Simply White
Life is complicated
I’m accumulating more and more baggage, even
though I don’t need it
I’m accumulating more and more baggage, even
though I don’t need it
- Yui możesz mi pomóc? – Takeda
rzadko kiedy prosił o pomoc, a teraz przyszedł do jej gabinetu, co niezwykle ją
zdziwiło. Przerwała w połowie pakowanie swoich rzeczy i spojrzała na niego
zdziwiona.
- Najpierw mi powiedz, co się
stało?
- Ta stara zrzędliwa baba zwaliła
na mnie obowiązek przygotowania tegorocznego występu scenicznego. Powiedziała,
że tym razem mam zorganizować pokaz mody jak z prawdziwego zdarzenia. Yui, jak
ja mam to zrobić w niecały tydzień? – spojrzał na nią kompletnie bezradnie.
Najwyraźniej nie miał pojęcia jak w ogóle powstają pokazy mody i przyszło mu do
głowy, że ona wie co nieco na ten temat. W pierwszej chwili chciała odmówić
pomocy, bo przecież to nie ją o to poproszono, a miała tyle zajęć, że nie
pragnęła niczego innego jak chwili odpoczynku. Jednak jego żałosny wzrok
sprawił, że zmiękło jej serce. Z westchnieniem skinęła głową.
- Dobrze, spróbuję coś na to
poradzić – zgodziła się po chwili namysłu, a mężczyzna uściskał ją w przypływie
emocji i rozpoczął wyjaśnianie o co mu chodzi. Zostawił jej na biurku stos
kartek i wyleciał z gabinetu jak z procy. Yui spojrzała na jego plany i opadła
na krzesło zastanawiając się jak to się stało, że całe planowanie pokazu mody
nagle spadło na nią. Nakreśliła na szybko niezbędne rzeczy, po czym potarła
skronie i dokończyła pakowanie. Pragnęła już bez przeszkód wrócić do domu.
***
Zdążyła na ostatni pociąg
zmierzający w kierunku Soraki i odnalazła wolne miejsce. Oparła głowę o szybę i
przymknęła oczy. Łagodne kołysanie powoli zaczynało sprowadzać na nią sen,
jednak kiedy już miała usnąć ukołysana, znajoma melodia rozbrzmiała z jej
telefonu. Przetarła zmęczone oczy i odszukała komórkę w swojej przepastnej
torbie.
- Słucham?
- Yui? Jesteś teraz wolna? – męski,
spanikowany głos odezwał się w słuchawce, przyprawiając ją o niemiłe dreszcze. Nie
lubiła, kiedy Josh brzmiał w ten sposób. Nie wróżyło to nic dobrego.
- Jestem…w drodze do domu –
przyznała ziewając szeroko. Raz jeszcze potarła oczy i poklepała się po
policzku, chcąc się rozbudzić.
- Musisz koniecznie przyjechać do
studia. Szef mnie zabije jak tego nie skończymy do jutra – jęknął przeciągle,
doskonale zdając sobie sprawę z tego ile od niej wymaga. Yui przytaknęła tylko
skinieniem głowy i rozłączyła się. Wysiadła na kolejnej stacji i owijając się
mocniej kurtką, przestępowała z nogi na nogę, by jakoś się rozgrzać. Przez myśl
przeszło jej, że przydałaby się teraz gorąca i pachnąca kawa, ale jedyne co
miała w torebce to paczka papierosów. Nie zważając na otoczenie zapaliła
jednego, chcąc odgonić zmęczenie. Pocieszyła się myślą, że jutro też przecież
jest dzień.
I want to live simply
I want to spend tomorrow more freely
I want to spend tomorrow more freely
Ziewając niemiłosiernie weszła do
rozwrzeszczanej klasy. Nie miała ani chęci, ani ochoty by na nich krzyczeć.
Stanęła więc za biurkiem i przez chwilę milczała, ale kiedy to nie pomogło
trzasnęła dziennikiem o mebel, jednocześnie osiągając upragnioną ciszę.
- Co to ma znaczyć? – zapytała
ich chłodno. – Zachowujecie się gorzej niż przedszkolaki, a ja nie przyszłam tu
uczyć rozwrzeszczanych pięciolatków – fuknęła na nich, a po klasie przeszedł
szmer. Jeden z uczniów wstał i uśmiechnął się do niej szyderczo.
- Sensei, nie powinnaś się tyle
denerwować. Od tego powstają zmarszczki – oznajmił rozśmieszając tym samym całą
klasę. Mikade wywróciła tylko oczyma.
- Gdyby to była prawda to już
dawno wyglądałabym jak babcia, złotko – oświadczyła z równie uroczym uśmiechem.
– Siadaj Hayato – poleciła mu tylko, ale ten nawet nie próbował tego zrobić.
