Nazwisko: Nakami
Wiek: 20
Ur.: 14.02
Wzrost: 170 cm
Waga: 50 kg
Orientacja: homo
Miejsce zamieszkania:
Ryusei, dzielnica Mizuki
Zawód: model
Średniej długości, wiecznie rozczochrane brązowe włosy. Tego samego koloru zamyślone oczy. Wyznaje zasadę „jak wstanę-tak wyjdę” w końcu w pracy i tak ułożą mu włosy i nałożą make-up. Na jego twarzy bardzo często gości promienny uśmiech. Jest jednym z tych szczęściarzy, którzy mogą jeść ile wlezie a i tak nie przytyją, od 15 roku życia utrzymuje taką samą wagę.
Nieśmiały, niewinny. Rozbawić można
go tak samo łatwo jak doprowadzić do łez. Trochę strachliwy,
najbardziej boi się ciemności. Straszny z niego pieszczoch.
Jego matka zmarła gdy był mały więc
nie pamięta jej za dobrze, ze zdjęć wie, że była piękną
kobietą. Ojciec-pracocholik był zawsze zbyt zapracowany żeby się
nim zajmować więc wychowywali go dziadkowie. Wytykany palcami przez własną rodzinę z powodu bycia homo, uciekał do wujka (brata swojej mamy) z którym bardzo dobrze się dogadywał. Jego życie miłosne było natomiast w fatalnym stanie. Gdy miał 15 lat został zgwałcony przez swojego senpaia, reszta jego "miłości" działała na tej samej zasadzie. Przyjechał do Ryusei
nie tylko w poszukiwaniu pracy ale również aby zostawić za sobą przeszłość. Wyjechał z Tokio tylko dlatego żeby być jak
najdalej od rodziny, która była, jest i zawsze będzie przeciwna
jego pracy jako modela. W stolicy przez pewien czas pracował dla
kilku znanych czasopism co spowodowało, że stał się sławnym i
rozpoznawalnym modelem. Przeprowadzka do mniej znanego miejsca jest
mu na rękę bo uwolnił się w końcu od tłumu fanek i paparazzi
śledzących każdy jego krok.
- -uwielbia truskawkowe pocky
- -kocha zwierzęta, zwłaszcza psy
- -nie przepada za alkoholem (po prostu ma słabą głowę)
Powiązania (będą rozwijane ale puki co takie skrótowe)
W związku z Takumim Shirayuki
3 027 komentarzy:
«Najstarsze ‹Starsze 2401 – 2600 z 3027 Nowsze› Najnowsze»-No wiesz...takie miejsca odpowiedzialne, za podniecenie seksualne. Załóżmy, że na przykład Twoim czułym punktem byłaby szyja i przez pieszczoty w tamtym miejscu podniecasz się. Nie wiem zbytnio jak Ci to wytłumaczyć. -zaśmiał się cicho, wyjaśniając mu o co chodzi.
-Chodzi mi o jedno spośród tych kilku miejsc które każdy z nas ma. Jedna część, jeden obszar Twojego ciała, przy którym przez dotykanie go rozpływasz się w sekundzie. -dodał po chwili. -Chciałbym to wiedzieć, może mógłbym być lepszy. -mruknął pod nosem. Mężczyźnie plątał się język przez większość swojej wypowiedzi, gdyż nie wiedział jak ma wytłumaczyć chłopakowi rzecz dla niego oczywistą.
Mężczyzna zaśmiał się cicho. -Coś w tym szeptaniu jest. Jak Ty mi do ucha szepczesz to natychmiast dostaję gęsiej skórki i co najśmieszniejsze zalewa mnie wtedy takie ciepło od środka co z tymi dreszczami nie ma nic wspólnego. -odparł uśmiechając się do niego.
-Ja? Hmm...-zastanowił się. -Szyja, zdecydowanie, dlatego te Twoje malinki tak na mnie działają. -uśmiechnął się do niego promiennie.
-I tego się z pewnością nie spodziewałeś, ale dłonie. Jakoś tak mam, że jak ktoś mnie muska po dłoniach to wywołuje u mnie łaskotki i nie tylko. -zaśmiał się głośno.
-Nie mam zbyt wiele takich miejsc.
-Te które robisz też są dobre. Je też bardzo lubię. -uśmiechnął się delikatnie.
-Dłonie. Wiem, że dziwne...sam nie wiem czemu...-mruknął pod nosem.
-Wychodzimy Yuu? Robi się zimno. -dodał mężczyzna, gdy przeleciał go dreszcz.
-Tylko trochę, ale i tak je lubię. -odparł wychodząc z wanny.
-Yuu? Byłbyś zły gdyby ktoś by złożył Ci propozycję aktów, a ja bym się nie zgodził i ją odrzucił? Co byś zrobił? -zapytał z ciekawości, myśląc o jutrzejszej sesji, wycierając się.
-Dziwne, ja bym był zły, gdyby ktoś podejmował za mnie decyzje w sprawie mojej kariery. Nawet jeśli to bliska osoba. Nie uważasz, że to złe, że aż tak bardzo nie chcę, aby ktoś Cię widział nago oprócz mnie? Czy moja zazdrość nie jest chorobliwa? -zapytał ubierając bokserki, po czym zaczął suszyć włosy.
-Bo tak myślę o tej sesji jutro i w ogóle. Dziwi mnie to, że nawet na bieliznę się zgodziłem...z moją chorobliwą zazdrością? To raczej dobrze. -uśmiechnął się delikatnie. -Tak już jest jak się ma chłopaka modela i to wyjątkowo przystojnego. Cieszę się, że będziesz mieć jutro tą sesje, to będzie duży plus dla Twojej kariery. -po tych słowach wyszedł z łazienki idąc jeszcze na chwilę do kuchni, żeby napić się wody. Po drodze zauważył porozrzucane ubrania, pozbierał wszystkie i rzucił na kanapę, na jedną kupę. Następnie poszedł do kuchni.
Mężczyzna wyszedł z kuchni patrząc w stronę chłopaka. Zlustrował go wzrokiem następnie wybuchając śmiechem.
-O kurwa! UPS! -odparł przez śmiech wzruszając ramionami.
-Spokojnie zatuszuje się. -odparł gdy już skończył się śmiać.
-Chyba, że chcesz, żebym wywalczył inny termin?
-No już spokojnie, nie krzycz. Co miałem zrobić? Przepraszam, że nie potrafię się powstrzymać. -dodał uśmiechając się, podchodząc jednocześnie do chłopaka.
-No właśnie, zakryją, a śmiać się nie będą bo zejdę na dół i jak któraś będzie Ci robić uwagi z tego powodu, to ja sobie z nią pogadam. -przytulił go o siebie.
-Bo nic im do tego co robię ze swoim chłopakiem, a też małymi dziewczynkami nie są, więc nie powinno to być dla nich dziwne. a teraz idź się ubierz z powrotem bo zimno jest.
-No więc, właśnie. Złego słowa o Tobie nie powiedzą, w końcu jestem taaaaki straszny. -roześmiał się. -Nie umiałem, a Ty byś umiał na moim miejscu? Patrząc na to jaką nagrodę dzisiaj dostałem. -odparł idąc za nim do łazienki.
-A chciałeś oddać tą podwiązkę. Dobrze, że tego nie zrobiłeś. -uśmiechnął się do niego, opierając się o framugę.
-Zrobiłeś, więc mnie też by musiały się uczepić, a tego nie zrobią, bo w końcu jestem "po prostu przerażający" -zaśmiał się cytując słowa chłopaka na końcu.
-Czy kiedyś się przyda to nie wiem, ale fajnie by było, więc jej nie wyrzucaj. -uniósł kącik ust w górę, uśmiechając się do niego.
-Że niby co? Mam zasuwać w podwiązce po mieszkaniu? -roześmiał się głośno idąc za chłopakiem. Pogasił światła w mieszkaniu, następnie kładąc się obok ukochanego.
-To ja będę zasuwał w tej muszce. -zażartował, obejmując chłopaka. -Skoro jest Twoja, to Ty musisz wiedzieć kiedy jej użyć. Może jeszcze Ci się do czegoś przyda? Kto wie? -zapytał mężczyzna, wygodniej układając się w łóżku.
-Cieszyłbym się. -zakończył wypowiedź cichym śmiechem. -Dobranoc kochanie. -szepnął, po czym ucałował go w czubek głowy.
Mężczyzna wiercąc się w łóżku próbował usnąć, aczkolwiek był wciąż tak przejęty, podekscytowany i zszokowany, że o spaniu nie było mowy. Przyglądał się Yuu, w ciemności szukając jego twarzy. W pewnym momencie spojrzał na zegarek, gdzie nagle z jedenastej, zrobiła się trzecia. "Cholera no, nie zasnę..Tak to jest jak mnie ktoś atakuje z zaskoczenia." pomyślał, delikatnie uwalniając się z uścisku wtulającego się w niego chłopaka. Poszedł do kuchni, następnie po cichu grzebiąc w szafkach, szukając czekoladowych pocky. Gdy je znalazł, usiadł na blacie, jedząc jeden po drugim.
-A JAK MYŚLISZ? -zapytał patrząc na niego z wyrzutem, po czym uśmiechnął się delikatnie, gryząc pocky. "I on się jeszcze pyta? Tytan dedukcji..." pomyślał wzdychając ciężko oraz skupiając swój wzrok na chłopaku.
-Nie krzyczę..-mruknął pod nosem. -No brawo mój Ty Sherlocku! Domyśliłeś się tego szybciej niż prędkość rozchodzących się wiadomości z ust Rena! Gratuluje kochanie! -dodał po chwili nie oszczędzając się w ironii.
-Teraz krzyczę. -mówiąc to zaśmiał się cichutko pod nosem.
Mężczyzna zabrał mu kubek odstawiając go na bok, po czym złapał chłopaka za koszulkę przyciągając do siebie, tak, żeby Yuu stanął mu między nogami, gdyż Takumi wciąż siedział na blacie. Następnie przytulił go do siebie mocno.
-No to jesteś strasznie głupi. -stwierdził z powagą.
-"Nie sądziłem że aż tak to na ciebie wpłynie" a co Ty brazylijski serial jesteś, w którym wieje nudą od pierwszych dziesięciu sekund?! -zadał mu pytanie retoryczne.
-To przecież oczywiste, że TAK na CIEBIE reaguje. Ja wiem, że jestem inny, czasem chłodny, ale zakochuje się tak jak każdy. Też czasami moje serce bije szybciej, też myślę o tym co jest w głowie osoby która mi się podoba, co o mnie myśli, też nie mogę przez to spać. Więc co w tym dziwnego, że mężczyzna którego kocham może rozpuścić moje serce? To chyba normalne, nie? Mam nadzieje bo inaczej muszę się leczyć. -położył głowę na jego ramieniu. -A mówiłem, że kiedyś zwariuje z tej miłości do Ciebie. -roześmiał się cicho.
-Wybaczam...w końcu jestem wariatem. -zaśmiał się obejmując ukochanego mocniej. Mężczyzna przyzwyczaił się do tego, że musi mu zazwyczaj wszystko tłumaczyć. Tak jak na początku się o to złościł, tak teraz, nie robi mu to różnicy. Wręcz przeciwnie, cieszy się, że dzięki temu, w pewnym sensie polepsza ich relacje i jest to pewien temat do rozmowy.
-A wariaci już tak mają, że wybaczają głupkom z miłości. -uśmiechnął się delikatnie.
-Widzisz, zawsze są jakieś plusy. -odparł, po czym zapadła niezręczna cisza.
-Yuu...A Ty bardzo jesteś zły za te malinki? -zapytał po chwili, przyglądając się mężczyźnie.
-Przepraszam...-mruknął skruszony. -Chyba też coś mam z głupka. Zakryć zakryją, tego dopilnuję, ale na to pierwsze, nie mam wpływu...-dodał po chwili. -Przepraszam, nie bądź zły. -mówiąc to zrobił minę zbitego psa.
-Muszę? -zapytał niezadowolony z grymasem pięciolatka. W przeciwieństwie do Yuu, nie chciał zakrywać swoich malinek.
-Nie chcę. -dodał, zeskakując z blatu.
Uśmiechnął się pogodnie do chłopaka.
-Masz rację, trzeba jutro wcześnie wstać. -złapał go za dłoń ciągnąc w stronę sypialni. "I tak nie będę mógł zasnąć...mogłem przynajmniej pocky wziąć..."
-A tym razem pamiętałeś o całusie. -zaśmiał się przytulając się do torsu mężczyzny, próbując zasnąć.
-Um...co? -odparł przecierając oczy, wyłączył budzik zrzucając telefon z szafki nocnej, po czym zakopał się z powrotem pod kołdrę. -Spałem półtorej godziny! -jęknął niezadowolony spod kopca poduszek.
-Jezu spać...-mruknął leniwie się podnosząc.
-A gdzie Ty idziesz, beboku jeden?! -złapał go za dłoń wciągając chłopaka z powrotem do łóżka, następnie pocałował go kładąc się potem z powrotem pod swoją kupką pościeli.
-Tosty z serem...-dodał cicho, zakopując się bardziej pod poduszkami.
-Ale no nie...no po co..nie nie...-mamrotał sennie, wiercąc się w łóżku.
-No..przyjdź...-mruknął za chłopakiem, przykręcając się na drugi bok.
-No tak...praca...jak zawsze. -odparł niezadowolony. Gdy chłopak wrócił powiedzieć mu o śniadaniu, Takumi leniwie podniósł się, siadając na skraju łóżka. Wyciągnął się, chcąc odpędzić senność, po czym leniwie przecierał oczy, nie mogąc się dobudzić.
-ale jak wrócimy, to pójdziemy spać...-dodał ziewając głośno.
-Lecę, pędzę. -mówiąc to leniwie człapał za mężczyzną.
-Ale pięknie pachnie..-oznajmił siadając do stołu.
-Co jak co, ale w gotowaniu nikt Cię nie przebije. -uśmiechnął się delikatnie, patrząc na niego lekko zaspanym wzrokiem.
-W sumie wcześniej to jadłem może raz na dzień i to tak w locie, jeśli mogę to w ten sposób określić. Smacznego. -mówiąc to zabrał się za jedzenie.
-Dzwoniłeś może do mamy Yurine? No wiesz w sprawie tego o czym rozmawialiśmy przed wesele. -zapytał podnosząc na niego wzrok.
-Rozumiem, pewnie była zdziwiona jak dostała wiadomość. -roześmiał się, wstając i zanosząc talerz do umycia.
