Nazwisko: Nakami
Wiek: 20
Ur.: 14.02
Wzrost: 170 cm
Waga: 50 kg
Orientacja: homo
Miejsce zamieszkania:
Ryusei, dzielnica Mizuki
Zawód: model
Średniej długości, wiecznie rozczochrane brązowe włosy. Tego samego koloru zamyślone oczy. Wyznaje zasadę „jak wstanę-tak wyjdę” w końcu w pracy i tak ułożą mu włosy i nałożą make-up. Na jego twarzy bardzo często gości promienny uśmiech. Jest jednym z tych szczęściarzy, którzy mogą jeść ile wlezie a i tak nie przytyją, od 15 roku życia utrzymuje taką samą wagę.
Nieśmiały, niewinny. Rozbawić można
go tak samo łatwo jak doprowadzić do łez. Trochę strachliwy,
najbardziej boi się ciemności. Straszny z niego pieszczoch.
Jego matka zmarła gdy był mały więc
nie pamięta jej za dobrze, ze zdjęć wie, że była piękną
kobietą. Ojciec-pracocholik był zawsze zbyt zapracowany żeby się
nim zajmować więc wychowywali go dziadkowie. Wytykany palcami przez własną rodzinę z powodu bycia homo, uciekał do wujka (brata swojej mamy) z którym bardzo dobrze się dogadywał. Jego życie miłosne było natomiast w fatalnym stanie. Gdy miał 15 lat został zgwałcony przez swojego senpaia, reszta jego "miłości" działała na tej samej zasadzie. Przyjechał do Ryusei
nie tylko w poszukiwaniu pracy ale również aby zostawić za sobą przeszłość. Wyjechał z Tokio tylko dlatego żeby być jak
najdalej od rodziny, która była, jest i zawsze będzie przeciwna
jego pracy jako modela. W stolicy przez pewien czas pracował dla
kilku znanych czasopism co spowodowało, że stał się sławnym i
rozpoznawalnym modelem. Przeprowadzka do mniej znanego miejsca jest
mu na rękę bo uwolnił się w końcu od tłumu fanek i paparazzi
śledzących każdy jego krok.
- -uwielbia truskawkowe pocky
- -kocha zwierzęta, zwłaszcza psy
- -nie przepada za alkoholem (po prostu ma słabą głowę)
Powiązania (będą rozwijane ale puki co takie skrótowe)
W związku z Takumim Shirayuki
3 027 komentarzy:
«Najstarsze ‹Starsze 1401 – 1600 z 3027 Nowsze› Najnowsze»-Wpadaj kiedy chcesz. Trzmaj się. -dodał na koniec zamykając drzwi za kobietą. Mężczyzna posprzątał w salonie, wynosząc wszystko do kuchni. Szkalnki i tależyki wymył, a potem sam podjadł sobie trochę ciasta.
-Nie! Nie mam pojęcia! -mówiąc to wyszedł z kuchni z kawałkiem ciasta w ręce.
-Jak dla mnie możesz spać nago! -zaśmiał się , choć jakby nie patrzeć, nie miałby nic przeciw.
-Zaraz Ci jej poszukam! A nie pamiętasz może gdzie ją ostanio odłożyłeś?! -krzyknął idąc powoli w stronę łazienki.
Shirayuki wszedł do sypialni, gdzie piżama Yuu leżała niedbale i wyraźnie w pośpiechu rzucona na łóżku.
-Proszę. -podał mu ją, nie mówiąc nic innego. Nie chciał go bardziej zdenerwować. Postanowił zostawić go w spokoju. Poszedł do kuchni po kolejny kawałek ciasta.
Takumi schował ciasto i powoli poszedł do łazienki.
-No wiesz, nie byłem pewny czy bezpiecznym byłoby wykonywać jaki kolwiek ruch. Kto wie może miałbym teraz szczoteczkę w oku, gdybym się zbliżył o centymetr bliżej? Życie ciągle nas zaskakuje. -zażartował, stając w drzwiach i próbując ukryć swój smutek.
-Chodź do mnie. -odparł z uśmiechem. Podniósł chłopaka biorąc go na ręce. Zaniósł go do salonu i usiadł kładąc Yuu sobie na kolanach.
-Wiem, że ten dzień był okropny, ale Yuu, na Boga, to wszystko nie ważne. A wiesz czemu? -zapytał go uważnie się mu przyglądając, po czym za chwile sięgnął po zdjęcie, które chłopak ściągnął chcąc zabrać do domu.
-Bo TO -wskazał palcem na fotografię, którą położył na kolanach Yuu.
-Jest NAJWAŻNIEJSZE na świecie. Wszyscy inni i wszystko inne dookoła jest nie istotne. Nie zapominaj o tym dobrze? -dodał z lekkim uśmiechem.
-Rozumiem, idziemy spać, zakończmy ten męczący dzień. -mówiąc to wstał i zaniósł Yuu powoli do sypialni. Ułożył go w łóżku oraz okrył kołdrą.
-Poradzimy sobie. -odparł kucając przy łóżku.
-Też Cię kocham, bardzo, bardzo. -uśmiechnął się do niego.
-To wszystko minie, zobaczysz. -Zapewnił go. -Leż, staraj się zasnąć, ja idę się wykąpać i zaraz przyjdę się położyć obok. -mówiąc to wstał i poszedł w stronę łazienki.
- Jedna dla mnie - zaśmiała się krótko, wsuwając paczkę do kieszeni bluzy. - O, Bardzo chętnie. Jeżeli nie narobię Ci kłopotów - uśmiechnęła się do niego, i wyciągając dłoń z kieszeni splotła palce obu dłoni za plecami. - Szesnaście, a bo co~?
-No mogłeś, ale chciałem Cię zanieść. Dobrze, nie będę gasił. -mówiąc to wrócił się i zapalił z powrotem światło, po czym ponownie udał się do łazienki. Wziął szybką kąpiel, wysuszył włosy i ubrany tradycyjnie w bokserki wrócił do sypialni. Zgasił światło, następnie położył się koło Yuu.
Zaskoczony Takumi odwzajemnił pocałunek mężczyzny. "W innej sytuacji pewnie bym skakał ze szczęścia."
-Ja też będę tęsknił. -odszepnął. -zapewne ciężko będzie mi się teraz przestawić. Przychodzenie do pustego domu tak jak dawniej będzie takie...smutne. -dodał równie cicho, przytulając się do mężczyzny.
-Też tego nie chcę. Dobranoc. -odparł zamykając oczy, nie chcąc myśleć o jutrzejszym dniu.
~*~
Budzik zadzwonił nieco przed godziną piątą. Shirayuki wyjątkowo zamiast najpierw wszystko przygotować, zaczął budzić Yuu.
-Yuu-chan, dzień dobry. -powiedział Takumi do wtulonego w niego, śpiącego mężczyzny, równocześnie starając się uśmiechać, aczkolwiek wiedział, że dzisiejszy poranek będzie należał do wyjątkowo cichych.
-Hej...Yuu-chan...już, spokojnie...tylko spokojnie. -odparł mężczyzna obejmując go z całej siły.
-Mamy jeszcze trochę czasu, tak z półtorej godziny. Poza tym będziemy się dzisiaj widzieć w biurze. No już. -popatrzył na niego.
-Nie płacz bo serce mi pęka i zaraz sam się rozpłaczę. -mówiąc to pogładził go dłonią po policzku.
-Wiem, Yuu, ale co my na to poradzimy? Jest nas dwóch na ich dziesiątki. Gdzie nie spojrzysz, ciągle ktoś Ci zagląda do twojego życia. -westchnął ciężko.
-Obym tylko nie umarł z tęsknoty. - mówiąc to pocałował mężczyznę.
-Pomogę Ci się spakować i zrobię coś na śniadanie.
-Taa, pozostaje nam mieć nadzieje. -mężczynza wstał i również poszedł do garderoby po ubrania. szybko zarzucił na siebie jakąś koszulę i pierwsze lepsze dżinsy, po czym poszedł w stronę kuchni.
-Jakieś specjalne życzenia co do śniadania!? -zapytał grzebiąc w lodówce.
-Tak myślałem. -dodał do siebie, patrząc na przygotowane już wcześniej składniki na naleśniki.
Czuł jak od wczoraj gromadzą się w nim emocje. Zastanawiał się kiedy osiągnie swój limit i puszczą mu nerwy.
-Pomóc Ci?! -zapytał kończąc mieszać ciasto.
-Już idę! -odkrzyknął. Odstawił miskę z ciastem na bok i poszedł szybkim krokiem do garderoby.
-No to o co chodzi? Nie możesz jej dopiąć, tak? Siadaj na walizę, zrobimy to po staremu. -zaśmiał się siadając na podłodze przed walizką.
-Oj, nie marudź. Zaraz to zapniemy. -odparł powoli przesuwając zamek.
-Noga do góry! -rozkazał, łapiąc jedną ręką nogę Yuu pod kolanem, podnosząc ją w górę, a drugą ręką zamykał walizkę.
-No i się zacięło! -Takumi puścił nogę Yuu i docisnął dłonią walizkę.
-Zupełnie tak jak kiedy Cię pakowaliśmy jak się tu przenosiłeś. -zauważył mężczyzna patrząc na delikatnie zaczerwienione policzki. Jeszcze raz mocno docisnął walizkę, próbując zasunąć zamek.
-Ale o co Ci chodzi!? Przecież się dopina! -odparł próbując się obronić. Docisnął walizkę jeszcze kilka razy, aż w końcu się dopięła.
-No widzisz! Udało się. -uśmiechnął się do niego.
-Chyba należy mi się nagroda za pomoc, ne Yuu-chan? -zapytał lekko unosząc brwi.
-Słodko. -odparł z uśmiechem oblizując usta.
-Za taką zapłatę mogę zapinać walizki cały dzień. -zaśmiał się patrząc na Yuu. "Nie wyobrażam sobie, że może go tu nie być. Cholera, ciężko będzie."
-Pewnie. -uśmiechnął się, lekko czochrając mu włosy. "Następnym razem będziemy potrzebować więcej niż tylko walizkę."
-Prawie gotowe, siadaj do stołu zaraz Ci podam. -odparł wstając z podłogi i udając się do kuchni.
-Ja Ciebie też, Yuu-chan. -odparł na chwilę zerkając w jego stronę, po czym wrócił do robienia naleśników. Zawinął w środku dżem truskawkowy i oblał całość ciepłą stopioną czekoladą.
-Proszę, smacznego. -powiedział Shirayuki z uśmiechem podając Yuu śniadanie. Sam zaś zabrał się za sprzątanie kuchni z bałaganu jaki narobił przy szykowaniu ciasta.
Mężczyzna przyglądał się jak Yuu zakłada buty.
-Załóż kaptur. -mówiąc to założył mu kaptur na głowę, kiedy ubrał kurtkę.
-I uważaj na siebie. -dodał kładąc mu dłonie na policzkach.
-Nie mówię, że tylko teraz, ale ogólnie. -poprawił się zaraz.
-Gdyby Cię jakiś cwaniak teraz zaczepiał to powiedz, że właśnie od rodziny z Tokio wracasz. -dodał Takumi przyglądając się mężczyźnie. Po chwili pocałował go namiętnie.
-No..to chyba trzeba powiedzieć do widzenia, co?
-Taa..do zobaczenia. -odparł odprowadzając go wzrokiem z śmiechem na twarzy. Kiedy drzwi windy się za nim zamknęły, mężczyzna wrócił do mieszkania.
-Heh...Jak tu cicho. -powiedział do siebie, osuwając się na podłogę, a plecami ocierając o drzwi.
-Tak cicho..-powtórzył, a pierwsze łzy spłynęły po jego policzkach.
-Dlaczego...jak już kogoś pokochałem...to wyszyscy chcą mi go odebrać? -zapytał sam siebie, wszystkie emocje z ostatnich dni wybuchły w nim w jednej sekundzie.
-Co zrobiłem źle?! Starałem się! Więc dlaczego znowu jestem sam!? -zacisnął dłonie w pięści, a łzy lały się po jego twarzy. strumieniami. Miał ochotę pobiec za chłopakiem, ale wiedział, że nie może tego zrobić. Tak więc został sam, w pustym mieszkaniu i bijąc się z myślami, próbował opanować płacz.
W pewnym momencie, mężczyzna nie miał już siły płakać. Podniósł się i ruszył wolnym krokiem do łazieki, gdzie przemył twarz lodowatą wodą. Nie miał ochoty ani siły, żeby zrobić sobie śniadanie.
Wyszedł na balkon, następnie usiadł i zapalił papierosa.
-Yuu-chan, nie wiem dlaczego wszyscy chcą nam uprzykrzyć życie, ale obiecuje, że jeszcze będziemy śmiać się im w twarz. -powiedział sam do siebie, powstrzymując się od płaczu. Po godzinie przed mieszkaniem Takumiego zaczeli się zbierać paparazzi, a on zaś sam powoli wychodził do pracy.
Mężczyna wychodząc z domu na wstępie został oślepiony falą fleszy.
-Czy potwierdza Pan spekulacje o Pańskim związku z modelem Yuu Nakamim!? Czy faoryzuje go Pan!? Jak Pan sobie wyobraża związek z 7 lat młodszym mężczyzną?! -zasypała go lawina pytań, a sam przebijał się przez dziennikarzy.
-Wiecie co? Zadajecie pytania z dupy. Normalnie, to moje życie. Tak, Nakami-kun jest moim partnerem i nie będziemy tego ukrywać, ale jesteśmy tylko ludźmi, więc dajcie sobie spokój. -wszedł do samochodu i odjechał do pracy.
-Dzień dobry Yumi-san. -odparł Takumi wchodząc do biura.
-Shirayuki-san, w mediach mówią, że...
-Wiem.
-Jak się trzymasz szefie?
-W porządku, dziękuje Yumi-san.
