TAKUMI SHIRAYUKI
URODZONY: 14 listopada 1984r. (28 lat)
WZROST: 181 centymetrów
WAGA: 60 kilogramów
MIEJSCE URODZENIA: Seul
MIEJSCE ZAMIESZKANIA:Ryusei
HISTORIA:
Takumi urodził się czternastego listopada w najbardziej burzowy dzień w Seulu. Kilka miesięcy później wrócił razem z rodzicami oraz bratem bliźniakiem do Japonii, gdyż tak naprawdę mieszkali w Ryusei, a w Korei byli tylko po to, żeby złożyć wizytę rodzinie matki dzieci – Wang Ji Hyo, która zaś z zawodu jest śpiewaczką operową, a od czasu do czasu gra w filharmonii na altówce. Ojciec Takumiego – Akira Shirayuki jest za to florystą prowadzącym kwiaciarnie. Niby sprawiają wrażenie przeciętnej rodziny, aczkolwiek kiedy zajrzy się jeszcze jedno pokolenie w tył zaczynają się schody. Babcia Takumiego – Inoue Shirayuki jest jedną z tak zwanych „ważnych osobistości” w mieście. Z wykształcenia jest ona projektantką i do dziś pomimo jej wieku odbywają się pokazy z nowymi kreacjami, które na bieżąco tworzy. To ona rozsławiła Ryusei w świecie mody. Ma również oprócz tego, własny butik, studio fotograficzne, w którym doskonaliła swoje umiejętności duża część fotografów, a wszelkie sesje zdjęciowe odbywają się właśnie tam, gdyż jest to najbardziej profesjonalne oraz największe studio w całym mieście, do tego dochodzi jeszcze agencja zatrudniająca początkujących modeli oraz modelki. Dlaczego to takie istotne? Otóż jej syn wyprał się przejęcie tego wszystkiego co osiągnęła Inoue oraz zajęcia się projektowaniem. Nie chciał się w to bawić, a poza tym jego pasją było tworzenie dzieł sztuki z kwiatów, nie materiału. Tak więc jej prawą ręką został nie kto inny jak Takumi. Chłopak od małego był pod opieką babci tak samo jak jego brat z tą różnicą, że Rinowi w ogóle nie podobało się zamieszanie. Dlatego też kiedy tylko Takumi wykazał minimalne zaangażowanie Inoue natychmiast to zauważyła i zaszczepiła w nim miłość do modowego świata. Z czasem kiedy Shirayuki podrósł babcia zaczynała go uczyć wszystkiego co będzie mu potrzebne do tego aby zostać jej godnym następcą. Jako nastolatek uczył się projektować, szyć i zarządzać biznesem. W wolne dni przebywał z Inoue. Towarzyszył jej w ważnych spotkaniach, sesjach, konkursach, wywiadach do gazet czy telewizji, a na pokazach nawet wychodził z nią na wybieg już jako mały chłopczyk posłusznie trzymając babcie za rękę. Po to, żeby każdy zobaczył jak wygląda przyszły gigant mody. Media przyglądały się jego poczynaniom, ludzie mogli obserwować jak z każdym występem przy boku starszej Shirayuki Takumi rósł coraz bardziej i stawał się dojrzalszy. Podczas studiów z zakresu fotografii mężczyzna powoli zaczynał odciążać swoja babcie z poszczególnych zajęć, aby ta mogła skupić się jedynie na projektowaniu. W związku z tym w wieku dwudziestu lat przejął studio fotograficzne. Ustalał terminy sesji, dbał o to, aby sprzęt był sprawny i żeby wszystko było na miejscu, zapięte na ostatni guzik.
Lecz praca to nie wszystko. W jego rodzinie wszyscy zawsze żenili się w młodym wieku, nie dziwota, że gdy obaj bracia skończyli dwadzieścia pięć lat oczekiwano po nich, że jak najszybciej znajdą sobie żonę i spłodzą potomków. Cóż, problem tkwi w tym, że ani jednemu ani drugiemu specjalnie się do tego nie paliło. Rin był zbyt zabawowy i nie wystarczająco dojrzały w dodatku wolał skupić się na karierze niż zakładaniu rodziny, zaś Takumi najzwyczajniej w świecie wolał żyć sam. Nie uśmiechało mu się mieszkać pod jednym dachem z partnerką. Wolał, że gdy wreszcie dostaje trochę wolnego czasu przychodząc w środku nocy do domu być sam i porządnie wypocząć zamiast znosić kogoś kto po powrocie zapewne zasypywałby go masą pytań i wymagał uwagi jak i czułości z jego strony. Podobało mu się takie życie jakie miał. Jego tryb był dość…hulaszczy. Miał całą masę tak zwanych „partnerek na jedną noc”, z resztą to się tyczyło również mężczyzn. Shirayuki nie ograniczał się w kwestii romansów, kiedy tylko ktoś mu się spodobał on od razu próbował tą osobę uwieźć swoim zimnym nieco przerażającym wzrokiem. Każda kobieta czy też mężczyzna, która uległa jego urokowi już po kilku dniach stawała się dla niego bezużyteczna. Nie chciał miłości, on po prostu uwodził ludzi. Jednakże ku zdziwieniu wszystkich pewnego dnia Takumi oznajmił wszystkich wszem i wobec ze stuprocentową obojętnością, że się żeni. Jego narzeczona Reiko Matsumoto była piękną kobietą o delikatnych rysach twarzy. Na co dzień była nauczycielką w prywatnym liceum w dzielnicy Mibuya. Z opowieści Reiko wynikało na to, że poznali się w studiu. Jej siostra Megumi Matsumoto była początkującą modelką i bardzo chciała, żeby siostra wspierała ją podczas pierwszej sesji. Megumi poznała ich ze sobą w momencie kiedy Takumi przyszedł sprawdzić jak radzi sobie „nowy nabytek” agencji. Na miesiąc przed ślubem stało się jednak coś dziwnego . Narzeczeni z uśmiechem na twarzach, trzymając się za dłonie oświadczyli, że właśnie się rozstali, a ceremonia zaślubin została odwołana. Rodzina Shirayuki oraz Matsumoto była tak zszokowana tym co zobaczyli, że po fakcie nawet nie dopytywali co się stało. Dlaczego tak nagle para, która dzieliła jedno mieszkanie i sprawiająca wrażenie szczęśliwych zerwała ze sobą bez żalu do żadnej ze stron? Tego nikt nie wie oprócz ich samych. Jedno było wiadome, Takumi wrócił do dawnego trybu życia, a grona osób, które umieją przemówić mu rozsądku dołączyła jego była narzeczona, a teraz najlepsza przyjaciółka- Reiko.
AKTUALNIE:
Shirayuki po skończeniu studiów wykupił mieszkanie w dzielnicy Mizuki. Zrezygnował z apartamentu znajdującego się w Kazeki, gdyż po prostu miał dość otoczenia z tamtej dzielnicy. Przeważnie ludzi stamtąd spotykał na co dzień w pracy, tak więc nie chciał mieć z nimi nic więcej wspólnego. Wolał wynająć duże mieszkanie w Shikoru i patrzeć jak miasto tętni przeciętnym życiem, niż męczyć się wśród bogaczy z Kazeki.
Dodatkowo wypadałoby wspomnieć, że od jakiegoś czasu Takumi nie mieszka już sam. Na okres próbny wprowadził się do niego Yuu Nakami, chłopak Shirayukiego, który z pewnością zagości tam na dłużej. Wiąże się to również ze zmianą trybu życia mężczyny. Zaczął częściej wychodzić z domu, a każdą wolną chwilę stara się poświęcić chłopakowi. Jest to jego pierwszy związek odkąd zerwał zaręczyny z Reiko, która za to teraz trzyma kciuki za to aby jego szczęście tak szybko się nie skończyło.
Rzadziej za to spotyka się z rodziną. Nie ma teraz już tyle czasu co wcześniej. Chihaya aktualnie znajduje się w Londynie, na studiach, a Ren wciąż buja w obłokach pomagając Takumiemu w utrzymaniu rodzinnego interesu, kiedy ten musi gdzieś wyjechać.
Co do swojej kariery to przejął już większość działalności swojej babci. Został szefem agencji, w której ma własne biuro i centrum swoich poczynań, nadal zajmuje się studiem oraz pomaga w zarządzaniu butikiem Inoue. Dzięki temu jego babcia mogła się w stu procentach poświęcić projektowaniu nowych kolekcji. Na pokazy Takumi zawsze jeździ wspierać swoją babcię, gdyż wie, że każdy pokaz może być jej ostatnim, a jest ona dla niego bardzo ważną osobą.
Ma również problemy ze zdrowiem. Przez pewien wypadek w skutek, którego został pchnięty nożem w brzuch, a jego odporoność jest teraz dużo słabsza, przez co stał się bardziej podatny na choroby.
WYGLĄD:
Jeśli chodzi o budowę to Takumi nigdy nie miał ciała kulturysty. Zawsze był wyższy i chudszy od reszty swoich rówieśników. Nigdy nie mógł pochwalić wyrzeźbionym na brzuchu kaloryferem, a w dodatku był właścicielem długich szczupłych jak patyki nóg. Jest człowiekiem o który przeważnie ma kamienny wyraz twarzy. On prawie nigdy się nie uśmiecha, tylko przy najbliższych można zobaczyć, że naprawdę z czegoś się cieszy. Coś co jest jego wyjątkową cechą, która wyróżnia go spośród innych ludzi to na pewno spojrzenie. Często ludzie przez nie boją się go zaczepiać, aczkolwiek z drugiej strony to właśnie dzięki temu lgnął do niego jak głupiec w pułapkę. Jest ono mroźne, wręcz przerażające, ale na swój sposób uwodzi do tego stopnia, że ciężko odmówić mężczyźnie choć najmniejszej zachcianki.
Zazwyczaj jest ubrany bardzo schludnie i przede wszystkim modnie. W końcu musi dawać dobry przykład w swojej branży. Często nosi koszule oraz różnorakie marynarki. No cóż, to jego babcia nauczyła go, że mężczyzna najlepiej wygląda w koszulach, porządnych dżinsach i marynarce. Jednakże na co dzień nosi zwykły T-shirt i rozciągniętą bluzę. W tym czuje się najlepiej i najswobodniej.
Jeśli chodzi o budowę to Takumi nigdy nie miał ciała kulturysty. Zawsze był wyższy i chudszy od reszty swoich rówieśników. Nigdy nie mógł pochwalić wyrzeźbionym na brzuchu kaloryferem, a w dodatku był właścicielem długich szczupłych jak patyki nóg. Jest człowiekiem o który przeważnie ma kamienny wyraz twarzy. On prawie nigdy się nie uśmiecha, tylko przy najbliższych można zobaczyć, że naprawdę z czegoś się cieszy. Coś co jest jego wyjątkową cechą, która wyróżnia go spośród innych ludzi to na pewno spojrzenie. Często ludzie przez nie boją się go zaczepiać, aczkolwiek z drugiej strony to właśnie dzięki temu lgnął do niego jak głupiec w pułapkę. Jest ono mroźne, wręcz przerażające, ale na swój sposób uwodzi do tego stopnia, że ciężko odmówić mężczyźnie choć najmniejszej zachcianki.
Zazwyczaj jest ubrany bardzo schludnie i przede wszystkim modnie. W końcu musi dawać dobry przykład w swojej branży. Często nosi koszule oraz różnorakie marynarki. No cóż, to jego babcia nauczyła go, że mężczyzna najlepiej wygląda w koszulach, porządnych dżinsach i marynarce. Jednakże na co dzień nosi zwykły T-shirt i rozciągniętą bluzę. W tym czuje się najlepiej i najswobodniej.