Takumi zaśmiał się jeszcze głośniej.
-No tak, w końcu to Yurine. -mówiąc to poszedł do przedpokoju, następnie wkładając buty.
-Podwiozę Cię do studia, a ja muszę na chwilę do biura pojechać. -oznajmił zakładając kurtkę i po chwili wychodząc z mieszkania.
Mężczyzna uśmiechnął się do chłopaka, zamykając drzwi na klucz. Powoli pojechali do studia, a gdzie Takumi wysadził Yuu.
-Zaraz będę z powrotem. -oznajmił wesoło. Rzeczywiście tak było, po czterdziestu minutach, Shirayuki wrócił na miejsce sesji, a wchodząc do środka, witał się z wszystkimi czując na sobie dociekliwe spojrzenia.
Shirayuki zdjął płaszcz dając go jeden z kobiet do odwieszenia. Stanął z boku przyglądając się pracy innych, krzyżując ręce na piersi. Dokładnie zlustrował wzrokiem Yuu, patrząc jak makijażystki zakryły jego malinki.
-Spokojnie szefie, wszystko jest zakryte idealnie! -oznajmiła głośno jedna z nich stając obok niego. "Taak, głośniej się drzyj." pomyślał zdenerwowany na kobietę Takumi. Już wiedział, że musiały przygadać chłopakowi na temat jego malinek.
-Nie mam co do tego wątpliwości, gdyby tak nie było, to już byś tu nie pracowała. -odparł chłodno.
-Ohoho, szef coś nie w humorze, czyżby wieczór się nie udał? -zapytała wymownie patrząc na mężczyznę.
-Uważaj na słowa. -warknął w jej stronę wściekle, na co uśmieszek zszedł z twarzy kobiety.
-Nie życzę sobie uwag na temat mojego życia prywatnego. Twoją robotą jest malowanie, nie gadanie!-dodał głośniej zdenerwowanym tonem. Kobieta skinęła głową nie odzywając się ani słowem. Mężczyzna z groźną miną odwrócił się w stronę Yuu spoglądając na niego już łagodniejszym wzrokiem. Puścił mu oczko, po czym z kamiennym wyrazem twarzy przyglądał się sesji.
Patrząc na Yuu, Takumiemu ciężko było zachować poważny wyraz twarzy. Z każdym zdjęciem uśmiechał się coraz szerzej. "Chcę kopie tych zdjęć."
-Szef coś częściej na sesje przychodzi..
-No a dziwisz się? Musi chłopaka pilnować.
-Chyba mu się podobają.
-Nie dziwi mnie to. Nakami-san jest bardzo przystojny. -chichotały z tyłu makijażystki, a gdy Takumi zwrócił się w ich stronę, spojrzały na niego lekko wystraszone.
-Tak, podobają mi się. -odparł krótko omijając dziewczyny, jednocześnie idąc na drugi koniec sali, żeby przyjrzeć się sesji z innej perspektywy. "Bez tych rumieńców jest jakiś taki inny. Zupełnie jakbym miał przed sobą kogoś innego. No cóż jest profesjonalistą. Jestem z niego piekielnie dumny."
-Zrób dodatkowe odbitki, jak będziesz wywoływał. -szepnął do ucha fotografowi, tak, żeby nikt inny nie słyszał, na chwilę odrywając go od pracy.
-Pewnie, nie ma problemu Shirayuki-san.-przytaknął z uśmiechem mężczyzna, na co Takumi spojrzał na niego z lekkim uśmiechem.
-Dzięki, wracaj do pracy. -dodał na koniec, ponownie stając z boku.
Shirayuki podszedł do chłopaka kładąc mu dłoń na ramieniu.
-Jesteś rewelacyjny. -to jedyne co w tej chwili był w stanie powiedzieć. Był zachwycony.
-Chyba teraz ja powinienem wymyślić jakąś nagrodę, co? -roześmiał się ,patrząc w stronę chłopaka, a cała reszta ekipy patrzyła się na niego z wielkimi oczami, jak gdyby chcieli powiedzieć "To to coś potrafi się śmiać?!"
-Przepraszam, już znowu robię się przerażający. -zażartował, po czym z poważną miną rozglądał się dookoła.
-Idź się przebrać ja pogadam z fotografem. -dodał oddalając się w stronę, mężczyzny, który przeglądał zdjęcia na komputerze.
Wszyscy dookoła wciąż patrzyli się na swojego szefa z niedowierzaniem. "Boże...przecież tylko się zaśmiałem.." pomyślał zirytowany.
-Nakami, będę w samochodzie jak coś. Wiesz, żeby nie było, że wychodzimy razem czy coś. -zwrócił się o Yuu, kiedy nikogo nie było w pobliżu. Następnie ubrał się i tak jak mówił czekał na chłopaka wewnątrz auta.
-Miałem wpaść do garderoby i wiedząc, że trochę dalej stoją makijażystki krzyknąć "Kochanie, czekam na Ciebie w samochodzie!" ? Jesteśmy w pracy. -spojrzał na niego, z powagą na twarzy.
-Dobrze, będę mówił do Ciebie po imieniu. Przepraszam, Yuu. -uśmiechnął się do niego, po czym powoli odjechali w stronę domu.
~*~
Takumi obudził się wcześnie rano. Zwlekł się po cichu z łóżka, idąc do garderoby. Przebrał się w ciemne dżinsy i białą koszulę, po czym w łazience spryskał się perfumami, następnie idąc do kuchni.
Było około godziny ósmej. Na jedenastą Shirayuki dla własnej wygody umówił Yuu jeszcze jedną sesję. Potrzebował czasu na przygotowanie dla niego prezentu, tak więc była to najskuteczniejsza metoda na pozbycie się chłopaka z domu. Mężczyzna przystroił stół w jadalni, wazonem pełnym różnokolorowych róż, a ich płatki były również porozrzucane po stole. Na śniadanie przygotował naleśniki z truskawkami, takie, jakie lubił Yuu. Następnie wrócił do sypialni z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Dzień dobry, ktoś tu ma dzisiaj urodziny co? -zamruczał mu do ucha, przytulając się do ukochanego.
-Wstawaj kochanie, szkoda dnia. Zwłaszcza takiego wyjątkowego. -pocałował go delikatnie. Mężczyzna nie mógł się doczekać dzisiejszego dnia. Był podekscytowany już samym organizowaniem tego dnia.
-Walentynki też, ale Twoje urodziny przede wszystkim. -przytulił go mocniej.
-Wesołych walentynek. -"ale je mój drogi będziemy obchodzić dopiero wieczorem" Pomyślał Takumi powoli wypuszczając Yuu z uścisku.
-Hmmm...-zastanowił się spoglądając na chłopaka. -Dobrze, pod warunkiem, że wyczekasz z moim prezentem dla Ciebie do wieczora. Bo nie chcę Ci go wcześniej dawać. -odparł uśmiechając się pogodnie. "Mam coś dzisiaj za dobry humor." zaśmiał się w duchu.
Mężczyzna siedział na łóżku, cierpliwie czekając na chłopaka, aż wróci z powrotem do sypialni.
-W sumie innego wyjścia nie masz bo wcześniej Ci go nie dam. -roześmiał się. Był ciekaw co Yuu wymyślił, zastanawiało go co jest w pudełkach, które trzymał chłopak.
Takumi wziął pudełko do rąk, wyciągając z niego kolczyk. Przyglądał się mu z zachwytem wypisanym na twarzy obracając prezent w dłoniach. Ostatni raz miał przebijane uszy w liceum. Okres buntu i te sprawy.
-To się nazywa "znaczenie terenu" -roześmiał się, robiąc cudzysłów z palców.
-Boże, jest śliczny. -ponownie skupił wzrok na prezencie.
-Znowu będę musiał przebić uszy. Koniecznie! -dodał wkładając kolczyk powoli do pudełeczka.
-Jest wspaniały. Dziękuje, dziękuje, dziękuje. To najlepszy prezent na walentynki jaki mogłem dostać. -pocałował go w ramach podziękowań, po czym ponownie przyglądał się otrzymanej literce, z pogodnym uśmiechem na twarzy.
-No co? Normalnie jeszcze mi obroży brakuje. -zaśmiał się wesoło. -No to na co czekamy. Do dzieła, chcę się nacieszyć prezentem. -uśmiechnął się o niego.
-Nie musisz mi tłumaczyć, skoro go wziąłeś to wiesz co robisz. -dodał poważniejszym tonem.
-Będziesz mieć psa z obrożą zamiast chłopaka. -odparł, śmiejąc się. -Dobrze, ja Ci ufam i wiem, e niczego nie popsujesz. Może być lewe, jak najbardziej. -mówiąc to przyglądał się temu co robi chłopak.
-No ja myślę, że wolisz chłopaka, nie uśmiecha mi się być psem. -zażartował. -Skoro tak powiedziała, to przebijaj. -uśmiechnął się do niego. -Ja pamiętam jak byłem z Chi przebić jej uszy. Nie chciała w ogóle do środka wejść, tak się bała. Miała chyba z jedenaście lat. Wcześniej próbowała, ale się bała, więc dopiero wtedy udało się ją na fotel posadzić.
-No, chciała na prezent urodzinowy bo inne dziewczynki miały, ona nie i strasznie prosiła. -Mężczyzna nawet nie drgnął gdy Yuu przebijał mu uszy. Z
-Phi, jak byłem w liceum to kolega igłą mi dziurkę robił, to to jak zastrzyk. -uśmiechnął się do niego, palcem dotykając ucha.
-Pasuje? No to się cieszę bo nie chcę go ściągać bo bardzo mi się podoba. Dziękuje, kochanie. -dodał na koniec.
-Wiem, że mówię Ci to codziennie, ale dzisiaj w końcu takie święto. Kocham Cię. -przytulił się do chłopaka uśmiechnięty.
-Pobolało i przestało, a Ty mi je przebiłeś bezboleśnie. Jeszcze bardziej seksowny? -zapytał marszcząc lekko brwi.-No, no widzę kolejne plusy tego kolczyka. Jestem bardziej atrakcyjny w Twoich oczach. -roześmiał się, następnie odwzajemniając pocałunek mężczyzny.
-Cieszy mnie to, a teraz zapraszam na urodzinowe śniadanko. -uśmiechnął się do niego pogodnie.
-No nie bolało, a jak fajnie wygląda, nie? Dawno nie miałem kolczyków, teraz to zrobienie tej dziurki miało przynajmniej jakiś sens. -zaśmiał się, wstając z łóżka. Wciąż myślał o małym kolczyku, który sprawił, że jego humor stał się jeszcze lepszy. Był to w końcu prezent od Yuu.
-Aaa nie powieem. -uśmiechnął się szeroko.
-Dzisiaj wszystkiego musisz się domyślać. Jedna wielka niespodzianka. -dodał wesoło idąc za chłopakiem.
-W końcu to Twoje urodziny, nie? -mówiąc to usiadł przy stole.
-Podoba Ci się? Wiem, że lubisz naleśniki z truskawkami. -mężczyzna przyglądał się chłopakowi, ciesząc się z uśmiechu na jego twarzy.
-Nie przesadzaj, to dopiero początek. Potem będziesz mówił jaki to jestem wspaniały. -roześmiał się głośno, następnie biorąc do ust kawałek naleśnika.
-Smakują Ci? -zapytał na chwilę podnosząc na niego wzrok.
-Chcesz mi go zabić, Yurine? -zapytał Takumi, patrząc to na telefon, to na Yuu.
-Jeszcze mu nawet prezentu nie dałem, a Ty mi go tak zabijasz. -roześmiał się. Shirayuki nie za bardzo wiedział co ma powiedzieć, dziwnie się czuł z tą świadomością, że mógłby mieć męża.
-No hej, hej. Nie dramatyzuje. Cieszę się, ale nie za bardzo wiem co powiedzieć, co zrobić. -wyjaśnił kobiecie.
-Ale dokładam się do podziękowań. Pozdrów mamę. -dodał spoglądając w stronę telefonu.
-Dziękujemy. -uśmiechnął się lekko.
Na wspomnienie o oświadczynach, spojrzał na telefon wielkimi od zdziwienia oczami. "Mogłem się spodziewać takiej odpowiedzi.."
-A...no tak..za długo rozmawiasz z Reiko..-mruknął po chwili.
-Spoko Yuu, przecież nie powiedziała nic złego. Nie przejmuj się tak. -spojrzał w jego stronę.
-Na razie. -pożegnał się z kobietą, wstając od stołu. Zabrał talerz swój oraz Yuu, uśmiechając się do chłopaka promiennie.
-Ale nas zaskoczyła co? Tego się nie spodziewaliśmy...-poszedł do kuchni odkładając naczynia do zmywarki.
-Co robimy? -zapytał stając z powrotem w przejściu, opierając się o framugę. To pytanie latało mu po głowie i nie za bardzo wiedział co zrobić.
-Ja nie wiem. Jestem zaskoczony tym, że w ogóle istnieje taka możliwość. -odparł cicho obejmując go delikatnie. Miał mętlik w głowie, nie wiedział co ma powiedzieć, a cała sytuacja wydawała się dla niego dziwna.
-Czy chcę wziąć z Tobą ślub? -spojrzał na chłopaka.
-A co jak powiem, że nie powiem? -uśmiechnął się delikatnie.
-Chciałbyś? Serio? -zapytał, zastanawiając się na tą całą sytuacją.
"To takie dziwne...Tylko nie wiem dlaczego.."
-Chciałbyś być moim mężem? -mówiąc to skupił wzrok na ukochanym.
Mężczyzna był jeszcze bardziej zaskoczony.
-To co mam Ci się teraz oświadczyć, czy dasz mi trochę czasu na przygotowanie się? -zaśmiał się wesoło.
-Ale nie martw się..-przytulił go do siebie.
-Przecież wiesz jak lubię spełniać Twoje zachcianki. -szepnął mu do ucha. -Chcesz być moim mężem? -między nimi zapanowała chwilowa cisza.
-To akurat dobrze się składa wiesz? Bo wiesz ja też bym chciał wziąć z Tobą ślub. -uśmiechnął się do niego.
-Marzenie..-powtórzył cicho, przytulając chłopaka.