-Zrobię Panu mocnej Yerba Mate, ne? -uśmiechnęła się do niego.
-Dziękuje. -odparł wchodząc do gabinetu. Zabrał się do pracy starając się nie myśleć o tym co się dookoła dzieje.
Kilka godziny później Takumi wyszedł na spotkanie w sprawie pokazu. Kiedy tylko się skończyło odszedł gdzieś na bok i zadzwonił do Yuu.
-Cześć Yuu-chan. Nie, nie zabili mnie. -zaśmiał się cicho do słuchawki.
-Wszystko w porządku radzę sobie. A Ty? -zapytał spokojnym lekko ściszonym głosem.
-Wiem, Yumi-san powiedziała mi, że według grafika powinieneś mieć teraz przerwę. Ja skończyłem spotkanie i w pracy jak to w pracy chuj ich ta cała maskarada obchodzi. -odparł Takumi.
-Nie martw sie panuje nad wszystkim. Cieszę się, że masz spokój. -"przynajmniej jeden z nas"
-Powiedziałem dziennikarzom prawdę i wryło ich to ns tyle, ze spokojnie się przedarlem. Czekaj mam druga rozmowę. -sprawdzil kto dzwoni.
-Eh, to Reiko, nie ważne i tak potem do mnie przyjdzie. Yuu-chan, nie daj mi się tam przez nikogo zgnębić ok ? -Zapytał chcąc powoli sie rozlaczyc.
-Idź jak Cię wołają. Nie zapominaj, że jesteś w pracy. Zadzwonie później. Trzymaj się. -odparł poważnym glosem, rozłączając się. Następnie udal sie do dalszych zadań, chcąc jak najszybciej wrócić do domu.
Wracając do domu znowu oberwal lawina pytań i blaskiem lamp aparatów. Nie odpowiadał na pytania gdyż większość była raczej durna z cyklu."Jak pan reaguje na zdjecia w gazecie? co mówią w pracy?" Olal ich wszystkich z góry na dół i szybko schował sie w budynku.Wszedł do mieszkania, wyciągając paczkę i zapalając papierosa. Nagle przestało mu przeszkadzać kopcenie w domu.
-Jeść. -stwierdził stając przed otwarta lodowka.
-Nie chce mi się, pierdole. -poszedł do sypialni, następnie padając na łóżko.
-Ciekawe co teraz robi...?
[Przepraszam za moje ślimacze tempo - problemy szkolne ^^]
- Chciałbym zapytać cię o coś, co mnie ciekawi - podjął Tetsuya, podchodząc do Yuu i mierząc go bądź co bądź przenikliwym spojrzeniem. - Tak często wspominasz o Takumim... Mogę wiedzieć, jak wiele was łączy?
Takumi drzemal na łóżku kiedy nagle został obudzony przez dobijanie sie do drzwi
-Ktooo taaam!? -wydarl się z nosem w poduszce.
-Zamawial pan pakiet ratunkowy !? -odpowiedział mu kobiecy głos.
-Otwarte!- odkrzyknal. Dało sie usłyszeć jak ktoś wpada do mieszkania i biegnie do sypialni.
-Taku-chan! Mam piwo, papierosy i lody czekoladowe!
-yhymm..-mruknął nie ruszając sie z miejsca.
-No nie! Co to za spanie?! Wstawaj. -podniosła mężczyznę do pozycji siedzącej.
-W ogole u mnie w klasie dziewczęta cały dzień mówiły o pewnym uroczym chłopcu -Yuu Nakamim i drugim jakims takim mniej istotnym -Takumim Shirayuki. Wiesz cos o tym?
-Spierdalaj.-jeknal mężczyzna kładąc sie z powrotem.
-Och...czemu tak chłodno? -spytała kobieta śmiejąc sie słodko pod nosem.
-No juz Takumi, wstawaj, nie możesz znowu przestać żyć. -upomniala mężczyznę Reiko, po czym podniosła go i zawieszonego jej na plecach Shirayukiego zawlokła do salonu.
- Boże mimo tego, ze masz niedowage jesteś ciężki.
-yhymm..-mruknął mężczyzna opadając na kanapę.
-Jadles cos ?
-Noo.
-POZA czekolada?
-Nie...
- No właśnie...zaraz cos Ci zrobię. Co powiesz na spaghetti ?
-Może być.
-Ok! -Reiko usmiechnela się ciepło do mężczyzny.
Kobieta poszła do kuchni, a Takumi zaczął oglądać pierwszy lepszy film jaki leciał w telewizji.
~*~
-Douzo! - Mówiąc to Reiko podała mężczyźnie miskę w której znajdowało się apetycznie pachnące spaghetti.
-Doumo. -Mruknął podnosząc się z kanapy i siadając na niej po turecku. Wziął od niej miskę i w slimaczym tempie zabrał sie ze jedzenie.
- Taku to nie może być tak, ze znowu nic nie jesz. Pamiętasz ile razu juz byłeś przez to w szpitalu ? Rozumiem, masz ciężką sytuacje, ale to nie powód żeby przestać dostarczać organizmowi energii. -Zaczęła zmartwiona Reiko.
-Wiem, ale ja tego teraz nie robię specjalnie. Ja po prostu nie mam ochoty i siły kombinować co mam zjeść i jak to zrobić.
- Wiec będę Ci gotować, znowu.
-Nie musisz.
- Ale chce. Pomysl o Yuu. O tym jak bardzo bedzie sie martwił jak będziesz leżał w szpitalu. Nie mówiąc juz o tym, ze sama się martwię.
-Wiem, przepraszam.
- Nie przepraszaj Ty mnie bo wiem, ze jak Cię nie zmusze to ani kęsa do gęby nie wezmiesz. -Wywrocila oczami w teatralny sposób.
-Tak wiec przestań sie bawić tym makaronem i zacznij jeść.
-Tak mamo... -Na te słowa Reiko zmrozila go wzrokiem.
-Z Tobą sie bez piwa nie da. -Odparła otwierając puszkę.
-Noo to niezle zamieszanie...-odparła Reiko gdy Takumi wyzalil sie jej ze wszystkiego.
-Ale spokojnie, teraz jak szlak to zostało ich może z pieciu, reszta paparazzi sie znudziła. Zobaczysz za miesiąc wszystko bedzie po staremu.
-Miesiąc bez seksu...
-No tak, dla takiego wiecznie nie wyzytego zboczenca to ciężką misja.
-HA HA HA. -Odparł z ironią mężczyzna.
-Dobrze wiem jak bardzo za nim tesknisz. -poprawiła sie za chwilę z uśmiechem na twarzy.
-Kocham go..
-Wiem.
-Reiko możemy pogadać rano ? Nie jestem teraz w nastroju.
-Pewnie Taku-chan ! idź wziąć ciepła kąpiel i najlepiej sie poloz. Jesteś przemeczony musisz dużo odpoczywać. -mężczyzna przytaknal i wstał z kanapy.
-Zostań dzisiaj u mnie na noc proszę.
-zwrócił sie do kobiety.
-Nigdzie sie stąd nie ruszam Taku-chan. -odparła spokojnie, a mężczyzna oddalił sie w stronę łazienki.
- Cudowny zbieg okoliczności! - oświadczył z udawanym entuzjazmem. Pod pozornie słodkim głosem krył się pulsujący jad, który po chwili zaowocował krzywym uśmiechem. - Tak się składa - ciągnął, układając na ramieniu chłopaka swoją dłoń - że nas również łączyła kiedyś podobna więź.
Takumi wykąpał się szybko, a wychodząc z wanny zauważył, że nie wziął ze sobą bokserek.
-REEEEIIIKOOOOOO! -Zawołał z łazienki.
-JEZU! CO DRZESZ MORDĘ!? CO SIĘ STAŁO?! PALI SIĘ CZY JAK?! -Odkrzyknęła zdenerwowanym głosem wystraszona kobieta, biegnąc do łazienki.
-Zapomniałem bokserek...-odparł krótko.
-SHIRAYUKI TAKUMI! -Warknęła.
-TYLKO DLATEGO NAPĘDZASZ MI STRACHA?! -mężczyzna przytaknął w odpowiedzi.
-Zabije kiedyś...-fuknęła podnosząc na niego rękę.
-Nago Cię widziałam i to nie raz, a Ty do garderoby w ręczniku przejść nie umiesz?!
-No w sumie racja...
-W sumie racja, w sumie racja...YH! Jak ja Cię kiedyś trzepnę w ten łeb!
-Gomen, Rei-chan.
-Już mnie tu nie przepraszaj bo nie ma za co. Do garderoby, migiem!- Takumi przeszedł obok kobiety, idąc powoli do garderoby.
Założył na siebie bokserki, zastanawiając się gdzie jest jego bluza.
-Hee? co to? -zastanowił się kiedy znalazł coś co ewidentnie nie należało do niego.
-Koszulka...? Chwila... -mówiąc to powąchał kawałek materiału.
-Co za pierdoła...koszulki w pośpiechu zapomniał. -uśmiechnął się sam do siebie.
-Ha HA! A patrz co ja mam! -mówiąc to wszedł dumnym krokiem do salonu niosąc bluzkę Yuu.
-Jak dla mnie to zwykła koszulka, ale sądząc po Twoim zadowolonym ryjku to pewnie należy do Yuu, ne?
-Tak jest! -odparł. Wydawało się, że nagle jego twarz zyskała jakichś kolorów.
-Boziu, boziu, ale szaleństwo. Strach się bać co by było gdybyście się naprawdę rozstali.
-Wypluj to słowo! -warknął na nią mężczyzna.
-Dobrze bobrze, przepraszam.
-No. Tak swoją drogą, dziękuje Rei-chan. -uśmiechnął się do kobiety.
-Za co? -spytała zdziwona.
-że tu przyszłaś, próbujesz podnieść mnie na duchu, opiekujesz się mną.
-A co innego miałabym zrobić? Jesteś moim przyjacielem, nie zostawię Cię.
-Kocham Cię Reiciu! -mówiąc to przytulił się do siedzącej na kanapie kobiety.
-A co tak nagle?! Zabiorę Ci normalnie tą koszulkę bo za dużo w niej miłości. -zaśmiała się, a Takumi razem z nią.
-Też Cię kocham, jak starszego brata. Gdyby nie Ty, to pewnie dalej by mnie katował, a kto wie, może w ogóle by mnie nie było. -dodała cicho.
-Nie myśl o tym, mam dość łez na najbliższe trzy lata. -kobieta zaśmiała się cicho.
-Przepraszam Taku-chan, już nie będę.
-Reiciu, idę spać. Siedź sobie ile chcesz, gościnny jest przygotowany jak coś. Muszę się położyć bo jestem wykończony.
-Idź,idź, ja sobie jeszcze posiedze. Poczekam, aż zaśniesz, zobaczę jakiś film w telewizji czy coś.
-ok, to dobranoc, Reiko.
-Dobranoc Taku. -uśmiechnęła się, machając mu. Shirayuki położył się w łóżku. "Wziąć, ją czy nie? Eh co mi tam i tak się nie dowie!" [a żebyś się kurna nie zdziwił! XDDD] pomyślał Takumi, po czym wstając sięgnął po koszulkę Yuu. Leżąc, wwąchiwał się w materiał.
"To nie to samo, ale ważne, że czuję jego obecność kiedy zamknę oczy i tą jego słodkość...kocham Cię Yuu, gdybym mógł pocałowałbym Cię na dobranoc." uśmiech pojawił się na jego twarzy i sam nawet nie zauważył kiedy zasnął.
Reiko obejrzała kolejny odcinek serialu kryminalnego, który w domu czasem oglądała z nudów, po czym poszła zobaczyć czy Takumi już zasnął.
-Awww~! -pisnęła sama do siebie, zakrywając usta dłonią, kiedy zauważyła, że mężczyzna się poruszył.
"To chyba PIERWSZY raz kiedy Takumi wygląda po prostu SŁODKO. To takie urocze jak sobie tak zwinięty w kólkę leży z tą koszulką." uśmiechnęła się do siebie, wychodząc z pokoju. Po drodze zabrała z sypialni telefon Takumiego. stwierdziła, że przecież rano sama może go obudzić, a nie chce, żeby ktoś przerywał mu sen, kolejnymi pierdołami z pracy.
Reiko wyciągnęła z garderoby za duży t-shirt Takumiego.
"Chyba się nie obrazi jak sobie pożyczę na piżamkę, ne?" zastanawiała si przykładając sobie palec wskazujący do podbródka.
"Nie na pewno nie" uśmiechnęła się. Wzięła długą kąpiel, po czym wycierając włosy ręcznikiem, usiadła znowu przed telewizorem, gdzie zaczynała się właśnie jakaś komedia.
Skupiona na filmie Reiko lekko podskoczyła kiedy komórka Takumiego zadzwoniła. Spojrzała na wyświetlacz, po czym odebrała telefon.
-Konbanwa, Yuu-chan! -przywitała się z nim pogodnym, pełnym słodyczy głosem.
-Tak, jestem, biedok się przez pół dnia ledwo po mieszkaniu czołgał. Zrobiłam mu spaghetti, ale dopóki go nie zmusiłam to jedynie bawił się makaronem jak pięciolatek i tak mało zjadł, ale dobrze, że choć tyle. Tak, śpi. -odparła spokojnym głosem.
-Swoją drogą zostawiłeś u niego koszulkę. I wiesz co? Śpi z nią. Pierwszy raz wygląda tak słodko. Wtula się w nią zwinięty w kłębek. -zaśmiała się do słuchawki.
-Zabije mnie, że Ci to mówię, ale co tam, musisz wiedzieć. -machnęła ręką.
