Imię: Seiji (z japońskiego “lojalność” )
Nazwisko:
Matsushita
wiek:27
ur.13.11
wzrost:180 cm
waga:60kg
orientacja: 5 w
skali Kinseya'a
miejsce zamieszkania:
Kazeki
zawód:
pracuje w Kikoru
za dnia-najbardziej
rozchwytywany host
w nocy-jako jeden z
najsławniejszych striptizerów pod pseudonimem Devil
Średniej długości ciemne włosy,
zawsze idealnie ułożone. Grzywka delikatnie opadająca na
czekoladowe oczy o nieodgadnionym wyrazie, którym potrafi
zahipnotyzować niejedną klientkę i niejednego mężczyznę z
klubu. Przez swoją nocną pracę ma mocne ręce i jest dobrze
zbudowany, jednak to wciąż chudy i wysoki posiadacz długich nóg.
Ma dwa tatuaże o bliżej nieokreślonym kształcie na palcu
serdecznym prawej ręki i nad lewym biodrem. Niedawno zrobił sobie
także trzeci na nadgarstku w kształcie pająka nad którym ma
dodatkowo napisane “Naoki T” Ma również kolczyk na
języku.
Charakter
Często oschły i cyniczny, unika
tematów na które nie chce rozmawiać. Wprost nie cierpi
kiedy ktoś leje wodę i nie potrafi wykrztusić słowa. Dość
wybuchowy jeśli ktoś go wkurzy to w najlepszy wypadku po prostu
wyjdzie i zakurzy a w najgorszym pobije ową osobę. Jednak i on ma
swoje przebłyski gdzie doznajesz szoku ze on jednak ma serce. Jest
niesamowitym zboczeńcem w większości sytuacji wyjątkiem jest
praca jako hosta która sprawiła że jest również w
pewnym stopniu romantyczny. Jest bardzo energiczny, oraz co po nim
nie widać uczuciowy w stosunku do rodziny, przyjaciół i
oczywiście swojego partnera.
Historia
W jeden z deszczowych dni w Chinach
przyszedł na świat Seiji jako syn japońskiego biznesmena Tekehiko
Mizushity i chińskiej pianistki Xiao Ming. Rok po narodzinach syna
cała rodzina przeprowadziła się do Tokio gdzie jak zakładał jego
ojciec miał dorosnąć przyszły następca prowadzonej przez niego
firmy. Jednak Seiji nawet o tym nie myślał, pomimo bardzo dobrych
ocen utrzymywanych aż do końca liceum. Ku rozpaczy rodziców
którzy i tak nie wiedzieli wszystkiego miał tylko jedną
przyjaciółkę-Rikę Miyoshi, która jako jedyna znała
go na wylot. Wiedziała że sypiał z połową męskiego liceum do
którego uczęszczał, o jego marzeniu zostania hostem i
striptizerem oraz o jego orientacji. Kiedy rozchodzili się do
różnych liceów podarowała mu medalion ze zdjęciem
pewnego chłopaka. Opowiadała mu o nim co rok dając mu nowe zdjęcie
jednak nigdy nie powiedziała gdzie może go znaleźć i kim
dokładnie jest, sprawiając tym że na koniec liceum mężczyzna był
zapatrzony tylko w niego i do tej pory nie wie co to miało na celu.
Dorastał jako jedynak a około rok po jego wyjeździe, jego matka
ponownie zaszła w ciąże dając życie małemu, żywiołowemu
chłopcu nazwanego-Xingfu ( z Chińskiego-szczęście). Kiedy
skończył 22 lata ku niezadowoleniu rodziców wyjechał do
Ryusei by spełniać swoje marzenia wtedy dostał ostatnie zdjęcie
owego tajemniczego chłopca. Zamieszkał sam w jednym z apartamentów
w Kazeki gdzie by umilić sobie czas zapraszał chłopaków,
rzadziej dziewczyny jak to nazywał “na jedną piękną noc w ich
życiu”. Jego życie toczy się niezmiennym rytmem przerywane
czasem odwiedzinami starej przyjaciółki.
Ciekawostki
*w rodzinnym domu w Tokio miał psa
goldena retrivera którego nazwał Nobu.
*pali ale w granicach rozsądku
*ma dość mocną głowę więc nie
stroni od picia
*uwielbia kuchnię chińską w
szczególności pekińską.
*poza papierosami pali też
cygaretki w smakach: wanilia, czekolada, wiśnia, tofi, truskawka,
kawa, wino.
*ma w planie zrobienie
sobie jeszcze jednego, ostatniego tatuażu ale jeszcze nie wie co,
gdzie ani kiedy.
*pije kawę, ale tylko
słodką za to herbatę może pić każdą.
*ma fobię krwi, kiedy ją
widzi lub czuje robi mu się słabo i niedobrze
Powiązania:
W związku z Naokim Takeshima
W związku z Naokim Takeshima
777 komentarzy:
«Najstarsze ‹Starsze 601 – 777 z 777-Lukrecja jest słodka ale smakuje dziwnie. -odparł wyciągając z szafki talerze na naleśniki. -Dla mnie zawsze będziesz, byłeś i jesteś seksowny. Jesteś mój i zawsze...będę przy Tobie. -dodał uśmiechając się delikatnie. -A masz zdjęcia z podstawówki? -zapytał wyciągając sztućce. -Na żywo wyglądałem strasznie nie atrakcyjnie i odpychająco. -mruknął. -taaa rączki się przydadzą. -mówiąc to obdarzył mężczyznę wymownym spojrzeniem.
-Ostre jedzenie nie jest złe, też lubię. -uśmiechnął się. "hmm...Może kiedyś nauczę się gotować coś co on lubi? Muszę się dowiedzieć co lubi najbardziej."
-Nie zostawię Cię, chyba że sam będziesz chciał odejść. Jestem z Tobą szczęśliwy mimo że znam Cię bardzo krótko i wielu rzeczy o Tobie nie wiem. -odparł spokojnym, poważnym tonem, krojąc dalej czekoladę. -Będę z Tobą nawet jak będziesz starą pomarszczoną zrzędą której będę musiał latać do apteki po niebieskie tableteczki. -roześmiał się podając mu czekoladę. -Może jak Twoja mama mnie polubi i jak ją poznam to pozwoli mi je zobaczyć? -powiedział bardziej do siebie. -No nieźle...od braciszka po chłopaka. -zaśmiał się, patrząc na Matsushitę. -Byłem bardzo kościsty. Ludzie bali się że jak mnie dotkną to się połamię. -dodał po chwili. -Seiji? Przez te wszystkie lata miałeś moje zdjęcie, Rika Ci o mnie mówiła i w ogóle...Jak to jest, że tylko po tym stwierdziłeś że dana osoba jest dla Ciebie ważna? Skoro nawet ze mną nie rozmawiałeś, a mówisz "Traktowałem Cię jak młodszego braciszka"...nie rozumiem tej więzi...w sensie, jak mogłeś mnie tak traktować, jak mogłeś mnie kochać, skoro ze mną nie rozmawiałeś, nie spotykałeś ani nic...no nie wiem jak to powiedzieć...pewnie nie wiesz o co mi chodzi. Ech już sam się pogubiłem! -machnął ręką. To wszystko zawsze było dla niego nie do pojęcia.
-A jaką wizję miała Rika? -zapytał z ciekawości. -Cieszę się, że kiedyś będę miał okazję ją poznać. Chciałbym obejrzeć zdjęcia z Twojego dzieciństwa i chętnie posłuchałbym czegoś o Tobie. Miałeś anemie? -mówiąc to przyglądał się uważnie mężczyźnie. Słuchając o akceptacji matki Seijiego i tego jak cudowną kobietą jest, chłopak uśmiechnął się gorzko. Był smutny i trochę zazdrosny bo on dobrze wiedział, że tak jak w dzieciństwie mógł zapomnieć o rodzinnych obiadach czy czytaniu książki na dobranoc, tak teraz może liczyć na brak jakiegokolwiek zrozumienie ze strony swojej matki.
-Cieszę się, że masz takich wyrozumiałych rodziców. Twoja mama musi być wspaniałą osobą. Dobrze, że możesz liczyć na wsparcie z ich strony. Tak powinno być. Tacy powinni być rodzice. -mówiąc to wziął kubki z kawą i zaniósł je na stół.
-Rozumiem...Ja też zawsze chciałem mieć rodzeństwo. Miałem wrażenie, że gdybym miał siostrę czy brata, to nie czułbym się taki samotny, siedząc samemu w domu z opiekunką, od której mimo uśmiechu nie czułem ciepła...takiego rodzicielskiego ciepła. No cóż...nie byłem jej synem, a środkiem zarobku więc nie ma się co dziwić. -wzruszył ramionami. -Fundamentem dla Ciebie ma być Twoja relacja ze mną. Jej opowiadania mogą być jedynie planem, obrazem. Pamiętaj, że im mocniejsza więź nas łączy tym lepsze są fundamenty i większa prawdopodobność, że to co na nich kiedyś postanie, przetrwa w najgorszych warunkach. -wyjaśnił spokojnie, ale z powagą. -W sumie...mam Rice trochę za złe, że mi Cię nie przedstawiła...ja tylko słyszałem jak u mnie była, że z Tobą rozmawiała. Chyba, że zna innego Seijiego. Pamiętam bo często przychodziła z rodzicami na przyjęcia organizowane u mnie w domu czy firmie mamy lub taty. Zawsze za nią chodziłem i ciągnąłem za sukienkę, żeby mnie zauważała. -westchnął ciężko. -Do wesołego miasteczka i na lody teraz też możesz mnie zabrać. -zaśmiał się wesoło. -Mówisz, że powiedziałeś Rice, że "jak kiedyś mnie znajdziesz" to coś tam. Dlaczego po prostu nie poprosiłeś jej, żeby zabrała Cię na jedno z tych przyjęć na przykład jako jej chłopaka, osobę towarzyszącą? -spojrzał na mężczyznę. -Co czułeś jak zobaczyłeś mnie jako nastolatka? Powiedz mi coś więcej...chcę wiedzieć. No widzisz teraz wiesz. Cieszę się, że mówisz mi to wszystko. Oboje czujemy to samo. -dodał na koniec uśmiechając się i siadając do stołu.
-O nie, nie, nie, nie! Ja będę robił to za nią. -roześmiał się wesoło. -Smacznego. -mówiąc to zabrał się za jedzenie. -O mniam...-mruknął pod nosem zadowolony. -Z chęcią pójdę posłuchać. -dodał po chwili, patrząc na Seijiego
-Musisz uważać na zdrowie. Nie znam się, ale nie chcę żebyś znowu był chory, jeśli można znowu dostać anemii. No i im się udało. wychowali Cię na świetną osobę. -uśmiechnął się uroczo. -No ale dlaczego? Kurna nigdy tego nie zrozumiem! Dlaczego ona tak bardzo chciała żebyś sam mnie szukał....?Za to też jestem na nią zły...-odparł niezadowolony. -Koniec końców, sam na Ciebie wpadłem...To teraz niech to kibicowanie sobie odpuści, skoro tak bardzo nie chciała żebyśmy się spotkali. -dodał popijając kawę. -Cios poniżej pasa...dosłownie. -zaśmiał się wesoło. -W sumie to mnie to nawet cieszy. No wiesz...że Ci staje na mój widok. Chociaż to było daaaawno, teraz pewnie nie jestem aż taki atrakcyjny jak w liceum. -roześmiał się ponownie. -Nie jesteś pedofilem, spokojnie. -dodał z uśmiechem. -Wtedy jeszcze hetero byłem...dopiero jak zacząłem grać w zespole to pociągnęło mnie w stronę mężczyzn, a raczej jednego konkretnego. -mruknął pod nosem.
-A że niby co ja będę Twoim króliczkiem? -roześmiał się.-Nieważne czy jary czy nie i tak z Tobą będę. -dodał dopijając kawę. -Cieszę się, przynajmniej jeden z nas powinien się dobrze odżywiać. -uśmiechnął się, patrząc na Matsushitę. -Nie wiem, nawet gdybyś miał mnie nie tknąć, to do czasu moglibyśmy być przyjaciółmi. lepszy rydz niż nic. -mruknął kończąc jedzenie. -To muszę się bardziej postarać, żebyś szybciej się nakręcał. -powiedział spokojnie, oblizując wargi z czekolady. -Nieważne, Rika zrobiła co chciała i już trudno...ważne że jesteśmy razem. Nie myśl o Shou, tylko o tym że jak się nie pospieszymy to spóźnimy się na odprawę.
-Pogrzebie w Twojej klubowej garderobie może znajdę tam jakiś strój króliczka.-zaśmiał się, wstając od stołu. -Nie musisz, serio. Od dwóch lat jem głównie makaron z kurczakiem i żyję. -wzruszył ramionami, wynosząc talerz do kuchni. -A tam friend zone.-machnął ręką.-Znam Cię na tyle, żeby być pewnym, że Ty byś to friend zone rozwiał w mgnieniu oka. -dodał, zabierając się za mycie ich talerzy.-Zobaczysz, kiedyś Cię tak zaskoczę, że nawet nie zauważysz jak Ci stanie. -uśmiechnął się wesoło, powstrzymując od śmiechu, chlapiąc policzek mężczyzny kilkoma kroplami wody, jakie strząsnął z ręki. -Jesteśmy, jesteśmy. A zaraz będziemy spóźnieni, więc proszę, znieś już rzeczy na dół, a ja skończę sprzątać, zamknę mieszkanie i przyjdę. -ucałował go w policzek, spłukując pianę z talerza.
-Twoja praca to cieeeeężka próba dla mojej natury zazdrośnika. -westchnął ciężko. -Naprawdę nie musisz. Przecież nie głoduje...-mruknął pod nosem. -Nie znienawidziłbym Cię. -"Za bardzo Cię kocham." -No ba~ Wymyślę coś takiego, że Ci szczęka opadnie. Zobaczysz! -uśmiechnął się. -No to będziesz miał okazję poczuć jak to jest. -dodał wycierając naczynia. Chłopak szybko uprzątnął się z bałaganem w kuchni i już po chwili wychodził z mieszkania. Założył na siebie czarną skórzaną kurtkę, zostawiając ją rozpiętą oraz czarne trampki. Zamknął mieszkanie i bawiąc się kluczami, poszedł w stronę windy z uśmiechem, który zszedł z jego twarzy gdy drzwi do niej się otworzyły.
-Cześć mamo...-spuścił wzrok, chcąc uniknąć surowego spojrzenia rodzicielki.
-Co tu robisz? -zapytała nieuprzejmie, wychodząc z windy.
-Nie masz torby...zawsze ją masz...co to za klucze? Dawałam Ci Twoje wiem, jak wyglądają. -zlustrowała go wzrokiem kobieta. -I gdzie te Twoje za duże koszule i przetarte jeansy? Co się stało, że nagle dbasz o wygląd? Niech zgadnę, wracasz od kochasia. Ten pedał dał Ci już klucze? -zaatakowała chłopaka słownie, na co on spojrzał na nią niepewnie.
-Po naszej "rozmowie" poszedłem do SWOJEGO UKOCHANEGO -Podkreślił chcąc zdenerwować bardziej kobietę. -Ktoś musi mnie kochać skoro TY wyrzuciłaś mnie z domu.
-Zrobiłam to z miłości, żebyś się opamiętał.-Wycedziła przez zęby zirytowana kobieta.
-Cóóóóż tak się opamiętałem, że wypłakałem się w jego ramię po czym wykąpaliśmy się razem w jednej wannie, na koniec uprawiając bardzo satysfakcjonujący seks w jego sypialni. -specjalnie skłamał z końcówką, chcą rozzłościć kobietę, która wypuszczając torebkę z rąk powiedziała. -Ty mały gnoju.... -Pani Takeshima zaczęła szarpać chłopaka, za ubrania, jednakże na szczęście windą wjechał ojciec chłopaka, który oddzielił ich od siebie, trzymając matkę Naokiego, który nie mógł nic zrobić, gdyż mimo wszystko matki nie uderzy.
-Tak mi się odwdzięczasz?! Brakiem jakiegokolwiek szacunku?! To dzięki mnie miałeś co żreć przez te wszystkie lata, jak się uczyć, gdzie spać!
-Nemuriko! Cicho...sąsiedzi usłyszą. -uspokoił ją ojciec, w momencie gdy jego syn jakby nigdy nic poprawiał sobie kurtkę, żeby dobrze leżała.
-Jak możesz to robić swojej matce? Masz szczęście, że ją trzymam bo inaczej dostałbyś porządną nauczkę gówniarzu. Nie tego Cię uczyłem. Twojej matce należy się szacunek. -chłopak z trudnością powstrzymywał się od rozpoczęcia wojny między nimi, jednak wiedział, że Seiji czeka na niego na dole. Uśmiechnął się jedynie gorzko w ich stronę.
-Mój szacunek należy się wyłącznie mojemu chłopakowi Seijiemu Matsushicie. -powiedział z powagą, przekonany o swoich słowach. "Który na moje nieszczęście mieszka obok was.." obdarzył ich zdenerwowanym spojrzeniem, marszcząc brwi.
