem niezły jest...wczoraj w ogóle nie starałem się być delikatny a on chodzi jakby nic go nie bolało.
[Nie no chyba aż tak źle nie będzie xD]
Takumi
------
- Pani doktor Konari sama pali - oznajmił, kojarząc kobietę. Była stałym bywalcem palarni, no ale miała obowiązek zniechęcać swoich pacjentów do nikotyny i innych używek, jak zresztą każdy pożądany lekarz.
- Jasne, częstuj się - podał Takumiegu zapalniczkę, przyjmując do wiadomości z niejaką ulga te badania kontrolne. - To dobrze, lepiej się kontrolować niż potem zajmować łóżko w szpitalu - uśmiechnął się lekko. - To jest dla mnie to lepiej, że głupota ludzka nie zna granic, ale z drugiej strony...nikomu nie życzę choroby - mruknął, kiwając lekko głową.
- Nawet nie wiesz jak bardzo - westchnął ciężko, kończąc kawę. - Pacjent mi zmarł - przyznał cicho.
Naoki
-----
Puścił mimo uszu informację o pozornie zajętym studencie.
- Czasem zdarza się połamać komuś żebra przy resuscytacji, ale lepiej to zrobić i uratować życie niż zostawić na pastwę losu. Żebra można naprawić, życia nikomu się nie wróci - zauważył może trochę zbyt ostro. Zaraz jednak potrząsnął głową.
- Myślę, że czasem nie ma się wpływu na akcję drugiego człowieka i myślę, że zaskoczenie robi swoje. No a strzykawka jest mała i łatwo można zadziałać - mruknął spokojnie.
- No to będzie kiepsko... - westchnął do samego siebie. - Zaczniemy od podstaw...
Mężczyzna uśmiechnął się zadowolony.-no cóż...długo bez dotykania ciebie nie wytrzymam...zwłaszcza kiedy jesteś tak blisko i to jeszcze taki seksowny...-ucałował go w policzek po czym wziął na ręce wchodząc z nim do wanny.
-no nie wiem...nie wiem...może jestem zły...-zasmial się.-nie no...nie jestem. Taaa lubisz moje perwersyjne poczucie humoru? To dobrze...bo takie zarciki będziesz słuchał bardzo często.-oznajmił muskajac jego usta swoimi.-ale następnym razem wyciągaj mnie z łóżka inaczej...-dodał.
Takumi
------
Aizawa spojrzał na niego unosząc lekko brew do góry, po czym pokręcił przecząco głową. Zgniótł papierowy kubeczek po kawie i wrzucił go do kosza.
- Skąd wiesz? - zapytał go po prostu. - Skąd wiesz, że jestem dobrym lekarzem? O ile mnie pamięć nie myli jeszcze nie miałem okazji cię leczyć - zauważył nieco za bardzo zgryźliwie. Zaraz jednak potarł dłońmi skronie i odetchnął głęboko. - Przepraszam - żachnął się, przeczesując dłonią włosy.
- Nie dało się go uratować - mruknął tylko. - Zmarł nam w powietrzu. Nie było warunków. Czasami medycyna jest do dupy - przeciągnął się lekko ziewając.
Naoki
-----
- Tego właśnie obawiam się najbardziej. Będzie trzeba zacząć od podstaw... - otworzył salę i postawił pudła na biurku, opierając się o nie zaraz.
- To będzie mój debiut jako wykładowcy - zaśmiał się, nagle orientując się, że jednak jest zdenerwowany. Nigdy nie przepadał za tłumami.
- Dlatego będziesz dobrym asystentem - spojrzał na chłopaka i uśmiechnął się do niego lekko.
- Niektórzy panowie mają w sobie więcej z kobiety niż kobiety - rzucił tylko
-inaczej...-zamyslil sie.-bez kar, szantażów..możesz mi zaproponować dobrą kawę...-uśmiechnął się.-jasne. Gdzie chciałbyś iść? Czy ja mam coś wymyślić?
-Hmmm...herbaciarnia może być. Ostatnio do czasu było bardzo miło.-założył chłopakowi włosy za ucho. "od razu dam mu spóźniony prezent urodzinowy.