-Tak, śpi z nią. Latał przez dobre dziesięć minut ciesząc się jak dziecko, że ją znalazł. Zdjęcie? Nie ma problemu! Sama miałam Ci to zaproponować, a znając Takumiego i jego sen to nawet flesz czy włączone światło go nie obudzi. -śmiejąc się poszła do gabinetu, gdyż wiedziała, że tam mężczyzna trzyma aprat.
-Wyżalił mi się dziś z całego dnia i powiem Ci, że nigdy nie wydziałam go tak dobitego. Przytłoczyło go to wszystko. Widać po nim, że to wszystko dla niego się za szybko dzieje. Jak przyszłam to normalnie jakbym trupa zastała. -odparła z lekkim zmartwieniem w głosie.
-Muszę na niego nakrzyczeć, że Twoje zjada całe, a moje tylko troche! -dodała po chwili chcąc rozluźnić sytuacje.
-Wyślę Ci to zdjęcie na maila, dobrze?
-Spoko, już się na niego minumum trzy razy wydarłam. -odparła wesoło. -Ale spokojnie, jeśli chcesz to nic mu nie powiem. Ba! Na pewno nic mu nie powiem bo mnie rozszarpie, że go nie obudziłam. Znajdę maila i wszystko Ci wyślę. Media to śmiecie. Zdepczą was po to, żeby mieć sensację, ale ja wierzę w Takumiego, on was z tego wyciągnie, aczkolwiek musisz pokazać mu, że go wspierasz. Ktoś mu musi dostarczać siłę do działania. Ja to mogę robić, tyle, że muszę się o wieeele bardziej na męczyć niż Ty. Haha, Ty to w ogóle nie musisz nic robić, wystarczy, że będziesz. -zaśmiała się.
-On naprawdę ciężko to znosi. Może tego po nim nie widać, ale jak nikt nie patrzy to jest jak małe dziecko potrzbujące ciepła i troski. On po prostu przez swoją pracę i obowiązki które przejmował po Inoue już od liceum musiał szybko stać się dorosły. Chce wszystkich wkoło zadowolić, a o sobie myśli na końcu lub nie robi tego w cale. Mimo jego charakteru to dobry facet. Bliskim nieba uchyli. Cieszę się, że ma kogoś kogo kocha. Przynajmniej jest szczęśliwszy. -dodała cicho.
-No nic, idę robić zdjęcia. Jak coś to dzwoń. Papa Yu-chan! -pożegnała się z nim radośnie. Następnie poszła do sypialni i zrobiła mężczyźnie kilka zdjęć z pośród których wybrała najlepsze, jakie powędrowało do Yuu pocztą.
- Nie wątpię. Zapewne nieźle się wam układa. Oby jak najdłużej - podkreślił ostatnie słowo, tym samym nadając swojej wypowiedzi nieco ironiczny charakter. - Masz ochotę na coś do jedzenia? - zmienił temat. - Nie wyglądasz na takiego, co to dużo je...
Reiko po jakimś czasie zadzwoniła do Yuu.
-I jak? Zdjęcie doszło? -zapytała, zadowolona.
-No nie? Jest taki jakiś nie swój. -zaśmiała się.
-Po pierwsze, nie Reiko-san, aż taka stara nie jestem. Po drugie, wiem, on sam mi tu narzekał, że nie ma się do kogo przytulić. Po trzecie, Takumi cały dzień mi marudził, Ty też możesz. Słucham, co Cię truje? -spytała ciepło.
-To podobnie jak u Takumiego. Mówił jak bardzo przeszkadza mu puste mieszkanie, że smutno mu kiedy nikt nie odpowiada na jego "Tadaima", że brakuje mu Twojego śmiechu, wiecznego rumienienia się i siadania mu na kolanach. Nie jesteś jedyny Yuu-chan, on też tak to przeżywa. Tak więc, zawsze możesz się mi wygadać jeśli chcesz. -odparła spokojnym głosem.
-Przecież Ci tłumaczę, że łaził jak trup. Dla Ciebie to natrulane, ale on mieszkał sam od 10 lat. SAM, jak palec. Dlatego zdziczał i zaczął to lubić, a inni zaczeli go denerwować. Stąd tyle bez uczuciowych romansów. Myślę, że czasami wolałby znów mieszkać sam, na przykład kiedy ma zły dzień, ale teraz uważam, że bardziej od samotnego uciekania od problemów, woli porozmawiać z Tobą.
-Narzeka, że za mało rozmawiacie? A to nowość. Tego się nie spodziewałam. -odparła zdziwiona.
-Yuu-chan to znaczy, że albo walnął się mocno w głowę albo robi wszystko i stara się jak może, żebyś nie przestał go kochać. -powiedziała poważnym tonem.
-On tak ma, po prostu czasem potrzebuje tej samotności, ale uwierz mi, on nie potrafi normalnie funkcjonować, kiedy Ciebie nie ma. Kocha Cię. Więc proszę, nie zostawiaj go samego.
-No ja myślę! -zaśmiała się. -Wiem, że go nie zostawisz. Dobry z Ciebie chłopak. -uśmiechnęła się do słuchawki.
-I bardzo dobrze, przynajmniej mu się humor poprawił przed spaniem. A to Ty mu bluzę zabrałeś! Ten się ciepał, że jej znaleźć nie potrafi. -roześmiała się głośniej.
-ale to nawet lepiej bo przez to olał kurzenie.
- Okazałem odrobinę miłosierdzia, chcąc zaprosić cię na obiad... - nadął policzki, po chwili stopniowo wypuszczając powietrze z ust. - I nie denerwuj się tak, bo ci żyłka pęknie. Poza tym, nie wiesz jak było między nami, więc z łaski swojej mógłbyś nie komentować. Zresztą, zmieńmy temat...
- Nie szkodzi - Ryu uśmiechnął się do niego szeroko. - Czym się zajmujesz?
-No tak, ten nasz mały smok. Non stóp tylko z fajką w ryju. -Zaśmiała się do słuchawki.
-Widziałam wasze zdjęcia w salonie. Są po prostu U-RO-CZE. -Dodała ze slodyczą akcentując ostatnie słowo.
-Ach Yuu-chan -mówiąc to ziewnęła, przeciagajac się.
-Wybaczysz mi jeśli pójdę juz spać? Miałam ciężki dzień, a jeszcze muszę jutro rano Takumiego obudzić.
-Pokażesz mi je kiedyś, prawdaaa? -spytała proszączym tonem.
-No to oyasumi Yuu-chan, śpij dobrze. -mówiąc to uśmiechnęła siędo słuchawki, a chwile potem rozłączyła się.
~*~
Takumi obudził się w środku nocy. Wystraszony z koszulką w ręce usiadł na łóżku.
-Jebane koszmary. -westchnął regulując oddech.
-Gdzie jest mój telefon? -powiedział, macając szafkę nocną po omacku.
-Reiko...eh...-wstał i poszedł do kuchni. Nalał do szklanki wody, po czym razem z nią poszedł do pokoju gościnnego, gdzie spała Reiko.
"O! Tu go dałaś!" pomyślał biorąc swoją komórkę z szafki.
"Kto Ci pozwolił grzebać w moich ubraniach co?" zaśmiał się w myśli, po czym wrócił do sypialni. Usiadł po trurecku na łóżku, wypił wodę, a szklankę odstawił na bok.
-Ciekawe czy śpi? -spytał sam siebie, patrząc na wyświetlacz telefonu.
-Napiszę mu sms'a, najwyżej przeczyta rano. -"Śpisz?" napisał. Nie wiedział co więcej mógłby tam wytworzyć. Chciał po prostu wiedzieć, czy może do niego zadzwonić. Wysłał wiadomość, aczkolwiek po chwili zaczął żałować.
-A co jak go obudziłem? Oby nie...-pomyślał, kładąc się z jego koszulką.
-Nie śpi! -uśmiechnął się do siebie.
-To znaczy, to źle, że nie śpi, ale dla mnie lepiej...z resztą co ja do siebie gadam. -klepnął się dłonią w czoło. "Tak, zasnąłem, nie wiem jak.." spojrzał na koszulkę. "ale zasnąłem. Obudziłem się przed chwilą i teraz nie za bardzo chce mi się spać." Odpisał Yuu, po czym przekręcił się na drugi bok.
"Leże i myślę o Tobie. Czyli myślenie o czymś miłym zdecydowanie nie pomaga mi zasnąć. Wcześniej pomogło, teraz już nie. Nie przypominaj...nie chce mi się iść jutro do pracy, a muszę. Z resztą nie widzę sens w dalszym spaniu i tak muszę wstać za plus minus 3 godziny. Nie, ja mam Twoją koszulkę. ;3"
-To on mi zakosił bluzę! To dobrze, przynajmniej nie jest aż tak bardzo smutny...chyba...-powiedział szeptem kiedy wiadomość została wysłana do Yuu.
"Myślę cały czas, nawet w snach jeśli w nich jestem to myślę o Tobie. ^^ Nie pomaga, ale inaczej nie umiem, Twoja wina. Serio, serio, zostawiłeś, mam coś Twojego i powiedziałbym Ci coś, ale męska duma mi nie pozwala." zaśmiał się.
-No przecież Ci nie powiem, że się tuliłem do Twojej koszulki, jak dziecko do misia, czyż nie?
"Tak, męska duma. ;P Powiem Ci, ale nie teraz. Jak męska duma na to zezwoli. Też Cię kocham, wiesz o tym, ne Yuu-chan?
Swoją drogą, czy jest coś co mógłbym zrobić, żebyś zasnął? Zgodzę się na wszystko." Takumi wyciągnął słuchawki i podpiął je do telefonu chcąc posłuchać muzyki, która zawsze go usypiała kiedy nie mógł zasnąć.
"I znowu będziesz spał 3 godziny. -.- To nie metoda, siedzieć i czekać aż sie padnie. Musisz wymyślić coś innego.
Ja też, przejdzie im. Kiedyś musi.."
Kiedy odpisał zalaczyl sobie playliste z ulubionymi utworami
"Piętnaście lat a szesnastego zemdlejesz z przemeczenia... Proszę Cię, musisz coś z tym zrobić. Tak jak ja ograniczam palenie tak Ty proszę postaraj nie przemeczac. Nie, nie mogą. Spokojnie, nad wszystkim panuje po dwóch w porywach do czterech tygodni im przejdzie. " Mężczyzna myślał o tym co będzie kiedy zaczną się czepiac Yuu.
"A gdybym jutro jadąc do pracy miał wypadek ? Tez powiesz " przemecze sie ta resztę życia" Jak wrócisz będziemy z tym walczyć. Zamieszkam w gościnnym albo pójdę na kanape"
-Oj.. Yuu-chan, Yuu-chan -westchnął Takumi.
"Dasz radę, a jak nie to dzwoń. Dobranoc Yuu-chan. Bardzo Cię kocham. <3" odpisał, a oczy powoli mu się zamykały.
-Takumi! -Reiko wpadła do sypialni z takim hukiem jak gdyby ktoś wywarzył drzwi z kopniaka.
-Kurwa Reiko... -warknał jeszcze ledwo przytomny mężczyzna.
-Śniadanie na stole! Wstawaj bo musisz iść do pracy! -odparła z pogodnym uśmiechem.
-Nie chcę jeść.
-Taku-chan co ja Ci mowilam o jedzeniu?
-Ale ja nie jestem głodny !
-A obiecujesz ze w pracy cos zjesz!?
-Tak, a teraz idę zapalić. -odparł leniwie podnosząc sie z łóżka. Założył inna bluzę, która co prawda mniej lubił ale co miał zrobić?
-Za mało ich.. Gdzie reszta? -zapytał sam siebie patrząc na dół z balkonu. "Ciekawe jak tam u Yuu..."
-Rei-chan, przyyjdziesz dzisiaj po pracy? -spytał wchodząc do mieszkania.
-Tak, zrobię Ci coś do jedzenia bo pewnie mimo obietnicy nic nie zjesz. -Takumi w odpowiedzi wywrócił teatralnie oczami.
-Idę do pracy, siedź ile chcesz. Zapasowy klucz jest w szafce w przedpokoju.
-Dobrze Taku-chan, bye bye~! -odparła słodko, żegnając się z mężczyzną.
-Shirayuki-san ! Shirayuki-san! -naskakiwali na niego paparazzi.
-Jedno pytanie!
-O co chodzi? -zapytał zatrzymując się w miejscu, a dziennikarze korzystając zaczeli robić mu zdjęcia.
-Czy to, że kariera Nakamiego rozwija się tak szybko jest Pana zasługą? Faworyzujego pan?
-Proszę pana...Praca to praca, w niej jestem wyłącznie szefem Nakamiego. Nie ma on ani lżej, ani lepiej od innych. Każdy z modeli ma równie duży szanse na tak szybki rozwój kariery jak on.
-Ale łączy Panów coś więcej czyż nie ?
-Tak, ale nie ma to wpływu na jego pracę. W pracy jest wyłącznie moim pracownikiem, a poza nią wyłącznie moim partnerem.
-Mieszkają Panowie razem?
-Miałobyć jedno pytanie, tak? Żegnam się z Państwem.
-Sahirayuki-san! Shirayuki-san! -zaczęło się ponowne nawoływanie mężczyzny. Takumi westchnął ciężko, po czym wsiadł do samochodu i odjechał do pracy.
Reiko właśnie wychodziła do pracy, kiedy usłyszała, że dzwoni jej telefon. Szybko wyciągnęła go z torebki i przyłożyła sobie do ucha, zamykając drzwi od mieszkania.
-Moshi, moshi? Yuu-chan? -powiedziała jak zwykle pogodnym głosem.
-Eto...-odparła unosząc palec wskazujący ku górze.
-Rozłączył się...-mruknęła patrząc na wyświetlacz.
-Gomen, Yuu-chan...-mówiąc to wykręciła numer do Shirayukiego.
-Takumi?
-No hej Rei-chan. Coś się stało? Wydajesz się zmartwiona.
