TAKUMI SHIRAYUKI
URODZONY: 14 listopada 1984r. (28 lat)
WZROST: 181 centymetrów
WAGA: 60 kilogramów
MIEJSCE URODZENIA: Seul
MIEJSCE ZAMIESZKANIA:Ryusei
HISTORIA:
Takumi urodził się czternastego listopada w najbardziej burzowy dzień w Seulu. Kilka miesięcy później wrócił razem z rodzicami oraz bratem bliźniakiem do Japonii, gdyż tak naprawdę mieszkali w Ryusei, a w Korei byli tylko po to, żeby złożyć wizytę rodzinie matki dzieci – Wang Ji Hyo, która zaś z zawodu jest śpiewaczką operową, a od czasu do czasu gra w filharmonii na altówce. Ojciec Takumiego – Akira Shirayuki jest za to florystą prowadzącym kwiaciarnie. Niby sprawiają wrażenie przeciętnej rodziny, aczkolwiek kiedy zajrzy się jeszcze jedno pokolenie w tył zaczynają się schody. Babcia Takumiego – Inoue Shirayuki jest jedną z tak zwanych „ważnych osobistości” w mieście. Z wykształcenia jest ona projektantką i do dziś pomimo jej wieku odbywają się pokazy z nowymi kreacjami, które na bieżąco tworzy. To ona rozsławiła Ryusei w świecie mody. Ma również oprócz tego, własny butik, studio fotograficzne, w którym doskonaliła swoje umiejętności duża część fotografów, a wszelkie sesje zdjęciowe odbywają się właśnie tam, gdyż jest to najbardziej profesjonalne oraz największe studio w całym mieście, do tego dochodzi jeszcze agencja zatrudniająca początkujących modeli oraz modelki. Dlaczego to takie istotne? Otóż jej syn wyprał się przejęcie tego wszystkiego co osiągnęła Inoue oraz zajęcia się projektowaniem. Nie chciał się w to bawić, a poza tym jego pasją było tworzenie dzieł sztuki z kwiatów, nie materiału. Tak więc jej prawą ręką został nie kto inny jak Takumi. Chłopak od małego był pod opieką babci tak samo jak jego brat z tą różnicą, że Rinowi w ogóle nie podobało się zamieszanie. Dlatego też kiedy tylko Takumi wykazał minimalne zaangażowanie Inoue natychmiast to zauważyła i zaszczepiła w nim miłość do modowego świata. Z czasem kiedy Shirayuki podrósł babcia zaczynała go uczyć wszystkiego co będzie mu potrzebne do tego aby zostać jej godnym następcą. Jako nastolatek uczył się projektować, szyć i zarządzać biznesem. W wolne dni przebywał z Inoue. Towarzyszył jej w ważnych spotkaniach, sesjach, konkursach, wywiadach do gazet czy telewizji, a na pokazach nawet wychodził z nią na wybieg już jako mały chłopczyk posłusznie trzymając babcie za rękę. Po to, żeby każdy zobaczył jak wygląda przyszły gigant mody. Media przyglądały się jego poczynaniom, ludzie mogli obserwować jak z każdym występem przy boku starszej Shirayuki Takumi rósł coraz bardziej i stawał się dojrzalszy. Podczas studiów z zakresu fotografii mężczyzna powoli zaczynał odciążać swoja babcie z poszczególnych zajęć, aby ta mogła skupić się jedynie na projektowaniu. W związku z tym w wieku dwudziestu lat przejął studio fotograficzne. Ustalał terminy sesji, dbał o to, aby sprzęt był sprawny i żeby wszystko było na miejscu, zapięte na ostatni guzik.
Lecz praca to nie wszystko. W jego rodzinie wszyscy zawsze żenili się w młodym wieku, nie dziwota, że gdy obaj bracia skończyli dwadzieścia pięć lat oczekiwano po nich, że jak najszybciej znajdą sobie żonę i spłodzą potomków. Cóż, problem tkwi w tym, że ani jednemu ani drugiemu specjalnie się do tego nie paliło. Rin był zbyt zabawowy i nie wystarczająco dojrzały w dodatku wolał skupić się na karierze niż zakładaniu rodziny, zaś Takumi najzwyczajniej w świecie wolał żyć sam. Nie uśmiechało mu się mieszkać pod jednym dachem z partnerką. Wolał, że gdy wreszcie dostaje trochę wolnego czasu przychodząc w środku nocy do domu być sam i porządnie wypocząć zamiast znosić kogoś kto po powrocie zapewne zasypywałby go masą pytań i wymagał uwagi jak i czułości z jego strony. Podobało mu się takie życie jakie miał. Jego tryb był dość…hulaszczy. Miał całą masę tak zwanych „partnerek na jedną noc”, z resztą to się tyczyło również mężczyzn. Shirayuki nie ograniczał się w kwestii romansów, kiedy tylko ktoś mu się spodobał on od razu próbował tą osobę uwieźć swoim zimnym nieco przerażającym wzrokiem. Każda kobieta czy też mężczyzna, która uległa jego urokowi już po kilku dniach stawała się dla niego bezużyteczna. Nie chciał miłości, on po prostu uwodził ludzi. Jednakże ku zdziwieniu wszystkich pewnego dnia Takumi oznajmił wszystkich wszem i wobec ze stuprocentową obojętnością, że się żeni. Jego narzeczona Reiko Matsumoto była piękną kobietą o delikatnych rysach twarzy. Na co dzień była nauczycielką w prywatnym liceum w dzielnicy Mibuya. Z opowieści Reiko wynikało na to, że poznali się w studiu. Jej siostra Megumi Matsumoto była początkującą modelką i bardzo chciała, żeby siostra wspierała ją podczas pierwszej sesji. Megumi poznała ich ze sobą w momencie kiedy Takumi przyszedł sprawdzić jak radzi sobie „nowy nabytek” agencji. Na miesiąc przed ślubem stało się jednak coś dziwnego . Narzeczeni z uśmiechem na twarzach, trzymając się za dłonie oświadczyli, że właśnie się rozstali, a ceremonia zaślubin została odwołana. Rodzina Shirayuki oraz Matsumoto była tak zszokowana tym co zobaczyli, że po fakcie nawet nie dopytywali co się stało. Dlaczego tak nagle para, która dzieliła jedno mieszkanie i sprawiająca wrażenie szczęśliwych zerwała ze sobą bez żalu do żadnej ze stron? Tego nikt nie wie oprócz ich samych. Jedno było wiadome, Takumi wrócił do dawnego trybu życia, a grona osób, które umieją przemówić mu rozsądku dołączyła jego była narzeczona, a teraz najlepsza przyjaciółka- Reiko.
AKTUALNIE:
Shirayuki po skończeniu studiów wykupił mieszkanie w dzielnicy Mizuki. Zrezygnował z apartamentu znajdującego się w Kazeki, gdyż po prostu miał dość otoczenia z tamtej dzielnicy. Przeważnie ludzi stamtąd spotykał na co dzień w pracy, tak więc nie chciał mieć z nimi nic więcej wspólnego. Wolał wynająć duże mieszkanie w Shikoru i patrzeć jak miasto tętni przeciętnym życiem, niż męczyć się wśród bogaczy z Kazeki.