-Chciałbym Yuu, bardzo bym chciał. Mówię poważnie. Myślałem już o tym wcześniej. Niejednokrotnie. Pamiętasz jak mówiłem Ci, że nie mam marzeń? No to odkryłem już dość dawno, że mam takie jedno malutkie. Chcę móc mieć Cię zawsze przy sobie, dbać o Ciebie i wywoływać uśmiech na Twojej twarzy. -mówiąc to na chwilę położył palec wskazujący na dolnej wardze chłopaka, uśmiechając się ciepło.
-Jeśli tylko się na to zgadasz i oczywiście zrobię Ci piękną niespodziankę, zobaczysz. -dodał po chwili nie odrywając od niego wzroku.
Zaskoczony mężczyzna, objął ukochanego w pasie również całując go z namiętnością.
-O, sesja...za dziesięć minut..tak jakby...-zaśmiał się pod nosem.
-Choć bo Ty się spóźnisz na sesję, a ja na spotkanie. -mówiąc to niechętnie puścił chłopaka, idąc w stronę przedpokoju.
-Kto powiedział, że będziesz spóźniony na sesję, he? Ja Cię tam zawiozę w mgnieniu oka. -mówiąc to założył w biegu marynarkę, płaszcz i buty, po czym wyszedł z mieszkania, czekając na chłopaka na korytarzu.
-Olać windę! Lecimy schodami! -pociągnął go za sobą, po czym szybkim tempem zbiegli na dół, zmierzając w stronę samochodu.
Mężczyzna przytaknął, odjeżdżając z miejsca pośpiesznie. Jadąc wszystkimi możliwymi skrótami, udało mu się szybko dostać do studia. Zaparkował pod drzwiami, zwracając się w stronę ukochanego.
-Przyjadę po Ciebie. Czekaj na mniej po sesji i nigdzie nie idź. -nakazał uśmiechając się.
"Mam nadzieje, że nie i fotograf tak jak go prosiłem będzie przedłużał."
mężczyzna uśmiechnął się na pożegnanie, jadąc nie na spotkanie, a z powrotem do mieszkania. Tam zaczął przygotowywanie do walentynek. Nim się obejrzał było koło trzynastej. Upewniając się, że wszystko w mieszkaniu jest gotowe. Wchodząc do studia szukał wzrokiem Yuu.
"Uff...wiedziałem, że zawsze mogę na niego liczyć." zaśmiał się w duchu.
-No już, spokojnie, zaraz wszystko wyjaśnimy. -obdarzył Yuu uśmiechem, ściągając płaszcz. Złapał go za dłoń, prowadząc z powrotem do sali w której odbyła się sesja, wcześniej nie zauważalnie puszczając oczko jednej z pracownic. Wchodząc do pomieszczenia, Takumi zwrócił się do fotografa.
-Doszły mnie słuchy, że źle traktujesz mojego modela. -zaczął próbując zachować powagę, ale mimo to uśmiechał się nadal.
-Może coś w tym jest...-wzruszył ramionami mężczyzna, śmiejąc się wesoło. Do sali weszła Yumi-san pchając stoliczek na kółkach, na którym stało osiem kieliszków, nie dla każdego z ekipy, gdyż część z nich poszła już do domu, a w studiu byli już tylko zaufani pracownicy Takumiego, którym wiedział, że może ufać. Na stoliku stał również bezalkoholowy szampan, a pozostali członkowie i pracownicy agencji zaczęli śpiewać chłopakowi "sto lat"
-To dopiero początek, a Ty już płaczesz? -uśmiechnął się, klepiąc go delikatnie po ramieniu.
-Wszystkiego dobrego Nakami-san! -zwróciła się do niego Yumi.
-Dokładnie, wszystkiego najlepszego! -dodała Ayane, szefowa grupy makijażystek.
-W końcu 21 latek ma się raz w życiu nie? -zaśmiał się fotograf otwierając szampana.
-Sprzętu nie zalej! -upomniał go Takumi, a wszyscy zaśmiali się razem z nim.
-Nie zaleje! -odparł mężczyzna wesoło, a Shirayuki, stojąc obok Yuu objął go w pasie. Yumi rozdała wszystkim kieliszki z szampanem, po czym unieśli je w górę, żeby wznieść toast.
-Za Yuu, żeby jego kariera szybko się rozwijała. -zaczął Takumi.
-Żeby został jak najdłużej w naszej agencyjnej rodzince. -odezwał się po nim fotograf.
-Żeby był zdrowy oraz żeby nowe makijażystki które zaczną pracę od przyszłego tygodnia nie zemdlały na widok takiego przystojnego modela ani nie robiły mu uwag, tak ja Nanami. -dodała Ayane.
-Żeby się Panu w życiu układało. -pociągnęła dalej Yumi.
-No i żebyś był szczęśliwy. -zakończył Takumi, a pozostałe trzy osoby, czyli kobiety zajmujące się studiem na co dzień podpisały się pod tymi życzeniami, następnie wszyscy wypili szampana, klaszcząc na koniec.
-Zobaczysz. -uśmiechnął sie do niego wychodząc ze studia.
-Mogę Ci powiedziec ze teraz jedziemy cos zjeść na mieście. -wszedł do samochodu.
-To dopiero początek dzisiejszego dnia. -Dodal zapinajac pasy. Pomimo tego ze cieszył sie urodzinami Yuu wciąż myślał o tym o czym rozmawiali przy śniadaniu. O tym co powiedział mu chłopak. Był strasznie zaskoczony. Pozytywnie. Jednakże ciezko bylo mu sie skupić na czymkolwiek Dodatkowo nie wiedział czy to co dla niego przygotował mu sie spodoba. Jednym słowem czuł sie zestresowany oraz ewidentnie był spiety.
-Dziękować to mi będziesz potem. -mówiąc to odjechał powoli, włączając się do ruchu.
-Czy się martwię? Nie wiem, może, ale to nie temat na teraz. A spięty rzeczywiście jestem. Muszę przyznać, że trochę się stresuje bo nie wiem czy spodoba Ci się to co na dzisiaj przygotowałem. -dodał skupiając swój wzrok na drodze.
-Zobaczysz, jeszcze tam nie byłeś, a to naprawdę piękne miejsce. Nic Ci nie powiem.
Nie minęła chwila, a Takumi wyjechał poza granice Ryusei. Dookoła budynki zaczęły zastępować zalesione drogi. Wszystko było pięknie ośnieżone, w dodatku wciąż spadały duże płatki białego puchu. Dojechali po pewnym czasie do eleganckiej restauracji znajdującej się w centrum tego bajkowego otoczenia.
-Jesteśmy, trochę długo się tu jedzie, ale czy nie warto? -mówiąc to wyszedł z samochodu rozglądając się dookoła.
-No nie? I jeszcze mało tu ludzi póki co, bo większość rezerwacji jest na wieczór. To naprawdę piękne miejsce, a wnętrze pasuje do otoczenia. Wszystko ma taki magiczny klimat. -mówiąc to chłopak skierował się do wejścia.
Przy wejściu były drzwi prowadzące do kilku sal, całość była w raczej klasycznym stylu, w odcieniach jasnego beżu, pod sufitem zaś zawieszony był duży kryształowy żyrandol, oświetlający całe pomieszczenie.
-Zaczekaj tu chwilkę dobrze? -mówiąc to wszedł do jednej z sal. Gdy wrócił uśmiechnął się do chłopaka szeroko, łapiąc chłopaka za dłoń.
-Idziemy. -oznajmił ciągnąc go w stronę drzwi. Wchodząc na sale widać było całą masę balonów oraz innych dekoracji, a kilka metrów przed nimi, przy stoliku na którym stał tort z tabliczką "Wszystkiego najlepszego" oraz świeczkami stali Ren, Chi, Ji Hyo, Inoue, Akira, Reiko, Yurine oraz wujek Yuu. Wszyscy jak na komendę zaśpiewali chłopakowi "Sto lat", a Takumi trzymając go za dłoń przyglądał się ukochanego.
-W końcu to Twoje urodziny, nie? -uśmiechnął się dając mu szybkiego całusa.
-Wszystkiego najlepszego Yuu! -podbiegły do niego Reiko wraz z Chi tuląc go z dwóch stron.
-No to teraz się przyznaj ile Ci to już latek wybiło? -zapytał Ren, podchodząc bliżej z szerokim uśmiechem
-Chyba wiem o co Ci chodzi Yurine. -roześmiał się Takumi, patrząc w stroną kobiety.
-Widzisz teraz masz powód, żeby mi znowu potańczyć. -uśmiechnął się do Yuu.
-To Ty nie zauważyłaś wcześniej tego kolczyka? Przecież jak przyszedł to mówiłam, że mu ładnie. -zwróciła się Reiko do Yurine z pogodnym uśmiechem.
-Dziękuje, śliczny prezent, nie? -wtrącił się Takumi.
-Od razu widać czyj jesteś. -roześmiała się Inoue podchodząc do nich.
-Życzenia za chwile, najpierw chodźcie coś zjeść, a nie tak w drzwiach stoicie! -krzyknęła z tyłu matka Takumiego.
-Dzień dobry solenizancie! -odkrzyknęła Ji Hyo wesołym głosem.
-Od razu widać i jaki ładny! -odparła Inoue.
-Strzał w dziesiątkę! Dobrze, chodźmy. -mówiąc to mężczyzna zaczął iść w stronę stołu.
Po drodze przywitał się z nim ojciec Takumiego, a po chwili wszyscy siedzieli już na swoich miejscach. Kelnerzy wznieśli na sale sushi.
-Wiesz ile było śmiechu przy robieniu tortu? Chi i Reiko robiły go razem. Stoczyły wojnę w kuchni. -zaśmiał się Takumi, przypominając sobie tamtą sytuacje, a samemu biorąc się za pałeczki.
-Bo każda miała inną wizję. -wyjaśniła Reiko.
-I wyszła z tego wojna na krem czekoladowy. -roześmiała się Chi.
-Ale Yurine próbowała i mówiła, że krem nie jest zły, prawda? -siostra mężczyzny uśmiechnęła się w stronę kobiety.
Wszyscy zaśmiali się wesoło.
-Takumi chyba się z Tobą zgadza patrząc po uśmieszku. -odezwała się Reiko.
-W ogóle, słyszałam, że Twój paskudny szef kazał Ci dzisiaj jeszcze na sesje iść. Jak poszło? -zapytała z ciekawości Ji Hyo. Na co Takumi za "paskudnego" spojrzał na nią z początku groźnie, ale potem zaśmiał się pod nosem.
-Niespodziankę? Opowiadaj! -odparła kobieta z uśmiechem.
-Sesja walentynkowa tak samemu? Nie powinna być parami? -zapytała Inoue, z wymownym spojrzeniem patrząc w ich stronę.
-Nagroda? Nie spałem praktycznie całą noc. -zaśmiał się, patrząc w stronę Yurine
-Warto było nie palić, a co do prezentu to..
-Co dostałeś w nagrodę!? -przerwała mu ciekawska Chi.
-Tajemnica. -pokazał jej język, na co ona obdarzyła go oburzonym spojrzeniem.
-A co do prezentu. -kontynuował przerwaną wypowiedź.
-To ucieszyłem się jak pięcioletnie dziecko. -mówiąc to zaśmiał się pogodnie.
-Widać, że się dzisiaj cieszysz jak głupi do sera. -wtrącił się Akira.
-Taki dzień, mam się z czego cieszyć. -wyjaśnił Takumi.
-No to się dzisiaj już trochę nasłuchałeś śpiewów. -zaśmiała się matka Takumiego.
-Miło z ich strony. -dodał Akira.
-Specjalny taniec? -zapytała Chi zastanawiając się o co mogło jej chodzić.
-Aaa...chyba wiem. -mruknęła po chwili delikatnie się uśmiechając.
-No już Yurine, nie męcz go dzisiaj. -poprosił kobietę Takumi, śmiejąc się cicho.
-Właśnie odpuść mu bo ja go potem bardziej wymęczę. -roześmiał się mężczyzna.
-Pokaż, pokaż, chcę zobaczyć! -nachylił się nad zdjęciami przyglądając się im dokładnie.
-To są zdjęcia z tego festynu na którym byliśmy razem! -"szlag zapomniałem o tym...Nie mam tego...kurna, wiedziałem, że coś pominąłem."
-Seksownie wyglądałeś w tej yukacie. -dodał cicho, tak żeby tylko Yuu mógł to usłyszeć.
-Ja nie mogę, to było tak dawno...Poznałeś wtedy Rena i w ogóle. -mówiąc to wciąż przeglądał zdjęcia.
-Jestem florystą. -zwrócił się ojciec Takumiego do wujka Yuu.
-Prowadzę kwiaciarnie. -dodał po chwili.
-Od Takumiego słyszałem, że masz swoje onsen, tak? -dodał z ciekawością w głosie.
-Tyle się pozmieniało. Oprócz jednego. Nadal jesteś wstydliwy. Teraz już mniej, ale nadal jednak trochę tak. -zaśmiał się Takumi.
-Z chęcią kiedyś się wybierzemy. -dodał pogodnym tonem.
-Naprawdę? Może jednak ktoś się znajdzie? -zapytał z lekkim zdziwieniem.
-No pewnie, że nie. To jest część Ciebie, nie chcę, żeby to zniknęło. -wyjaśnił Takumi.
-Co ja słyszę!? To ten przystojny, młody mężczyzna jest kawalerem?! Krucho?! Ech te kobiety w dzisiejszych czasach się nie znają! -machnęła ręką zbulwersowana Inoue, a reszta zaśmiała się wesoło.
-Mamo, ja Cię proszę. -uspokajała ją Ji Hyo śmiejąc się cicho jednocześnie.
-No co?! Przecież to prawda! Spokojnie, znajdziesz sobie żonę! Ja Ci to mówię! -dodała nie ukrywając zirytowania, jednocześnie uśmiechając się do Juntarou.
-Babciu jak Ty już coś powiesz...-dodał cicho Takumi.
-Niech ją ktoś uspokoi bo chyba ma dobry humor i jest zbyt wygadana...-szepnął Yuu do ucha.
-35 lat to dla Ciebie sporo?! Hoho, to jestem ciekawa co powiesz jak będziesz w moim wieku! -zaśmiała się Inoue.
-Cóż już taki mam energiczny charakter, nieadekwatny do wieku. -dodała rozbawionym głosem.
-Chi, Reiko zaprezentujcie swoje ciacho, zanim babcia rozniesie restauracje. -zwrócił się dyskretnie do kobiet, gdy Inoue była zajęta rozmową.
-Tak jest! -kobiety wstały, po czym na torcie stojącym na stoliku obok zapaliły świeczki po czym przeniosły go na stół przy którym siedzieli pozostali.
