TAKUMI SHIRAYUKI
URODZONY: 14 listopada 1984r. (28 lat)
WZROST: 181 centymetrów
WAGA: 60 kilogramów
MIEJSCE URODZENIA: Seul
MIEJSCE ZAMIESZKANIA:Ryusei
HISTORIA:
Takumi urodził się czternastego listopada w najbardziej burzowy dzień w Seulu. Kilka miesięcy później wrócił razem z rodzicami oraz bratem bliźniakiem do Japonii, gdyż tak naprawdę mieszkali w Ryusei, a w Korei byli tylko po to, żeby złożyć wizytę rodzinie matki dzieci – Wang Ji Hyo, która zaś z zawodu jest śpiewaczką operową, a od czasu do czasu gra w filharmonii na altówce. Ojciec Takumiego – Akira Shirayuki jest za to florystą prowadzącym kwiaciarnie. Niby sprawiają wrażenie przeciętnej rodziny, aczkolwiek kiedy zajrzy się jeszcze jedno pokolenie w tył zaczynają się schody. Babcia Takumiego – Inoue Shirayuki jest jedną z tak zwanych „ważnych osobistości” w mieście. Z wykształcenia jest ona projektantką i do dziś pomimo jej wieku odbywają się pokazy z nowymi kreacjami, które na bieżąco tworzy. To ona rozsławiła Ryusei w świecie mody. Ma również oprócz tego, własny butik, studio fotograficzne, w którym doskonaliła swoje umiejętności duża część fotografów, a wszelkie sesje zdjęciowe odbywają się właśnie tam, gdyż jest to najbardziej profesjonalne oraz największe studio w całym mieście, do tego dochodzi jeszcze agencja zatrudniająca początkujących modeli oraz modelki. Dlaczego to takie istotne? Otóż jej syn wyprał się przejęcie tego wszystkiego co osiągnęła Inoue oraz zajęcia się projektowaniem. Nie chciał się w to bawić, a poza tym jego pasją było tworzenie dzieł sztuki z kwiatów, nie materiału. Tak więc jej prawą ręką został nie kto inny jak Takumi. Chłopak od małego był pod opieką babci tak samo jak jego brat z tą różnicą, że Rinowi w ogóle nie podobało się zamieszanie. Dlatego też kiedy tylko Takumi wykazał minimalne zaangażowanie Inoue natychmiast to zauważyła i zaszczepiła w nim miłość do modowego świata. Z czasem kiedy Shirayuki podrósł babcia zaczynała go uczyć wszystkiego co będzie mu potrzebne do tego aby zostać jej godnym następcą. Jako nastolatek uczył się projektować, szyć i zarządzać biznesem. W wolne dni przebywał z Inoue. Towarzyszył jej w ważnych spotkaniach, sesjach, konkursach, wywiadach do gazet czy telewizji, a na pokazach nawet wychodził z nią na wybieg już jako mały chłopczyk posłusznie trzymając babcie za rękę. Po to, żeby każdy zobaczył jak wygląda przyszły gigant mody. Media przyglądały się jego poczynaniom, ludzie mogli obserwować jak z każdym występem przy boku starszej Shirayuki Takumi rósł coraz bardziej i stawał się dojrzalszy. Podczas studiów z zakresu fotografii mężczyzna powoli zaczynał odciążać swoja babcie z poszczególnych zajęć, aby ta mogła skupić się jedynie na projektowaniu. W związku z tym w wieku dwudziestu lat przejął studio fotograficzne. Ustalał terminy sesji, dbał o to, aby sprzęt był sprawny i żeby wszystko było na miejscu, zapięte na ostatni guzik.
Lecz praca to nie wszystko. W jego rodzinie wszyscy zawsze żenili się w młodym wieku, nie dziwota, że gdy obaj bracia skończyli dwadzieścia pięć lat oczekiwano po nich, że jak najszybciej znajdą sobie żonę i spłodzą potomków. Cóż, problem tkwi w tym, że ani jednemu ani drugiemu specjalnie się do tego nie paliło. Rin był zbyt zabawowy i nie wystarczająco dojrzały w dodatku wolał skupić się na karierze niż zakładaniu rodziny, zaś Takumi najzwyczajniej w świecie wolał żyć sam. Nie uśmiechało mu się mieszkać pod jednym dachem z partnerką. Wolał, że gdy wreszcie dostaje trochę wolnego czasu przychodząc w środku nocy do domu być sam i porządnie wypocząć zamiast znosić kogoś kto po powrocie zapewne zasypywałby go masą pytań i wymagał uwagi jak i czułości z jego strony. Podobało mu się takie życie jakie miał. Jego tryb był dość…hulaszczy. Miał całą masę tak zwanych „partnerek na jedną noc”, z resztą to się tyczyło również mężczyzn. Shirayuki nie ograniczał się w kwestii romansów, kiedy tylko ktoś mu się spodobał on od razu próbował tą osobę uwieźć swoim zimnym nieco przerażającym wzrokiem. Każda kobieta czy też mężczyzna, która uległa jego urokowi już po kilku dniach stawała się dla niego bezużyteczna. Nie chciał miłości, on po prostu uwodził ludzi. Jednakże ku zdziwieniu wszystkich pewnego dnia Takumi oznajmił wszystkich wszem i wobec ze stuprocentową obojętnością, że się żeni. Jego narzeczona Reiko Matsumoto była piękną kobietą o delikatnych rysach twarzy. Na co dzień była nauczycielką w prywatnym liceum w dzielnicy Mibuya. Z opowieści Reiko wynikało na to, że poznali się w studiu. Jej siostra Megumi Matsumoto była początkującą modelką i bardzo chciała, żeby siostra wspierała ją podczas pierwszej sesji. Megumi poznała ich ze sobą w momencie kiedy Takumi przyszedł sprawdzić jak radzi sobie „nowy nabytek” agencji. Na miesiąc przed ślubem stało się jednak coś dziwnego . Narzeczeni z uśmiechem na twarzach, trzymając się za dłonie oświadczyli, że właśnie się rozstali, a ceremonia zaślubin została odwołana. Rodzina Shirayuki oraz Matsumoto była tak zszokowana tym co zobaczyli, że po fakcie nawet nie dopytywali co się stało. Dlaczego tak nagle para, która dzieliła jedno mieszkanie i sprawiająca wrażenie szczęśliwych zerwała ze sobą bez żalu do żadnej ze stron? Tego nikt nie wie oprócz ich samych. Jedno było wiadome, Takumi wrócił do dawnego trybu życia, a grona osób, które umieją przemówić mu rozsądku dołączyła jego była narzeczona, a teraz najlepsza przyjaciółka- Reiko.