-Hmmm...to ciężko wyjaśnić.-zastanowił się.-no mam jej opowieści i to było pierwsze. Ale powoli poznaje jakim jesteś człowiekiem. I z każdym dniem, z każdym poznaniem więcej ciebie kocham cię coraz mocniej.
Takumi
------
Kousaku zmarszczył brwi próbując sobie przypomnieć to zdarzenie, aż w końcu do niego dotarło.
- Aaa taka chuda brunetka - skojarzył. - Niska, prawie anorektyczka... - scharakteryzował. - Kojarzę, dostałem podziękowania i czekoladki - pokiwał lekko głową, na chwilę odpływając od rzeczywistości.
- Tak, tylko wiesz... to zawsze frustruje, kiedy pacjent umiera ci na rękach. No wiesz potem bijesz się z myślami zastanawiając się a co jeśli... tylko to jeśli nigdy nie nadejdzie - westchnął ciężko. - Ale nic żyje się dalej, walczy się z innymi... ale z drugiej strony to zaskakujące, że nie przypomnę sobie imion pacjentów ktorych wyleczyłem, a tych którzy mi umarli pamiętam ze szczegółami. Fakt było ich mniej, dużo mnie ale... - oparł się mocniej o balustradę, kończąc papierosa i jego również wrzucając do kosza na śmieci. Spojrzał na zegarek i odliczył do dziesięciu.
- Teraz - uśmiechnął się do Takumiego. - Pójdę się tylko przebrać. Nie byłem w domu... od dwóch dni - żachnął się.
Naoki
-----
- Ależ skąd, nie wypada mi - zaśmiał się serdecznie, przesuwając ławki do tyłu by zrobić miejsce dla 'stanowisk'.
- Twoja rola... - zamyślił się. - Oh jest bardzo prosta. Będziesz moją parą. Będziesz robił za 'ofiarę wypadku' i poddawał się wszelkiemu molestowaniu jakie na dziś zaplanowałem - odparł spokojnie.
-tak...domyślam się że właśnie tak to było wygląda z twoje perspektywy. Jakbym był jakimś nawiedzonym zboczonym wariatem. Ale to co mówię jest prawda.-odparł śmiertelne poważnie.-więc nie bój się...nie mnie.
-nie...nie odsuwaj się...-poprosił cicho przytulajac do siebie chłopaka.-nie bój się, inni ludzie...a jakie to ma znaczenie? Oni nie mają nic do gadania. Ja zawsze cię obronie. Pobije każdego kto ośmieli się ciebie skrzywdzić.-powiedział pewnym ostrym głosem.-a ten związek...Nao-chan...nie bój się wszystko będzie dobrze. Będę z tobą na zawsze. Kocham cię z każdą chwilą gdy ciebie poznaje coraz bardziej.
Takumi
------
Aizawa mimowolnie uśmiechnął się, zaraz ziewając szeroko.
- Dzięki - mruknął tylko, nie bardzo rozumiejąc jak można mieć tyle wiary w czyjeś możliwości. Podrapał się po głowie. - Przypomnij mi jeszcze, kiedy to mianowałeś się moim starszym bratem, co? - zapytał zaraz bo słowa Takumiego trochę go onieśmieliły, co było do niego niepodobne. Zazwyczaj potrafił przyjmować komplementy na klatę i nie za dużo sobie z nich robić.
- Ok, pójdę tylko się odmeldować i przebrać i możemy iść - rzucił jeszcze wracając do szpitala. Po kwadransie był z powrotem, tym razem już po cywilnemu.
- Możemy iść na dobrą czekoladę - oznajmił wesoło. - Słyszałem, że tu niedaleko otworzyli jakąś nową. Ponoć mają niezłe promocje i niesamowite pralinki.
Naoki
-----
- Mam, ale w samochodzie. Raczej nie będą nam potrzebne. Nie będziemy bawić się w ekstremalne przypadki, więc możesz być spokojny. Nie będziesz ofiarą kłucia - poklepał go przyjaźnie po ramieniu, rozkładając koce na podłodze i na każdym kładąc 'Anię'.
- Niestety sam - potwierdził. - Wiesz u nas w szpitalu rządzi prawo młodości, a to oznacza, że im masz mniej lat, tym masz gorzej - westchnął. - Zostałem wrobiony w prowadzenie z wami zajęć - mruknął ciężko. - Hm ale jak będzie ci dobrze szło, to może będziesz gotów wyrobić sobie certyfikat z udzielania pierwszej pomocy, kto cię tam wie.