-A więc Yuu! Czas na życzenie! -oznajmiła Reiko.
-No to te niektóre są głupie jak but. -dodała kobieta, po czym również skupiła wzrok na Yuu. Gdy chłopak zdmuchnął świeczki wszyscy zabili brawo, a dziewczyny zabrały się za krojenie tortu, podając każdemu po kawałku. "Ciekawe o czym pomyślał?" przeleciało przez myśl Shirayukiego.
-Czekoladowe...-oznajmił z rozmarzoną miną Takumi, próbując ciasta, które upiekły kobiety.
Następnie do Yuu podszedł Ren wraz z Inoue.
-Wszystkiego dobrego Yuu, bądź szczęśliwy i przede wszystkim dobrze wykorzystaj mój prezent, a ten od Rena może Ci coś podpowie. -uśmiechnęła się szeroko, podając mu zapakowane w kolorowy papier duże pudełko.
-A i lepiej otwórz to w domu. -zaznaczyła.
-No to jeśli chodzi o mnie. -wtrącił się Ren.
-To ja Ci życzę dużo zdrowia, żebyś się z Takumim nie kłócił, żeby prezent się przydał. -zaśmiał się cicho. -No i żebyś był taki wesoły jak teraz. -uśmiechnął się podając mu również opakowany w kolorowy papier prezent.
-To też otwórz w domu. -dodał na koniec.
-Jak otworzysz to zrozumiesz.-zaśmiała się Inoue.
-Nie wiem jak Ty, ale ja bym się bał. Te dwa umysły w połączeniu nie dają nic dobrego. -szepnął mu do ucha Takumi śmiejąc się na koniec.
Następna podeszła do niego Chi z małym sześciennym pudełkiem.
-Wszystkiego najlepszego Yuu! Spełnienia marzeń, śmiej się dużo i żyj tak żebyś niczego nie żałował. -mówiąc to podała mu podarunek.
-Może nie jest to najbardziej kreatywny prezent, ale jak go zobaczyłam to od razu mi się tak jakoś z Tobą skojarzył. -dodała na temat znajdującego się w środku zegarka.
-Spokojnie jak na wojnie. Damy radę, zobaczymy w domu co to. -ucałował go w policzek.
-Podoba Ci się? To się cieszę. -po tych słowach oddaliła się na bok, a do chłopaka podeszła matka Takumiego.
-Wszystkiego najlepszego Yuu! -przytuliła chłopaka delikatnie, podając mu prezent.
-Masz być cały czas uśmiechnięty, Twoja kariera ma się rozwijać, masz być zdrowy i przyjeżdżać do nas na święta. -uśmiechnęła się ciepło do niego.
-Mam nadzieje, że prezent Ci się spodoba i muszę się niestety przyznać, że Takumi trochę pomagał mi z wyborem.
-No to tak jak mnie. -zaśmiał się Akira, dając chłopakowi swój prezent.
-Dużo szczęścia, miłości i spełnienia marzeń. -uśmiechnął się pogodnie do chłopaka.
-Cieszymy się, że Ci trafiliśmy. Wszystkiego dobrego, Yuu. -dodała na koniec Ji Hyo nie przestając się uśmiechać.
-Nie dziwię Ci się. W końcu to Ren i Inoue. Z tego nigdy nie wyjdzie nic normalnego. -odszepnął mu mężczyzna.
-Z drogi teraz moja kolej! -przepchała się do chłopaka Reiko z wesołym wyrazem twarzy.
-Yuu-chan~! wszystkiego najlepszego! -przytuliła chłopaka mocno.
-Mój prezent ma raczej charakter pomocnika do spraw spania. Wiem, że Takumi często wyjeżdża na jakieś targi i w ogóle, więc jak go nie będzie to tu masz taki drobiazg na który jak sobie popatrzysz to od razu łatwiej Ci się zaśnie. -uśmiechnęła się do niego pogodnie, podając mu prezent.
-Wgrałam Ci tam wszystkie zdjęcia Twoje z Takumim, jakie udało mi się zdobyć. -uśmiechnęła się do niego.
Shirayuki zauważył, że Yuu nie może się powstrzymać przed otworzeniem prezentu od Rena. Kiedy otworzył pudełko, zajrzał do środka razem z nim, następnie zakrywając usta dłonią. Jednakże po chwili głośna fala śmiechu zalała całą salę.
-Gomenasai Yuu. -odparł nie przestając się śmiać.
-Coś się stało? -zapytała Chi.
-Boże brzuch mnie boli! -dodał Takumi nie potrafiąc się uspokoić.
-Twoja mina była bezcenna, Yuu. Ren widać, że jesteś moim bratem. -spojrzał w stronę bliźniaki, który gdy zrozumiał o co chodzi sam zaczął się śmiać.
-Och Yuu, mówiłem Ci, że masz otworzyć w domu. -zwrócił się do chłopaka Ren.
-Yuu otworzył swój prezent od Rena. -wyjaśnił Yurine, rozbawiony Takumi.
-Kochany, mojego prezentu nie musisz się bać. -machnęła ostentacyjnie dłonią starsza kobieta.
-Przysporzy Ci wiele zabawy i przyjemności. -zaśmiała się na koniec.
-Zapytaj go sama. -odparł śmiejący się Takumi.
-Daje Ci słowo, że będziesz zadowolony -uśmiechnęła się do niego kobieta.
-W środku jest karteczka ode mnie, nie zapomnij jej przeczytać. -dodała po chwili.
Do wieczora, siedzieli razem, śmiejąc się i rozmawiając na różne tematy.
-Dobra, co jak co, ale porywam Yuu bo robi się późno, a przed nami jeszcze dalsza część urodzin, o walentynkach nie wspominając. -mówiąc to Takumi wstał z miejsca. Gdy wszyscy się pożegnali, mężczyzna niosąc prezenty Yuu, poszedł do samochodu, żeby zapakować je do bagażnika.
-Dzień pełen wrażeń co? A wiesz, że jesteśmy dopiero w połowie? -roześmiał się Takumi, wchodząc do samochodu.
-Cieszę się, że póki co wszystko idzie zgodnie z moim planem, tak jak to sobie poukładałem. -dodał z uśmiechem, powoli odjeżdżając spod restauracji.
-To znaczy licząc walentynki, jesteśmy w połowie. Jeśli chodzi zaś o urodziny to dwie trzecie za nami. -wyjaśnił mu z uśmiechem na twarzy.
-Oj tam zaraz wspaniały...No może troszeczkę. -roześmiał się.
-A tak na poważnie, to po prostu chcę, żebyś miał prawdziwe, udane urodziny i tyle. -dodał ciszej, spokojnym głosem.
-Yuu? Wydajesz się taki nieobecny. Coś Cię martwi? O czym myślisz? -zapytał troskliwym głosem, gdy zbliżali się do Ryusei.
-Wiesz, to jest Ren i jego żartobliwe prezenty. Pewnie chciał pożartować i tak wyszło. Jak to nie wiesz do czego wykorzystać? -zaśmiał się wesoło.
-Wiem i dlatego właśnie robiłem co mogłem, żebyś miał ja najlepsze urodziny. Takie na jakie zasługujesz. A i tak mam wrażenie, że mogłem się bardziej postarać. -dodał parkując pod domem.
-Nie zadawaj głupich pytań, oboje wiemy czym jest kamasutra. -odparł zamykając samochód.
-Chodź, idziemy, prezent czeka. -złapał go za dłoń kierując się do windy.
-Nie! Czekaj! Będą Ci przeszkadzać! -złapał go mocno za nadgarstek ciągnąc w swoją stronę.
-Ale tak jakoś co? -zapytał kiedy drzwi windy zamknęły się.
-W sumie, moja głowa jest jak jedna wielka kamasutra. -roześmiał się głośno. Gdy zatrzymali się na swoim piętrze, Takumi pociągnął Yuu w stronę klatki schodowej idąc na coraz wyższe piętra.
-No co Ty nie powiesz? -zaśmiał się mężczyzna, wchodząc na kolejne piętro. W końcu złapał za klamkę od drzwi prowadzących na dach. Zatrzymał się jednak na chwilę, odwracając w stronę Yuu.
-Zamykamy oczy. -oznajmił zakładając chłopakowi czarną opaskę na twarzy. Po drugiej stronie drzwi był rozstawiony namiot pod którym przed kontaktem ze śniegiem schowany był sprzęt, w postaci projektora, laptopa i głośników. Na stoliku obok stał mały torcik truskawkowy oraz eleganckie pudełeczko. Mężczyzna ustawił chłopaka przed namiotem. Sam zaś podszedł do komputera.
-Zdejmij chusteczkę, patrz przed siebie i nie odwracaj się dopóki nie powiem Ci, że możesz! -krzyknął do niego Takumi, załączając film.
-Dzień dobry kochanie. Wstawaj, musimy jechać na ślub.
-Hmmmm? Ale nie nasz, a śniło mi się, że to my szliśmy do ołtarza, zabawne prawda? -dało się słyszeć ich głosy dochodzące z głośników. Tak zaczynał się materiał jaki Takumi zmontował siedząc po nocach w biurze.
Było to wspólnie spędzone pół roku zlepione z krótkich filmików i zdjęć.
Były tam fotografie z miejsc w których byli takich jak onsen, festyn w Niyasaki, Tokyo, Ameryka, Seoul.
Znalazły się tam również filmy z refresha i te jak Yuu idzie po wybiegu oraz te w których siedzi razem z Takumim na konferencji. Co jakiś czas przewijały się tam różne zdjęcia. Na przykład te które ktoś zrobił im razem, czy to Chi z ukrycia, czy też paparazzi oraz te które Takumi robił sam. Znalazło się tam również zdjęcie zaskoczonego Yuu z pockiem w ustach oraz ich wspólne zrobione na balkonie, czy na randce w budce do fotografii.
Shirayuki umieścił tam również filmy nakręcone przez Chi podczas wigilii oraz ich spaceru po Seoulu.
Co do zdjęć to przewijały się tam również te które Takumi zrobił Yuu gdy spał oraz te które Reiko zrobiła mu kiedy spał z koszulką ukochanego. Fotografie z sesji którą Shirayuki dostał w nagrodę za noszenie Yuu, też przeleciały tam w pewnym momencie.
Był tam krótki film z ukrytej przez Takumiego kamery, gdy po powrocie ze szpitala zaskoczył Yuu w domu głośnym powitaniem. Jednym słowem znajdowały się tam wszystkie wspomnienia od refresha po wesele. Na samym końcu na ekranie, a właściwie białej ścianie, na którą rzucany był obraz pojawił się Takumi z szerokim uśmiechem.
-Podobało Ci się? Mam nadzieje, że niczego nie pominąłem. Teraz możesz się odwrócić. -powiedział mężczyzna wyświetlony na filmie. Za chłopakiem stał Shirayuki, który wysunął stolik z torcikiem przed namiot i stojąc obok niego czekał aż ukochany odwróci się w jego stronę.
Mężczyzna objął go mocno, uśmiechając się szeroko.
-Proszę. -odparł krótko, po czym przyjął pocałunek mężczyzny.
-To wystarczy. Twoje szczęście mi wystarczy. To dla mnie najważniejsze. Nic innego mnie nie obchodzi, TY jesteś na pierwszym miejscu. -pocałował go delikatnie wsuwając w jego dłonie pudełeczko, w którym była czarna, męska bransoletka, gdzie na środku, na srebrnej blaszce od wewnętrznej strony było wygrawerowane:
"Wszystkiego najlepszego, Yuu. Dziękuje, że jesteś."
-A co do życzeń...-zaczął spokojnym tonem głosu.
-To życzę Ci...-przybliżył się do jego ucha.
-Żebyś zawsze był moim aniołkiem. -szepnął, uśmiechając się. "Ciekawe czy pamięta dlaczego kiedyś nazwałem go aniołkiem?"
-Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. -dodał po chwili milczenia równie cicho jak przedtem.
-No tak, z różkami. Mój niegrzeczny aniołek. -zaśmiał się cicho.
-Ja Ciebie też, kochanie. -obdarzył go promiennym uśmiechem.
-Pamiętasz co Ci mówiłem o torcie, które piekły Reiko i Chi? Tak naprawdę to ta wojna wybuchła dlatego, że ja też siedziałem z nimi w kuchni, ale w przeciwieństwie do nich upiekłem truskawkowy torcik. -wskazał na ciasto. -i kłóciłem się z nimi, że mają upiec czekoladowe bo ja chcę ten drugi. Potem zanim mi się udało cokolwiek zrobić spaliłem biszkopt ze trzy razy bo nie słuchałem tego co do mnie mówią. -roześmiał się, po czym bez słowa wtulił się w ukochanego. "Dziękuje"
-To jest wersja ostateczna, jadalna. -roześmiał się spoglądając na tort. -Proszę, cieszę się, że Ci się podoba. Nie jestem wspaniały, po prostu mam się dla kogo starać. Chciałem, żebyś miał udane urodziny, więc robiłem wszystko, żeby tak było. To tyle. -pocałował go na koniec.
-A teraz weź torcik, idź do domu, usiądź w salonie i poczekaj tam na mnie, a ja przyniosę Twoje prezenty z dołu, dobrze? -uśmiechnął się to niego.
"Hmmm...w sumie tak będzie korzystniej dla mnie."
-Dobrze, skoro chcesz. Proszę. -wyjął klucze z kieszeni płaszcza, podając je chłopakowi.
-Chodź, idziemy, bo robi się zimno, a muszę zamknąć dach, żeby nikt sprzętu nie zwinął. -mówiąc to wziął tort do rąk idąc w stronę wyjścia. "W końcu to jeszcze nie koniec. Walentynki jeszcze przed nami." zaśmiał się w duchu.
Takumi zamknął dach na klucz upewniając się, że o niczym nie zapomniał.
Wszedł do mieszkania, rozebrał się, a torcik schował do lodówki. Wyciągnął z biurka karteczkę, którą przywiesił na drzwiach. Było na niej napisane:
"Nie zapalaj świateł, prezenty rzuć pod drzwiami, idź za różami. Zaczekaj na mnie w salonie.
Ps. zerwij karteczkę z drzwi bo Kurosawa z mieszkania obok jak to zobaczy to zacznie plotki rozsyłać."