-A teraz wybaczcie, ale samolot do Hong Kongu nie będzie czekał. -dodał po chwili przerwy, wchodząc do windy, a drzwi po chwili się za nim zamknęły.
-Ten host? Masato trzymaj mnie...zabiję go kiedyś...przysięgam...-westchnęła z bezsilności kobieta. Tak naprawdę nie chciała tego zrobić, ale homofobia była jedną z jej największych wad, więc ponosiły kobietę emocje i mówiła nawet to czego nie chciała.
-Spokojnie, trzeba coś wymyślić. Postawić mu ultimatum...bo inaczej jak ludzie zauważą, że oni się spotykają, to nasza reputacja legnie w gruzach...-mówiąc to, mężczyzna zaprowadził żonę do mieszkania. W tym czasie Naoki, wziął kilka głębszych wdechów, starając się uspokoić. Kiedy ręce już mu się nie trzęsły, a łzy nie cisnęły na oczy, poszedł pewnym krokiem do Seijiego.
-Wybacz, że tak długo, ale stłukłem talerz i musiałem posprzątać. Wybacz. -zaczął przepraszająco, wsiadając do auta, jednocześnie poprawiając zmierzwione przez szarpaninę z matką włosy. -Odkupię Ci go jak chcesz. -uśmiechnął się lekko, zapinając pasy. Uznał, że lepiej aby Seiji o tym nie wiedział. "Zamartwiał by się jeszcze...nie chcę."
Mężczyzna wysłuchał do końca Seijiego, patrząc w okno.
-Teraz już wiedzą. -zaczął, cicho z powagą w głosie, spoglądając na Matsushitę. -Tak naprawdę nie stłukłem talerza, tylko szarpałem się z matką na korytarzu. Nie przewidziałem, że możesz ich zauważyć...myślałem, że nie będę musiał Ci mówić..-mruknął cicho. -Spotkałem..tym razem jestem gnojem i gówniarzem. -parsknął gorzkim śmiechem. -Ale poradziłem sobie. Jak widzisz żyję...nawet nie pogniotła mi koszulki. -dodał patrząc ponownie w stronę okna.
-Przepraszam...nie chciałem Cię w to mieszać. -odparł spokojnie, ściskając jego dłoń. -No tak...poradziłem sobie, ale przez to teraz wciągnąłem Ciebie w to bagno bo nie umiem trzymać języka za zębami i wymsknęło mi się, że to Ty....to znaczy ja chciałem to powiedzieć...ale chyba nie powinienem...a z resztą..mam ich w nosie. -machnął ręką, wychodząc z samochodu gdy zaparkowali na miejscu.
-Boli, ale jakoś nie na długo...to jest tylko taki pierwszy cios...może dlatego, że nigdy nie miałem z nimi mocnych więzi, a wychowywała mnie niania i oni w weekendy czasami...Liczy się to, że mogę być z Tobą. -mówiąc to wziął swój bagaż z bagażnika.
-Tak...ale naprawdę nie chcę, żebyś się potem zamartwiał...bo wiem że tak jest nawet jeśli zaprzeczasz i mówisz że wszystko ok. Widać, że się obwiniasz o to, że oni tak mnie traktują...a to nie Twoja wina. -mówiąc to, ścisnął chłopaka mocniej za ręce, idąc bliżej niego. -A ja nie. Nawet jeśli to i tak nie na długo. Równie dobrze mogą się nie odzywać. Nie było ich przez ponad 17 lat mojego życia to i następne 17 bez nich przeżyję. -odparł z powagą, gdy wchodzili na lotnisko. -Tak, to debile którzy przejmują się tym, że "na salonach" będą mówić, że ich syn jest z facetem. -wywrócił teatralnie oczami. -Nie cierpię ich za to. Z resztą, nie istotne. Ty teraz jesteś najważniejszy. -podkreślił.
-Dobrze, nadrobiłem mangi które miałem przeczytać. -zaśmiał się idąc obok mężczyzny, łapiąc go za rękę. Obawiał się trochę spotkania z wujkiem Seijiego. Był częścią jego rodziny, a on w dodatku nie znał chińskiego ani trochę. Gdy wsiedli do taksówki, a Matsushita zaczął rozmawiać z kierowcą, chłopak patrzył na nich dużymi oczami, nie rozumiejąc ani słówka, z lawiny, która wypłynęła z ust jego chłopaka i kierowcy. Przytaknął na na słowa mężczyzny z neutralnym wyrazem twarzy, przysuwając się bliżej niego.
-Przecież nic się nie stało. Mam tylko nadzieje, że moje ramie było wygodną poduszką. -uśmiechnął się delikatnie z nutką słodyczy. -Nie boję się. -zaprzeczył natychmiast, przytulając się do mężczyzny. -No może troszkę...ale tylko troszkę.-dodał po chwili. Tak jak Matsushita nakazał, chłopak rozglądał się dookoła, obserwując dokładnie całe miasto.-Dooobraa, rozumiem. -"Mam się bać?" pomyślał biorąc swoją walizkę. -Nie, wiesz lećmy z powrotem. -zaśmiał się. -Tak, chodźmy. -ucałował go czule, uśmiechając się.
Wchodząc do środka, Naoki rozglądał się dookoła, podziwiając ładne wnętrze. Domyślił się, że mężczyzna, który ożywił się na ich widok musi być wujkiem Seijiego. Zlustrował go wzrokiem, delikatnie się uśmiechając. Gdy Matsushita zaczął rozmawiać ze swoim krewnym, Takeshima stanął trochę z boku, przysłuchując się całości. Nie miał pojęcia o co chodzi, ale był przekonany, ze mówią o nim. Zwłaszcza gdy jego partner przyciągnął go do siebie.
Cały czas uśmiechał się przyjacielsko z nutką słodkości. W końcu Seiji zwrócił się do niego.
Chłopak skłonił się przed wujkiem Matsushity.
-Powiedz proszę, że miło mi go poznać i że się cieszę, że tu jestem. -zwrócił się do Seijiego, po czym wzrokiem wrócił do starszego mężczyzny, nie odstępując od swojego ukochanego na krok.
-Podziękuj mu, za to że życzy nam miłej zabawy i za gościnę w hotelu. -powiedział spokojnie. Stał potakując co jakiś czas, nie wtrącając się do rozmowy. Gdy mężczyzna nagle go objął z początku stanął jak wryty biorąc głębszy oddech, ale już po chwili przytulił go w przyjaznym geście i jednocześnie odetchnął jakby z ulgą. Słysząc słowa wujka Seijiego, poczuł że został zaakceptowany i stres z niego uleciał. Gdy skończyli się przytulać, chłopak bardziej rozluźniony uśmiechnął się uroczo, w stronę starszego mężczyzny.
-Thank you. Thank you very much. -dodał weselej, ponownie nisko skłaniając się rozmówcy.
-Polubił mnie chyba. -uśmiechnął się zadowolony, łapiąc Matsushitę za rękę.
-uff...kamień z serca. -dodał gdy wchodzili do apartamentu.
-Nie, nie jestem, więc Ty decyduj, masz wszystko zaplanowane więc ja się nie wtrącam. -mówiąc to rozejrzał się po wnętrzu. -Raany, ale tu ładnie...-powiedział cicho bardziej do siebie, ciągnąc walizkę do sypialni.
-Jakie wielkie łóżko! -zrobił duże oczy śmiejąc się głośno. Odstawił bagaż na bok, rzucając się na łóżko, lekko się od niego odbijając.
-No nie wiem, są typki które mnie nie lubią. -podkreślił. -Niee, nie masz takiego samego...ale Twoje też wygodniutkie. -zaśmiał się, siadając na łóżku. -No to gdzie najpierw? -zapytał z ciekawości skupiając wzrok na Seijim. -A czemu nie możemy iść razem? -zapytał lekko marszcząc brwi. -No jeśli musisz to idź. -uśmiechnął się słodko do Matsushity.
-Całe szczęście, że się nie zalicza. -"Chciałbym to samo powiedzieć o mojej w stosunku do Ciebie...ale no niestety..." -Dobrze to chodźmy. -uśmiechnął się, wstając. -Nie marnujmy czasu. -"Czemu nie mogę być z Tobą? Nie chcę siedzieć sam..."-Dobrze, rozumiem, musisz coś załatwić, ok. -dodał pogodnym głosem, łapiąc mężczyznę za rękę, ciągnąc w stronę wyjścia.
-No nie chcę, nie chcę no. Wolę iść z Tobą. -odparł niechętnie, mając wrażenie że robi z siebie ofiarę.
-Wiesz co nie wiem jak Ty ale ja chyba wolę mieć mniej czasu w salonie gier i pochodzić z Tobą. -mruknał pod nosem.
-Ubraniami dla par? Seiji mam się bać? Coś Ty wymyślił? -zapytał przyglądając się mężczyźnie.
-Nowy tatuaż? Jaki?-dodał ożywiony. "Może zająć i cały dzień bylebyś mnie nie zostawiał." -Śmiałbym się gdyby winda znowu się zacięła. -powiedział rozbawiony.
-Pograć mogę zawsze, pochodzić po Hong Kongu ze swoim chłopakiem mogę pierwszy raz w życiu. Gry poczekają. -uśmiechnął się lekko, ściskając dłoń mężczyzny.
-Przyjechaliśmy do Chin, łazić po sklepach z ciuchami...i to ja tu niby jestem kobietą w tym związku? -roześmiał się. -Och, ciekawy jestem. Może jakaś podpowiedź? -zapytał proszącym wzrokiem patrząc na Matsushitę.
-No tak...ale jakby się zatrzymała to już bym się tak nie bał, jak za pierwszym razem. -oświadczył wychodząc z windy.
-Widzisz chciałeś mnie zostawić.Jak mogłeś? -udał smutek po czym zaśmiał się pod nosem. -Sklep z ciuchami to sklep z ciuchami. -wzruszył ramionami. -I pewnie chciałbyś żebyśmy sobie kupili takie koszulki co? -dodał spoglądając w jego stronę. -Hmmm....może wiem o co chodzi ale to się okażę. Ne Seiji to dzisiaj jest ten pokaz fajerwerków o którym mi mówiłeś? -dopytał z ciekawości.
-Och spokojnie, nie przepraszaj. Nie masz powodu. -ucałował go w policzek. -O ho! ten śmiech źle wróży! Wiedziałem, że coś kombinujesz! -zaśmiał się. -Ulala, tyle niespodzianek, że nie wiem czy wytrzymam. Super! Nie mogę się doczekać, strasznie się cieszę. -oznajmił zadowolony. -Ładnie tu. -skomentował rozglądając się dookoła.
-Z pewnością. -uśmiechnął się. -Twoje niespodzianki są jak do tej pory zawsze miłe. -dodał zadowolony. -Dobrze lubię spacerować. Opowiesz mi coś o tym miejscu? Dlaczego jest Twoim ulubionym? -zapytał uważnie przyglądając się mężczyźnie. "Jest kochany, wszystko planuje. Zależy mu żeby było fajnie. Jest najlepszy."
-Wiem, wierzę w to. -uśmiechnął się czując wargi mężczyzny na swoim policzku.
-Daleko do tego salonu gier? że ta z ciekawości spytam. -dodał po chwili. -Och~ no dobrze...nie mów nic, jakoś wytrzymam. -westchnął. -No to teraz tylko czekać aż zajdzie słonce.
-Wiem, mówiłeś że niedaleko. -uśmiechnął się. -Musisz mnie poduczyć z chińskiego...Chciałby kiedyś pogadać z Twoim wujkiem. -powiedział rozglądając się dookoła.
-No to fajnie, przynajmniej się czymś zajmiemy do wieczora. A na jutro jakie plany?
-Hmm...no tak, mogę, ale i tak chciałbym coś umieć. Cokolwiek, chociaż podstawowe zwroty. -odparł wchodząc do sklepu. -Naprawdę?! -spojrzał na niego z szerokim uśmiechem, po czym mocno przytulił się do mężczyzny. -Jesteś najlepszy! -dodał wesoło. -Uwielbiam takie wycieczki! -dodał zadowolony. -No to od czego zaczynamy? Co byś stąd chciał? -zapytał rozglądając się po sklepie.
-A potem sprawdzisz co potrafię. -uśmiechnął się. -Pragną zaznaczyć, że ja praktycznie nie jeździłem na tego typu wycieczki, chociaż bardzo chciałem, ale nie miałem z kim więc samemu mi się odechciewało. -dodał z powagą. -Czy Ty się dobrze czujesz? -zapytał patrząc na bieliznę, po czym zaśmiał się głośno. -Niech Ci będzie. -"Mam nawet pewien pomysł jak to wykorzystać hehe." -Mogą być, śmieszne są.
-Dobrze, dobrze Panie profesorze. -zamruczał po czym zaśmiał się wesoło. -Fakt są fajne. Mam pewien pomysł ale Ci nie powiem. -uśmiechnął się. -Podobają mi się, mówiłem, zabawny motyw z tą kłódką. -dodał po chwili. -Popatrz to ta koszulka o której mówiłeś. -mówiąc to wskazał t-shirt na którym z tyłu pisało "He's mine"
-Hmmm...ta kara z Twoich ust brzmi dość zachęcająco...aż chce się nie uczyć. -zaśmiał się pod nosem. -Niee, żadna tam niespodzianka...w pewnym sensie chyba raczej prowokacja? zachęta? Nie wiem jak to określić. -wzruszył obojętnie ramionami.
-Za niedługo skarbie. -uśmiechnął się.-Jest, taka? -zapytał pokazując mu pasującą do poprzedniej koszulkę.
-Eee niee. Te są brzydkie, nie podobają mi się. -pokiwał przecząco głową. -Już wolę Cię sam złapać za tyłek. -dodał po chwili.
-I tak mnie ciekawość zżera...Jaka kara? Jaka? -zapytał. -Nie noo...nic wielkiego... Z pewnością kiedy indziej wymyślę coś lepszego. -mruknął smutno. -Te nie, wolimy łapać za tyłek. -zaśmiał się, gdy mężczyzna odwieszał koszulkę. -O, ta jest ładna. Może być podoba mi się. -uśmiechnął się słodko do mężczyzny. -Coś jeszcze?
-Och...szkoda ciekawy jestem...-westchnął przeglądając koszulki. -No bo pewnie spodziewasz się bóg wie czego a ja nic nie planuje konkretnego, po prostu jeden tekst mi w głowie zaświtał i tyle...-mruknął. -Zobaczę kiedy będę miał okazję. -dodał po chwili. -Dobrze wybiorę. W ogóle to koszulki wszystkie są takie przesłodzone....Tego od Riki pewnie też nie wiesz, ale w żadnym wypadku nie jestem romantykiem....o nie...serio...Taiichi się śmiała jak jej kiedyś powiedziałem gdy oglądaliśmy "Romeo i Julię" że na miejscu Juli chętnie zrzuciłbym tego pajaca z balkonu, będąc znudzonym i zirytowanym jego gadką o pięknej mordzie...-wywrócił oczami, po czym zaśmiał się pod nosem.
-O TE CHCĘ! -wypalił nagle. -TE SĄ ŚWIETNE! WSZYSTKIE TE SŁODZIUTKIE SIĘ PRZY NICH CHOWAJĄ! -roześmiał się pokazując Seijiemu koszulki gdzie na jednej pisało "Let's fuck tonight" a na drugiej to samo tylko "fuck" zamieniono na "suck"
-Dochodzę do wniosku że czego bym nie powiedział nie zrobił z wszystkiego będziesz się cieszył. Praca hosta zabija mojego zboczucha. -roześmiał się wesoło. -Może? Kto to wie? -wzruszył ramionami. -Ciebie darzę silnym uczuciem bardziej niż kogokolwiek, a jakoś nie zbiera mi się na romantyzm. -dodał po chwili biorąc zapakowane przez pracowniczkę sklepu ubrania. -Noo są świetne! -zaśmiał się. -A więc prowadź skarbie. -dodał ponownie łapiąc za rękę.
-Cieszę się, że częściej się uśmiechasz. Masz ładny uśmiech. Lubię go podoba mi się. -mówiąc to przyjrzał się mężczyźnie przez chwilę. Był zadowolony zdając sobie sprawę jak bardzo jest kochany przez Matsushitę. Chciał go pocałować, ale powstrzymał się bo stwierdził że nie wypada tak na środku ulicy się kleić. Rozmowie Seijiego z przyjaciółką przysłuchiwał się w ciszy, uśmiechając się, potakując, nie puszczając dłoni mężczyzny.
-Seiji, powiedz koleżance, że nie mam bladego pojęcia o czym mówi. -powiedział gdy kobieta zwróciła się w jego stronę.
-Powiedz jej, że to nie ja to zdobyłem serce tylko Ty. Ja nic nie robiłem, wręcz przeciwnie, Ty musiałeś się napocić żeby mnie w sobie rozkochać. Tak więc poprawka. Jestem szczęściarzem bo zostałem zdobyty przez cudowne serce. -odparł ze stuprocentową powagą. -Miło mi poznać. -uśmiechnął się, skłaniając kobiecie. -To ja sobie tutaj usiądę i zaczekam. -mówiąc to usiadł na kanapie w poczekalni.