Dodatkowo wypadałoby wspomnieć, że od jakiegoś czasu Takumi nie mieszka już sam. Na okres próbny wprowadził się do niego Yuu Nakami, chłopak Shirayukiego, który z pewnością zagości tam na dłużej. Wiąże się to również ze zmianą trybu życia mężczyny. Zaczął częściej wychodzić z domu, a każdą wolną chwilę stara się poświęcić chłopakowi. Jest to jego pierwszy związek odkąd zerwał zaręczyny z Reiko, która za to teraz trzyma kciuki za to aby jego szczęście tak szybko się nie skończyło.
Rzadziej za to spotyka się z rodziną. Nie ma teraz już tyle czasu co wcześniej. Chihaya aktualnie znajduje się w Londynie, na studiach, a Ren wciąż buja w obłokach pomagając Takumiemu w utrzymaniu rodzinnego interesu, kiedy ten musi gdzieś wyjechać.
Co do swojej kariery to przejął już większość działalności swojej babci. Został szefem agencji, w której ma własne biuro i centrum swoich poczynań, nadal zajmuje się studiem oraz pomaga w zarządzaniu butikiem Inoue. Dzięki temu jego babcia mogła się w stu procentach poświęcić projektowaniu nowych kolekcji. Na pokazy Takumi zawsze jeździ wspierać swoją babcię, gdyż wie, że każdy pokaz może być jej ostatnim, a jest ona dla niego bardzo ważną osobą.
Ma również problemy ze zdrowiem. Przez pewien wypadek w skutek, którego został pchnięty nożem w brzuch, a jego odporoność jest teraz dużo słabsza, przez co stał się bardziej podatny na choroby.
WYGLĄD:
Jeśli chodzi o budowę to Takumi nigdy nie miał ciała kulturysty. Zawsze był wyższy i chudszy od reszty swoich rówieśników. Nigdy nie mógł pochwalić wyrzeźbionym na brzuchu kaloryferem, a w dodatku był właścicielem długich szczupłych jak patyki nóg. Jest człowiekiem o który przeważnie ma kamienny wyraz twarzy. On prawie nigdy się nie uśmiecha, tylko przy najbliższych można zobaczyć, że naprawdę z czegoś się cieszy. Coś co jest jego wyjątkową cechą, która wyróżnia go spośród innych ludzi to na pewno spojrzenie. Często ludzie przez nie boją się go zaczepiać, aczkolwiek z drugiej strony to właśnie dzięki temu lgnął do niego jak głupiec w pułapkę. Jest ono mroźne, wręcz przerażające, ale na swój sposób uwodzi do tego stopnia, że ciężko odmówić mężczyźnie choć najmniejszej zachcianki.
Zazwyczaj jest ubrany bardzo schludnie i przede wszystkim modnie. W końcu musi dawać dobry przykład w swojej branży. Często nosi koszule oraz różnorakie marynarki. No cóż, to jego babcia nauczyła go, że mężczyzna najlepiej wygląda w koszulach, porządnych dżinsach i marynarce. Jednakże na co dzień nosi zwykły T-shirt i rozciągniętą bluzę. W tym czuje się najlepiej i najswobodniej.
Jeśli chodzi o budowę to Takumi nigdy nie miał ciała kulturysty. Zawsze był wyższy i chudszy od reszty swoich rówieśników. Nigdy nie mógł pochwalić wyrzeźbionym na brzuchu kaloryferem, a w dodatku był właścicielem długich szczupłych jak patyki nóg. Jest człowiekiem o który przeważnie ma kamienny wyraz twarzy. On prawie nigdy się nie uśmiecha, tylko przy najbliższych można zobaczyć, że naprawdę z czegoś się cieszy. Coś co jest jego wyjątkową cechą, która wyróżnia go spośród innych ludzi to na pewno spojrzenie. Często ludzie przez nie boją się go zaczepiać, aczkolwiek z drugiej strony to właśnie dzięki temu lgnął do niego jak głupiec w pułapkę. Jest ono mroźne, wręcz przerażające, ale na swój sposób uwodzi do tego stopnia, że ciężko odmówić mężczyźnie choć najmniejszej zachcianki.
Zazwyczaj jest ubrany bardzo schludnie i przede wszystkim modnie. W końcu musi dawać dobry przykład w swojej branży. Często nosi koszule oraz różnorakie marynarki. No cóż, to jego babcia nauczyła go, że mężczyzna najlepiej wygląda w koszulach, porządnych dżinsach i marynarce. Jednakże na co dzień nosi zwykły T-shirt i rozciągniętą bluzę. W tym czuje się najlepiej i najswobodniej.
CHARAKTER:
Takumi jest typem, który charakterem kompletnie nie pasuje do swojej rodziny. Tak jak wszyscy są niepoprawnymi wiecznie uśmiechniętymi optymistami tak mężczyzna jest zupełnym tego przeciwieństwem. W większości przypadków jest bardzo prostolinijny i nie cierpi kiedy ktoś owija w bawełnę. Poczucie humoru zyskuje tylko kiedy będzie już po kilku mocnych piwach, tak samo jak większość zachowań podobnych do jego rodziny zyskuje po pijaku, ale to chyba jak każdy kto schleje się w trupa. Nienawidzi lizusów jak i ludzi którzy boją się wyrażać swoją opinię ze względu na innych. Zdarza mu się zażartować, ale głównie są to ironiczne dogryzki. Nigdy nie uważał, że jest samotny. Fakt, mieszka sam, ale nigdy nie nazwałby tego samotnością. Jemu się to podoba, nikt nie wchodzi mu w drogę. Ogólnie bywa zimny niczym jego wzrok i oschły do granic możliwości. Mało mówi i zazwyczaj ogranicza się do ciętych ripost. Bywa złośliwy i zamknięty na argumenty innych. Jest zabójczo szczery, mówi to co myśli dobrze wiedząc, że może to sprawić przykrość innym. Jednym zdaniem, istny . Doskonały na szefa. (w sumie jakby nie patrzeć, już nim jest.) Lecz pod każdą skorupą coś się kryje. Ten nikim ani niczym nie przejmujący się twardziel potrafi zmienić się o sto osiemdziesiąt stopni. Kiedy nikt nie patrzy lub, gdy jest w otoczeniu najbliższych staje się całkiem znośny. Oczywiście nie spodziewajmy się nagle gigantycznej zmiany. Wcale nie stanie się potulny jak owieczka. Będzie może jedynie bardziej opiekuńczy, pomocny, bardziej rozmowny. No, ale cóż czasem nawet on musi wyjść ze znajomymi na piwo czy koncert, co jak co, ale on też jest potrzebuje trochę uwagi czy towarzystwa. Ważne dla niego osoby bardzo dobrze o tym wiedzą i idealnie wyczują moment, w którym Takumi potrzebuje bliskości drugiego człowieka mimo, że nigdy się do tego nie przyzna. W końcu i tak mimo wyjątkowo silnego charakteru nadal jest tylko słabym człowiekiem. Jest zamknięty na obcych ludzi. Trzyma się tylko z najbliższą rodziną i przyjaciółmi. Jednakże, modelki, modele, projektanci czy też fotografowie, którzy z nim współpracują nigdy nie narzekają. Uważają go za sumiennego w pracy, zdolnego do poświęceń, sprawiedliwego i dobrego szefa, aczkolwiek jest bardzo wymagający i nie toleruje lenistwa czy też braku przykładności. Nikt przy nim nie może spocząć na laurach, inaczej skończy się to dla takiej osoby w bardzo niekorzystny sposób. Dla niego praca jest bardzo ważna, w końcu poświęcił jej za dużo czasu, żeby to wszystko miało się teraz zmarnować.