CHARAKTER:
Takumi jest typem, który charakterem kompletnie nie pasuje do swojej rodziny. Tak jak wszyscy są niepoprawnymi wiecznie uśmiechniętymi optymistami tak mężczyzna jest zupełnym tego przeciwieństwem. W większości przypadków jest bardzo prostolinijny i nie cierpi kiedy ktoś owija w bawełnę. Poczucie humoru zyskuje tylko kiedy będzie już po kilku mocnych piwach, tak samo jak większość zachowań podobnych do jego rodziny zyskuje po pijaku, ale to chyba jak każdy kto schleje się w trupa. Nienawidzi lizusów jak i ludzi którzy boją się wyrażać swoją opinię ze względu na innych. Zdarza mu się zażartować, ale głównie są to ironiczne dogryzki. Nigdy nie uważał, że jest samotny. Fakt, mieszka sam, ale nigdy nie nazwałby tego samotnością. Jemu się to podoba, nikt nie wchodzi mu w drogę. Ogólnie bywa zimny niczym jego wzrok i oschły do granic możliwości. Mało mówi i zazwyczaj ogranicza się do ciętych ripost. Bywa złośliwy i zamknięty na argumenty innych. Jest zabójczo szczery, mówi to co myśli dobrze wiedząc, że może to sprawić przykrość innym. Jednym zdaniem, istny . Doskonały na szefa. (w sumie jakby nie patrzeć, już nim jest.) Lecz pod każdą skorupą coś się kryje. Ten nikim ani niczym nie przejmujący się twardziel potrafi zmienić się o sto osiemdziesiąt stopni. Kiedy nikt nie patrzy lub, gdy jest w otoczeniu najbliższych staje się całkiem znośny. Oczywiście nie spodziewajmy się nagle gigantycznej zmiany. Wcale nie stanie się potulny jak owieczka. Będzie może jedynie bardziej opiekuńczy, pomocny, bardziej rozmowny. No, ale cóż czasem nawet on musi wyjść ze znajomymi na piwo czy koncert, co jak co, ale on też jest potrzebuje trochę uwagi czy towarzystwa. Ważne dla niego osoby bardzo dobrze o tym wiedzą i idealnie wyczują moment, w którym Takumi potrzebuje bliskości drugiego człowieka mimo, że nigdy się do tego nie przyzna. W końcu i tak mimo wyjątkowo silnego charakteru nadal jest tylko słabym człowiekiem. Jest zamknięty na obcych ludzi. Trzyma się tylko z najbliższą rodziną i przyjaciółmi. Jednakże, modelki, modele, projektanci czy też fotografowie, którzy z nim współpracują nigdy nie narzekają. Uważają go za sumiennego w pracy, zdolnego do poświęceń, sprawiedliwego i dobrego szefa, aczkolwiek jest bardzo wymagający i nie toleruje lenistwa czy też braku przykładności. Nikt przy nim nie może spocząć na laurach, inaczej skończy się to dla takiej osoby w bardzo niekorzystny sposób. Dla niego praca jest bardzo ważna, w końcu poświęcił jej za dużo czasu, żeby to wszystko miało się teraz zmarnować.
CIEKAWOSTKI:
~*~Ze względu na pasję swojej matki, Takumi w młodości uczył się gry na skrzypcach i fortepianie. Do tej pory pamięta jak się gra lecz nie ma na to ani czasu, ani warunków czy chęci.
~*~Uwielbia czekoladę. Miał kiedyś w domu nawet czekoladową fontanne lecz wylądowała ona gdzieś w otchłaniach składzika. Aczkolwiek w jego szafce ZAWSZE jest choć jedna paczka Pocky.
~*~Pali jak smok. Zaczął przez to, że jego praca wywierała na nim zbyt duży stres, a jedyną wymówką na krótką „przerwę” było tak zwanę „idę na fajkę, zaraz wracam” Jego ulubionymi papiersoami są Marlboro menthol lights oraz Black Devil.
~*~Ma w domu Shishe, aczkolwiek pali ją głównie z melisami zamiast tytoniu ze względu na to, że często siedzi przy Shishy ze swoją siostrą, która nie pali, a i on nie chce, żeby zaczęła.
~*~Nie wyobraża sobie mieszkać w mieszkaniu bez dużego balkonu.
~*~Nigdy się do tego nie przyzna, ale lubi robić za niańkę.
~*~Ze względu na pokazy trochę podróżuje.
~*~Nie lubi psów, łagodnego jedzenia, jeździć metrem i konno.
~*~Nie pije kawy. Zastąpił ją sobie energetykami, które za to
może pić jeden po drugim.
~*~ Ma bliznę na brzuchu.
~*~Może i nie lubi kawy, ale za to kocha dobrą herbatę. Można znaleźć u niego w domu prawie każdy rodzaj. Jego ulubione to kaktusowa Yerba Mate i Mleczny Oolong. Nie lubi też pić herbaty w kubkach. Wyjątkiem jest Yerba przy której ma się specjalny wysoki kubek z metalową słomką, na której końcu jest coś w rodzaju sitka zapobiegającego przedostaniu się drobinek wewnątrz słomki. Poza tym, kiedy tylko może pije herbatę w czarkach.~*~Nie pije kawy. Zastąpił ją sobie energetykami, które za to
może pić jeden po drugim.
~*~ Ma bliznę na brzuchu.
OD AUTORKI:
Witam wszystkich i każdego z osobna. ^^ Liczę na ciekawe wątki i jestem chętna na wszelkie powiązania. Mam nadzieje, że moja postać wam się spodoba. Nie wiem jak Takumi, ale ja nie gryzę, więc piszcie śmiało ;3
Twarzy Shirayukiemu użyczył Yu Ha Min.
2 874 komentarze:
«Najstarsze ‹Starsze 1201 – 1400 z 2874 Nowsze› Najnowsze»-Może być jakiś sok.-odparł. Nad wyborem zdjęcia nie zastanawiał się długo, od razu zdjął to na którym Taku całuje go w policzek.-Hmmm...Taku a nie będziesz a tą kurtkę zazdrosny?-roześmiał się.
[czyżbyś zapomniała o "pozdrowieniach" od babci Taku XD]
-Mogę je wziąć?-spytał dla pewności. Wziął parę łyków soku i usiadł obok mężczyzny.-Taku...bo tak zasadniczo...to ty nic o mojej mamie nie wiesz...a ją broniłeś...
Uśmiechnął się tylko. Zapadła niezręczna cisza.-Była fotografem.-zaczął nagle.-Jak była w pracy to wujek się mną opiekował. A potem jak zmarła to chciał mnie wziąć do siebie, ale babcia i tata mu nie pozwolili. Przyjaźniła się z mamą Yurine...pamiętam jak na moje 5 urodziny zabrała nas do wesołego miasteczka. Wywróciłem się, chociaż to bardziej Keiichi mnie popchnął, mama wzięła mnie wtedy na ręce i powiedziała że nie mogę płakać w swoje urodziny wiec zabierze mnie na lody.-uśmiechnął się lekko.
-Teraz, pewnie się cieszy...-uśmiechnął się lekko.-Ech...puki co średnio mi wychodzi to nie płakanie...-mruknął.-Mamusia była piękna...i chodź ciężko w to uwierzyć mój tata też był kiedyś przystojny...
-Um, dobrze.-uśmiechnął się i zapił słowa sokiem.
[hmmm? ale w sensie że co XD]
-No...pamiętam...powiedziałeś że i tak mi nie powiesz.-mruknął przypominając sobie poranek.
-n-no...chciałbym...-uśmiechnął się nieśmiało.
-P-przestań mówić takie perwersyjne rzeczy!-wrzasnął. Od słów mężczyzny policzki piekły go żywym ogniem.-Zboczuch!-jęknął. "Wiem, ze od jutra będziemy się widzieć jedynie w pracy..."
-n-no wiem...ale...ale coś możemy wymyślić...-jęknął.-M-możesz się do mnie przemknąć czy coś...-nagle usłyszeli łomotanie w drzwi przerywane dzwonkiem.-T-taku, drzwi...
-Sam mnie zaprosiłeś.-przypomniała.-A co? Jaki znowu moment? Przyjechałam pocieszyć Yuu, mam dla niego zdjęcia.-fuknęła.
-Taku!? Kto to?-krzyknął Yuu.
-Och...przerwałam wam?-spytała zmieszana.-Mogę iść...zostawię Yuu zdjęcia i pójdę...
-Takumi! Gdzie ty walnąłeś moją koszulkę!?-wrzasnął chłopak ro0zglądając się po pokoju.
-A...a tak właściwie to co się stało, że ten dzień jest tragiczny?-spytała niepewnie.
-Nie sądziłam że wam przerwę...przepraszam.-mruknęła ściągając płaszcz.
-Nie ważne! Znalazłem!-krzyknął ubierając koszulkę i siadając na kanapie.
-A...jaki fotograf? o co chodzi? zrobił wam zdjęcie?-spytała zdejmując buty.
-Wyprowadzić? Yuu już o tym wie?-spytała cicho idąc za nim.-Tak chętnie.
-H-hej Yurine.-przywitał się chłopak.-przyniosę ciasto i coś do picia...-bąknął wstając z kanapy.
-Yuu, mam dla ciebie album z twoimi zdjęciami robionymi przez twoją mamę, jest tam też nagranie z twoich 5 urodzin.-uśmiechnęła się.-położę na ławie...-dodała siadając na fotelu. Yuu wyszedł do kuchni.
-A nie możecie po prostu potwierdzić waszego związku? Na jak długo Yuu ma się wynieść? Jakie masz tak w ogóle pomysły?-zasypała go pytaniami. Yuu pokroił ciasto i czekał aż zagotuje się woda na herbatę.
-Rozumiem, nie chcesz żeby i jego męczyli pytaniami.-pokiwała głową.-Ale wiesz, że jego problemy ze snem wrócą? No i...masz urodziny jakoś w listopadzie, nie? Wiesz, że on pewnie chciał coś przygotować?-znowu zawaliła go pytaniami. Yuu zalał już herbatę i zaczął wszystko ustawiać na tacce.
-Taku, ja to rozumiem.-mruknął chłopak wchodząc do salonu i stawiając tackę na ławie. Rozłożył wszytko i usiadł mężczyźnie na kolanach. "I tak nie zadzwonię...nawet jak nie będę mógł zasnąć...jakoś sobie poradzę..."
-O Yuu sam piekłeś? To ciasto twojej mamy, prawda?-spytała kobieta nakładając sobie kawałek.
-Tak...-uśmiechnął się lekko.
-No...poradzimy...oj tam...ale dobre-zaśmiał się.-to jest...
-To jest album z jego zdjęciami do 5 roku życia. Słodziutki z niego maluch.-roześmiała się Yurine. Gdy tylko Yuu wrócił od razu założyła wesołą maskę.-Jest tam też nagranie z jego piątych urodzin.-dodała.
-Oglądanie tego nagrania nie jest najlepszym pomysłem...-jęknął siadając ponownie na kolanach mężczyzny. Wiedział że od jutra będzie go jedynie WIDYWAŁ w pracy. Ekran się zatrząsł i pokazała się uśmiechnięta matka Yuu.
-Idziemy obudzić solenizanta.-powiedziała do kamery wskazując na talerz na którym był kawałek ciasta czekoladowego a w niego było wbitych 5 świeczek. Ruszyła przez korytarz. Otworzyła cicho drzwi i podeszła do łóżka w którym spał uśmiechnięty, mały Yuu.-Wszystkiego najlepszego.-krzyknęła a wtórował jej męski głos. Yuu przetarł zaspane oczy i spojrzał na swój "tort". Kobieta zaczęła śpiewać "happy birthday" i usiadła na łóżku chłopaka podając mu ciasto.
-Dziękuję mamusiu.-odezwał się.
-pomyśl życzenie.-upomniała go kobieta. Chłopak zamyślił się i roześmiany zdmuchnął świeczki.
-Co sobie pomyślałeś?-spytał męski głos.
-Nie mogę powiedzieć, bo się nie spełni.-powiedział i zabrał się za jedzenie swojego ciasta.
-Ubierz się szybko, zaraz wychodzimy.-powiedziała kobieta wstając.
-A gdzie?-spytał od razy chłopak.
-Niespodzianka.-odparła a ekran zrobił się czarny a potem znowu zamigotał. Yuu szedł z mamą za rękę. Cały czas się uśmiechał. Tuż za nimi szła mama Yurine córką a dalej Keiichi ze swoją mamą.
-Na co chciałbyś pójść?-spytała Hisako.