Zbliżył się do niej, unosząc rękę do góry jak do uderzenia. Yui nie przestała
mierzyć go spojrzeniem i kiedy jego dłoń była blisko jej policzka, złapała go
za nadgarstek i wykręciła mu dłoń. Chłopak jęknął głucho, kiedy kobieta
popchnęła go na pierwsze ławki, ku przerażeniu reszty klasy.
- W domu cię nie nauczono, że
kobiet się nie bije? – zapytała go tonem merytorycznym. – Następnym razem
dobieraj sobie przeciwników, których jesteś w stanie pokonać – żachnęła się i
nie czekając już na reakcję dzieciaków rozpoczęła zajęcia.
***
Przeklęty Takeda, przeklęta
wiedźma i przeklęty brak czasu! Mikade zataczała kółka czekając na pociąg.
Musiała w końcu zabrać się za realizowanie planów, toteż kiedy tylko podjechał
odpowiedni pociąg, wskoczyła w niego i przez chwilę mogła usiąść i odpocząć.
Jednakże jej odpoczynek nie trwał długo, bo stacja na której miała wysiąść
jakoś tak cudownie szybko się pojawiła. Sprawdzając co chwilę godzinek na
zegarku wybiegła ze stacji i przeciskając się przez tłum dotarła do
odpowiedniego budynku. Miała cichą nadzieję, że Shirayuki wciąż tam siedzi. W
końcu jego pracoholizm mógł być jej w tym wypadku przyjacielem. Nie czekała na
windę, tylko wspięła się po schodach na piętro, na którym urzędował. Przy
okazji sprawdziła swoją kondycję i uznała, że nie jest z nią jeszcze tak źle
skoro nawet nie złapała zadyszki.
- Przepraszam! Pani do kogo? –
asystentka Takumiego dobrze wykonywała swoją robotę i zatrzymała Yui w pół
kroku.
- Do Taku – oznajmiła tylko
uśmiechając się lekko. – Jest w swoim gabinecie?
- Tak, ale prosił… - kobieta nie
zdążyła dokończyć, a Yui już naciskała klamkę. Zamknęła za sobą drzwi, by nie
widzieć zrozpaczonej asystentki Shirayukiego. Cóż była niemal pewna, że tamta
później będzie się tłumaczyła przed mężczyzną, ale Takumi powinien już być
przyzwyczajony, że Yui wchodzi kiedy tylko chce, nie zawracając sobie głowy
umawianiem spotkań. – Cześć – przywitała
się z przyjacielem, opadając na fotel i potarła skronie. Mężczyzna uniósł wzrok
znad papierów.
- Yui? – jego głos mimo wszystko
wyrażał zdumienie. Przez chwilę spoglądał ponad nią na drzwi, z pewnością
zastanawiając się dlaczego została wpuszczona. Zaraz jednak odłożył dokumenty i
wyprostował się na fotelu. – Zgaduję, że nie przychodzisz do mnie na ploty.
- Teraz ty czytasz mi w myślach –
uśmiechnęła się do niego. – Potrzebuję rady i to koniecznie. Powiedz mi
kochanie, jak mam zorganizować pokaz mody w tydzień? Wymysł dyrektorki… wiesz
festyn się zbliża i dzieciaki z naszej szkoły co roku przygotowują co innego, a
teraz padło na ten przeklęty pokaz mody – żachnęła się. – Bez urazy Taku-chan…
- dodała zaraz szybko uśmiechając się przepraszająco. Kiedy była zmęczona,
robiła się niezwykle drażliwa.
- Znów dałaś się wrobić – skwitował
to Shirayuki, a ona uniosła jeden palec w górę, by zamknąć mu nim buzię.
- Cicho, nie potrzebuję teraz
kazań o tym, że za bardzo daję się wykorzystywać. Tak, wiem o tym, ale co ja ci
na to poradzę. Takeda był zagubiony – żachnęła się. – Tylko mi wyjaśnij co i
jak i jakoś sobie poradzę. Zaprzęgnę… - nie mogła powstrzymać ziewania. Zakryła
dłonią usta. – Przepraszam, zaprzęgnę innych do roboty – uśmiechnęła się do
niego szeroko. Takumi pokręcił z niedowierzaniem głową, ale posłusznie zaczął
jej tłumaczyć co i jak oraz zapisywać najważniejsze punkty na kartce.
Just losing my cell
phone has made me nervous
Mikade zaczynała mieć serdecznie dość tego dnia, a kiedy na koniec okazało się, że niepotrzebnie nadrobiła drogi i pojechała do studia nagrań straciła swój naturalny spokój ducha. Przeprosiła Josha i zamknęła się na chwilę w dźwiękoszczelnym pomieszczeniu, by się wykrzyczeć, a kiedy to zrobiła, wreszcie odetchnęła z ulgą.
- Mogłeś do mnie zadzwonić i
powiedzieć mi, że nie muszę się fatygować – westchnęła w końcu wracając do
mężczyzny.