CIEKAWOSTKI:
~*~Ze względu na pasję swojej matki, Takumi w młodości uczył się gry na skrzypcach i fortepianie. Do tej pory pamięta jak się gra lecz nie ma na to ani czasu, ani warunków czy chęci.
~*~Uwielbia czekoladę. Miał kiedyś w domu nawet czekoladową fontanne lecz wylądowała ona gdzieś w otchłaniach składzika. Aczkolwiek w jego szafce ZAWSZE jest choć jedna paczka Pocky.
~*~Pali jak smok. Zaczął przez to, że jego praca wywierała na nim zbyt duży stres, a jedyną wymówką na krótką „przerwę” było tak zwanę „idę na fajkę, zaraz wracam” Jego ulubionymi papiersoami są Marlboro menthol lights oraz Black Devil.
~*~Ma w domu Shishe, aczkolwiek pali ją głównie z melisami zamiast tytoniu ze względu na to, że często siedzi przy Shishy ze swoją siostrą, która nie pali, a i on nie chce, żeby zaczęła.
~*~Nie wyobraża sobie mieszkać w mieszkaniu bez dużego balkonu.
~*~Nigdy się do tego nie przyzna, ale lubi robić za niańkę.
~*~Ze względu na pokazy trochę podróżuje.
~*~Nie lubi psów, łagodnego jedzenia, jeździć metrem i konno.
~*~Nie pije kawy. Zastąpił ją sobie energetykami, które za to
może pić jeden po drugim.
~*~ Ma bliznę na brzuchu.
~*~Może i nie lubi kawy, ale za to kocha dobrą herbatę. Można znaleźć u niego w domu prawie każdy rodzaj. Jego ulubione to kaktusowa Yerba Mate i Mleczny Oolong. Nie lubi też pić herbaty w kubkach. Wyjątkiem jest Yerba przy której ma się specjalny wysoki kubek z metalową słomką, na której końcu jest coś w rodzaju sitka zapobiegającego przedostaniu się drobinek wewnątrz słomki. Poza tym, kiedy tylko może pije herbatę w czarkach.~*~Nie pije kawy. Zastąpił ją sobie energetykami, które za to
może pić jeden po drugim.
~*~ Ma bliznę na brzuchu.
OD AUTORKI:
Witam wszystkich i każdego z osobna. ^^ Liczę na ciekawe wątki i jestem chętna na wszelkie powiązania. Mam nadzieje, że moja postać wam się spodoba. Nie wiem jak Takumi, ale ja nie gryzę, więc piszcie śmiało ;3
Twarzy Shirayukiemu użyczył Yu Ha Min.
2 874 komentarze:
«Najstarsze ‹Starsze 601 – 800 z 2874 Nowsze› Najnowsze»-ej noooooo! Chciałem cię oprowadzić!-burknął."nie myślałem o tym..."-t-to teraz chodź do garderoby zostawić torby i oprowadzę cię dalej...
-Winny winnemu wytyka!-odburknął.-I co się tak patrzysz?-dodał już spokojniej.
-Nie jestem...-mruknął.-No chodź...oprowadzę cię dalej. Kuchni tu zasadniczo nie mamy...ale mamy ładną łazienkę...z cholernie małą wanną...-dodał wprowadzając go do toalety.
-Nie prawda...-mruknął.-No to wszystko...mamy 3 pokoiki i korytarz. małe ale przytulne...
-No i jak tam chłopcy?-spytał Jintarou w końcu doczłapując się do domku.
-Ładne, prawda? Chodźcie to pokażę wam wasze źródełko...wszystko ładnie odgrodzone, zasłonięte itp.-mówiąc to wyszedł z domku i kamienną ścieżką zaprowadził ich do niewielkiego, okrągłego, parującego "jeziorka".-No...macie pod wodą kamienna ławeczkę...trochę ci tu wyremontowałem...-uśmiechnął się do chłopaka.
-Nic się nie stało...wiem że twoja praca jest ważna.-zapewnił z uśmiechem.
-Dobra...to ja wam nie będę przeszkadzał...kolacja jest tradycyjnie o 19-mówiąc do odszedł podgwizdując i co jakiś czas szczerząc się w stronę nieba.
-Um...-zarumienił się.-Ja też się bardzo cieszę...bardzo...-dodał.-Co robimy do kolacji?
Jest taka ścieżka w lesie która prowadzi do takiego wodospadu...możemy tam pójść...-zaczął się zastanawiać.
-No OK.-uśmiechnął się. Poszli zamknąć domek i już po chwili szli leśną ścieką-To niedaleko...chodziłem tak pływać latem...ale teraz woda jest zimna. Za wodospadem jest jaskinia, to takie tylko moje miejsce...przychodziłem się tam wypłakać lub po prostu pomyśleć.
-W sierpniu...na początku...-mruknął.-bo wszyscy w domu na mnie krzyczeli o ten wyjazd i pracę...-mruknął zwieszając głowę.
-Mam nadzieję już więcej nie płakać...mimo że wiem że to jest niewykonalne...-uśmiechnął się.-To tutaj...-mówiąc to przeszedł przez barierkę.-Pokażę ci tę jaskinię...chyba że nie chcesz zmoknąć...
Yuu zręcznie przeskakiwał po dobrze sobie znanych kamieniach. Co jakiś czas oglądał się za siebie czy mężczyzna za nim nadąża. Wskoczył w wodospad znikając w jaskini za ścianą wody.
-Mogłeś na przykład wpaść do rzeki-roześmiał się.-Nie zwracałem uwagi na takie szczegóły kiedy płakałem...no i przecież wyschniemy...-uśmiechnął się.
-Taku!-przebiegł przez wodę ignorując fakt że woda sięgała mu do kolan.-żyjesz ciamajdo?-spytał z uśmiechem pomagając mu wstać.
-Aaaaa!...No weź!-chlusnął go wodą śmiejąc się przy tym.-To nie ja wpadłem do rzeki!
-A jak inaczej można by cię nazwać w takiej sytuacji?-roześmiał się.-No już przestań mnie chlapać!-dodał zakrywając twarz dłońmi.
-nnnnn.-objął go za szyję. "Kocham go...mokro i zimno...dupa! wyschniemy!".
-Nnnnn-jęknął.Odsunął się od niego gdy zabrakło mu powietrza. Oblizał górną wargę.-Wstańmy już z tej cholernie zimnej wody.
-No to idziemy. Oprowadzę cię po jaskini...-uśmiechnął się prowadząc go w głąb pieczary. "Ciekawe jak zareaguje na to że wyjdziemy przy domku..."