-Na diabelski młyn!-krzyknął uradowany chłopiec.
-Nie boisz się?-spytała.
-Nie! Bo mamusia jest ze mną!-krzyknął. Cała grupa szybko pobiegła w stronę wskazanej przez chłopaka atrakcji. Yuu na kolanach swojej mamy, a na przeciwko nich usiadł kamerzysta.
-Podoba ci się?-spytał męski głos.
-Tak, bardzo.-zapewnił.
-Powiedz sunku, kogo najbardziej kochasz?-spytał ponownie.
-Mamusię i Tatusia!-krzyknął wtulając się w kobietę.-I wujka Jina! Bo się mną opiekuje jak mamusia pracuje.
-A babcię?
-No nie...bo babcia na mnie krzyczy...-odparł.
-A Keiichiego.
-Nie...bo mnie bije...
-Nie męcz go...-upomniała kobieta męża. Po chwili wychodzili już z wagonika.
-Yuu chciałbyś loda?-spytała kobieta widząc stoisko.
-yhym.-przytaknął. Hisako wzięła wszystkie dzieci i dla każdego wzięła po gałce. Dla Yuu jako solenizanta wzięła dwie. Kiedy tylko odwróciła się do męża a kamera padła na nią można było usłyszeć krzyk Keiichiego.
-To nie fer! On ma więcej!-Chwilę później było słychać płacz Yuu.
-Co się stało kochanie?-spytała Hisako biorąc zapłakanego syna na ręce któremu prawie momentalnie poprawił się nastrój.
-Nic, mamusiu.-skłamał pod naporem wzroku kuzyna.
-Och...upuściłeś loda...-zauważyła kobieta i kupiła synowi nową porcję. Dzieci pobawiły się jeszcze trochę i po tym jak ekran znów zrobił się czarny i zamigotał można było zobaczyć otwierane drzwi samochodu a na fotelu śpiącego Yuu.
-Ja nagram, a ty weź go na ręce.-poleciła kobieta z uśmiechem. Ekran się zachwiał i po chwili pojawiła się twarz uśmiechniętego mężczyzny. Wziął syna na ręce i zaniósł to jego pokoju. Położył go na łóżku i w tym momencie film całkowicie się urwał.
-Daj spokój...byłem jeszcze większą beksą niż jestem...-jęknął. Można było zauważyć że ma zaszklone oczy.
-Nie lubię kucyków.-mruknęła kobieta-No Yuu! To może teraz pokarzesz mu zdjęcia.-zaśmiała się.-Tam to w ogóle dostanie cukrzycy.
-Oj tam, nie zasłodzisz.-roześmiała się.
-Nic mi nie jest. Yurine ma rację...-rozweselił się troszkę i sięgnął po album.
-Koniecznie musisz zobaczyć zdjęcia jego mamy! Była genialnym fotografem!-dodała Yurine.-Jest moją inspiracją.-roześmiała się.
-Byłeś w Barcelonie? Ja nie wyjeżdżałem poza Japonię...-mruknął otwierając album. Na każdym zdjęciu się uśmiechał.
-A właśnie Yuu...pokazałeś mu już tamte zdjęcia.
-Nie.-odparł nawet nie patrząc w jej stronę.
-Um...ale puki co to nigdzie nie będziemy mogli jechać...-mruknął.-Wychodzi na to że od zawsze miałem talent.-roześmiał się.
-No te zdjęcia co miał ci pokazać.-burknęła.-Te zamknięte w jego gabinecie.
-Kiedy? Gdzie?-spytał od razu.
-Yuu miałeś mu pokazać!-skarciła go kobieta.
-Ale ja nie chcę!-odparł.-Um...to po prostu moja mama takie ładne zdjęcia robi...ła...no umiała wyczuć moment...
-Co się dziwić, był jej oczkiem w głowie.-roześmiała się Yurine.
-Jako osoba towarzysząca? Na wesele? Jesteś pewien?-spytał.-To znaczy, ja nie mam nic przeciwko...
-Oj Yuu...daj spokój, przestać myśleć że jesteś dla wszystkich problemem!-upomniała go dziewczyna.
-To chyba dobrze, prawda? No...twoja mama mnie nie polubiła...-mruknął.-Nami? Ale Taku...tam będzie cała twoja rodzina, prawda? A co jak coś popsuję? jestem taką gapą że wszystko jest możliwe...
-Do niego nie dotrzesz.-mruknęła Yurine wstając z fotela.-Nie będę wam dzisiaj głowy zawracać. Prześpię się w hotelu, czy coś. Nie martw się Yuu będzie dobrze.
-Um, na pewno?-spytał Yurine.-I Taku...dzwoniła i co mówiła?-spytał niepewnie.
-No, nie dosłyszałem...um...ale miała rację co do tych gazet...
-Nie chce wam przeszkadzać.-roześmiała się idąc w stronę wyjścia. Yuu zszedł z kolan mężczyzny.
-Jak wszystko się uspokoi to wtedy -postaram się znaleźć chwilę.-Uśmiechnęła się ubierając płaszcz i wychodząc za drzwi. Yuu w tym czasie poszedł do łazienki.
Yuu wyjątkowo nie siedział długo. Jednak przez roztargnienie zapomniał "piżamki". Wyszedł obwiązany w pasie ręcznikiem.-Taku! Nie wiesz może gdzie moja piżama?-krzyknął gdy tylko wyszedł.
-Albo w sypialni, albo w salonie.-mruknął.-Nago? Jeszcze czego...-odgarnął mokre włosy z czoła. woda powoli spływała po jego ciele.
-No super! Najlepiej! Nie żebym się upominał, ale mamy tę jedną noc a potem przepaść! A ty sobie idziesz żreć ciasto! Ten dzień jest naprawdę koszmarny.-burknął ubierając piżamę.
-Wiesz co? Dzisiaj to i tak chyba nic nam nie wyjdzie. Oboje mieliśmy ciężki dzień.-westchnął.-Wyglądam na aż tak wściekłego? Przepraszam...zawsze tak mam po takim dniu...-dodał wyraźnie przybity.
-Um...dobrze. Kocham cię...Taku...wiesz...chcę iść spać. Chcę zapomnieć o tym dniu, o kłótni z moją rodziną, o ty głupim fotografie przez którego będę musiał się stąd wyprowadzić, o tym, że Yurine nam przerwała...chcę iść spać...chcę się wyspać...-było widać że jest wyczerpany i że ledwo składa zdania.
-Mogłem iść sam...-zauważył.-Ale Taku...nie gaś na razie światła, dobrze? Poczekam na ciebie...-uśmiechnął się. "Minie...paparazzi pokrzyczą, porobią zdjęcia, będzie szał ale potem wszystko minie i znów zamieszkamy razem i będzie jak dotychczas...oby tylko udało mu się umknąć do mnie na jego urodziny..."
Yuu nie mogąc się powstrzymać namiętnie pocałował mężczyznę w usta.-Będę tęsknił...-szepnął.-Bardzo mi się podobało mieszkanie u ciebie...-dodał.
-I będziesz znowu źle jadał...-mruknął.-Nie chcę się wyprowadzać...-dodał.-Jestem zmęczony, gadam od czapy...dobranoc.-szepnął mocniej wtulając się w mężczyznę.
-N-nie chcę! Nie chcę wstawać! Nie chce żeby ten dzień się zaczął!-krzyczał przez łzy mocniej wtulając się w mężczyznę.
Ucałował go mocno.-tak bardzo nie chcę się wyprowadzać...wiem, że muszę...ale nie chcę...-jęknął.-tak a w tym czasie muszę się wyszykować i spakować...
-Idę się ubrać...-westchnął wstając z łóżka.-Mam nadzieję że to się jak najszybciej skończy...
-Naleśniki...-odparł. Było widać, że jest przybity. Ubrał się w pierwsze lepsze ciuchy i zaczął się pakować.
-Poradzę sobie! I tak już kończę...-zatrzasnął walizkę i nie mógł jej zapiąć.-No tak...Taku! Albo wiesz co, jednak potrzebuje pomocy!-krzyknął.
-No...nie mogę.-przytaknął i usiadł na walizce.-Mówiłem żeby nie brać tylu ubrań...
Chłopak grzecznie podniósł nogę do góry, Policzki lekko mu się zaróżowiły.
-Widzisz! Mówiłem wziąć mniej tych ubrań!-jęknął skacząc na walizce.
-No oczywiście.-uśmiechnął się i mocno ucałował ukochanego.
-Dobrze...to następnym razem będzdiesz zapinał jak będę u wracał.-roześmiał się.-A jak tam śniadanie? Muszę wyjść zanim pojawi się szarańcza...
Podniósł się i ruszył za mężczyzną.-Taku...Kocham cie...-szepnął wchodząc do kuchni i siadając przy stoliku.
-Dziękuję...-zabrał się za jedzenie. Wyjątkowo szybko skończył i poszedł po walizkę. Przeciągnął ją do korytarza i zaczął ubierać buty.
Yuu słuchał uważnie przytakując.
-Do zobaczenia...-odparł oddając pocałunek.-Już tęsknię.-uśmiechnął się słabo i wyszedł na korytarz kierując się w stronę windy.
Yuu szedł ulicą ocierając łzy. Doszedł do metra i wszedł do środka. O tak wczesnej godzinie jeszcze nikt nie jechał Usiadł czekając na swoją stację. "dlaczego? Dlaczego nie możemy być razem? Dlaczego ludzie robią nam na złość?"
Yuu w tym czasie powoli doszedł do swojego mieszkania. Położył walizkę w garderobie, napił się soku i już po chwili ponownie siedział w metrze jadąc do pracy. Miał mieć dzisiaj sesję do jakiegoś katalogu garniturów.
-żadnych pytań...-mruknął chłopak gdy tylko wszedł do studia. Wszyscy ucichli, nawet stylistka bez słowa go przygotowała. Ubrał się i ustawił do zdjęć. Gdy błysnęły flesze humor mu się trochę poprawił, w końcu był w swoim żywiole.
Po skończonej sesji Yuu usiadł zmęczony na krzesełku i napił się słodkiej wody. Praca pomagała mu zapomnieć o całej tej sytuacji. Zastanawiało go jednak jak raził sobie Takumi.
-Halo?-spytał odbierając po pierwszym sygnale. Właśnie miał przerwę i za chwilę miał przygotowywać się do drugiej sesji.-jak ci idzie? Wszystko gra? Nie zabili cię rano?-zasypał go pytaniami.
-Nikt mnie nie zaczepiał wiec mam puki co spokojny dzień. Właśnie mam przerwę.-dodał.-Taku, tęsknię. Nie daj się zabić tej szarańczy...
-Radzę sobie, nie martw się o mnie...chwila! Powiedziałeś im prawdę? Mówiono to już gdzieś?-spytał nerwowo.
-Panie Nakami, sesja zacznie się za 5 minut.
-Tak, chwila.
-No tak.-roześmiał się.-Nie daj się im, Taku. Papa.-rozłączył się i wrócił na plan.
Yuu czekał aż lasanga skończy się piec. Kiedy wracał z pracy, oczywiście w kapturze, poszedł kupić składniki.
-Ciekawe czy zrobił sobie coś do jedzenia...właśnie, chyba schudłem.-Poszedł do łazienki i stanął na wadze.-Cholera...49...cały kilogram...lepiej mu tego nie będę mówić i tak chodzi zdenerwowany, moja niedowaga nie jest aż taka ważna...-wrócił go kuchni i usiadł przed piekarnikiem.
[Przepraszaaam, że tak zwlekałam z odpowiedzią, ale mam zamieszanie związane ze szkołą ;-;]
Tetsuya wziął kilka głębokich oddechów, chcąc w jakiś sposób doprowadzić się do porządku. Zawsze był porywczy, to fakt, jednak przy Takumim denerwował się co najmniej dwa razy mocniej. Głupio mu było to przyznać, ale jakiś sentyment sprzed paru lat chyba nadal pozostał.