-Yuu dopadła prasa. -meżyczyzna zrobił wielkie oczy ze zdziwienia kiedy usłyszał słowa Reiko.
-Ja wiedziałem, że ich było dzisiaj kurwa za mało! -odparł wkurzony.
-Spokojnie Takumi, nic mu nie jest.
-Jest bardzo spokojny!
-Słyszę właśnie..-odparła z ironią kobieta.
-Reiko muszę kończyć zadzwonie później. -rozłączył się.
Wybiegł z gabinetu, mówiąc wiązanki pod nosem.
-Yumi-san, proszę zadzwoń do Nakamiego i powiedz mu, że ma się stawić u mnie w biurze. -zwrócił się do sekretarki, udając spokojnego.
-Tak jest, Shirayuki-san. -uśmiechnęła się kobieta, następnie wykręcając numer do Yuu, w momencie gdy Takumi wrócił z powrotem do gabinetu.
"Cholera, Takumi uspokoj się.." pomyślał mężczyzna wypuszczając dym z ust.
-Proszę! -odparł gdy ktoś nagle zapukał do drzwi. Po jego twarzy było widać, że był wściekły.
Mężczyzna przytulił mocno ukochanego.
-Ohayou Yuu-chan. - odparł cicho.
-Też bardzo tesknilem. - dodał po chwili.
-Nerwowy? Ależ skąd, jestem wściekły na te gnidy, które na Ciebie dziś naskoczyly. -mówiąc to brzmiał bardzo poważnie co było na swój sposób przerażające.
-Jakby im nie wystarczyło, że ja odpowiadam im na pytania. -fuknął z grymasem na twarzy.
-Wkurwia mnie to po prostu..i martwię się o Ciebie. Najchętniej rozwaliłbym im te piekielne aparaciki. -zacisnął dłonie w pięści. Był wściekły do tego stopnia, że aż miał ochotę dopaść jednego z dziennikarzy i obić mu twarz.
Mężczyzna westchnął ciężko próbując się uspokoić.
-Masz racje...jesteś dorosły, świetnie sobie radzisz, a ja jak zwykle przesadzam i nie potrzebnie się zamartwiam. Co nie zmienia faktu, że jak któremuś dzisiaj zębów nie wybije to będzie cud. -Takumi nadal był mocno zdenerwowany, aczkolwiek nie okazywał tego. Przyciągnął do siebie mężczyne całując go.
Shirayuki z zachłannością smakował ust chłopaka. Nawet ppo jedynie kilku dniach rozłąki, czuł się tak jak gdyby nie widział go miesiącami.
Nagle jednak otworzyły się drzwi do gabinetu. Mężczyzna początkowo zignorował to nie wypuszczając Yuu z objęć choćby na milimetr, aczkolwiek po chwili otrzeźwił go dziewczęcy głos, który znał bardzo dobrze.
-Cześć Taku! Wróciłam z Londy...-stojąca w drzwiach kobieta z zaskoczeniem zamknęła za sobą drzwi.
-nu..-dokończyła, przyglądając się ciekawsko mężczyznom.
-Cześć...Chi. -przywitał się spokojnym głosem Takumi.
-Chyba wam przerwałam...
-Nie no, spoko Chi, wchodź. -odparł Takumi wypuszczając Yuu powoli z objęć.
-Dostałaś wolne na uniwerku?
-Tak, tydzień. Potem wracam do Londynu. Nie chce mi się, ale cóż, muszę.
-No wiesz co? To dopiero pierwszy rok, a Tobie już się nie chce?
-To znaczy to jest ciekawe, ale chodzi mi o to, że wolałabym zostać w Ryusei.
-Nie podoba Ci się Londyn?
-Wiesz jakie to paskudne i zdziczałe miasto? Przynajmniej uniwerek mają dobry. -wywróciła teatralnie oczami, siadając na fotelu po drugiej stronie biurka Takumiego.
-Ty to byłeś w Barcelonie, zupełnie co innego...
-Nie narzekaj, skończysz studia, pojedziesz gdzie będziesz chciała.
-Fakt, z resztą nie mówmy o szkole, nie po to przyjechałam. -odparła Chihaya, ze spokojem, a następnie uśmiechnęła się słodko w stronę Yuu.
-Kimże jesteś uroczy kolego chowający się za moim braciszkiem? -spytała wesoło przychylając głowę leeko na prawo, równocześnie przykładając palec wskazujący do policzka.
-Nakami Yuu...aaa! -odparła Chi, kiedy już zrozumiała z kim ma do czynienia.
-Ren mi o Tobie mówił.
-Serio? -zapytał Takumi z niedowierzaniem.
-Jemu to się gęba nie zamyka. -westchnął ciężko, patrząc na Chi.
-Rodzinna plotkara. -zaśmiało się na raz rodzeństwo.
-Ale wracając do tematu. Miło mi Cię poznać. Chihaya Shirayuki, młodsza siostra Takumiego. -mówiąc to uśmiechnęła się, wstając i podając dłoń mężczyźnie.
-Swoją drogą macie szczęście, że to ja wam przeszkodziłam, a nie kto inny. Na drugi raz lepiej zamykajacie się w biurze, skoro innego miejsca nie macie. -mówiąc to Chi, wciąż była przekonana o tym, że jest to kolejny przelotny romans jej brata. Patrząc na Yuu robiło się jej go strasznie żal i chciała zapobiec wszelkim katastrofom.
-No ma racje, to fakt, ale ona jest wyjątkiem. Yumi-san osoby spoza rodziny nie wpuściłaby do mojego gabinetu przed zapytaniem mnie o zgodę. -odparł mężczyzna ze spokojem.
-Ach, przecież nic się nie stało! -machnęła ręką.
-Już nie raz przyłapałam Taku w tego typu sytuacji. -dodała po chwili, a Shirayuki natychmiast posłał jej wrogie spojrzenie, na które kobieta w ogóle nie zwrociła uwagi.
-Jedynym? Spotykacie się poza pracą? -zapytała ze zdziwieniem marszcząc lekko brwi.
-Chwila moment, że jak? Mieszkaliście razem? -spytała niedowieżając ze zmartwionym głosem.
-Takumi, chłopie...Co Ty sobie w kulki lecisz?!
-O co Ci chodzi, Chi?
-Czemu go tak wykorzystujesz? Znudziły Ci się romense? Teraz chcesz kogoś zranić jeszcze bardziej?
-O matko, zaś tłumaczyć...
-Co Ty mi chcesz tłumaczyć? Takumi! Wiesz jak się kończą Twoje romanse!
-Ale to nie jest romans!
-Nie, a co?
-Stały związek. Mówi Ci to coś?! -dziewczyna zaśmiała się szyderczo.
-Jeszcze mi powiedz, że go kochasz.
-No bo go kocham!
-Tak jak Reiko?!
-TO CO INNEGO WIESZ O TYM!
-NO TAK, CO NIE ZMIENIA FAKTU, ŻE BAWISZ SIĘ JEG0 KOSZTEM! -wskazała na Yuu.
-Ile osób jeszcze chcesz zranić?!
-NIE CHCĘ NIKOGO RANIĆ!
-Taa? Zobaczymy jak będzie przez Ciebie płakał, biedaczysko!
-Cholera,Chihaya, JA też mam serce!
-Tak, wiem, bo jesteś wspaniałym bratem, ale Twoje zmiany partnerów czy też partnerek są przerażające! Jak możesz tak wykorzystywać innych!?
-CHIHAYA, ZAMKNIJ SIĘ WRESZCIE I DAJ MI MÓWIĆ!
-A NIBY CO TY CHCESZ MI POWIEDZIEĆ?! ZNOWU BĘDZIESZ MI WCISKAŁ JAKIŚ MIŁOSNY KIT!? JEDYNA TAKA HISTORYJKA KTÓRA OKAZAŁA SIĘ PRAWDĄ TO TO, ŻE Z REIKO BYŁEŚ PO TO, ŻEBY UWOLNIĆ JĄ OD TEGO KATA! A CAŁA RESZTA OD CZASÓW LICEUM DO DZIŚ BYŁA JEDNĄ WIELKĄ ŚCIEMĄ!
-CHIHAYA!
Oboje stanęli jak wryci. Chi spuściła wzrok, a Takumi dużymi oczami spoglądał na Yuu, nie ruszając się choćby na milimetr. Kompletnie go zatkało. Nie umiał wykrztusić z siebie słowa, a i jego myśli był ciche, zupełnie tak jakby jego całe ciało zamarło.
-Ja, ja, nie chciałam, przepraszam, chciałam dobrze, nie wiedziałam...to może ja już pójdę...Pa..pa..-odparła cicho, ze smutkiem, wiedząc, że zrobiła źle. Wyszła pośpiesznie z gabinetu zamykając za sobą drzwi z trzaskiem. Shirayuki nadal mimo wszystko w bezruchu wpatrywał się w mężczyznę.
Takumi po jakimś czasie kucnął przy nim kładąc mu dłoń na ramieniu.
-Już dobrze, Yuu-chan. Każdy musi kiedyś odreagować. Chi po prostu trafiła w złym momencie. Chciała dobrze, martwiła się o Ciebie. To plus, kolejna osoba z mojej rodziny od razu Cię polubiła. Nikt w to nie wierzy, bo mają powody. Wiesz jakie prowadziłem życie. Dlatego mi nie wierzą. Przyzwyczaiłem się, a poza tym, ważne, że Ty wiesz, że Cię kocham. -przytulił się do niego.
-Dziękuje, że mnie broniłeś, jesteś chłopakiem moich marzeń. -dodał z lekkim uśmiechem na twarzy.
-Przejdzie im. Zobaczysz, uwierzą, tylko potrzebują czasu. Nie denerwuj się, nie warto. -odparł cicho.
-Tak! Jesteś cudowny, wspaniały i wszystko na raz! -odparł od razu.
-Wow, potrafię być kochany. -zaśmiał się.
-Mój skarb..-powiedział do siebie, po czym złapał go za podbródek oraz złożył na jego ustach delikatny pocałunek.
-Korzystajmy póki możemy, potem znowu musimy się rozdzielić. -dodał po czym ponownie pocałował mężczyznę.
Mężczyzna objął go w pasie, po czym przyciągnął Yuu so siebie. "ale by się teraz ktoś zdziwił, gdyby nas zobaczył na tej podłodze" zaśmiał się w duchu, nie przestając namiętnie całować chłopaka.
-Eee...Shirayuki-san..-odezwało się radyjko z biurka mężczyzny.
-Przepraszam, że przeszkodzę, ale ma Pan spotkanie ze pół godziny, a Nakami-san musi się stawić na zdjęciach do nowej reklamy, dzwonił już jego menadżer. -powiedziała lekko zakłopotana kobieta. Takumi z nie chęcią odkleił się od chłopaka podnosząc się i podchodząc do biurka. Nacisnął mały guzik na radyjku, żeby asystentka mogła go słyszeć.
-Dziękuje Yumi-san, zapomniałbym. -odparł, puszczając przycisk.
-Nie ma sprawy, szefie. To moja praca. -dodała na koniec kobieta.
-Znowu ktoś nam przeszkadza. -westchnął mężczyzna, wyciągając dłoń w stronę Yuu, żeby pomóc mu wstać z podłogi.
Shirayuki podbiegł do drzwi i w momencie, gdy Yuu je otwierał popchnął je dłonią, opierając się na nich, równocześnie nachylając się nad chłopakiem.
-Jak to wszystko się skończy. -powtórzył patrząc mu w oczy z góry.
-To będzie już tylko lepiej. -dodał, a następnie pocałował mężczyznę namiętnie.
-Kocham Cię, do zobaczenia. -mówiąc to, otworzył drzwi i wyszedł na spotkanie.
- Ale lubisz swoją pracę, co nie? Opowiesz mi trochę o niej? - zainteresował się Ryu, kiedy czekali na metro.
- Wiesz, Yuu... - zaczął. - Pokazałeś pazurki i coraz bardziej zaczynam Cię lubić - uśmiechnął się szeroko, ukazując rząd równych, białych zębów. - To jak? Dasz zaprosić się na coś do jedzenia?
Dni mijały powoli,a dziennikarze nie dawali sobie spokoju. Wciąż mieli nadzieje, że złapią ich razem na jednym zdjęciu. Co nie zmienia faktu, że z dnia na dzień któryś z nich sobie odpuszczał. Chihaya, pakowała się właśnie z powrotem. Do samolotu miała jeszcze trzy godziny, więc ze spokojem udała się na zapisany przez Yumi adres. Zarzuciła kaptur na głowę, żeby uniknąć komentarzy paparazzi z cyklu "Patrzcie to siostra Shirayukiego!" i po cichu przemknęła się do środka. Chciała przeprosić Yuu za zachowanie kilka dni temu. Zrobiło się jej głupio, a nie chciała, żeby chłopak jej brata, znienawidził ją, zanim się lepiej poznali. Z torbą zawiszoną na ramieniu zapukała kilkakrotnie do drzwi Nakamiego, wsuwając kartkę z adresem do kieszeni.
-Ohayou Yuu. -uśmiechnęła się lekko, na widok chłopaka.
-Przyszłam, Cię przeprosić, za tą kłótnie kilka dni temu. Jest mi wstyd za moje zachowanie i nie chciałam Ci sprawić przykrości. -zaczęła, na chwilę spuszczając wzrok, po czym z powrotem spojrzała na mężczyznę.
-Mogłabym powiedzieć, że wina leży po stronie obojga, ale tak nie jest. -mówiąc to weszła do mieszkania.
-Bo wiesz, Takumi powiedział mi jaki ciężki mieliście ostatni miesiąc, a jeszcze ja się wam dowaliłam i zaczęłam mieszać. Ja po prostu przyzwyczaiłam się do tego, że mój kochany braciszek, traktował wszystkich jak bezużyteczne przedmioty. Wszystkich, oprócz Reiko i rodziny. Nie sądziłam, że może kogoś pokochać i bałam się, że kolejna, przemiło wyglądająca osoba, znów zostanie wykorzystana. Przepraszam i dziękuje, że mi wtedy przerwałeś. -uśmiechnęła się na koniec słodko do mężczyzny.