-Biegłem...po kłótni z tatą bo po mnie przyjechał...gonił mnie więc pomyślałem że schowam się za wodą a znalazłem to...-uśmiechnął się promiennie.-Widzisz te kamienie? Ona tak ładnie świecą...dlatego nie bałem się tu siedzieć...-wyjaśnił.
-To miejsce jest niesamowite...nikogo przed tobą tu nie przyprowadziłem...tylko my wiemy o tym miejscu, to sekret.
-To dobrze...jest dobrze tak jak jest.-dodał nie przestając się uśmiechać."Coś mu się stało? Dziwnie się zachowuje...nah, nieważne"
-oj...-jęknął."O cholera! wkurzy się! na pewno! już po naszym cudownym dniu...na pewno się zdenerwuje!"
-Um...przepraszam...ale...teraz nikt nam już nie przeszkodzi...-uśmiechnął się przepraszająco.
-No um...nie martw się...naprawdę mi przykro...n-no przecież twoja babcia i brat nad wszystkim czuwają...-wydukał.
-No bo...to ja cię tu zaciągnąłem...ale jak już jesteś spokojny to chyba dobrze...chodźmy dalej...już prawie jesteśmy na miejscu.-mówiąc to wyswobodził się z uścisku mężczyzny. Przeszedł parę metrów i odsunął płat kory zasłaniający wyjście.
Chłopak odsunął płat i wyszedł na zewnątrz.-Tak...jesteśmy już koło domku...a konkretnie za nim.-uśmiechnął się.
-tak...jest niesamowite.-uśmiechnął się.-Ty też musisz się przebrać...jesteś bardziej mokry ode mnie...-"i ten telefon..." pomyślał.
-Ja też kiedyś umrę...i nie chcę przeżyć ani jednego dnia bez ciebie...-dodał kierując się do garderoby i zaczynając szykować suche ubrania.
-Um...-spojrzał na zegar wiszący na ścianie.-dochodzi 19!-krzyknął i zaczął się przebierać.
-Tak, gotowy...-wyszli z domku zamykając drzwi.-Um..Taku...Jesteś zły za ten telefon? Mi jest naprawdę przykro...ale jestem też troszkę szczęśliwy że nikt nam nie będzie przeszkadzał i wgl...
-Tak...tylko nasz.-odpowiedział z uśmiechem i lekkimi rumieńcami.-Ale Taku...ten telefon był drogi no nie?
-dobrze...-mruknął zwieszając głowę.-n-nie było tematu...-dodał.-Taku...wiesz że ten domek należał kiedyś do mojej mamy?-spytał już troszkę ożywiony, zrównując się z mężczyzną.
-te onsen należało do dziadka.-wyjaśnił chłopak.-A ten domek to był taki pokój mojej mamy. No i...nie przyjeżdżaliśmy tutaj...bynajmniej tego nie pamiętam...wujek wpadał do nas.
-Pamiętam ciepłą wodę...a tak to że pamiętam większość to...byłem chyba w szkole podstawowej i wujek mnie tu zabrał na wakacje.-uśmiechnął się.
-Tu jest po prostu spokojnie. Zawsze mogłem pójść do jaskini pomyśleć...tutaj nikt na mnie nigdy nie krzyczał.-ścisnął dłoń Takumiego.
-Ale ja nie chcę na ciebie krzyczeć...ale jak będzie trzeba to cię ogarnę.-dodał wchodząc do pokaźnej wielkości jadalni.
-Yuu! Tutaj!-usłyszeli krzyk z końca sali.
Nie obeszło się bez ciekawskich spojrzeń innych gości, ale Yuu się tym za bardzo nie przejął. Był tutaj z Takumim, i nic nie mogło mu tego zepsuć. Usiedli przy stoliku i podbiegła do nich kobieta z dwoma talerzami sushi.
-No chłopaki smacznego.-uśmiechnął się Jintarou.-Co wy tacy mokrzy?
-Um, tak.-uśmiechnął się.-oprowadzałem Taku po okolicy.-dodał Yuu biorąc się za jedzenie "a'propos ciepłej kąpieli...pójdziemy dzisiaj do źródełka ne?"
-Rozumiem, i jak podoba ci się tu?-Jin zwrócił się do mężczyzny.
-W takim razie możecie wpadać kiedy tylko chcecie.-uśmiechnął się. Yuu dość szybko skończył jeść więc po chwili po prostu siedział i przysłuchiwał się rozmowie.
-Czy ja wiem czy od zawsze...ojciec po prostu stwierdził że mam do tego smykałkę i przejąłem po nim interes.-wzruszył ramionami.-No ale ja spadam...bo zaraz przyjeżdża jakaś wycieczka...-mruknął wstając od stołu.
-No jest zabiegany.-roześmiał się.-Ale nie jest pracoholikiem...to co idziemy?
-pójdziemy do źródełka?-spytał kiedy byli już na ścieżce.-Woda tam jest przyjemnie ciepła i w ogóle...
Yuu szybko otworzył domek i od razu skierował się do garderoby wyciągając specjalne ręczniki jeden podając mężczyźnie. Zdjął ubrania wieszając je na wieszakach i obwiązał się ręcznikiem w pasie.
-Mówiłem że masz jej nie zakrywać.-westchnął z lekkim uśmiechem.-No nic, tak jest o wiele lepiej, idziemy.-skwitował idąc przodem.
Kiedy doszli do źródełka Yuu spokojnie i dość powoli zdjął z siebie ręcznik i wszedł do wody siadając na ławeczce.-mmmmm...cieplutko...
-Uwielbiam to miejsce.-szepnął ochlapując się gorącą wodą.-Neeee...Taku, poza tą sesją o którą prosił tamten magazyn było coś jeszcze? No bo nie wiem...mam takie wrażenie że nawet jakby ktoś mnie "prześladował" ty byś to trzymał w sekrecie.-zaśmiał się.
-Hmmm...no tak...a potem będzie tego coraz więcej i coraz mniej będziemy mieć czasu dla siebie...to trochę smutnie nie?
-Mhm...a weekendy i święta? Znajdziemy chwilę czasu nie?-chciał się upewnić. Wiedział że z czasem będą mieli coraz mniej wspólnego czasu.
-Um...to smutne...ale na noc będziesz?-zadał kolejne pytanie Żeby się upewnić.
-Ale ja bez ciebie naprawdę i tak nie zasnę...-jęknął.-Ale Takumi...ten brak czasu...on...nam nie przeszkodzi prawda? Nie zostawisz mnie przez to?
-T-taku...ja nie chcę tak...nie chcę liczyć tylko na los...-hamował łzy.-J-ja chcę zrobić wszystko żebyśmy przetrwali mimo wszystko...b-bo ja cię naprawdę kocham...
-Wiem, że nie znam jutra...ale wiem ze nie chcę żebyśmy zerwali przez brak czasu!-po jego policzkach zaczęły spływać łzy.-Przestań mówić tak jakby cię to w ogóle nie obchodziło!
-jesteś tylko spokojny?! No jasne! "Nic z tym nie mogę zrobić","zostawmy to przeznaczeniu","jestem tylko człowiekiem"!-otarł łzy.-Możesz zrobić wiele! A zachowujesz się jakbyś miał to w dupie!