W całym mieszkaniu panowała klimatyczny półmrok. Jednakże bez problemu dało się widzieć wszystkie szczegóły, jak chociażby płatki róż porozrzucane po podłodze w stronie salonu. Wszystkie światła były przyciemnione, a dookoła stało mnóstwo świeczek. W salonie, na stoliku stała duża fontanna czekolady, obok naczynie pełne świeżych truskawek i dwa kieliszki. Po całym mieszkaniu na przykład na łóżku, stoliku czy też kanapie były rozrzucone płatki oraz gdzie nie gdzie poustawiane były duże bukiety wyłącznie czerwonych róż. Mężczyzna siedział w kuchni, otwierając szampana, jednocześnie czekając aż Yuu wróci na górę.
Zaś na karteczce od Inoue było napisane:
"Nie krzycz na mnie! ;D
Podoba Ci się? Fajne nie?
Zastanawiałam się co Ci dać i kiedy Ren powiedział mi co ma dla Ciebie, to tak jakoś mnie natchnęło. Więc uszyłam to.
A i lepiej nie chwal się tym prezentem Mikumiemu. On jest strasznie "wrażliwy" (jeśli wiesz o co mi chodzi) jeżeli chodzi o takie ciuszki. Co łączy się z tym, że będziesz miał naprawdę miły wieczór, kiedyśtam.(bo nie wiem kiedy to wykorzystasz) Nie zmarnuj go i lepiej uważaj na serduszko Miku bo może tego nie przeżyć w zależności od tego co zrobisz.
Całusy Inoue. :**
A i jeszcze jedno. Wszystkiego Najlepszego, baw się dobrze! ^^"
Shirayuki słysząc zachwyt chłopaka, wziął zimnego szampana do rąk, wracając do pokoju.
-Wesołych walentynek. -uśmiechnął się do niego delikatnie, stając w salonie w specjalnie rozpiętej koszuli, odsłaniającej jego tors. Bez słowa podszedł do stolika nalewając szampana do kieliszków, a butelkę odstawiając na stole.
-Bezalkoholowy oczywiście. -uśmiechnął się do niego siadając obok i podając mu kieliszek.
-Ne Yuu? Oglądałeś już prezent? Co tam ciekawego dostałeś?
-No to otwórzmy go razem. Zostawiłeś go przy drzwiach prawda? -uśmiechnął się lekko, próbując wstać.
-Nie jesteś ciekaw co jest w środku? W restauracji cały czas patrzyłeś się głównie w stronę pudełka? -zapytał zdziwiony Takumi wyczuwając, że coś jest nie tak jak powinno być. "O co mu chodzi? Dziwnie się zachowuje."
Takumi również odstawił pusty kieliszek na stół, przyglądając się mężczyźnie.
-No ale i tak czy siak go otworzysz, a wiem, że jesteś ciekawy, a ja z resztą też. No choodź. -mówiąc to ponownie, próbował zrzucić chłopaka z kolan.
-Yuu? Czemu kłamiesz? Byłem przy Tobie cały czas i nie słyszałem, żeby Inoue mówiła cokolwiek o tym, że masz go otworzyć sam...Na pewno jeszcze go nie otwierałeś? -zapytał marszcząc brwi. "Co on kombinuje?"
-Akurat wtedy wiedziała, że idziesz po prezenty i że może do Ciebie dzwonić bo nie ma mnie w pobliżu? To się wszystko nie trzyma kupy i jest coraz bardziej zawiłe z każdym Twoim następnym słowem. Poza tym nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Widziałeś już co jest w środku? -ciągnął nieustępliwie dalej.
Mężczyzna westchnął ciężko.
-No to trzeba był mi tak od razu powiedzieć, a nie kombinować jak koń pod górkę. -mówiąc to przyjrzał się chłopakowi. "Przecież to oczywiste, że skoro byś go nie otworzył, to chciałbym zobaczyć ten prezent z Tobą."
-No już skarbie, spójrz na mnie. -położył dłoń na jego policzku.
-Jest ok, rozumiem. -uśmiechnął się lekko. -A teraz się tym nie przejmuj bo tak jak mówiłeś powinniśmy świętować walentynki.
-Owszem, mogłeś i powinieneś zamiast mnie okłamywać. -odparł gdy odsunęli się na chwile od siebie. Po chwili mężczyzna jak na komendę sięgnął po truskawkę, po czym zanurzył ją w spływającej czekoladzie. Uśmiechając się uniósł ją na wysokość ust chłopaka.
"Zawsze tak mówi...eh głuptas" uśmiechnął się szeroko.
-No to teraz sobie możesz codziennie takie robić. W końcu to Twoja fontanna, ne? -dodał przyglądając się mężczyźnie.
-Serio, serio. A co myślałeś, że dlaczego ona tu sobie stoi? -zaśmiał się cicho. -Nie umywa? No wiesz co?! To najlepszy prezent walentynkowy i jedyny jaki do tej pory dostałam, który by mi się podobał. Jest śliczny. -dotknął kolczyka. -I w dodatku od serca. -uśmiechnął się do niego ciepło. Następnie zjadł truskawkę podawaną przez Yuu, na końcu oblizując usta z czekolady.
-umm..faktycznie są pyszne. -przyznał mu rację.
-Podoba, podoba. Dziękuje. -ucałował go w policzek.
-Och no nie tylko...ogólnie są dobre. Lubię truskawki. Ty w czekoladzie nie jesteś a i tak jesteś fantastyczny. Czekolada to nie wszystko. -zaśmiał się na koniec wesoło.
-Yhymm...Lubię czekoladę nawet bardzo. -mruknął przyglądając się uważnie chłopakowi. Mężczyzna zanużył palec w fontannie następnie brudzą nią czubek swojego nosa.
-Tadam~ Takumi w czekoladzie. -roześmiał się. Po chwili ciszy, przybliżył się do niego, powoli zlizując słodycz z jego policzka wilgotną końcówką języka. Dochodzą do jego warg zatopił się w jego ustach, całując go namiętnie.
-Bu już nie jestem z czekolady...widzisz co zrobiłeś? Teraz jestem tylko Takumim. -zaśmiał się pod nosem, biorąc do rąk kolejną truskawkę, zjadając ją po chwili.
-Oprócz tego, że za niedługo w parku rozrywki będzie walentynkowy pokaz fajerwerków i będziemy sobie go mogli zobaczyć z balkonu oraz tego, że planuje spędzić romantyczny wieczór ze swoim chłopakiem to chyba raczej nie. A masz może jakieś życzenia? I nie mów mi że nie chcesz się narzucać. Przynajmniej dzisiaj mów to co Ci w głowie siedzi. Masz urodziny i w dodatku są walentynki. Możesz prosić o co chcesz. -uśmiechnął się do niego, obejmując chłopaka w pasie.
-W końcu nareszcie jesteśmy sami, nie? -pocałował go delikatnie.
-Obejrzymy w końcu to jeszcze mam w planie. A tak poza nim? Może o czymś zapomniałem co chciałbyś żebym zrobił? -upewniał się mężczyzna. Chciał, żeby wszystko dzisiaj było idealne.
-A, Yuu! -ożywił się nagle Takumi.
-Tak nawiązując do naszej rozmowy rano..-dodał trochę przygaszony, kiedy przerwały mu głośne strzały z zewnątrz.
-O pokaz chyba się zaczął, idziemy zobaczyć? -zapytał przyglądając się mężczyźnie.
-To może potem. -uśmiechnął się otwierając drzwi od balkonu. "Zimno..Nie dziwota skoro jesteś ubrany jak kretyn." zaśmiał się w duchu.
-Wow, śliczne...W takich walentynkowych kolorach. -skomentował przyglądając się z zachwytem w oczach.
-Mam wrażenie, jakby to było wieki temu. -westchnął Takumi, obejmując chłopaka.
-Wtedy jeszcze nie byliśmy ze sobą tak blisko. Co jak co, ale dopiero po tym moim "wypadku z nożem" mam wrażenie, że nie byłeś już aż tak daleko ode mnie. Bo wcześniej, to miałem wrażenie, że mimo tego, iż byliśmy razem to i tak wystarczyła chwila nieuwagi lub mały błąd, żebyś ode mnie odszedł. Wtedy chyba jeszcze nie byłeś świadomy moich uczuć, co? Nie wiem, takie to ciężkie do opisania. -mówiąc to nie spuszczał wzroku z kolorowego nieba.
-No popatrz, to już w dzisiejszych czasach nie wystarczy powiedzieć "Kocham Cię", tutaj potrzebny jest wbity w brzuch nóż. -roześmiał się.
-A ja nawet nie pamiętam. Przyszło samo z siebie. Chyba wtedy kiedy Cię pocałowałem. Poczułem, że muszę Cię mieć przy sobie bo się o martwię o Twoją osobę. -wyjaśnił, uśmiechając się lekko.
-No to masz dowód, on tu cały czas jest. -spojrzał na bliznę.
-Tak, ten w kuchni. Jak zobaczyłem, że płaczesz, to coś we mnie pękło. Do dzisiaj nie wiem co to było, ale wiedziałem, że muszę jak najszybciej wyjść bo robię coś złego, choć z drugiej strony, chciałem zostać z Tobą. Dziwne, nie? -zaśmiał się z trochę smutnym wyrazem twarzy.
-A ja aż do tej nocy kiedy u Ciebie zostałem odpychałem od siebie myśl, że Cię kocham. Tak jak gdybym nie miał prawa się zakochać. Jak gdyby to było niemożliwe. Ne Yuu? Wiesz, że zawsze będę Cię kochać, prawda? Zrobię dla Ciebie wszystko. -odparł poważnym tonem.
-Pamiętaj o tym, dobrze? Kocham Cię ponad wszystko. Nie wiem co by się stało gdybyś odszedł albo o mnie zapomniał. Zabiłbym się chyba. Za bardzo Cię kocham. -przytulił go mocniej, tak jakby bał się, że chłopak zaraz mu ucieknie.
-Będę się o Ciebie zawsze troszczył, zrobię co zechcesz, tylko mnie kochaj. Nic innego nie chcę. -szepnął na koniec.
Mężczyzna odwzajemnił jego pocałunek.
-Strasznie jesteś dzisiaj całuśny. -zaśmiał się.
-I znowu zamiast patrzeć na pokaz, to się całujemy. -dodał rozbawiony, po czym przytulił się do niego, kładąc głowę na jego ramieniu.
-To co powiedziałeś...dziękuje. Wiele się od Ciebie nauczyłem. -po policzku Takumiego spłynęła łza.
-Dziękuję, że mnie kochasz ponad wszystko. -"Nigdy nie sądziłem, że uronię łzę szczęścia. Widzisz co ze mną robisz? Co prawda to jedna łezka, bo ja rzadko kiedy płaczę, ale jest." zaśmiał się w duchu.
-My tu gadu, gadu, a pokaz się skończył. Ale z nas kretyni, zamiast patrzeć, to nas na wyznania wzięło. -mówiąc to wyprostował się wypuszczając chłopaka z objęć.
-Wiesz co? Jestem szczęśliwy. -oznajmił uśmiechając się pogodnie.
-Aczkolwiek w tej rozpiętej koszuli przy minus pięciu trochę mi zimno. -roześmiał się głośno.
-Nigdy. Jesteś mój. -mówiąc to usiadł z powrotem na kanapie.
-Kochanie? Zimno mi...rozgrzej mnie. -poprosił patrząc na Yuu jednocześnie uśmiechając się do niego słodko.
-Nie kochanie. Po co ją zapinać, skoro i tak będę musiał ją zaraz zdjąć? -zapytał, przyglądając się mu uważnie. "On tak serio czy się droczy?"
-Poza tym chcę, żebyś to TY mnie rozgrzał, nie koszula.
"Zapamiętał skubany" pomyślał, gdy mężczyzna dotykał opuszkami palców jedno z jego czułych miejsc.
Po uśmieszku Takumiego widać było, że czeka na więcej.
-Ummm...-mężczyzna jęknął cicho, gdy
chłopak zaczął całować jego ciało. Zrobiło mu się cieplej, ale nie o to chodziło. Odkąd Yuu znał jego czułe punkty mógł z nim zrobić co chciał, chwila
pieszczot, a Takumi już zaczynał się
podniecać.
-Słodki...-szepnął przyglądając się
chłopakowi który całował go po ręce.
-Cieplej. Słodki jesteś. -Przyjrzał sie mu przez chwilę po czym zanurzyl palec w czekoladzie, następnie jednym ruchem przejechał nim po ustach Yuu brudzac jego dolną warge.
-Hmm..a teraz mam ochotę Cię zjeść. -Mówiąc to uśmiechnął się cwaniacko. Pocałował go zlizujac tym samym czekoladę z jego ust.
-Jesteś słodki nawet w smaku. -Oblizal wargi powoli w kuszacy sposób.
Mężczyzna otwierając oczy ze zdziwieniem spoglądał na ukochanego.
Rozchylił usta chcąc coś powiedzieć, ale nie był wstanie wydusić z siebie ani słowa. "Co go napadło?"
-I kto tu jest zboczeńcem ? -zapytał po chwili, kiedy już dokładnie zbadał go wzrokiem, a na jego twarzy pojawił się diabelski uśmieszek.
-Co tak nagle kochanie? -zapytał następnie zlizując czekoladę z jego policzka. Położył go delikatnie na kanapie. Całował chłopaka namiętnie aż do utraty tchu, a gdy zaczerpnął powietrza zjechał językiem na jego jego szyję powoli ją liżąc.
-Owszem, powiedziałem. Nadal chcę. Podniecam się na sam widok tak seksownego ciała. -zamruczał mu do ucha, następnie liżąc je oraz delikatnie podgryzając.
-Nie kochanie, nie jestem zboczeńcem. Jestem tylko wierny swoim pragnieniom. -zaśmiał się cicho, robiąc malinki na jego szyi jednocześnie "czyszcząc go" z czekolady.
-Ty swoim też, tylko nie chcesz się przyznać. -uśmiechnął się cwaniacko.
-Sam przecież mówiłeś, że lubisz gdy całuję Cię tu. -mówiąc to pocałował kilkakrotnie jego szyję.
-Gdy liżę czy ssam tutaj. -przysunął się do jego ucha pieszcząc je językiem.
-Lub dotykam Cię tam. -przez spodnie pomasował dłonią jego przyrodzenie.
-Ty też na pewno masz jakieś fantazje, ne Yuu? Ja je kiedyś odkryję. -zamruczał seksownie, następnie całując chłopaka zachłannie, a zaraz potem wylizując go z czekolady w okolicach obojczyków ukochanego.