-Szykujesz prezent dla Taku? A co to będzie ? Wnioskując po Twoim umazanym prawdopodobnie czekoladą policzku, że to między innymi ciasto. -zaśmiała się wesoło.
-Może w czymś Ci pomóc? -zasugerowała.
-Dacie rade, macie nasze wsparcie! Cała rodzina Cię lubi, nawet jeśli znają Cię tylko z opowieści Rena. -dodała śmiejąc się na wspomnienie o plotkarze.
-Wiem, akurat w tym temacie powinnam, poza tym wierzę mu we wszystko. Jestem z nim bardzo zrzyta, może nie wygląda, ale uwielbiał ze mną zostawać kiedy byłam mała. Opiekował się mną, kiedy rodzice wychodzili na wieczór do teatru, razem z Renem zawsze mnie bronili. Można powiedzieć, że teraz tą samą, a nawet mocniejszą miłością daży Ciebie. -uśmiechnęła się, lekko przymykając przy tym oczy.
-Wiem właśnie bo Takumi prosił, żeby rodzinne przyjęcie urodzinowe przełożyć na potem, gdyż jutro jest wyłącznie do Twojej dyspozycji. Dobrze skoro sobie radzisz, ale jak coś to mów. Z resztą wpadłam tylko na chwilę bo za trzy godziny mam samolot.
-Serio, serio. Mam takie wrażenie ze nie dożyję dnia w którym Takumi w końcu przyzna, ze lubi dzieci. Nie widać tego ale ja poczułam to na własnej skórze. Z reszta to widać po filmach rodzinnych.
Mama ? -zapytała zdziwiona.
-Myślisz tak pewnie przez ta akcje kiedy u was była, ne? Powiem Ci ze tak nie jest. Ona po prostu źle zniosła wiadomość ze Takumi nie bedzie miał rodziny, ale uwierz mi, ze koniec końców jej przejdzie. -zapewnila go Chihaya.
-No, przełożył. Zrobimy mu kiedy indziej. Fakt, kochany z niego glupek. Cieszę się ze ma kogoś i ze nie jest juz sam bo powiem Ci ze ta samotność go zniszczyła, a teraz jak byłam u niego przed wyjazdem to czuje sie tak jak gdybym rozmawiała ze starym Takumim.
-No, każde traktuje jak małego słabego wróbelka. Ostrożnie, żeby nie upuścić, pogłaskać, nakarmić, dbać. Mało kto widział go od tej strony. Ty z pewnością, nawet nie musisz mi dawać przykładów. Żeby nie było, nie sugeruje, że traktuje Cię jak dziecko, nigdy w życiu. O Ciebie się po prostu troszczy, to ja tu pełnie rolę malutkiej siostrzyczki. -roześmiała się głośno.
-Źle! Źle to interpretjesz. Gdybyś był dziewczyną w wieku Taku, to pewnie polubiłaby Cię od razu, ale to nie jest tak, że ona Cię w ogóle nie lubi czy coś. Lubi, tylko musi to do niej dotrzeć. Widzisz! Mądrego mam brata, też Ci mówi, że jej przejdzie. -klasnęła w ręce z radości.
-Yuu..może naprawdę Ci pomogę? Mogę, chociażby posprzątać bałagan, to dla mnie żaden problem. Serio! A wiem od braciszka, że mało śpisz bo nie ma go obok. To słodkie, ale już nieważne. Pomogę Ci! -uśmiechnęła się, wchodząc w głąb kuchni.
-Dlatego, musicie jak najszybciej z powrotem razem zamieszkać. Bo powiedziałam, że Takumi ma do mnie dzwonić jak nie będzie mógł spać i znając moje pieprzone szczęście będę non stop wisieć na telefonie i z nim gadać. -zaśmiała się.
-Mówię Ci, że to nie kłopot! No, mów co mam robić! -rozkazała rozglądając się po kuchni.
-Ależ nie masz za co przepraszać, to normalny temat. Wiesz co, to jest wersja taka, że romanse Takumiego były znane w całej rodzinie. Wszyscy byli przeciw w momencie gdy rozstał się z Reiko i znów zaczął sypiać z facetami. To wzbudziło oburzenie, wstyd i złość w naszej rodzinie, ale Taku ładnie im powiedział, iż ma na to cytując "wyjebane" i jeśli nie potrafią go zaakceptować takiego jaki jest, to oznacza, że nie są jego rodziną. Jego słowa rozniosły się po najdalszym kuzynostwie, w efekcie wszyscy go przeprosili, mówiąc, że nie ważne jakiej jest orientacji i tak będą go kochać. A jeżeli chodzi o bliższą rodzinę to Renowi to obojętne, tak samo jak tacie, co jest dziwne bo z początku był wściekły, mama wciąż godzi się z tym, że nie zostanie tak prędko babcią, gdyż Ren nie chce, a mnie się nie śpieszy, Inoue ma wrażenie, jak gdyby miała nowego wnuka, a ja cieszę się, że braciszek jest szczęśliwy. Także, powiem Ci, że problem byłby jakieś dwa, trzy lata temu, ale zeszliście się później i teraz to już nie ma znaczenia, czy jesteś kobietą czy mężczyzną i tak Cię pokochają, jeśli zobaczą jak Takumiemu na Tobie zależy. -wyjaśniła mu Chi.
-Jak chcesz coś jeszcze wiedzieć, to pytaj. Bo potem polece i będziesz już mógł tylko do mnie dzwonić w razie nagłych wypadków bo roaming jest drogi. -zaśmiała się słodko na koniec.
[Wiem, ale to był taki suchar bo mam darmowe smsy xD *badumtss* ale jak wolisz to będę puszczać strzałkę. ^^]
-Tak jest! -odparła, zabierając się za robotę.
-Przecież mówiłam, żebyś nie przepraszał! Po prostu pytaj. Tak, mówił, że ma trudności z zaśnięciem. Przeważnie siedzi do nocy, a potem pada ze zmęczenia. Mówi, że to dlatego, że nie ma się do kogo przytulić, a cisza w mieszkaniu boli jego uszy. W związku z czym siedzi po ciemku na balkonie i czeka na sen.
[No widzisz, mnie też ^^ Teraz znikam na 10 minut bo każą mi spać iść. Położę się grzecznie i zaraz znowu na komórce będę ;>]
-Owszem wolał bo wyprowadził sie w okresie młodzieńczego buntu, ale potem sobie wmawial ze to lubi. -poinformowała go kobieta.
-Dla mnie to normalne, jak był mały to jak jeszcze mieszkaliśmy w Seulu to tez siedział na balkonie i w momencie gdy sie pytałam co robi to żeby mnie nie martwić a raczej żebym nie drazyla tematu mówił " liczę gwiazdy" i tak bylo co wieczór. Ja w nocy wstawalam żeby napić sie mleka a po drodze sprawdzalam czy tam siedzi. ZAWSZE tam był. Jak przeprowadziliśmy sie do Ryusei to przestał. -kiedy kobieta usłyszała o koszulce rozesmiala sie głośno a łyżka która mylą wypadła jej ze zdziwienia.
-Serio ?! Nie wierze stary chłop z niego a z desperacji takie cuda odwala. Słodki bo śpi. -Dodala wesoło.
-Jak cos chcesz wiedzieć to ja i Ren jesteśmy do Twojej dyspozycji. Tylko ze co do Rena to działa w jedną stronę. Sekretów mu lepiej nie zdradzaj. Męską dumą, tak? Znam ten tekst bardzo dobrze. Jeden z ulubionych argumentów Panów w naszej rodzinie. -odparła rozbawiona.
-Zostaw! Upiekles ciasto! Dość sie narobiles! -mówiąc to mokrymi dłońmi lekko pacnęła go kilka razy po rękach.
-Z reszta juz kończe. -usmiechnela się do niego pogodnie.
-I akurat jak skończę to będę musiała isc złapać taksówkę na lotnisko. -Dodala wzdychajac ciężko, gdyż w ogóle nie miała ochoty wyjeżdżać z Ryusei. Londyn wystarczająco ją odpychal.
-Z niego to jest pierdola. Pewnie Ci nie powie bo uzna ze zapomniales.-Wywrocila teatralnie oczami śmiejąc sie na koniec.
-Londyn?-zapytała zdziwiona
-A skąd! Ładny to on jest koło pałacu królewskiego i w święta. Gdyby nie uczelnia to zalowalabym ze nie pojechałam na studia do stanów tak jak Ren. Z reszta i tak żałuję. Rozwiewajac Twoje wątpliwości tak każde z nas studiowało czy tez w moim przypadku studiuje za granicą. To specjalnie, żeby poznać kulturę i głównie po to żeby wyuczyc sie języka. Nigdy nie wyjezdzales? No to teraz masz okazję. Takumi z pewnością bedzie chciał Ci pokazać wiele miejsc. A i słyszałam ze wybieracie sie na wesele Nami. To znaczy nie wiem jak Ty ale Taku zadeklarował was obu. -Zaśmiała sie. -chyba z góry założył ze bez Ciebie nie jedzie -Dodala kończąc zmywac. -Gotowe.-oznajmiła wycierajac ręce w scierke.
-Wiem wiem. Pokazywał mi zadowolony to zaproszenie. Paryż powiadasz? Masz to jak w banku bo on tam z samej pracy jest kilka razy w roku, ale z pewnością bedzie Cię chciał zabrać tam poza praca. Kiedyś pojedziecie, zobaczysz. Marzenia sie spelniaja, pamiętaj. -usmiechnela sie puszczajac mu oczko.
-No ale nic, na mnie juz czas.-mówiąc to wyszła z kuchni idąc w stronę przedpokoju
-Pojedziesz, masz przed sobą całe życie. -uśmiechnęła się do niego ciepło, a następnie założyła buty.
-Pokazywał, pokazywał. Byłam u niego przez cały tydzień, opowiedział mi wszystko ze szczegółami. W sumie sama się o to prosiłam. -zaśmiała się , zakładając kurtkę i kaptur na głowę.
-Będziemy mieć jeszcze wiele okazji, żeby porozmawiać. Jak to się mówi pomyślnych lotów, ne? -dodała rozbawiona, po czym uścisnęła Yuu.
-Dobry z Ciebie chłopak, cieszę się, że jesteś z moim bratem. Trzymaj się, do zobaczenia, powodzenia, niech Ci się prezent uda. -uśmiechnęła się do niego na koniec, po czym zarzuciła torbę na ramię i wszła z mieszkania.
-No to, jeszcze raz. Bye, bye~! -dodała, po czym pomachała mu i udała się w stronę windy.
Mężczyzna chodził po mieszkaniu szykując się do wyjścia. Wziął szybką kąpiel i ubrał się w szare dżinsy, białą koszulkę i niebieską koszulę, którą wybrała mu Chi, gdy kilka dni temu byli na zakupach.
-Reiko, jak wyglądam? -zapytał stając przed kobietą, która siedząc na kanapie, oglądała telewizje.
-Zabójczo, brałabym Cię. -zaśmiała się.
-Co Ty się tak przejmujesz? Nie widział Cię trzy tygodnie, nawet jakbyś przyszedł do niego ubrany byle jak to i tak by się cieszył jak głupi, że Cię widzi. -dodała wesoło.
-Wypomnę Ci to, jak będziesz się szykować na randke. -pogroził jej palcem.
-Oj tam, noo!
-Zabiłaś jednorożca! -zaśmiał się Takumi.
-KURNA, IDŹ SIĘ SZYKUJ! -"po cholerę ja mu mówiłam o tych jednorożcach, teraz do śmierci będzie się ze mnie nabijał. Złośliwiec jeden." roześmiała się w duchu Reiko. Meżczyzna ułożył, włosy, spryskał się perfumami, po czym założył buty i kurtkę, do której kieszeni włożył papierosy, oraz klucze.
-Wychodzę! - kobieta na jego słowa, podniosła się, żeby zamknąć za nim drzwi. Podeszła do niego, poprawiając mu ułożenie kurtki, po czym kilka razy pogładziła go dłonią po policzku.
-Wyglądasz bosko, Chi też Ci to mówiła, pamiętasz? Idź bo Yuu-chan na Ciebie czeka. -uśmiechnęła się do niego.
-Dzięki Reiciu.
-A i...wszystkie najlepszego, znowu. -dodała na koniec, a mężczyzna przytulił ją z uśmiechem.
-Dziękuje, jesteś świetną przyjaciółką.
- Ty zaś niezastąpionym przyjacielem. -dodała ze spokojem.
-A teraz wydupiaj, bo Yuu na Ciebie czeka. -zaśmiała się, a Takumi razem z nią.
-Stara złośliwa menda.
-Pomarszczony zboczuch. -powiedzieli na raz, nie przestajac się śmiać.
-Saycio~! -powiedziała na koniec Reiko, machając mu, po czym zamknęła za nim drzwi.
~*~
Mężczyzna podjeżadżając pod dom Yuu, widział już jedynie garstkę fotografów, którzy stali gdzieś obok, ale nie specjalnie przyglądali się wejściu. Przebiegł więc szybko nie zauważony, po czym z ulgą odetchnął, że żaden z nich go nie zauważył. Pojechał windą na wybrane piętro, a po chwili pukał już do drzwi mężczyzny.
- Co to za wątpliwość w Twoim głosie? - zadał retoryczne pytanie. - Ach... Postaram się być dla Ciebie odrobinę milszy, obiecuję. Masz ochotę na coś konkretnego?
-Heej~! -odparł wesoło, przytulając mężczyznę, równocześnie lekko unosząc go z ziemi.