-O mnie się się nie martw. Dam sobie radę.-pogłaskał go po włosach z błogim uśmiechem.-jeżeli ktoś uderzy ciebie ja uderzę go dwa razy mocniej.-dodałem.-Skarbie związek z mężczyzną prawie niczym nie różni się od związku z kobietą. No oszczędzasz na kwiatach na biały dzień.
Takumi
------
- Kto cię tak zmienił, co? - zainteresował się Kousaku.- Że tak wydoroślałeś i zrobiłeś się potulnym kociakiem - upewnił się, że wszystko ze sobą wziął i schował do kieszeni kluczyki, uznając że tylko by się zabił po drodze. Pojedzie rano metrem. Trudno.
- Nie powinno być trudno ją znaleźć, no chyba że znasz jakieś interesujące miejsce. Jestem otwarty na propozycje - mimo wszystko nie powstrzymał ziewnięcia.
Naoki
-----
- Świstki zawsze się przydają. Wiesz potem jak szukasz roboty. Im więcej masz świstków tym lepiej - pouczył go spokojnie. - Ale zrobisz co będziesz chciał. Ja tam nikogo specjalnie nie namawiam, bo egzamin to nie taka prosta sprawa - usiadł na chwilę na krześle i odetchnął głęboko. - Nie wiesz gdzie tu można nabyć kawę?
-Jestem starszy, dojrzalszy i mieszkam sam od prawie sześciu lat. Dam sobie radę. Bardziej martwię się o ciebie. Nadal chodzisz do szkoły...nie wiem jak zareagują twoi rówieśnicy na chociażby malinki. Jutro masz trening.-westchnął cicho.-słuchaj Nao-chan...bez względu na to co mówisz...ja i tak uderzę każdego kto ośmieli się ciebie skrzywdzić. Taki już jestem.-zaśmiał się.-oj inaczej tylko przy seksie.-zaśmiał się.-poza tym czym to się różni? Tak samo chodzisz na randki, trzymasz się za ręce itp.
-Em...postaram się ich tyle nie robić...-mruknął wskazując na malinki.-Nao-chan musisz iść w końcu niedługo masz zawody. Wytłumaczysz że dziewczyna ci to zrobiła albo coś. Nie ważne po prostu musisz iść. A jeżeli w szkole ktoś miałby jakieś uwagi masz mi o tym powiedzieć.-uśmiechnął się.-Przyjemniejszy? Cieszę się.-zaśmiał się.-Coś nie tak z randkami? Tak się zarumieniłeś...
-Ech..skarbie...musisz chodzi na treningi a rodzicom...musisz w końcu powiedzieć...powiesz mu że ma im nic nie mówić bo chcesz to zrobić sam.-ucałował go lekko.-Mogę czuć się lepszy od Shou? To chyba oczywiste, nie ma takiej opcji żebym był gorszy od NIEGO. No a co z tymi randkami skarbie? Nadal oczekuję odpowiedzi.
-od bardzo dawna nie miałem żadnych problemów a raz na jakiś czas by się przydały.-zasmial się wychodząc z wanny.-więc skoro z twojej strony powiedzenie rodzicom nie jest problemem to idź na trening. O mnie się nie martw.-zapewnił go.-oj kochanie wiem o co ci chodzi.-odparł ubierając się i uśmiechając lobuzersko.-więc poczules mnie mocniej nic jego. No ale skarbie ile tego nie robiles? Rok? Pół? -spytał już suchy podchodząc do chłopaka.-byłeś tam taki ciasny i wrażliwy...-szepnął mu do ucha które po chwili polizal.-no ale...nadal nie odpowiedziałeś na pytanie o randki. Czemu się tak zarumieniles? Coś nie tak?
-od bardzo dawna nie miałem żadnych problemów a raz na jakiś czas by się przydały.-zasmial się wychodząc z wanny.-więc skoro z twojej strony powiedzenie rodzicom nie jest problemem to idź na trening. O mnie się nie martw.-zapewnił go.-oj kochanie wiem o co ci chodzi.-odparł ubierając się i uśmiechając lobuzersko.-więc poczules mnie mocniej nic jego. No ale skarbie ile tego nie robiles? Rok? Pół? -spytał już suchy podchodząc do chłopaka.-byłeś tam taki ciasny i wrażliwy...-szepnął mu do ucha które po chwili polizal.-no ale...nadal nie odpowiedziałeś na pytanie o randki. Czemu się tak zarumieniles? Coś nie tak?