Yuu zatkało, nie wiedział co powiedzieć. Znowu bezpodstawnie obwiniał Takumiego, czuł się z tym po prostu głupio.-Um...przepraszam...z-zachowałem się jak skończony idiota...nie obrażaj się, OK? Masz rację powinienem dać ci dokończyć...ja po prostu...nagle strasznie się przestraszyłem...
Chłopak usiadł mężczyźnie na kolanach i wtulił się w niego.-W porządku...może to jakieś fatum...nie wiem...-pociągnął nosem.-a miałem nie płakać...
-Och...no...nie przejmuj się moim wujkiem...to w końcu też moja wina...zasadniczo to głównie moja wina...to ja nie powinienem tak ryczeć...zachowuję się jak dziewczyna...
-Ja ich nawet nie umiem zahamować...zawsze się staram ale nie wychodzi...-mruknął zrezygnowany.-ja też nigdy nie przestanę cię kochać...-dodał z pewnością w głosie.-może to prawda że kłótnie kochanków umacniają ich miłość...-szepnął.
-N-no dobrze...ale nie chcę być takim mazgajem...-wtulił się w niego.-Wytrzymam, przecież cię kocham...nie mów takich głupot jak to że z tobą nie wytrzymam.
-buuuuu....przestań się ze mnie nabijać...-jęknął.-naprawdę nie lubię kiedy się tak ze mną droczysz...
-Masz po prostu przestać się ze mną droczyć.-mruknął.-Czuję się wtedy jak idiota...
-Wiesz co, okrutny jesteś...nie chcę być idiotom...-jęknął.-uff...gorąco...
-Nie zemdleję!-oburzył się, jednak grzecznie wyszedł z wody owijając się ręcznikiem.
-Ej! To przez ciebie wtedy zemdlałem!-krzyknął ze śmiechem.-Jakbyś się zachowywał jak normalny szef to bym nie zemdlał.
-Oj no szczegóły...-roześmiał się.-Spodobałeś mi się od razu...wiec w sumie może i racja...-wzruszył ramionami i ruszył w stronę domku.
-No bo...one mnie straszyły...i...tak seksownie wyglądałeś w tej marynarce...-wyjaśnił dziękując w duchu że i tak jest czerwony od gorącej wody.
-Em...no...-zmieszał się trochę.-N-no...tak...tak właśnie powiedziałem...
-T-to nie tak...tylko...no może już troszkę mniej...-mruknął.
-A...um...no...j-ja się chyba nie przestanę rumienić...-"podniecające? czy w takim razie jest we mnie coś co cię nie podnieca?". Pomyślał otwierając drzwi.
-C-co? Um...-miał ochotę zapaść się po ziemię. "Co jemu odwaliło że zadaje takie krępujące pytania!?"-Um...w-wszystko w zasadzie...
-Um...o-oczy...głos...i...ciało...-wydukał. Podszedł do swojej torby wyjmując "piżamę" i szukając czystych ręczników.
-A...um...p-przestań...t-ta rozmowa jest naprawdę zawstydzająca...-jęknął "mimo to...cieszę się że podnieca go moje ciało...i rumieńca i głos..."
Policzki piekły go żywym ogniem.-j-j-jesteś....-wyjąkał."nie to wcale nie jest straszne ani zawstydzające!"
-Tak! Naprawdę!...nie każ mi się powtarzać...-jęknął.-to takie zawstydzające...
"Zrobił to specjalnie! Jeszcze teraz mnie tak zostawił...". Pokręcił głową wstając z podłogi. Zebrał swoją "piżamę" i czyste ręczniki. Poszedł do łazienki i nalał sobie wody do niewielkiej wanny, którą mimo wszystko uwielbiał. Gdy zakręcił wodę wszedł do wanny. Kiedy siedział oparty o ściankę wanny a nogi miał wyprostowane opierał się stopami o jej drugi koniec. Starał się uspokoić rozszalałe serce i rozbiegane myśli "Kocham go...ale czemu on z takim spokojem porusza tak zawstydzające tematy..."
Yuu nie miał zamiaru z łazienki wychodzić. Woda miała przyjemną temperaturę i odprężała. Mógł spokojnie pomyśleć. "zboczuch...mój kochany zboczeniec...pewnie teraz kurzy i planuje jakby tu zaciągnąć mnie do łóżka...czy coś w ten deseń..." pomyślał śmiejąc się w duchu.
-A co? Stęskniłeś się?-spytał z uśmiechem wygodniej wykładając się w wannie. "Dziwne...normalnie by wszedł..."-pomyślał myjąc włosy.
-A co jak bym tu został? I już nie wyszedł?-spytał nalewając sobie płynu na gąbkę."hmmm...a może nie powinienem go tak pytać bo jeszcze tu wpadnie i wyjmie mnie z wanny?..."
-Dobrze, już nie będę...-zapewnił.-zaraz wyjdę.-mówiąc to odetkał korek i wyszedł z wanny. Wytarł się szybko i ubrał. Energicznie wysuszył włosy ręcznikiem i otworzył drzwi.
-No co? Nie rób takiej miny jakbyś zobaczył ducha...-jęknął odgarniając mokre włosy z twarzy.
-Och...wystraszyłem cię?-przykucnął.-naprawdę bałeś się tego ze nie wyjdę? Tylko żartowałem...to taka kara za to że się ze mną droczysz.-wyjaśnił z uśmiechem.
-Och...-zaczął bujać się na nogach.-przepraszam...wiesz że cię kocham...-upadł na niego i zaczął się śmiać,"gapa ze mnie..."
-tak...dopóki ktoś nie zacznie mi robić zdjęć.-zaśmiał się podnosząc się z podłogi i wstając.
-Hmmm...ciesze się ze tak na ciebie działam...-zastanowił się.-I cieszę się że kochasz mnie takiego jakim jestem...-wspiął się na palce żeby go pocałować.-ta pierdoła zawsze będzie na ciebie czekać...-szepnął.
Oddał pocałunek.-czyli..zmieniłem twoje życie...tak o 180 stopni...-zaśmiał się.
-Ach...no to jeszcze lepiej...-zaśmiał się.-Taku...nie żebym narzekał...ale troszkę zamulamy...-mruknął.
-haha, no tak-zaśmiał się.-dobrze...a ja sprawdzę czy ktoś się do mnie nie dobijał i pościelę łóżko...
-ha?-odwrócił się w jego stronę-Czy to nie oczywiste?-spytał lekko się rumieniąc.-bo to zawstydzające...nie wiem czy wiesz ale niektórzy uznają to za temat tabu...-dodał.
-No może i masz rację...ale dla mnie to i tak jest krępujące...co prawda takie tematy porusza się w szkołach itp. ale...to naprawdę jest dość wstydliwy i intymny temat...mimo że masz rację...seks jest ludzki...jest też jedną z potrzeb fizjologicznych...a te są najważniejsze według Masłowa...-zakończył siadając na łóżku.
-hah...n-no tak, szkoły się troszkę spóźniają...-wydukał.-A...a nie lepiej zostawić ten temat? D-dlaczego tak bardzo chcesz o tym rozmawiać?-spytał przełykając ślinę.
-Eeeee? J-ja..nie mam...żadnych fetyszy...-wydukał.-n-naprawdę...-zapewnił.