AKTUALNIE:
Shirayuki po skończeniu studiów wykupił mieszkanie w dzielnicy Mizuki. Zrezygnował z apartamentu znajdującego się w Kazeki, gdyż po prostu miał dość otoczenia z tamtej dzielnicy. Przeważnie ludzi stamtąd spotykał na co dzień w pracy, tak więc nie chciał mieć z nimi nic więcej wspólnego. Wolał wynająć duże mieszkanie w Shikoru i patrzeć jak miasto tętni przeciętnym życiem, niż męczyć się wśród bogaczy z Kazeki.
Dodatkowo wypadałoby wspomnieć, że od jakiegoś czasu Takumi nie mieszka już sam. Na okres próbny wprowadził się do niego Yuu Nakami, chłopak Shirayukiego, który z pewnością zagości tam na dłużej. Wiąże się to również ze zmianą trybu życia mężczyny. Zaczął częściej wychodzić z domu, a każdą wolną chwilę stara się poświęcić chłopakowi. Jest to jego pierwszy związek odkąd zerwał zaręczyny z Reiko, która za to teraz trzyma kciuki za to aby jego szczęście tak szybko się nie skończyło.
Rzadziej za to spotyka się z rodziną. Nie ma teraz już tyle czasu co wcześniej. Chihaya aktualnie znajduje się w Londynie, na studiach, a Ren wciąż buja w obłokach pomagając Takumiemu w utrzymaniu rodzinnego interesu, kiedy ten musi gdzieś wyjechać.
Co do swojej kariery to przejął już większość działalności swojej babci. Został szefem agencji, w której ma własne biuro i centrum swoich poczynań, nadal zajmuje się studiem oraz pomaga w zarządzaniu butikiem Inoue. Dzięki temu jego babcia mogła się w stu procentach poświęcić projektowaniu nowych kolekcji. Na pokazy Takumi zawsze jeździ wspierać swoją babcię, gdyż wie, że każdy pokaz może być jej ostatnim, a jest ona dla niego bardzo ważną osobą.
Ma również problemy ze zdrowiem. Przez pewien wypadek w skutek, którego został pchnięty nożem w brzuch, a jego odporoność jest teraz dużo słabsza, przez co stał się bardziej podatny na choroby.
WYGLĄD:
Jeśli chodzi o budowę to Takumi nigdy nie miał ciała kulturysty. Zawsze był wyższy i chudszy od reszty swoich rówieśników. Nigdy nie mógł pochwalić wyrzeźbionym na brzuchu kaloryferem, a w dodatku był właścicielem długich szczupłych jak patyki nóg. Jest człowiekiem o który przeważnie ma kamienny wyraz twarzy. On prawie nigdy się nie uśmiecha, tylko przy najbliższych można zobaczyć, że naprawdę z czegoś się cieszy. Coś co jest jego wyjątkową cechą, która wyróżnia go spośród innych ludzi to na pewno spojrzenie. Często ludzie przez nie boją się go zaczepiać, aczkolwiek z drugiej strony to właśnie dzięki temu lgnął do niego jak głupiec w pułapkę. Jest ono mroźne, wręcz przerażające, ale na swój sposób uwodzi do tego stopnia, że ciężko odmówić mężczyźnie choć najmniejszej zachcianki.
Zazwyczaj jest ubrany bardzo schludnie i przede wszystkim modnie. W końcu musi dawać dobry przykład w swojej branży. Często nosi koszule oraz różnorakie marynarki. No cóż, to jego babcia nauczyła go, że mężczyzna najlepiej wygląda w koszulach, porządnych dżinsach i marynarce. Jednakże na co dzień nosi zwykły T-shirt i rozciągniętą bluzę. W tym czuje się najlepiej i najswobodniej.
Jeśli chodzi o budowę to Takumi nigdy nie miał ciała kulturysty. Zawsze był wyższy i chudszy od reszty swoich rówieśników. Nigdy nie mógł pochwalić wyrzeźbionym na brzuchu kaloryferem, a w dodatku był właścicielem długich szczupłych jak patyki nóg. Jest człowiekiem o który przeważnie ma kamienny wyraz twarzy. On prawie nigdy się nie uśmiecha, tylko przy najbliższych można zobaczyć, że naprawdę z czegoś się cieszy. Coś co jest jego wyjątkową cechą, która wyróżnia go spośród innych ludzi to na pewno spojrzenie. Często ludzie przez nie boją się go zaczepiać, aczkolwiek z drugiej strony to właśnie dzięki temu lgnął do niego jak głupiec w pułapkę. Jest ono mroźne, wręcz przerażające, ale na swój sposób uwodzi do tego stopnia, że ciężko odmówić mężczyźnie choć najmniejszej zachcianki.
Zazwyczaj jest ubrany bardzo schludnie i przede wszystkim modnie. W końcu musi dawać dobry przykład w swojej branży. Często nosi koszule oraz różnorakie marynarki. No cóż, to jego babcia nauczyła go, że mężczyzna najlepiej wygląda w koszulach, porządnych dżinsach i marynarce. Jednakże na co dzień nosi zwykły T-shirt i rozciągniętą bluzę. W tym czuje się najlepiej i najswobodniej.
CHARAKTER:
Takumi jest typem, który charakterem kompletnie nie pasuje do swojej rodziny. Tak jak wszyscy są niepoprawnymi wiecznie uśmiechniętymi optymistami tak mężczyzna jest zupełnym tego przeciwieństwem. W większości przypadków jest bardzo prostolinijny i nie cierpi kiedy ktoś owija w bawełnę. Poczucie humoru zyskuje tylko kiedy będzie już po kilku mocnych piwach, tak samo jak większość zachowań podobnych do jego rodziny zyskuje po pijaku, ale to chyba jak każdy kto schleje się w trupa. Nienawidzi lizusów jak i ludzi którzy boją się wyrażać swoją opinię ze względu na innych. Zdarza mu się zażartować, ale głównie są to ironiczne dogryzki. Nigdy nie uważał, że jest samotny. Fakt, mieszka sam, ale nigdy nie nazwałby tego samotnością. Jemu się to podoba, nikt nie wchodzi mu w drogę. Ogólnie bywa zimny niczym jego wzrok i oschły do granic możliwości. Mało mówi i zazwyczaj ogranicza się do ciętych ripost. Bywa złośliwy i zamknięty na argumenty innych. Jest zabójczo szczery, mówi to co myśli dobrze wiedząc, że może to sprawić przykrość innym. Jednym zdaniem, istny . Doskonały na szefa. (w sumie jakby nie patrzeć, już nim jest.) Lecz pod każdą skorupą coś się kryje. Ten nikim ani niczym nie przejmujący się twardziel potrafi zmienić się o sto osiemdziesiąt stopni. Kiedy nikt nie patrzy lub, gdy jest w otoczeniu najbliższych staje się całkiem znośny. Oczywiście nie spodziewajmy się nagle gigantycznej zmiany. Wcale nie stanie się potulny jak owieczka. Będzie może jedynie bardziej opiekuńczy, pomocny, bardziej rozmowny. No, ale cóż czasem nawet on musi wyjść ze znajomymi na piwo czy koncert, co jak co, ale on też jest potrzebuje trochę uwagi czy towarzystwa. Ważne dla niego osoby bardzo dobrze o tym wiedzą i idealnie wyczują moment, w którym Takumi potrzebuje bliskości drugiego człowieka mimo, że nigdy się do tego nie przyzna. W końcu i tak mimo wyjątkowo silnego charakteru nadal jest tylko słabym człowiekiem. Jest zamknięty na obcych ludzi. Trzyma się tylko z najbliższą rodziną i przyjaciółmi. Jednakże, modelki, modele, projektanci czy też fotografowie, którzy z nim współpracują nigdy nie narzekają. Uważają go za sumiennego w pracy, zdolnego do poświęceń, sprawiedliwego i dobrego szefa, aczkolwiek jest bardzo wymagający i nie toleruje lenistwa czy też braku przykładności. Nikt przy nim nie może spocząć na laurach, inaczej skończy się to dla takiej osoby w bardzo niekorzystny sposób. Dla niego praca jest bardzo ważna, w końcu poświęcił jej za dużo czasu, żeby to wszystko miało się teraz zmarnować.