Chłopak grzecznie czekał rozglądając się dookoła i grając w jakieś głupie gierki na telefonie. "Yhh...wychodzenie na miasto jest uciążliwe..ciągle wszyscy się gapią, nie mogę go nawet pocałować, ani nic...Wolę jak jesteśmy sami...chyba po prostu mam taki okres, że potrzebuję jego bliskości...muszę się nim nacieszyć...a tu dupa bo ktoś się gapi. Mam nadzieje, że wieczorem będziemy mieli chwilę dla siebie.."westchnął rozmyślając nad dzisiejszym dniem.
-Nudziłem, ale żyje. -odparł ziewając. Był trochę zmęczony po podróży, a znudzenie mu nie pomagało. -Musisz mi go potem pokazać. -uśmiechnął się wstając z kanapy.
-Ale to nic nie szkodzi. Dla Ciebie mogę się ponudzić. -uśmiechnął się słodko. -To świetnie! Jestem ciekaw nowego dzieła. -dodał wesoło, delikatnie głaszcząc go po dłoni na której miał tatuaż. Kiedy Matsushita przyśpieszył kroku chłopak popatrzył na niego zdziwiony. Przyparty do ściany, wpatrywał się w mężczyznę, który nagle obdarzył go namiętnym pocałunkiem. Gdy Seiji wtargnął do jego ust, Naoki jęknął cicho, przymykając oczy. Tym razem nie konkurował z partnerem. Nie atakował go zachłannymi pocałunkami, wręcz przeciwnie. Całkowicie się oddał, odwdzięczając się jedynie tym samym, nie próbując przebić mężczyzny. Bawił się jego kolczykiem, dając się zdominować. Podobało mu się to, że nagle tak zabiło od niego zachłannością, pożądaniem i szczyptą zaborczości. "Dobry Boże...Co mu się stało, że TAK mnie całuje? Gdzie on w ogóle mnie wyciągnął? Nie wiem, ale całuje cudownie...nigdy, przy nikim tak mi nogi nie miękły...Poza tym zachowuje się tak jak gdyby czytał mi w myślach...Ech nieważne...tego mi było trzeba." Pomyślał obejmując go za szyję, a dłonie wplatając w miękkie włosy Matsushity. -Coś się stało kochanie? Co tak nagle? -odsunął się, choć z trudem od mężczyzny, łapiąc powietrza.
-Wiem o co chodzi. Miałem to samo. Nie lubię kiedy wszyscy w koło tak się gapią, jak na sensację. Rozumiem że para taka jak my jest rzadko spotykana, no ale bez przesady. Nie mogłem niczego zrobić bo czułem ich oddech na karku. A ja tak bardzo potrzebuję Twojej bliskości. -westchnął głaszcząc go po torsie. -Moje usta Cię kuszą? No coś takiego. -oblizał powoli wargi w kuszący sposób. Gdy Matsushita znów zaczął go całować tym razem chłopak stwierdził, że to nie miejsce na zabawę w niewinną, uległą owieczkę. Zostawi to sobie później, a póki co przyciągnął do siebie mężczyznę, tak blisko, że Seiji stał między jego rozstawionymi nogami. Objął go mocno, całując zachłannie, próbując przejąć inicjatywę. Zalewająca go fala ciepła od pocałunków Matsushity tylko zachęcała go do działania i pogłębiania swoich. Od młodszego chłopaka biła namiętność zmieszana z kropelką tęsknoty za wargami ukochanego.
-Oh mój kochany Romeo. -roześmiał się ze szczyptą ironii, słysząc porównania chłopaka. -To ja żeby zniszczyć to jakże romantyczne wyznanie powiem, iż potrzebuję Twojej bliskości jak makaronu ryżowego z kurczakiem bo tylko to jem więc bez tego bym głodował i w końcu umarł. -roześmiał się jeszcze głośniej. -Wspominałem już że jestem mało romantyczny i przy mnie każdy nastrój szlag trafia? -dodał rozbawiony. -No ale się nie bulwersuj kochanie bo teraz będę poważny. -mówiąc to położył dłonie na policzkach mężczyzny.
-Jesteś dla mnie bardzo ważny. Możesz się kłócić, ale wiem że wciąż nie widzisz jak silnym uczuciem Cię darzę. Tak jak Ty ode mnie tak ja od Ciebie jestem uzależniony.Dlatego potrzebuję Twojej bliskości. Bardzo. Domagam się jej, wręcz żądam. Nie wiem jak to możliwe, ale w tak krótkim czasie stałeś się dla mnie najważniejszym mężczyzną w życiu Mimo tego że znam Cię tak krótko i wciąż mam przez to dziwne uczucie że nie powinienem takich rzeczy mówić, ale właśnie z drugiej strony chcę. Chcę żebyś wiedział -"jak bardzo Cię kocham" -że traktuję związek z Tobą poważnie, mimo że mam obawy, które na szczęście z każdym dniem zanikają. -"Ponieważ kocham Cię coraz mocniej." -No to myślę że zrekompensowałem Ci tym wyznaniem popsucie nastroju. -zaśmiał się pod nosem, zatapiając się w jego ustach. Mimo że całował go zachłannie to obejmował go z delikatnością, jakby chcąc przekazać mu część swojego serduszka. Jak gdyby obejmował cenną dla niego porcelanową figurkę.
-A tu musimy się zatrzymać bo chcę iść do salonu gier. -zaśmiał się cicho, słodko uśmiechając się do Seijiego.
-Och no, mówiłem Ci że nie jestem romantykiem ani troszeczkę. Dobrze, że spotkaliśmy się po walentynkach bo byś mnie chyba zabił, rzucił i wszystko na raz. -westchnął ciężko.-Nie, kary to Ci mogę dawać jakie chcę. -pokazał mu język. -tak wiem, jestem małą wredną mendą. -zaśmiał się pod nosem. -Ale ja kocham makaron, jem go codziennie! Jest pyszny. A taki a smaku Seijiego jest najlepszy. -dodał śmiejąc się wesoło. -Przepraszam że Twoja dusza hosta została zraniona makaronem ryżowym. -poklepał go po ramieniu. -Jak mam Cię udobruchać? -zamruczał mu do ucha. -oboje się o tym przekonamy. -dodał łapiąc go za rękę.
-Nie wątpię, ale boję się że bym to spaprał swoim zachowaniem...-mruknął. -Długo będziesz przeżywał? Już dajże spokój z tym makaronem, pożartować nie można. -westchnął wchodząc do salonu gier. -To jak nie wiesz to nie. Chciałem być miły. -pokazał mu język. -Sam się bawić nie będę. -mruknął idąc przed siebie, zostawiając chłopaka z tylu.
-Kochanie, ja jestem zdolny do wszystkiego. Więc nie zdziw się, jak spierze Ci walentynki. -wzruszył ramionami.-Seiji to możesz mi łaskawie powiedzieć po jakiego wafla żeśmy tutaj przyszli? -zapytał z powagą.
-No o ile nie będziesz musiał przez to święto przesiedzieć w pracy, a ja sam w domu. -zaśmiał się gorzko pod nosem.-Cieszyłem się bo myślałem, że masz coś zaplanowane, że będziemy grać razem, a Ty to najchętniej byś usiadł i się patrzył. -mruknął niezadowolony. -Grać to ja mogę równie dobrze w domu na konsoli, a teraz chodzi mi głównie o spędzanie czasu z Tobą. Ech Seiji głuptasie. -zakończył obojętnym tonem oraz puknął go w czoło z kamiennym wyrazem twarzy.
-Daj spokój nie musisz, mnie szczerze wali to "święto" i to nie powód żebyś sobie robił problemy w pracy. -wywrócił oczami. -Wybaczam, masz szczęście że dzięki "uliczce" mam dobry humor. -dodał zwracając się w stronę Seijiego. -Za karę idziemy na DDR. -pokazał mu język.
-Weź przestań bo znowu będę zazdrosny. -mruknął. -Wątpię prędzej wszystko zniszczę. -zaśmiał się cicho. -Tak, DDR. Za karę. Rika Cię rozwala, ja Cię zniszczę. Kiedyś chodziłem na to z Taichi. -odparł pewny siebie, podchodząc do maszyny. -Nie jecz, tylko bądź mężczyzną i chodź grać. -Dodał stając na płytkach DDR.
-Ech ok już nic nie mówię. -wywrócił oczami, wybierając piosenkę.
-Z miłości skarbie. -roześmiał się złowieszczo. -Mówiłem, to za karę i tak, chcę mieć tą satysfakcje. -dodał wybierając szybką piosenkę, która z początku wydawała się prosta ale tak naprawdę, rzucił Seijiego na głęboką wodę.
Chłopak w odpowiedzi posłał mu całuska, po czym skupił się na strzałkach, przesuwających się po ekranie. Szybko naciskał na poszczególne płytki, idealnie trafiając w czasie. Nie pomylił się ani razu, gdyż z łatwością mu to przychodziło ponieważ w liceum i nie tylko przegrał całą masę godzin.
-No i co? Zmęczyłeś się staruszku? -roześmiał się wesoło. -gdyby to był normalny taniec, to tańczyłbyś sobie sam bo ja nie lubię. -pokazał mu język. -Niee, chodźmy bo jak tylko ja mam się bawić to nie chcę. -złapał go za za rękę. -Gdzie teraz? Może pójdziemy coś zjeść co? Głodny jestem. -mruknął pod nosem, po czym uśmiechnął się do mężczyzny.
-No to ja sobie zamawiam prywatny pokaz. -zaśmiał się. -Jakie jest to Twoje ulubione jedzenie? Mam się bać? -dodał rozbawiony. -Ciągle ciekawi mnie co to za miejsce to Twoje ulubione. -westchnął, zastanawiając się.
-Tak, taki wielogodzinny, aż padniesz ładnie ze zmęczenia. -uśmiechnął się. -Nie wiem tak jakoś. Mam złe przeczucie. -roześmiał się. -Och no to chodźmy szybciej bo nie mogę się już doczekać! -poprosił, wlepiając w niego słodkie oczka.
-Oj tam sadysta. -zaśmiał się wraz z nim. -Seiji teraz to serio zaczynam się obawiać. -dodał gdy mężczyzna zawiązał mu oczy szmatką. Czuł jak z tłumu przechodzą w jakieś ciche miejsce. -No nie wiem....-Naoki zawahał się, po czym delikatnie otworzył usta. "Skoro mówił że to coś smacznego..."
-Smakuje trochę jak kurczak...ale jest taki dziwnie chrupiący. Nie wiem. Co to? -zapytał zjadając kawałek skorpiona.
-Wolę makaron z kurczakiem, ale to da się znieść. -odparł. -Mogę ściągnąć już tą szmatkę z mordy? -zapytał po chwili. -Czy poleciłbym? Nie wiem, no może być, wolę makaron, ale tragedii nie ma. Prawie jak kurczak. -dodał.
Chłopak spojrzał na skorpiony czując jak robi mu się niedobrze. -Co. to. ma. być? -zapytał z groźną miną. -Weź to ode mnie! -dodał głośno, odsuwając się pięć kroków w tył. Zakrył usta dłonią i marszcząc brwi spojrzał na mężczyznę. -Nienawidzę Cię. -jęknął niewyraźnie ręką na ustach. "Boże nienawidzę takich rzeczy! Nie dość że potwornie się ich brzydzę to ta świadomość że zjadłem kawałek tego paskudztwa sprawia że jest mi niedobrze!" -Co ja Ci takiego zrobiłem?! Boże jak to jest Twoje ulubione żarcie to ja chyba nie chcę iść w Twoje ulubione miejsce! -krzyknął zniesmaczony. -Na mózg Ci coś padło?! Obrzydlistwo...-na jego twarzy pojawił się grymas niezadowolenia. -JA WIEDZIAŁEM ŻE TO BĘDZIE JAKIEŚ PASKUDZTWO. -dodał na koniec.
Chłopak patrzył na niego zaskoczony. -Ale...ale..ale...-wyjąkał kiedy mężczyzna sobie poszedł. -Ale ja przecież...ja się tylko zdziwiłem...brzydzę się i boję takich dziwactw...może i nie było złe ale się wystraszyłem...przepraszam, że nie jestem idealny i mam swoje fobie...Nie powinienem sobie żartować że Cię nienawidzę...pewnie źle to odebrałeś...Jesteś strasznie łatwy do zranienia mimo wszystko...to były tylko żarty...-chłopak usiadł sobie pod ścianą jakiegoś budynku, zginając nogi w kolanach, kładąc się na nich. "Przepraszam...ja tylko żartowałem...wystraszyłem się tylko trochę...przepraszam..nie bądź na mnie taki zły...przepraszam." Naoki pomyślał sobie, że Seiji już nie wróci, dlatego skulił się cicho płacząc.
Słysząc głos Seijiego uniósł głowę szeroko otwartymi oczami rozglądając się dookoła. -Seiji...-zaczął ale mężczyzna przerwał mu. Słuchając go rozpłakał się jeszcze bardziej. Przytulił go do siebie mocno. -Głupi! Głupi, głupi, głupi Seiji! Nie jesteś idiotą. Jesteś kochany, dbasz o mnie, pokazujesz mi nowe rzeczy, spełniasz zachcianki, a ja zachowuję się jak sukinsyn. Smakowało, ale wystraszyłem się trochę i jest to dla mnie obrzydliwe, taka fobia. Nie nienawidzę Cię tak naprawdę! To był żart...tak samo z ulubionym miejscem. Żartowałem tylko! Przepraszam! Mówiłem...potrafię wszystko zepsuć. -wytarł łzy, rękawem kurtki. -Bardziej niż skorpionów wystraszyłem się że możesz nie przyjść z powrotem. -mówiąc to wypuścił go objęć, dając mu w spokoju zjeść skorpiony.
-One w smaku nie są złe...ale przez ich wygląd robi mi się niedobrze i nie jestem w stanie ich tknąć...może kiedyś spróbuję, ale to kiedyś. -mruknął.-Dziękuję...jesteś kochany. -ucałował go w policzek, próbując pierożków. -Dobre. -oznajmił, opierając głowę o jego ramię. -Przepraszam , nigdy tego nie zrobię...-obiecał. -A ja zawsze będę czekał na Ciebie. Zawsze, zawsze. -uśmiechnął się delikatnie.
-Dla mnie są brzydkie...mam taki wstręt, po prostu. -odpowiedział. -Może...nie wiem...-mruknął niezdecydowany. -To brzmi jak zachęta do jedzenia, pięciolatka niejadka. Jak zjesz całe to dostaniesz tamto i siamto. -zaśmiał się. -Wiem, że wiele to dla Ciebie znaczy. Będę zawsze przy Tobie, spokojnie. Nie musisz się o nic martwić. -dodał patrząc na mężczyznę i powoli kończąc pierożki. -To też był żart. Wciąż nie mogę się doczekać aż tam pójdziemy. -uśmiechnął się, gdy skończył jeść. -No to gdzie moja wróżba? -zapytał ciekawsko.
-Wiem skarbie. Cieszę się, że masz co lubisz jeść. Może kiedyś Twoja mama mnie poduczy? -uśmiechnął się uroczy
-To chcę. -pokazał na ciasteczko biorąc je do rąk.-I jak ? Co Ci wyszło? zapytał po chwili. -Juz nie mogę się doczekać. -dodał podekscytowany, uwierając chusteczki.
-Wiesz to z tymi skorpionami to jest u mnie jak u wielu ludzi z arachnofobią. Tylko że ja tak mam w stosunku do wszystkich pajęczaków i robali. Taka damska fobia...ale co poradzę...wstydzę się jej...ale nic na to nie poradzę...-mruknął niezadowolony. -To może nie wracajmy do domu? Nie chcę żeby spotkało Cię coś niemiłego. -dodał po chwili. -To jeśli się sprawdzają to jestem ciekaw co ja mam. Um..Seiji? Przetłumaczysz? -poprosił podając mu papierek.
-No to teraz sobie wyobraź że ja tak mam na widok na przykład skorpionów. Teraz rozumiesz moje zachowanie?-zapytał uśmiechając się lekko do niego. -Oj to nie mógłbyś siedzieć przy mnie gdy pracuje. Już nie raz się zdarzyło, że się się poparzyłem, pociąłem itp. -zaśmiał się. -Taka robota, wypadki się zdarzają. -wzruszył ramionami, zjadając ciasteczko. -Oho to nie jest dobra przepowiednia...nie podoba mi się ani trochę. -pokiwał przecząco głową. -Oj tam, spotkać coś miłego może Cię wszędzie, na przykład jak wrócimy do hotelu. -mruknął."Jeśli wiesz co mam na myśli" zaśmiał się w duchu.