-em...eeee...n-no...n-na c-ciało...i..oczy...-wydukał. "i na to jak mnie traktują..."
-A...p-przestań mówić takie zawstydzające rzeczy...z takim spokojem...-wyjąkał.
-N-nie idź...-zaprotestował od razu-t-tylko...j-ja zawsze tak reaguję...jak dziewczyna...-jęknął.
-Nnnnnnn...-jęknął.-Nie prawda...tylko ty doprowadzasz mnie do takiego stanu...-wyjaśnił kiedy się od siebie odkleili.
-Ach...T-takumi...n-nie...t-tylko szyja...nie wziąłem żadnej chustki...-jęknął.
-Och...s-skoro tak...to brakło mi argumentów...-jęknął odchylając szyję dając mężczyźnie większy dostęp.
-Ach...Takumi...-jęknął. Odchylił się lekko do tyłu."Dzisiaj chyba przygotował się na wszystkie moje argumenty...nie da mi spokoju...to chyba nawet dobrze..."
Ścisnął dłonie mężczyzny.-Nnnnn...-jęknął. "tak jest dobrze...bardzo dobrze...podoba mi się...tak bardzo go kocham...teraz jest taki delikatny..."
-T-takumi...-szepnął. Czuł jak jego ciało reaguje na mężczyznę. Tego wieczoru nie miał zamiaru hamować się albo sprzeciwiać. Postanowił dać się ponieść. " z drugiej strony...nie chcę żeby pomyślał że się łatwo daję...albo że zależy mi tylko an tym...jednocześnie, lubię kiedy mnie dotyka, ale nie zależy mi tylko na seksie..."-Ach...-czył jak z każdą chwilą jego przyrodzenie stawało się twardsze.
-Ach...T-taku...-jęknął.-Takumi...-policzki piekły go żywym ogniem."jest starszy, więc to logiczne że jest bardziej doświadczony...naprawdę go kocham...okno jest otwarte...chyba powinienem być ciszej..."-Ach...
-Ach! T-takumi...Nya...ach...-jęczał. "jego ruchy..."-Ach!...n-nie...Takumi...ja...ja zaraz...-jęczał wiedząc że niedługo osiągnie szczyt.
-Ach! N-nie...j-ja...ja zaraz...Ach!-jęczał dobrze wiedząc że tym samym bardziej pobudza mężczyznę.-T-takumi...Ach! j-ja...Ach!-"za późno...ale...ostrzegałem go..."
Yuu całą swoją siłą zaparł się żeby nie zakryć twarzy dłońmi. "dlaczego on z takim spokojem...robi tyle wręcz zboczonych rzeczy..."-d-dlaczego...znowu robisz tyle zawstydzających rzeczy?...-spytał ledwo słyszalnie.
-Nach...-jęknął.-to zawstydzające...-ścierając palcem swoją spermę z policzka mężczyzny.
-A ja tak!-mruknął.-b-bo...to jest zawstydzające...kiedy tak...perwersyjnie oblizujesz swoją lub moja dłoń...-jęknął.
-T-tak...-jęknął.-właśnie o to mi chodzi...-dodał ciszej. "na tym dzisiaj kończymy? dziwne..."
"całą...noc...?"-Nnnnn...nn...nnach...-jęczał pod wpływem dotyku mężczyzny. Był szczęśliwy ze co jakiś czas może złapać oddech, mimo wszystko oddychał ciężko i szybko.
-Ach...T-takumi...-zgiął nogi w kolanach. "ach...mówiąc całą noc...naprawdę miał na myśli całą noc?"-Ach...nnnnach...
-Ach!-jęknął."muszę być ciszej...to okno..." zatkał sobie usta dłonią.-Ach...nnnnach...Taku...-jego jęki wciąż było słychać zza jego dłoni.
Yuu niepewnie pokiwał głową.-k-ktoś może usłyszeć...no wiesz ludzie spacerują...-jęknął. "ale...bądź delikatny...no przynajmniej odrobinę bardziej niż normalnie..."
-Um...d-dobrze...-objął go za szyję tym samym delikatnie się podnosząc.
-Ach..ach...ach~!...-jęczał przyjmując pocałunki mężczyzny.-Ach...T-takumi...b...boli...-objął go mocniej za szyję.-Ach...
-yhym...ach...d-dobrze...-jęknął. Nachylił się do ucha mężczyzny.-T-takummi...kocham cię...-szepnął po czym zrobił mu troszkę nieporadną malinkę na szyi pod uchem do którego szeptał.-Ach...-"jesteś mój..."-nnnnach...
-Ach...Taku...zrobiłeś ich tak dużo...-jęknął.-Ach...-mocniej objął jego szyję kładąc głowę na jego ramieniu.-Ach!
-Ach!-jęknął odchylając się lekko do tyłu. Zbliżył się jeszcze do mężczyzny składając na jego ustach namiętny pocałunek. "Jestem szczęśliwy..."
-Ach...wiem...mam...to samo...-wydyszał podnosząc się lekko i ustawiając tak żeby bez przeszkód móc zlizywać resztki spermy z penisa mężczyzny. "I tak jest tu niezły bałagan...trzeba będzie posprzątać żeby wujek nie zobaczył..."
"Wiem że nie muszę...". Delikatnie dotykał go językiem. Jego twarz troszkę odzyskała normalne kolory.-mmmmm...-jęknął. Kiedy skończył podsunął się żeby być na równi z twarzą Takumiego. W kącikach ust i na policzku zostało mu trochę nasienia mężczyzny.
-A...p-przepraszam...-"gapa ze mnie...". Yuu zadrżał pod wpływem wiatru który zawiał z otwartego okna. "zimno...ciekawe która godzina..."
-Um...nie...nie bardzo...-odparł.-Taku...wejdź pod kołdrę...w pokoju jest zimno...-poprosił patrząc na niego i uśmiechając się lekko.
Położył głowę na jego ramieniu.-Um...Takumi...trochę się boję spotkania z twoją rodziną...boje się że mnie nie polubią...-szepnął.
-N-no tak...ale...moja rodzina i tak ma mnie w dupie więc u mnie nie ma problemu...ale...boję się reakcji twojej babci, rodziców, siostry...
-Ale...ja naprawdę się boję że mnie nie polubią...no bo...przecież niedługo pokaz, prawda? A tam spotkam twoją babcię...-przypomniał.
-No wiem...i się boję że mnie nie polubi...no bo w końcu jesteś jej ukochanym wnukiem...
-No dobrze...no...może masz rację i z babcią będzie ok...-przyznał mu rację.-no ale...na przykład...mama...-mruknął prz4ełykając ślinę.
-no dobrze, to ojciec. A mama?-nadal drążył temat.-Omijasz ten temat? Dlaczego? Rozumiem że jesteś jej synem i może się martwić...ale..czy aż tak bardzo może mnie nie polubić?
-Boję się...bardzo...-westchnął.-Ale mamy jeszcze czas...trochę ale zawsze...może zmieńmy temat...-pomyślał chwilę. "zawsze mówi że mnie kocha...że kocha we mnie wszystko...ale..."-Takumi...tylko powiedz szczerze...czy..jest we mnie coś czego nie lubisz?