- To moja decyzja - odpowiedział na zadane wcześniej pytanie, starając się przy tym zachować neutralny ton głosu. - Nie owijając w bawełnę, po prostu potrzebuję pieniędzy, a zarobki w poprzedniej agencji... Cóż. Powiedzmy, że nie były wystarczające. A przynajmniej nie, jeśli wziąć pod uwagę moje kwalifikacje. Zresztą, sam przeglądałeś portfolio i możesz ocenić - wzruszył lekko ramionami.
Rzecz jasna jego pewność nie brała się z powietrza. Tetsu doskonale zdawał sobie sprawę ze swoich umiejętności i chociaż nie lubił swojej pracy jako takiej, wiedział, że jest dobry w tym co robi. Dowodem były zdjęcia leżące na biurku.
- Aha. I jeśli chcesz mi o czymś powiedzieć, rób to otwarcie. Takie półsłówka to tylko jeden z wielu sposobów na uniknięcie tematu. Bardzo tchórzliwy, trzeba zaznaczyć.
Yuu zjadł swoją obiado-kolację i nie miał zielonego pojęcia co mógłby robić. Włączył telewizor by po chwili go wyłączyć, przez jakiś czas słuchał muzyki łapiąc się na tym że ciągle gapi się na swoje wspólne zdjęcie z Takumim. Około 19 zerwał się z kanapy i z bokserkami w ręku poszedł się wykąpać.
Yuu wylegiwał się w wannie.-Z Taku było fajniej...-mruknął do siebie.-Na urodziny przygotuję mu coś z czego na pewno się ucieszy!-wykrzyknął. Wyskoczył z wanny, ubrał się i poszedł wygrzebać z torby bluzę Takumiego którą ukradkiem zabrał.
Yuu zaciągnął się zapachem bluzy.-Mmmmm...Takumi...-szepnął.-Gasząc po drodze wszystkie światła położył się na łóżku zapalają jeszcze lampkę nocną.-Nie obrazi się że cię mu zabrałem, ie?-spytał bluzę.-Do czego to doszło...-roześmiał się wtulając w bluzę.
-Hmmm...pewnie śpi, no nie?-Yuu nawet nie zauważył kiedy zaczął rozmawiać z bluzą Takumiego.-To w końcu Taku...zapalił sobie przed snem i zasnął...a ja nie zasnę...mimo, że mam ciebie to ty nie jesteś nim...gadam do bluzy...koszmar.-westchnął przewracając się na brzuch.
-Nie zasnę no!-krzyknął bijąc rękoma i nogami w łóżko.-Starałem się! Ale nie umiem!-chwycił telefon.-Nie...nie...a co jeśli śpi? Nie chcę go budzić...poradzę sobie sam, nie mogę ciągle na nim polegać....
-Uuuuu...ale Taku się nie fochnie jak zadzwonię, nie? Znowu gadam do bluzy...-szybko wybrał numer i przyłożył telefon do ucha.
-Reiko?-pytał lekko zaskoczony.-Jesteś u Taku? Pomagałaś mu? Zjadł coś prawda? Teraz śpi? Jak tak to go nie budź...-zatrzymał potok słów żeby wziąć wdech.
-Serio? Śpi z moją koszulką? Reiko...niech to zostanie między nami...ale wyślij mi potem jego zdjęcie, dobrze?-uśmiechnął się.-Poza tym musiał być bardzo przybity skoro nic nie zjadł...moje zjadł całe...-szepnął.
-Um, nie krzycz na niego, najlepiej w ogóle nie mów że dzwoniłem.-mruknął.-Musi słodko wyglądać. Taku ma na swoim laptopie mojego maila więc spokojnie wysyłaj a ja sobie zaraz sprawdzę.-dodał.-Ja też uważam że to za szybko...rzucono nas na głęboką wodę. Jesteśmy razem dwa miesiące a tu taka próba...
[Nie no, już jest okej :3 Po prostu miałam trochę roboty, bo na początku roku jakimś dziwnym trafem przydzielili mnie do klasy humanistycznej... I dopiero wpół semestru mnie oświeciło, że może napiszę podanie z prośbą o przeniesienie na jakiś ściślejszy profil ;x W każdym razie, już jestem~]
Przytaknął i ścisnął lekko dłoń mężczyzny, po chwili ją puszczając. No cóż, skoro wszystko załatwione, nic tu po nim... Wziął swoją torbę i skierował się w stronę wyjścia. Stanął już przy drzwiach, gdy nagle pchnięty jakimś dziwnym impulsem zatrzymał się i odwrócił w stronę Takumiego.
- Taku... - zwrócił się do niego. - Jeśli znajdziesz chwilę wolnego po pracy, chodźmy na kawę. Tylko bez tego całego patetyzmu, sztywnych formalności. Porozmawiajmy jak ludzie. Dobrze?
Wziął głęboki oddech, w myślach odliczając do dziesięciu i z powrotem.
- Przy okazji, nie chcę żeby ktokolwiek - podkreślił to słowo - dowiedział się o tym spotkaniu.
-Papa...-pożegnał się chłopak. Chciał coś jeszcze powiedzieć ale nie zdążył. Odpalił laptopa i ściągnął zdjęcia.-Oooooo....jaki on słodki. Mój kochany Taku...żeby tak wwąchiwać się w moją koszulkę? Jednak dobrze że ci ją zostawiłem...
-Tak doszło. Takumi wygląda jak nie on...-zaśmiał się.-Tak bardzo chciałbym się w niego wtulić...no nic Reiko-san...przecież cię będę ci kazał wysłuchiwać moich zażaleń...
-Dbrze...Reiko...-poprawił się dość niechętnie.-Nie, naprawdę nie będę cię zamęczał o tym jak nie mogę bez niego zasnąć...albo jak bardzo brakuje mi jego chłodnych dłoni...jego ust...poza tym to głupie...bo nie wiedzieliśmy się tylko dzień..
-Aż tak za tym tęskni? Wydawało mi się to takie naturalne i normalne...no i...przecież mówił że woli mieszkać sam...w ogóle...-bąknął.
-Rzadko o tym rozmawiamy...znaczy...czasem narzeka że gadamy tylko o pracy, albo co będzie jak inni się dowiedzą...Czasami miałem wrażenie, że wolałby pobyć sam...ale chyba naprawdę przywykł do tego że z nim mieszkam...
-Nigdy go nie zostawię!-krzyknął zbulwersowany.-Kocham go...-dodał trochę spokojniej.-Naprawdę nie chciałem się wyprowadzać...no i...nie mów mu ale celowo zostawiłem te koszulkę...i...zabrałem jego bluzę...
[Tajes~]
Tak oto o umówionej godzinie stawił się w kawiarni. Zajął miejsce przy stoliku stojącym tuż przy oknie, skupiając swój wzrok na widoku za oknem. Ocknął się dopiero, gdy usłyszał nad sobą damski głos.
- Czy mogę przyjąć zamówienie? - zapytała kelnerka. Wyglądała na nieco roztargnioną i trzęsły jej się ręce przy trzymaniu notatnika i długopisu.
- Na razie dziękuję - uśmiechnął się delikatnie. - Czekam na kogoś.
Młoda kobieta odwzajemniła uśmiech, po czym odeszła.
- Nie szkodzi - odparł odkładając na stół menu, które zanim pojawił się Takumi, z nudów przewertował.
Mężczyźni nie musieli długo czekać na przyjęcie zamówienia. Gdy tylko kelnerka zauważyła pojawienie się nowego osobnika, podeszła do ich stolika i ponowiła swoje pytanie. Jednakże nadal zdawała się być spięta, a kiedy napotkała spojrzenia obydwu mężczyzn, zmieszała się jeszcze bardziej. Tetsuya rzecz jasna nie mógł powstrzymać się od wydania szczerego komentarza...
- Nadal lubisz wprawiać ludzi w zakłopotanie - oznajmił, gdy na stoliku stały już obydwa napoje. Dla niego biała kawa, dla Takumiego - herbata. - Mógłbyś czasem zdobyć się na choćby nikły uśmiech - dodał.
-No zabrałem bo ta bluza najbardziej pachniała Takumim...znaczy najbardziej intensywnie...ale to dobrze, że dzięki temu nie zapalił...-roześmiał się.
-Taku robił te zdjęcia...zabrałem sobie te na którym całuje mnie w policzek...-odparł-Jest OK, ja też jestem zmęczony...ale i tak pewnie nie zasnę.
Yuu leżał w łóżku przy laptopie, nie było możliwości żeby zasnął. Prawie podskoczył kiedy jego telefon zadzwonił.
-Ciekawe czy to Taku, czy Reiko napisała...-mruknął sam do siebie. "Nie, nie mogę zasnąć. Obudziłeś się? Czy nawet nie zasnąłeś?". Odpisał.
-Najwyżej popełnię gafę...
-Więc to Taku...-roześmiał się."Połóż się, pomyśl o czymś miłym. Nie zapominaj, że jutro masz pracę i torowanie się przez tłum ^^. A właśnie, nie obraziłeś się, że pożyczyłem sobie twoją bluzę?". Wysłał wiadomość wdychając zapach ukochanego.
Roześmiał się.-wiem...i jesteś taki kochany jak się w nią wtulasz.-"Myślisz o mnie? To takie kochane, ale fakt teraz nie pomaga...serio? zostawiłem? gapa ze mnie...ale masz tam coś mojego :*"
-Ale jak wiem kochanie. Nawet mam zdjęcie, ale to pozostaje między mną a Reiko.-roześmiał się. "Męska duma? No nie ważne nie chcesz to nie mów. Kocham cię."
Uśmiechnął się do telefonu."Nie trzeba, poradzę sobie. Posiedzę przy laptopie i w końcu się znużę. ^^ Oczywiście, że wiem. :* Już nie mogę się doczekać kiedy ten cały szał minie". Westchnął wysyłając wiadomość.
"ale to działa...no może jestem potem niewyspany ale żyłem tak 15 lat. Spokojnie dam radę. W końcu nie mogą tak szaleć wiecznie no nie?"westchnął wysyłając wiadomość.-No...Taku nie martw się już tak...
-Noooooo, przecież sobie poradzę!-burknął. "Dam radę! Nie martw się, jakoś zasnę. Przemęczę się ten miesiąc czy ile tam."
"Nawet tak nie myśl! Przecież wiesz że próbowałem wszystkiego, żeby zasnąć! Dobra! Idę spać, dobranoc"-Takumi no baka!-burknął wyłączając laptopa.
Chłopak przeczytał wiadomość i odłożył telefon. Obrócił się na drugi bok i wtulając się w bluzę mężczyzny, odurzony intensywnością zapachu powoli zasnął.
Yuu nieprzytomnie i machinalnie wyłączył budzić. Ledwo zwlekł się z łóżka i powlekł się do kuchni. Zrobił sobie tosty i usiadł przy stole.-Ciekawe co tam u Taku...Reiko pewnie zrobiła mu śniadanie...
Yuu ubrał się szybko i zszedł na dół. Wychodząc na dwór został "zaatakowany" przez dziennikarzy. "Cholera" pomyślał przerażony.
-Panie Nakami! Czy to prawda, że wasz związek jest już oficjalnie potwierdzony!?
-Jak się pan czuje z faktem że cała Japonia wie że jest pan gejem i spotyka się pan ze swoim szefem?-spytał jeden dziennikarz wyskakują tuż przed nim.
-A jak mam się czuć? Wchodzicie z butami w moje prywatne życie! Postawcie się na moim miejscu! W dupie mam to ze Japonia wie że jestem homo. Nie ważna jest moja orientacja a to jakim jestem modelem!-wydarł się nie wytrzymując napięcia.
-Jeszcze jedno pytanie! Czy jest pan faworyzowany przez pana Shirayukiego?
-Nie.-odparł pewnie.-W pracy nasze relacje to szef-pracownik. Poza pracą jesteśmy kochankami.-wziął głęboki wdech i ruszył pewnie przez tłum. Jak tylko wszedł do metra wykręcił numer Reiko.
-z-z-zaczepiła mnie prasa...i odpowiedziałem na parę pytań...ale nie mów Taku, bo albo się zacznie martwić, albo się wkurwi. Więc nie mów...-westchnął.-No to na tyle.-i się rozłączył.
Yuu odebrał po pierwszym sygnale.