-Cieszę się, że rozumiesz. -oparł głowę na jego ramieniu. Wysłuchał go w ciszy po czym odwrócił się do niego bokiem. -No to teraz już wiem że niczym Cię nie zaskoczę. -zaśmiał się. -Ale tak całkiem poważnie. Możesz mi mówić wszystko, wiesz? I nie krzyczę na Ciebie, że "Jak mogłeś sado maso, grupowe bla bla bla" a i cieszę się bo wiem więcej na Twój temat. Na przykład to że mój chłopak ma wrażliwe serducho bo dźgnęło go że chłopaczka boli, chociaż sprawia wrażenie i rzeczywiśie jest bardzo męski. Cieszę się, że próbowałeś im przerwać. Sado maso to nic przyjemnego. Trzeba je uwielbiać, żeby nie protestować, a i tak na miejscu zabaweczki bardziej rozrywa Cię ból aniżeli przyjemność. No cóż o to w tym chodzi. Tylko nie rozumiem dlaczego niby z trudem odzyskiwałeś szacunek. Dlatego, że chciałeś żeby przestali? -wstał. -mam nadzieje że się nie spełni. -mruknął. -Będzie miło, jak zawsze z resztą. -uśmiechnął się.
-Kiedyś mi wyjaśnisz, ale teraz nie mówmy o nieprzyjemnych rzeczach. -uśmiechnął się biorąc go za rękę. -No widzisz! Pewnie ktoś go zmusił. Założę się. Albo nie wiedział na co się pisze. -dodał spokojnym tonem. -Lepiej dla mnie, nie chciałbym, żebyś taki był. Może i odrobina zaborczości mi się podoba, ale nie chciałbym żeby zamieniło się to w sado maso...Serce też skarbie, serce też. Żołądek przede wszystkim, ale pewnie chłopaczka też Ci się trochę żal zrobiło. Sam pewnie byś nie chciał być na jego miejscu. -mówiąc to spojrzał na niego z uśmiechem. -Dobrze, chodźmy.
-No widzisz, wiedziałem. -odparł, wchodząc do samochodu. -Gdybym to ja był na jego miejscu, to jeszcze w bonusie tym gościom pewnie wydrapałbyś oczy czy coś -dodał śmiejąc się pod nosem. -Masz dobre serducho, świetny z Ciebie facet. Lepszego nie znajdę. -zapiął pasy, a jego głos był łagodny ale poważny. -Skoro warto to mogę siedzieć tu i pół nocy.
-O nie nie. Nie mów tak. Zabijać nie wolno. Cokolwiek by mi się nie stało nie rób ludziom krzywdy. -Pogrozil mu palcem. -Dziękuje że chcesz mnie bronic, czuje się bezpieczny przy Tobie, ale pamiętaj żeby trzymać nerwy na wodzy. -uśmiechnął się do niego. -Chcę, powiedz mi coś czego nikt nie wie...albo po prostu opowiedz mi o sobie. -poprosił spokojnym tonem skupiając wzrok na mężczyźnie. Kiedy Matsushita nachylil się chłopak zamiast go pocałować wsunal mu do ust dwie pastylki mietowej gumy do żucia -Jedziemy?-zapytał słodko się uśmiechając.
-Dobrze, cieszę się. -uśmiechnął się. "Żeby mi zależało na innych ludziach.Ech, w dupie ich mam, mógłbyś ich zbić gdybyś chciał, ale nie chcę żebyś to robił ze względu na Ciebie. Za bardzo się boję że mogłoby Ci się coś stać. Wolę już żeby tacy goście którzy by mnie skrzywdzili uciekli aniżeli mogliby Tobie coś zrobić." pomyślał rozglądając się przez okno.
-Mówię "opowiedz mi coś o sobie" i oczywiście wszystko na temat seksu -roześmiał się. -Rozumiem, uraz po sado maso. A zabawki do masturbacji to ja też mam. -machnął ręką obojętnie. -No no, nie ładnie tak kłamać. Mnie to w sumie obojętnie czy jestem na górze czy na dole. I tak i tak lubię. -dodał. Słysząc o fetyszu, Nao zaśmiał się wesoło. -Jestem fetyszem. -oznajmił nie przestając się śmiać. -Cieszę sie, przynajmniej mam pewność że innego nie będziesz chciał bo Nao-chan jest tylko jeden. -dodał rozbawiony.
-No nie musi się to koniecznie tyczyć strefy intymnej. U mnie nikt na przykład nie wie że boję się horrorów. Nawet Taichi która je uwielbia. -odparł kładąc ręce za głową. -Zdążyłem to zauważyć i po Twoim apartamencie i jaguarze. -dodał pogodnie.
-Jak to? To to jest możliwe? -zmarszczył brwi. -Nie no to ja zabawki sam sobie kupiłem...chociaż nie! Kilka dostałem od Shou na urodziny..czy tak bez okazji...-mówiąc to stopniowo ściszał głos. -No no, mam swojego własnego wilka. -powiedział bardziej do siebie.
-Ja lubię komedie, ale horrory to jest dla mnie jakiś koszmar. Często po nich nie umiem spać..-mruknął cicho, niechętnie wyznając prawdę. -Romansów to ja też nie lubię. Oglądam je tylko
jak Taichi chce. -wzruszył ramionami.
-Spokojnie ja Ci wibratora na urodziny nie kupię. -zaśmiał się. -Przepraszam...no ale taka prawda. Już nic o nim nie mówię. Nie denerwuj się wilczku. -uśmiechnął się niepewnie.
-A ja się boję każdego, niezależnie od krwi. -mruknął.-Wieeesz, ja naprawdę mogę się tulić bez tego, wystarczy że poprosisz. Nie ma potrzeby, żeby oglądać horrory. -dodał po chwili. -No, mam nadzieje bo za niedługo będziemy mogli otworzyć własny sex shop. -roześmiał się. -Dobrze, nie będę. -pogłaskał go po policzku, po czym włączył trochę głośniej radio, cicho ziewając ze zmęczenia.
-No bo ja lubię się do Ciebie przytulać...-mruknął. -Muszę sobie popatrzeć do tej szafki. Zobaczę jak pomysłowa jest Rika. -roześmiał się. -W sumie to nie jest zły pomysł...-ziewnął. -Zmęczony jestem podróżą i w ogóle...a coś tak czuje że przed nami dłuuugo noc więc wolałbym się zdrzemnąć. -uśmiechnął się, po czym ucałował go w policzek, a już po chwili zasnął na fotelu.
Chłopak przespał całą drogę co jakiś czas wiercąc się na fotelu. Nawet nie poczuł kiedy stanęli, a mężczyzna wziął go na ręce. Z odruchu wtulił się w jego tors, mamrocząc coś pod nosem. Nie budził się, ale cały czas spał spokojnym snem, uśmiechając się słodko.
Chłopak słysząc głos mężczyzny, poruszył się, chcąc wstać, jednakże zauważył że Matsushita trzyma go na rękach. Otworzył szerzej oczy, gdy poczuł wilgotne wargi jego partnera na swoich. -Już? -jęknął, przecierając oczy dłonią. -Postaw mnie proszę. -dodał zaspany. Stojąc na trawniku, chłopak spojrzał na widok jaki się przed nimi malował. -Wow...-powiedział do siebie skupiając wzrok na panoramie miasta.
Stał w ciszy przez dłuższą chwilę napawając się widokiem. Po czym zaśmiał się głośno odwracając do Matsushity. Uderzył go lekko w ramię. -Wieedziałem! Ach Seiji Ty romantyku jeden! -roześmiał się wesoło. -I Ty niby nie lubisz romansów? -"To było takie do przewidzenia, ale fakt pięknie tu." śmiał się, tym razem w duchu.
-My goood, nie znałem Cię od tej strony. -zaśmiał się pod nosem. -Jesteś spokojny, aż za bardzo.-stwierdził siadając obok mężczyzny. -Twoja mama musi być cudowna, skoro masz z nią takie miłe wspomnienia i dobrą więź. -uśmiechnął się. -Cieszę się, że mnie tu przy..niosłeś. -zaśmiał się pod nosem. -Twój sekret jest piękny. -dodał patrząc się przed siebie. -No może i nie chodzi, ale wygląda to jak scena z romansidła -dodał rozbawionym tonem. Przysunął się bliżej mężczyzny. -Jesteś cudowny, wiesz? Tak bardzo się starasz. Naprawdę to doceniam. -podkreślił z powagą w głosie.
-Nikt poza Twoją mamą i mną. -odparł dumnie. -Z pewnością, też czuję się jakiś taki wyciszony. -dodał uśmiechając się cicho. -Mam nadzieje, że mnie polubi, ale skoro jest taka cudowna to się nie martwię. Jesteś kochany, zaniosłeś mnie na samą górę. -pocałował go delikatnie. -Seiji...To TY jesteś moim szczęściem. -szepnął,a po chwili przeszedł go dreszcz, gdy usłyszał głęboki głos partnera. Kiedy ten odsłonił mu oczy, chłopak spojrzał na rozświetlone przez fajerwerki niebo. Na jego twarzy malował się szczery, szeroki uśmiech, a oczy zaszkliły się. Siedział w ciszy wpatrzony w niebo myśląc co powinien powiedzieć.
Naoki jakby odciął się od świata, nie słuchając tego co mówił do niego Matsushita. Był zbyt oszołomiony tym co do niego dotarło. Ja bardzo jest szczęśliwy z Seijim i że w ciągu tak krótkiego czasu, zdążył mu dać więcej miłości niż on otrzymał przez całe dwadzieścia lat swojego życia. Dopiero gdy jego partner złapał go za podbródek, Takeshima ocknął się patrząc w oczy mężczyzny, swoimi, dużymi i czekoladowymi, w których wiele rzeczy można było odczytać.
Przytaknął na słowa Seijiego, po czym obleciały go przyjemne dreszcze. Gdy mężczyzna zbliżał się do niego powoli, gdy mógł usłyszeć jego oddech, poczuć jak mała odległość ich dzieli i powoli zetknąć się z nim wargami Naoki czuł że podnieca go to bardziej niż zachłanne pocałunki jakimi zwykle się darzą. O wiele wyraźniej było czuć między nimi to uczucie które płonęło w nich obu, namiętność która wisiała w powietrzu. Gdy mężczyzna powoli wdzierał się do jego ust, Takeshima czuł jak jego wargi drżą. gdy wtargnął do środka powitał go, powoli bawiąc się kuleczką i językiem mężczyzny. Kiedy odchylili się od siebie na moment, chłopak przechylił głowę na drugą stronę, przysuwając się do Matsushity, muskając jego usta wcześniej oblizanymi wargami, powoli i lekko podgryzając jego dolną wargę, ssąc ją, bawiąc się nią. Rozchylił jego usta końcówką języka, wchodząc do środka. Dawał z siebie wszystko. Każdy jego ruch był wolny, podniecający, pełen miłości oddania i skupienia, wyłącznie na ustach starszego partnera.
Gdy mężczyzna przysunął go bliżej do siebie, chłopak objął go delikatnie w pasie, nie przestając go całować. "Kocham go, jest wspaniały...pod każdym względem. Jest mi z nim tak dobrze, że mógłbym płakać ze szczęścia." pomyślał, próbując swoje myśli przerodzić w długie, powolne i zmysłowe pocałunki. Mimo że tym razem nie śpieszyli się a wszystko było inne począwszy od nastroju po pożądanie unoszące się w powietrzu kończąc na pocałunkach chłopak poczuł że nigdy nie rozpływał się z przyjemności tak bardzo jak teraz. Czuł że jest jakby w zupełnie innym świecie, wszystko dookoła ucichło, przez przymknięte oczy nie było nie widać i czuł jedynie wargi mężczyzny. Gdy ten zaś szeptał mu do ucha, pocałunkami wracając do jego ust, Naoki napiął się lekko oraz dosłownie przez sekundę jego oddech przyśpieszył. Matsushita miał na niego niesamowity wpływ. Jego szept działał jak magiczne zaklęcie, a każdy ruchy przyciągał Naokiego bliżej, który rozpływając się stawał się bardziej uległ i nieobecny.
Takeshima nawet nie zauważył jak fajerwerki dookoła ucichły. Za bardzo skupił się na całowaniu, a fala ciepła jaka zalewała go wewnątrz, nakręcała go jeszcze bardziej. Gdy mężczyzna oddalił się od niego, chłopak na ślepo pochylał się w jego stronę szukając ust swojego partnera. Po chwili jednak otworzył oczy. Złapał go za szyję, ponownie lekko się napinając gdy Seiji szeptał do jego ucha zwłaszcza to co chciał usłyszeć, a słowa te wypowiedziane przez seksowny głos Matsushity podniecały mężczyznę. Przytaknął. Nie był w stanie nic powiedzieć, pocałował go tylko czule, zawieszony na jego szyi.
Chłopak nie protestując pozwolił wziąć się na ręce, mamrocząc coś pod nosem.
Ponownie przytaknął gdy mężczyzna zapytał o wspaniałość tego miejsca. Naoki przestał kontaktować, zamknął oczy, cały czas czując smak warg jego partnera. Gdy ten zaś zaczął szeptać, że go kocha, w głowie młodszego cały czas obijały się te słowa. zupełnie jak gdyby nagrał je na płytę i odtwarzał bez końca. Siedząc w aucie, nieprzytomnie sięgnął po pasy po czym próbował trafić w do otworu na nie, ale jakoś niezbyt mu się to udawało. Cóż do piętnastu razy sztuka i w końcu zapiął pasy bezpieczeństwa. "Kocham go...matko przecież on nigdy...jej...nigdy nie był taki...nie wiem...ojej..." chłopak uśmiechał się sam do siebie, będąc we własnym świecie. Został zaczarowany przez Seijiego i kompletnie się w nim zakochał. Po tym dniu wiedział, że kocha go całym swoim sercem.
-Hmmmm?-popatrzył na niego nieobecnym spojrzeniem. -Umieram.-wydukał z siebie w końcu z zadowolonym uśmiechem. -To przez Ciebie...Kto Ci pozwolił tak całować? -mruknął cicho, trochę niezrozumiale, układając się wygodniej na fotelu. "Kocham tego idiotę który mnie zabija."
-Podoba...-powtórzył. Kiedy postawił go przed drzwiami apartamentu chłopak oparł się o ścianę, czekając aż mężczyzna otworzy drzwi. Kiedy to zrobił, Naoki natychmiast wepchnął go do środka, zamykając za nimi drzwi. Stojąc przed nim pchał go do sypialni, zmuszając Matsushitę do chodzenia tyłem. Tam zaś popchnął partnera na łóżko, kładąc go, a następnie usiadł na nim okrakiem nachylając się nad ukochanym, przyglądając mu się z góry. Kontynuował, delikatnie muskając jego wargi, dodatkowo, ocierając się równie wolno i seksownie o jego ciało, poruszając biodrami. "Chciałeś takiego chłopaka to teraz masz" pomyślał powoli wręcz w żółwim tempie pogłębiając pocałunek.
Chłopak wolno aczkolwiek mocniej ocierał się o mężczyzne. "Nie śpieszmy się dzisiaj." Młodszy napial się lekko czując zimne dłonie ukochanego. Naoki oplywal z każdym jego ruchem coraz bardziej ale nie przestawał bawić się jego kolczykiem. Gdy Matsushita zahaczył o jego sutki Takeshima zgryzl lekko dolną warge. Przytaknal ściągając powoli bandaz. Widząc swoje imię na jego nadgarstku nagle się ożywił. Jego oczy zaszklily się i kilka łez opadlo na policzki Seijiego na którego patrzył z góry.
-Baka. -wydukal uśmiechając się po czym położył się na mężczyźnie tulac do niego mocno.
-To są łzy szczęścia...nie bo tatuaż...tylko dlatego że mnie kochasz....Dziękuje...dziękuje..Nikt wcześniej mnie tak bardzo jak Ty mnie nie kochał. Nigdy nie bedziesz sam. Obiecuje Ci to. -przytulil się do niego mocno."Kocham go, glupek jeden" uśmiechnął się patrząc na mezczyzne. Gdy Seiji masowal jego tors, Naoki delikatnie ssal jego warge, ocierając się zmyslowo o jego krocze. W pewnym momencie zlapal go za ręce i powoli zsuwajac je po swoim ciele w dol, umejscowil dłonie partnera na posladkach. "Powoli skarbie. Chce się Tobą nacieszyć." Pomyślał muskajac jego wargi.
-Wiem to. Nikt mnie nie pokocha bardziej. -uśmiechnął się jakby do siebie. "Z drugiej strony to trochę smutne że mężczyzna którego znam miesiąc jest mi bliższy niż rodzice." chłopak postanowił teraz o tym nie myśleć tylko oddać się chwili i Seijiemu. -Tu...-potwierdził mruczac niczym kot. Pomimo pieszczot mężczyzny wciąż zmyslowo poruszał bodrami chcąc żeby on również czerpał jakąś przyjemność. Brał głębsze oddechy czując jak ukochany ściska jego posladki. -Tak, lubie, uwielbiam, mocniej. -jeknal cicho podnieconym głosem do ucha Matsushity. "Chyba znam swój czuł punkt..." Wziął większy oddech po czym powoli nachylil się nad nim calujac go delikatnie.