- Dzwoniłem! – odparował szybko
Josh. – Dzwoniłem kilka razy, ale nie odbierałeś – żachnął się. Yui zmarszczyła
lekko brew i natychmiast wyrzuciła wszystko ze swojej torby, ale telefonu w
niej nie znalazła.
- Cholera – jęknęła. – Zgubiłam
go… ale kiedy… - zastanowiła się przez chwilę. Ostatni raz korzystała z niego w
pociągu, ale była pewna że chowała go do torebki. Najwyraźniej była zbyt
zmęczona, by zauważyć że jej wypadł. Westchnęła ciężko i potarła dłońmi
skronie. – Przepraszam Josh, mam fatalny tydzień – przyznała, po czym
uśmiechnęła się do niego i opuściła studio. Brak telefonu przyprawił ją o
nerwowość. Postanowiła nie zwlekać dłużej, tylko od razu zablokować swoje
konto, a potem kupić nowy. Przecież nie mogła stracić kontaktu ze światem.
I’m tired from
carrying all this
Wreszcie postawiła swoje stopy na
peronie Soraki. Odetchnęła głęboko. Zostało tylko kilka kroków i znajdzie się w
swoim własnym domu. Położy się do łóżka i nie wstanie do rana. Tylko tego teraz
pragnęła. Mimo całego swojego zmęczenia uśmiechnęła się delikatnie i być może
trochę zbyt nieostrożnie ruszyła w stronę swojego mieszkania. Była już prawie w
nim, kiedy ktoś złapał ją za ramiona i nim się zorientowała leżała na ziemi.
Jej torebka walała się kilka metrów od niej, a cała jej zawartość kurzyła się.
Nie zdążyła zrobić żadnego ruchu, kiedy otrzymała cios w brzuch. Cios, który
pozbawił ją na chwilę oddechu.
- Wreszcie cię mam Yui – ktoś
podniósł ją do góry, a ona mogła teraz spojrzeć w te obrzydliwe oczy Takeru.
Splunęła mu w twarz, za co uderzył ją raz jeszcze. Zacisnęła żeby, by nie dać
po sobie poznać jak bardzo ją to zabolało. Zaklęła w duchu. Zaczynała żałować,
że nie przyjęła propozycji Takumiego. Mieszkanie w Mibuyi byłoby zdecydowanie
bardziej komfortowe. No i nigdy nie przytrafiłoby jej się coś takiego.
- Tego można było się po tobie
spodziewać. W dwóch na jedną, bezbronną kobietę – zaśmiała się mu w twarz,
chcąc go sprowokować do walki jeden na jednego, ale Takeru jedynie uśmiechnął
się do niej szyderczo i wsunął dłonie pod jej koszulkę. – Nie waż się –
warknęła, czując się coraz bardziej niepewnie. Nie udało jej się go
powstrzymać. Szukała ratunku w przechodzących ludziach, ale ci zdawali się nie
zauważać rozgrywającej się przed nimi sceny. Wszedł w nią gwałtownie, wyrywając
jej z gardła krzyk. Poruszał się gwałtownie chcąc jedynie swojej przyjemności.
Mikade zacisnęła mocniej wargi powstrzymując się od płaczu. Od dawna nie
płakała, a przy nim z całą pewnością tego nie zrobi. Jej koszmar nie trwał
długo. Jedyne dwadzieścia minut, a jednak miała wrażenie, jakby to była
wieczność. Po wszystkim splunął na nią i zostawił. Yui przez chwilę leżała
oddychając ciężko, by w końcu pozbierać swoje rzeczy i wrócić do domu. Czuła
się zmęczona i obolała, a długo powstrzymywane łzy znalazły ujście dopiero,
kiedy zamknęła drzwi od mieszkania i upewniła się, że jest bezpieczna. Położyła
się do łóżka i zwinęła w kłębek, cicho szlochając. Miała wrażenie jakby wróciła
do dawnych czasów, kiedy to była taka bezbronna. Doszła do wniosku, że wciąż
nie zawsze potrafi się obronić.
I’m tired from
thinking too much
[Piosenka boczne sentencje z utworu Yui Yoshioki - Simply White. Póki co będę Was nimi męczyć, bo pasują mi do postów!]
6 komentarzy:
[dobra...dochodzę do wniosku że w każdym z twoich opowiadań musi myć jakiś dramatyczny moment =__=]
[Nie, nie ^^ Obiecuję, że to był już ostatni raz. Następne będzie w stu procentach pozytywne ^^ Tylko je jeszcze wymyślić muszę xD ]
[aha jasne...najpierw śmierć teraz gwałt =__= to po prostu dramat]
[Ale za to pozytywna z niej osóbka mimo tylu przeszkód! W następnej części wykorzystam sobie Yuu i będzie to pozytywna notka! :D]
[no mam nadzieję że pozytywna! XD]
[szykuj się na przygodę życia xD Jeszcze tylko nie wiem jak ją ugryźć... mhm...]
Prześlij komentarz