-Um...rozumiem...-mruknął. "Jest OK...nie musi się zastanawiać...jeżeli nie wie czego we mnie nie lubi...niech niczego nie znajduje na siłę..."
-N-nie! Tak spytałem...naprawdę, nie mam żadnych wątpliwości, nic się nie stało, nie musisz się martwić.-zapewnił.
Około 10 Yuu otworzył swoje brązowe oczy. Przeciągnął się lekko. "boli...". Nachylił się do ucha Takumiego.-Taku...dzień dobry, pobudka.
-Już rano.-uśmiechnął się. "wczoraj było naprawdę fajnie...ale nie wstanę...jak mu to powiedzieć?"
-Um...ja to chyba i tak sobie cały dzień poleżę...dupa mnie boli...nie wstanę...-jęknął nie zmieniając pozycji.
-Delikatniejszy?-uniósł brwi.-No...może troszkę...-usłyszeli jak ktoś otwiera drzwi wejściowe i już po chwili o futrynę od drzwi ich sypali opierał się wujek Yuu.-Jak się spało?-spytał z uśmiechem rozglądając się po pokoju. "Jaki syf..." pomyślał.
Yuu wlazł po kołdrę zbyt zawstydzony ilością malinek.
-Spokojnie...Goście którzy spacerowali trochę skarżyli się na jakieś hałasy ale wszystko ucichło po północy więc się wyspałem-uśmiechnął się. "Siostrzyczko...zobacz jak wygląda twój syn...i jaki zostawili tu bałagan...musieli się dobrze bawić..." roześmiał się w duchu.
-Och nic nie szkodzi. Przyniosłem wam tylko śniadanie i już znikam.-roześmiał się.-Postawię wam tutaj...-mówiąc to położył talerz który cały czas trzymał na stoliku stojącym w kącie.-Posprzątajcie tu potem.-dodał.
-To dobrze...Nie chcę widzieć ani jednej plamki.-roześmiał się wychodząc z domku. Yuu nadal siedział pod kołdrą.
-Uh...-wystawił głowę spod kołdry.-boli...-jęknął zmieniając pozycję.-Przez ciebie jestem CAŁY w malinkach...
-Um...no...-zarumienił się.-Jestem twój...i cholernie to widać...-uśmiechnął się przepraszająco."Powoli zaczynam się przyzwyczajać że robi mi te malinki...bardzo powoli..."
-Um...przepraszam że tak nieumiejętnie...-mruknął.-to fajnie że przyniósł...-dodał.-Ale ja pa nie nie wstanę...
-Dzięki...-uśmiechnął się."Cieszy się...mimo że jest naprawdę nieumiejętna...wiem że musiało go to boleć..." rozmyślał biorąc się za jedzenie.
-Jasne! Zostaw mnie tu brudnego!-wrzasnął zjadając ryż. "Biedny ja...pozostawiony, obolały i brudny..."
"wytrzymasz...więc dlaczego po prostu nie wziął mnie ze sobą...". Skończył jeść i odłożył talerz na szafkę nocną.
-Ciekawe jak!?-wydarł się. "dupa mnie boli, mam się tak doczołgać?"
-Dobra! Zobaczę czy się doczłapie!-wrzasnął wstając z łóżka i od razu upadając. Wstał i na drżących nogach opierając się o ścianę doszedł do drzwi od łazienki."Ała...". Otworzył drzwi, wszedł i cudem je zamknął. Cały zarumieniony podszedł do wanny.
-Mogłeś mnie zabrać ze sobą...nie byłoby problemu...-mruknął.-Um...jak tak teraz patrzę...to tu jest chyba za ciasno na nas dwóch...
Pokręcił głową i wszedł do wanny. "fakt, ciasno...ale co tam. Jest okay". usiadł naprzeciwko mężczyzny nogi wykładając po prawej stronie Takumiego.
-Nie jestem w stanie ruszyć tyłka...chyba że bardzo chcesz mnie nosić.-mruknął podnosząc się i siadając rozkrokiem na kolanach mężczyzny.
-T-tak...wygodniej...-uśmiechnął się. Nachylił się i zrobił malinkę z prawego przodu szyi mężczyzny. "Skoro tak cieszył się z jednej ukrytej..."
-Um...n-nie trzeba...po prostu...jesteś mój...-spuścił wzrok.
-Ach...ale...jak tak teraz myślę...to niedługo pokaz...ale...powinna do tego czasu zniknąć...prawda?-popatrzył na niego brązowymi tęczówkami.
-Nie myśl sobie nie wiadomo czego. Tak wyjątkowo ci je zrobiłem.-mruknął.
-Zaliczkę? No tak...-zamyślił się przypominając sobie sytuację.-Ale to ty mi przerwałeś w połowie, poza tym to miało być żebyś we mnie nie wchodził a i tak zrobiłeś co chciałeś.-przypomniał.
-Bo ja chciałem! Ale następnego dnia był refresh!-burknął.-Nawet jeśli ci coś wiszę to i tak nie dasz mi skończyć więc jaka różnica...
-N-no ja rozumiem że spałeś też z facetami...ale zawsze byłeś seme nie?-spytał dla upewnienia. "mylę się?"
-Um...rozumiem...chciałeś? Znaczy się...to znaczy...um...więc...wiesz że to boli...ja...zawsze myślałem że jak coś to byłeś seme...-wydukał.
-No cóż...zawsze myślałem że jesteś typem który zawsze jest seme...-uśmiechnął się lekko.-Może kiedyś...jak dasz mi dokończyć.-"fajnie...wiem o nim troszkę więcej..."
-Przyjemniejsze? Boli...ot co...ale...mi to nie przeszkadza...po prostu no ja nie umiałbym być seme i dla mnie...bycie uke jest przyjemne...
-Ale tu jest tak miło...wiem że przeczę sam sobie...ale to jest skomplikowane.-roześmiał się.
-nie...nigdy...poza tym nawet jakbym chciał to bym nie mógł.-wydukał.-Jak już będzie ci bardzo zimno to powiedz.-mówiąc to wtulił się w mężczyznę.
-No tak...to ja jestem tu ten gorący...-roześmiał się.-Ale wiesz...gdzieś wyczytałem że ludzie w zimnymi dłońmi są dobrzy w łóżku...-dodał.-No nie mógłbym...jestem...aniołkiem z różkami a nie diabełkiem z aureolką.
-Hmmm...u ciebie to przysłowie się sprawdza.-uśmiechnął się, lekko się rumieniąc.-Ciesze się że podobam ci się taki jaki jestem.
Uśmiechnął się promiennie by po chwili spochmurnieć-Więc...jak pozuję do zdjęć to ci się nie podobam?-spytał, w końcu wtedy jest inny.
-T-to dobrze...ja...jestem taki...i się nie zmienię...no ale...cieszysz się że profesjonalnie podchodzę do zdjęć, nie?-chciał się jeszcze upewnić.
Uśmiechnął się promiennie-cieszę się. Daję z siebie wszystko. Zobaczysz będę najlepszy.
-Uuuu...Taku...nie ładnie faworyzować.-sarknął i roześmiał się.-Kocham cię.