-Tak tak...to teraz się zajmij tą strefą...-Naoki mruczał seksownie, poruszając biodrami w stałym ale wolnym rytmie. Całując mężczyznę w pewnym momencie jęknął mu do ust, gdy ten powoli wsuwał dłonie pod cienki materiał jego bokserek. -Przecież nigdzie się nie śpieszę. -jęknął, bardzo powoli wsuwając dłonie pod koszulkę Matsushity, masując jego umięśniony tors."No ładnie...przypomniało mi się jak rano ćwiczył...był taki seksowny...tak dobrze zbudowany...nadal jest...ogarnij się Naoki.."
-Powinien nie powinien Tobie i tak najlepiej nago. -zamruczał mu do ucha lekko je przygryzając. -Tak jest dobrze, mnie się podobasz. Jesteś niesamowicie męski i cholernie seksowny. -dodał niskim, zmysłowym tonem, delikatnie muskając jego szyję wilgotnymi wargami. Ściągnął mu koszulkę, przez chwilę podziwiając swojego partnera. Następnie pocałował go powoli, ale namiętnie. Odkleił się od niego na chwilę przygryzając dolną wargę oraz oblizując ją kusząco po chwili, gdy mężczyzna dał mu klapsa. -Tylko tyle? Przestań się zgrywać i przyłóż mi mocniej. -zamruczał, wracając do ust Matsushity.
-Poczułem to skarbie. -zamruczał mu do ucha, gdy jego partner napiął się, po chwili liżąc je wilgotną końcówką języka co jakiś czas całując obok po szyi. "Haha, tu Cię mam!" pomyślał zadowolony.
-Tak jest idealnie. -uśmiechnął się zadziornie masując go po torsie, lekko drapiąc, zahaczając o jego sutki, delikatnie pieszcząc je opuszkami palców. -Należy mi się. Jestem bardzo nierzeczny. Uderz mnie. -poprosił, mrucząc jak kotek.
-No widzisz, a jednak nie. -powiedział niskim seksownym tonem, po czym ponownie polizał jego ucho, następnie ssąc jego płatek. Nie skomentował tego co powiedział jego partner na temat drapania, po prostu wciąż bawił się, pieszcząc sutki mężczyzny. Gdy Seiji dał Naokiemu klapsa, ten napiął się mimowolnie wydając z siebie głośny jęk. -Nie, uderz mnie jeszcze raz. -poprosił między dwoma głębszymi oddechami.
"Kurcze jest taki seksowny i jednocześnie uroczy na swój sposób, kiedy dotykam jego czuły punkt..." rozmarzył się Nao, całując mężczyznę czule. -To Twój obowiązek. Jestem Twój. Byłem niegrzeczny. Ukaż mnie.-poprosił ocierając się o niego, a gdy dostał klapsa ponownie jęknął głośno, następnie przygryzając dolną wargę. Spojrzał na mężczyznę czekoladowymi oczkami które prosiły o więcej. Złapał go za ramiona i sprawnym ruchem przekręcił ich tak, żeby Matsushita znalazł się nad nim. Oplótł go nogami, obejmując mężczyznę, tak samo rękami wokół szyi i przyciągnął do siebie mocno. -Więcej, nie każ mi czekać. -szepnął podniecony do ucha partnera.
-Chcę więcej, zajmij się Twoim najukochańszym partnerem. -poprosił i jednocześnie cicho jęknął, gdy Matsushita przesunął ich na środek. Następnie rzucił koszulkę gdzieś na bok. Mruczał jak zadowolony kotek, gdy mężczyzna pieścił jego sutki. Tak jak prosił Seiji Naoki wsunął dłoń do tylnej kieszeni wyciągając saszetki z żelem, przy okazji ściskając go za pośladek.
Chłopak bacznie obserwował każdy ruch mężczyzny spragnionym spojrzeniem. -Jesteś taki wspaniały...-zamruczał gdy ten odrzucał spodnie na bok. -Se... Seiji...Nnnach~!-jęknął głośno, kiedy mężczyzna zaczął ocierać się o jego twardą męskość. -No N-no co Ty..ach! nie powiesz...Ty też. -dodał oblizując wargi, po czym wcisnął mu w ręce saszetki z żelem, natychmiast po tym jak Matsushita powiedział że ma mu je dać kiedy będzie chciał.
-To...zależy od Ciebie ach! Ja tylko...mówię że chcę więcej...-jęknął, przyglądając się mężczyźnie. W odpowiedzi na pytanie Matsushity chłopak pokazał mu jeden palec. -Dzisiaj robimy to powoli...pamiętasz? -uśmiechnął się lekko biorąc głębokie wdechy. "Kocham Cię...widzisz to w moich oczach? Kocham Cię najbardziej na świecie" pomyślał czekoladowymi oczami lustrując ukochanego.
Naoki jęknął słodko, gdy mężczyzna wsunął palec. Kiedy nim poruszał, młodszy mruczał seksownie. -Oho? -Chłopak spojrzał w oczy partnera, po chwili angażując się w pocałunek. -Nie pytaj...po prostu to zrób....-wymruczał mu do ucha, całując go na koniec delikatnie. Cały czas nie spuszczał wzroku z ukochanego.
Chłopak jęczał raz głośniej raz ciszej, wijąc się pod mężczyzną kiedy ten dołożył kolejny palec. -Seiji...-zamruczał mu do ucha ponownie lekko je przygryzając i liżąc. -Mmmmhmmmm...-przytaknął na komentarz partnera na temat jego ciała, na koniec całując go czule z powrotem wracając do jego szyi. -Seiji...-mruczał podniecony pomiędzy pocałunkami. -Nya~ -jęknął chowając twarz w ramieniu mężczyzny nie chcąc krzyczeć mu do ucha kiedy ten dodatkowo pieścił jego męskość. "Ech...czemu muszę być taki wrażliwy...? On chyba po prostu za bardzo mi się podoba..."
-Miau~ -zamiauczał mu słodko do ucha w odpowiedzi na kotka, robiąc następnie malinkę na jego szyi niedaleko ucha. -Nawet jeśli to teraz jestem cały Twój. -oblizał wargi, po czym pocałował go delikatnie. -Seiji przestań zadawać pytania, nie gadaj tylko działaj do cholery. -uśmiechnął się cicho, po czym zatopił się w jego ustach z namiętnością, chcąc zając mężczyznę czymś innym niż gadaniem.
-Nie denerwuje się...-odparł miedzy głębokimi oddechami. -Nie na Ciebie...Nie mógłbym na kogoś ko..Nnn Kyach~! -jęknął głośniej kiedy jego partner zaczął w niego wchodzić. Kiedy mężczyzna robił malinki na jego szyi, chłopak cicho jęczał z zadowolenia, przygryzając dolną wargę, jednocześnie obejmując go za szyję, mocniej przyciągając do siebie.
-Trochę..-mruknął, chowając twarz w jego ramieniu. -Ale jest mi przyjemnie..-zamruczał gdy mężczyzna robił mu malinki. Jęczał cicho, starając się wyrównać oddech gdy Matsushita poruszał się w nim powoli. -Kochanie...-szepnął seksownie do jego ucha. -Nie musisz być aż tak delikatny...przyśpiesz trochę. -zrobił mu malinkę na szyi, dużą, mocno ssąc jego skórę.
-Nie denerwuj mnie. -zaśmiał się cicho. Chłopak jeździł dłońmi po plecach mężczyzny cicho jęcząc. -Seiji...-zamruczał przygryzając wargę, czując jak Matsushita masuje jego uda.-Proszę...-szepnął mu do ucha.
Odwzajemnił pocałunek zachłannie. Jęczał głośno, zaciskając dłonie na plecach mężczyzny lekko go przy tym drapiąc. -Tak ach! mm...szybciej...nnnach! -krzyknął Takeshima błagając o więcej.
-My handsome devil...-szepnął seksownie do ucha mężczyzny, ssąc jego płatek. "Teraz już nie mogę powoli...nie wytrzymam już po prostu długo...To przez te jego zabawy w klapsy nie klapsy...moja wina że tak szybko się podniecam?"
-Seiji...-jęczał słodko, drapiąc mężczyznę po plecach, a jego klatka piersiowa unosiła się w szybkich oddechach.
"Kurczę naprawdę mu się podoba, kiedy liżę go tutaj." pomyślał gdy przestał ssać już czerwony płatek ucha mężczyzny. -Ach~! -jęczał głośno czując jak buzuje w nim podniecenie i zalewa go fala przyjemności. Wrócił do przerwanej czynności nadal bawiąc się czułym punktem ukochanego, a przy każdym mocniejszym pchnięciu drapał ciut mocniej plecy partnera po chwili jakby w ramach przeprosin masując je.
"Podoba Ci się. Wiem to." uśmiechnął się cwaniacko, następnie odwzajemniając pocałunek. -Nnnach Seiji! -krzyknął podnieconym głosem gdy mężczyzna przyśpieszył ruchy dłoni. Pieszczoty starszego partnera doprowadzały chłopaka do obłędu. Zalany przyjemnością jęczał jakby prosząc o więcej, żeby w końcu mógł osiągnąć szczyt. "Ja Ciebie też bardzo kocham" pomyślał całując Matsushitę zachłannie.
-Niedługo..mmm...ach~!-wyjęczał gdy mężczyzna przyśpieszył. W odpowiedzi krzyczał głośniej, wydobywając z siebie słodkie jęki o których mówił Matsushita, żeby podniecić partnera jeszcze bardziej.-Nnnnyach~!- chłopak zaciskając dłonie mocno na plecach ukochanego napiął mięśnie spuszczając się obficie, brudząc ich oboje.
Naoki jęknął przeciągle gdy mężczyzna się w nim spuścił oraz zgryzł dolną wargę kiedy z niego wychodził. Puścił plecy Mtasushity, kładąc ręce na pościeli. oddychał szybko starając się go wyrównać. Uśmiechnął się usatysfakcjonowany, przyglądając się partnerowi. -Tak troszkę. -mruknął.
Chłopak podsunął się bliżej mężczyzny kładąc się obok niego. -Nie będzie. -uśmiechnął się lekko. -Cieszę się że Ci się podobało. -mruknął nieśmiało bardziej do siebie. -Przepraszam...Twoje plecy...muszą boleć...-spojrzał na niego przepraszającym wzrokiem.
Gdy Matsushita objął go ramieniem chłopak wtulił się w niego delikatnie. -Mnie się zawsze podoba. Mam cudownego, seksownego, doświadczonego faceta. Żyć nie umierać. -powiedział spokojnie, patrząc na partnera. Wziął od niego papierosa między dwa palce, zaciągnął się powoli i mocno, a wypuszczając dym zwrócił fajkę mężczyźnie, patrząc się na niego uwodzicielsko. -Dziękuje. -dodał uśmiechają się. -Mniejsza o mnie, masz całe plecy oszlaczkowane i w dodatku Cię boli.- pocałował go w policzek. -Przepraszam, następnym razem będę maltretował pościel.
-A co myślałeś ze jest inaczej? Moim zdaniem jesteś idealny. Pod każdym względem. -podkreślił uśmiechając się. -Wiem, cały czas to powtarzasz. -zaśmiał się pod nosem. -Daj spokój. Bo jestem młodszy? To Ty możesz a ja nie? Seiji ja już paliłem dobrze trzy lata temu. Idealnie jak poznałem Shou. On mi dał pierwszego papierosa. -powiedział beznamiętnie, obojętnie. -Smaczne, dawno nie paliłem. Dobre. -dodał po chwili. -Aj tam niech się śmieją. -machnął ręką. -Zapamiętam to sobie. Owszem mam czerwone i bolą ale było fajnie więc nieważne.
-Boże o co Ty się wkurzasz? Po prostu zapytałem bo akurat w tym przypadku nie widziałem innego powodu dla którego mógłbym nie palić. -westchnął ciężko. -Pływanie to moje hobby, gdybym uprawiał je zawodowo mógłbym się martwić, a tak nie ma większego znaczenia. Pływam bo lubię. Wyjaśniliśmy sobie, przecież gdyby mi wiek nie pasował czy byłbym tutaj teraz? Raczej wątpię, myśl trochę. -dodał niezadowolony. -Boże Seiji uspokój się! Co wspomnę o Shou Ty od razu zaczynasz warczeć i się rzucać o byle pierdołę. Moja wina że on mi pokazał wiele rzeczy? Skoro jesteśmy w temacie to tylko przy okazji powiedziałem jak to się u mnie zaczęło. A Ty od razu zaczynasz się wkurzać. Ja jakoś jak słucham Twoich łóżkowych historyjek to nie wkurwiam się o każdego małolata z jakim spałeś! Więc odczep się już od Shou ok? -powiedział zdenerwowany patrząc na mężczyznę. -Jego już nie ma, to są tylko wspomnienia, a Ty się nie potrzebnie o nie wkurwiasz. Sorry ale zapomnieć o nim nie zapomnę.
-Porównuje?! Przepraszam kiedy ja Cię z nim porównałem?! Czy ja mówię "Jesteś przystojny jak Shou" "Shou też był taki kochany"?! Nigdy tak nie powiedziałem! A to że miałem obawy że zostanę porzucony jak to było z Shou to inna sprawa. -krzyknął zdenerwowany. -O moje zdrowie nie masz się co martwić. Przecież nie palę, zaciągnąłem się raz wielkie mi rzeczy! Są ludzie którzy palą całe życie i niezdrowo się odżywiają a jakoś żyją. Poza tym popatrz na siebie. Ty palisz cały czas, a ja okazjonalnie. Bój się bardziej o siebie nie o mnie. -mruknął wkurzony. -Moja wina że był pierwszą osobą w życiu która się mną zainteresowała?! Moja wina, że pierwsze miłe wspomnienia mam z nim?! Moja wina że to on mi pokazał że życie nie jest tylko smutne?! Dlatego jest tak często w temacie! Bo oprócz Shou nikt się mną wtedy nie interesował! Ani rodzina ani przyjaciele! Może i było to chwilowe, może i tylko dlatego że próbował zdobyć to co chciał ale interesował się mną! Nie byłem mu obojętny! Wiesz co to dla mnie wtedy znaczyło!? Dla dzieciaka który całe dotychczasowe życie był sam?! Co poradzę na to że tak bardzo potrzebowałem czyjejś obecności?! Tak będę go bronił! Bo gdyby nie on nie mógłbym być z Tobą! -wrzasnął wściekły na swojego partnera. -No właśnie dla Ciebie to tylko historyjki...Z iloma facetami spałeś co? Pięcioma, dziesięcioma, piętnastoma?! O kobietach nie wspominając...Myślisz że dobrze mi z tą świadomością że tak wiele rąk Cię dotykało?! Mnie tylko jeden facet...i to on mnie uwodził nie ja jego...A Ty musiałeś ich pewnie uwieść żeby wskoczyli Ci do łóżka! Pomyślałeś o tym przez chwile jak te "tylko historyjki" mogą mnie boleć, ale ja tego nie okazuje kiedy Ty na byle słowo o Shou na mnie warczysz jak gdyby to była moja wina! Bo zrozum że tylko kurwa z nim mam jakiekolwiek wspomnienia które utkwiły mi w pamięci! Nie kocham go już ale nie wywalę go z głowy bo są rzeczy takie które pamięta się do śmierci! Masz się nie wkurwiać i hamować zazdrość bo on mnie nie obchodzi! To że o nim mówię nie znaczy że wciąż go kocham! Po prostu zamiast matki na zakończeniu liceum był ze mną Shou! I co mam kłamać wspominając tamten dzień że to rodzice przyszli mnie zobaczyć tylko dlatego że Ty jesteś zazdrosny o moją przeszłość?! o MOJE wspomnienia?! -dodał z wyrzutem. -Tak słyszał to! Każdego kurweskiego dnia mu powtarzałem że go kurwa kocham nad życie! To chciałeś usłyszeć?! Mówiłem mu to bo go dobrze znałem! Ponad dwa lata! Powtarzałem mu to non stop! Ale to były puste słowa które dla niego nic nie znaczyły! Tak jak słowa Twoich chłopaczków z którymi spałeś! Bo założę się że nie jednego w sobie rozkochałeś! Ciężko się nie zakochać w takiej osobie jak Ty! Postawiłem...bo czuje dokładnie to samo...tyle że powstrzymuje się i nie robię Ci o to uwag...nie jestem zły...nie warczę na Ciebie...
Chłopak z niewzruszoną miną, wściekły na Matsushitę przytaknął podchodząc do torby z której wziął czyste bokserki. "Jeśli nic do niego nie dotarło i jeszcze się obraził to chyba sobie w łeb strzelę" pomyślał zakładając je. "Rozumiem że jest zazdrosny...ale nie powinien warczeć na mnie za coś czemu winien nie jestem. Kocham go bardzo, ale on MUSI być cierpliwy. Nie może na mnie tak naciskać...nie życzę sobie tego. Smutno mi że musiałem się z nim pokłócić żeby do niego dotarło...Chociaż kto wie równie dobrze może mi się oberwać jak tu przyjdzie..."Chłopaka z zamyślenia -wyrwał krzyk mężczyzny z balkonu.