-Tak? Do jego gabinetu? No dobrze skoro prosi...-mruknął i gdy tylko dojechał do pracy skierował się prosto do gabinetu Takuniego. "ale Reiko mu nie powiedziała ,no nie?".pomyślał zanim zapukał.
-Ohayo Taku.-krzyknął od progu chłopak. Podbiegł do niego i wręcz rzucił się mu na szyję.- tak bardzo tęskniłem...jesteś jakiś nerwowy. Coś się stało?
-Ale Taku! Nic się nie stało! Jestem cały, widzisz? Cały i zdrowy. Pozadawali tylko parę pytań, odpowiedziałem i mnie puścili!-zapewnił od razu.
-Ale Taku spokojnie...nic się nie stało...spokojnie...-pogłaskał go po klatce piersiowej.-spokojnie...nie musisz się martwić, radzę sobie.-uśmiechnął się całując go delikatnie.
Objął go za szyję przysuwając się do niego bliżej-Nnnnn-"tak bardzo tęskniłem..."
Yuu przez moment stał zszokowany w objęciach mężczyzny. "Chi? Jego siostra? Fajny moment..nie powiem...". Spanikowany chciał odsunąć się kawałek od ukochanego ale uścisk Takumiego był zbyt mocny.
"bardziej niekonfortowy moment być już nie mógł"pomyślał stając obok mężczyzny.-Yuu Nakami...miło poznać...-wyjąkał.
Yuu się zamyślił.-Taku...um...Chihaya ma po części rację, no wiesz ostatnio prasa nas śledzi...-bąknął.-Wybacz...to biuro jest chyba jedynym spokojnym miejscem...ostatnimi czasy...-zwrócił się do dziewczyny.
-N-no tak...nawet mieszkaliśmy razem...tylko teraz mamy mały problem z prasą...i żeby mnie zbytnio nie zaczepiali wróciłem do swojego mieszkania.-odparł.
-ZAMKNIJCIE SIĘ!-wydarł się. wyraźnie zdenerwowany.-CO TY MOŻESZ O NAS WIEDZIEĆ?!-najpierw zwrócił się do Chihayi.-NIC O NAS NIE WIESZ! NIC!-wszystkie emocje,które w nim siedziały odkąd wrócił do swojego mieszkania nagle wybuchły..-NAJPIERW MATKA TAKUMIEGO ZARZUCA MI ŻE JEJ SYNEK PRZEZE MNIE CIERPI, ŻE GO RANIĘ! POTEM MOJA RODZINA PSUJE NAM CAŁY DZIEŃ! NASTĘPNIE JAKAŚ ŚWINIA Z PRASY NAS FOTOGRAFUJE I MUSZĘ SIĘ PRZENOSIĆ DO SWOJEGO MIESZKANIA BO ATAKUJE NAS STADO SPARTAN UZBROJONYCH W APARATY! A TERAZ TY ZARZUCASZ TAKU ŻE WCALE MNIE NIE KOCHA! NIC O NAS NIE WIECIE! NIC! WIĘC SIĘ KUŹWA NIE MIESZAJCIE I ZOSTAWCIE NAS W SPOKOJU! CZY PO TYCH PIĘCIU LATACH CIERPIENIA NIE MOŻE MIEĆ W KOŃCU STABILNEGO I SPOKOJNEGO ZWIĄZKU!? NIE! KAŻDY MI GO KUŹWA MUSI PSUĆ!
Chłopak opadł na kolana lekko dysząc.-Wystraszyłem ją? Głupio mi...po prostu...to wszystko we mnie wybuchło...mam już dosyć tego, że wszyscy są przeciwko nam...mam dosyć tego, że nikt nie wierzy w to, że mnie kochasz...
Zarumienił się na słowa Takumiego.-Wiem, jaki tryb, życia prowadziłeś ale...ale ludzie się zmieniają. Denerwuje mnie to, że ci nie wierzą.-Wtulił się w niego-Twoich marzeń, serio? To takie...kochane...-szepnął bardziej do siebie.
"skarb..."-Wiem...-szepnął oddając pocałunek. Objął go za szyję i zatopił się w jego ustach.
-Nnnnn-smakował jego usta. Tak bardzo nie chciał się rozstawać z ukochanym ale wiedział, że za chwilę będzie musiał zejść na sesję, w końcu dzisiaj miał kręcić jakąś reklamę.
Yuu z pomocą mężczyzny stanął na nogi.-Yhym...ale jak to wszystko się skończy, będziemy mieć czas tylko dla siebie...kocham cię.-Ucałował go lekko i poszedł w stronę drzwi.
Na wzmiankę o rzekomym "miłym zaskoczeniu" uniósł brew do góry, upijając łyk kawy.
- Czyżby? Nie wyglądałeś na szczególnie zadowolonego z mojej obecności - stwierdził otwarcie. - Być może to moje osobiste odczucie i po tylu latach znajomości nadal nie poznałem cię dostatecznie dobrze, by móc wydawać opinie - wzruszył beztrosko ramionami. - A skoro tak, to chyba rzeczywiście nie dane nam było... być. Razem.
Odłożył filiżankę na stół, a palce obydwu rąk ułożył w kształt piramidki.
- A propos, nie sądziłem, że ktoś twojego pokroju zdoła wejść w ustabilizowany związek - oznajmił. - I to na dodatek taki, który nie opiera się wyłącznie na doznaniach cielesnych. Pogratulować.
- Więc kochany Yuu nie kłamał - mruknął bardziej do siebie, aczkolwiek na tyle głośno, by Takumi mógł go bez problemu usłyszeć. - Myślałem, że jest na tyle naiwny, by brać wasz związek na serio. Tymczasem okazuje się, że rzeczywiście nieźle wam idzie... No proszę. Nie poznaję Cię, Takumi - podsumował poważnym tonem.
- Co do mojego życia, to i owszem, z pewnością wiele się zmieniło - kontynuował. - Nie jestem już biednym, zdesperowanym dzieciakiem. Nie mieszkam w najgorszej z najgorszych dzielnic. Poza tym, że spełniam się w mało lubianym zawodzie, sądzę, że całkiem dobrze mi się powodzi... A przynajmniej w chwili obecnej. Bądź co bądź nigdy nie wiadomo, co przyniesie następny dzień - uśmiechnął się delikatnie.
- Mhm. Wygląda na to, że byłem dla niego odrobinę za ostry, bo się chłopię dość poważnie zraził - kącik ust Tetsuyi odruchowo pobiegł do góry. - Yuu prawdopodobnie niezbyt przyjemnie wspomina nasze spotkanie. Cóż. Jeśli nie widzę powodu, dla którego miałbym być dla kogoś miły, nie zmuszam się do tego. Sądzę, że Twój chłopak przekonał się o tym aż za bardzo. Jego pech - rozłożył bezradnie ręce.
W trakcie, kiedy Takumi rozmawiał z Yuu, Tetsuya stukał nerwowo palcami o blat stolika, raz po raz przewracając oczyma. Przysłuchiwał się ich rozmowie, stwierdzając w duchu, że stanowczo za dużo w niej zwrotów grzecznościowych i czułych słówek. Gdy mężczyzna skończył rozmawiać, westchnął ciężko. Chętnie wypowiedziałby jakąś kąśliwą uwagę odnośnie Yuu i jego niesamowitego wyczucia czasu, aczkolwiek w samą porę zdołał ugryźć się w język.
- Nic się nie stało - szepnął, upijając kolejny łyk kawy.
[Właśnie, miałam nad tym pomyśleć, ale oczywiście jak zwykle zapomniałam .__. Powiedz mi w takim razie, czy mają się znać, czy dopiero poznać, a postaram się coś wykombinować ^^]
-Na pewno będzie.-zapewnił. Zarumieniony zszedł na dół na sesję. "Na pewno...będzie lepiej..."
- Miało być bez formalności, pamiętasz? - upomniał się o swoje. Jednakże i tym razem porywcza natura Tetsuyi wzięła nad nim górę. Wzmianka o Yuu podziałała na niego jak płachta na byka. - A skoro tak bardzo zależy Ci na swojej firmie, trzymaj swojego chłopaka możliwie jak najdalej ode mnie - warknął. - Tak będzie lepiej dla całej naszej trójki.
Oparł się na oparciu krzesła i skrzyżował ręce za głową.
- Och, biedny Taku... Nadal obsesyjnie myślący o pracy - westchnął z ironią. - Widzę, że jednak niewiele się zmieniło... Jedynie w sferze uczuciowej. Szkoda, że nie poznaliśmy się w nieco innych okolicznościach. Może teraz wyglądałoby to inaczej.
[HongKi ma taką uroczą mordkę, tylko byś musiała zmienić włosy na blondzik <: Ostatnio robiłam porządki na komputerze i założyłam folder "ładne rzeczy", mogę Ci użyczyć parę jego uroczych zdjęć :3]
Yuu wyłączył mikser jak tylko usłyszał dzwonek do drzwi. Jutro były urodziny Takumiego więc postanowił zrobić ciasto czekoladowe. Trochę ubrudzony czekoladą otworzył drzwi.
-Chihaya?-spytał zaskoczony.
-Nie, nie , nie...to ja przepraszam...nie powinienem był krzyczeć...normalnie się tak nie zachowuję...przepraszam...-bąknął.-w-wejdź...właśnie szykuję prezent dla Taku...
-No ostatnio jest nam ciężko. Ale sobie radzimy...naprawdę czasami powinnaś wierzyć bratu.-roześmiał się. Um...no ciasto czekoladowe, i...pokarzę mu zdjęcia które tak bardzo chciał zobaczyć. Mam zaplanowany cały jutrzejszy wieczór.-uśmiechnął się.-Nie trzeba, radzę sobie.
-Serio? Fajnie że się tobą opiekował. Musicie być bardzo zrzytą rodziną. Um...nie wszyscy mnie lubią...wasza mama mnie nie lubi...-mruknął.-przeniósł przeze mnie? Kochany, głupi Taku...-roześmiał się.
Zacisnął pięści i zamknął oczy, w duchu próbując doprowadzić się do porządku. Nie miał zamiaru kłócić się z Takumim - i to bynajmniej nie dlatego, że był jego szefem. Jednakże zachowanie spokoju, choćby względnego, nadal sprawiało mu pewne trudności. Szczególnie, że ten cholernik myślał o nim wyłącznie przez pryzmat pracy.
- Aż tak było Ci ze mną źle? - palnął z grubej rury, nie przemyśliwszy do końca swoich słów. Dopiero po chwili zorientował się, jak wielką gafę popełnił. - Nie. Zapomnij co powiedziałem - ocknął się w tempie natychmiastowym. - O tym, co powiedziałem wcześniej również. I... Przepraszam. Postaram się nie sprawiać Ci żadnych problemów.
Dopił ostatnie łyki kawy, po czym zerknął na wyświetlacz telefonu, rzekomo sprawdzając godzinę. Wszystko, byle nie musieć patrzeć Takumiemu w oczy.
- Cholera jasna - zaklął po chwili siarczyście, nie mogąc wytrzymać napięcia. - Wolałbym dostać porządny opieprz niż znosić tą Twoją przeklętą obojętność.
[To i tak nieźle! Ja mam tylko "fap folder" i "ładne rzeczy" o których wcześniej wspominałam xD No bo nie wiedziałam gdzie dawać ładne panie... Do fap folderu nie bardzo, bo tak się składa, że chłopców wolę D:
W ogóle Twój Taku tak zjechał mojego Tetsu, że aż musiałam go trochę przytemperować, o. Ale ostatecznie i tak się zbuntował, hjehje. Boże, same z nim problemy...]
- lubi dzieci?-spytał ze słabym uśmiechem.-Taku też mówił że jej przejdzie...ale ona wtedy naprawdę wydawała się mnie nienawidzić...pewnie polubiłaby mnie jakbym był dziewczyną no i dodatkowo mój wiek...przepraszam że tak marudzę...-mrukną biorąc się za kończenie ciasta.-jestem zmęczony...mało śpię ostatnio to dlatego.