-Dziękuję. -odparł po czym przyjął pocaułnek chłopaka.
-Też się stęskniłem. Te trzy tygodnie cholernie mi się dłużyły. -dodał z uśmiechem.
-Ej noo! Ledwo się z Tobą zobaczyłem, a już kuźwa ciemność mam przed oczami! -odparł obużony, aczkolwiek po chwili zaśmiał się głośno.
-Co Ty kombinujesz?
-Właśnie tego się boję. -zaśmiał się, posłusznie idąc za mężczyzną.
-Tak jest! -odparł ściągając opaskę z oczu. Stały przed nim trzy album ustawione koło siebie na półce.
-Yuu-chan? Czy to jest to co myślę? Czy to są te słynne zdjęcia?! -zapytał z szerokim uśmiechem.
-Ej, ej, ej! Jak zamknąć?! Yuu-chan, noo! Wróć do mnie! Ej noo! -krzyknął Takumi specjalnie udając smutnego. Po chwili odwrócił się i zauważył na biurku ciasto.
-Ciaaastooo~! Czekoladoweee~! -zapowietrzył się z zachwytu. Wziął sobie kawałek, po czym wrócił z powrotem do półki. Zadowolony przyglądał się albumom. Oblizał usta z czekolady, po czym chwycił po jeden z nich podpisany "sexy"
"Ty idziesz na pierwszy ogień!" zaśmiał się pod nosem. Usiał sobie na fotelu, otwierając album. Po pierwszym zdjęciu zapowietrzył się bardziej, niż w momencie gdy ujrzał ciasto, co jest dość dziwne w jego przypadku.
-Yuu-chan! TO to TY?! -krzyknął wpatrując się w zdjęcia i nie mogąc uwierzyć własnym oczom.
-Żadnych! Po prostu jestem zaskoczony! -odparł przewracając strony. "Zaraz mi serce wypadnie! Co tutaj tak ciepło?!"
-Boże, nie wierzę! Mój mały Yuu-chan! Cudowne! Pięknę! Podnicające! -zachwycał się fotografiami, a uśmiech nie schodził z jego twarzy.
-Yuu-chan! Jesteś piekielnie seksowny!
-No to chodź do mnie to nie będę się musiał drzeć! Chodź do mnie, choodź! -prosił.
-No Yuu-chan! Bo przez Ciebie mam brudne myśli i cały jestem rozpalony! -dodał poważnym tonem.
-Ale Yuu-chan! Proszę, chodź do mnie, będę grzeczny! -zapewnił go Takumi, po czym wrócił do przeglądania albumu. "Boże, kiedy on robił te zdjęcia?! Są takie piękne...Dał mi siebie na urodziny, jakie to przemyślane. Zrobił to specjalnie! " zaśmiał się w duchu.
-NAGIE? -zapytał ze zdziwieniem. Szybko przekartkował strony w albumie, a gdy znalazł na końcu zdjęcia o których mówił Yuu, przygryzł mocno dolną wargę.
-Umarłem...Wow..-powiedział do siebie uważnie przyglądając się zdjęciom. "Ten album wraca ze mną..."
-To chodź do mnie. -odparł do niego, głośniej. "Chodź bo długo nie wytrzymam i wywarze te drzwi"
Takumi z zaskoczenia wypuścił z rąk album, który upadł na podłogę.
Za zdziwieniem patrzył się na Yuu. "Chyba lepiej być nie może."
-Yuu? -zapytał zdziwiony, powoli obejmując mężczyznę. -Chciałbyś mi coś powiedzieć? -zapytał po chwili. Może i był zdezorientowany oraz niezbyt wiedział co się dzieje, ale był piekielnie szczęśliwy.
-yhym..-zamruczał. -Mów dalej..I co w związku z tym? -szepnął, specjalnie prowokując mężczyznę.
"TAK JEST ! TRAFIONY ZATOPIONY! "
-Wedle życzenia. -mówiąc to położył zimne dłonie, na jego rozpalonych policzkach, przybliżył się do niego i złożył na ustach Yuu zachłanny francuski pocałunek.
"Nie wierze, że to powiedział, tak bardzo się cieszę!"
-Ym..-przełknął głośno ślinę, gdy mężczyzna zaczął się ocierać o jego przyrodzenie. Ustami zjechał na szyję chłopaka całując ją i muskając co jakiś czas końcówką języka.
Mężczyzna zsunął się z fotela, na podłogę. Całując Yuu, wplótł palce we włosy Yuu, po czym docisnął go do siebie bardziej. Co jakiś czas łapał oddech między zachłannymi pocałunkami. Po chwili zaczął powoli ściągać koszulkę chłopaka.
Shirayuki ściągnął z siebie koszulę i rzucił ją w kąt, razem z koszulką Yuu. Położył mężczyznę na podłodze, nie przestając go całować, po czym ustami zaczął powoli zjeżdżać niżej.
-Nie ma takiej opcji. -odparł między pocałunkami. Całując obojczyki mężczyzny, zsunął się jeszcze niżej ocierając się o ciało chłopaka. Dłonią pieścił jego sutek, a wokół drugiego zataczał kółeczka językiem. Po chwili jednak, zjechał dłonią niżej, masując męskość mężczyzny przez spodnie. "Tęskniłem."
-Yuu...-zamruczał, po czym powoli zdjął z niego spodnie oraz bokserki. Łapiąc go za uda, rozchylił jego nogi, a następnie po mału zaczął wsuwać jeden palec wewnątrz mężczyzny w momencie gdy drugą ręką pieścił przyrodzenie Yuu. "Zapisać, trzy tygodnie bez seksu to mój limit."
-Gomen...Nic na to nie poradzę..-odparł, dokładając drugi palec. Zaraz po tym włożył kolejny, aby po jakimś czasie wyciagnąć wszystkie trzy. Podciągnął się na wysokość twarzy Yuu. Popatrzył na niego z góry, po czym pocałował z namiętnością.
-Podoba Ci się? Gotowy? -zapytał z uśmieszkiem, kiedy się od niego odkleił.
-Gomen...ja po prostu...strasznie się cieszę.-szepnął ponownie całując mężczyznę. Pomimo swoich perwersyjnych tekstów i cwaniackich uśmieszków, dotykał ukochanego z uczuciem, w bardzo delikatny sposób. Takumi ściągnął spodnie, po czym znów złapał chłopaka za uda. Wchodził w niego powoli, nachylając się nad Yuu jednocześnie.
Takumi nachylil się jeszcze niżej nad Yuu.
-Dziękuje Yuu. Dziękuje. Kocham Cię. - uśmiechnął sie do niego ciepło po czym pocałował ukochanego, następnie powoli zaczął sie poruszać wewnątrz mężczyzny, a z czasem jego ruchy stawały się coraz szybsze. "Jedno z moich marzeń juz spelniles. Nie jestem juz sam."
-Gomen...Yuu...-Szepnął rozpalony mężczyzna i zgodnie z życzeniem jego ruchy stały sie wolniejsze, aczkolwiek mocniejsze. Shirayuki wyprostowal sie, po czym zacisnął lekko dłonie na udach chłopaka, podnosząc jego nogi wyżej.
Takumi utrzymywał dotychczasowy rytm, nie chcąc żeby partner znów skarżył się na zbyt duży ból.
-Yuu…ja też..długo nie wytrzymam...-mruknął , po czym chwile później bez wahania przyśpieszył tempo.
-Nnn...ach! -Shirayuki doszedł chwilę potem, o ile nie w tym samym czasie co jego chłopak.
Lekko dysząc powoli wyszedł z mężczyzny. Dodatkowo nachylił się nad nim oraz wylizał jego męskość jak i resztę ciała ze spermy Yuu.
Takumi podciągnął się na wysokość twarzy chłopaka.
-Dziękuje, Twoje życzenia mają dla mnie największe znaczenie. -odparł uśmiechając się tak pogodnie jak tylko potrafił, po czym oblizał wargi i pocałował mężczyznę czule.
-Wierzę Ci bo sam potwornie się za tym stęskniłem. Tak się cieszę, że jesteśmy teraz tylko we dwójkę i nikt nam nie przeszkadza. -odparł, a uśmiech nie schodził mu z twarzy. Kończąc swoją wypowiedź przytulił się do mężczyzny.
-A ja nie! Ale ja to norma. -roześmiał się, wstając.
-Chodź brudasku, idziemy się umyć. -zaczął patrząc z góry na chłopaka.
-Wstaniesz sam, czy mam się zamienić w księcia z bajki i zanieść Cię panno w opałach do łazienki? -zapytał wesoło.
Takumi zaśmiał się głośno.
-Tak myślałem! -pstryknął palcami.
-Chodź tu, książe Ty mój. -schylił się, biorąc mężczyznę na ręce, po czym wolnym krokiem zaniósł go do łazienki.
-To nie jest powód, żeby przepraszać. Wręcz przeciwnie, ja się cieszę. -odparł na koniec całując go w czoło.
-Wystoisz w tej kabinie? -zapytał patrząc na prysznic, po czym przeniósł wzrok na Yuu.
-Przynajmniej wiem, że Ci się podobało. -pokazał mu język, po czym znowu wystawił uśmiech, który towarzyszył mu od momentu przekroczenia progu mieszkania Yuu.
-Pewnie, jak coś to się mnie łap. -mówiąc to postawił meżczyznę w środku kabiny prysznicowej.
-I będę Cię tak dotykał jak długo mi życie na to pozwoli. -odparł, po czym pośpiesznie objął mężczyzne, nie chcąc, żeby się wywrócił.
-Zamknę, zamknę. -oznajmił Takumi, wchodząc do środka i zamykając za sobą drzwi kabiny.
-Ja Ciebie też. -pstryknął go delikatnie w nos, po czym odkręcił wodę, która zaczęła lecieć na nich z góry.
-Ja też nie...To była droga przez męki. -powiedział cicho.
-Wiesz co Yuu-chan? Ja też mam dla Ciebie dzisiaj niespodziankę! -zaczął dumnie, przyglądając się mężczyźnie.
-Yhymm..niespodziankę -powtórzył zadowolony. -Wiem, że to moje urodziny, ale uwierz mi wiem co robię. -dodał nacierając się mydłem.
-Nic się nie bój, to nie jest straszna niespodzianka.
-Gdyby Ci powiedział to nie byłaby niespodzianka, co nie? -zapytał wycierając dłońmi wodą która spływała mu po twarzy zalewając oczy.
-Hej, wstań, pomogę Ci. -mówiąc to podniósł chłopaka.
-Złap się mnie, a ja Cię umyję do końca. -mówiąc to namydlił sobie ręcę, a następnie powoli wcierał pieniące sie mydło w ciało Yuu.
-Po co masz sam sobie radzić, skoro mogę Ci pomóc? -zapytał tak jak gdyby było dla niego oczywiste, że mu pomaga.
-Jakoś tak dzisiaj. Się zobaczy. -dodał po chwili.
-Jak mógłbym tego nie zrobić? Dowiesz się, dowiesz. -odparł zpłukując z niego pianę. "tylko musimy wyleźć spod tego prysznica."
-Od razu zboczonego! No wiesz Ty co?!-odpowiedział natchmiastowo z udawanym oburzeniem, po czym roześmiał się.
-Nie, tym razem nie, ale skoro tak bardzo chcesz, następnym razem przygotuję coś pełnego perwersji. Specjalnie na Twoje życzenie.
-Kto wie? Może, swoją drogą kupiłem Ci pocky truskawkowe, jeśli już o słodyczach mowa. -uśmiechnął się zakręcając wodę.
-Jakie rozpieszczanie? Po prostu kupiłem Ci pocky. -"Chyba każdy z nas rozumie rozpiszeczanie na swój własny sposób"
-No, wychodźmy. -mówiąc to otworzył drzwi i wyszedł z kabiny. Wyciągnął Yuu, po czym chwycił pierwszy lepszy ręcznik, a następnie zaczął go wycierać.
-Ale czy ja oczekuje czegoś w zamian? Yuu-chan, zastanów się. Czy kiedy kolwiek miałem jakieś wyrzuty? Z resztą dzięki Tobie zmieniłem tryb życia i jakoś taki szczęśliwy jestem, więc to wystarczy. Uwierz mi. -odparł, a po chwili skończył go wycierać.
-Pierdoły jesteśmy. Nie wzięliśmy ubrań. -dodał śmiejąc się w duchu.
-Yuu-chan...Każdy czasem może ponarzekać, aczkolwiek to było bardziej na żarty. Ja Cię kocham takiego jaki jesteś i do niczego Cię zmuszać nie będę, wymagać od Ciebie też niczego nie będę. Baaakaa! -mówiąc to "poczochrał" mu mokre włosy.
-Czekaj, skoczę po nie. -mówiąc to szybko pobiegł po ubrania. Ubrał się, po czym te od Yuu wziął i zaniósł do łazienki.
-Proszę. Ubierz się jakoś, a ja posprzątam w gabinecie. -rzucił mu ubrania, po czym poszedł do innego pokoju.
Takumi szybko uporał się z bałaganem w gabinecie, po czym poszedł do przedpokoju i z kieszeni wyciągnął paczkę pocky. Idąc do salonu, udał, że je otwiera, tak, żeby wygladało to w wiarygodny sposób.
-Proszę, pocky. -uśmiechnął się podając mu pudełko. Tak naprawdę, to wcisnął tam oprócz pocków dwa bilety do parku rozrywki. "W końcu obiecałem Ci randkę, ne?" pomyślał siadając przy chłopaku, na podłodze, plecami opierając się o kanapę.
[A Ty co myślałaś, że on mu chcę dać? xD To takie oczywiste było xD]
-Naprawdę pójdziemy. -zapewniał go mężczyzna.