Ubrał bluzę i poszedł zobaczyć co się stało.
-Seiji w porządku? -zapytał mimo tego że był wściekły z nutką zmartwienia, uważnie przyglądając sie partnerowi.
-Rozumiem, bałem się że coś się stało. -odparł podchodząc bliżej. Chłopak całej wypowiedzi mężczyzny słuchał w ciszy, analizując jego słowa. "Uf..dotarło.." W odpowiedzi z grobową miną objął Matsushitę delikatnie i zmuszając go do lekkiego zgarbienia się położył jego głowę na swoim ramieniu, jedną ręką powoli głaszcząc go po głowie, a drugą po plecach. -Ciężko, ale z nikim innym nie chcę być. -powiedział spokojnie. -Z drugiej strony zgadzam się z tym co teraz powiedziałeś i wciąż jestem zły. Panuj nad sobą trochę bo niepotrzebnie się kłócimy. Jest mi bardzo przykro że musieliśmy na siebie krzyczeć żebyś to zrozumiał. Ale nie zmienia to faktu że jesteś najważniejszą osobą w moim życiu i dlatego krzyczę, żebyś pojął iż nie tylko Ty jesteś zaangażowany w ten związek, nie tylko Ty jesteś zazdrosny i nie tylko Ciebie to boli. Pamiętaj o tym, a ja obiecuje że postaram się już nic o Shou nie mówić, żebyś się nie denerwował. Nie będziesz musiał długo czekać, zaufaj mi. -dodał starając się zachować spokój.
-Dobrze dobrze, nie obiecuj bo nigdy nie wiesz co się w życiu zdarzy. -pogłaskał go po policzku. -Po prostu nie warcz na mnie bo tego nie lubię. Przykro mi strasznie wtedy. -dodał delikatnie odwzajemniając pocałunek. -Zimno i za karę Ty przygotowujesz kąpiel. -wszedł do środka zapinając bluzę.
-Dobrze, już dobrze. -odparł powoli idąc za nim do łazienki. -Chcę bąbelki. -dodał uśmiechając się. -O której jutro mamy samolot? -zapytał opierając się o ścianę w łazience, bacznie obserwując co robi mężczyzna.
-Rozumiem. Nastawię nam budzik na 8 bo znając życie rano zanim się pozbieramy z łóżka minie pół wieku. -westchnął cicho. Gdy mężczyzna zaproponował pomoc spojrzał na niego zdziwiony. -Pomóż. -odpowiedział krótko z kamienną twarzą.
-No znając życie to któreś z nas i tak będzie spać do dziewiątej. -mówiąc to zdjął bluzę rzucając ją na bok. -Ponieważ zaskoczyłeś mnie tym pytaniem. -odparł spokojnie. -Przeprasza, schowam twarz w pianie. -mruknął łapiąc mężczyznę za szyję. -Dziękuje. -dodał rozsiadając się wygodniej w wannie.
-Ta normalne że facet faceta na rękach jak krolewne nosi. -westchnął ciężko. -Ale i tak dziękuje, jesteś kochany. -dodał po chwili milczenia. -Nie chowam. Możesz sobie patrzec na śliczna buzię jak długo chcesz. -mówiąc to spojrzał na Seijiego. -Mam bo dużo dla mnie robisz.
-Nie wiem, to nie jest normalne. -mruknął pod nosem. -No możesz możesz. -dodał patrząc na mężczyznę po czym dmuchnal piana w stronę jego twarzy. -Ale co za dużo to nie zdrowo. -uśmiechnął się lekko. -Niszczysz czy nie i tak jesteś najlepszy. -westchnął.
-No widzisz a ja mam jeszcze opory. Poza tym nie jestem baba żeby się tak dawać. -odparł ścierając piane z twarzy.-Uważam tak nawet jeśli wszystko psujesz, krzyczysz na mnie przez naturę zazdrosnika i dmuchasz mi w ryj piana. -uśmiechnął się lekko.
-Nawet jakbyś chciał babe to już za późno bo masz mnie.-uśmiechnął się jakby do siebie. -w pewnym sensie? czyli? -zapytał odwracajac się do niego plecami.
-No ja myślę bo inaczej się pogniewam bardzo. Nie zostawię Cię, możesz być tego pewien -odparł spokojnie. -A z drugiej strony albo nie wiesz albo nie chcesz mi powiedzieć. -dodał bardziej do siebie.
-Smutno mi że tak mówisz w tym przypadku...możesz być pewien...ja to wiem. -mruknął pod nosem.-Seiji....Nie przesadzasz? Miales mi umyć plecy...-powiedział spokojnie nie chcąc już dzisiaj krzyczeć na mężczyznę. "Jakbym nie umiał sam się umyć..."
-Nie przepraszaj. -spojrzał na niego smutnym wzrokiem "Szkoda mi go...ta kłótnia chyba naprawdę go dotknęła..." -Nie no nie przeszkadza mi ale aż tak mi pomagać nie musisz. -odwrócił się do Seijiego i opuścił jego ręce calujac go czule. - Chodź umyje Ci plecki. -szepnal mu do ucha calujac w policzek.
-No dobrze skoro chcesz...to możesz mnie myć. To przyjemne mimo wszystko. -odparł że spokojem delikatnie się uśmiechając. Namydlil myjke po czym myjac plecy mężczyzny masowal je lekko co jakiś czas drapiac go starając się żeby nie zauważył.
.-Ja? Drapac? -Zapytał wydrapujac literke N na jego plecach. -Nic z tych rzeczy. -uśmiechnął się masujac mężczyznę. -Dobry masaz żeby przynosil efekty musi pobolec. -dodał spokojnie zostawiając wśród zadrapan napis "MINE" z serduszkiem niżej. -No już. -oznajmił splukujac mydło z jego pleców. -Mogę umyć Cię do końca jak Ty mnie? -zapytał kładąc dłonie na jego torsie obejmując go od tyłu, a głowę położył na ramieniu partnera.
-Czy ja wiem czy kochane? Normalne. -odparł spokojnie. "Fakt wciąż jestem na niego wściekły ale jednoczesnie nie mogę patrzec jak sie męczy" westchnął cicho. -Cieszę się. -mówiąc to zaczal masowac jego tors mydlac go rownoczesnie.
-Dziękuje Ci wiesz? za dzisiejszy dzień. Dawno nie byłem taki szczesliwy....W ogóle za każdy dzień ktrory że mną spedzasz. dziękuje. -zaczął spokojnie doskonale ukrywając zdenerwowanie.
-Ech..Nawet jeśli zepsułeś to i tak nie zmienię zdania. Podobało mi się dzisiaj bardzo. Mimo naszej kłótni i dramy ze skorpionami. -odparł spokojnie. -Dawno tak miło nie spędziłem czasu. -położył dłonie na jego policzkach. -Nie przestaje się kogoś lubić po jednej kłótni, rozumiesz? -zapytał patrząc mu w oczy. -Więc nie truj się. Ok, spieprzyłeś, jestem na Ciebie wściekły ale nadal jesteś moim chodzącym szczęściem i to się nie zmieni. Nawet jeśli jestem na Ciebie zły. -dodał po chwili przytulając go delikatnie.
-Widzisz? Oboje wszystko psujemy. Psuje z nas. -roześmiał się. -Ja też, odpłynęły ode mnie problemy. -uśmiechnął się delikatnie gdy mężczyzna całował jego palce. -Mam nadzieje bo nie mogę patrzeć jak się zadręczasz. -ucałował go czule. -Dobrze, umyj. -Przysunął się bliżej partnera.
-Z Tobą to mogę nawet ziemię wysadzic. -zasmial się. -Moje kłopoty automatycznie znikają kiedy jesteś przy mnie. -uśmiechnął sie. -Powiedz mi Seiji. Co Cię męczy? o czym myślisz?-zapytał patrząc na ukochanego. -Co? Ale ale ale muszeee? Nie, nie pójdę. Nie mam ochoty widzieć się z trenerem. Chce jeszcze ten jeden dzień spędzić z Tobą -podkreślil kiwajac przy tym głową a piana wpłynęła mi do oczu. -Ała ła ła ła! -mówiąc to próbował zatrzeć piane.
-A myslales że jest inaczej? Seiji Twoja obecność przy mnie jest dla mnie najważniejsza. Kurde no...dlaczego mam czasami wrażenie że nie rozumiesz co do Ciebie mówię....Wypomniales mi że nigdy Ci nie powiedziałem że Cię kocham a ja na swój sposób robię to cały czas. -Westchnął zrezygnowany. -Smok w brzuch? Slyszalem o motylkach ale o smoku? -rozesmial się. -Bo postawmy sprawę jasno. Jestem wciąż na Ciebie zły. Bardzo. Ale przecież nie będę się zachowywał jak bachor i dawał Ci to do zrozumienia. Jestem dorosłym mężczyzna. Ta złość mi minie poza tym Ty miałeś prawo się pogniewac a i to nawet lepiej bo przez ta kłótnie wyjaśniło się parę rzeczy. A po drugie nic Ci nie drapalem. -Wyjaśnił gdy mężczyzna wycieral mu oczy. -Ziem wszystko co ugotujesz- zasmial się. Ała piecze...-mruknął po czym powoli coraz szerzej otwierał oczy w końcu czekoladowymi teczowkami patrząc w oczy partnera że słodkim uśmiechem. -Jesteś kochany, dziękuje.
-Skoro wiesz to czemu mi nie wierzysz....czemu watpisz ? Myślisz że ja tego nie widzę? Myślisz że nie widzę obawy na Twojej twarzy ? -mruknął spuszczajac wzrok. -Tak tak mój smok -zasmial się pos nosem. -Minie...spokojnie, minie. Cieszę się że zrozumiałes to i owo. -dodał po chwili z neutralnym wyrazem twarzy. -Niee wybredny to ja jestem ale chodzi mi o to że dobrze gotujesz i dlatego zjem wszystko. -uśmiechnął się lekko. -Za co Ty mnie znowu przepraszasz? przeciez to moje wina że mi się piana do oczu dostała. .-mruknął.
-Seiji to skoro mi wierzysz to skąd te obawy? -zapytał nie za bardzo rozumiejąc mężczyznę. -Znajdę? kogoś młodszego?-Rozesmial się głośno. -Co za bzdury! Wcale nie jesteś stary jeśli o to Ci chodzi. Jest idealnie, nigdy nie będę miał wspanialszego zazdrośnika. Po za tym pociągają mnie starsi bardziej dojrzali mezczyzni. Tacy jak Ty. -pocałował go powoli ale namietnie, czule muskajac wargi partnera.-"Poznasz mnie jeszcze trochę i odejdziesz."Co Ty za głupoty wygadujesz?-poglaskal go po policzku. -Czegokolwiek bym się o Tobie nie dowiedział nigdzie się nie wybieram. Wręcz przeciwnie. Im więcej o Tobie wiem tym bardziej czuje się do Ciebie przywiazany. -Spojrzał mu w oczy. -Bo zawsze będę przy Tobie. Wzajemnie będziemy się tego uczyć. Razem popełniamy bledy, razem się cieszymy. Nie tylko Ty się uczysz. Robimy to razem. -Podkreślil. -,Chodź wychodzimy, bo zimno. -Uśmiechnął się lekko drżąc.
-Nie szukaj dziury w całym kochanie. Zapewniam Cię że sam nie zostaniesz. -"Z bardzo Cię kocham" -No oczywiście że nie jesteś stary! Jesteś młodym ale bardzo dojrzałym i doświadczonym w życiu mężczyzna. To wielki plus. Z nami jest tak że im starsi tym lepsi..w granicach rozsądku. W końcu facet jak wino -zasmial się. -Starsi mężczyźni są o wiele bardziej mescy, tacy silni, zdecydowani, wiedzą czego chcą. To mi się podoba i taki jesteś też Ty. Ta męskość jest taka przyciągająca taka wręcz podniecajaca..bo m się to wrażenie że się jest z MĘŻCZYZNA a nie jakimś tam chłopaczkiem.-"Shou też był ode mnie starszy ale tego mu nie mówię nie chce go denerwować czy dobijać bo to sie i tak nie liczy. Seiji jest najważniejszy w tym wszystkim" -No widzisz wielu rzeczy o mnie nie wiesz. -uśmiechnął się. -Czemu podobają Ci się młodsi? Czy tacy akurat w moim wieku odpowiadają Ci że względu na fetysz Naokiego? -Zasmial się.-No pewnie Ty mnie ja Ciebie -uśmiechnął się gdy partner wyciągnął go z wanny. -Stoję stoje,poradzę sobie. -mówiąc to wziął ręcznik od Matsushity wycierajac się powoli.
-To też ale akurat nie to miałem na myśli. Chodziło mi o to że starsi mężczyźni są dla mnie bardziej mescy, dojrzali, widać wtedy wyraźnie kto rządzi w związku. A ja przyznam szczerze lubie być zdominowany...-mruknął ciszej. -To podniecajace i starsi w odroznieniu do młodszych są zdecydowani, silni. Ale bezpieczeństwo też jest wazne. -uśmiechnął się. -Zmieniłem się ale wciąż ten mały Naoki gdzieś we mnie siedzi. Wieeedziałem-zasmial się. -Ty i ten Twój fetysz. -dodał rozbawiony. -Idzie mi powoli ale idzie -Spojrzał na Seijiego. -No ale jak tak bardzo chcesz. -uśmiechnął się lekko.
-To znaczy mógłbym bo zdominować też czasem lubie ale jeszcze bardziej lubie kiedy ktoś mnie uwodzi. -wyjaśnił spokojnie. -Ej tylko nie maly! można to różnie pojąć -rozesmial się. -Nie, ja sie cieszę że Ci się podobam. Tak samo Ty mnie. Można powiedzieć że ja taki mały fetysz Seijiego też mam. -wyznal nieśmiało podnosząc nogę jak prosił mężczyzna. -A co Ci się we mnie podoba najbardziej ? Jakbyś miał tak z conajmniej trzy rzeczy wskazac-zapytał z ciekawości.-I dlaczego akurat te? -dodał po chwili.
-Mały wzrostem pasuje -zasmial się -Ty też do najmniejszych nie nalezysz-dodał spoglądając przez chwilke na krocze mężczyzny następnie podnosząc noge. -To od dzisiaj częściej będę się w Ciebie wptrywal o ile to możliwe. -powiedzial wesolo. -Wiedziałem po prostu wiedziałem że tylek! Po tym jak się dowiedzialem że to "nie byle jaki tyłek" to nie mogło być inaczej! -zasmial się. -U Ciebie? trzy najważniejsze? -zastanowił się trzymając go za szyję gdy niósł go do sypialni. -Usta. Kocham Twoj uśmiech, Twoje wargi. -zaczął. -Głos. Raz napawa mnie spokojem i czuje się bezpiecznie a z drugiej strony taki głęboki, niski i seksowny przyprawia mnie o dreszcze. Zawsze. Poza tym to pierwsza rzecz po której Cię poznań kiedy na przykład wołasz mnie gdy Cię nie widzę. -dodał gdy mężczyzna położył go na łóżku. -Dłonie. Te zimne dłonie. A to dlatego bo uwielbiam kiedy mnie dotykasz. I wtedy gdy delikatnie glaszczesz mnie po policzku ale i kiedy czuje jak wsuwaja się pod moja koszulke. Poza tym one są takie Twoje, nieważne co ja zawsze rozpoznam cży to Ty mnie dotykasz czy kto inny. A kiedy mnie przytulasz zapominam o problemach i czuje się bezpiecznie oraz jestem po prostu szczęśliwy. -uśmiechnął się słodko patrząc na mężczyznę.
-Ależ ja nie wiem o co Ci chodzi skarbie. -mówiąc to patrzył na mężczyznę że słodkościa w czekoladowy spojrzeniu uśmiechając się lekko. "On chyba lubi jak czasem jestem słodki" zasmial się w duchu. -No dobrze dobrze przecież Ci wierze. -odparł spokojnie. -Twój tyłek też nie jest byle jaki -zasmial się pod nosem. -Jestem za. Lubie patrzec na Twój uśmiech a calujesz nieziemsko. -rozmarzyl się a jednoczesnie rozplywal wspominając pocałunekw ulubionym miejscu Seijiego. -Z głosem to ostrożnie i z tymi pocalunkami z reszta też...-"Nie chcialbym żeby mi stanął wtedy kiedy nie powinien." Chłopak wtulil się w ukochanego z blogim uśmiechem. -Wszystkie problemy zniknęły mógłbym już tak na zawsze leżeć. -westchnął zadowolony. -Jestem zawsze szczęśliwy. o ile przy mnie jesteś. -ucałował delikatnie jego palce które dotykały warg Nao.