-nie jesteś i nie będziesz problemem. W końcu i tak będziesz musiał im powiedzieć.-westchnął.-wieeesz...nie miałbym nic przeciwko...ja na seks zawsze jestem chętny. Tak z rana...mmm...-zasmial się cicho po pocałunku odsuwając od siebie chłopaka na odległość ramion.-nie myśl że odpuszcze. O co chodzi z tymi randkami? Czemu się zarumieniles?
-może to robić w innych miejscach nie tylko w łóżku...-mruknął.-nie zmuszałbym cię...nie wątpię że tyłek cię boli...czas, inna wielość...i wiele innych czynników.-uśmiechnął się idąc do garderoby.-Nao-chan...czego się tak wstydzisz? Zupełnie jakbyś nigdy na randce nie był...a może faktycznie nie byłeś? Więc zabieram cię dzisiaj na randkę!-oznajmił.
-tak...tylko się przyzwyczaisz..-uśmiechnął się.-Hmmm? Coś nie tak?-zapytał sam siebie kiedy chłopak wyszedł. "ech Nao-chan...jestem głupi...to oczywiste że chodziles na randki...tylko pewnie on cię nie zabierał. Powinienem cię zaprosić należycie a nie oznajmić...tylko nie chce żeby to wyglądało jak scena wyjęte z host clubu..." w czasie kiedy rozmyślal ubrał się w luzniejsza bluzkę z długim rekawem i czarne spodnie.
-Hmmm chyba możemy.-uśmiechnął się wchodząc do salonu.-ale mam jeszcze jedną rzecz do załatwienia w domu.-dodał podchodząc do niego bliżej.-Nao-chan, poszelbys ze mną dzisiaj na randkę? Chciałbym cię zaprosić na dobra herbatę oraz ciasto.
-rozumiem. Cieszę się że się cieszysz.-uśmiechnął się calujac chłopaka. "taka zwykła randka a on się cieszy. Związek z facetem musi być dla niego jak rozmowa z kimś z innej planety."-ubieraj się. Jest już po południu tyle leżelismy i jeszcze długo siedzieliśmy w wannie...
-dobrze chodźmy-uśmiechnął się szybko zbierając buty i kurtkę.-co bys zrobił jakby akurat twoja mama wychodziła z mieszkania i nas zobaczyła?-spytał ciekawy.
-mhm rozumiem. Nie krył byś się...w pewnym sensie mnie to cieszy. Byłbym tam przy tobie wiec nie miałbyś się czego bać.-uśmiechnął się do chłopaka zamykając drzwi apartamentu.
Takumi
------
- No, jak na razie wskazuje na wielkie spotulnienie, ale raczej określił bym je na plus - uśmiechnął się również wsiadając do auta. - Nie przejmuj się mną, zaraz mi przejdzie - machnął lekceważąco dłonią Aizawa. - Lepiej mi powiedz jak ten miły chłopiec złowił do sieci takiego lwa - zmienił temat, odruchowo ustawiając jedną ze stacji informacyjnych w radiu.
Naoki
-----
- Jakimi to umiejętnościami się odznaczasz, co? - zapytał go z uśmiechem, nie ukrywając zainteresowania. - Chcesz ćwiczyć na żywym modelu, czy na Ance? - zapytał zaraz chłopaka nie wiedząc czy wykładać kolejny manekin, czy poświęcić swoją osobę dla dobra nauki.
- O... a gdzie jest lepsza? W automacie czy w kafejce? - Aizawa zdawał sobie sprawę, że czasem automat wygrywał z żywym człowiekiem.
-pokłócili...no cóż...gdyby cię na przykład uderzyła...albo zwyzywala albo coś podobnego...to pewnie tak-odparł szczerze.-jeżeli nie chcesz możesz jej to powiedzieć beze mnie. Nie wspominaj że jestem 27 letnim zboczobym striptizerem i będzie dobrze.