CIEKAWOSTKI:
~*~Ze względu na pasję swojej matki, Takumi w młodości uczył się gry na skrzypcach i fortepianie. Do tej pory pamięta jak się gra lecz nie ma na to ani czasu, ani warunków czy chęci.
~*~Uwielbia czekoladę. Miał kiedyś w domu nawet czekoladową fontanne lecz wylądowała ona gdzieś w otchłaniach składzika. Aczkolwiek w jego szafce ZAWSZE jest choć jedna paczka Pocky.
~*~Pali jak smok. Zaczął przez to, że jego praca wywierała na nim zbyt duży stres, a jedyną wymówką na krótką „przerwę” było tak zwanę „idę na fajkę, zaraz wracam” Jego ulubionymi papiersoami są Marlboro menthol lights oraz Black Devil.
~*~Ma w domu Shishe, aczkolwiek pali ją głównie z melisami zamiast tytoniu ze względu na to, że często siedzi przy Shishy ze swoją siostrą, która nie pali, a i on nie chce, żeby zaczęła.
~*~Nie wyobraża sobie mieszkać w mieszkaniu bez dużego balkonu.
~*~Nigdy się do tego nie przyzna, ale lubi robić za niańkę.
~*~Ze względu na pokazy trochę podróżuje.
~*~Nie lubi psów, łagodnego jedzenia, jeździć metrem i konno.
~*~Nie pije kawy. Zastąpił ją sobie energetykami, które za to
może pić jeden po drugim.
~*~ Ma bliznę na brzuchu.
~*~Może i nie lubi kawy, ale za to kocha dobrą herbatę. Można znaleźć u niego w domu prawie każdy rodzaj. Jego ulubione to kaktusowa Yerba Mate i Mleczny Oolong. Nie lubi też pić herbaty w kubkach. Wyjątkiem jest Yerba przy której ma się specjalny wysoki kubek z metalową słomką, na której końcu jest coś w rodzaju sitka zapobiegającego przedostaniu się drobinek wewnątrz słomki. Poza tym, kiedy tylko może pije herbatę w czarkach.~*~Nie pije kawy. Zastąpił ją sobie energetykami, które za to
może pić jeden po drugim.
~*~ Ma bliznę na brzuchu.
OD AUTORKI:
Witam wszystkich i każdego z osobna. ^^ Liczę na ciekawe wątki i jestem chętna na wszelkie powiązania. Mam nadzieje, że moja postać wam się spodoba. Nie wiem jak Takumi, ale ja nie gryzę, więc piszcie śmiało ;3
Twarzy Shirayukiemu użyczył Yu Ha Min.
2 874 komentarze:
«Najstarsze ‹Starsze 801 – 1000 z 2874 Nowsze› Najnowsze»-Takumi!?-odkrzyknął kiedy usłyszał głos mężczyzny. "Żyje! Tak się cieszę..."
-Przepraszasz? Za co? T-to ja powinienem przeprosić...zachowałem się jak dzieciak...T-tak się cieszę że żyjesz i nic ci nie jest...
-P-poślizgnąłem się...to nic...naprawdę...ważniejsze i poważniejsze są twoje siniaki...b-boli cię tu, prawda?-spytał dotykając lekko jego policzka.
-Nie kłam...widzę że cię boli...-mruknął.-N-nic mi nie jest...noga krwawi i trochę boli ale jest okay...n-nie zabiłeś go, prawda?-wolał się upewnić.
-No dobra! Boli jak cholera! Piecze i nie przestaje krwawić...zadowolony...-przetarł łzy.-Zabawne...TYLKO stracił przytomność...oby cię nie pozwał o pobicie...
-T-takumi...on...mówił do ciebie straszne rzeczy, prawda? Przepraszam...dodatkowo musisz mnie nieść a przecież ty też jesteś pewnie obolały...Obyś miał rację i nic z tym nie zrobi...-wtulił się w niego.
-A...c-co mówił?-wydukał.-Nie forsuj się...
-Um...on...prowokował cię...i...pewnie po prostu chciał żebyś przyznał mu rację...-mruknął.-a-apteczka jest w łazience...
-Auć...piecze...-jęknął.-nie ważne co ludzie będą mówić...ja kocham ciebie a ty mnie...ja jestem twój a ty mój...-uśmiechnął się.
-Ale mi plusy...biłeś się i jeszcze masz całą twarz poobijaną...wszystko związane z pracę będziesz musiał załatwiać w domu...i w ogóle...a ja sam mam na teraz pełno sesji...-uśmiechnął się lekko-ale może masz rację i będziemy więcej czasu razem...ech...jak będziesz miał dużo pracy w domu to postaram się jakoś pomóc...
Pokręcił głową.-Nie trzeba mówiłem że jest OK...ano...ja tylko chciałem pomóc...ale jak nie chcesz to nie będę się narzucał...
-Um...no dobrze...ale wiesz że jak byś coś potrzebował to zawsze możesz mnie poprosić o pomoc.-uśmiechnął się.
-nie nic...p-przepraszam że zniszczyłem na dzień...-zakrył twarz rękoma. Czuł się winy.