-Przyjemnie? Chcesz więcej? -złożył na jego ustach długi pełen zachłanności pocałunek. Lekko dysząc lizał jego tors pozostawiając na skórze chłopaka wilgotne ślady, a co jakiś czas również i malinki.
-Uda muszą zaczekać na swoją kolej. -uśmiechnął się diabelsko, następnie zaczął mocno ssać jeden z sutków mężczyzny.
Shirayuki liżąc drugi sutek ukochanego, dłonią zjechał do spodni mężczyzny chcąc rozpiąć ich zamek. Jednakże zatrzymał się na moment spoglądając na chłopaka z góry.
-Resztę dokończymy w sypialni. -oznajmił z uśmieszkiem na ustach, po czym pocałował Yuu biorąc go na ręce. Wchodząc do sypialni tak jak w reszcie domu czuć było intensywny zapach czerwonych róż,a zaścielone łóżko również było całe w dużych płatkach. Położył na nim mężczyznę, a sam zaś zdjął koszulę rzucając ją na bok.
-Okradłem kwiaciarnie taty. Nie było innego wyjścia, dla Ciebie wszystko. -zaśmiał się żartując na temat kwiatów. Zdjął spodnie, po czym ponownie nachylił się nad mężczyzną
-Jesteś taki wspaniały. -oznajmił przyglądając mu się dokładnie.
-Taki piękny. -dodał szeptem palcami jeżdżąc wzdłuż jego torsu. Pocałował go czule, po czym ponownie całując jego ciało zjechał do sutków chłopaka. Ssąc i liżąc je, wyczyścił go z czekolady idąc następnie jej dalszym śladem, coraz niżej w stronę jego przyrodzenia.
Takumi całując mężczyznę zjeżdżał coraz niżej aż w końcu zbliżył się do zamka jego spodni. Ściągnął je odrzucając w kąt.
-Ktoś tu chyba czeka na więcej. -zamruczał, całując wybrzuszenie na bokserkach chłopaka, które chwile później ściągnął. Złapał go za uda, rozchylając je szeroko po czym zaczął ssać główkę jego członka.
Mężczyzna uniósł się na chwilę na wysokość jego zarumienionej twarzy.
-Nie ma za co. Jesteś osobą którą kocham najbardziej. -pocałował go namiętnie wpijając się w jego usta.
-Dla mnie jesteś właśnie AŻ tak wspaniały. -dodał łapiąc oddech, po czym ocierając się o jego ciało wrócił do przerwanej czynności, wkładając członka mężczyzny do ust, powoli przyśpieszając swoje ruchy.
Shirayuki pod wpływem jęków ukochanego czuł jak coraz bardziej się podnieca.
Chłopak pogłębiał swoje ruchy, aż w końcu podniósł się, patrząc w na Yuu uwodzicielskim spojrzeniem.
Złapał go za uda, po czym zaczął wchodzić w mężczyznę. "Wiem, że boli..ale będę Cię nosił, spokojnie." roześmiał się w duchu.
Takumi ignorując łzy chłopaka, słuchał jego słodkich jęków powoli poruszając się wewnątrz chłopaka. Gdy zauważył, że jego partnerowi podoba się to co robi, a ból nie jest już aż tak istotny, przyśpieszył zaciskając dłonie na udach mężczyzny.
"Cisano..." przeleciało przez myśl Takumiego. Nachylił się nad mężczyzną.
-Złap się za moją szyję i postaraj rozluźnić. -poradził mu, przyśpieszając odrobinę.
-Już niedługo.-oparł krótko, zajmując mężczyznę pocałunkiem, chcąc odwrócić uwagę od bólu.
Oprócz tego, że mężczyzna przyśpieszał aż do momentu osiągnięcia swojego maksimum to w dodatku jego ruchy wraz z tempem stawały się coraz mocniejsze.
Po chwili Shirayuki poczuł, że nie da rady już wytrzymać ani sekundy dłużej w efekcie czego osiągnął szczyt spuszczając się obficie wewnątrz partnera.
Mężczyzna wyszedł z niego powoli, po czym gdy Yuu uderzył go w głowę, z automatu się za nią złapał.
-To też bolało. -zaśmiał się cicho, żartując sobie specjalnie, gdyż tak naprawdę praktycznie nic nie poczuł.
Przytulił chłopaka do siebie delikatnie.
-Przestanie. -zaczął szeptem. -Przepraszam, trochę przesadziłem. -dodał po chwili.
-Przepraszam, poniosło mnie...Zawsze staram się być delikatny. -mówiąc to pogłaskał go dłonią po policzku.
-Wybacz, będę się pilnował następnym razem, żeby nie bolało aż tak bardzo. -dodał, po czym pocałował go czule.
-Co nie zmienia faktu, że cieszy mnie to, że mimo wszystko było fajnie. -uśmiechnął się wesoło.
-Dobrze, będę delikatny. -ucałował go w czubek głowy.
-Cieszy mnie to. Bardzo. Za rok obiecuję wymyślić coś jeszcze lepszego. -przytulając się do niego, uśmiechał się lekko.
-Ja Ciebie też. Najbardziej na świecie. Dorównać? Nieważne, będę się cieszyć z wszystkiego. Chodźmy spać, jestem zmęczony. -poprosił go cichutko.
-Jak zawsze...wykąpmy się rano...jak zawsze...-poprosił śmiejąc się cicho pod nosem.
-E! Aiko! Zostaw te czekoladki! To do ciasteczek! -zaśmiał się Takumi, zabierając dziewczynce pudełko z małymi czekoladkami do dekoracji wypieków.
-Wujku~? Upieczmy już te ciasteczka! -poprosiła siedząca na blacie sześciolatka, przyglądająca się jak mężczyzna wyciąga z siatek zakupy.
-Nie, nie pamiętasz co mówiłem? Z ciastkami czekamy na wujka Yuu, tak? -uśmiechnął się do niej całując w czoło.
-Wytrzymaj, niecierpluchu.
-Noo dobrze, dobrze. Wujku Takumi, pić mi się chce!
-A na co masz ochotę? Może sok? Wiem! Co powiesz naaa....mleko truskawkowe? -mówiąc to szybkim ruchem wyciągnął je z lodówki.
-Tak! Chcę! -zaklaskała Aiko śmiejąc się wesoło.
-Proszę słoneczko, Twoje mleko. -podał jej po chwili szklankę z kolorową słomką.
-I pamiętaj jak przyjdzie wujek Yuu to udajesz, że mnie nie ma, że poszedłem do pracy, więc czekasz na mnie i oglądasz bajki. Ale nic nie mówisz dopóki Cię nie spyta, jasne? Po prostu jak usłyszysz, że idzie to staniesz w przedpokoju i popatrzysz się na niego, ok? Zrozumiałaś? -dziewczynka pokiwała głową, pijąc w międzyczasie.
-Zrozumiałam! -oznajmiła, odstawiając pustą szklankę na blat.
-Zuch dziewczynka! Wykręcimy mały kawał wujkowi. -zaśmiał się mężczyzna.- A teraz chodź do mnie królewno, idziemy zobaczyć jakiś fajny film. Co Ty na to?
-Tak! -mówiąc to Aiko wyciągnęła dłonie w stronę Takumiego. Mężczyzna zaś wziął ją na ręce i wolnym krokiem zaniósł do salonu.
Po jakimś czasie drzwi do mieszkania otworzyły się, a dziewczynka zrobiła to o co prosił ją Takumi.
Dziewczynka przyglądała mu się uważnie, swoimi dużymi czarnymi oczętami.
-Cześć! -odparła po chwili, a kąciki jej ust wygięły się w słodkim uśmiechu.
-Jestem Aiko. Czy to Ty jesteś Yuu? -zapytała się z ciekawości, wskazując na niego palcem.
Dziewczynka podeszła do niego kilka kroków bliżej po czym usiadła przed nim, nie przestając się uśmiechać.
-Skąd wiem? Pasuje do Ciebie to imię. -zaśmiała się wesoło. -Co robię? Siedzę na podłodze. -dodała po chwili.
-Czekam na mamę. Takumi? Poszedł sobie. Do pracy chyba. -odpowiadała krótko na pytania mężczyzny.
-A Ty? Kim jesteś? -zapytała pomimo tego, że odpowiedź znała od Shirayukiego.
-Mama powiedziała, że jutro przyjedzie. -wyjaśniła, starając nie mówić mu zbyt wiele. -Przyjacielem? Kłamczuch! -zaśmiała się. -Wujek Takumi mówił, że jesteś specjalną osobą! -zakryła usta małymi dłońmi. "ojoj! Miałam nie mówić, że jest moim wujkiem!"
Dziewczynka uśmiechnęła się do niego.
-Czekaj, wszystko Ci powiem, tylko czekaj. -poprosiła go słodkim głosikiem wstając z podłogi.
-Wujkuuu! Mogę już nie udawać!? Bo wujek Yuu się mnie o mamę pyta i nie wiem czy mówić prawdę! -krzyknęła, powoli idąc do salonu, gdzie siedział Shirayuki.
-No cześć. -uśmiechnął się pogodnie Takumi wstając z fotela.
-Jasne, już idę. Poczekasz tutaj, skarbie? -zapytał dziewczynkę, która przytaknęła, siadając na kanapie, patrząc na bajkę jaka leciała w telewizji.
-Mogłem, ale sam dowiedziałem się dzisiaj rano przed wyjściem do pracy. Więc stwierdziłem, że zrobię Ci niespodziankę. Nie uczę jej kłamać, po prostu postanowiliśmy zrobić Ci kawał i tyle. Czemu nie pościągałem? A po co miałbym to robić? -zapytał zdziwiony.
-Matko...To jest dziecko Yuu, zobaczyła, zapytała kto to i zapomniała o sprawie. Poza tym, gdzie teraz nie pójdziesz to widzisz reklamy mang yaoi itp. itd. -uspokajał go Takumi.
-Jest córką mojej kuzynki. Zostanie u nas do jutra, bo jej opiekunka choruje, a Megumi musiała wyjechać do Osaki. Cudowna jest, nie? -zapytał z zachwytem w głosie. -Kochane dziecko. Straszliwie rozgadana, ale kochana.
Mężczyzna podbiegł do dziewczynki zanim zdążyła odpowiedzieć Yuu na pytanie. Usiadł obok niej, biorąc ją na ręce i łaskocząc po brzuchu.
-No Aiko-chan? Co chcesz robić!? -zapytał uśmiechnięty.
-Wujku! przestań! Łaskocze! -śmiała się sześciolatka. Kiedy Takumi ją puścił, Aiko stanęła na kanapie, patrząc na mężczyzn.
-Ciasteczka! -oznajmiła skacząc kilkakrotnie.
-Ano tak! Obiecałem jej, że zrobimy ciasteczka jak wrócisz. -zaśmiał się Shirayuki, zwracając w stronę Yuu.
-Z lukrem i i i z tymi takimi cukrowymi ozdobami i czekoladkami ! -odparła Aiko żywo gestykulując.
-Byliśmy na zakupach, ne Aiko? -dziewczynka przytaknęła, a Shirayuki wziął ją na ręce.
-I nakupowaliśmy całą masę różności do dekoracji ciastek. Więc czekaliśmy na Ciebie, żebyś mógł je zrobić z nami. -uśmiechnął się do Yuu.
-No to co, lecimy nie Aiko? Do kuchni, wzium! -pobiegł trzymając dziewczynkę na rękach.
-Robiłam! To znaczy, mama robiła, a ja patrzyłam. -odparła siedząc na blacie równocześnie machając nóżkami.
-Wujek Takumi, mówił, że robisz dobre ciastka. Pokażesz mi? Bo chcę umieć. -uśmiechnęła się do niego słodko.
-Yay! Dziękuje! -uśmiechała się radośnie.
-Czekolada? Eee...Jakaś jej część powinna być w górnej szafce. -odparł mężczyzna wyciągając ozdoby i foremki do ciastek.
-Patrz Aiko! Jakie kształty! Serduszka, gwiazdki i w ogóle! -podał je dziewczynce, która obracając je w rączkach przyglądała się uważnie.
-A tamta foremka wygląda jak kotek! -zauważyła dziewczynka.
Mężczyzna wyciągnął czekoladę podając ją chłopakowi.
-Proszę krasnoludku. -uśmiechnął się do niego. -Dać Ci coś jeszcze? -zapytał otwierając lodówkę.
-Pilnuj Ai bo lubi podjadać czekoladę. -dodał po chwili.
-Nieprawda! -krzyknęła dziewczynka, zaprzeczając natychmiastowo.
-Nie, ależ skąd! -odparł z ironią Takumi, zamykając lodówkę.
-Mogę? Chcę, chcę! -przysunęła się bliżej chłopaka.
Dziewczynka zaczęła powoli mieszać ciasto, uważając, żeby nie nabrudzić dookoła.
-Czeko-maniak? Po walentynkach? Wujku aż tak się objadłeś czekoladek, że bolał Cię brzuch? -zapytała śmiejąc się wesoło.
-Można powiedzieć, że zjadłem jedną wielką. -odpowiedział uśmiechając się, po czym posłał Yuu wymowne spojrzenie.
- Pomóc Ci? -zapytał Takumi podchodząc bliżej do dziewczynki, przyglądając się uważnie temu co robi.
-Nie, dziękuję! Dam sobie radę!
-No nie wątpię! Taka duża kobieta! -poczochrał jej włosy, śmiejąc się.
-Ojojoj, wujku Takumi, nie rób tak! Bo mi psujesz. -ułożyła nieład, który stworzył mężczyzna, następnie wracając do mieszania.
-Aiko-chan, dostanę od Ciebie jakieś ładnie udekorowane ciasteczko?
-Tak! Takiego ładnego kotka! -uśmiechnęła się szeroko.
-Z pewnością będzie śliczny! A wujek Yuu, dostanie?
-Nie! Bo ten kotek jest dla Ciebie!
-Ale ja nie mówię o moim kotku, tylko jakimś innym ciasteczku.
-To wujek Yuu dostanie...królika! -uśmiechnęła się szeroko.
-I zrobię mu z lukru kokardkę na uchu! Wujku, już? -zwróciła się do Yuu podsuwając mu miskę.
-Nie, dam radę! -odparła po czym z zabawną miną, która miała chyba okazywać jej determinację, zaczęła mieszać ciasto.
-No pewnie, że będzie piękny, musi być bo nie jest dla mnie. -powiedziała, wcinając czekoladę leżącą obok.