-ech...dla ciebie to może słodkie ale...ja naprawdę zasypiam tylko przy nim...naprawdę nie musisz mi pomagać radzę sobie...no i już prawie kończę, serio...nie kłopocz się...um...Chihaya...sorry że poruszę ten temat ale dla mnie to trochę dziwne...wasza cała radzina naprawdę nie ma nic przeciwko związkowi Takumiego z facetem?-spytał niepewnie.
[Taiga zamiast smsować możesz puszczać strzałkę, serio XD]
-skoro nalegasz to możesz pozmywać-bąknął.-um rozumiem...przepraszam że zadaję takie pytania...ale...Taku mówił ci że nie może spać?-spytał pewny że po prostu źle usłyszał.
[mi to rybka w sumie XD]
-to aż dziwne...bo...zawsze wolał mieszkać sam no i...-roześmiał się- to takie dziwne że Taku nie umie beze mnie zasnąć. No w sumie...Reiko wysłała mi zdjęcie jak śpi wtulony w moją koszulkę.-nie przestając się śmiać wsadził ciasto do lodówki.-wyglądał tak słodko...jak nie on.
-fajnie że dowiaduję się o nim nowych rzecz...ale nie mów mu że wiem o koszulce...bo jego męska duma ucierpi -roześmiał się.-możesz już zostawić te naczynia...resztę zrobię sam...
-och no dobrze...dokończ.-mruknął-jego męską duma nie pozwala mu powiedzieć co robi z moją koszulką-roześmiał się.-londyn musi być ładny...ja nie byłem poza japonią...
-na zaproszeniu było Takumi Shirayuki i Yuu Nakami więc jedziemy razem...może trochę tam powiedzmy przy okazji...fanie by było ale chciałby kiedyś zobaczyć paryż-rozmarzył się.-ale nie mów mu! Bo zaraz będnie usilnie chciał jechać bo ją bym chciał, a wiem że on ma masę pracy...
- Nie miał prawa istnieć? - powtórzył. - Więcej zaangażowania, mniej hedonizmu i wszystko mogłoby potoczyć się inaczej - oznajmił z pretensją w głosie. - Zresztą nieważne. Już za późno na przemyślenia.
Skrzyżował ręce na torsie, spoglądając gdzieś w bok. Słowa Takumiego, które w zamierzeniu miały przynieść ukojenie, paradoksalnie powodowały jeszcze większy ból. Tetsu prychnął z pogardą.
- Jeśli próbujesz mnie pocieszyć, daruj sobie - odrzekł, kierując swój wzrok na mężczyznę. - Jesteś cholernym egoistą, Takumi. Zawsze nim byłeś.
Odłożył ostentacyjnie pustą filiżankę na stół, dając do zrozumienia całemu światu, jak bardzo jest podirytowany. Nieśmiało krzątająca się kelnerka podeszła i zabrała puste naczynie, ze skruszeniem w głosie przepraszając za zwłokę.
- Każdy potrzebuje bliskości, wbrew pozorom - zaczął, niespodziewanie układając dłoń na dłoni mężczyzny i gładząc ją opuszkami palców. - Wiem, że to dość nietypowa prośba... Ale zostańmy tak przez chwilę.
[Myślę nad wątkiem z Teru... I tak obmyśliłam, że może jakieś kibole się do niego przyczepią ^^ I wtedy Tetsu zrobi wejście smoka~ Naprawdę, zaczyna mi brakować ambitnych pomysłów .__.]
-Fajnie by było pojechać...-uśmiechnął się.-Serio ci pokazywał? Jak dziecko...właśnie tak się czasami zachowuje...zwłaszcza jeśli chodzi o czekoladę...-westchnął odprowadzając dziewczynę do drzwi.-Szkoda, ze już musisz iść...szczęśliwej drogi.
- Niczego od Ciebie nie oczekuję - odparł, zabierając do siebie odepchniętą dłoń. - Chciałem tylko doświadczyć odrobiny bliskości, nic więcej. W przeciwieństwie do Ciebie, nie miałem tyle szczęścia - zawiesił wzrok na punkcie gdzieś ponad ramieniem mężczyzny. - Myślę, że rozumiesz. Pojęcie samotności nie jest Ci obce.
Odsunął krzesło i wstał z miejsca, skierowując jednak swój wzrok na Takumiego.
- Kiedy przez dłuższy czas nie masz do kogo otworzyć buzi, stajesz się emocjonalnym wrakiem. Ale Ty miałeś przecież swoją rodzinę. Nie wiesz, jak to jest.
[Ooo... To ambitniejszy plan niż napad kiboli :D Dobra, postaram się coś wyskrobać w najbliższym czasie. Chyba, że to Ty wolisz zacząć ^^]
-O matko...aż się boję co on ci naopowiadał...-mruknął.-No..papa.-pomachał dziewczynie i wrócił do przerwanej pracy.
~*~
Yuu od rana biegał po mieszkaniu wszystko układając. Ten dzień musiał być idealny. Za chwilę miał przyjść Takumi. Chłopak pobiegł raz jeszcze do gabinetu żeby się upewnić że wszystko tam jest. Na biurku stał energetyk, paczka ulubionych papierosów Takumiego i kawałek ciasta. Albumy dokładnie oznaczone stały na wysokości wzroku mężczyzny.-Wszystko gotowe...
- Racja. Zapomniałem, że jesteś trochę szczególny i nieco inaczej reagujesz na pewne sytuacje - odpowiedział. - Cóż. Muszę przyznać, że nieco inaczej wyobrażałem sobie nasze spotkanie. W każdym razie, miło że zechciałeś poświęcić swój cenny czas - wyraźnie podkreślił dwa ostatnie słowa, po czym ukłonił się nisko. - Do zobaczenia... w pracy.
Po tych słowach skierował się w stronę wyjścia, zamykając tym samym pewien nieprzyjemny rozdział w swoim życiu.
[Da!]
Chłopak aż podskoczył. Pobiegł do drzwi otwierając je szeroko, gdy tylko zobaczył mężczyznę rzucił się mu na szyję.-Wszystkiego najlepszego Taku...tak bardzo tęskniłem...-ucałował go delikatnie.
-To było straszne..-mrukną po chwili znów się uśmiechając. Wprowadził mężczyznę do mieszkania i zamknął drzwi. Poczekał aż mężczyzna zdejmie buty i kurtkę po czym zawiązał mu oczy czarną chustką.
-Daję ci prezent.-roześmiał się prowadząc go za rękę do gabinetu.-To niespodzianka...-dodał otwierając drzwi od gabinetu.
-Nie bój się na pewno ci się spodoba.-zapewnił wprowadzając go na środek gabinetu a samemu cofając się do drzwi.-Już, możesz zdjąć chustkę.
-N-no te...-uśmiechnął się czując jak się rumieni.-T-to j-ja się tu na jakiś czas zamknę..p-pooglądaj sobie...masz tu też ciasto...-mówiąc to zamknął drzwi po chwili je zakluczając.
-No a kto inny!? Oczywiście, że ja! Masz jakieś wątpliwości!?-krzyknął przez drzwi dziękując że Taku nie widzi jego czerwonej twarzy. "Pewnie wziął TEN album...na pewno...zboczuch jeden..."
-O matko...wiedziałem że wziął ten album...Przestań się drzeć! Sąsiedzi cię usłyszą! Albo ci na dole!-krzyknął. "Okno jest otwarte..."
-Nie! Mogłeś zacząć od innego albumu! Tym razem naprawdę nie chcę wiedzieć co siedzi w tej twojej głowie!
-Taaaaaa jasne! Ty grzeczny w momencie kiedy oglądasz moje nagie zdjęcia!? I mam w to uwierzyć?!-krzyknął."chyba że jeszcze do nich nie doszedł...bo one są chyba gdzieś na końcu..."
"czyli jeszcze tam nie był..ale teraz jest..."-Ha? Co? Nie słyszę. Taku żyj! Nie umieraj tam!
-Um...-niepewnie dotknął klamkę."bardzo tęskniłem...myślałem że wytrzymam...". Otworzył drzwi i szybkim krokiem podszedł do mężczyzny siadając mu na kolanach.
Takumi.
- Co się stało, że nagle zaczął obchodzić Cię mój los? - zapytał ironicznie, po chwili jednak zerkając na krajobraz widoczny za drzwiami. Istne oberwanie chmury. - Uhm, w porządku... - zwrócił się z powrotem do mężczyzny. - Tylko po drodze muszę skoczyć do monopolowego. Na taką pogodę przydałby się jakiś procent.
Samochód Takumiego stał na szczęście nieopodal kafejki, więc obojgu udało się uniknąć nieprzyjemnego spotkania z deszczem. Tetsu prędko wpakował się do środka pojazdu, będąc pod wrażeniem jego wysokiego standardu.
- Widzę, że nie próżnowałeś, skoro stać Cię na tak drogi samochód - skomentował.
Teru.
Było grubo po piątej, kiedy Tetsuya wracał z pracy. Na zewnątrz zaczynało się robić szaro, co jedynie potęgowało jego zmęczenie. Ostatni tydzień był dla niego istnym koszmarem, nie tylko ze względu na nawał roboty - choć to i również. W jednym momencie zwaliło się na niego tyle problemów, że zaczął zastanawiać się nad zażyciem jakichś świństw, które "magicznym" sposobem mogłyby mu poprawić nastrój. Pocieszał się jednak myślą, że zawsze mogło być gorzej.
Spacerował tak ulicami Ryusei, gdy ni stąd, ni zowąd do jego uszu dotarły odgłosy bodaj bójki. Z zaciekawieniem zerknął w jedną z bocznych uliczek i zaobserwował grupkę facetów skupionych wokół młodszego chłopaka. Zmarszczył brwi, co nieco przysłuchując się ich wymianie zdań. Gdy jednak doszło do rękoczynów, postanowił zainterweniować.
- Takie zachowanie chyba podpada pod naruszanie porządku publicznego... - westchnął, mierząc mężczyzn pogardliwym spojrzeniem. Jeden z nich, zapewne lider, natychmiastowo odwrócił się w jego kierunku. Owszem, może i był wysoki, jednakże do wzrostu Tetsu nadal brakowało mu paru centymetrów.
- Co to za facet? - zapytał chłopaka, wskazując palcem na Tetsuyę, na co ten przechylił głowę do boku. - Twój sponsor?
Tetsu zacmokał z dezaprobatą. - Do rzeczy. Mam zadzwonić po policję czy sam się z wami rozprawić?
Trójka mężczyzn wybuchnęła gromkim śmiechem.
- Taki wypacykowany facet chce się bić? Serio? - zapytał jeden z nich.
- To że natura poskąpiła wam urody, nie znaczy, że innym również - odparł, zerkając z ukosa na sprawcę całego zamieszania.
- Taki pewny siebie... - zaironizował lider, puszczając się biegiem z pięściami. Tetsu wykonał sprawny unik, niespodziewanie znalazłwszy się tuż za mężczyzną. Przytrzymał go za ręce, wykręcając je w nieco nienaturalnym ułożeniu.
- Coś jeszcze?
Kiedy mężczyzna o imieniu Akihisa wykazał chęć kapitulacji, rozluźnił uścisk.
- Ts... Obrońca sprawiedliwości się znalazł - prychnął. - Jeszcze się policzymy, szczeniaku - dodał na odchodnym, wymierzając palec w młodego. Po tych słowach wraz ze swoimi kolegami począł się oddalać.
[Akihisa skojarzył mi się z pewnym gościem z Ukrytej Prawdy z odcinka o gejach XD Mańczukowski, czy jakoś tak. Wyobraźnia ludzi tworzących ten serial mnie powala... Jak on to mówił? "Życie. To jest dżungla. Tutaj nie ma miejsca dla takich jak on" XDDD Tak się uwziął na to biedne gejątko, że chłopię popełnił samobójstwo. Prawdziwy tragizm... Nie przejęłam się. Jestem paskudnym człowiekiem ^^]
Yuu objął go za szuję i przysunął się bliżej. Lekko poruszył przy tym biodrami ocierając się o przyrodzenie mężczyzny. "tęskniłem...". Policzki paliły go żywym ogniem.
"On udaje czy tak na serio nie czai?". Westchnął przybliżając się jeszcze bliżej ponownie ocierając się o jego męskość. Nachylił się do ucha ukochanego.-Tęskniłem...-szepnął.-bardzo...