-A-ale...uciekłem...jak tchórzliwe dziecko...i zraniłem się w nogę...i...znowu sprawiłem kłopot...
-P-po prostu...-spojrzał na niego zaszklonymi oczyma.-po prostu...ja...zawsze...byłem za wszystko obwiniany...i ja...naprawdę chciałbym być mniejszą łamagą...
-Um...postaram się...-uśmiechnął się lekko.-Kocham cię...-dodał. Chciał się do niego przytulić.
-Nie wierzysz mi, prawda? Ale ja naprawdę nie chcę sprawiać kłopotów...wiem że taki jaki jestem gdy pozuję nie sprawiałbym kłopotów...-westchnął.-Zobaczysz...nie będę taką łamagą...i nie będziesz musiał się i mnie martwić.
-Um Takumi...b-bo...ja powinienem powiedzieć ci wcześniej ale bałem się że się będziesz chciał wyjechać...b-bo...d-dzwonił do mnie Ren...i...powiedział że twoja mama...j-jest u twojej babci...-wydukał.
-N-nic...p-po prostu przyjechała zobaczyć jak się czujesz...i...i mówił że chciała się do ciebie dodzwonić ale nie mogła...no bo telefon ci się zespół...
-J-ja...myślałem że będziesz na mnie zły że ci nie powiedziałem...i...Ren powiedział żebyś dał mu znać kiedy wrócimy...bo...twoja mama naprawdę chcę cię odwiedzić w mieszkaniu...-wydukał.
-Um no...z-zakryję ci te siniaki i zrobie jakiś dobry obiad.-uśmiechnął się pocieszająco.
-Dobrze...ale jak cio je zakryję to będzie się mniej martwić.
Yuu przez pewien czas leżał gapiąc się w sufit. Zamknął oczy przysypiając.
Yuu otworzył oczy kiedy zrobiło się już ciemno. Pomimo bolącej nogi skulił się starając opanować strach. Sięgnął ręką i zapalił nocną lampkę. Poczuł się odrobinę pewniej.
-Miał pójść tylko zapalić...ciekawe gdzie jest, co robi...czy nic mu nie jest i kiedy wróci? Takumi no baka...ja też się martwię noooooo....-jęknął.
"o...żyje, jest cały...uf..."-Um...Takumi to ty?-spytał dla pewności.
-Baka. Przecież poznaję po głosie że ty.-mruknął.
-Nie wydaje...jestem pewny...-mruknął. Wstał z łóżka i pokuśtykał powolutku w stronę łazienki.
Yuu jak się odlał wrócił z powrotem do sypialni.-Wiedziałbym...rozpoznałbym, jestem tego pewien. Jesteście inni. Czuję miętowe papierosy i...g-głos masz inny...teraz to wiem...jestem pewny, że bym was rozpoznał.
-Nie dobierałby się...a...a nawet jeśli t-to znam twój dotyk...to pod wpływem TWOJEGO dotyku moje ciało reaguje....n-no i...ty masz swoją specyficzną mimikę.-dodał.
-Um...mi chodzi o to jak mnie dotykasz...wiem że oboje macie zimne dłonie. Ja wierzę że bym was rozróżnił. W końcu to właśnie CIEBIE kocham.
-Ja...spałem...musiałem zasnąć, obudziłem się jak było już ciemno, zapaliłem światło i sobie leżałem. Taki nudny ze mnie człowiek...-roześmiał się.
-nach...Takumi...-jęknął i obrócił się na drugi bok i uderzył w plecy mężczyzny. Otworzył oczy.-Taku...masz smutną minę...co się stało? Czy to przez wczorajszą akcję z senpaiem?-spytał lekko przysypiającym głosem.
-Skoro mówisz że wszystko OK...ale...no dobrze nie będę drążył w sumie wyglądasz jakbyś mało spał...-westchnął.-No dobrze...to wstaję.-mówiąc to usiadł obok mężczyzny.
Wstał i uwiesił się na mężczyźnie czując jak boli go noga.-A miał to być miły wyjazd...Taku jesteś pewien ze wszystko OK? Całkowicie pewny?
-Taku...ale...dłonie ci się trzęsą...-zauważył.-Nie musisz kłamać...ja wiem że ten wyjazd mógłby być lepszy...i...widzę że coś jest nie tak...
-Dzień dobry...-wydukał.-No ale...czasem nie śpiesz 3 noce z rzędu...coś cie martwi ale nie chcesz mi powiedzieć...
-No dobrze...denerwuj się...-szybko się przebrał i lekko kulejąc wyszedł z domku.
Yuu chwilę posiedział w kuchni rozmawiając z Nami. Po jakiejś pół godzinie poszedł z wujkiem do samochodu.
-Szerokiej drogi, uważajcie na siebie.-Rintarou wyciągnął w stronę Takumiego dłoń.-Uważaj na niego.-szepnął wskazując głową na Yuu który kuśtykał do siedzenia pasażera.
Yuu przytulił jeszcze raz wujka i wsiadł do samochodu.-Ech...wracamy do domku-uśmiechnął się.-wujek cię polubił.-dodał.
-Mój pracoholik...mmmm...miętowe...-uśmiechnął się wygodniej siadając w fotelu.-Takumi...powinieneś zadzwonić do mamy jak dojedziemy.-przypomniał.
-Do wujka zadzwonię, nie chcę żeby się martwił. Powinieneś jej przynajmniej powiedzieć że wróciłeś już do domu, tak żeby się nie martwiła.-zauważył.
-To dobrze. Bo...Taku...ja...ja by się cieszył gdyby moja mama żyła i się o mnie troszczyła i martwiła...-wyjaśnił dlaczego jest taki uparty.
-Wiem...będę dzielny-uniósł dwa kciuki w górę uśmiechając się lekko.-zrobię jakiś pyszny deser czy coś...n-no i...jeżeli jeszcze nie chcesz jej mówić że jesteśmy para to nie musisz...
-Ale...no...zrobię coś smacznego...takie...dobre pierwsze wrażenie...Takumi! naprawdę dziwnie się zachowujesz...coś się stało? To przez wczoraj, prawda?
-To nie wygląda jak niewyspanie...coś cie meczy i nie chcesz mi powiedzieć.-mruknął.-tak...dobre wrażenie...chciałbym żeby mnie polubiła...-dodał.
Odwrócił głowę w stronę okna.-Nie szukam...po prostu dziwnie się zachowujesz...-mruknął."czuję się tak jakby mi nie ufał...może przesadzam i naprawdę wszystko jest ok..."
-Yhym...-mruknął nie odrywając wzroku od szyby. "przesadzam? Przecież wiem że mnie kocha...ale tak dziwnie się zachowuje...może jak staniemy to zadzwonię do Reiko."