-Tak? Patrzę normalnie...no prawie. -roześmiał się wiedząc że specjalnie dodaje do tego odrobinę słodkości. -Podoba. Masz seksowny tyłek. Bardzo. To aż tak zaskakujące że tak uważam? -dodał po chwili. Chłopak całował go delikatnie czując jak po jego ciele biegając dreszcze. Pobawił się chwilę kolczykiem starszego, następnie odsuwając się od niego. -Tak...-jęknął cicho pod nosem. -Czemu? No właśnie skoro to lubię to się domyśl.-mruknął następnie ziewając.- Zrobię wszystko żebyś zawsze mógł być szczęśliwy. -szepnął przytulając się do Matsushity. -Skarb. Dziękuje kochanie. -dodał cicho uśmiechając się szeroko.
-No właśnie, więc nie przesadzaj z tymi całusami. -poprosił, śmiejąc się pod nosem. -Nie masz za co...-mruknął. Gdy mężczyzna wyszedł, chłopak ułożył się wygodniej w łóżku. "Kocham go...nie wytrzymam..muszę mu powiedzieć...poczekam na odpowiedni moment. Teraz nie mogę...mimo że chce...Kocham go za wszystko." pomyślał powoli usypiając, a gdy Matsushita wrócił, Naoki spał tuląc się co poduszki.
Chłopak usiadł na łóżku obudzony szamotaniem się Seijiego. -Co się dzieje? -mruknął przecierając oczy. -Seiji?- spojrzał na mężczyznę, a każde jego słowo które padło z ust Matsushity przez sen było jak nóż w serce. Chłopak czuł się winny jego sennym koszmarom. Przytulił go do siebie. -Cii kochanie jestem tu. -zaczął trzymając go w objęciach i głaszcząc po głowie. -Jestem tu i nigdzie nie odchodzę. Nie ma lepszego partnera od Ciebie. To Ty jesteś dla mnie najważniejszy. Najcenniejszy. Kocham Cię Seiji. Kocham z całego serca. Nie bój się. Nie zostawię Cię dla niego bo kocham tylko i wyłącznie Ciebie. -powiedział mocniej przytulając go do siebie. "To moja wina. Przeze mnie sie tak męczy."
Naoki widząc łzę mężczyzny, słysząc jego słowa, rozpłakał się rzęsiście.
-Tu jestem! Seiji, jestem przy Tobie! -przytulił go jeszcze mocniej. -Kocham Cię. Kocham! Nikogo więcej. Nie zostawię Cię NIGDY. Kocham Cię Seiji i chcę zostać z Tobą na zawsze. Jesteś moją jedyną miłością. -"Co ja narobiłem....on płacze...może to tylko pare łez...ale i tak...doprowadziłem go do tego stanu...to to naprawdę czuje, to to w sobie ukrywa...Jak tylko wrócimy do domu to wszystko mu powiem...powiem jak bardzo go kocham."-Seiji...kocham Cię. -powtarzał, próbując uspokoić mężczyznę.
-Będę Ci to mówił codziennie. -zapewnił, głaszcząc go po policzku.-Nie zniknę, cały czas jestem przy Tobie. -Gdy Naoki był pewien że mężczyzna już śpi, usiadł zginając nogi w kolana. Płakał przez chwile, czując że zawiódł i że jest ciotą która nawet nie potrafi wyznać miłości osobie którą kocha. Bolało go to, że Seiji tak przez niego cierpiał, więc od teraz postanowił być lepszy. Poszedł do łazienki, przemył twarzy zimną wodą i gdy się uspokoił wrócił do sypialni. Położył się obok partnera, przytulając go i ze smutkiem na twarzy odpłynął w stronę krainy snów.
Chłopak otworzył powoli oczy. Przytaknął siadając, a w jego wzroku nie było szczęścia, tak jak gdyby ktoś je wyssał przez noc. Czuł się zbyt winny, łez Matsushity żeby teraz spoglądać mu w oczy z uśmiechem. -Dzień dobry. -pocałował go czule, przytulając na koniec. -Jak Ci się spało? -zapytał wstając z łóżka chociaż wiedział że nie potrzebnie. Wyciągnął z walizki ubrania przebierając się w nie.
-Nie, nie, wszystko w porządku, po prostu miałem złą noc. Tak mniej więcej. -mówiąc to ubrał koszulkę. -Cieszę się bo w końcu wszędzie dobrze ale w domu najlepiej ale z drugiej strony tu było tak świetnie...-westchnął pakując torbę. -Coś Ci się złego śniło nie? -zapytał retorycznie. -Nie mam nic przeciw wręcz jestem za, jedźmy. -uśmiechnął się lekko.
-Jest dobrze i nie martw się. -Odparł patrząc na mężczyznę. -Tutaj jest cudnie. Taki nasz pierwszy wyjazd. Bardzo mnie to cieszy będę miał miłe wspomnienia. -uśmiechnął się lekko. Podszedł do niego i pocałował Seijiego czule dłońmi owijajac jego szyję. -Mój biedny musiało Ci się snic coś strasznego co? To tylko sny. -poszerzył uśmiech. -Chodźmy chodźmy. -dodał zamykając apartament.
-Tak, na pewno. Jestem o tym przekonany.-uśmiechnął się lekko. -Oczywiście, że mi się podobało. Jesteś najlepszy. -dodał przytulając się do jego ramienia. -Będę się przejmował bo nie chcę żebyś smucił się bez potrzeby. -powiedział gdy wychodzili z windy. Naoki objął wujka swojego chłopaka lekko, a to co mu powiedział trochę go za bolało. -Bardzo dobrze to wiem. Muszę go nauczyć, żeby mówił mi o tym co go boli bo on zawsze myśli że tego nie widzę, ale tak nie jest. Może być Pan spokojny. Dbam o niego, będę go pilnował. Kocham Seijiego. Wiem że jestem dla niego ważny on dla mnie też, cieszę się że jest szczęśliwy bo bardzo go kocham i nie chcę żeby było inaczej. -odparł cicho odsuwając się od mężczyzny z uśmiechem.
-Dziękuje Panu bardzo. -ukłonił się mężczyźnie, po czym wziął Seijiego delikatnie za rękę wychodząc z hotelu. Jechali w ciszy, Naoki nic nie mówił. Był dobity wczorajszą nocą i zmęczony płakaniem. Wciąż czuł się źle z tym że Seiji przez niego tak bardzo się męczy. " Jego wujek ma racje...jak tak będzie dalej to on się w końcu zajedzie...nie chcę...naprawdę go kocham...czemu on mi nie wierzy?" pomyślał przytulając się do ramienia mężczyzny. Na lotnisku szedł milcząc, ale mocno ściskając partnera za dłoń. -Hmm? -zapytał chłopak wyrwany z własnych przemyśleń, gdy siedzieli w kawiarni. -Ja? W sumie...nie, już mniej.-mruknął pod nosem. "Ale za to jestem wściekły na siebie"
-A nic, taki dzień jakiś mam. Wybacz kochanie. -uśmiechnął się lekko, patrząc na mężczyznę. -Ja nic nie zrobiłem. -zarumienił się lekko pomimo kamiennego wyrazu twarzy."Ale pewnie i tak mi nie wierzysz że Cię kocham co?" -Już dobrze wiesz co zamawiać. -zaśmiał się cicho, biorąc do rąk pałeczki. -Smacznego. -dodał, następnie próbując zamówionego dania.-Twój wujek jest bardzo miły. Troszczy się o Ciebie. -zaczął spokojnie.
-Jestem trochę zmęczony, też miałem ciężką noc. -odparł spokojnie. -No bo jesteś mój i tylko mój i jak ktokolwiek spróbuje Cię dotknąć to będzie miał do czynienia ze mną. -dodał popijając słowa kawą.-Bardzo, najbardziej. -uśmiechnął się. -No to faktycznie nie wiele. Widać, że macie dobre relacje. Cieszy mnie to.
-Z pewnością. Kobiety bardzo długo utrzymują młody wygląd. Nie wszystkie ale część na pewno -uśmiechnął się wstając od stołu. -Moja też jest po czterdziestce i nie wygląda. Jedynie jak zmyje makijaż to idzie dostrzec zmęczone od pracy oczy. No cóż. -wzruszył obojętnie ramionami, biorąc torbę.
-Moja nie wiem. Nie było jej nigdy w domu. Wiem że zdrowo gotuje, ale czy zdrowo się odżywia. -ponownie wzruszył ramionami jak gdyby chciał powiedzieć "Nie wiem" -Podróż przebiegła bezproblemowo, a Naoki czuł się świetnie jako poduszka Seijiego. -Nareszcie Ryusei! -westchnął wychodząc z lotniska.-Seiji śpiochu masz jutro pracę? -zapytał z nadzieją że usłyszy "nie"
-Nie no to, wieczorem idź bo nie chcę żebyś miał problemy. Poza tym mnie głównie o rano chodzi. Pytam bo tak sobie pomyślałem, że moglibyśmy sobie dzisiaj wieczorem film obejrzeć czy coś...mogę zrobić popcorn bo umiem! No i w ogóle spędzić razem czas itp...coś wymyślić no...ja mogę się zająć tym..-zaproponował nieśmiało, wsiadając do auta i zapinając pasy. -Ja mogę coś innego wymyślić...bo to chyba takie infantylne...nie wiem..po prostu chcę jeszcze z Tobą dzisiaj posiedzieć i w ogóle..-zagmatwał się w swojej wypowiedzi.
Chłopak uśmiechnął się szeroko. -Dziękuje! Jesteś kochany. Zawieźmy torby, ogarnijmy się po podróży i ja pójdę do sklepu po popcorn i w ogóle. -dodał zadowolony.-Spokojnie, coś sobie wymyślimy. Mamy siebie nie będziemy się nudzić. -zaśmiał się wesoło. -Nie musisz mnie odwozić, sam mogę pojechać. -dodał spokojnie.
-A jaki film byś chciał? W sensie gatunek? -zapytał wychodząc z samochodu. -Jesteś kochany, będę to zawsze powtarzał. -dodał wchodząc do windy. -Kiedyś zrobię sobie prawko to ja Cię będę woził. -usmiechnął się słodko.
-Jesteś. Uwierz mi jesteś. -odparł spokojnie. Nagle dało się słyszeć dźwięk otwieranych drzwi. Z apartamentu Państwa Takeshima wyszła wysoka, szczupła kobieta ubrana w elegancką spódniczkę, żakiet oraz wysokie szpilki. Ewidentnie wybierała się do pracy. -O żesz w morde...-zaklął pod nosem patrząc na kobiete z którą chwilę potem nawiązał kontakt wzrokowy.
-Naoki. -zaczęła kobieta z lekkim zaskoczeniem, podchodząc bliżej. Chłopak przełknął głośniej ślinę nie wiedząc co robić.
-Cześć mamo. -zaczął cały czas patrząc na Nemuriko.
-I co? Wróciłeś z wycieczki? Jak tam chińskie gej kluby? -zapytała złośliwie, z grobową miną.
-Nie wiem, nie chodzę do gej klubów.
-No coś takiego! A w sumie racja...sądząc po Twoim kochasiu chyba raczej wolisz host cluby.-spojrzała surowo na Matsushitę.
-Nie chodzę tam. To że Seiji tam pracuje, nie znaczy że muszę tam chodzić. -odparł poważnym tonem.
-Gdzie tata? Co u niego? -na pytanie chłopaka kobieta roześmiała się z pogardą.
-Po tej całej akcji z soboty nagle się przejmujesz Twoim ojcem? Mam Ci przypomnieć jak się zachowałeś szczylu? Ojciec jest na delegacji, ale przecież to i tak Cię nie obchodzi bo w końcu "Twój szacunek należy się jedynie Twojemu chłopakowi" -wywróciła teatralnie oczami cytując słowa mężczyzny.
-Bo to prawda. Nie mieszaj w to Seijiego. -odpowiedział ostrzej.
- To przez tego pedała stałeś się taki jaki jesteś. Zadajesz się z tym hościkiem zamiast skupić się na nauce. No i co Matsushita? Dobrze Ci się sypia z moim synem?
-Przestań. -warknął na kobietę.
-Bo co? Uderzysz mnie? Własną matkę? Zrozum głupi dzieciaku kto tu tak naprawdę Cię kocha. Kto o Ciebie dba. Rozmawiałam z tatą. To nie może tak być. To nie jest normalne. Więc decyduj. Albo pedałek który dla innej dupy zostawi Cię przy pierwszej lepszej okazji, albo my-westchnęła
-Przez te wszystkie lata, tak dobrze się zapowiadałeś. Kobiety się Tobą interesowały, a Ty robisz mi coś takiego. Przyznaj się jak długo puszczasz się z pedałkami? Który to z kolei? Znajdziesz sobie jeszcze jakiegoś większego debila który będzie na każde Twoje zawołanie? A może on Cię przekupuje tymi wycieczkami żebyś mu brzydko mówiąc dawał dupy co? Nigdy nie wiesz co taki pedał może mieć w głowie.-dodała wytykając Matsushitę palcem i patrząc na niego z pogardą.
-ZAMKNIJ SIĘ! -warknął Naoki zaciskając dłonie w pięści, a partnera chowając za swoimi plecami.
-Nikt, ale to ABSOLUTNIE NIKT nie ma prawa mówić czegoś takiego o moim chłopaku.
-Naoki lepiej dla Ciebie radzę Ci się uspokoić i podjąć słuszną decyzję bo mnie naprawdę się śpieszy.
-To idź! Wiesz co? Ten wybór wcale trudny nie jest. Bez zastanowienia mogę Ci teraz udzielić odpowiedzi. Nie obchodzi mnie jakich szantaży na mnie użyjesz, co zrobisz. Możesz mi wszystko zabrać, uczelnie, mieszkanie, pieniądze, roboty, wszystko! Ale ja i tak za każdym pierdolonym razem wybiorę Seijiego. -Powiedział patrząc na nią ze złością w oczach.
-Ty mały gówniarzu! Kto Cię wychowywał!? Kto zapewniał Ci dobrobyt?! Tak mi się odwdzięczasz!? Wybierając pedała który nawet Cię nie kocha!?
-Kocha! Kocha mnie! Kocha mnie bardziej niż wy przez całe moje dotychczasowe życie!
-taaak?! To on Ci płacił za studia? To on organizował Ci urodziny? To on nauczył Cię mówić? -warknęła pochodząc bliżej. -Zastanów się kogo kochasz. Kto tak naprawdę o Ciebie dba.
-Seiji. -odparł cicho, ściskając zęby.
-Osobą którą kocham jest Seiji. Kocham go rozumiesz?! Kocham najbardziej na świecie. Wiesz czemu? Bo on daje mi to czego nigdy nie dostałem od was. Miłość. Zastanów się co takiego dałaś mi co miałoby wartość inną niż pieniężną?! Przez całe dzieciństwo byłem sam. Jak palec. Wiecznie was nie było. Nigdy mnie nie wspieraliście. Ciągle tylko wymagaliście, a tak to zostawałem sam. Nic mi nie daliście. A Seiji dba o mnie. Kocha mnie i ja jego. Pomaga mi, a przede wszystkim opiekuje się mną i nie pozwala być samotnym. Przy nim jestem szczęśliwy. A Ty jesteś moją matką i nie dałaś mi kompletnie nic.
-DAŁAM CI ŻYCIE! -wydarła się ze wściekłością kobieta.
-ALE CO TO ZA ŻYCIE SKORO CAŁY CZAS JESTEŚ SAM! -krzyknął, a kobieta spoliczkowała mocno.
-Ty gnoju! Jak Ty się odzywasz do matki?! Dałam Ci życie! I pracowałam na Ciebie bardzo ciężko bo Cię kocham!
-Tak!? To skoro mnie kochasz to gdzie byłaś na moich przedstawianiach w szkole?! Gdzie byłaś podczas moich zawodów, koncertów!? Seiji dba o mnie, jest wspaniałym człowiekiem, który może nie wygląda martwi się o innych bardziej niż o siebie! Jest cudowną osobą, opiekuje się mną, wysłuchuje, zapewnia mi wszystko co najlepsze, mówi mi że mnie kocha, robi wszystko żebym był szczęśliwy! Stara się ze wszystkich sił i ja to doceniam! Kocham go za to całym sercem, za to że jest idealny! A Ty nie masz tu nic do gadania! jesteś zimną kobietą bez serca! I nie życzę sobie żadnych uwag na jego temat! On przez te dwa miesiące stał się dla mnie ważniejszy niż Ty przez całe moje życie! -Kobieta ponownie tak jak w piątek zaczęła szarpać się z Naokim, który cały czas odpychał Matsushitę, żeby się nie wtrącał.
-Jak możesz mi to robić?! Niewdzięczny gówniarzu! Wynoś się! Nie pokazuj mi się na oczy! -krzyknęła na niego, a Naoki odepchnął ją od siebie tak że kobieta lekko zachwiała się na swoich szpilkach.
-Mój szacunek należy się tym którzy mnie kochają. Czyli Seijiemu. Niezależnie od Twoich posunięć mam zamiar być z nim cholernie szczęśliwy nawet jeśli musiałbym decydować pomiędzy nim a rodziną. Może i osiągnęłaś szczyt w biznesie, ale straciłaś rodzinę. Zostaw mnie i Seijiego w spokoju. Wracaj do swojej ukochanej firmy. Ja mam mojego ukochanego MĘŻCZYZNĘ i nigdy nie zamienię go na nic ani nikogo innego. Bo dzięki niemu umiem wiele rzeczy, wiem jak to jest być kochanym. Więc nie życzę sobie uwag na jego temat. Bo następnym razem nie będę taki delikatny. -warknął. -Przestań po 20 latach w końcu rujnować mi życie. -przeszedł obok niej.-Daj mi te klucze. -poprosił wcześniej partnera.