"zboczuch..."-I...i w z-związku z tym...j-ja...-przełknął ślinę.-ch-chcę się z tobą kochać...teraz...-wydukał.
-Nnnnn-jęknął. "Matko...powiedziałem to...coś tak czuję że to się źle skończy...co tam...tęskniłem za tym zboczeńcem...". Poruszył się lekko z premedytacją ocierając się o męskość ukochanego. "Dziś jest twoje święto...możesz robić co chcesz..."
-Nnnn...-odchylił głowę żeby dać mężczyźnie większy dostęp do swojej szyi. Słysząc reakcję ukochanego ponownie parę razy otarł się o jego męskość."Robi się coraz twardszy..."
-nnnach...Taku...-jęczał łapiąc pocałunki mężczyzny. Pomógł Takumiemu zdjąć z siebie koszulkę. "Tak bardzo tęskniłem za jego chłodnymi dłońmi..."
Takumi.
Tetsu obserwował ścigające się na oknie dwie krople deszczu, gdy wtem mignął mu przed oczyma znajomy, rażący napis. Zerknął na Takumiego.
- Możemy się tutaj zatrzymać? - zapytał i po chwili poczuł jak samochód skręca we wskazanym przez niego kierunku. Wyskoczył naprędce do sklepu, po kilku minutach wychodząc z niego z litrem wódki w reklamówce. Wsiadł z powrotem do pojazdu.
- Mhm, Takumi - podjął po chwili. - Może wpadniesz do mnie i razem opijemy?
Teru.
Tetsuya zmierzył nieznajomego pobieżnym spojrzeniem, oszacowując, czy nie narobił sobie co poważniejszych ran. Gdy nie zarejestrował wzrokiem nic poważnego (poza paroma siniakami), uśmiechnął się do niego delikatnie.
- Wszystko w porządku? - zapytał profilaktycznie. - Widziałem, że dość mocno oberwałeś w brzuch. Nic Cię nie boli?
Mimo że charakter miał jaki miał, serce jako takie pozostawało czyste. Nic więc dziwnego, że zmartwił się o zdrowie chłopaka. Podszedł do niego i podwinął do góry jego koszulkę. Jego oczom ukazał się sporawej wielkości krwiak. Lub siniak, który przybrał czerwono-fioletową barwę...
- Ał - jęknął. - Chyba jednak wypadałoby coś z tym zrobić.
[Ja obejrzałam jeden, koleżanka mi poleciła. I nie żałuję straconych czterdziestu minut :D Najlepsze były zeznania na komisariacie... "Podszedł do mnie i przyłożył mi nóż do gardła... A potem kazał Michałowi zrobić mi... no wie pan! No kazał mu zrobić mi loda! (SIKAM XD) I on to nagrał!", i ta gra aktorska, ach! Coś pięknego ^^]
-nnnn...-jęknął odchylając głowę do tyłu.-kocham cię...-sapnął. Jego klatka piersiowa unosiła się bardzo szybko a serce biło w niesamowitym tempie.-proszę niech nikt nas więcej nie rozdziela...
-ach! Taku...ach...-dyszał ciesząc się dotykiem ukochanego. -Takumi...-powtarzał wciąż jego imię chcąc jeszcze bardziej pobudzić mężczyznę."tak jest dobrze...tęskniłem...tak długo tego nie robiliśmy..."
-Ach!-jęknął-Taku...masz zimne ręce...-szepnął lekko drżąc.-nnnnach...ach...-dyszał i jęczał pod wpływem ruchów ukochanego.
-ach..t-tak p-podoba mi się.-jęknął.-nie zadawaj takich pytań...j-jestem gotowy...czekałem na to bardzo długo...-wydukał.
-ach!-jęknął przy pierwszym ruchu mężczyzny-j-ją też się bardzo cieszę...ach...Takumi...wszystkiego najlepszego...spełnienia marzeń...ach!
-ach...Taku...ach...ją też cię bardzo kocham...ach...Takumi...-jęczał pod wpływem ruchów mężczyzny.-proszę...wolniej...
Takumi.
- Co to za wzdychanie? Przecież nie będziemy się upijać do nieprzytomności. No chyba że masz aż tak słabą głowę - uśmiechnął się kątem ust, poniekąd wjeżdżając na dumę Takumiego. Wiedział, iż teraz mężczyzna nie będzie miał innego wyboru.
*
Mieszkanie Tetsuyi sprawiało wrażenie opuszczonego. Panował w nim porządek i tylko niewielkie drobiny kurzy osadzały się na meblach. Gdyby nie obecność jego właściciela, pomyśleć by można, że rzeczywiście nikt tutaj nie zamieszkuje.
- Rozgość się - powiedział Tetsu i zapalił światło, gestem zapraszając mężczyznę do salonu. Sam zaś udał się w stronę kuchni po kieliszki.
Teru.
Tetsuya uniósł brwi ku górze. Gadka szmatka. Kit to on, ale nie mu.
- Hm, w porządku. W takim razie uważaj na siebie - odpowiedział, chwilę stojąc w miejscu i przyglądając się młodemu. - Spodziewałeś się takiej odpowiedzi? - podjął po momencie. - W takim razie muszę Cię rozczarować. Nie obchodzi mnie, czy przyzwyczaiłeś się, czy nie. Idziemy do apteki.
Po tych słowach oparł dłoń na jego łopatce i zaczął go popychać w kierunku najbliższego sklepu z medykamentami.
- Mówiłeś, że się przyzwyczaiłeś, prawda? - zapytał po drodze. - Więc to nie pierwszy raz, kiedy zdarza Ci się podobna sytuacja. Zgłaszałeś to gdzieś czy czekasz, aż te typki spod ciemnej gwiazdy łaskawie dadzą Ci spokój?
[Dokładnie. (ironia)Wracam do "Rozmów w Toku" .__.(/ironia)]
Takumi.
Po paru chwilach wrócił do pokoju z kieliszkami w ręku. Postawił je na niewielkim stoliczku, tuż obok butelki z alkoholem, po czym zajął miejsce opodal Takumiego. Odkręcił korek, starając się nalać do naczyń równą ilość spirytusu.
- Tak chyba jest dobrze - oznajmił, przyglądając się swojemu "dziełu". Uniósł lekko kieliszek do góry, zachęcając mężczyznę, by uczynił to samo ze swoim. - Na zdrowie - stuknął delikatnie o szkło.
Teru.
- Częściej raczej gorzej, prawda? - odparł, unosząc jedną brew do góry. - Dlaczego właściwie się do Ciebie przyczepił? To jakaś głębsza sprawa czy po prostu mu się nie podobasz? - zadał pytanie, jednakże będąc niemalże pewnym odpowiedzi na nie. - Po przesłuchaniu waszej rozmowy obstawiałbym raczej to drugie, ale mogę się mylić - wzruszył ramionami, po czym wszedł za chłopakiem do apteki.
Od razu uderzył go specyficzny zapach lekarstw i widok starszej pani w białym fartuchu o nieco poważnych rysach twarzy. Podszedł do niej i z uśmiechem na twarzy podpytał o interesujący go specyfik. Kobieta wyszła na zaplecze, po chwili wracając z maścią na siniaki w ręku.
- Powinno wystarczyć - mruknął bardziej do siebie, po czym zapłacił za produkt i wręczył go chłopakowi. - Obstawiam, że poradzisz sobie sam, hm?
-Ach...-jego serce biło bardzo szybko a klatka piersiowa unosiła się i opadła równie szybko.-ach ...Taku...j-ja zaraz...
-Nn...ach...nn...j-ja...Taku...ja już...ach!-jęknął obficie brudząc podłogę, siebie oraz ukochanego.
-perwert...-wydyszał zawstydzony chłopak. "Zabawne...nawet za tym się trochę stęskniłem...te trzy tygodnie to za dużo..."-Jeszcze raz wszystkiego najlepszego...mój kochane stary zboczuszku...-wysapał wciąż próbując uspokoić oddech i rozszalałe serce.
-Nnnn...-objął go za szyję.-Możesz mi nie wierzyć...ale tęskniłem za tym...za tym tylko naszym czasem...-uśmiechnął się nieśmiało. "Zrozum...proszę...nie każ mi tego mówić jaśniej..."
-Ty to norma...-roześmiał się.-Tak...nareszcie sami...-"ubrudzeni...ale szczęśliwi i sami..."-Jakby ktoś tak teraz wszedł to bym chyba zapadł się pod ziemię ze wstydu...
Zamyślił się chwilę po czym wyciągnął w jego stronę ręce.-Zanieeeś.-roześmiał się. Za tym też tęsknił.
-Um...Taku...przepraszam, że tak nas ubrudziłem...znowu...-szepnął głaszcząc go p klatce piersiowej.
-Cieszysz się że jesteś cały w spermie?-spytał unosząc brwi.-perwert-skwitował.-Och...no...najwyżej mnie podtrzymasz.-roześmiał się.
-No wiesz...tak długo mnie ie dotykałeś...-zarumienił się. Gdy tylko jego nogi dotknęły podłoża, zachwiał się i złapał Takumiego za szyję.-Zamknij kabinę...bo nachlapiemy i jeszcze tu będzie trzeba sprzątać...
-Perwert! Zboczeniec! Deviant!...Kocham cię.-roześmiał się.
Yuu nie przestawał obejmować mężczyzny.-Nigdy więcej nie chcę tak długiej przerwy...-szepnął. Woda przyjemnie go ogrzewała. "W takich wypadkach zdecydowanie wygodniejsza jest wanna..."
-Co? Niespodziankę? Ale Taku...dzisiaj są twoje urodziny...-mruknął.-coś ty znowu wymyślił.
-Um...-usiadł na dole kabiny również nacierając się mydłem.-A co to za niespodzianka?
-no niby tak...-objął mężczyznę-poradziłbym sobie...jakoś...-mruknął. W końcu nie szło mu aż tak źle. -a kiedy dostanę tą niespodziankę?
-no wiem ale poradziłbym sobie...cieszę się że mi pomagasz.-mruknął.-no to nie będę się dopytywał skoro i tak się dowiem...
-no dobrze...ciekawe co ty znowu wymyśliłeś...-roześmiał się.-czy jest to coś...zboczonego?-ponowną salwa śmiechu. Postanowił zająć czymś chwilę.
-jakie znowu życzenie?-oburzył się.-hmmm a więc skoro nie jest to nic zboczonego to może...jest to coś słodkiego?-spytał znów się śmiejąc.
-no, sam bym sobie kupił...-pokręcił głową.-nie rozpieszczaj mnie tak...-dodał. To nie tak że on tego nie lubił tylko nie chciał się nikomu narzucać.-hm to wychodźmy jak najszybciej bo chcę zobaczyć co to za niespodzianka-zaśmiał się.
-No bo...ty mnie zawsze rozpieszczasz na wiele różnych sposobów a ja...ją się praktycznie nigdy nie odwdzięczam...-mruknął.
-raz narzekałeś że za rzadko przejmuję inicjatywę...-mruknął.-tak to jest jak nie widzimy się 3 tygodnie. Zapominamy ubrań...
-Um...-skinął głową. Ubrał się z małymi trudnościami po czym na dążących nogach doszedł do salonu gdzie położył się na kanapie.
-dzięki...-mruknął. Jednak kiedy chciał sobie wyjąć pocka poza słodkościami natknął się na papier. Kiedy go wyjął poznał że są ro bilety do parku rozrywki.-Taku!? Naprawdę pójdziemy? Kiedy? No i przecież prasa nadal nad nami wisi...naprawdę?-pytał szczęśliwy.
-naprawdę? Tak bardzo się cieszę! Już nie mogę się doczekać. Moją pierwsza taka typowa randka.-roześmiał się.-dziękuje...
-nie ma za co...-uśmiechnął się.-chciałem żeby wszystko było idealne...no i ten...sex nie był planowany...tak jakoś wyszło...po prostu za długo się nie widzieliśmy...-wudukał.-ale...ogólnie prezent co się się podobał?
Takumi.