-colę.-mruknął. Kiedy Takumi zamknął za sobą drzwi chłopak wyjął telefon i wybrał numer Reiko.-Reiko-san...mam problem.-powiedział gry kobieta podniosła słuchawkę.
-No bo...-wziął głęboki wdech.-Bo wczoraj spotkaliśmy mojego senpaia i Taku się zdenerwował i się pobili...ja uciekłem więc nie wiem o czym gadali ale od wczoraj dziwie się zachowuje. Jest jakiś taki zamyślony i przygaszony...nie chce żebym cokolwiek robił bo "mogę sobie tym sprawić problem" czy coś...i w ogóle...patrzy na mnie z takim smutkiem w oczach...-wyjaśnił.
-N-no...mój pierwszy, tak jakby...z-zgwałcił mnie...t-to tak w skrócie...n-no mówił że senpai mu powiedział że jestem zabawką Taku i że nie wierzy że mnie kocha itp. A Taku pewnie dlatego go uderzył...Rei-chan...on się serio dziwnie zachowuje...
-N-no o-on poszedł zapalić...i j-ja zasnąłem...a-a on w-wrócił jak się ściemniło...musiał pójść na spacer...-przełknął ślinę.
-A...a...-zatkało go. Zaczynał popadać w panikę.-R-Rei-chan...j-ja...co ja mam zrobić? senpai na pewno nie miał racji...b-bo Taku...-"kocha mnie, prawda?"
-Z-zacisnął ręce na kierownicy...Rei-chan CO JA MAM DO CHOLERY ROBIĆ?-wrzasnął do słuchawki.
-Nie umiem się uspokoić!-pociągnął nosem.-Na jakieś stacji...Taku poszedł kupić energetyka bo całą drogę wciskał mi kit że to z niewyspania.
-Posiedzę...jak wstanę to chyba zemdleję...-mruknął.-Od początku mu nie wierzyłem...Rei-chan...co ja mam zrobić? Przecież on lada chwila wróci ze sklepu...
-NIC NIE MOGĘ ZROBIĆ! NAWET JAK DRĄŻĘ TEMAT TO ON ZBYWA TO MILCZENIEM! NIE CHCĘ...nie chcę żebyśmy się rozstali...przecież jak wtedy przyszedł do mnie pijany to by nie kłamał...-wyszedł z samochodu.
-Um...no nie dziwie mu się...ale przez te jego debilne myśli obaj cierpimy i nie wychodzi w tego nic dobrego...Rei-chan bo on już wraca...to papa...-rozłączył się i schował telefon do kieszeni.
-Coś ci nie wyszedł ten uśmiech.-mruknął otwierając butelkę. Wziął parę łyków i oblizał usta.
-Ja tam się cieszę że jesteś człowiekiem.-uśmiechnął się i wtulił w mężczyznę.-kocham cię.-szepnął.
-Bardzo, bardzo cię kocham.-dodał przytulając go mocniej.
-bardzo...-szepnął.-kocham jak do mnie mówisz, kiedy mnie przytulasz, całujesz, dotykasz...kocham twój zapach, głos...kocham kiedy twoje serce bije tak szybko jak teraz, jak moje...-dodał. "płacze? Taku..."
-Cierpimy obaj jak masz takie głupie myśli...-szepnął. "nie płacz...nie płacz..."
-STÓJ! Nie ruszę się stąd do puki tego nie wyjaśnimy!-mówiąc to tupnął nogą.-tak myśli, nie jestem ani głupi ani ślepy!
-Nie wsiądę puki tego nie wyjaśnimy!-burknął.-Nie powiedziałeś ale myślałeś że uwierzę w bajkę o tym że po prostu jesteś niewyspany!
Yuu nie ruszył się nawet o milimetr. Włożył ręce do kieszeni i zaczął nerwowo tupać nogą. "nie ruszę się i koniec kropka."
"idiota...mój kochany idiota...dlaczego on jest taki uparty? no i...płakał..". Yuu nie miał najmniejszego zamiaru odpuścić, mógłby tak stać choćby cały dzień.
-Oczywiście, jak tylko wszystko wyjaśnimy.-mruknął patrząc na niego zaciętym wzrokiem.
-Kłamczuch.-odparł.-Nie jest w porządku, widzę że coś cię męczy.-dodał nie odrywając od niego wzroku.
Odwrócił się w stronę samochodu i wystawił mu język.-Już dostatecznie długo se o tym myślisz! Dlatego jest tai bałagan!-warknął.
-Nie odgrywam teatrzyku!-wrzasnął za nim. Oparł się o samochód. "fochnął się...a Reiko mówiła że mam uważać...no ale...ja go naprawdę kocham...głupi senpai..."
Powoli skierował na niego swój wzrok i wyjął słuchawki z uszu.-Hmmm?-"ładnie pachnie...nowe papierosy?"
Uśmiechnął się lekko.-Tylko? To bardzo istotne co powiedziałeś. Ja też cie kocham. bardzo. i nie chcę żebyś miał takie myśli bo oboje cierpimy.-wtulił się w niego.-ładnie pachnie...-szepnął bardziej do siebie.
-Takumi...ja nie chcę nikogo innego...ile razy mam ci powtarzać że nie uważam ze jestem dla mnie nieodpowiedni? Kocham cię...całego jak leci.-uśmiechnął się i ułożył usta w "dziubek" dając tym samym znak mężczyźnie żeby go pocałował.
-O pocałunki nigdy nie protestuję...poza tym...jak para hetero się na ulicy całuje to nikt nic do tego nie ma nie?-burknął.-Takumi...kupiłeś nowe papierosy?-oblizał usta.-Jakieś inne...ładnie pachną i trochę poczułem smak...-dodał.
-dobre...znaczy się ładnie pachną...-uśmiechnął się.-A tutaj były, tak?-spytał.-J-jak je gdzieś znajdziesz...-zaczął.
-to...mógłbyś kupić bo...ładnie pachną...tak czekoladowo i miętowo i w ogóle...
-Przyganiał kocioł garnkowi.-mruknął.-Już wolę żebyś palił papierosy...-dodał wchodząc do samochodu.
-W zasadzie to nie...ma więcej składników szkodliwych itd. I to tak jakbyś palił 5-10 papierosów przyjmując oczywiście że z tobą palą 3 osoby.-mruknął zapinając pasy.
-Aaaaa...rozumiem...-pokiwał głową.-Takumi, pamiętaj że masz zadzwonić do mamy...jak myślisz o której będziemy w domu?
-Dobrze.-uśmiechnął się.-pożyczę ci telefon...chyba że zadzwonisz z domowego.
-Um, dobrze...wiem że mam zadzwonić...-spuścił głowę.-te "fochy" to nie tylko moja wina.