-skarbie host to może jeszcze ale o striptizie na pewno nie wiedzą. Tam jestem Devil. No i ten makijaż. Spokojnie. O wieku mogą wiedzieć ale nawet ty dałeś mi maks 25.-ucałował go kiedy wychodzili z windy.-powiesz kiedy będziesz gotowy.
-jestem twoim chłopakiem. Pasuje?-spytał cicho się śmiejąc i odpalajac samochód. "oj coś tak czuję że taka okazja nadarzy się już niedługo..."
-Hmmm...postaram się. Nie obiecuję...ale się postaram. Nie mogę reczyc za siebie w przypadku kiedy na przykład twoja mama cię uderzy...mogę obiecać że jej nie uderze...po prostu nie bije kobiet.-odparł poważnie.-zabiore cię w jedno fajne miejsce. To jest herbaciarnia połączona z cukiernia. Nie ma tam co prawda pokoikow...ale są wygodne kanapy.
-jeżeli cię uderzy to przepraszam ale zareaguje. No nic nie mówmy o tym teraz.-uśmiechnął się milknąc i po chwili parkujac przy kawiarni. Wyszedł z samochodu wcześniej wyciągając czerwoną kopertę że schowka.
-co? Nic...-odparł chowając kopertę do wewnętrznej kieszeni ramoneski idąc obok chłopaka. Kiedy weszli do budynku poprosił o stolik na uboczu z dala od wzroku i słuchu innych gości. Zostali zaprowadzeni do stolika ukrytego za kwiatami. Mężczyzna podziękował i prosząc i menu usiadł na kanapie.
-herbatę czekoladowa i ciasto truskawkowe.-uśmiechnął się do kelnerki a kiedy poszła objął chłopaka ramieniem.-wiem że trochę spóźniony ale...wszystkiego najlepszego kochanie.-szepnął podając mu czerwoną kopertę wewnątrz której były dwa bilety do Hong Kongu.
-oczywiście że pamiętam. Czemu miałbym nie pamiętać?-pocałował go czule.-no Hong Kong. Masz wolny nadchodzący weekend?-uśmiechnął się.-Nao-chan podoba ci się prezent?
-może i by wystarczyły ale chciałem ci dać prezent i pojechać z tobą do Hong Kongu.-objął go czule.-ochlon sobie spokojnie. Czemu jesteś taki zaskoczony? Czy to nie naturalne że daje się ukochanej osobie prezenty urodzinowe?-spytałem trochę żartobliwie.-Hmmm od wczorajszego wieczoru pare razy powiedziałeś...-odparłem spokojnie kiedy chłopak sie ode mnie odsunął."zwykły prezent urodziny a on tak się cieszy i jest taki zaskoczony. A za rok pewnie wymysle cos o wiele lepszego."
-jakie kosztować? Przecież to nic takiego...to tylko wyjadz do Hong Kongu, noc w luksusowym hotelu...malutki spacerek...po paru dzielnicach. Zobaczysz będzie fajnie.-oddał pocałunek.-niech ci nie będzie głupio. To jak najbardziej normalne.-zabierał się żeby znów pocałować chłopaka kiedy usłyszał za sobą znaczące kaszlniecie kelnerki.-dziękuje.-uśmiechnął się do niej kiedy kladla zamówienie na stolik.
-Nao-chan...jeżdżę tam bardzo często to na prawdę nic takiego. Zabiorę cię w miejsce gdzie zazwyczaj jem. Na prawdę nie czuj się głupio, dla mnie to nic takiego już sam nie wiem co mam robić z pieniędzmi. Ale jeśli na prawdę nie chcesz to postaram się...robić ci tańsze prezenty...-obiecał szybko oddając pocałunek.-tak dokładnie to mi przerwała.-nalal sobie herbaty po czym wziął parę lykow i spróbował ciasta.
-ech...po prostu nie czuj się głupio. Hotel należy do mojego wujka.-uśmiechnął się mierzwiac mu włosy.-ja też się bardzo cieszę...a...zupełnie zapomniałem...przecież musisz im powiedzieć że jedziesz...-mruknął.-"hej mamo hej tato, jadę do Chin z moim 27 letnim chłopakiem striptizerem. Ale spokojnie jestem bezpieczny. Nie przywiozę do domu dzieci."-zasmial się cicho.
Prześlij komentarz