- Tak myślisz? - zadał retoryczne pytanie. Wyszczerzył się głupkowato w przypływie kolejnego genialnego pomysłu. Tak już po prostu miał, że alkohol pobudzał jego wyobraźnię... I przy okazji dość skutecznie poprawiał humor. Co prawda ten jeden kieliszek na razie niewiele zdziałał, jednakże Tetsu był już na dobrej drodze do osiągnięcia pełnego szczęścia...
- Mam cudowny plan - zaśmiał się cicho, nalewając do kieliszków kolejną porcję alkoholu, po czym podsunął jeden pod nos Takumiego. - Zróbmy zawody. Kto pierwszy odleci, przegrywa.
Stuknął lekko w ramię swojego towarzysza. - Chyba że tchórzysz?
Teru.
- Fakt, niziutki jesteś - stwierdził po wyjściu z apteki, w myślach porównując sobie wzrost chłopaka ze swoim wzrostem. - A co do buźki, bo mordy mogą mieć co najwyżej psy i kotki, zawsze to lepiej wyglądać jak "ciota" niż jak małpa. Spójrz na to z innej strony... Nie miałeś powodzenia u płci przeciwnej? Może rówieśniczki zazdrościły Ci urody i w konsekwencji cała szkoła była nastawiona przeciwko Tobie. Mężczyźni również nie lubią takiej konkurencji - wzruszył ramionami.
Zaśmiał się lekko. - Jasne. Gdybym osobiście nie pofatygował się do apteki i nie kupił Ci tego lekarstwa, przez myśl by Ci nie przyszło, by samemu je sobie kupić. W sumie dobrze się stało, że na siebie trafiliśmy - kąciki ust lekko drgnęły mu ku górze. - No a skoro tak bardzo zależy Ci na odpłaceniu, może być i to piwo... Jesteś pewny, że Ci je sprzedadzą? - zapytał profilaktycznie. Chłopak wyglądał dość młodo, więc wolał się upewnić zawczasu.
Takumi.
- Porażki? - kąciki jego ust drgnęły widocznie ku górze, po chwili uwidaczniając się w nieco sardonicznym uśmiechu. Chociaż alkohol silnie wpływał na zachowanie Tetsu, doprowadzić go do zgonu było wbrew pozorom nie lada wyzwaniem. Nic więc dziwnego, że przy którymś z kolei kieliszku zrobiło mu się "weselej", co z pewnością nie uszło uwadze starszego.
- Taku - jęknął, przeciągając nieco ostatnią głoskę. Ułożył brodę na ramieniu mężczyzny, wydymając śmiesznie usta. - Zróbmy sobie chwilę przerwy... Od tego banana bolą mnie policzki.
Teru.
Tetsuya uniósł brwi do góry i wzruszył ramionami.
- Wybacz. Myślałem, że jesteś trochę młodszy. Właściwie to ile masz lat? Albo jak masz na imię... To bardziej odpowiednie pytanie, biorąc pod uwagę fakt, że znamy się już od dobrych paru chwil - odwzajemnił uśmiech. Musiał przyznać, że polubił chłopaka. Jego optymistyczne podejście do świata bardzo poprawiło mu nastrój, który ostatnimi czasy... cóż. Był jaki był. Gdyby nie on, to kto wie...
- W każdym razie, trzymam za słowo - dodał na koniec.
Najbliższy bar znajdował się parę budynków dalej, więc kłopotów z odnalezieniem obiektu nie było. Bez problemu trafili do lokalu, już po chwili zajmując miejsca przy jednym z wolnych stolików. Bar, jak to bar, nie należał do szczególnie schludnych miejsc, jednakże Tetsu śmiało stwierdził, że zdarzało mu się bywać w dużo gorszych spelunach. Swego czasu robił różne głupie rzeczy, których mimo wszystko wolał nie wspominać.
Takumi.
- Wymiękać? Ja? - spytał z autentycznym zaskoczeniem w głosie. - Co Ty sobie myślisz... Sądzisz, że nie dam rady? Głupi Takumi - prychnął, bełkocząc jeszcze coś niezrozumiałego pod nosem. Po chwili do reszty rozluźniony oplótł ramionami szyję mężczyzny, odrzucając gdzieś w kąt racjonalizm swoich działań. - Nie mogę przestać się szczerzyć, kiedy mi tak wesoło... - odparł, drażniąc ciepłym oddechem skórę szyi Takumiego. Zaśmiał się cicho, jakby przypomniał sobie o czymś zabawnym.
Teru.
- Tetsuya Aoyama - przedstawił się, ujmując lekko dłoń chłopaka.
*
Od razu, kiedy przekroczyli próg lokalu, uderzyła go niezbyt przyjazna atmosfera panująca wewnątrz. Oczy kilku pijaczków odwróciły się w ich kierunku, obdarowując mniej lub bardziej nieprzychylnymi spojrzeniami. Podeszli do baru i zamówili po jednym piwie, za które zgodnie z obietnicą zapłacił Teru. Po chwili wrócili do swojego stolika.
Tetsuya widział jak chłopak się krzywi, jednakże nie chciał już komentować ani tym bardziej interweniować w jego stan. Wyszedł z założenia, że chłopak sam da sobie radę.
- No cóż, niezbyt szczęśliwe miejsce sobie wybraliśmy - stwierdził, upijając łyk napoju. Kątem oka obserwował, co dzieje się dookoła.
-myślałem że zapomniałeś o samych pozostałych dwóch...-roześmiał się kiedy mężczyzna wrócił.-Taku...brudny jesteś...-zauważył całując go w czubek nosa tym samym zlizując czekoladę.
-mhm, była.-przytaknął.-przepraszała za tamtą sytuację...-roześmiał się.-Przy okazji dowiedziałem się pary nowych rzeczy o tobie...
Roześmiał się.-Na przykład, że lubisz dzieci...i że beze mnie nie mogłeś zasnąć...i takie tam...
Takumi.
- Ja nic nie naruszam - prychnął oburzony, po czym obrócił się przodem do Takumiego i rozciągnął jego policzki do szerokiego uśmiechu. - Moje zachowanie? Moje zachowanie jest normalne - zaśmiał się po raz kolejny. - Śmiesznie wyglądasz.
Ułożył dłonie na policzkach mężczyzny, uporczywie wgapiając się w jego twarz. Kątem oka zerknął w stronę stolika, na którym stała już pusta butelka. - Taku, skończyła się wódka - oznajmił ze smutkiem. - I co my teraz zrobimy?
Teru.
Tetsuya zdawał sobie sprawę, że etykietka modela prędzej czy później zacznie za nim chodzić, aczkolwiek nie spodziewał się, że nastąpi to tak szybko. Kiedy chłopak wspomniał o jego nazwisku, westchnął ciężko.
- Być może słyszałeś - kiwnął głową, potwierdzając słuszność podejrzeń Teru. - Pracuję w branży modelingowej. Nie jest to szczególnie lubiane przeze mnie zajęcie, tak po prostu wyszło - wzruszył obojętnie ramionami, po czym wziął kolejny łyk piwa. Kątem oka zerknął w stronę sąsiedniego stolika, gdzie awanturowała się dwójka zapewne porządnie już wciętych pijaczków.
- Cóż, bywa i tak - przewrócił oczyma, stwierdzając w duchu, że dopóki sprawa go nie dotyczy, nie będzie się wtrącał.
Takumi.
- Ale z Ciebie sztywniak - fuknął, opierając się o oparcie kanapy i zakładając ręce na torsie niczym naburmuszona dziewczynka. Siedział tak przez dobrą chwilę, z ukosa obserwując poczynania Takumiego. Gdy jednak nie wydarzyło się nic warto uwagi, postanowił podjąć kolejne kroki. Przysunął się do mężczyzny z głupim uśmiechem na twarzy, po czym delikatnie musnął ustami jego policzek. - Nie denerwuj się tak, kochanie.
Teru.
- To trochę głębsza sprawa - odpowiedział na pytanie chłopaka. - Ze względów rodzinnych nie ukończyłem szkoły tak, jakbym chciał i w konsekwencji wylądowałem na bruku, nie za bardzo wiedząc czego się chwycić. Ostatecznie padło na modeling, bo i dobrze płacą, i wykształcenia nie wiadomo jakiego nie wymagają. W każdym razie człowiek wiecznie młody nie będzie i wypadałoby znaleźć sobie trochę poważniejszą robotę. Bądź co bądź uroda, choćby nie wiadomo jaka, też kiedyś przeminie - wzruszył ramionami. - A propos pracy, myślałeś już nad czymś konkretnym? Skoro w zasięgu Twoich zainteresowań leżą przedmioty ścisłe, tym bardziej nie powinieneś mieć kłopotu ze znalezieniem zajęcia. Takich ludzi przyjmuje się z otwartymi ramionami.
Tymczasem gdy Tetsuya i Teru byli pochłonięci rozmową, w barze zaczynało się robić coraz głośniej. Awanturnicy nie próżnowali, uciekając się do coraz gwałtowniejszych zachowań. Gdy wreszcie emocje sięgnęły zenitu, jeden z pijanych mężczyzn podszedł do ich stołu. Jego mina zdecydowanie nie wyrażała niczego dobrego.
- Ciekawe co takie wymuskane chłopaczki jak wy robią w takim miejscu - prychnął, uśmiechając się pogardliwie. - Gównażerii zachciało się alkoholu... Jeśli chcecie, żeby tym waszym ślicznym buźkom nie stało się nic złego, lepiej żebyście się stąd wynieśli. Mówię po dobroci.
Tetsuya spojrzał na faceta, po czym zwrócił się do Teru.
- Hm. Chodźmy z tej mordowni.
[Oj tam, po co się przejmować jakimiś menelami :D Kurdełę, miałam pomysł, co z nimi zrobić, a mi wypadł z głowy... I musiałam lecieć na spontana ;__; Co prawda zdarzyła mi się podobna sytuacja, ale tamta poprzednia była taka jakaś bardziej naturalna. Głupia pamięć.
Hue hue hue, ciekawe co teraz zrobi Takumi ^^]
Zasmucił się nagle.-ja...przepraszam...znaczy bo...ze mną nie będziesz miał ani jednego...-zakrył twarz dłońmi.-nie rozumiem tego...lubisz dzieci, zawsze chciałeś chociaż jedno ale jesteś bi i jesteś uzależniony od obecności faceta...
-no ale...to jest chore...czuje się winny...lubisz dzieci a nie zostaniesz ojcem bo ja jestem facetem...no i...rozumiem co chcesz powiedzieć ale mimo wszystko...jakbym był kobietą to twoja mama by mnie od razu polubiła, mógłbyś mieć dziecko a tak...mam już tego dosyć...
-chodzi o to że z przyczyn naturalnych nie mogę co dać tego co lubisz...ja...chce żebyś był szczęśliwy...-wydukał odsłaniając twarz.-przepraszam...nie wiem co mi ostatnio jest...łatwo się denerwuje albo dołuję...
-um...tak to pewnie przez fotografów...no i nie wysypiam się...i przytłacza mnie fakt że za miesiąc znowu będę się musiał spotkać z rodziną...przepraszam...wiem że dramatyzuję...
-gorszy dzień rozumiem ale gorsze 3 tygodnie? To już lekka przesada...-jęknął.-tak...z chęcią bym odpoczął...przepraszam...odpocznę i będzie dobrze. Naprawdę się cieszę że tu jesteś...
Ziewną-Taku...przepraszam że tak szybko kończyny twoje urodziny...obiecuje że jutro będziesz mógł się mnie spytać i cokolwiek będziesz chciał.-uśmiechnął się.
-wredota!-roześmiał się.-będziesz mógł mnie spytać o cokolwiek będziesz chciał. Taki bonus do prezentu. I...obiecuję że na wszystkie pytania odpowiem...szczerze...-uśmiechnął się, wiedząc że po części będzie tego żałował.
-to pomyśl i rano zapytaj. Obiecuję że odpowiem.-zapewnił wtulając się w niego.
-dobrze...masz jedno pytanie...a kiedy je wkorzystasz to twoją sprawa...-ziewnął.-ta...w końcu się wyśpię...dobranoc...
Prześlij komentarz