-No przecież wiem!-burknął. Wyjął telefon i szybko napisał sms'a do Reiko. "Już jest ok, zmądrzał i zdał sobie sprawę że mnie kocha."
Yuu uśmiechnął się pod nosem i szybko odpisał. "Telefon mu się zepsuł bo Taku wpadł do rzeki. Agencje zostawił i wyjechał dla mnie, no i przecież wszystkim zajmuje się Ren. Nie martw się."
Yuu pokręcił głową. "No przecież nie wpadł specjalnie. Zachwiał się i wpadł. Spokojnie przecież już wracamy. To były tylko 3 dni, i nikt nam nie przeszkadzał."
Yuu zaśmiał się pod nosem. "A jak inaczej miało zabrzmieć? Mieliśmy czas dla siebie. My też potrzebujemy chwili tylko dla nas, wiesz? Ta wycieczka dobrze zrobiła Taku, przynajmniej odpoczął"
-Z Reiko-san.-odparł z uśmiechem i szybko odpisał. "Wypocząłem. Gorące źródła serio odprężają. Co prawda zraniłem się w nogę ale było świetnie. Już nawet nie boli"
-Um...ja też...-uśmiechnął się. "Taku "rozmawiał" z senpaiem...zraniłem się uciekając, ale tak jak napisałem już nie boli. Potem mnie zaniósł do domku i opatrzył, nie musisz się o nic martwić."
-Uhum...jest bardzo pomocna...-odparł. "Lepiej nie...jest dobrze serio! Poza tym to senpai zaczepiał Taku...i Taku po prostu nerwy puściły, a ja uciekłem dużo wcześniej, to tylko moja wina że się zraniłem"
-Um...tak...dzwonię i zawsze wysłucha i pomoże.-uśmiechnął się."Chyba żyje...znacz na pewno żyje. Wujek mówił że jakiś zakrwawiony gość uwalił mi krwią całą pościel".
-Tak ona...potrafi pomóc, pomimo że czasem popadam przez nią w panikę.-zaśmiał się. "Tak, jak będziesz kiedyś chciała wypocząć mogę ci załatwić. Na pewno żyje...spokojnie."
-Tak...panikę...ale zawsze powie jakiś dobre rady.-"Naprawdę. Spokojnie chyba tylko się pobili."
-Ja się cieszę.-uśmiechnął się.-Nie umiałbym tak mieszkać na stałe-wyjaśnił. "Tak, już jesteśmy w domku. papa". Wybrał jeszcze szybko numer wujka.
-Hej Yuu.
-Już jesteśmy w domu więc nie musisz się martwić. Wracaj do pracy, papa.
-tak, tak. papa.-Yuu rozłączył się i wyszedł z samochodu.
-Taaaa...-westchnął. "mimo że swojego mieszkania wieki nie widziałem..."-Zadzwoń do mamy-przypomniał.-A ja wypakuję torby.
-Ale ja już skończyłem-mówiąc to wziął naręcze brudnych ubrań i ruszył w stronę łazienki.-To jak na kiedy mam szykować jakiś dobry deser?-spytał nastawiając pranie.-W tym tygodniu mam dwie sesje, we wtorek i w czwartek.-dodał bardziej do siebie.
-Mhm...ale powiedz mi wcześniej kiedy żebym upiekł to ciasto...-uśmiechnął się wstając z podłogi.-Wybieg?-spytał wyraźnie zaskoczony.
-Ważny? Um...ale...a co jak coś popsuję? Jesteś pewny? Myślałem że minie dobry rok zanim pójdę na wybieg...
Wziął głęboki wdech i powoli wypuścił powietrze.-No dobrze...skoro ty uważasz że dam sobie radę, wierzę ci i dam z siebie wszystko...mam nadzieję się nie potknąć.-roześmiał się.
Pokiwał głową.-Dam radę. W końcu marzę żeby być numerem jeden w japonii.-uśmiechnął się wychodząc z łazienki.
-mhm...mamy pocky? mam ochotę na coś słodkiego...-spytał wchodząc do kuchni.
-Mhm...-otworzył jedną z szafek i truskawkowe i czekoladowe.-Uf...mam.-roześmiał się. Oparł się plecami o blat, obok Takumiego i otworzył truskawkowe pocky.
-haha, zabawne...nie jestem aż taki niski wiesz. Mam 170 cm wzrostu.-mruknął wkładając sobie do buzi pocka.
-Przeszkadza ci to?-spytał siadając wygodnie na kanapie. Powoli zjadał pocky uśmiechając się przy tym.
-Idealnego wzrostu? Wiesz większość modeli ma około 180 cm...więc naprawdę nie wiem o co ci chodzi.-mruknął.
-Na modela za niski ale dla ciebie idealny...czyyyli?-drążył temat czując że się dobrze bawi.-Och...ostatni...-mruknął wkładając do buzi ostatniego truskawkowego pocka.
Zgryzł kawałeczek przybliżając się do mężczyzny."Zasadniczo musisz się schylić...ale jest okay..."
Yuu lekko się zarumienił pod wpływem wzroku mężczyzny. Powoli zgryzał swoją cześć paluszka.
-Nnn.-Objął go za szyję. Wypuścił z rąk puste pudełko które cicho spadło na podłogę.
Chłopak usadowił się wygodnie na kolanach mężczyzny."pocky game...wtedy było troszkę inaczej...teraz jest lepiej.
Yuu spuścił wzrok czując że bardziej się rumieni. ""słodki"...zawsze tak mówi...w pewnym sensie to lubię..."
-A nie lubiłeś? czemu?-spytał trochę zaskoczony. Sięgnął po pudełko czekoladowych pocków leżące na stole.
-Ostatnim razem? A...nasz pierwszy pocałunek.-uśmiechnął się.-mmmmm....truskawki.-zaśmiał się.
-Yhym, pamiętam...nie rozumiałeś dlaczego.-zauważył.-Ze względu na mnie?-spytał trochę zaskoczony. "to takie kochane..."
-Ale w pracy musisz...-zauważył. Otworzył czekoladowe pocky i włożył jednego do buzi.
Yuu aż się zapowietrzył i zakaszlał.-Możesz powtórzyć? Randkę? Taką...typową randkę? ja...nigdy nie byłem na randce...-zwiesił głowę zarumieniony.
-Naprawdę? Ale...gdzie...i...t-tobie chodzi o taką randkę, że...p-pójdziemy gdzieś razem, będziemy trzymać się za ręce i w ogóle?-spytał zmieszany. Dla niego było to totalną abstrakcją, był niesamowicie szczęśliwy.
-Bardzo się cieszę! Nie jesteś stary!-zaprotestował.-Masz 27 lat...jesteś młody...-ożywił się.-Och...i pójdziemy razem na diabelski młyn...i w ogóle!