-Pojutrze bo jutro niedziela i bedzie tam pełno ludzi. A latalem jak poparzony przez ostatni tydzień, żeby sie wyrobić ze wszystkim i moc sobie poniedziałek, wtorek zrobić wolny. Także mamy spokój możemy isc. -dodał zadowolony.
-Walić prasę i tak juz im zainteresowanie spadło. Nie mam zamiaru się nimi przejmować. Stanowili problem przez ostatnie trzy tygodnie. Wystarczy.
-Tak, naprawdę. A wiesz jak ja się cieszę ? Czekałem na to od trzech tygodni. -odparł ze spokojem. Wiedział ze to jego pierwsza prawdziwa randka pragnął wiec żeby wszystko bylo idealnie. "Potem jeszcze musze mu powiedziec o świętach i moim prezencie..ale to jeszcze nie teraz. " uśmiechnął sie to siebie.
-Nie ma za co. -powiedział po czym ucałował go w policzek.
-To ja dziękuje za takie cudne urodziny.
-Jak nie był!? Był ! -Odparł Takumi przez chwilę patrząc się na chłopaka, po czym wybuchł śmiechem.
-No co to za grobowa mina no ? Juz nie będę mówił o seksie przepraszam. -Dodał rozbawiony.
-Pewnie, że mi się podobał. Te zdjęcia kompletnie mnie zaskoczyły musze przejrzeć jeszcze pozostałe dwa albumy. No i Twoje ciasto jak zwykle pyszne.- rozmarzyl sie na myśl o czekoladzie.
-Chwila moment...CIASTO !-poderwał się z miejsca i pobiegł do gabinetu. Po chwili wolnym i dumnym krokiem zwycięzcy wrócił do salonu w jednej ręce trzymając tacke z ciastem a w drugiej jego kawałek. Usiadł na swoim miejscu i zajęty zjadaniem ciasta nawet nie zauważył kiedy ubrudzil sobie czubek nosa czekoladą.
"Nie powiem nic perwersyjnego, nie powiem nic perwersyjnego, nie powiem nic perwersyjnego!" zaparł się w sobie.
-Mrr...dziękuje. - Zamruczał uśmiechając się do niego. "prawie mi się udało."
-Chi u Ciebie była? -Spytał nie chcąc dostać po uszach za zbereźne myśli.
-Tak wiem, ze chciała przeprosić. Myślisz, że od kogo miała adres? -Odparł wesoło. -Chciałem się tylko upewnić czy przyszła czy jednak sie wystraszyła. Nowego? -Uniósł lekko brwi ku górze ze zdziwieniem patrząc na niego.
-Co na przykład?
-To nie tak, że lubię dzieci...ja po prostu..no ten no...lubię się opiekować innymi i w ogóle...-odparł zakłopotany mężczyzna, uważając fakt, że kocha zajmować się dziećmi i ogólnie innymi za mało męski. -No dobrze, lubię dzieci i zawsze chciałem mieć chociaż jedno. -wyznał nagle, spuszczając wzrok.
-Czy to nie oczywiste, że nie mogę bez Ciebie zasnąć skoro jestem uzależniony od Twojej obecności? -dodał po chwili patrząc gdzieś w bok.
-Yuu...Nie mów tak, nie przepraszaj. Ja zdaję sobie z tego sprawę. -odparł cicho. -Cóż, taki mój los. Orientacji nie zmienię, a potomstwo i tak zawsze będę chciał mieć, ale jestem uzależniony od mężczyzny. Nie zamieniłbym go nawet na całe przedszkole. -uśmiechnął się do niego.
-Więc się nie smuć bo wolę Ciebie i nie obchodzi mnie to, że nie jesteś kobietą przez co nie możesz urodzić mi dziecka. Właśnie dlatego Cię wolę bo jesteś sobą. Baka. -dodał patrząc na niego i czekając, aż przestanie chować twarzy.
-Nie. nie możesz czuć się winny bo nic złego się nie dzieje. Tak lubię dzieci, zawsze chciałem być ojcem, ale się nie przyznawałem. Nie zostanę nim bo zakochałem się w mężczyźnie i dobrze mi z tym. Rozumiesz co chcę Ci powiedzieć więc w czym problem? Gdybyś był kobietą to moja matka polubiłaby Cię od razu, ale ona i tak Cię polubi, kolejny problem z głowy. Mógłbym mieć dziecko, ale go nie będę mieć i dobrze bo nawet jeślibym je miał to NIGDY nie był bym tak szczęśliwy jak jestem teraz do cholery jasne no! -odpowiedział prawie na jednym wdechu, próbując uświadomić Yuu ile dla niego znaczy ich związek.
-Jestem szczęśliwy. -uśmiechnął się do niego. -Może i tego nie możesz mi dać, ale czy ja mam o to do Ciebie wyrzuty? Nie, oczywiście, że nie. Patrz ile innych rzeczy, które kocham możesz mi zaoferować. Ciasto, zdjęcia, uśmiech, radość, miłość, Ciebie. Nie ma się co dołować. -przytulił go do siebie.
-Właśnie zauważyłem, że coś ostatnio masz taki nijaki humor. To przez tych fotografów? Czy coś się innego stało?
-Fotografów już prawie nie ma, a dzisiaj Cię tak łatwo nie zostawię i śpimy razem. Z rodziną coś się wymyśli. -"Powiedziałbym mu, że jedziemy na święta do Seulu, ale to jeszcze musi zaczekać. Gomen Yuu."
-Każdy może mieć gorszy dzień. Chcesz się położyć? Odpoczniesz, dużo się narobiłeś przy prezencie dla mnie.
-No powiedzmy, że mieliśmy gorszy okres, ale teraz będzie już dobrze. No to chodź, idziemy się położyć. -mówiąc to wziął go delikatnie na ręce i zaniósł do sypialni.
-Nigdzie się stąd nie ruszam będę tu jeszcze bardzo długo. -zapewnił go, kładąc Yuu na łóżko.
-Daj spokój, to jest dzień taki jak każdy inny z tą różnicą, że ten nie może być już lepszy. -Uśmiechnął się do niego, ścigając koszulę.
-Poza tym sam jestem zmęczony, źle spałem przez ostatnie trzy tygodnie. -"Albo nie spałem w ogóle"
-To sobie w ciągu nocy wymyślę jakieś wredne pytania. -zaśmiał się w duchu na zewnątrz będąc zupełnie poważnym.
-No to jak o cokolwiek to będę się musiał zastanowić. -odparł z zamyśloną miną, po chwili kładąc się obok mężczyzny.
-A jak nie jutro to sobie tą możliwość na potem zachowam. -mówiąc to również wtulił się w mężczyznę.
-W końcu mogę spokojnie zasnąć. -powiedział bardziej do siebie niż do Yuu.
-Dobranoc, Yuu-chan. -szepnął, zamykając oczy.
~*~
Kiedy Takumi się obudził, mężczyzna leżący obok niego, wtulony do jego torsu, wciąż jeszcze spał. Shirayuki spojrzał na niego, ciesząc się, że jest tak jak kiedyś. Wyciągnął się, po czym ucałował Yuu w czubek głowy oraz postarał się powoli bez budzenia go wstać z łóżka, aczkolwiek po chwili zmienił zdanie, ponownie kładąc się przy chłopaku i tym razem on wtulając się w niego, cieszył się obecnością Nakamiego.
"Poczekam tak, aż się obudzi."
-Na zdrowie. -odparł cicho, nie wypuszczając chłopaka z objęć.
-Dzień dobry. -dodał po chwili z uśmiechem wypisanym na twarzy.
-Co to za kichanie tak swoją drogą? Czyżbyś się zaziębił?
-No patrz, co za złośliwe włosy. -roześmiał się razem z nim. -"nareszcie, nareszcie" -Życzy Pan sobie śniadanko? -zapytał wesoło podnosząc na niego wzrok.
-Ciasto na śniadanie? -zapytał zdziwiony. -Moje urodziny wciąż trwają! -zaśmiał się. -Ja tam jestem za. A co chciałbyś do picia? Herbatę? Kawę? Kakao? Czy też jeszcze coś innego?
-A więc niechaj będzie herbata. -uśmiechnął się, siadając na skraju łóżka. Założył na szybko jedynie spodnie, po czym poszedł po ciasto. Ułożył je na tacy, na której również postawił herbatę dla niego i Yuu. Za jakiś czas wrócił do sypialni ostrożnie niosąc tacką w rękach.
-Zamawiał ktoś "śniadanie" do łóżka? -zapytał wesoło.
-Dobrze, że wczoraj były moj urodziny i nie widzieliśmy się tyle czasu bo pewnie bym dostał tym ciastem w twarzy. -zażartował kładąc tackę na szafce nocnej od strony Yuu.
-Twoja herbata, proszę. -mówiąc to podał kubek mężczyźnie.
-Ależ ja nie przesadzam. -zaprzeczył od razu. -Szczerze? Nic nie wykombinowałem. Nie chcę zmarnować takiej okazji na byle jakie pytanie. -odparł siadając obok z ciastem w ręce.
-No pewnie, że zapytam.-odparł po czym ugryzł kawałek ciasta.
-A czy oprócz tego, że lubię się zajmować dziećmi i że nie umiałem bez Ciebie spać, Chi coś jeszcze Ci mówiła?
"Co za małe gadatliwe robactwo! Wiedziałam, że zacznie kuźwa moją biografię wygłaszać!"
-No bo lubię samotność i lubię liczyć gwiazdy. -skłamał. -Fakt kilka lat temu mieliby jeszcze zastrzeżenia, ale teraz to im to obojętne. Yuu-chan? Mogę mieć prośbę ? Ale taką nie zaliczającą się do tego pytania co to je dostałem i miałem się zastanowić.-zapytał patrząc na mężczyznę.
-Tak lubię samotność.-zaczął.-E...to znaczy...no..ok, przydała się. Z resztą nieważne, nie zmieniaj tematu.
A więc, mam prośbę. Opowiedz mi coś o sobie. Czegoś czego nie wiem. Zawsze ktoś o mnie Tobie opowiada, ja chcę posłuchać czegoś od Ciebie na Twój temat.
-To ja zadałem takie pytanie bez sensu, przepraszam. Niby wszystko wiem, a jednak mam wrażenie, że nie wiem nic. Psy? -"No to mamy problem, ja psów nie lubię."
-Zawsze coś nowego, a o alkoholu już mówiłeś. -w tym momencie zadzwonił telefon Takumiego. Mężczyzna wyszedł z pokoju, żeby na spokojnie dowiedzieć się o co chodzi. Po kilku minutach wrócił do chłopaka.
-Nie jest dobrze...Ekipa pokłóciła się z moją babcią, obraziła się i nie chce dostarczyć ubrań na pokaz. -wywrócił oczami. -Muszę jechać ratować pokaz. Bardzo jesteś zły? -zapytał ze smutną miną.
-Na pewno? Cholerna robota, żeby mi zawracać teraz robotę. -zaczął zły na samego siebie.
-Tak jest, wedle rozkazu. -mówiąc to wziął mężczyznę na ręce.
-Przepraszam, że muszę teraz wyjść. -powtórzył się po raz kolejny, sadzając Yuu na kanapie, w salonie.
-Co do naszej jutrzejszej randki. Przyjadę po Ciebie koło siedemnastej, ok? -zapytał chcąc się upewnić.
Mężczyzna poszedł ubrać koszule po czym szybko wrócił do salonu. Nachylił się nad chłopakiem, całując go czule.
-Przepraszam. -położył dłonie na jego policzkach.
-Przepraszam i dziękuje Ci za cudne urodziny. -po tych słowach, ponownie złożył pocałunek na jego wargach.
-Kocham Cię, kocham. Jestem jutro punkt siedemnasta. -mówiąc to przytulił go, po czym wypuszczając z objęć oddalił się ku wyjściu.
-Dzięki, że zajmiesz się dzisiaj agencją. -zwrócił się do swojego brata, Takumi, kiedy ten zbierał się do wyjścia.
-Spoko, dla mnie to nie problem. -uśmiechnął się do niego Ren, zakładając kurtkę.
-Tylko nie zapomnij mu pierdoło o tych świętach powiedzieć.
-Powiem mu, powiem, tylko to może jutro rano bo Reiko ma podrzucić ten klucz jak nas nie będzie.
-Tylko wiesz, ja chcę Yuu na wigilii całego i zdrowego widzieć, więc rozegraj to tak, żeby nie zapomniał jak się oddycha. -Takumi zaśmiał się na jego słowa.
-No to trzymaj się brachu, powodzenia. Zajebistej randki. Na razie, dzięki za kawę.
-Pa Ren, trzymaj się. -mężczyzna zamknął za nim drzwi, po czym poszedł się szykować. Przebrał się w czarne dżinsy, t-shirt, koszulę w kratę i tradycyjnie skórzaną kurtkę. Ułożył włosy, zapalił papierosa przed wyjściem, a następnie udał się do samochodu. Stojąc na światłach, rozglądał
dookoła.
-hmmm...jak randka to randka, nie? -zastanowił się po czym zatrzymał się przy kwiaciarni. "Kupię mu jedną róże, żeby się nie obraził , że traktuje go jak kobietę, czy coś" Zaśmiał się pod nosem, wybierając największą czerwoną różę spośród wszystkich. Podjeżdżając pod dom Yuu zauważył, że żaden fotograf nie czeka na niego pod drzwiami. Ucieszyło go to niezmiernie, więc z uśmiechem na ustach stanął przed drzwiami mężczyzny. Zadzwonił do drzwi, chowając kwiatek na plecy.
Takumi zadzwonił ponownie, dodatkowo pukając. "pewnie nie słyszał, ma glowe w chmurach" zaśmiał się pod nosem czekając aż mężczyzna w końcu otworzy mu drzwi.
Mężczyzna wyciągnął różę zza pleców w stronę chłopaka, jednocześnie pocałował go w policzek na powitanie.