-Yuu, a nie mówiłem? -zaśmiał sie Takumi widząc zjadającą składniki Aiko.
-Wybacz, chodź Aiko-chan, zostaw czekoladę, dam Ci później. -uśmiechnął się do dziewczynki, sadzając ją trochę dalej, tak, żeby nie przeszkadzała chłopakowi.
-Tak jest! -mówiąc to Takumi zabrał się za wałkowanie ciasta, a dziewczynka przyglądała się mu, trzymając w rączkach foremki, które najbardziej jej się spodobały.
-Proszę Ai! Przyłóż tu foremkę. Oo! Właśnie tak i teraz mocno dociśnij. Ślicznie!
-Podoba Ci się?
-Pewnie, piękny kotek. Zrób teraz króliczka. -po tych słowach podszedł do Yuu.
-Nie bądź taki nerwowy, kochanie. To tylko zabawa. -szepnął mu do ucha, następnie wrócił do dziewczynki.
-Jaki piękny! No nie, a mój królik taki brzydki! Muszę się od Ciebie uczyć Aiko! Jesteś świetna! -sześciolatka zaklaskała, ciesząc się, że Takumi ją pochwalił.
-Powycinajmy z ciasta gwiazdki co Ty na co? Zrobimy potem kosmos na talerzu!
-Tak! Kosmos jest fajny, taki duży! Mama mi mówiła, że spadające gwiazdy spełniają życzenia. To prawda?
-Oczywiście! Ja za każdym razem jak widzę taką na niebie, to myślę o tym czego bym chciał.
-Na przykład? -zapytała ciekawska dziewczynka.
-Na przykład, żeby Aiko częściej mnie odwiedzała to wtedy pobawimy się w Indian! -uśmiechnął się do niej, na co mała roześmiała się wesoło.
-Kocham Cię wujku! -przytuliła się do Takumiego.
-Ja Ciebie też królewno, a teraz chodź dalej wycinamy ciasteczka. Może dinozaura?
-Ok! A i wujku? To prawda, że słońce też jest gwiazdą?
-Tak, to prawda, największą i baaardzo starą.
-Starszą ode mnie?
-Nawet ode mnie i wujka Yuu razem wziętych. -zaśmiał się Takumi, na co dziewczynka, spojrzała na niego zaskoczona.
-Żartujesz!
-No, nie! Nie żartuje. Ta gwiazda ma ponad 4 miliardy lat.
-Wow, dużo! -zachwyciła się Aiko, po czym wycięła z ciasta dużego dinozaura.
-Wujku!
-Wujek, wołany jesteś. -zwrócił się Shirayuki do ukochanego.
-A Ty co sobie myślisz jak gwiazda spada? -zapytała go słodkim głosikiem.
-Ja? Chcę zamieszkać w Disneylandzie z wujkiem Takumim! -krzyknęła dziewczynka klaszcząc w rączki, na co Takumi roześmiał się pogodnie.
-Masz konkurencje. -zauważył wesoło, wycinając ciastka.
-Jak to!? Nie rozumiem! spadają cały czas?! To dlaczego ich nie widać!? -pytała zdziwiona dziewczynka.
-Wujku opowiedz mi czemu! -poprosiła go patrząc na Yuu błagalnie.
-No to nie oddawaj tylko wypożycz! Wujku pojedziesz ze mną prawda!? -zapytała słodko, ciągnąc Takumiego za koszulę.
-Pewnie, że tak. Możemy pojechać na Twoje urodziny. -uśmiechnął się do niej układając ciastka na blasze.
-To ja wolę te które widać. Są ładne i wtedy przypominam sobie o życzeniu.
-Ale ja kocham wujka i chcę, żeby zamieszkał w Disneylandzie! -odparła z obrażoną minką.
-No już królewno, spokojnie. -uśmiechnął się do niego Takumi, głaszcząc ją po głowie.
-Patrz mamy zadanie! Trzeba polać ciasteczka czekoladą. Proszę. -przysunął do niej garnek.
-Wujku, a Ty kochasz wujka Yuu? -zapytała po chwili Aiko, smarując ciastka.
-Owszem, kocham. -odparł pogodnym głosem.
-A kogo kochasz bardziej mnie czy wujka?
-Hmm...No nie wiem, nie wiem, chyba was oboje kocham tak samo. -zaśmiał się.
-Buuu...to nie zamieszkasz ze mną w disneylandzie bo wujek Yuu Cię zabierze.
-Zabiorę Cię kiedyś do Disneylandu Aiko, obiecuje.
-Obiecujesz?
-Na mały palec. -mówiąc to wyciągnął dłoń w jej stronę, a dziewczynka splotła z nim mały palec, uśmiechając się wesoło.
-Wujku, ale z Tobą też kiedyś chcę pojechać! -zwróciła się do Yuu.
-Tak! Pojedźmy, pojedźmy! Jesteś kochany wujku Yuu! -uśmiechnęła się szeroko.
-Oczywiście, że Ciebie najbardziej. -zaśmiał się cicho Takumi i korzystając z chwili, gdy Aiko skupiła się na oblewaniu boków czekoladą, pocałował go w policzek.
-No to chyba już wszystkie. -oznajmił Shirayuki, patrząc czy wszystkie ciasteczka mają obramowania z czekolady.
-Aiciu! Nie wyjadaj czekolady! -zaśmiał się zabierając dziewczynce garnek.
-Ale nie zauważyła. -uśmiechnął się lekko, po czym zabrał Yuu garnek dając go sześciolatce.
-Nie oddamy garnka! Aiko trzymaj go i uciekamy! -krzyknął biorąc dziewczynkę na ręce, po czym wybiegł z nią z kuchni.
Mężczyzna odwrócił się w stronę chłopaka, trzymając na rękach zajadającą czekoladę Aiko.
-Seksu? A co to seksu? Jakaś zabawa? -zapytała dziewczynka oblizując palce z czekolady.
-No właśnie wujku Yuu. Co to seksu? Może nam wytłumaczysz? -zapytał patrząc na niego z wyrzutem. "Co za nie myślący kuchcik..."
-To nic takiego Aiciu, nieważne, chodź idziemy wstawić ciastka do piekarnika. -mówiąc to wrócił z dziewczynką do kuchni.
-Ale ja chcę wiedzieć! Wujku Yuu powiedz mi! -prosiła nieustępliwie.
"COOO?! CO ZA ŚWINIA! NO NIE MOGĘ! CO ON SOBIE WYOBRAŻA?!" Takumi westchnął ciężko, patrząc na Yuu rozgniewany.
-Nie chcę mi się iść do salonu, więc siądę sobie obok Ciebie, dobrze Aiciu? -Dobrze. -uśmiechnęła się szeroko, a mężczyzna usiadł na blacie, patrząc w stronę dziewczynki.
-No a więc, Ty mądrą kobietką jesteś, a mama tłumaczyła Ci już, że dzieci z kapusty się nie biorą. -Aiko przytaknęła, słuchając go zaciekawiona.
-Tak więc, seks, nie seksu tylko seks to nazwa właśnie tego co robi mamusia i tatuś jak się bardzo kochają i chcą mieć taką małą Aiko. -dotknął czubka jej nosa, wskazując na jej osobę.
-Chcesz mieć dzieci z wujkiem Yuu?
-Nawet gdybym chciał to nie mogę.
-Dlaczego?
-Bo dwóch Panów nie może mieć dzieci. Musi to być mamusia i tatuś. -pokazał dwa palce.
-To dlaczego wujek mówił, że nie będziecie przez miesiąc robić dzieci? Dlaczego to robicie ? Przecież Panowie nie mogą. To jak wy nie rozumiem...
-No bo właśnie żeby mieć dziecko musi być mama i tata, ale jak robi to dwóch tatusiów to owszem mogą to robić ale nie będą mieć dzieci.
-Robią to tak jak mama i tata?
-Podobnie.
-To po co to robią?
-Bo się kochają.
-Ale przecież nie mogą mieć dzieci, jaki to ma sens? -mężczyzna złapał się za głowę.
-No bo kocham Twojego wujka i to mi sprawia przyjemność.
-Tak jak zabawa w chowanego? -Takumi roześmiał się.
-Mniej więcej.
-Ale dlaczego dwóch panów nie może mieć dzieci? Chcesz mieć dzieci z wujkiem?
-No chciałbym, ale tak się nie da.
-Ale dlaczego? Dlaczego wujek Yuu nie może być w ciąży? a może jest, tylko nie wiesz! -ożywiła się nagle.
-Bo mamusia mi mówiła, że na początku tego nie widać! Że dopiero po kilku miesiącach jak dziecko jest duże, to brzuszek rośnie. -spojrzała na nich z nadzieją.
-Nie wiem...wujek Yuu jest bardzo chudy...nie wiem...nic z tego nie rozumiem...-stwierdziła po chwili.
-No to jak to jest, że możecie to robić? Jak wy to robicie? Robić dzieci bez dzieci? A może wy nie chcecie mieć dzieci? Powinniście, bo jesteście taaaacy faaajni! -rozłożyła ręce pokazując wielkość znaczenia jej słów.
-Wujku a dlaczego kochasz wujka Takumiego, a nie jakąś inną panią? Bo tak chyba nie wolno..-zastanawiała się Aiko.
-I dlatego wolisz wujka Takumiego? A co z innymi paniami? I skoro tak, to czemu groziłeś mu że nie będzie seksu skoro nie możecie mieć dzieci?
-Aiciu, jak się kogoś kocha to nieważne czy ma się dzieci czy też nie. -wtrącił się Takumi.
-No to po co to robicie!?
-Dla zabawy.
-yhh...no dobrze...Lubię was, ale jesteście dziwni. -westchnęła, a Shirayuki wziął ją na kolana, przytulając.
-Oj Aiciu Aiciu, jesteś taka dociekliwa. Ja po prostu kocham Twojego wujka i się nim opiekuje, żeby się uśmiechał. Popatrz na niego. -zwrócili wzrok na Yuu.
-Taki uśmiechnięty, jest chyba lepszy niż taki smutny nie?
-Noo tak, rozumiem. Wujek Takumi ma dobre serduszko. -dźgnęła go w klatkę piersiową.
-Jest wesoły i miły i sprawia, że ludzie się uśmiechają. Jak będę duża to będę jak Ty. -przytuliła się do niego, a Takumi uśmiechnął się ciepło, obejmując dziewczynkę.
-Już taki jestem, chcę dbać o was wszystkich. Dlatego zawsze możesz do mnie wpaść z problemem, ok? Swoją drogą dziękuję, cieszę się, że tak o mnie myślisz. -Odparł sadzając dziewczynkę z powrotem na blacie.
-Ne Aiko co robimy zanim ciasteczka się upieką? Może pobawimy się w chowanego?
-Taak! Ale wszyscy razem! -mówiąc to spojrzała na Yuu proszącym wzrokiem.
-Zapamiętam, obiecuje! Masz rację! Jesteś bardzo mądry wujku. -uśmiechnęła się do niego po czym zeskoczyła z blatu, a upadając zaparła się rękoma o podłogę.
-Ała. -mruknęła pod nosem.
-W porządku? Nic sobie nie zrobiłaś? -zapytał Takumi, podnosząc ją z ziemi.
-Przecież bym Ci pomógł zejść.
-Ale dałam radę! Nic mi nie jest to nawet fajne tak skakać. -zaśmiała się radośnie.
-To ja pójdę się już schować. Jak nastawisz budziki to też się schowaj i wujek Takumi nas poszuka! -poprosiła patrząc na Yuu, po czym wybiegła z kuchni.
-Szukam! -oświadczył Takumi. Przeszukał najpierw gabinet, potem dokładnie salon, ale po Yuu i Aiko nie było śladu. Wszedł do pokoju gościnnego. Stanął przy łóżku rozglądając się dookoła. Nagle coś chwyciło go za kostkę.
-Jezu Aiko! -krzyknął odskakując do tyłu. Dziewczynka głośno się śmiejąc wyszła spod łóżka.
-Haha! Szkoda, że nie widzisz swojej miny wujku! No już chowaj się!
-Ale Aiko jeszcze..
-No już! idź! Liczę do dziesięciu! -Takumi postanowił nie dyskutować po czym zaczął szukać miejsca do schowania. Wbiegł do garderoby.
-Yuu!? Ze wszystkich miejsc w domu akurat tu musiałeś się schować!? -zapytał otwierając szafę.
-Dziesięć!
-Nieważne, suń się. Damy radę się ścisnąć. -mówiąc to wszedł do środka, zamykając drzwi.
-Jak mam w ciągu dziesięciu sekund znaleźć kryjówkę? To już nie te lata, mózg wolniej myśli. -zaśmiał się cicho. -Jak mi powiesz gdzie to zabiorę bo ja miejsca nie widzę. -fuknął cicho. "Zawsze mogę podstępem wykorzystać sytuację....nie bo znowu w łeb dostanę" pokiwał przecząco głową.
-Nie zrobiłem tego specjalnie...serio..tak jakoś wyszło. -dodał cicho, wzruszając ramionami. -Jak? Tak? -mówiąc to otarł się mocniej o kroczę mężczyzny. "TO było specjalnie mój drogi."
-To za karę, że musiałem robić wykład sześciolatce o seksie. -mówiąc to powtórzył poprzednią czynność.
-Nie dasz się dotknąć przez miesiąc? Zakład? -uśmiechnął się cwaniacko.
Przytulił się do niego.
-Zboczuszku mój mały. A kto tu mówi o seksie? Powiedziałeś "nie dam się dotknąć przez miesiąc." Czyli zero przytulania, zero wspólnych kąpieli, zero chodzenia za rękę. -mówiąc to zaśmiał się cicho.
-Wiem, że Ci się wymsknęło, spokojnie. Poradziliśmy sobie, jest ok i tak ten dzień jest świetny. -uśmiechnął się szeroko.
-Strasznie jesteś dzisiaj nerwowy. -zauważył. -Przepraszam, jeśli teraz tylko bardziej Cię zdenerwowałem.
-Nie masz czym, spokojnie. To tylko mała dziewczynka, w dodatku bardzo pogodna. Lubi Cię. To dziwne bo zazwyczaj musi minąć tak z miesiąc zanim polubi kogokolwiek. Masz w sobie to coś. Ja też bym nie wytrzymał, przez Ciebie już nie potrafię spokojnie spać bez przytulania się. -zaśmiał się cicho.