-Takumi! Nie rób mi tak zdjęć z zaskoczenia!-jęknął zjadając pocka którego akurat miał w buzi.-Po co mi w ogóle zrobiłeś zdjęcie? Masz ich przecież pełno w pracy.-zauważył.
-No, tak, tak...ślicznie.-uśmiechnął się.-No tak...jakby nie patrzeć jest różnica...ale nadal nie rozumiem po co chcesz moje zdjęcia...
-Och...no...t-to cieszę się...-obdarzył go promiennym uśmiechem.-Więc...Taku...zróbmy sobie razem parę zdjęć.-zaproponował nieśmiało.
-Dobrze...-nie przestawał się uśmiechać. "Taku chyba jest szczęśliwy że wróciliśmy..."
-Brawo.-roześmiał się.-To gdzie sobie zrobimy zdjęcie? To ty tu jesteś fotografem, masz jakiś fajny pomysł?
-Hmmmmm....w zasadzie mamy masę możliwości...trzeba się tylko zastanowić...-mruknął.
-Hmmm...na przykład niedługo będzie zachód a twój balkon wychodzi akurat na zachód...masz bardzo ładną kanapę w salonie...co jeszcze...hmmm...
-Ha!?-pobiegł za mężczyzną.-no tak...wiatr wieje...i co z tego?-spytał nie bardzo rozumiejąc.
-No tak, tak...twoja kochana jesień.-uśmiechnął się.
-Nie przepraszaj, cieszę się-uśmiechnął się.-Spoko, to ty jesteś fotografem.
Yuu uśmiechnął się promiennie opierając głowę o głowę Takumiego. ""chan" od kiedy dodaje to do mojego imienia..."
Yuu odpowiedział równie wesołym uśmiechem. "kocham go...naprawdę się cieszę ze jest teraz taki szczęśliwy"
-J-ja też się cieszę...-przytaknął obejmując mężczyznę.
-nie wiem...a-a jak wyszły zdjęcia?-spytał podchodząc do Takumiego.
-Ślicznie.-uśmiechnął się.-T-to gdzie chcesz je powiesić?-"fajnie że oboje się uśmiechamy..."
-Jest ich sporo...można tu i tu...-uśmiechnął się.-Takumi...a...porobisz też parę zdjęć na naszej randce?-spytał lekko się rumieniąc.
-Yhym, dobrze.-podreptał za mężczyzną.-Chcę...-przyznał.-Ostatni raz byłem w parku rozrywki z mamą...
-Um...cieszę się...naprawdę fajnie że pójdziemy gdzieś razem.-mówiąc do usiadł na kanapie i zabrał się za kończenie pocków.
-Hmmm? Czemu miałbym się nie zgodzić?-spytał zaskoczony.
-Głuptas...każda chwila spędzona z tobą mnie cieszy...ale jestem też szczęśliwy że dajesz mi wolny wybór.-uśmiechnął się. "a właśnie...tak się napaliłem na ten diabelski młyn...a przecież Taku ma lęk wysokości..."-A...Takumi...ten diabelski młyn...ja wiem ze masz lęk wysokości więc jak nie będziesz chciał...
-jesteś pewien? Naprawdę nie musimy iść akurat na diabelski młyn jak się będziesz bał...jest przecież pełno innych atrakcji...-zapewnił.
-No dobrze....ale się nie zmuszaj okay? Jak poczujesz że nie dasz rady to powiedz. Rozumiesz?-pogroził mu pockiem, akurat trzymanym w ręku.
-Um...skoro tak mówisz...ale naprawdę proszę żebyś się nie zmuszał...-westchnął.-A jakby co będę obok ciebie...wiem ze to niezbyt wielkie pocieszenie i pomoc ale zawsze jakieś.-uśmiechnął się lekko.
-to dobrze...-wstał z kanapy i po chwili wrócił z kartką i długopisem.-No podam...a po co ci?-spytał zapisując na kartce e-mail.
-Nic nie ukrywam! Niby po co miałbym cokolwiek przed tobą ukrywać?-westchnął.-Jak wyślesz jej te zdjęcia pewnie się ucieszy.
-Głuptas...nic nie ukrywam.-roześmiał się.-te na festynie? Te na którym się całujemy?
-No właśnie nie...pewnie uparcie będzie trzymała je do świąt...albo innego bliższego święta...-wzruszył ramionami.
-Nie wiem...0na jest strasznie uparta.-mruknął.-Nigdy nic nie wiadomo.
-Tak...może być...ale to ona ma przewagę bo ona ma tamte zdjęcia.-zauważył.
-No właśnie...-przeciągnął się i schylił się gryząc powoli drugi koniec pocka.
Yuu powoli zbliżył się do mężczyzny delikatnie dotykając jego ust.
Chłopak uśmiechnął się pod nosem."Aha, rozumiem." Zaczął nieśmiało, namiętnie całować mężczyznę.
Yuu odrobinę pewniej i zachłanniej obsypywał mężczyznę pocałunkami. "Kocham cię..."
-nnnn.-jęknął. Odsunął się na chwile lekko dysząc. Uśmiechał się delikatnie na policzkach miał rumieńce.
-Jeszcze?-spytał z lekkim uśmiechem po czym zatopił w nim swoje usta.
-Taku...-szepnął odklejając się na chwilę, "Co mu jest? Nah...nieważne"-Mam dokończyć moją zaliczkę?-spytał czując że się rumieni.
-Um...-zdjął jego głowę ze swoich kolan i zszedł niżej początkowo pieszcząc jego przyrodzenie przez warstwę ubrań.
Chłopak rozpiął mu spodnie i ściągnął razem z bokserkami do kolan. Powoli zaczął pieścić jego męskość. "niby mówił że czasami był uke...ale i tak...jakoś dziwnie się czuję...ja nigdy nie byłem seme."
Yuu uśmiechnął się pod nosem i przyspieszył ruchy dłoni. Chciał sprawić mężczyźnie jak najwięcej przyjemności.-Taku...tak jest dobrze? Podoba ci się?
-To dobrze...-uśmiechnął się. Przyspieszył jeszcze ruchy dłoni co jakiś czas obracając dłonie. Wziął do ust główkę jego przyrodzenia. Jakiś czas delikatnie ssał ją i lizał. "Choć ten jeden raz, chcę żeby to tobie było przyjemnie." Pomyślał wkładając całego członka mężczyzny do ust dokładając szybsze i dokładniejsze ruchy języka.
Yuu przyspieszył ruchy głowy, dłońmi wciąż masując przyrodzenie ukochanego. "tak jest dobrze prawda? jesteś już taki twardy..."