-Dobra...teraz to i mi się zaczyna robić zimno...-mruknął.
Yuu nadal siedział w wannie. Wyciągnął w jego stronę ręce dając tym samym znać że sam ani nie wyjdzie z wody ani zrobi kroku.
-ej no! Uprzejmie przypominam że jestem MĘŻCZYZNĄ! I naprawdę nie lubię jak ktoś mnie porównuje do kobiety...bo wtedy...ja naprawdę...czuję jakbym po prostu był zbyt dziewczęcy.
-Och...cieszę się...naprawdę...to miłe że nie uważasz że jestem dziewczęcy...-uśmiechnął się lekko.- I um...nie jest ci ciężko?
-Ważę 50 kg...nie uważam żebym był lekki...w sumie...ostatnio się nie ważyłem...może schudłem...-jęknął. "jakby nie patrzeć seks przyczynia się do spadku kalorii"
-N-nie...nie chcę wyglądać jak kościotrup...jem zdrowo...zasadniczo normalnie, po prostu jem to na co mam ochotę...nie ćwiczę czy coś a odkąd skończyłem 15 lat utrzymuje stałą wagę...ale...mam wrażenie jakbym ostatnio trochę schudł no wiesz...-zarumienił się lekko.-seks przyczynia się do spadku kalorii...
-Ej no! Ja się nie głodzę. Nie muszę i nie chcę. Uważam że wyglądam dobrze. Tak tylko pomyślałem ze schudłem...masz wagę w domu? Zważę się i sprawdzę...
Yuu zachwiał się na nogach ale ustał.-Nie jesteś grubasem...masz chudsze nogi.-zauważył.
-Um serio...-przytaknął.-dzięki...-wziął od mężczyzny ręcznik i zaczął się wycierać. Przychodziło mu to z pewną trudnością ale dawał radę.
-Um...przepraszam...ale to twoja wina ze jestem obolały...-mruknął.
-Wiem...co nie zmienia faktu że jestem obolały i że jest to twoja wina...-mruknął rumieniąc się lekko.
-Nie narzekam...no może troszkę...z resztą nie ważne...-mruknął.-przepraszam więc że narzekam.
-Oj no...ale wiesz że mi się podobało...więc w czym problem?-roześmiał się.
Wyciągnął w jego stronę ręce.-Do garderoby.-uśmiechnął się przepraszająco. Wiedział że sprawia tym kłopot.
Yuu znów lekko zachwiał się na nogach ale po chwili odzyskał równowagę.-Dziękuję.-Uklęknął przy torbie i zaczął szukać jakiś ubrań.
-ładnie pachnie...-uśmiechnął się z drobnych wysiłkiem ubierając jeansy.
-Jest OK...-wciągnął spodnie i szybko je zapiął. Założył czarną koszulkę z jakimiś napisami.
-Zawsze możesz mnie zanieść...posiedzimy pod jakimś miłym drzewkiem, pogoda jest naprawdę ładna.
-Um...wejdź do lasu...i idź cały czas ścieżką. Aż dojdziesz do takiego dużego drzewa.-uśmiechnął się.
-Yhym...naprawdę lubię to miejsce. Powietrze jest czyste i jet pełno miejsca do spacerów. Jak tu przyjeżdżałem to nudziłem się na tyle że znam większość miejsc.
-Możemy tu wpadać od czasu do czasu...wujek pewnie się ucieszy...Ach, uważaj...za chwilę będzie takie miejsce gdzie wystaje pełno korzeni i łatwo się potknąć.
-Tak...znowu nabrudziliśmy...to trochę zawstydzające że zobaczył ten bałagan...
-Ale to mój wujek...no, brat mamy i w ogóle...pewnie myślał sobie "zobacz siostrzyczko jaki syf, musieli się świetnie bawić" to takie w jego stylu...
-To chyba jedyna taka osoba w mojej rodzinie.-mruknął.-Tak to tu...można pod nim usiąść...
-No tak...ale mi chodzi o pokrewieństwo krwi...przecież wiem że na ciebie zawszę mogę liczyć...ale naprawdę nie chcę być dla ciebie ani dla kogokolwiek innego ciężarem...-mówiąc to oparł się o drzewo.
-Po prostu, w rodzinnym "domu" zawsze byłem ciężarem...cieszę się że jestem z tobą...-szepnął zwieszając głowę.
Zaśmiał się.-A ja się cieszę że ktoś mnie poko...
-O! Mały Yuu-chan ma nowego chłopaka?-usłyszeli głos zza drzewa po chwili przed nimi pojawił się średniego wzrostu mężczyzna którego spokojnie można by określić mianem "przystojnego".
-s-senpai...-szepnął chłopak.
-Fiu fiu...ile już razem jesteście? Ale nie martw się, niedługo pewnie i tak cię zostawi...stawiam że jak tylko cię przeleci.
-Wiesz...chyba pierwszym...tak myślę...-zastanowił się.-tak pierwszy...powtarzał wtedy że to jego pierwszy raz, pasjonujące nie?-roześmiał się.-Och uciekasz?-uśmiechnął się szyderczo widząc jak chłopak wstaje. Yuu lekko kulejąc ruszył w stronę swojej jaskini.
-Och...jestem tu w sprawach biznesowych...jestem dziennikarzem-uśmiechnął się.-A Jego spotkałem dzisiaj przypadkowo...w końcu nie będę ci zabierał zabawki, przecież to nie ładnie wyrywać komuś zabawkę kiedy się nią bawi...-włożył ręce do kieszeni.
Przy drugim ciosie zachwiał się lekko na nogach ale od razu odzyskał równowagę.-hoho...niezły jesteś...nie porównywać mnie do ciebie? A co myślisz że jesteś lepszy? Nie wyglądasz mi na świętoszka...naprawdę ci nie uwierzę jeśli mi powiesz że była to wielka miłość od pierwszego wejrzenia.-zaśmiał się szyderczo. W tym czasie Yuu doszedł już do rzeki.
-hoho...więc czujesz się lepszy bo się powstrzymałeś? Był taki słodki kiedy mówił że mu się podobam...głupio mi aż było tego nie wykorzystywać. Kiedy mi się znudził? Zabawne...po prostu parę razy się z nim popieprzyłem...ale skoro taki z ciebie świętoszek to pewnie nawet go nie dotknąłeś.-nie przestawał się szyderczo uśmiechać. Yuu przeskakując po kamieniach poślizgnął się na jednym i porządnie obtarł nogę tak że leciała z niej krew.
Mężczyzna zgiął się wpół by po chwili wyprostować się i kopnąć Takumiego w brzuch.-czyżbym miał rację?-spytał rozmasowując brzuch. Yuu w tym czasie kulejąc wszedł do swojej jaskini.
-Więc się mylę? hoho...-oderwał jego ręce od swojego ubrania.-słodki jest jak tak jęczy prawda?-odepchnął go od siebie.
Mężczyzna oddał parę ciosów, jednak po tym jak porządnie oberwał w skroń stracił przytomność.
Yuu usiadł pod jedną ze ścian. Bolała go noga, był zszokowany, martwił się o Takumiego a po policzkach spływały mu łzy. "No po prostu gorzej już chyba być nie może!"
Prześlij komentarz