-No hej. -odparł ze spokojem, uśmiechając się delikatnie, unosząc kwiatek wyżej, żeby mógł go dostrzec.
Shirayuki zaśmiał się w odpowiedzi.
-Wiedziałem, że to powiesz, dlatego wziąłem tylko jeden. -odparł rozbawiony.
-Gotowy do wyjścia?
-To zamykaj drzwi i jedziemy. -oznajmił przyglądając się mężczyźnie.
-Ani jednego. -odparł zadowolony, łapiąc mężczyznę za rękę.
-Może w końcu uda nam się wyjść bez przeszkód. -uśmiechnął się, po czym weszli do windy i zjechali na dół.
-W końcu, nie? Nie musisz mi za to dziękować, wiesz o tym prawda? -zapytał wychodząc z windy. Nie zdając sobie sprawy z niczego, Takumi nawet nie zauważył, kiedy fotograf oddalony od nich o kilka metrów zrobił im zdjęcie.
-Flesz? Jesteś pewien? -zapytał zdziwiony. Rozejrzał się i gdy zauważył fotografa, rzucił w nim mroźnym spojrzeniem.
-Shirayuki-saa, Shirayuki-san! Niech Pan poczeka! -wołał idąc w ich stronę. Takumi schował Yuu za swoimi plecami, podając mu kluczyk od samochodu do ręki.
-Idź do auta, już. -rozkazał nie odwracając się.
-Za sekundę wrócę. -mówiąc to na chwilę spojrzał w jego stronę posyłając mu pocieszający uśmiech.
-Shirayuki-san jednak to prawda, że są Panowie razem? -mężczyzna spojrzał na dziennikarza groźnym wzrokiem.
-Jeszcze jeden krok w moją, a stracisz zęby. -warknął w jego stronę, odwracając się i idąc do samochodu. Dobrze wiedział, że Yuu dla świętego spokoju zacząłby odpowiadać na pytania, tak więc specjalnie kazał mu pójść do samochodu. Fotograf jednak nadal szedł za nim aż do samego samochodu, więc Takumi zamiast wejść do środka odwrócił się w jego stronę i łapiąc go za kurtkę podciągnął do góry.
-Co ja Ci powiedziałem? -zapytał unosząc pięść, chcąc wziąć zamach.
-Shirayuki-san, przepraszam, przepraszam.
-Jesteś nędzną gnidą, spadaj stąd bo Cię dogonię i ukręcę kark. Przestańcie się wtrącać w moje życie, do cholery! -krzyknął zdenerwowany, puszczając dziennikarza, który przestraszony odszedł w pośpiechu.
-A co by to dało? Nic, wręcz przeciwnie. Byłoby dużo gorzej. Pomyśleliby, że skoro tak "chętnie" odpowiadamy na pytania to mogą nas znowu otoczyć, a cwaniaka wystarczyło przycisnąć, żeby się zesrał w gacie i dał spokój. Gdybyś wdał się z nim w dyskusję to z pewnością stałby się bardziej uciążliwy. Tak więc, trzeba się ich pozbyć. Z resztą ja go tylko straszyłem, jeślibym go uderzył to z pewnością byłby skandal. -odparł odpalając silnik.
-I znowu nie moglibyśmy się widzieć przez kolejny miesiąc...-dodał cicho odjeżdżając z miejsca.
-Dokładnie. -uśmiechnął się. -Byleś już w parku w Kikoru odkąd przyjechałeś do Ryusei? -zapytał, włączając cicho radio.
-Rozumiem, no to teraz będziesz mógł zobaczyć jak tam jest. Swoją drogą..-zaczął zatrzymując się na światłach, dzięki czemu mógł spojrzeć na chłopaka.
-Dlaczego wybrałeś Ryusei? Czemu nie przeprowadziłeś się z Tokio na przykład do Osaki czy Kyoto? Ja wiem, że dostałeś propozycje z naszej agencji, ale mówiłeś, że i tak się musiałeś wyprowadzić bo męczyli Cię fani i dziennikarze, z tego co pamiętam z naszej pierwszej rozmowy.
-Naprawdę? -zapytał z lekkim zdziwieniem, ruszając z miejsca.
-Można powiedzieć, że miałem cholerne szczęście. Jak raz los był po mojej stronie. No to, tym razem czegoś ja się dowiedziałem. -dodał radośnie. Kilka chwil później byli na miejscu. Słychać było głośną muzykę, dookoła kręciło się wielu turystów jak i mieszkańców.
-Ogromne i tak pewnie nie zdążymy wszystkiego zobaczyć. Tutaj trzeba by było chodzić ze dwa dni. -mówiąc to odpiął pasy i wyszedł z samochodu.
-Ale zdążymy zrobić wiele rzeczy. mamy mnóstwo czasu. Chcesz iść na ten koncert wieczorem? Są naprawdę świetne. Duże widowisko, fajerwerki stamtąd widać praktycznie w całym Ryusei. -uśmiechnął się zamykając auto, następnie przechodząc na drugą stronę samochodu i wyciągając dłoń w stronę Yuu dał mu znać, że ma się jej złapać.
-Hmm...Ostatni raz byłem tutaj w liceum, więc pewnie wiele się tu zmieniło. Weźmiemy plan parku i zadecydujemy razem, ok? -zapytał. -Jak chcesz, po prostu jest taka możliwość. Zawsze możemy na niego przyjechać kiedy indziej, są tutaj codziennie na zakończenie dnia. -dodał kierując się w stronę kasy, w której oddając bilety, dał im dostęp do wszystkich możliwych atrakcji. Zabrał mapkę, którą podał chłopakowi, po czym weszli na teren parku.
-Dobrze, rozumiem, jak sobie życzysz. Ja w sumie też nie mam ochoty. -odparł z uśmiechem.
-A mnie się wydaje, że kiedyś w momencie, gdy rozmawialiśmy o randce mówiłeś, że najbardziej chciałbyś pójść tu. -mówiąc to wskazał palcem na diabelski młyn, który był zaznaczony na mapie. Wiedział, że pewnie cały zblednie, ale jakoś mu to nie przeszkadzało, jak zwykle będzie to ukrywał na tyle, ile się da.
Pstryknął go lekko w nos, następnie palec wskazujący kładąc na jego czubku.
-Kto tu jest głuptasem? Nic mi przecież nie będzie, dorosły jestem, a to jest nasza randka i chcę, żebyś się z niej cieszył. Idziemy, chodź. -uśmiechnął się delikatnie na koniec, po czym ruszył w stronę diabelskiego młynu.
-Ostatni raz byłeś z mamą, to teraz pójdziesz ze mną.
-No ok, ale przecież ze skóry mnie obdzierać nie będą. -odparł, patrząc w jego stronę. Diabelski młyn w Ryusei był wystarczająco ogromny, żeby z jego szczytu zobaczyć panoramę całego miasta. Mężczyzna patrząc w górę już czuł jak miękną mu nogi, a że nie cierpiał tego uczucia oraz bardzo było mu wstyd swojego lęku, nie okazywał tego, tylko spoglądał zupełnie w inną stronę. Wiedział, że Yuu bardzo chciał się tam udać, więc bez narzekania wszedł do "kapsuły" koła widokowego i zajął miejsce przy oknie. Dopiero gdy diabelski młyn ruszył widać było, że Takumi lekko drgnął.
-Pewnie, że tak. -przytaknął, ściskając jego dłoń. Prawda jest taka, że Takumi, cieszył się równie bardzo jak Yuu, uważał, że panorama miasta jest wyjątkowo piękna, w szczególności wieczorem, gdy wszystko jest ślicznie oświetlone. Podobało mu się, ale jego strach z lekka go przytłaczał, a jego twarzy im wyżej się wznosili stawała się coraz bledsza.
-Dawno nie byłem na diabelskim młynie. Już zapomniałem jaki ładny jest stąd widok. -uśmiechnął się delikatnie.
-Hmm...mieszkania samego w sobie może nie, ale tam. -wskazał lekko drżącą dłonią widok za oknem. -Widać park w Mizuki przy którym jest ono usytuowane. Nawet widać część mojego domu, górne piętra wychodzące ponad drzewa, a w tam jest Twoje mieszkanie. -wskazał w stronę Mibuyi. Koło co jakiś czas zatrzymywało się aby następne osoby mogły wejść, a ludzie u góry mogli popodziwiać widoki. Takumi przy każdym takim zatrzymaniu prawie że niewidocznie wstrzymywał oddech na kilka sekund aby potem z "ulgą" wypuścić powietrze z płuc. Był wystraszony, a mimo wszystko uśmiechał się pogodnie do Yuu pokazując mu różne rzeczy widoczne za szybą.
[oj wyciągniesz, wyciągniesz, on się mniej przy Tobie boi Yuu. xDD Ale teraz jak tak sobie pomyślałam to to będzie masakren go wyciągnąć na górę, a śmieszne jest, że do pracy jak jedzie czy coś to się nie boi albo jak na balkonie siedzi. xD LOGIKA TAKUMIEGO XDD]
-Agencje też, patrz. Tamten wyoski budynek. Jeden z większych w Mibuyi. A tam -wskazał w stronę Shikoru. -Mieszka moja babcia, pojedziemy do niej kiedyś oboje. Strasznie by się cieszyła gdybyś ją odwiedził. -"gdybym nie miał z kim rozmawiać i gdyby jego tu nie było to z pewnością bym tu już umarł ze strachu. Z resztą tak się chyba zaraz stanie, czuje jak dłonie mi się telepią coraz bardziej. Jak ja tego nienawidzę!" pomyślał zbulwersowany Takumi wściekły, że akurat takim lękiem los musiał go pokarać.
-Serio. -zapewnił go mężczyzna. -Tak, dokładnie. Zajmowała się mną przez większość mojego dzieciństwa i w momencie gdy mieszkaliśmy w Seulu i gdy przeprowadziliśmy się do Ryusei. -Możesz mi nie wierzyć, ale mimo wszystko ja też się cieszę. -złapał go za kurtkę[jak nosił płaszcz to gomen bo nie pamiętam xD] i po tym, gdy przyciągnął go do siebie pocałował Yuu drżącymi wargami, a strach tak jakby z niego uleciał.
-Bardzo się cieszę. To nasza pierwsza randka i wszystko idzie po mojej myśli. Nawet nie boję się aż tak. Dziękuje. -dodał uśmiechając się do niego, mimo tego, że wciąż cały się telepał był zdecydowanie bardziej spokojny.
-Twoja mama pewnie się wesoło śmieje, że masz chłopaka z takim dziecinnym lękiem i z pewnością cieszy się, że znowu miałeś okazje pójść z kimś na diabelski młyn. -mówiąc to jego głos był pogodny, a następnie uniósł palec wskazujący ku górze.
-Jesteśmy tak wysoko, że pewnie wyraźnie nasz teraz widzi. Muszę być grzeczny bo jeszcze mnie nie polubi i co będzie? -roześmiał się radośnie po czym objął chłopaka delikatnie.
-Dziękuje. -po tych cicho wypowiedzianych słowach wypuścił go z ramion ponownie spoglądając w stronę okna.
-A w tamtą stronę jest miejsce, w którym był refresh.
-Tak myślisz? Cieszę się, że mnie lubi. Pewnie, że jest. Każda matka byłaby uradowana widząc szczęście swojego dziecka. - Na następne słowa Yuu, Takumi przeklnął w myśli. "Kurwa, przecież mu nie powiem o tym cholernym kluczu i w ogóle. Jezu Takumi, myśl, rusz łbem. No to żeś się wjebał."
-Jeszcze nie wiem -"a raczej Ci nie powiem" -ale coś wymyślę. -zaśmiał się niezręcznie, drapiąc się po głowie.
-A co do Twojej mamy. To z pewnością zareagowałaby inaczej niż moja rodzina kiedy dowiedzieli się, że jestem bi. Wspierałaby Cię, byłaby ...nadal pełną ciepła kochającą Cię matką. Tak. Tak właśnie myślę. Nie to co moi, ale nie mam im tego za złe. Nie chcieli źle. Chyba.
-Nie jest, nie jest. Może tata wciąż nie potrafi się pogodzić z tym, że ma syna geja, ale jakoś nigdy tego nie okazuje. Ren i jego opowieści...-mężczyzna złapał się za głowę.
-On lata między Seulem, a Ryusei i tylko jak kogoś z rodziny dopadnie, to zaczyna mówić "A nasz Taku znalazł sobie chłopaka. Mieszkają razem. Chyba już tak zostanie, a Yuu jest takim miłym, sympatycznie wyglądającym chłopakiem, to niemożliwe, że z nim wytrzymuje. Jak on to robi, że Takumi jeszcze nie wyprowadził go z równowagi?" -zaczął przedrzeźniać brata, śmiejąc się cicho na koniec.
-No to jest chyba plan doskonały. Bez miłości to byś chyba z moimi zboczeniami i humorami wytrzymał maksymalnie dwa dni. -zaśmiał się. -Na niego plotkara to za słabe określenie. Jemu się po prostu gęba nie zamyka, ale jak przychodzi co do czego i ma się odezwać to milczy jak grób. -wywrócił teatralnie oczami.
-Pewnie, że dobrze! -dodał po chwili, a koło zjeżdżało coraz niżej.
-No kto by pomyślał, że to powiesz. -odparł lekko unosząc brwi. Pocałował mężczyznę czule i w tym samym momencie zjechali na dół. Takumi odkleił się od Yuu i trzymając go za rękę wyszedł na zewnątrz. Odetchnął z ulgą, a kolory powoli powracały na jego twarz. "Przeżyłem..."
-Pokażesz mi tą mapkę? Zobaczmy gdzie by tu pójść teraz. -słychać było nieopodal piski młodych dziewcząt, które z pewnością rozpoznały i teraz z niedowierzaniem przyglądały się parze.
Prześlij komentarz