Poruszał głową w górę i w dół zwiększając tępo. "jęczy...ciekawe jak wygląda teraz jego twarz...um...nie...lepiej nie...nie chcę urazić jego dumy."
Yuu połknął całość i wylizał resztki z członka mężczyzny.-wiem że mówiłeś, słyszałem.-mówiąc to oblizał usta. Chłopak miał zaczerwienione policzki i pomimo tego że oblizał usta trochę spermy zostało i ich kąciku.
-D-dobrze...-podniósł się i przysunął do twarzy mężczyzny składając na jego ustach namiętny pocałunek.
-Wiesz...-szepnął kiedy się od niego odkleił.-Słodkie z ciebie uke...ale jak się na seme nie nadaję.-zaśmiał się. "Taku...wracaj!"
-Taaa...może i tak...ale to był taki pierwszy i ostatni raz...
-Witaj z powrotem.-sapnął w przerwie na oddech. Zachłannie łapał pocałunki mężczyzny.
-Nnnnn.-objął go za szyję.-Chciałem...żeby choć raz to tobie był przyjemnie...-wyjaśnił.
Po słowach Takumiego jeszcze bardziej się zarumienił.-Nnnn...
-N-nie musisz...przecież to i tak było zaległe...-wydukał.
-T-to...um...-przełknął ślinę.-T-to chyba nie mam wybory, nie?-uśmiechnął się lekko.
-Um, no...dwa dni temu robiliśmy to prawie całą noc...więc...nadal jestem troszkę zmęczony i obolały...-przyznał.
-Bo to nie tak że ja się zmuszam czy coś...jestem zmęczony...-nagle przerwał.-rozumiesz? Nie jesteś zły? Nie masz żadnych głupich myśli?-spytał zaskoczony.
-No...dobrze nie będę się martwił...-usiadł zapinając spodnie.-fajnie że czasem idzie.-roześmiał się.
-Lepiej czasem niż w ogóle-roześmiał się.-Pamiętaj że jutro masz zadzwonić do mamy i powiedzieć kiedy ma przyjść.-przypomniał.
-Um, spokojnie. Jeżeli tak to jutro upiekę pyszne czekoladowe ciasto.-roześmiał się.
-Dostaniesz kawałek na spróbowanie a potem będziesz musiał poczekać do wizyty twojej mamy.-wzruszył ramionami opierając się o framugę drzwi i nie przestając się uśmiechać.
-Jak nie chcesz jutro dostać kawałka to nie.-mruknął.-Myślałem że się ucieszysz.-wzruszył ramionami.
Roześmiał się widząc jak mężczyzna żywo zaprzecza.-Dobrze, dobrze...dostaniesz. A jak twoja mama mało zje i dużo ciasta zostanie to będziesz mógł zjeść ile będziesz chciał.-zapewnił.
-Nie, nie nie!-zaprotestował.-Chcę żeby spróbowała! Nic nie kombinuj! Jak będziesz chciał to ci kiedyś upiekę ale błagam nie namawiaj mamy żeby nie jadła mojego ciasta...-jęknął.
-Obiecuje.-odparł z ulgą.-Upiekę coś specjalnie dla ciebie. No i z tego zostanie pewnie ponad połowa blaszki, nie martw się.-roześmiał się.
-Tak specjalnie dla ciebie.-roześmiał się stając w drzwiach balkonu.-Coś super czekoladowego i super słodkiego.
-No dobra...ale mogłeś grzeczniej.-mruknął z lekkim uśmiechem. Poszedł w stronę łazienki żeby przygotować kąpiel.
-Sesje mam na 9!-odkrzyknął otwierając drzwi od łazienki gdyż jeszcze do końca się nie rozebrał i stał w samych bokserkach.
-Dobrze. A ty o której wstajesz?-spytał zakręcając wodę.
-Ach...no tak...-uśmiechnął się.-Zamknij drzwi...i...um....wykąpmy się razem...-wydukał.
-chcę...dla mnie to jest naprawdę miłe uczucie...-zarumienił się. Zdjął bokserki i wszedł do wody.
-Tak, zdecydowanie.-westchnął opierając się o mężczyznę.-Tam było ciasno...ale jak się uprzeć to nawet miło.
-No wiesz! Wujek nie jest straszny...przecież mówiłem.-roześmiał się.-O coś szczególnego cię pytał?-odwrócił głowę w jego stronę żeby na niego spojrzeć.-Tak...mamy więcej miejsca, jest miło...tak jest najmilej, tak bez żadnych podtekstów erotycznych itp...
-Ale się chyba nie wystraszyłeś tych jego tekstów, nie? Chciał się wydać spoko.-zaśmiał się.-No tak...mój zboczuch...ale tak jest miło, prawda? Jak tak sobie leżymy i rozmawiamy...no tak, jesteś bardzo łagodny-przytaknął.
-Zabawny jest, nie? On po prostu nie umie być poważny.-zaśmiał się.-Ja też sie cieszę, dla mnie to jest nowe doznanie. Wiem że się starasz, to jest na prawdę miłe.
-To żeśmy się dobrali.-roześmiał się.-Dostrzegam...nawet teraz, tak delikatnie mnie obejmujesz.-zauważył.
-Cieszę się że w twoich oczach jestem wyjątkowy.-uśmiechnął się.-Dobrze, dziękuję.-usiadł prosto.
-No tak...Czasami tylko nie rozumiem co we mnie jest takiego wyjątkowego...-szepnął.
-tak, masz rację...w ogóle nie jesteś w tym dobry.-roześmiał się.-Ale jesteś taki kochany jak tak filozofujesz.
-Ależ proszę bardzo.-roześmiał się.-Jesteś kochany, dla mnie jesteś.-odparł.-Ech...i jutro znowu nawalą mi tego świństwa na twarz i włosy...-westchnął.
-To ja myślę!-krzyknął teatralnie obrażony.-Ale na włosy to walą tylko kupę lakieru...ale ten makijaż...-mruknął.-Aż się z nim źle czuję...
-No tak...ale niektórzy lubią łazić z tym wszystkim na twarzy...Taku...a pomożesz mi potem to zmyć, nie?-spytał patrząc na niego błagalnym wzrokiem.
-Dzięki.-odwrócił się do niego przodem z promiennym uśmiechem.
-A jeżeli jej to powiem to nie wyjdzie wtedy to ze jesteśmy parą?-spytał zmartwiony.
-Um, dobrze...-uśmiechnął się.-Pieką jak zmywamy ale to na jedno wychodzi w sumie...
-No...a jak nam zrobią zdjęcie? Przecież w okolicach parku rozrywki kręci się pełno takich cwaniaków.-zmartwił się.
Prześlij komentarz