-Kocham Seijiego, nie Ciebie i zdania nie zmienię. Ty tylko potrafisz brać a tak naprawdę to miałaś mnie kompletnie w dupie. Teraz w wieku 20 lat, w końcu ktoś mnie zaakceptował i pokochał. Nie mam zamiaru przez Ciebie marnować sobie reszty życia. Podobno się śpieszysz. -dodał już spokojnie po czym bez pożegnania poszedł do domu, otwierając drzwi kluczami Seijiego, następnie wchodząc do środka.
Kobieta skrzyżowała ręce na piersi, wciąż z pogardą patrząc na Matsushitę. -Znaczy tyle, że jest jeszcze mały i głupi. Jak tylko mu się znudzisz sukinsynie to wróci na kolanach. Gówniarzowi zachciało się romansów. Zauroczenie mu przejdzie i zostawi Cię szybciej niż zdążysz powiedzieć "Nie idź". Proszę, uderz. Ale to wtedy i dla Ciebie i Naokiego skończy się źle. -odparła pewna siebie. -Matsushita, nie zadzieraj ze mną. Ja jestem w stanie zniszczyć Ci życie w przeciągu sekundy. Masz do czynienia ze zbyt wpływową osobą, kurewski hościku od siedmiu boleści. -dodała groźnym wzrokiem lustrując mężczyznę. -To Ty nie doceniasz mnie i radzę Ci uważać na słowa. -wysłuchała reszty jego wypowiedzi w ciszy. -Poczekamy zobaczymy, jaki skurwiel wyjdzie z Ciebie za jakiś czas. Nie opuściłam go. Zawsze byłam, ale on nigdy tego nie widział. -po tych słowach spojrzała mu w oczy. -Więc zrozum to chuju, że nie masz prawa wtrącać się między mnie a mojego syna. -warknęła, a pchnięta przez mężczyznę wyprostowała się jak gdyby nigdy nic. -To nie koniec Matsushita. Nie zabierzesz mi dziecka, skurwielu. Kocham go o wiele bardziej niż Ty. Nie chcę Cię z nim widzieć. -po tych słowach drzwi windy się za nią zamknęły, a w między czasie Naoki chodził po apartamencie wściekły, starając się uspokoić.
Naoki przytulił się do niego równie mocno, odwzajemnił pocałunek. -Kocham Cię. -spojrzał mu w oczy. Na chwilę obecną nie potrafił nic innego z siebie wydusić. Był wściekły i mętlik w głowie wcale mu nie pomagał. Przytulał się jedynie do ukochanego, czekając na to co zrobi.
-Wiem...ja przepraszam...tak długo się wstrzymywałem powtarzając to w myślach po setki razy dziennie...Bałem się to powiedzieć...nie byłem gotowy..Ale teraz będę o mówił codziennie. Muszę dbać o osobę którą kocham. -pogłaskał go po policzku. -To nie był dla mnie ciężki wybór. Uwierz mi w domu dziecka opiekunki poświęcają dzieciom więcej uwagi niż ona mnie. Dla pięciolatka to koszmar być przez cały czas tylko pod opieką niani wiedząc że jego ukochanej mamusi nie ma. Serio strasznie ją kochałem. Nadal tak jest...ale Ciebie kocham bardziej. -dodał z jednej strony spokojnie, zadowolony, a z drugiej zły i smutny. -Mówiłem Ci, że się mylisz. Ona ma w sobie zbyt wiele nienawiści, nie rozumie wielu rzeczy. Jest dobra, ale to chowa się za jej fobiami, wściekłością i wszystkim innym. -westchnął ciężko. -Ogólnie chyba niezbyt Cię lubi...sorry.-wzruszył ramionami. -To pod wpływem emocji. Z resztą to tylko plaskacz. Nie boli. Tylko policzek czerwony. Daruje jej to, poniosło ją. Bardziej od tego boli mnie to ze Cię obraża. -mruknął niezadowolony. -Nie zostawię Cię, spokojnie. Nie mów tak o niej proszę. To wciąż mimo wszystko moja matka. Jak zła by nie była nie chciałbym żeby tak ją nazywano. Mimo wszystko...-ponownie westchnął. -Ale rozumiem, nie lubisz jej. Od czasu do czasu możesz powyzywać jeśli Ci ulży. Też tak mam. -zaśmiał się cicho. -Nie zabierasz. To ona za późno wzięła się za kochanie mnie. Wiem, ja Ciebie też. Mam to aż ochotę powtarzać w nieskończoność. -roześmiał się.
-Cały czas to okazywałem...czy to nie ważniejsze? -mruknął pod nosem. -Kocham ją i dlatego jestem wściekły i smutny z powodu jej zachowania. -dodał poważnym tonem. -Możesz na głos. Czasem śmieszne wyzwiska się tworzą, jak człowiek tak ze zdenerwowania mówi to co mu ślina na język przyniesie. -zaśmiał się pod nosem. -Ona w tej kwestii jest nieważna. Ważne, że ja Cię kocham. -Mówiąc to owinął rękoma jego szyję i wspiął się na palcach. -Kocham Cię, kocham, kocham, kocham, kocham. -szeptał mu do ucha uśmiechając się lekko. -Kocham Cię. -zamruczał, po czym pocałował go blisko ucha.
-Kocham Cię. -odwzajemnił pocałunek, bawiąc się kolczykiem mężczyzny. "Kamień z serca. Teraz jest już całkowicie mój, a ja jego." -W związku z tym zapomnijmy o tych wojnach z moją matką i spędźmy razem miło dzień oraz wieczór. -uśmiechnął się słodko.
-No i prawidłowo. w kwestii uczuć masz wierzyć TYLKO w moje słowa. A ja w Twoje. To nie zauroczenie tylko miłość. Poważnie podchodzę do tego związku i chcę z Tobą być bo Cię kocham. -wyjaśnił spokojnie, następnie odwzajemniając pocałunek. -Będzie fajnie! Zrobimy sobie maraton filmowy! -dodał wesoło.-Seiji! Postaw mnie~! Mam nogi! -prosił śmiejąc się, gdy jego partner niósł go do kuchni. -Ja Ciebie też kocham. -pogłaskał go po głowie. -Zachowujesz się jak naćpany. -dodał rozbawiony. -Szaleństwo Cię ogarnęło. -zaśmiał się pod nosem, po czym czule musnął jego wargi swoimi. "Ale to rozumiem, też mimo kłótni z matką jestem szczęśliwy."
-Zwariowałeś. -roześmiał się. -Obiecuje że będę Cię kochał, dbał o Ciebie,wysłuchiwał, pocieszał, rozbawiał i że zawsze będę przy Tobie, wspierał Cię pilnując żebyś z tej miłości codziennie był na haju. -dodał śmiejąc się. -Jesteś świrnięty. Kocham wariata. -dodał rozbawiony, obejmując go delikatnie. -Zamówmy pizze. Zjem cokolwiek a wolałbym siedzieć z Tobą aniżeli Ty miałbyś siedzieć w kuchni. -odparł spokojnie. -Możemy róóóżne obejrzeć. Nawet na horror się zgodzę! -uśmiechnął się. -Serio z tego szczęścia szalejesz. -zaśmiał się pod nosem obejmując go w pasie nogami, mocniej do siebie przyciskając.
-Zwariowałeś ja Ci mówię. -pstryknął go w czoło. -Oszalałeś z miłości. -zaśmiał się. -Wiem o tym, jesteś cudowny. Kocham Cię za to że jesteś sobą. -dodał obejmując go za szyje, lekko drżąc gdy mężczyzna całował jego obojczyki. -Spokojnie, wybaczam Ci. Sam się bardzo cieszę, a Twoje wariactwa mnie śmieszą. -roześmiał się. -Kocham Cię. -zamruczał mu do ucha, noskiem miziając po szyi. Chłopak rozejrzał się po gabinecie.-Wiesz co kochanie? To ciut przerażające z mojej perspektywy. -dodał cicho, patrząc na zdjęcia.
-Moja? Hmm no może troszeczkę. Po mnie nie widać, ale na Twoim punkcie też wariuje. -wtulił się w jego tors. -Nie przeszkadzają mi, jeśli Tobie się one podobają, ale wolałbym żeby tam były nasze wspólne aktualne zdjęcia, a nie moje z liceum. -odparł spokojnie. -Ten pierwszy widziałem. Weź "21 and over" i jakiś horror. -dodał otwierając stronę pizzerii.
-Mam nadzieje, ja sobie postawię na szafce. -uśmiechnął się. -Jaką chcesz pizzę? -zapytał przepisując numer do telefonu. -To drugie. Tak jestem pewien. Ty je lubisz. Chcę żebyśmy oboje byli zadowoleni. -dodał spokojnie.
-Wezmę margarite z podwójnym serem, ok? -zapytał z uśmiechem wykręcając numer do pizzerii. Gdy złożył zamówienie przysłuchał się rozmowie Matsushity z mamą.
-No właśnie Seiji musisz mnie przedstawić! -wtrącił się, śmiejąc się pod nosem. -Dzień dobry! Niech się Pani nie martwi, wyciągnę go z domu! Bardzo chciałbym Panią poznać Seiji mówi, że jest Pani cudowną osobą. -wspiął się na palce mówiąc do słuchawki radosnym głosem, po czym wziął filmy od mężczyzny dając mu całusa w policzek. -Pogadaj sobie ja nie będę przeszkadzał. -uśmiechnął się idąc do salonu.
Naoki roześmiał się wesoło. -Ale przecież ja się tylko przywitałem i nawet nic takiego nie powiedziałem. -uniósł ręce w geście poddania się. -Twoja mama jest szalona, tak pozytywnie. Już wiem po kim jesteś wariatem. -zażartował. -No to co? Już Ci umówiła spotkania? -dodał rozbawiony,
-Och straaszne jestem w Twoim mieszkaniu~ -roześmiał się. -Pozytywnym. Radosna osóbka. -odparł spokojnie. Na słowa Seijiego w temacie jego edukacji chłopak głośno się roześmiał łapiąc za brzuch. -ACH SEIJI~! A co tak nagle moja edukacja Cię przejęła? W dodatku zgadzasz się z moją matką! -dodał uspokajając się powoli. -Chyba bardzo obawiasz się tego spotkania, że używasz takich argumentów chcąc się wywinąć. -uśmiechnął się. -ŻELKI! -mówiąc to pochwycił paczkę żelek "spaghetti" o truskawkowym smaku.
-A ja całkiem poważnie mówię, że to mi nie zaszkodzi. Masz mądrego chłopaka, który jest do przodu z materiałem i poradzi sobie bez problemu. Z resztą za niedługo będziemy mieć staże więc będzie fajnie. -uśmiechnął się. -Nie przejmuj się kochanie będzie dobrze. -pocałował do delikatnie.-Ja chcę! -zabrał mu popcorn. -Wyluzuj a ja Ci zrobię pyszny popcorn z masełkiem -uśmiechnął się słodko.
-Cieszę się, bardzo chcę poznać Twoją mamę. -odparł szukając miski na popcorn. -Różnie. Czasem Tokio, czasem Osaka. Często też inni potencjalni pracodawcy sami proponują płatne najczęściej praktyki, staże za granicą. To wtedy zależy może być Nowy Jork, może Paryż, kto wie. Musiałaby mnie jakaś szycha wyłapać, a na to nie liczę, więc się nie bój nigdzie pewnie nie pojadę. -uśmiechnął się,nastawiając czas w mikrofalówce.
-Może, kto wie co życie przyniesie. -wzruszył ramionami. -Chciałbym. Oczywiście że chciałbym tylko idiota by nie chciał. Ale byłaby to ciężka decyzja. Bo te staże są różne. Czasem trwają po rok czasem po pół lub miesiąc. To zależy. Bo może być intensywny miesięczny lub ciągnący się jak flaki z olejem roczny. -wyjaśnił po czym wyjął z mikrofalówki gotowy popcorn wysypując go do miski. -Twojego tatę też? O jak fajnie! -uśmiechnął się lekko.
-Dziękuje kochanie. Na razie o tym nie myślę więc się nie martw, ale dziękuje i tak. -uśmiechnął się idąc za nim do salonu. -Nobu? Aaa...masz psa? Nie wiedziałem. Duży jest? Jaka rasa? -zapytał z ciekawości. -Włączamy nie ma na co czekać....Ale czekaj! -mówiąc to pobiegł do garderoby mężczyzny i wyciągnął z szafy dużo koc.-Kocyś. -oznajmił wracając do ukochanego pokazując mu zdobyty przedmiot. -To był nawyk Taiichi która od zawsze na maratony przynosiła kocyś. Nie koc. Kocyś. To zasadnicza różnica według niej. Nie rozumiem jej, ale niech będzie.-roześmiał się siadając blisko Matsushity.
-No dokładnie! Nie będzie musiała być sama! Będzie z niej taka fajna starsza siostra! Oboje się zajmiemy. -odparł szczęśliwy. -Yuu? -"Dlaczego mam wrażenie że coś się stało? On chyba..nie...znowu?" Mężczyzna poszedł za ukochanym do toalety. -Yuu kochanie, w porządku wszystko? -zapukał w drzwi łazienki.
-Mam. Mam za co dziękować. -podkreślił. -Nigdy nie przestanę. -uśmiechnął się lekko. -Psy są fajne, szczególnie ta rasa. Są urocze. -zaśmiał się. -Wiesz co...nie musi być. -zabrał kocyk rzucając go na bok. -No nie wiem...Bo oba są fajne. Może ten horror? -zapytał jakby nie pewnie. -Matko jak pachnie. -zaśmiał się otwierając pizzę.
-Naprawdę mam. -upierał się na swoim. -No i co? No to niech skacze, z papieru nie jestem. Lubię psy, jeśli będzie chciał to się z nim pobawię. -odparł spokojnie biorąc kawałek pizzy. -Nie bo widzę że Ci się nie podoba. -dodał po chwili. -Ach te znajomości i tak dobrze na tym wychodzisz. Nie jest straszny? Skoro Ty tak mówisz to pewnie zaraz będę się trząsł ze strachu. -westchnął, następnie zabierając się za jedzenie pizzy.
-a dlaczego Ty uważasz że nie mam Ci za co dziękować co? -zapytał poważnie. -O niee nie będę się mógł do chłopaka dorywać bo pies będzie mi przeszkadzał. -roześmiał się,następnie ugryzł kawałek pizzy. -Nie, nie wyłączaj będzie ok. -uśmiechnął się lekko, patrząc w ekran po chwili kończąc jeść pizzę.
-A ja za to traktowanie między innymi dziękuje. Jesteś dla mnie taki dobry, opiekuńczy, martwisz się o mnie. A miłość jaką od Ciebie dostaję to właśnie jest coś wielkiego. -odparł pewnie, poważnym tonem. -No...to znaczy...no tak...nie chcę żebyś postrzegał mnie jako bachora nawet jeśli wiem że to nie jest. -mruknął przysuwając się bliżej mężczyzny. -Twój. -podkreślił uśmiechając się lekko. -Dobrze, powiem. -Chłopak co prawda bał się przez klimat filmu i co jakiś czas przymykał oczy, gdy miał wrażenie że zaraz coś wyskoczy na ekran.
-Dla mnie nie...wiesz jakie są moje relacje z rodzicami i jak traktował mnie Shou. - mruknął cicho, przytulając się do niego. -Jestem, zawsze będę. -zamruczał miziając partnera nosem po szyi. Chłopak w pewnym momencie przestraszył się hałasu wyskakującej postaci zastygając z napiętymi mięśniami przy czym jęknął cicho chowając się lekko pod kocem wtulając się w mężczyznę. -Nie lubie horrorów...-mruknął cichuteńko.
-A-ale to nic. -mruknął lekko się uśmiechając. -Naprawdę, ja mogę oglądać. Po prostu się przestraszyłem no...-westchnął.-Nie chcę żeby to było "Kiedyś tam sam" chcę oglądać z Tobą filmy które lubisz. -dodał trochę obrażony zakrywając się kocykiem. -Nie, nie widziałem. -odparł krótko biorąc od Seijiego drugą paczkę żelek, otwierając ją po chwili. -Zakładam że fajny. -spojrzał w stronę mężczyzny.
-nie zmuszam się, tylko chce. -mruknął pod nosem. -Poza tym sam mówiłeś że chciałeś obejrzeć ze mną horror wiec o co Ci chodzi? -westchnął cicho biorąc żelka do buzi. -wiesz co? Jak na to patrzę...-przyjrzał się mężczyznom na filmie. -To ja chyba nie chcę wiedzieć coś Ty w urodziny robił...-dodał ciszej.
Prześlij komentarz