-Straszne? Może trochę, mnie chciało się śmiać, jak mówiła o tym, że jesteś w ciąży. Co powie? Nie przejmuj się. Jestem z Megumi w bardzo dobrych relacjach. Ona wie, że mam chłopaka i zdaje sobie sprawę z tego co może zobaczyć lub usłyszeć jej córka, ale często ją do mnie przyprowadza bo jestem lepszy niż niańka, a Aiko bardziej mnie lubi od tej jej opiekunki. -roześmiał się ciut głośniej. -Z resztą, jak opowiem Megu o naszej wpadce to zacznie się śmiać. Ma duże poczucie humoru i w dodatku jest yaoistką, więc spoko. Wyluzuj i ciesz się fajnym dniem. -pocałował go delikatnie.
-Spokojnie jak na wojnie, to moja chrześnica! Moja krew! -zaśmiał się. -Da sobie radę. Posiedzimy tu jeszcze chwilę i jak nas nie znajdzie to wyjdziemy. Pewnie waha się czy może wejść do sypialni. Wiesz, jej matka wbiła Aiko do głowy, że jest to przestrzeń prywatna i dopóki ktoś nie pozwoli swobodnie wchodzić to raczej trzyma się z daleka, a że jest tu pierwszy raz odkąd z Tobą jestem, to także Twoja sypialnia, więc ma opory. -wyjaśnił mu uśmiechając się.
-Czasem zachowuje się jakby rzeczywiście była moją córką. No widzisz, ona jednak woli zapytać czy coś może wziąć. Ma taki wyuczony nawyk. To dobrze, jedynie trzeba ją zapewniać, że to co robi nie jest złe i że wcale nie musi się aż tak przejmować. -wyjaśnił mu z uśmiechem na ustach. -Bardzo śmiesznie. Widzisz Yuu, musisz być w ciąży! Ja wciąż czekam na to dziecko! -zaśmiał się.
-Nic to tak nie do końca. Pewnie będzie mnie prosić, żeby na drugi raz uważać bo nie życzy sobie potem jej komentarzy na temat gejów. Ale to nic takiego. Czy ja wiem czy dziwna? Jesteśmy po prostu bardzo otwarci i pełni dystansu. Wiesz ona pewnie sprawdziła szafę w gościnnym.
-WUJKU YUU! -dało się słyszeć piskliwy krzyk Aiko.
-Aiko! Boże coś się stało! -Takumi wręcz wypadł z szafy widać było, że się wystraszył.
-CIASTECZKA SIĘ PALĄ! WUJKU!
-Nie mogłam was znaleźć...-mruknęła, patrząc w podłogę. -Przepraszam...
-Aiko! Wiesz jak się wystraszyłem!? Zabrzmiało to tak jakby Cię ze skóry obdzierali! -nakrzyczał na dziewczynkę, która zrobiła smutną minę.
-Przepraszam...ale byłam pewna, że schowaliście się w sypialni... -odparła cicho.
-To trzeba było tam wejść Aiko. Mówiłem Ci, że możesz chodzić po całym mieszkaniu... -przykucnął przy niej.
-Ale mieszkasz z wujkiem i nie wiem czy on chce żebym tam chodziła! -jęknęła rozpaczliwie.
-Popsułeś zabawę! Nie mogłam was znaleźć! -mówiąc to poszła do salonu oglądać bajkę.
-Chyba się zirytowała..
-Wszystko w porządku, tak to już jest z dziećmi. Robią aferę bez powodu. Nawet nie musisz chować, mówiłem Ci, że Megu jej wbiła do głowy, że jeśli coś jest cudze to tego nie ruszamy. -mówiąc to nalał truskawkowego mleka do szklanki, po czym poszedł do salonu.
-Aiko, patrz co mam. Może masz ochotę na to pyszne truskawkowe mleko? -zapytał z uśmiechem kucając przed nią, jednocześnie wysuwając w jej stronę szklankę.
-Wujek Yuu jest na mnie bardzo zły? -wzięła od niego picie, patrząc na Takumiego smutnymi oczami.
-Dziękuje za mleko. -dodała biorąc łyk.
-Nie, wie, że nie nakrzyczałaś na niego specjalnie. Z resztą ja też nie potrzebnie podniosłem głos. Wybaczysz mi królewno? -uśmiechnął się do niej, a dziewczynka objęła go za szyję przytulając się, wcześniej odstawiając szklankę na stół.
-Przepraszam, nie chciałam być niedobra. Wybaczę. -uśmiechnęła się lekko.
-Spoko, nic się nie stało. Idź pogadać z wujkiem bo myśli, że zrobił coś źle. -dodał, a dziewczynka poszła posłusznie do kuchni.
-Wujku...-zaczęła stając w drzwiach.
-Jesteś zły? -zapytała podchodząc kilka kroków bliżej.
-Ale to moja wina! Bo nie spytałam się Ciebie czy mogę tam wejść. A nie chciałam, żebyś się na mnie obraził. -mruknęła cicho.
-Pierwszy raz? Nie widać. Jesteś bardzo miły i fajny. Lubię Cię wujku. -wyciągnęła do niego rączki chcąc się przytulić.
Dziewczynka przytuliła się do niego.
-Ja nie zaglądam tam gdzie ktoś nie chce. Mama mówi, że to nie ładnie i ktoś może nie chcieć grzebania w jego rzeczach albo wchodzenia do sypialni, gdzie trzyma się często prywatne rzeczy lub ktoś tam idzie, żeby odpocząć i mu nie przeszkadzać. Więc nie wchodzę, żeby ten ktoś nie był zły. -wyjaśniła mu chaotycznie, przyglądając się chłopakowi uważnie.
-Tak! Chcę zrobić dla mamy i dla wujka Takumiego i dla Ciebie króliczka! -zaklaskała z szerokim uśmiechem.
-Ej! Chodźcie! Jest bajka o słoniu! -krzyknął z salonu Takumi, na co Aiko zaczęła się śmiać.
-Idziemy? Bo ciasteczka i tak muszą wystygnąć.-zwróciła się do Yuu.
-Słucham mamy bo jest mądra. Dobrze, nie będę tam zaglądać. -po tych słowach pobiegła do salonu.
-Wujku! Wujek Yuu jest super! W ogóle się na mnie nie pogniewał! -mówiąc to wskoczyła Takumiemu na kolana.
-No to świetnie, nie? Cieszę się. -uśmiechnął się podając jej szklankę z mlekiem do której dziewczynka wyciągała rączki.
-Czekamy teraz aż ciasteczka wystygną. Wujek powiedział, żebym zrobiła jeszcze ciastko dla mamy. Zrobię dla mamy i dla Ciebie i dla wujka Yuu.
-A dla taty?
-Dla taty mogę dinozaura! -uśmiechnęła się zapijając słowa mlekiem, a Takumi roześmiał się pogodnie.
-Chcę! Mama się ucieszy. Tata też, ale jak wróci z pracy. Bo teraz wyjechał i go nie ma...-posmutniała, na co Takumi przytulił ją do siebie mocniej.
-Tata rzadko jest w domu...Zazwyczaj jestem tylko z Niną i Luffym bo mama też dużo pracuje. -po tych słowach napiła się mleka.
-Nina to moja opiekunka. Zajmuje się mną od zawsze. A Luffy to mój kotek. -zwróciła się do Yuu.
-Musisz kiedyś do mnie przyjechać wujku. Luffy na pewno Cię polubi. -uśmiechnęła się lekko.
-Aiko, jak masz ochotę do nas przyjść to możesz kiedy tylko chcesz.
-Um nie trzeba. Jak Nina wyzdrowieje to znowu będę miała z kim zostać. -pokiwała przecząco głową. "Biedne dziecko, cały czas sama." pomyślał Takumi patrząc na nim zmartwionym wzrokiem.
-Patrz Aiko, słoń się wywrócił. -wskazał na telewizor, a dziewczynka po chwili się roześmiała co za skutkowało pojawieniem się na twarzy Takumiego dużego uśmiechu.
-Oczywiście, że tak. Przyjdziemy pobawić się z Tobą i z Luffym. -uśmiechnął się do dziewczynki.
-Możemy też pojechać razem na wycieczkę. Chcesz?
-Tak! Chcę! Z Tobą i z wujkiem Yuu! Prooszę! -spojrzała dużymi oczami na Yuu, a chwilę potem na Takumiego.
-Dobrze już, dobrze. Pojedziemy królewno, spokojnie, obiecujemy. Prawda, wujku Yuu? -uśmiechnął się do ukochanego.
-Wiem, że muszę wspierać mamusię i tatusia. Dlatego trzymam się z boku i im nie przeszkadzam. Ciężko pracują, nie mogę się narzucać. -odparła mówiąc coraz ciszej.
-Ale postaram się, żeby byli uśmiechnięci! -uniosła kciuki do góry w stronę Yuu, powtarzając jego gest.
Dziewczynka zeskoczyła z kolan Takumiego podchodząc do Yuu, następnie łapiąc go za rękę i ciągnąc w stronę kuchni.
-Sprawdźmy! Chcę już je ozdobić. -oznajmiła wesoło. Shirayuki wstał z kanapy powoli idąc za nimi.
-Tak jest! -odparła Aiko z radości uśmiechając się szeroko.
Takumi postawił przy blacie wysoki taboret.
-Stań sobie na nim, będzie Ci wygodniej niż gdybyś miała siedzieć na blacie. -mówiąc to postawił dziewczynkę na krześle.
-Wezmę kotka, królika, dinozaura i gwiazdkę! -Aiko zabrała z blachy ciastka, po czym zwróciła się do Takumiego.
-Wujku, mogę ten lukier, który kupiliśmy w sklepie? -zapytała patrząc na niego proszącym wzrokiem.
-Proszę królewno. -podał jej tubki, samemu biorąc kilka ciastek do ozdobienia.
-A wujek Yuu też będzie ozdabiał? Może zrobi i jedno dla mnie? -zaśmiał się Takumi, zerkając w stronę ukochanego.
Mężczyzna wziął do rąk dwa ciastka, jedno w kształcie gwiazdy, a drugie podobne do misia. Gwiazdę całą polukrował na biało, a misia posmarował pozostałościami czekolady.
-Ja też mam pomysł, proszę mi to nie podglądać. -oznajmił uśmiechając się.
-Dla mnie też robisz?! -zapytała Yuu zaskoczona Aiko.
-Dziękuje. -uśmiechnęła się słodko po czym zabrała się za malowanie królika na biało. Z czekoladowych kuleczek które przylepiła na lukier zrobiła mu oczy a z roztopionej czekolady wąsy, nos i uśmiech. Na prawym uchu przykleiła cukrową kokardkę.
-Podoba Ci się? -zapytała Yuu pokazując mu swojego króliczka.
-Naprawdę!? Super! -uśmiechnęła się szeroko, ciesząc się, że Yuu podoba się to co zrobiła. Shirayuki zrobił na gwiazdce żółte obramowania, po czym tym samym lukrem napisał. "Gwiazdkę z nieba też dla Ciebie zdobędę. Jeśli tylko zechcesz." Po czym przylepił na lukier duże czerwone serduszko, odkładają następnie skończone ciastko na bok. Misiowi zaś zrobił biały brzuszek, plamki na uszach oraz całą buzię. Z niebieskiej kokardki zrobił mu muszkę pod szyją, następnie patrząc jak radzi sobie Aiko. Dziewczynka pomalowała kotka białym lukrem, po czym czekoladą zrobiła mu brązowe plamy, a różowym lukrem nosek. Resztę elementów dokończyła czekoladą, a na ogonie przyczepiła kokardkę o łagodnym pomarańczowym kolorze.
-Czyżby to był mój kotek? -zapytał Takumi, patrząc na ciastko.
-Tak.
-Jest wspaniały! A jakie ma dłuuugie wąsy! Żal mi będzie go zjeść. -uśmiechnął się.
-Ale musisz! -rozkazała dziewczynka pogodnym głosem.
-Dobrze, dobrze, maluj dalej.
Dziewczynka pomalowała dinozaura na zielono, a kolce na ogonie malując na czerwono. Za to gwiazdkę pomalowała na żółto robiąc jej duży czekoladowy uśmiech oraz przyczepiając jej różową kokardkę.
-Zapakujemy tu ciasteczka dla mamy i taty? -zapytała patrząc na pudełka, które przyniósł Yuu.
-Super, będą się im podobać. -uśmiechnęła się szeroko odkładając na bok tubkę z lukrem.
-Podoba Ci się? Dziękuje -spojrzała na Yuu. -Tak, chciałam, żeby był ładny bo rzadko kiedy mogę coś dać tatusiowi. Bo nie chcę mu przeszkadzać więc rysunki zbieram w teczce i dam mu jak będzie w domu cały czas. Bo obiecał, że za niedługo będzie. -wyjaśniła odkładając gotowe ciasteczka na bok.
-Myślisz, że się ucieszy?
-Ja już skończyłem i dla Ciebie i dla Aiko. -odparł zadowolony z siebie.
-Pokaż! -poprosiła dziewczynka.
-Nie, nie, to za chwile. Najpierw zapakuj ciasteczka dla rodziców.
-No dobrze. -mówiąc to uśmiechnęła się i wzięła od Yuu pudełko, w którym ułożyła ciasteczko.
-Dobrze. A nie rozwalą się tam w środku? -upewniła się wkładając do pudełka ciastko dla mamy.
-Proszę, jak taki ciekawski jesteś. -uśmiechnął się szeroko, pokazując mu ozdobioną gwiazdę.
-To dobrze bo baardzo chcę, żeby były ładne.-mówiąc to dziewczynka kończyła pakowanie.
-Zjedz, zjedz, zrobię Ci nową. -uśmiechnął się Takumi.
-A ja chcę zobaczyć swoje ciasteczko! Aiko, gdzie mój kotek?
-Tutaj, proszę! -podała mu zwierzaka z kolorową kokardką.
-Nie wierze! Kiedy tak pięknie nauczyłaś się ozdabiać ciasteczka? -zapytał zachwycony mężczyzna.
-W przedszkolu kiedyś robiliśmy takie mały torciki na dzień mamy. -wyjaśniła mu dziewczynka.
-Acha rozumiem. Ten kotek jest prześliczny. Zobacz, a ja mam dla Ciebie misia. -mówiąc to podał jej ciastko.
- Ma taką ładną kokardkę! Dziękuje! -odparła biorąc misia do rąk.
-A gdzie moje ciasteczko? -zapytał Yuu śmiejąc się.
Prześlij komentarz